Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Go down

Pisanie 03.05.14 23:56  •  Hello, my little wolf. Empty Hello, my little wolf.
Tu podaj tekst alternatywny
Mistrz Gry: Gavran.
Uczestnik: Marcus.
Cel:Zdobycie wilka wschodniego.
Miejsce: Las Życzeń.
Możliwe obrażenia: Tak, ale nie trwałe. O to, że umrzesz, też się nie martw.
Co powinieneś wiedzieć:


Marcus wybrał się na wycieczkę do lasu. Ot, najzwyklejszy lasek. Bo czemu nie? Odpocznie się, zrelaksuje, spędzi miło czas na łonie natury... Żyć, nie umierać!
Wróćmy do naszego lekarza. Mężczyzna spokojnie przechadzał się ścieżką. Niczego nie podejrzewając, chłonął zapach drzew i ściółki. Przyglądał się roślinom i słuchał szumu wiatru.
Marcus nie wiedział jednak, że ktoś go obserwuje.
Owa osoba poruszała się bezszelestnie, a do tego była praktycznie niewidoczna. Jakaś bardziej spostrzegawcza osoba mogłaby coś zauważyć, jednak zwykły obywatel Miasta-3? Nie ma szans. Szare futro poruszyło się minimalnie. Mięśnie całego ciała napięły się, a ogon wyprostował, drżąc nieco. Sekundę później wilk rzucił się na mężczyznę z głośnym warkotem. Ostatnie, co Marcus poczuł, to mocne uderzenie o ziemię i gorący oddech drapieżnika.  Potem była tylko ciemność.
Wilczur przeciągnął nieprzytomną ofiarę na skraj małej polanki. Tam zawył głośno, oczekując reszty swojej watahy.
~3 godziny później~
Marcus powoli wracał do świadomości. Czuł się... Dziwnie. Nawet bardzo. Inaczej. Czuł wyraźnie rzekę nieopodal, słyszał jej szum. To było niesamowite uczucie. Wokół niego wirowały setki zapachów, każdy tak inny od siebie - ziemia, kora, woda... Wszystko miało swoją własną, niepowtarzalną woń. Jedyne, co mogło zaniepokoić lekarza, to fakt, iż nie mógł otworzyć oczu - były sklejone. Spróbował wstać, by dowlec się do rzeki i oczyścić oczy. Ale nie dał rady. Po prostu... nie umiał podnieść się na dwie nogi. Za to bez problemu mógł dojść do wody na czworaka. Tak też uczynił. Zanurzył głowę w zimnej rzece  i udało mu się po chwili otworzyć oczy. Wynurzył się, wziął głęboki oddech i przetarł szybko mokrą twarz. Widział dużo inaczej. Co mu się stało ze wzrokiem? Spojrzał w tafle wody i szybko się cofnął, z przerażeniem patrząc na swoje odbicie.
Nie był człowiekiem. Wyglądał jak wilk.
Cholernie prawdziwy wilk o dużych kłach, niebieskich oczach i brązowym futrze. Marcus poruszył pyskiem, odbicie powtórzyło ruch. Podniesienie łapy - to samo. To nie była żadna iluzja, naprawdę zmienił się w te zwierzę. Wgapiał się w siebie, mając nadzieje że to jakiś pieprzony żart.  Za sobą usłyszał męski, głęboki głos.
- Obudziłeś się. Podążaj za mną, do watahy.
Gdy Marcus się obejrzał, zobaczył dużego wilczura o pięknym, szarym futrze. Zwierzę spojrzało na niego wyczekująco, po czym odwróciło się i wbiegło między drzewa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.14 20:35  •  Hello, my little wolf. Empty Re: Hello, my little wolf.
Och tak, to wspaniałe uczucie chodzić sobie po lesie. Szczególnie dla takiego człowieka jak Marcus, nuż to znajdzie jakieś fajne roślinki, zbierze sobie i zrobi ziółka. Przecież mogłoby mu się parę rzeczy do domu przydać, czemu nie? Więc sobie dreptał, nie po ścieżce. Ścieżki są dla lamusów. Poszedł wgłąb lasu i się rozglądał po ziemi. Już widział, widział to! Jakaś ładniutka roślinka, idealna do przebadania i wykorzystania, ale nie. Minęła zaledwie chwila... On runął na ziemię jak kłoda, totalny mindfuck, mówię wam.
Przechodząc oczywiście dalej. Lekarzątko się ocknęło w końcu, choć trochę był nieprzytomny. To trzeba przyznać. Wbrew pozorom od razu się nie ruszył, skoro coś się stało, a on nie widzi. Może lepiej odczekać chwileczkę, niech się lepiej odrobinę poczuję i inne duperele. Nuż to zakręci mu się we łbie raz, drugi i padnie znowu, tym razem nie z winy jakiegoś zwierzaka. W końcu jednak się udało. Choć nie do końca... Nieudolne próby wstania na dwie tylne kończyny były bolesne, za każdym razem powodując upadek na plecy. Przekręcał się w ogóle przez bok by znowu spróbować, aż stwierdził, że to bez sensu. Bo co miał pomyśleć? Totalny absurd! Jakoś się tam doczłapał do tego strumyka na czterech łapach, tak łapach. Z całą pewnością nie są to nogi i ręce. Co go w tym upewniło? Może tak własne odbicie w wodzie? Nosz cholera jasna! Przepraszam, że przerywam dysputę, ale co tu się odkurwia? No mniej więcej takie myśli mu pewnie latały po jego medycznej głowie. Cóż innego...
Obejrzał się za siebie słysząc głos, a widok szarego wilka, którego o dziwo rozumiał... Nie, to już jakieś jaja. Chyba jest Alicją i wpadł do Krainy Czarów, innego wytłumaczenia nie ma. Ty? A gdyby ten napastnik był królikiem? Łot de fak? Dobra, sranie w banie akurat. Wymowne spojrzenie, nawet warknął na niego jak najprawdziwszy, rasowy wilk, że tak powiem.
- Kim jesteś?
Podstawowe informacje, chociaż tyle chciał się dowiedzieć. I co dalej? No pobiegł za nim, a co! Wyczekiwał odpowiedzi nadal, może mu tam odpowie w czasie biegu. Cokolwiek, to nie jest trudne. Jednak nawet już nie czekając na odpowiedź.
- Wyjaśnisz mi co się dzieje?
Tak, on jest lekarzem. Potrafi zachować zimną krew, wbrew pozorom. Może jest szalonym wariatem i takie tam, ale wiecie no. Chcąc nie chcąc skoro operował tylu ludzi to musiał umieć się opanować, więc starał się i tą sytuację przyjąć na klatę, i w miarę obiektywnie na to spoglądać. Co najciekawsze... To całkiem dobra sprawa. Może potem się przebada jak wróci do siebie? Jeśli o ile wróci... Choć trzeba przyznać. Badania na tym wilku, na nim samym... Dość interesująca sprawa, mógłby wiele się dowiedzieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.14 21:29  •  Hello, my little wolf. Empty Re: Hello, my little wolf.
Szary wilki biegł między drzewami, kompletnie ignorując słowa Marcusa. Dopiero po drugim pytaniu zatrzymał się i raptownie odwrócił. Przystanął na chwilę, by szybko wyrzucić z siebie kilka słów.
- Dowiesz się na miejscu.
Po chwili znów wznowił bieg. Marcus odkrył, że nawet ciekawie jest biegnąć aż z taką prędkością. Zdał sobie sprawę, że normalny człowiek musiałby skupiać całą swą uwagę,na przeskakiwaniu zwalonych drzew i omijaniu pni. A teraz przychodziło mu to bardzo łatwo, właściwie to automatycznie. Jak oddychanie czy mruganie. Fajnie mają te wilki, serio. Też bym tak chciała.
Po około dwudziestu minutach zatrzymali się na skraju większej polany. Wilczur zawył głośno kilka razy, po czym położył się i zamknął oczy, znów ignorując obecność Marcusa. Po chwili jednak znów je otworzył, wpatrując się w część lasu po drugiej stronie polanki. Po chwili wyszło z nich czterech dorosłych wilków. Za nimi dreptał jeszcze nieporadny, mały wilczek. Reszta watahy spoglądała nieufnie na lekarza. Jeden to nawet warknął cicho, odsłaniając kły! Phew, wredota jakaś. Zwierzęta wyglądały, jakby nie miały zamiaru go zaatakować. Można było uznać, że traktowały dodatkowego wilka jako zło konieczne~  
Wszyscy zebrali się w jednym miejscu. Szary wilczur okazał się przywódcą.
- To jest ten, o którym wam mówiłem. Sądzę, że możemy mu zaufać. Mieszkańcy Rajskiego Miasta też uznali, że ten ludzki samiec może być. - bez mrugnięcia okiem wspomniał o aniołach. Po prostu uznał, że i tak Marcus nic nie ogarnie. Po chwili spojrzał świdrującym wzrokiem na lekarza. - Odwdzięczymy ci się jakoś. Chcemy przenieść się do lasu w twojej krainie, jednak najpierw musimy się o niej trochę dowiedzieć. Opowiesz nam wszystko, a znów będziesz człowiekiem. Przystajesz na to?
Mały wilczek podszedł do Marcusa i obwąchał go z ciekawością. Okazało się, że to samiczka. Biegała sobie między dorosłymi, podskakując i bawiąc się wszystkim, co się napatoczy. Spojrzała na brązowego wilka, w którego zmienił się lekarz i przez chwilkę jej pyszczek wyglądał, jakby się uśmiechała.

Wybacz, że teraz jest dość nudno. Później będzie ciekawiej, uwierz~ >D
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.14 11:49  •  Hello, my little wolf. Empty Re: Hello, my little wolf.
Ugh, co za cholerny wilczek. No nic, na razie nic się nie dowie, pobiegł prosto. I trzeba przyznać... Wszystko było tak instynktowne jak nigdy. Przeskakiwanie przez obalone drzewa, wyrastające korzenie, wszystko co mogłoby być przeszkodą w ludzkim ciele, teraz było niczym. Podczas przeskakiwania czuł się naprawdę wolny. W mieście zawsze coś go trzymało, zaczepiało, ludzie na niego spoglądali. Tutaj było zupełnie inaczej, przynajmniej na chwilę. Dopóki tylko nie stanęli na jakiejś polanie, na dodatek ten wilk... On się tak po prostu położył, co za bezczel!
Marcus nie był na tyle chamski, czy coś. Stanął na swych czterech łapach, ech... Dziwnie tak trochę, ale ok. Dobra stanął sobie, nuż to zrobią z niego jakiegoś gladiatora i będzie musiał się gryźć z kimś? Lepiej nie ryzykować kładąc się na tej trawce, choć kusiła i to bardzo.
Minęła zaledwie chwila, z lasu wyszły kolejne stwory. Ba! Nawet jakieś wilcze dziecko, słodkie, urocze, że na wymioty zbiera. Przynajmniej tak by było gdyby nietrafili na Marcus'a, on to dobry chłop jest. Wysłuchał tego rzekomego przywódcy co ma do powiedzenia. Anioły? Niech nie uznaje Marcus'a za takiego debila, przeżył ponad 100 lat na tej ziemi, jest naukowcem, wie dość dużo. Wystarczająco jak na człowieka.
Poza tym warto wspomnieć o tym dupku co to warczał na niego. Marcusiątko nie pozostało obojętne. Pochylił się do przodu, wgapiał się w jego ślepia, wyszczerzył kły i sam warknął raz, drugi, trzeci, strosząc przy tym swoją sierść. Niech koleś nie podskakuje. Oczywiście się uspokoił. Wiadomo... Opanowany jest jednak, potrafi przynajmniej trzeźwo myśleć.
- Wyjaśnisz mi sekret tej całej przemiany? Tak się składa, że jestem, a raczej byłem naukowcem. Obecnie lekarzem, ale to dość interesująca sytuacja.
Gdyby był w ludzkiej postaci to na jego mordzie widoczny byłby tak zadziorny uśmiech, że to głowa mała. Do tego wszystkiego ten charakterystyczny, szalony błysk w oku!
- Pytaj o co chcesz, postaram się pomóc.
Tak jak już raz wcześniej wspomniałem. Mar to dobry chłopak, facet, mężczyzna czy cholera wie co. Jest po to, by nieść pomoc wszystkim, więc im też pomoże. Czemu niby nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.14 19:11  •  Hello, my little wolf. Empty Re: Hello, my little wolf.
Wilki spojrzały po sobie, słysząc słowa Marcusa. Przywódca watahy spojrzał ponownie na futrzastego aktualnie lekarza.
- Nie wiem, nie znam się na tym. To wszystko mieszkańcy Rajskiego Miasta robią, nie my. Potrafią naprawdę wiele, to ich zasługa, że możesz być taki, jak my. Zadamy Ci kilka pytań, potem będziesz wolny.
Został otoczony przez wszystkie zwierzaki, które wpatrywały się w niego z ogromnym skupieniem. Po chwili się zaczęło.
- Jak tam jest? Są lasy?
- Jacy są ludzie?
- Czy miejsca do życia są duże?
- Są tam inne zwierzęta podobne do nas?

Tak, wszystkie te pytania zostały zadane niemalże jednocześnie~ Biedny Marcus, oj, biedny. Porwany został chłopak, a na dodatek jeszcze zasypany gradem słów. Co zrobić, takie życie lekarza. Zgodził się, to teraz musi jakoś to przeboleć. Nie można łamać danego słowa, nie, nie.
Dziecko wilków cały czas biegało wokół Marcusa, podskakując wesoło i podgryzając mu łapy. Co chwilę też pacało jego ogon.  Mała wyglądała jak szczęśliwa, futrzasta kulka.
- Nie nazwaliśmy jej jeszcze. Na początku była Rirą, ale prychała i fukała, więc jak na razie pozwoliliśmy jej samej wybrać. Polubiła cię. - odezwała się ciepłym głosem wilczyca. Wszyscy gapili się na samiczkę, która aktualnie bawiła się ogonem lekarza. Blaze mógł się w tej chwili poczuć nieswojo, ale co tam!
- Dość tego. - warknął jeden z nich i odczepił małą od brązowego futra. - Nie wolno dotykać, zarazisz się czymś.
Tak, zgadliście. Był to dokładnie ten sam wilczur, który wcześniej zadzierał z Marcusem.  Inne wilki spojrzały na niego ostrzegawczo. Ale jak zareaguje nasze lekarzątko~?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.14 21:49  •  Hello, my little wolf. Empty Re: Hello, my little wolf.
Rajskiego Miasta? Pieprzoni skrzydlaci. Nie mają nic lepszego do roboty tylko irytować lekarza? Dobra, rozumiem, że drugiego takiego chłopa na tym świecie się nie znajdzie, ale no bez przesady! Mogli wziąć chociaż kogoś kto nie ma nic do roboty, a nie. Pokiwał więc swym łbem na boki, wręcz zawiedziony całą tą sytuacją. W końcu nie była ona zbyt kolorowa, ne?
Nagle słowa, pełno ich. Nawałnica wręcz pytań. Nie przeszkadzało to Marcus'owi w wychwyceniu tego o co im chodzi. Jako naukowiec S.SPEC przyzwyczaił się do kilku pytań zadawanych w jednym momencie. Generałowie i inni nie mają wyczucia momentu, i po prostu nawalają dokładnie tak samo jak wilki. Marcus jedynie na tą sytuację westchnął przeciągle.
- Pochodzę z M - 3, tam wszystko co jest... Jest po prostu sztucznie stworzone, wyhodowane przez ludzi, w sumie sam nie wiem czy na terenach górskich, w tamtejszych lasach byłaby możliwość zostawienia was. Do tego nie ma tam wiele miejsca, a rozumiem... Rozumiem, że potrzebujecie biegać, bo to naprawdę wspaniałe uczucie w waszym ciele z tego co zauważyłem. Również są tereny Desperacji, ale tam to jest jedna, wielka pustynia, po prostu pustkowie. Nic nie ma, resztki roślinności. Moim zdaniem najkorzystniejsze jest pozostanie w tych lasach.
Można rzec, że posłał do przywódcy ciepły uśmiech. Jeśli tak oczywiście można nazwać niezgrabne podniesienie wilczych warg.
I nagle te jego spojrzenie na małą. Nie, nie było jakieś mordercze. Wręcz przeciwnie, było pełne zachwytu takim małym stworzeniem. Ba! Położył jej nawet swoją łapkę delikatnie na główce.
- Może Lea? Idealnie by pasowało do takiej małej istotki.
Ot rzucił luźnym pomysłem. I tak pewnie nie wezmą jego zdania pod uwagę, bo w końcu jest dupkiem, człowiekiem i w ogóle najgorszą istotą jaka stąpa po tym świecie. Za pewne tak myśli wilczur, który teraz to wysłał w kierunku Marcus'a kolejną zaczepkę, słowną oczywiście. Blaze nie pozwoli sobie dmuchać w kaszę, więc jak można się domyślić... Nie zważając całkowicie na jakiekolwiek konsekwencje pierdyknął go łapą po pysku. Pazurami odpowiednio przejeżdżając, niech gówniarz wie gdzie jego miejsce. Sam oczywiście od razu przybrał pozycję bojowo - defensywną. Bo jeszcze im się zachce przez to walczyć, lepiej się zabezpieczyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.14 18:39  •  Hello, my little wolf. Empty Re: Hello, my little wolf.
Wilki pokiwały łbami, słysząc słowa Marcusa. Czyli jednak nie jest tak dobrze, jak myślały? Niby to taki utopijny świat, a tak naprawdę ma wiele ograniczeń. Nie możesz pójść do łazienki, by ktoś tam u góry tego nie wiedział. Wataha nie ma tam w takim razie żadnych szans. Jednak muszą zostać tutaj, ignorując ciasnotę tego lasu. Lepiej chyba będzie tutaj przeżyć. Mieszkańcy Eden ich ostrzegali, że to nie jest dobry pomysł. Ale wilk jak wilk, sam musi się przekonać, że coś jest złe.
- Z tego co mówisz, wygląda na to, że byłby to zły pomysł. Dobrze, weźmiemy to pod uwagę. Dziękujemy za współpracę, poprosimy skrzydlatych, by Ciebie znów zmienili w człowieka. - powiedział wolno szary wilk, mimowolnie zerkając na skaczącego wilczka.
Chwilę stali w ciszy, słychać było tylko szum drzew i ćwierkanie ptaków. Imię małej samiczce chyba się spodobało, bo wywaliła język i położyła się obok Marcusa.
- Być może i będzie Leą. - odparła wilczyca, patrząc na szczęśliwą kupkę futra.
Rzecz jasna nie było tak, że reszta dorosłych zwierząt nie zareagowała na słowa tego, który odepchnął dziewczynkę i obraził lekarza. Chórkiem warknęli głośno, próbując załagodzić sytuację. Ale było już za późno~ Blaze uderzył tamtego łapą, także... No, wiadomo jak takie coś się kończy. Wilczur zjeżył sierść i odsłonił kły, odpychając za siebie Leę. Zaczął okrążać Marcusa, co chwilę się przybliżając.
- Lepiej ze mną nie zadzierać. Jeszcze miałeś szansę, mogłeś przeżyć. Nędzna istota. Zdychaj. - z ostatnim słowem rzucił się na Patrick'a, przygważdżając go do trawy. Kłapnął pyskiem tuż przy jego uchu i zahaczył o nie zębiskiem. Chwilkę tak jeszcze się rzucał, jednak na polanę wbiegł... no kto by się spodziewał! Kolejny wilk! Kulał, a do tego cały bok miał we krwi. Opadł bez sił na ziemię, słabym głosem wypowiadając kilka słów.
- Samica gryfa królewskiego. Loren i reszta wciąż walczy, Ray nie żyje - przymknął oczy i odetchnął ciężko, a po chwili jego klatka piersiowa przestała się unosić. Warto wiedzieć, że gryfy są dość agresywne, jeżeli są w ciąży. Także... Ups~
Reszta watahy z szarym wilczurem na czele pobiegła jak jeden mąż w stronę, którą wskazał ranny. Mała została w tyle, próbując ich dogonić. Nie miała jednak szans, więc wróciła do Marcusa i błagalnie na niego spojrzała. Pomóż im.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach