Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 13 z 14 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14  Next

Go down

Pisanie 30.12.16 0:12  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Taiki dobył swojej broni, co miało być sygnałem ostrzegawczym dla grzesznicy, paradującej nago po Świętej Ziemi. Zacisnąwszy dłoń na grubym łańcuchu, wykrzywił usta w potrzepującym uśmiechu. Wzrok natomiast jego był smutny, jakby sam Inkwizytor był bliski płaczu.
Przykazanie szóste mówi "Nie zabijaj". Twa siostra żyje w tym w sercu. Jej duch unosi się, głoszącą dobrą nowinę o Stwórcy Naszym — udzielił jej niejednoznacznej odpowiedzi, która jednak miała konkretny wydźwięk. — Dostąpiła życia wiecznego, bowiem taka była wolna Naszego Pana. Rozchmurz się więc, wszak każdego dosięganie dłoń sprawiedliwych. Nie jesteś aniołem, więc i ty możesz dostąpić bożego miłosierdzia.
Panie mój, czy mam tę grzesznicę pozbawić Twego miłosierdzia i zesłać w zaświaty, by spłonęła w językach ogni piekielnych?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.17 11:30  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Sygnał ostrzegawczy w tym momencie nie zrobił wrażenia na dziewczynie. Kolejny jego krok sugerował, że wręcz go olała, o ile w ogóle go słyszała. Teraz jej myśli były chaotyczne, nieskładne. Starała się właśnie sobie uświadomić to, co właśnie tutaj się stało. To, co usłyszała było dla niej niemałym szokiem. Informacja 'Anemia nie żyje' była na tyle szokująca, że potrafiła obudzić w Hemofilii wirus, gdzie będąc pod wpływem jego amoku, mogła zabić mężczyznę, który przed nim stał i modlił się o jej 'zbawienie'. Histeryczny śmiech był na to żywym dowodem, tak samo jak surowe spojrzenie, którym obdarzyła go młodo wyglądająca dziewczyna. Złote tęczówki wręcz błysnęły chęcią mordu i zemsty. A potem Taiki mógł pogrążyć się w jej szaleństwie.
Nagle ostry ból głowy zaatakował Hemofilię. Nie odczuwała go tak jak inni, ale dobrze wiedziała, co to znaczy. Teraz zastanawiała się, co było gorsze. Atak wirusa czy obudzenie w sobie rozdwojenie jaźni... Gwałtownie złapała się za głowę, również odsuwając się na parę kroków od mężczyzny.
Słyszysz? Anemia nie żyje. Chyba nie pozwolisz mu na to, aby jeszcze stąpał po tej ziemi...
- Nie, nie, nie nie nie... - zaczęła mówić bez sensu, a mężczyzna nagle stał się dodatkiem do całego otoczenia. Nic znaczącym dodatkiem.  
Jak to nie? Amelio, wiem, że tego chcesz. On zabił Twoją siostrę. Twoją kochaną, rodzoną siostrę! Nie może ujść mu to płazem. Im nie może. Amelio, wiem, ze tego chcesz. Amelio, Amelio...
- Daj mi spokój, wiem, czego chcę... ja nie chcę... Daj mi spokój! - głuchy krzyk wydostał się z jej gardła, tocząc walkę z samym sobą, pokazując przy okazji jak bardzo szalona była. Również była bardzo łatwym celem do sprzątnięcia.
Skoro wiesz, to pozwól mi zadziałać. Chyba to najwyższy czas, droga Amelio.
Dlaczego, dlaczego, dlaczego teraz... Nie, ja nie chcę. Przestań, przestań...
- PRZESTAŃ
- tym razem okrzyk desperacji był bardziej zrozumiały niż cokolwiek innego. Wyrywane włosy z głowy miały w tym wszystkim pomóc, jednak na daremno. Przed oczami nieznajomego właśnie Hemofilia walczyła z kimś, kogo dopuścić do siebie nie chciała. Nie było to takie proste. Mamrotała pod nosem, skomlała, odsuwała się, byle tylko zapanować nad tą drugą osobą. Żeby zapanować nad prawdziwą Hemofilią.
Amelio. Amelio, Amelio...
Nagle postać Hemofilii wyprostowała się, a beznamiętne złote tęczówki wlepiły się w męską sylwetkę. Nie ruszyła się z miejsca o milimetr. Wydawać się mogło, że to, co miało miejsce parę chwil temu, nagle zniknęło.
- Ja, Hemofilia dokonam zemsty. Wrócę tu wkrótce. Kiedy to nadejdzie, zostanie po was tylko pył - złożyła pewną mu obietnicę, po której zniknęła szybciej niż ktokolwiek inny.
Czy teraz będzie wojna?
- Tak, Amelio. Kościół zniknie z powierzchni ziemi. Masz moje słowo.
Już nie mogę się doczekać.

z/t 2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.17 19:20  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Nie zdążyło mu się za często wyruszać w dłuższą podróż. W imię Najwyższego miał obowiązki do wypełnienia. Będąc uzdrowicielem musiał się liczyć z pomaganiem innym, a długa wędrówka nie wchodziła w rachubę. Zawsze wracał do swojego domu, który podarował mu kościół. Zanim się udał z powrotem tam gdzie jest jego miejsce, postanowił zajść do tego właśnie miejsca. Wbrew pozorom przynosiło mu one ukojenie dla duszy. Zdarzało się, że spędzał tu godzinami. Miał obecnie mniej czasu dla siebie samego, ale nie mógł na to narzekać. Dostał z niebios rolę, która ma przysłużyć większym celom. Cieszył się z pomagania swoim nowym braciom i siostrom. Będąc istotą anielskiego pochodzenia został zaakceptowany i użyczał im swoje umiejętności. Spoglądał się uśmiechnięty beztrosko w plener. Miejsce takie jak to było wspaniałe w jego mniemaniu. Postanowił usiąść na jednym z większych kamieni. Zmęczenie go dopadło i nie mógł sobie pozwolić na utratę wszystkich sił. Odebrałoby mu szansę na skupienie podczas opiekowania się rannymi. Lepiej nie opuszczaj gardy. Rudzielcu. Cichy szept Cienia był mniej irytujący niż zazwyczaj. Jego towarzystwo czasem potrafiło być korzystne, ale nie na dłuższą metę. Spędzanie rozmów z jego bytem nie było satysfakcjonujące. Prawdę mówiąc cieszył się z jego obecności. Dzięki niemu nie spędzał swego czasu w samotności, którą się obawia najbardziej na świecie. Przynajmniej taki plus odnajdywał. Siedział na zwykłym głazie cały czas, wyglądając na zamyśloną osobę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.17 21:57  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Trochę bolały ją stopy. Szła w sumie całą noc aż do teraz a wnioskując z położenia słońca jest jakoś po południu.
Pare godzin temu była u siebie w jaskini się przebrać. Ile można łazić w jednych ciuchach? Jej jaskinia jest czymś najlepszym na tej cholernej desperacji.
Maly wodospad który tam miala służył jej za prysznic.
Wykapala się szybko używając mydła różnego. Zjadła resztę szynki którą miała po czym po prostu ruszyła w dalszą drogę. Nie ma co siedzieć ciągle w jednym miejscu.
Jej myśli macilo to co wydarzyło się między nią a wilkiem poprzedniej nocy. Wręcz niedowierzala że ktokolwiek może e taki sposób sprawić przyjemność drugiej osobie. No i to w dodatku jej. Nie sądziła że może komuś się spodobać na tyle by z nią coś próbować. Ale zwiala. Stchórzyla i bez slowa zabrala swoje ciuchy.
Miała nadzieję że wilk nie weźmie jakoś specjalnie tego do siebie. Zdążyła go polubić. Jednak jak teraz analizowala tamta sytuacje to nie widziała w niej za grosz logiki. Jak mogła poczuć taki ogień przez faceta którego dopiero co poznała? To było tak dziwne. Wręcz jak nie ona. Zawsze najpierw myśli a dopiero potem robi. Podchodzi do wszystkiego na chłodno i do nikogo się nie przywiązując. To naprawdę dziwne. Nigdy nie rozumiała jak inni radzą sobie z tymi wszystkimi emocjami i uczuciami. To nie jest świat dla niej.
Szła tak zamyślona że dopiero po jakimś czasie zdała sobie sprawę z tego że trafiła na kompletne zadupie. Nigdy wcześniej tutaj nie była. Lekko nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się dookoła. Trochę żółtej trawy, jałowa ziemia i trochę skał.
A na jednej ze skał ktoś sobie siedział.
Przez chwilę zastanawiała się czy tego ktosia po prostu nie zignorować. Jednak jak się wtedy dowie gdzie jest? Ostatnie czego jej potrzeba to bladzenie po takim pustkowiu.
Trzymając swojego śnieżno białego pluszaka w jednej dłoni. Podeszła do mężczyzny. Z bliska była w stanie stwierdzić że ma rude włosy związane w warkocz. Jest dość chudy i długi. Jakkolwiek to nie brzmi.
Miał dość nieprzytomny wzrok wiec nie odzywala się. Po prostu stała za nim i czekała aż sam zwróci na nią uwagę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.17 22:55  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Masz zamiar tak siedzieć? A mam coś innego do roboty niż powrót do naszego domu? Zarówno cień jak rudzielec, mieli konflikt w myślach. Planował powrót do góry Shi, a cień sugerował postąpić inaczej. Czemu kogoś nie zabijemy? Złowieszczy szept usłyszał w swojej głowie, rozumiał co chciał mu powiedział. Sam chciał się przyczynić do tego aktu zemsty na starych pobratymcach, którzy go wygnali z jego własnego domu. Dobrze wiedział, że przyjdzie na to właściwy moment. Teraz musiał się zająć swoimi obowiązkami, które przed chwilą zaniedbywał lekko mówiąc. Oczywiście byli inni uzdrowiciele pod ręką kościoła, a nie było dużej potrzeby na jego wsparcie. Jednak oczekiwali od niego spełnienia obowiązku, a nie mógł ich najzwyczajniej na świecie zawieść. Dużo znaczylidla niego niczym rodzinę. Mamy gościa Słysząc dwa słowa wrócił do rzeczywistości z powrotem. W mgnieniu oka przestał rozmyślać nad mało istotnymi rzeczami. Spojrzał na panienkę, którą miał przed oczyma. Zmierzył wzrokiem od dołu do góry. Nie często mu zdarzało ujrzeć kobietę, która wyglądała na zadbaną w warunkach Desperacji. Nie przeoczył faktu, że posiada chustę DOGS. Postanowił przystać wzrokiem na twarz jaką posiadała. Zdążył się również zorientować, że czarnowłosa jest wyższa od niego o te parę centymetrów.
- Nie często mi się zdarza widzieć osobę tak ubraną. - Wypowiedział te słowa ze spokojnym tonem głosu. Nie była to aluzja do niczego. Zwykłe spostrzeżenie. Możliwe, że czegoś od niego chciała. Tak mu podpowiadał rozsądek i logiczn podejście.
- Czymś mogę pomóc...? - Zapytał mając w swym głosie odrobinę troski i powagi .
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.17 23:40  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Niezbyt zrozumiała o co szło plomienno włosemu z jej ubraniami.
Nie ubierała się przecież źle. Może chodzi o to że ludzie na desperacji zwykle ubrani są jak do walki a nie w kiecki?
Cóż. Nosi to co lubi.
Jedni wolą zbroje płytowe czy inne ustrojstwo a jeszcze inni wolą łazić nago.
Ona nie boi się śmierci więc nie potrzeba jej czegoś takiego.
Sukienka którą miała teraz na sobie należała do jej ulubionych. Miała słabość do czerwieni. Kto wie. Moze to przez jej oczy? Tak bardzo podobne do oczu matki? Mimo wszystkiego czego przez nią doświadczyła nadal była jej mamą. Rosie w jakiś sposób była... Może... Nie powie że ją kocha. Jej serce nie jest zdolne do czucia tak wyraźnych emocji. Jednak była jej może wdzięczna? Nie. To też nie. Za co miałaby być jej wdzięczna?
Za te wszystkie lata nedzy? Mieszkania na ulicy? Ciągłego radzenia sobie samej? Tego że byla gnebiona i wysmiewana? A może tego że przez nią tak bardzo straciła wiarę w innych że już zawsze pozostanie sama?
Pokręciła głową. Nie odpowiedziała na ten przytyk co do jej stroju. Mógłby wziąć ją za jakiegoś niedorozwoja z racji że miała dość senne spojrzenie. Tak już po prostu miala.
Faktem było że chciała czegoś od niego. Nie było to nic ważnego i jakiegoś naglacego ale no.
Zabujala się na placach nachylajac się lekko w stronę mężczyzny.
- Rosie jestem - miala dość pokerowa mine. Ani się nie uśmiechała, ani nie krzywila. Nic a nic. Tylko to senne spojrzenie.
Przechylila głowę lekko w prawo.
- W sumie możesz... Gdzie się obecnie znajdujemy? - pytajac rozejrzała się raz jeszcze dookoła. Naprawdę to miejsce było zadupiem. Jak na desperado przystało.
- Szłam sobie. I jestem. I nie wiem gdzie. - zmarszczyla lekko brwi. Na desperado wszystko wygląda tak samo. Czasem przyprawia to człowieka o gęsia skórkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.17 19:53  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Nie spodziewał się takiej odpowiedzi na jego pytanie. Gotowy był na zaoferowanie jej medycznego wsparcia, ale okazało się coś całkiem innego. Początkowo się przedstawiła, jak na kulturalną osobę przystało. Poczuł się głupio, że sam nie rozpoczął swych słów od imienia jakie przyjął. Zdecydował się naprawić ten błąd dość szybko, żeby nie wyjść na durnia i chama.
- Nazywają mnie Incubus. - Mówiąc te słowa utrzymywał spokojny ton. Wysłuchiwał kolejnych słów z wielką uwagą. Zaciekawiony był faktem, że zabłądziła do tego miejsca. Nie zdawała sobie sprawy w jakie rejony się zapuściła. W pewnym stopniu myślał, że jest ona tutaj nowa. Tereny Desperacji były niebezpieczne dla samotnych wędrowców. Wygląd miała zwykłej kobiety, która pomyliła miejsca na przechadzkę. Prawdopodobnie mogła wyjść z ciekawości poza mury Miasta-3. Niekonieczne z własnej woli. Zastanawiał się nad tą kwestią, wyglądał przez chwilę na zamyślonego. Ponownie aż chciałoby się rzec. Skoro właśnie mowa o podejmowaniu głosu - postanowił powiedzieć kolejne słowa.
- Znajdujemy się nieopodal Gór Shi, świętego miejsca. - Odpowiedział na jedno z nurtujących ją pytanie. Powiedział całkiem szczerze. Byli na takim położeniu, że mogliby się bez problemu w stronę Góry Shi udać. Jakby zaszła taka potrzeba. Nie spieszyło mu do opuszczenia tego pustkowia ciszy, a czarnowłosa wyglądała na zmęczona podróżą. Oparł swymi rękoma na własnych kolanach, a następnie wstał. Wyprostował się i spojrzał ponownie na oblicze damy, z która miał okazję porozmawiać. Znów zmierzył wzrokiem jej strój, który mógł się okazać niebezpieczny. Prowokował żeby zgrzeszyć nie tyle co myślą, a dodatkowo czynem. Nie wygląda na groźną. Zrobisz z nią co zechcesz. Rozumiał znaczenie tych słów w cienia, które wyszeptał w złowieszczym akcencie. Nie czuł takiej potrzeby, a nawet gdyby... Nie miał ochoty się szarpać. Brakowało mu chęci na taki ruch.
- Nie jest Tobie za zimną w takim ubiorze? Zdajesz sobie sprawę, że możesz się przeziębić? A w najgorszym wypadku być pozbawiona ubrań przez napastnika? - Przygwozdził ją tymi słowami. Zatroszczony był tą samotną duszą. Ta nadopiekuńczość mogła być pochodzenia anielskiej natury, ale do tego się nie przyznałby. Oczekiwał na reakcję z jej strony, mając założone ręce na klatce piersiowej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.17 19:48  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Incubus. Cos jej to mówiło. Jakieś odległe wspomnienie próbowało wbić się do jej głowy jednak to było tak jakby ktoś do niej krzyczał z dźwiękoszczelnego pomieszczenia. Incub... Czekaj. Że niby demon? Od razu w głowie jalby odblokowalo się coś i widziała wręcz oczami wyobraźni stronę w encyklopedii : inkubami nazywa się demony przybierające postać uwodzicielskich mężczyzn nawiedzające kobiety we śnie i kuszące je współżyciem seksualnym.
Z tego co pamiętala i uważała to Incuby były tak naprawdę wymówka niewiernych kobiet. Chciały zamaskować swoje złe uczynki. Grzrch zamaskować skuszeniem przez demona.
Przez to imię bardziej zainteresowala się mężczyzna.
Cóż za kontarst. Spotkala demona nieżądu na świętych górach. Teraz zaczynała kojarzyć te okolice. W końcu była tu juz nie raz. Ale tak dawno temu ze miała prawo nie pamiętać.
Patrzyła prosto w oczy mężczyzny. Mogło mu się to wydawać lekko nie komfortowe. W końcu kto by się dobrze czuł gdyby ktoś wwiercał w niego krwisto czerwone, zaspane spojrzenie?
Znowu się zakolysala na palcach u stóp. Mężczyzna miał przyjemny dla ucha głos. Trochę jak lekarz który uspokaja pacjenta. Dość specyficzne połączenie. Z wyglądu wzięła by go raczej za jednego z tych wandali co laza z byle kim, sypiaja z byle kim, robią afery, pija i pala. Z imienia demon. Innego spojrzenia nie miała. A z głosu? Wzięła by go za kogoś godnego zaufania, który jest spokojny i opiekuńczy.
Bardzo ciekawe połączenie.
Gdy powiedział coś o przeziębieniu i o chłodzie, jej martwa zazwyczaj mimika twarzy, trochę się spiela. Tak jakby próbowała się uśmiechnąć. No ale cóż. Uśmiechanie się nigdy nie było jej dobra strona. Nie ma więc co się dziwić.
A dlaczego było to zabawne? Nigdy, jak długo zyla, nigdy nie była przeziebiona. Możliwe ze to przez to iż jej ciało miało temperaturę zwłok w lodówce w krematorium? Albo przez to kim była?
Pal licho. Było jej to jak najbardziej na rękę.
Jednak gdy Incu powiedział coś o napastniku, jej brwi jakby drgnely ku górze. To też było zabawne.
Kto by chciał ją tknac? Nie jest ani specjalnie atrakcyjna, ani ciekawa no i w dodatku jest wymordowana.
- nigdy nie jest mi zimno. Dotknij a zrozumiesz - jej oczy lekko się zmruzyly gdy wyciagnela w jego stronę reke. Blada jak mleko, i chudziutka. Zwykle gdy inni jej dotykali widać było na ich twarzach szok i swego rodzaju obrzydzenie.
Jak będzie z naszą zagadka?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.17 16:08  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Zmarszczył zdecydowanie brwi w chwili usłyszenia słów z jej ust. Zaciekawiła go na tyle, że z milą chęcią chciałby drążyć wszelkie tematy. Wystawiła w jego stronę swoją dłoń. Widać było gołym okiem, że akurat była z tych bladszych osób na Desperacji. Czerwone ślepia nie były częstym widokiem dla niego. Podejrzewał jej pochodzenie, ale nie chciał snuć domysłów i uprzedzeń. Zachował klarowną neutralność, która przystoi uzdrowicielom w imię najwyższego Ao. Zdecydował ruszyć swą dłonią. Zadecydował nią dotknąć skóry wystawionej przez czarnowlosą kończyny. Przejechał delikatną precyzją opuszkiem palca. Nie odczuwał ciepła. Nie był przekonany co do tego zjawiska więc postanowił się upewnić. Teraz nie błądził bladej skóry opuszkami palców, a całą swoją dłonią. Utrzymując wciąż delikatność chwili. Mogłoby to się okazać dziwne dla panienki. Obchodził się z nią dbale, niczym w przypadku porcelany. Wszystko robił byle nie uszkodzić. Całym tym zabiegiem był przekonany jednego. Ma obniżoną temperaturę ciała podobnie jak on sam.
- Normalnie ludzkie ciało powinno emanować ciepłem. Czy oby na pewno się dobrze czujesz? - Zatroskany jej stanem się zapytał. Nie często spotykał takie przypadki. Tak więc uznał, że jest z nią coś nie w porządku. W swojej wypowiedzi podkreślił słowo związane z ludzkim ciałem, a to z bardzo prostej przyczny. Pewne elementy ją odróżniały na tle innych przedstawicieli ras humanoidalnych. W rzeczywistości mogłaby być przedstawicielką wymordowanych, albo aniołów. Skreślał drugą opcję grubą linią. Każdy nieczysty przedstawiciel rasy anielskiej, nie zbliżałby w rejony Góry Shi. Nie jest aniołem. Nie byłaby tak głupia by tu zawitać. Komentarz cienia był bardzo trafny. Oderwał swoją dłoń wolno od jej wystawionego ciała. Będąc uzdrowicielem często łamał barierę komfortu osobistego, żeby zdiagnozować dokładnie. Teraz był przekonany, że nie ma do czynienia z człowiekiem ni aniołem. Spojrzał się na jej dłoń, którą obmacywał bezwstydnie, a potem skupił wzrok w jej ślepia.
- Możliwe, że Tobie nic nie dolega - Czy czasem nie jesteś wymordowaną? Jeśli tak, to mógłoby być naturalne dla was. - Stwierdził. Oczekiwał na odpowiedzi zwrotne, między czasie wykonując ruchy. Ruchy często spotykane przy prostowaniu się najzwyklej na świecie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.17 17:06  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
Incubus najpierw wodził palcem po jej wyciągniętej ręce by następnie zacząć ją badać całą dłonią.
Rosie nijak na to zareagowała. Przynajmniej z wierzchu. Nadal spokojna twarz i senny wzrok.
W środku jednak coś w niej drgnelo. Nie przywykła do bycia dotykana. A ostatnio działo się to trochę za czesto. Nie żeby miała coś przeciwko.
Zawsze czuła się gorsza od innych. Taki wyrzutek który jest jak zaraza i się go unika. I tak też było. Kto by chciał się zająć dzieckiem które mieszka w kartonie? Kto by chciał miec do czynienia z wymordowana która jest tak dziwna?
Z wiekiem przestała zwracać uwagę na to co o niej myślą inni, jak i co ona sama o sobie myśli.
W zasadzie to starała się jakoś specjalnie o niczym nie rozmyślać. Wiedziała że błądzenie myślami i rozpamietywanie przeszłości nie przynosi jej nic dobrego. Tylko kolejne próby samobójcze i kolejne blizny po samookaleczaniu.
Trzeba żyć dniem dzisiejszym i nie dać się nikomu do siebie jakoś specjalnie zbliżyć. Ta mantra nie raz ratowała ją od wpadnięcia w przepaść.
Nie miała jak porównać jego dotyku z jakimkolwiek innym więc nie wiedziała co o nim sądzić. Wiedziała jedynie że mężczyzna ma bardzo gładkie dłonie.
Nie wiedziała też co sądzić na temat nacisku jaki nałożył na słowo: ludzkie.
Dość łatwo się domyślić że nie jest człowiekiem w biologicznym sensie.
Jej ciało jest nosicielem Virusa. Jednak czy ten nacisk miał oznaczać to że uważa ją z tej racji za kogoś gorszego od siebie?
Nie nie. Nie popadajmy w paranoje Rosemary.
- Moje zdrowie fizyczne nie jest ani trochę zachwiane. - chcąc czy nie, jej krwisto czerwone oczy pociemniały. Ona sama zwykle nie przejmowała i nie interesowało ją kto jest jakiej rasy. Co to zmienia? Anioł czy wymordowany. Tylko ludzie działali jej na nerwy. Tacy słabi a i tak uważają się za panów wszystkiego. Tacy uprzedzeni. Pełni ograniczeń.
I kolejny nacisk. Normalne dla was. Czuła się trochę niepewnie ale jqk zawsze nie dala tego po sobie poznać.
- Co takiego tu porabiasz? - prawdę mówiąc Rosemary często zapominala o tym że na pytania się odpowiada. Zwykle analizowała je w głowie i sama sobie odpowiadała. Mogło się to wydać trochę irytujące ale taka właśnie była. Zamknięta i lekko wycofana. Ciekawska ryzykantka.
Przez chwilę miała zamiar usiąść obok mężczyzny jednak ten powstał i zaczął się prostować. Tak więc stala tak jak do tej pory. Założyła jedynie włosy za ucho.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.17 19:01  •  Ciche pustkowie - Page 13 Empty Re: Ciche pustkowie
- Hmm, rozumiem. - Powiedział pod nosem, gdy dostał prosty komunikat. Był on potwierdzeniem, że nic jej nie dolega. Chciałoby się mówić na samo szczęście. Nie dla rudzielca. Zawsze odnajdywał zwalczenie nudy w leczeniu innych z dolegliwości. Postanowił więc zapomnieć o swoim obowiązku, które posiadł z tytułu uzdrowiciela. Usłyszał od czarnowłosej pytanie, którego się nie spodziewał. Przed niedawną chwilą wydawała się w jego mniemaniu, że się spieszyła . Teraz miał całkiem inne wrażenia. Zmieniła zdanie i była zainteresowana rozmowa z jego osobą. Uniósł lekko w górę czerwoną brew. Nie mógł zdziwienia tym pytaniem.
- Tutaj sobie odpoczywłem. Myślałem i uspokajałem mą duszę, która należy do Wielkiego Pana. - Odpowiedział poważnie na pytanie niewiasty. Nie widział powodu, dla którego miałby ją okłamać. Czasem jemu będąc nawróconym nie przystoi być kłamcą. Brzydził się kłamstwem wiec nie widział powodu dezinformowania rozmówczyni. Wracając zatem do rzeczywistości, zakończył się prostować. Zastanawiał się nad podtrzymywaniem rozmowy z jej osobą. Jednej strony powinien zmierzać ku Górze Shi, a z drugiej wydawała się być ciekawą personą. Miał konflikt wyboru, który nie był dla niego łatwy. Siedział cicho cień, pozostawiając go samego. Tak więc nie mógł się poradzić. Przytknął palec do swych ust. Zaczął myśleć nad możliwymi opcjami, ale jedna dość szybko zawitała do jego głowy. Przyjął ją otwarcie, a teraz zostało ją przelać w słowa.
- Nigdzie nie jest mi śpieszno obecnie. Tak więc możemy pomówić na wybrany temat, jaki chcesz - trochę już żyje więc postaram odpowiedzieć lub opowiedzieć. Zatem? - Powiedział spokojnie. Oderwał od swoich bladych warg palucha, a następnie usiadł z powrotem na swoim naturalnym siedzeniu. Poklepał miejsce obok dla niewiasty, dając sygnał by usiadła z nim. W końcu chciał z nią dłużej rozmawiać, a nie widział powodu żeby stała cały ten czas. Na razie go dziwił jeszcze jeden fakt - nie zwracała uwagi na jego brak ciepła podczas dotyku, którym ukrycie się radował. Było podobnie zimne, a w dotyku przyjemne. Postanowił ostatecznie skupić się na jej oczach, które zmieniało spojrzenie. Wielbił patrzeć innym wprost w oczy i tak samo w tym przypadku.

[z/t] - wątek jest martwy. :I
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 13 z 14 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach