Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 14 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next

Go down

Pisanie 06.12.15 0:10  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
Ursegor nie musiał się powtarzać - kilka lat w wojsku jednak robiło swoje. Z krótkim "zrozumiano" Erich zerwał się do biegu, kierując się w stronę skał.
Zerknął na napastników. Jeden, dwóch, trzech, czterech. Uzbrojeni. Podwójna przewaga liczebna, przewaga znajomości terenu, o przewadze pod względem zgrania się z towarzyszami pewnie nie wspominając... Sięgnął do słuchawki komunikatora, kiedy uświadomił sobie z lekkim przerażeniem, że nie poradzi sobie ze streszczeniem sytuacji reszcie rozrzuconego oddziału. Zwłaszcza teraz, gdy cały ostatni czas spędził rozmawiając po angielsku i niemiecku, przestawienie się na język wyrosły na ryżu było dla niego niemal niemożliwe.
- Faust! Musisz zawiadomić resztę, ja nie dam rady - krzyknął, ponownie wyglądając zza prowizorycznej ochrony, gdy napastnicy na chwilę przerwali ogień. Byli za daleko dla normalnej broni, więc nawet nie ryzykował strzału, będąc jednak gotowym na natychmiastową reakcję, gdyby Desperaci odsłonili się w jakikolwiek sposób. W tej chwili każdy nabój mógł przesądzić o rozwiązaniu.
Właściwie, który z nich powinien w tej chwili dowodzić? Takie konsekwencje z burdelu w armii - pomyślał gorzko - zrzucają przypadkowych ludzi w oddział i nawet nie zadbają o tak podstawowe rzeczy.
...albo powiedzieli wam to na odprawie, a ty zwyczajnie nie zrozumiałeś, Erich. Formalnie chyba on był wyższy stopniem, ale Ursegor na pewno miał lepsze rozeznanie w terenie i...
Teren. Spojrzał na skały, za którymi się schronili, szybko analizując w myślach ich perspektywy.
- Musimy się ruszyć. Wciągnąć ich między skały. Będą lepszym celem - rzucił. W tej chwili byli zbyt mobilni, ale gdyby udało się w jakiś sposób uszkodzić ich pojazdy...
- Rozdzielamy się - zakomunikował, chociaż nie ruszył się miejsca, póki Ursegor nie potwierdził, bądź nie odrzucił jego sugestii.

skrót: aktualnie ukrywa się za skałami, gotów wystrzelić serię z karabinu jak tylko Desperaci zbliżą się wystarczająco. Jeśli Ursegor przyjmie wersję z rozdzieleniem się - ciągle ukrywając się przebiega na drugą stronę skał. Jeśli nie - kontynuuje pierwszą czynność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.15 11:28  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
Dotarcie do skał nie zajęło długo, ale przeciskanie się tuż pod nimi byleby nie oberwać było w drobnej dozie nieprzyjemne. Nie nastawił się na walkę z uzbrojonymi w broń palną drabami, posiadał bronie skuteczne tylko z krótkiego dystansu, wciągnięcie ich bliżej jest więc w tej chwili kluczowym elementem działania.
I zawiadomienie innych, o czym przypomniał mu Erich po chwili zapoznawania się z atakującymi. Zawracali, więc to dobry moment na to. Szybkim kiwnięciem głowy potwierdził jego myśl i zaczął nadawać przez komunikator.
- Zgłoście się, tu Faust Jäger. Wraz z Erich'em zostaliśmy zaatakowani przez niezidentyfikowany oddział napastników w liczbie czterech, pół kilometra od miejsca zrzutu. Są dobrze uzbrojeni i wyposażeni, przyślijcie wsparcie! Odbiór! - Niewiele więcej mógł poradzić, te dane były jedynymi jakie mógł rzucić na szybko, i tak starając się nie wychylać za bardzo by nie oberwać jednym z naboi jakie brawurowo rzucali. Czyżby byli tak pewni siebie w tej walce? To może oznaczać coś nieprzyjemnego, ale to nie czas na myślenie, to czas na działania.
Szybko zrozumiał sugestię Erich'a. Chyba faktycznie trochę zardzewiał przy tym staniu obok Cronusa. Co z tego że potrafił obsługiwać wiele broni, skoro od dłuższego czasu nie miał okazji do walki w warunkach polowych, ych.
- Zrozumiałem. Przejmij dowodzenie między nami. - Rzucił szybko, samemu nie mając pewności który z nich miał być tu szefem. Erich był w tej chwili lepiej przygotowany, dlatego wolał się zdać na jego pomysły.
Nim jeszcze ruszył, zdjął z siebie granat odłamkowy i rzucił nisko do Erich'a granat odłamkowy. Spokojnie, nie wyjmował zawleczki ani nic w ten deseń.
- Wylicz moment i użyj go. Powodzenia! - Rzucił, ruszając w przeciwną stronę do Erich'a, dzierżąc swój pistolet maszynowy i będąc gotowym do strzału w razie potrzeb. Oczywiście - nie biegł na ślepo, skrywał się za skałami i szedł dość nisko, był na tyle wysoki że pewnie odstrzelenie go gdyby był wyprostowany nie należałoby do problemu.

Skrót: Zawiadomił resztę oddziału, i przemieszcza się na drugą stronę skał podobnie jak Erich, ostrożnie i gotów do ostrzału gdyby przeciwnicy się zbliżali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.15 12:55  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
W miarę jak motocykliści się zbliżali, żołnierze mogli się im lepiej przyjrzeć. Brak jednolitego elementu wyróżniającego sugerował również brak przynależności, ale skąd mogli o tym wiedzieć gwardzista i świeżo przeniesiony oficer?
Wrogowie zbliżali się coraz bardziej, jeden z dzierżących karabin oraz ten z nieujawnioną do tej pory bronią szarżowali prosto na nich. Chyba uważali, że przestrzenie między skałami są wystarczająco duże, by zmieścił się tam motocykl. I faktycznie takie były.
Pozostała dwójka rozdzieliła się, jeden z nich chciał okrążyć skały z lewej, drugi z prawej strony. Ten z prawej strony miał karabin. Ten z lewej wciąż się nie ujawnił.
- Przyjąłem - rozległo się z głośnika - będziemy tam wkrótce. Utrzymajcie pozycje do naszego przybycia. Nie pozwólcie zniszczyć sprzętu.
Prośba została przyjęta, żołnierze mogliby odetchnąć z ulgą, gdyby kolejne kule nie poleciały w ich stronę. Przemieszczający się Faust stał się ich celem, kule przedziurawiły materiał munduru na ramionach i lekko zadrasnęły ciało gwardzisty. Erich miał więcej szczęścia, pociski przeleciały zaledwie kilka centymetrów od jego twarzy.
Wrogowie byli na tyle blisko, że obaj mogli dostrzec ich wykrzywione w okrutnych uśmiechach twarze.
Łupieżcy chyba świetnie się bawili.
Karabiny terkotały dalej, a kule rykoszetowały od ścian.


Ursegor - dwa draśnięcia na prawym ramieniu
Przybycie odsieczy (0/10)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.15 20:43  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
Zaklął odruchowo, cofając się za skałę, by uniknąć kolejnego ostrzału. Wyciągnął rękę do komunikatora, szybko przestawiając go na łączność jedynie z Ursegorem. Nie było sensu zalewać reszty oddziału falą niemieckiego.
- Celuj w bok pojazdów, tam powinien znajdować się bak z paliwem! - W razie możliwości sam podążył za swoim rozkazem. Musiał się skupić. To nie była zwykła sytuacja. Każde trafienie może go zabić, a jeśli on zginie - Fausta z pewnością spotka ten sam los. I vice versa.
Zanurkował wewnątrz kręgu skalnego; każda minuta tej zabawy w kotka i myszkę - czy też cztery kotki i dwie myszki - mogła skończyć się tragicznie, z drugiej strony... To byli dzicy. Mogli być wyposażeni w broń palną, mogli umieć jej używać, ale przecież nie mogli posiadać dużej ilości amunicji. Być może te chwile bezpośredniego niebezpieczeństwa później pomogą jemu i Ursegorowi, gdy unieruchomionym wrogom skończą się naboje... Najpierw jednak trzeba ich unieruchomić. W miarę możliwości niszcząc nie tylko ich maszyny.
- Cofnij się wgłąb kręgu, w razie możliwości strzelaj, na mój sygnał wyskakuj na zewnątrz! - Zakomunikował, wykonując dokładnie identyczny manewr, z jednym tylko wyjątkiem: wcześniej używany karabin wisiał teraz luźno, bo Erich zmienił broń na krótszą, trzymaną teraz w prawej ręce. Nie dlatego, żeby wierzył w jej przewagę bojową w tej sytuacji, zwyczajnie potrzebował drugiej ręki wolnej na granat odłamkowy, przekazany mu wcześniej przez Ursegora. Jeśli ich mały wybieg się uda i desperaci spróbują przejechać przez środek kręgu, rzuci między go między nich, nawet nie z myślą o spacyfikowaniu samych łupieżców - liczył raczej na uszkodzenie ich pojazdów, ewentualnie doprowadzenie któregoś do rozbicia się o skały.

Skrót - najpierw chowa się i strzela w motocykle, potem cofa się w głąb kręgu, w pełnej gotowości na unikanie pocisków i rzut granatu, gdy agresorzy wjadą między skały. Oczywiście, wcześniej zakomunikuje Ursegorowi znak do ucieczki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.15 21:15  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
Urs zmienił kanał już tuż po nadaniu komunikatu i usłyszeniu odpowiedzi. Nie mogli mieć nic więcej, jak zapewnienie że S.Spec dotrze do nich, i może nie będzie zbierał ich zwłok rozwleczonych po okolicy. Ta, przyjemna perspektywa.
Cóż, w tej chwili są tylko i wyłącznie oni dwaj, przeciwko tym czterem maruderom na swoich zdezelowanych motocyklach. Hm, niezbyt dobrze. Krótkie "przyjąłem" wydobyło się z jego ust gdy usłyszał polecenie o celowaniu w bok pojazdów.
Gdyby tylko nie fakt że właśnie poczuł iż draśnięcie ze strony kul na jego skórze, to może i by się do tego lepiej stosował. Trochę go to zdekoncentrowało, ale tylko na krótki moment. Gdy tylko dostał się za zasłonę, ujął mocniej swój karabin i w gotowości do posłania serii w boki motocykli próbował poruszać się dalej między skałami, starając się unikać ataków na ile się da. Trochę go to wywaliło na obrzeża, ale gdy tylko docierał za daleko, poczynał się cofać. Wolał nie ryzykować granatów fosforowych, tylko je zużyje, bo z pewnością poparzenia od ognia ich nie wystraszą.
Na polecenie Erich'a zaczął się cofać w głąb okręgu, oczekując sygnału i okazji do strzału. W tej chwili pistolet maszynowy był jedyną opcją walki, próba przestrzelenia opon i baków to jedyna, chwilowa alternatywa. Wypruwanie pocisków w powietrze licząc na trafienie kierowców to raczej mało skuteczny plan.
Oczekując więc sygnału na wyskakiwanie na zewnątrz okręgu, starał się zrobić co mógł w tej kwestii. Posiadanie jednego oka wcale nie pomagało w celności, ale odsłanianie drugiego i narażanie się na utratę orientacji nie wchodziło w grę.
Heh, jak tak spojrzeć, jest raczej dość dobry w wypełnianiu poleceń innych, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.12.15 19:47  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
Boczni łupieżcy póki co zniknęli z oczu żołnierzom, kryjącym się za skałami. Pozostała dwójka jechała prosto w środek łuku. Karabinier cały czas próbował ostrzeliwać Ursegora, ale bezskutecznie, planując przejechać między skałami w pełnym pędzie i wpakować nieruchliwemu gwardziście kilka kul w plecy. Drugi natomiast skierował się w prześwit między skałami, za którymi krył się Erich.
Ostrzał oficera przyniósł pewien skutek, udało mu się zbić ocalałe do tej pory oświetlenie motocyklu i być może przebił bak, choć nie potrafił z tej odległości stwierdzić tego z całą pewnością. Pociski Ursegora parokrotnie minęły twarz jednego z bandytów, mimo że nie tam celował oraz przynajmniej dwa otarły się lekko o ramię mężczyzny. Tamten w odpowiedzi jedynie wykrzywił twarz w nieprzyjemnym grymasie i przyspieszył.
Gdy ten, który szarżował na Ericha, znalazł się blisko niego, nagle oparł stopę na korpusie maszyny i szybkim ruchem zeskoczył z niej, lecąc do przodu. Już w locie rozpoczął przemianę i spadł na cztery łapy jako czarna pantera. Po ułamku sekundy straconym na opanowanie nowej formy, ruszył w kierunku oficera obnażając kły.
- Tora! Tora! Tora! - krzyk z prawej i lewej strony skał sugerował obu żołnierzom, że manewr okrążający zbliżał się ku końcowi, a wrogowie za chwilę będą mogli zaatakować odsłonięte tyły rozdzielonych wojskowych.
Faktycznie, terkotanie karabinu, które rozległo się zza pleców Jakobsona nie wróżyło nic dobrego. Kilka kolejnych pocisków pomknęło w jego stronę, większość chybiła lub zrykoszetowała, ale jeden utkwił Niemcowi w lewym barku, wywołując ból i spore krwawienie.
Czwarty łupieżca, który bez widocznego uzbrojenia flankował Jägera, zbliżał się doń z niepokojącą brawurą.

Ursegor - dwa draśnięcia na prawym ramieniu
Erich - kula w lewym barku, problemy z poruszaniem nim, krwawienie
Przybycie odsieczy (1/10)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.12.15 14:21  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
Erich początkowo nawet nie zauważył, że dostał – szok po trafieniu, naturalna reakcja ciała, wszystkie odczucia po prostu się wyłączają - po czym lewy bark zaczął palić go, jakby zajął się ogniem. To wystarczyło, uczucia postrzału nie da się pomylić z niczym. Spróbował lekko poruszyć ramieniem i ból prawie nie powalił go na ziemię. Było źle, bardzo źle, ale o ile nie dostał w tętnicę przebiegającą niedaleko powinien przeżyć. Jeśli, oczywiście, tubylcy im na to pozwolą, a sądząc po ich dotychczasowym zachowaniu nie można było na to liczyć. Zacisnął zęby, czując, że krew zaczyna przesiąkać przez kolejne warstwy ubrania, a pot występuje mu na czoło. Powinien wytrzymać.
Metamorfoza atakującego dała Jakobsonowi chwilę na ucieczkę z odsłoniętego terenu, z powrotem za skały. Szybko przejrzał w myślach protokoły zachowania w przypadku walki z mutantami… Większość z nich była w tym momencie bezużyteczna. Najważniejszy punkt regulaminu spełnili, powiadamiając resztę oddziału o zagrożeniu, teraz pozostawała im już właściwie tylko improwizacja i oczekiwanie na wsparcie.
- Jeden mutek, może być więcej – ostrzegł Fausta przez komunikator. Przynajmniej będzie wiedział, czego może się spodziewać po dzikich.
Mężczyzna przylgnął plecami do skały, gotów wystrzelać cały magazynek w wymordowanego, jak tylko ten pojawi się w zasięgu jego wzroku. Nie był pewien, czy z raną uda mu się przeładować pistolet, ale wiedział jedno: jeśli szybko nie spacyfikuje pantery, straci okazję, by się o tym przekonać.

//przepraszam, że musieliście tyle czekać. Nie jestem pewna, co się stało z granatem, więc pominęłam go w poście. Będę wdzięczna za doprecyzowanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.15 15:13  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
Draśnięcia nie rozpraszały go chwilowo za mocno, pomimo iż już dawno nie był zraniony. Cieszył się, że znów jest w ogniu akcji. To było widać, że nawet jeśli śmierć była naprawdę blisko niego, zwyczajnie uśmiechał się, czując się w końcu tam, gdzie powinien być. Walcząc z przeciwnikiem, nie stojąc za plecami i pilnując polityka. To była dla niego zwyczajnie radość, nawet jeśli zostanie zabity, lub - co gorsza - schwytany.
Zwyczajnie będzie się cieszył, że miał okazje znów trafić w ogień walki. On i Erich mieli przewagę uzbrojenia, łupieżcy zaś mieli na swoim koncie dziką brutalność, mobilność i pojazdy zmechanizowane.
To nie wygląda dobrze jakkolwiek by na to spojrzeć, ale możliwe że znajdzie się jakiś plan. Są na pagórku, pod który ci dwaj szarżujący do przodu muszą podjechać. O ile ostrzał w górę jest trochę trudniejszy, tak w dół nie powinien.
Szkoda że nie jest pod słońce, ale zawsze jest opcja...
Biorąc pod uwagę że jedzie szybko, może mieć problem z nagłym zakrętem, więc Faust szybkim ruchem odpiął od swojego munduru granat zapalający, wyciągnął zawleczkę, i posłał go w kierunku szarżującego motocyklu zamaszystym rzutem. Jeśli straci równowagę i spadnie z motocyklu - plus dla Fausta. Jeśli przestanie strzelać i skupi się na wyminięciu granatu - tym bardziej, bo duża prędkość spowoduje że podjedzie szybciej do wojskowego bez ostrzeliwania, który zamiast unieszkodliwić pojazd, skupił się teraz na odstrzeleniu go. Oddał w jego stronę cztery serie, po czym odsuną się w tył, zwracając się ku flankującemu łupieżcy i zmieniając broń na strzelbę.
- To zwierzę teraz, będzie próbował cię powalić. Uważaj. - Rzucił szybką radą przez komunikator do oficera, zwracając się teraz ku flankującemu go czwartemu łupieżcy. Wymierzył strzelbę w jego stronę, oczekując aż dystans zmniejszy się na tyle, by mógł wpakować w jego bebechy odpowiednio dużo śrutu, by został tam, gdzie jest. Przy odpowiednim dystansie, oddał dwa strzały, a następnie zaczekał aż zbliży się bardziej, jeśli spudłuje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.01.16 17:20  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
Eksplozja Erichowego granatu trwale unieszkodliwiła maszynę panterołaka, jemu samemu nie czyniąc krzywdy, przynajmniej nie zauważył tego wojskowy, schowany za skałą. Uruchomiła zamiast tego, przedwczesną detonację granatu rzuconego przez gwardzistę – w wyniku czego szarżujący na Ursegora motocyklista wjechał wprost w rosnąca chmurę ognia i pyłu, która jednakowoż osmaliła również oblicze wojaka. Gdy opadła, Jäger mógł dostrzec powykręcany od wybuchu motocykl i zakrwawione ciało leżące pod nim. Ten przeciwnik chyba był wyeliminowany.
Faust musiał teraz stanąć oko w oko z ostatnim po jego stronie łupieżcą, który wzorem swojego panterowatego kumpla, zeskoczył z maszyny, nakierowując ją uprzednio wprost w Ursegora. Gwardzista miał do wyboru oddać zamierzone strzały lub uniknąć wgniecenia w kamienny słup i możliwego zapłonu paliwa, pozwalając celowi schować się za najbliższą mu skałę.
Przez chwilę wydawało mu się, że bandyta przeobraził się w wielkiego, szarego czworonoga, ale szybko zniknął mu za przeszkodą.
Erich, wycofując się, uniknął kolejnej serii z kałasznikowa, wystrzelonej przez flankującego bandytę; zrykoszetowała o skałę i posiała pociskami po okolicy. Natomiast nie zmylił pantery, która rzuciła się za nim.
Szczęście dopisywało oficerowi, odłamki bowiem dosięgnęły pantery i w chwili gdy wypadła zza załomu skały, mógł zauważyć złamany rytm i utykanie bestii. To najwidoczniej nie przeszkadzało jej atakować ofiary, na sam widok człowieka, skoczyła, mierząc pazurami w jego tors, a zębami w okolice gardła.
Wojskowe wyszkolenie nie zawiodło Jakobsona i zdołał wpakować kilka kul w przerośniętego kota i zmienić jego trajektorię. Zamiast przegryzionego gardła, zaliczył rozległe rany od pazurów, rozdzierających mu łydkę i dolną część uda. Los pantery był przesądzony. Nawet gdyby Erich nie posłał prewencyjnie kolejnych pocisków, bestia była w stanie agonii. To dlatego była tak nieprzewidywalna. Gdy wojskowy opróżnił magazynek, sierściuch znieruchomiał ostatecznie.
Ale oto pojawił się poważniejszy problem. Dźwięk silnika nie przycichł, to znaczy, że na maszynie trzymał się jeszcze przynajmniej jeden przeciwnik.
Erichowi pociemniało w oczach na ułamek sekundy, ale utrzymał równowagę. Stracił właśnie sporo krwi.

Ursegor - dwa draśnięcia na prawym ramieniu, lekkie oparzenia twarzy
Erich - kula w lewym barku, problemy z poruszaniem nim, głębokie rany po pazurach na lewej nodze, poważne krwawienie - w wypadku braku pierwszej pomocy utrata przytomności za 6 tur (0/6)
Przybycie odsieczy (2/10)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.01.16 18:29  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
Oko w oko, nawet dowcip ci wyszedł : D

Przyznawszy szczerze, nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Szansa na takie coś, gdyby przepuszczono to przez komputer, pewnie wyniosłaby kilka dziesiątych procenta. Fakt by jeden z odłamków granatu rzuconego kawałek dalej aktywował eksplozję granatu w powietrzu.
Faust nie był jednak komputerem by wziąć pod uwagę tą ewentualność, co zaraz potem dał do zrozumienia, gdy poczuł jak eksplozja fosforu parzy mu twarz. Z jego ust poszło jedno z soczystych, niemieckich przekleństw gdy zasłaniał twarz przedramieniem, chcąc uniknąć większych obrażeń i bo to NIE NALEŻAŁO DO PRZYJEMNYCH! Przynajmniej nie zajęły się jego włosy lub opaska, bo wtedy mogłoby być nieciekawie. I nie, nie chodzi o wygląd, tylko o głębsze oparzenia.
Szybko jednak otrząsną się z tego stanu i rozpoznał w sytuacji. Hm, jakkolwiek to nie wyglądało, nastąpił sukces, motocyklista leży trupem pod rozwalonym motocyklem.
Zadziałało efektywniej niż myślałem.
Niemniej, szybko zwrócił swoją uwagę ku ostatniemu oponentowi, jaki szarżował w jego stronę. Rozlane wokół niego paliwo z motocykla, i jeszcze dopalające się resztki ognia z granatu nie wyglądały na dobre połączenie. Zostanie pod ścianą przy tym motocykliście też nie, stąd też olał ostrzał i, starając się trzymać osobnika na muszce, odbiegł od skały i motocykla, bardziej w stronę otwartego terenu. Niestety, przez ten fakt stracił z pola widzenia swojego oponenta.
- Wyeliminowałem jednego z motocyklistów, drugi najprawdopodobniej zmienił się w bestię. Jak sytuacja? - Krótkie przekaz w stronę towarzysza którego nie miał jak w tej chwili ujrzeć, i skupienie się na otoczeniu ze strzelbą w dłoniach, poszukując zwierzęcego oponenta. Będzie próbował zaatakować z zaskoczenia, lecz nie powinien przeskoczyć skały, i będzie musiał się wychylić. A wtedy Faust będzie świadomy, gdzie go znajdzie.
Przyklęknął na lewym kolanie, mierząc strzelbą przed siebie, szukając wroga. Wciąż słyszał jeszcze jeden motocykl, więc musi być ostrożny i nie dać się złapać w atak krzyżowy. Jeśli zwierzak się pojawi, nie będzie go atakował póki sam się nie zbliży na wystarczający zasięg. W wypadku jednak gdy zechce zmienić cel, przejdzie na pistolet maszynowy i zaleje ogniem zaporowym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.16 22:56  •  Ciche pustkowie - Page 9 Empty Re: Ciche pustkowie
jak to się dzieje, że gdy tylko wyrzucę nową postać na fabułę to trafiam w łapki Blighta-MG i postać zaczyna mi się wykrwawiać? :v

Martwe. Dobrze. Zdołało rozorać mu nogę, czuł, że cała lewa połowa jego ciała niedługo odmówi posłuszeństwa, ale póki co jeszcze mógł funkcjonować. Mimo wszystko, wstrząs był duży, a jeszcze większa była utrata krwi. Był przyzwyczajony do złych warunków, do awarii pancerza, do unieruchomionych kończyn, do przegrzewającego sięsystemu, nawet do walki z ciągłym zagrożeniem wybuchem, ale bezpośrednie rany... to było coś innego. Nie miał pojęcia, jakie są jego limity odporności na bezpośrednie rany - czy następny strzał pozbawi go przytomności? Czy krwawienie wykończy go wcześniej? Nie miał pojęcia. Chociaż, oczywiście, w tej chwili jego myśli nawet nie przypominały ładnego ciągu przyczynowo-skutkowego, obejmującego w analizie wszystkie możliwe czynniki. Walka wymagała krótkich myśli, krótkich działań i jeszcze krótszego czasu reakcji.
- Jeden zlikwidowany. Nie mogę ruszać ręką - odpowiedział Ursegorowi, dziwnie spokojnie jak na krytyczną sytuację, w której się znalazł, jednocześnie upuszczając pistolet obok siebie. Nie zdoła go przeładować wystarczająco szybko, nie z pociskiem w barku. Osunął się w dół, opierając plecy o skałę, podciągnął kolana do siebie i sprawną ręką złapał karabin. To, co zamierzał zrobić nie mieściło się w żadnej instrukcji działania, a chociaż Erich nie należał do zwolenników improwizacji, czuł, że nie ma wyjścia. Broń była w pełni naładowana i gotowa do użytku, pozostawał tylko problem odrzutu - karabin wymagał stabilizacji obiema rękami...
Umieścił karabin między kolanami, zabezpieczając go od góry lewym ramieniem; na chwilę stracił oddech, czując, jak kość ociera się o tkwiący w ranie metal; nie stracił przytomności chyba tylko z czystego uporu i wyrabianej od lat wytrzymałości. Prawą rękę ulokował na spuście, ustawił kolbę na ramieniu i zagryzając zęby z bólu czekał, aż pozostały przy życiu wróg pojawi się w zasięgu wzroku. Jeśli, szczęśliwie dla niego, Faust nie zajmie się nim pierwszy.
- Jeden jest wciąż sprawny - ostrzegł towarzysza, tym razem lekko urywanym głosem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 14 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach