Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje


Go down

Pisanie 17.02.20 19:04  •  Helter Skelter [Nao x Lazarus] Empty Re: Helter Skelter [Nao x Lazarus]
 Helter Skelter był kolejnym pomieszczeniem do którego zajrzał Lazarus, tym razem bez większych nadziei, bowiem ani trochę nie łączył poszukiwanej przez niego osoby z barem. Przeleciał spojrzeniem po niewielkim wnętrzu, gotowy zniknąć tak szybko jak się pojawił, gdy zarejestrował, że jednak w końcu namierzył swój cel.
Tylko na chwilę, zaraz spierdalam – przywitał się z barmanem, podnosząc ręce w poddańczym geście.
 Nie zdążył ostatnio dobrać się do skarbonki Angel, więc był totalnie bez pieniędzy, które zresztą i tak nigdy się go nie trzymały. Wolał mimo wszystko nie słyszeć propozycji serwowanego tu jedzenia, bo najpewniej uległby sprzedając swoją duszę w zamian za jakikolwiek posiłek. Obiecał sobie zresztą, że i tak zwieje stąd, gdy tylko zawita tu więcej osób. Nie tylko, by nie zajmować miejsca, ale i by nie kusiło go podebranie komukolwiek steków z talerza.
Nao? Chyba mam coś dla ciebie – zaczepił androidkę, zajmując miejsce niedaleko niej.
 Z kieszeni bluzy wyjął rodzinne zdjęcie przedstawiające szczęśliwą zbieraninę mieszkańców Miasta-3 i podsunął je przed dziewczynę, po barowej ladzie. Boris postukał w fotografię, niby przypadkiem celując dokładnie w jej o wiele lepszą i co najgorsze - czystszą - podobiznę. Zdjęcia jednak, mimo swoich słów, nie miał zamiaru jej oddawać.
Masz bardzo ładny dom. To jakaś gra na dwa fronty?
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.02.20 13:58  •  Helter Skelter [Nao x Lazarus] Empty Re: Helter Skelter [Nao x Lazarus]
Jak na kogoś, kto nie musiał ani jeść, ani pić – jedna z rozlicznych zalet posiadania cybernetycznego ciała – pojawiała się w barze zaskakująco często. Przychodziła zwykle wcześnie rano albo późno wieczorem, unikając największych tłumów, sadowiła się przy końcu baru, i po prostu siedziała. Program z manierami – software’owy odpowiednik dobrego wychowania – zabraniał jej wgapiać się bezpośrednio w innych bywalców, więc zajmowała oczy czymkolwiek (miejską gazetą sprzed kilku dni, wymiętą krzyżówką, czasem kartami, ale mało kto chciał grać w pokera z androidem)… I słuchała. Plotek, rozmów, kłótni, siorbania ramenu, przekleństw przy kartach – odgłosów toczącego się wokół życia. Siedziała po cichu, nie przeszkadzając nikomu, aż jej się nie znudziło; właściciel był dla niej wyrozumiały, bo nie uszczuplała jego i tak skromnych zapasów, a po zamknięciu pomagała sprzątać.
 Dzisiejszy dzień mijał jej spokojnie. Właściwie to zamierzała niedługo się oddalić, bo pora robiła się raczej sprzyjająca jedzeniu i małe wnętrze niebawem miało się wypełnić, ale odłożyła ten plan na bok, widząc znajomą twarz.
 – Azarow-san. – Uśmiechnęła się do niego, kiedy siadał obok. Bóg jeden wiedział, czemu uparła się nazywać go nazwiskiem i sufiksem zamiast po prostu pseudonimem, jak większość, ale mówiła tak, odkąd się poznali, i nic nie wskazywało na to, żeby zamierzała przestać. Tyle dobrego, że jej syntezator mowy dość dobrze radził sobie z obco brzmiącymi głoskami, i nie plątał jej się język. – Dawno cię tu nie widziałam.
 Uniosła brwi w wyrazie lekkiego zdziwienia, kiedy pokazał jej zdjęcie. Przysunęła je trochę bliżej i przez chwilę przyglądała mu się w milczeniu. Mógł zauważyć dokładnie moment, kiedy zrozumiała, na co patrzy, bo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jej twarz wygładziła się i zniknął z niej ślad jakichkolwiek emocji. Wrażenie było lekko upiorne, jakby żywy człowiek w ułamku sekundy zmienił się w manekina. Grała na czas, zastanawiając się, jakie kłamstwo najlepiej będzie mu sprzedać? Czy to procesor, przeciążony tłoczącymi się w jej głowie informacjami, tymczasowo wyłączył symulację wyrazu twarzy?
 Podniosła na niego martwe, puste oczy.
 – Skąd to masz?
                                         
Nao
Wtyka     Zbuntowany android
Nao
Wtyka     Zbuntowany android
 
 
 

GODNOŚĆ :
Tanaka Risa / Generyczna Jednostka Konserwująca #1874 / Nao


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.20 20:28  •  Helter Skelter [Nao x Lazarus] Empty Helter Skelter [Nao x Lazarus]
 Odwzajemnił uśmiech, choć krótko, a przez jego fabrycznie niezadowoloną minę, nie wyglądało to całkiem przyjaźnie. W czerwonych ślepiach, mimo ostatniego zmęczenia, czaiła się jednak trudna do ukrycia ciekawość. Jeżeli w ściekach znajdowały się jakiekolwiek osoby, za którymi Lazarus na swojej samowolnej banicji tęsknił to z pewnością jedną z nich była androidka. Uwielbiał sposób w jaki się do niego zwracała, tak różny od innych.
 Chrząknął zakłopotany, gdy padły słowa o dawnym niewidzeniu się. Nie miał pojęcia czy ostatnie wydarzenia ją ominęły czy może taktownie uznała, że istnieją rzeczy, których nie warto wywlekać, a nieobecność była jedną z nich. Sam jeszcze nie wiedział czy inni gładko przełknęli jego powrót czy nie do końca wierzyli w jego głodne historyjki o niezamierzonym zniknięciu, a nie faktycznej dezercji.
Pewnie nie tęskniłaś wcale – rzucił z udawanym smutkiem – bo nie widzę żadnego powitalnego jedzonka dla mnie.
 Nie żeby Nao miała się go tutaj spodziewać, bo to przecież on tropił ją po całych ściekach jak pies. Ostentacyjne westchnięcie i mimowolne rzucenie spojrzenia na właśnie przygotowywane mięso było jednak ostatnią ostoją pasożytniczego sępienia, bowiem Lazarus zauważył zmianę na jej twarzy. Nigdy nie mógł wyjść z podziwu jak niektóre androidy potrafiły do złudzenia przypominać ludzi.
 Podparł pięścią policzek i w wyczekiwaniu wlepiał ślepia w jej twarz, co chwilę jednak zerkając na podsunięte zdjęcie, jakby miało to cokolwiek przyspieszyć. Mijały sekundy, a jego wścibstwo podpowiadało, że zaraz miną godziny. Nao w końcu podniosła wzrok i tym razem mogła spotkać się z cwaniacką radością wymalowaną na pysku Łajzy. Wyszczerzył kły w uśmiechu, nie mogąc dłużej ukrywać dumy ze swojej zdobyczy.
Czyli miałem dobre przeczucie zabierając to ze sobą – pochwalił sam siebie, wyczuwając, że być może trafił na żyłkę złota, zniżając głos do teatralnego szeptu – Niech zgadnę, jakieś szemrane tajemnice, co? Powiedz, że tak bardzo szemrane, że powinienem milczeć.
 Póki co nawet podsłuchana rozmowa nie dawała żadnych konkretnych wskazówek, a zdjęcie widziała tylko ich dwójka.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.20 23:19  •  Helter Skelter [Nao x Lazarus] Empty Re: Helter Skelter [Nao x Lazarus]
Zabierając to ze sobą… Ale przecież nie mógł – chyba żeby – a może? Patrzyła na niego tym samym pustym spojrzeniem, opuszkami palców przyciskając fotografię do blatu, a w jej głowie myśli kłębiły się i plątały, potykając się jedna o drugą. Skalkulowała sobie szybko prawdopodobieństwo, potem znowu, potem jeszcze raz, najpierw zakładając, że ją wrabiał, potem, że nie, ale liczby w żadną stronę nie chciały się zgadzać, a odpowiedź na dręczące ją pytanie za cholerę nie pojawiała się w jej głowie. Dlaczego ludzkie motywacje musiały być tak beznadziejnie skomplikowane?
 – Azarow-san – powiedziała, a jej głos był miękki jak zwykle, choć chciało jej się krzyczeć. Nie potrzebowała tego, nie teraz, kiedy udało jej się wreszcie wszystko sobie skompartmentalizować i zgrabnie ułożyć w głowie. – Muszę wiedzieć, gdzie to znalazłeś. Wiesz, że niektórym źródłom nie można ufać. – Nie musiała mu tego tłumaczyć, przecież nie od wczoraj chodził po tej ziemi, a jednak mówiła, truizmami próbując uspokoić rozedrgany procesor. Najpierw aksjomaty, potem twierdzenia. – Tajemnice tak, szemrane nie. – Jedno zdanie prawdziwe, jedno fałszywe, koniunkcja wychodziła również fałszywa, ale przecież tutaj wolno jej było kłamać. Prawda? Tak. Tak musiało być. Nie mogła sobie pozwolić na pełną otwartość, nawet z kimś, do kogo dziwnym zbiegiem okoliczności poczuła coś w rodzaju sympatii. – Jeśli masz to stąd, skąd myślę, to… – To co? Zdecyduj się, Nao. Jak się powiedziało p, to teraz trzeba mieć na tyle odwagi, żeby powiedzieć q. Przełknęła ślinę, jakby nagle zaschło jej w gardle, chociaż przecież obydwoje wiedzieli, że to niemożliwe. – To tak, powinieneś. Dogadamy się. Ale wtedy i tylko wtedy, kiedy powiesz mi, gdzie to znalazłeś.
 Niech p = ktoś, komu myślałam, że mogę ufać, był w domu mojej rodziny.
 Niech q = gdzieś, gdzie myślałam, że będę bezpieczna, muszę trzymać swoje tajemnice w garści.
 Czy p ⇔ q?
                                         
Nao
Wtyka     Zbuntowany android
Nao
Wtyka     Zbuntowany android
 
 
 

GODNOŚĆ :
Tanaka Risa / Generyczna Jednostka Konserwująca #1874 / Nao


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach