Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

 Noc była o wiele bezpieczniejszą porą na szabrowanie Miasta od dnia. Światła przygasały, znikał ruch i przede wszystkim zmniejszała się szansa na spotkanie ewentualnych świadków. Nie żeby Lazarus czuł się zagrożony przez zwykłych mieszkańców. Nie bał się też patroli wojska. Bał się upływu czasu.
 Zrezygnował z wejścia na teren szpitala, uznając, że zbyt dużo czasu zabierze mu rozeznanie się w plątaninie korytarzy, wybierając w zamian klinikę. Potrzebował lekarstwa, a w grę absolutnie nie wchodziło przekładanie jego zdobycia na inną noc. Nic więc dziwnego, że gdy już dostał się na teren budynku, nie miał zamiaru odpuścić. Technologia maskująca pozwoliła mu dostać się do jednego z gabinetów, gdzie natychmiast dopadł szafki z lekami, nie siląc się nawet na ostrożne otwarcie zamka. Nie miał ani zamiaru ani tym bardziej czasu ukrywać, że cokolwiek zostało stąd zabrane.
 Spectre zostało wyłączone, a łowca podwinął rękaw kurtki, by odsłonić nabazgrane koślawo na nadgarstku japońskie krzaczki. Za cholerę nie wiedział co tam jest napisane, nie potrafił tego przeczytać. Nie było też czasu na to by z każdym pudełkiem wracał do reszty łowców, którzy tej nocy wyruszyli na poszukiwanie tego samego lekarstwa. Musiał mieć wzór.
 Pudełko po pudełku, opakowanie po opakowaniu porównywał ze ściągą na ręku, dla pewności obracając leki na wszystkie strony, by nic go nie zaskoczyło.
 Po ciemku i w stresie to było jak szukanie idealnie położonego na środku puzzla, podczas gdy cały zestaw składał się wyłącznie z tysiąca kawałków, a wszystkie po złożeniu miały okazać się tłumem minionków. Co bardziej pasujące do napisu opakowania odkładał na pobliskie biurko, by później zgarnąć je wszystkie za jednym razem. Początkowo leki w szafce poukładane były w jakiejś może i sensownej kolejności, ale zanim Lazarus się zorientował, wszystkie już były pomieszane. To dodatkowo utrudniało mu pracę.
 Co chwilę zerkał za siebie, jakby chciał się upewnić, że nikogo poza nim tu nie ma. Jeżeli chciał mieć ściągę to nie mógł mieć włączonego kamuflażu w swojej technologii. Za późno zdał sobie sprawę, że jednak potrzebowałby i tego i tego.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Och, jakże piękny zbieg okoliczności przydarzył się Laziowi, że akurat tego dnia, a raczej tej konkretnej nocy, Rembrandt postanowił zostać na noc w klinice, żeby podokańczać parę spraw. I jakże piękna była jego mina, gdy gdzieś za jego plecami zauważył żar zapalającego się papierosa i dźwięk rozkładanej pałki teleskopowej. Rem wiedział, jak obchodzić się z takimi… Nieproszonymi gośćmi. Tym bardziej, że zazwyczaj był od nich o wiele większy i już sam wygląd giganta wprawiał ich w osłupienie.
- Masz trzy sekundy, żeby powiedzieć, co tutaj robisz - jego głos rozbrzmiał w pokoju, tworząc przerażającą atmosferę. Nie był on z tych ciepłych, przyjemnych głosów, które wywołują ciarki na karku w ten przyjemny sposób… Oj, nie… Te ciarki nie były ani trochę przyjemne.
Dym papierosa powoli wypełniał pomieszczenie w którym się znajdowali. W zasadzie to nie do końca mógł zauważyć potężną sylwetkę Rema, stąd gigant zakładał, że włamywacz jeszcze przez chwilę będzie pewny swego, bo skąd mógłby wiedzieć, że ma do czynienia z byłym wojskowym? To także było przewagą blondasa. Nie mógł już odpuścić. Skoro zagroził złodziejowi, będzie musiał coś z tym zrobić w mniej przyjemny sposób. Nikt. Nie. Kradnie. Od. Anioła.
                                         
Rembrandt
Mieszkaniec M-3
Rembrandt
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Arthur Rembrandt Minamino


Powrót do góry Go down

 Nic dziwnego, że w tej ciemności Lazarus nie zauważył drugiej osoby, skoro nawet majaczące się w mroku kształty nie przypominały człowieka. Chociaż nie, przypominały. Po prostu łowca nie brał pod uwagę, że to może być jakieś bydle, któremu sięgał pewnie ledwo do brody, a nie normalny mieszkaniec Miasta.
 Ostentacyjnego zapalenia papierosa i dźwięku rozkładanej broni nie mógł już zignorować, powoli podnosząc się i odwracając w kierunku źródła dźwięku, jeszcze z jednym opakowaniem leków w dłoni. Już wiedział, że nie jest tu sam. O tyle dobrze, że nieznajomy się odezwał i upewnił go, że ma do czynienia z człowiekiem, a nie zwierzęciem czy jakimkolwiek programem wgranym w system ochrony.
 Niebieskie szkła łowczej maski skierowały się w stronę źródła dźwięku, a głos złodzieja nawet się nie załamał, mimo przytłumienia i zniekształcenia go przez zakryte usta.
Szukam leków – stwierdził, jakby to co właśnie robił, było najnormalniejszą rzeczą jaką można było robić w środku nocy, w obcej klinice, mając za sobą szafkę z rozwalonym zamkiem – Nie wchodźmy sobie w drogę, proszę. Potrzebuję ich.
 Nie był na tyle nierozsądny, by w tym momencie zignorować przeciwnika i wrócić do szukania odpowiedniego opakowania, bez upewnienia się, że ten faktycznie odpuści. Stał w bezruchu, wpatrując się w ciemność. Nie wiedział kim może być właściciel niezbyt zadowolonego głosu, ale obstawiał ochroniarza na tyle mocno, że niemal wyczekiwał odezwania się w tle szumu krótkofalówki.
 Mimo posiadania broni w kaburze, nie chciał jej używać. Musiał zminimalizować ryzyko, że po zabójstwie wojsko weźmie pod lupę resztę medycznych placówek i utrudni mu dalsze poszukiwania. Utratę zamka w szafce, nawet tak ważnej, łatwiej było ukryć przed opinią publiczną niż trupa, a Lazarus doskonale wiedział, że wojsku zależy przede wszystkim na utrzymaniu pozorów życia idealnego pod kopułą.
Wezmę tylko jedno opakowanie... jak je już znajdę – zapewnił go, chcąc jeszcze bardziej wpłynąć na jego ewentualny rozrachunek zysków i strat – ... i zniknę stąd. Więcej mnie nie zobaczysz.
 Słowa łowcy po części były prawdą. Gotowy był, by w każdej chwili włączyć technologię kamuflującą i po prostu rozpłynąć się w powietrzu.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach