Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 24.04.20 21:12  •  Bliźniacze wieże Hosuikan - Page 2 Empty Re: Bliźniacze wieże Hosuikan
Wszelkie człowieczeństwo przepadło. Zatonęło w upuszczonej posoce i głębokiej, niepowtarzalnej chęci mordu. Oczami własnego demona widział jak członek sekty przelatuje kilkanaście ładnych metrów i upada tuż przy jego nogach. Widział jak rozcięte na wszelkie możliwe sposoby ciało rozbryzguje krwią, jak kości łamią się przy upadku; jak narządy wewnętrzne wylatują wszelkimi możliwymi otworami. Czuł ciepło. Nieokrzesaną i bezgraniczną ekscytację. Ten gorąc popychał go do wściekłości. Miał ochotę rzucić się do tej splugawionej szkarłatnej plamy, aby tylko wyrwać i posilić się solidnym kawałkiem mięsa — na to jednak nie było czasu.
  Nine wrzasnął śmiechem na całe gardło, a demoniczny krzyk zmieszał się z dźwiękiem łamanego betonowego słupa. Dzikie oczy zwęziły się, a pysk rozwarł się szeroko. Krew przelewała się między osadzonymi głęboko w dziąsłach zębiskami. Ruszył w kierunku swojego oponenta powoli. Wbił szpony w zdemolowane ściany drapacza, którego parter utrzymywały jedynie tylne filary. Wieżowiec sięgał do ciemniejącego nieba — spoglądał na nich złowrogo, jakby niebawem miał zawalić się na ich łby. Kiedy wyrwany przez psowatego obiekt uderzył w sylwetkę Inkwizytora, ten zdążył złapać go prawą łapą. Pazury zacisnęły się na strukturze pozostawiając w niej głębokie długie bruzdy po pazurach. Uśmiech na jego diabelskiej gębie powiększył się, i kiedy zauważył wielki łeb Sekuiego wyłaniający się za kotary szarego dymu bez najmniejszego zawahania cisnął słupem w jego gębę. We wnętrzu jego ciała furia kipiała jak mikstura przeklętej czarownicy.
  Nie miał dość.
  Jeszcze nie.
  Konstrukcja przy zderzeniu z tym paskudnym pyskiem posypała się u samego szczytu, obsypując ich drobinkami starego cementu. Popękane kable zniknęły w futrze.
  Trzask.
  Gęba Zdziczałego ponownie znalazł się przy jego postaci, ale tym razem ruch jaki wykonał uniemożliwił mu jakikolwiek odwet. Poczuł jak długie zęby wbijają się w jego jedyne sprawne ramie. Poczuł, jak kości pękają pod naciskiem jego miażdżących szczęk. Poczuł jeszcze coś —  odrzut. Zimna fala oblała go od góry po sam ogon, była jak lodowata woda na rozpalone ciało. Ale to wystarczyło, aby po raz pierwszy od bardzo długiego czasu poczuł idiotyczne ogłupienie.
  Inkwizytor przeleciał ziemią parę ładnych metrów, uderzając w strukturę drugiego budynku. Upadł twarzą w glebę i przez moment wcale się nie ruszał. Wydawało się, że to koniec. Bo ile obrażeń jest w stanie przyjąć na siebie ciało?
  Kiedy pył towarzyszący temu uderzeniu opadł na ziemię, Sekui mógł dojrzeć ruch tego wielkiego cielska. Wymordowany przewalił się z trudem na bok. Powłoka jego demonicznej przemiany jakby zmalała. Rogi wydawały się skurczyć, a pysk wrócić co człowieczego wyglądu. Leżąc na boku pozbawionej kończyny zaciskał zęby dusząc piekielny ból. Przewrócenie się na plecy uzmysłowiło mu jednak tylko jedno. Jego prawe ramię zwisało teraz bezwładnie wzdłuż ciała.  Nie miał wpływu na jego ruch. Nie potrafił też poruszyć nogą, co przesądziło ostatecznie jego los.
  To prawda, że nie zawsze ma się wpływ na to, jak będzie wyglądał nasz pogrzeb, ale czasami można wybrać swoją śmierć.
  Ale życie nie lubi szczęśliwych zakończeń.
  Oj nie.
  Potwór zapewne spodziewał się zobaczyć człowieka złamanego, pogrążonego w rozpaczy, człowieka, który nagle zdał sobie sprawę z ruiny wszystkich swoich nadziei i planów. Ale zamiast tego… Nine oparł łeb o kamień i obserwował bydle z odległości. Jego paskudna poparzona gęba, oblana krwią swoją i stwora, wydawała się spokojna. Lewy kącik parszywych ust unosił się w aroganckim uśmiechu ich wspólnego porachunku.
  W końcu jeśli ktoś traktuje cię betonowym słupem energetycznym, cóż, trudno jest nie chować urazy.
  — A jednak nie potrafisz tylko szczekać.
  Parsknął, a potem oblizał usta. Sklejone potem i szkarłatną posoką włosy, niemal zasłaniały mu oczy. Czuł odpływ sił. Ukradkiem spoglądnął na swoje wyrwane ramie. Kość sterczała z mięsistego rozszarpanego mięśnia. Upływająca krew wydawała się nie kończyć. Wciąż ściekała bokiem jego ciała.
  Nine zamknął oczy czując jak zmęczenie uniemożliwia mu ponownie uniesienie powiek. Westchnął i syknął. Krople potu oblewające jego twarz były dowodem walki z potężnym bólem. Klatka piersiowa drgała w rytm szybkich oddechów. A potem powiedział z trudem:
  — Jeśli pragniesz zrobić użytek ze swego potencjału, powinieneś udać się w Góry Shi. Znam miejsce, które może cię zainteresować.
  Powieki uchyliły się, a szkarłatne tęczówki błysnęły szelmowsko.
                                         
Nine
Inkwizytor     Poziom E
Nine
Inkwizytor     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.20 21:21  •  Bliźniacze wieże Hosuikan - Page 2 Empty Re: Bliźniacze wieże Hosuikan
Zbliżał się powolnie i dość pokracznie w kierunku opartego o ścianę inkwizytora, który z każdą przemijającą sekundą tracił na swojej demonicznej formie. Tak samo jak Zdziczały lub nawet bardziej był na skraju wytrzymałości, a może nawet życia, którego trzymał się jedynie swoją własną wypaczoną osobowością.
Wielki stwór przystanął przed wymordowanym i usiadł. Wpatrywał się w niego ze zdziwieniem, jakby cała jego żądza mordu nagle zanikła - pytanie czy to ze zmęczenia i odniesionych obrażeń, a może z powodu jego podobnie wypaczonej osobowości jak ta inkwizytora.  
Księżyc wychylił się zza chmur oświetlając ich sylwetki oblane szkarłatem, a wiatr cicho zawył przebijając się przez dziurawą konstrukcję obu budynków.
- A... tysz...nad... al ni... zamku... pysku.
Zawtórował mu przy jego pierwszej wypowiedzi. Jakby żartem, a z drugiej strony jego warkotliwy i bełkoczący ton wypowiedzi mógł całkowicie zmienić odbiór tej wypowiedzi.
Pysk rozwarł się delikatnie jakby maiły z niego wydobyć się kolejne dźwięki przypominające mowę, lecz chwilę po tym zamknęły się, a para szpiczastych uszu drgnęła i postawiła się do pionu obracając się w różne kierunki. Sekui zaczął powarkiwać i sapać donośnie obracając się w różne kierunki, aż jego wzrok wbił się w ciemność.
Parsknął, a wydobywające się z nozdrzy powietrze momentalnie zmieniło się w parę.
Wielka szponiasta łapa chwyciła wymordowanego za kikut. Nie zdając sobie sprawy ze swojej siły, przy chwycie za resztki kończyny, którą przedtem urwał, można było usłyszeć gruchnięcie kości, jednak Nine zapewne nie poczuł bólu, zapewne w wyniku działania trucizny Sekuiego. Chwyt był na tyle silny, że z owej kończyny przestała lecieć krew, a siła uścisku zdziczałego zastąpiła prowizorycznie opaskę uciskową.
- To... szyb..cha... twoii... śmierszy... podcho..binie.

W tej chwili można było usłyszeć donośne kroki i szelest ocierającego się o siebie metalu, które nawet przytłumiony Inkwizytor mógł usłyszeć. Światło księżyca ponownie przebiło się przez chmury i rzuciła światło w ciemność, w którą wpatrywał się Sekui. Tuzin ludzi maszerował w ich kierunku, w dość zwartym szyku, gdy nagle coś uderzył nieopodal nich. Strzałą ewidentnie ręcznie wytwarzana, wbiła się obok inkwizytora.
Stwór uniósł się do pionu, wciąż trzymając Nina za kikut, a efekt jego jadu powoli zanikał, o czym mógł świadczyć napływający ból, który zaczął odczuwać inkwizytor.

Bestia stała wpatrując się w zbliżających do nich ludzi, a krople szkarłatu spływały po jej cielsku i skapywały na ziemię pod nią. Posklejane od posoki futro z trudem poruszało się na wietrze, a jej ciężki oddech obijał się echem przebijając dźwięk marszu członków Kościoła.
                                         
Sekui
Zdziczały
Sekui
Zdziczały
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nieznany


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.20 20:47  •  Bliźniacze wieże Hosuikan - Page 2 Empty Re: Bliźniacze wieże Hosuikan
Kiedy szponiasta łapa wystrzeliła w kierunku Inkwizytora ten niewiele już widział. Krew, która lała się z wyrwanej kończyny zabrudziła porwane ubranie, które uległo niemal całkowitemu zniszczeniu podczas przemiany; wyglądał jak po kąpieli we krwi. Wielki, dwuręczny miecz leżał w zakurzonych ruinach, a jego obie ręce były bezużyteczne. Czy mógł kiedykolwiek zakładać ciekawszy scenariusz swojej śmierci?
Usta drgnęły jak do sardonicznego uśmiechu, kiedy dojrzał przy sobie wielkie owłosione psie cielsko. Mimo iż powieki  coraz ciężej opadały na blade tęczówki mężczyzny, ten wpatrywał się w stworzenie intensywnie — oczarowany siłą i determinacją tegoż potwora. Nine szanował wszystko co dorównało mu siłą i wszystko co wydawało się być potężniejsze od niego. W tym przypadku nie było inaczej. Pomimo iż w tych bezwzględnych, niebieskich ślepiach błąkał się cień chorej, niepoprawnej ciekawości (a ciało było wiotkie, sparaliżowane trucizną) to i oprócz tego zaciętego zainteresowania można było dostrzec w nich również odbicie tłumionej siły, która aktualnie leżała gdzieś na dnie wszechobecnego potencjału. Domyślał się, że potwór też nie wykorzystał całej mocy ciała i umiejętności, które podarowała mu śmierć wraz z pocałunkiem wirusa na ustach. Nine od zawsze wolał wymagające potyczki, bez udziału swoich pełnych zapasów umiejętności, tłumacząc to wyrównaniem szans dla przeciwnika. W tym przypadku wydawało się, że oboje kierowali się podobnym tokiem rozumowania.
  Strzała, która wbiła się w ziemię zakończyła tę walkę. Doskonale wiedział kim jest zbliżający się tłum, który kroczy ku nim niczym nieboszczyki wyrwane spod ziemi. Kiedy widziało się tę smolistą zbliżającą się chmurę, nie myślało się o niczym innym jak o tuzinie truposzy w cementowych butach i blaszanych zbrojach.
  Gdyby miał jakąkolwiek władzę w dłoniach zapewne uniósłby jedną w akcie zaprzestania strzałów, ale w tym przypadku jego donośny, twardy głos musiał wystarczyć.
  — Nine, dowódca z oddziału szesnaście, który prowadziłem z Gór Shi. Zaprzestać strzałów!
  Wystarczyło. Paru ciemnych postaci wysforowało się naprzód, a zaraz za nimi wielka hołota otoczyła zakrwawioną dwójkę w potężnym okręgu.
  — Teraz już nie będziesz mógł mi odmówić — urwał, aby zebrać siłę na dokończenie zdania. — Czas wyjść na spacer. Przyda nam się mocniejsza smycz — wyrzęził przez zakrwawione usta i oblane posoka zęby. Oddychał coraz ciężej, jednak nie spuszczał wzorku z psiego, potwornego pyska. Dopiero wtedy wykrzywiona w bólu twarz mężczyzny wydała się wystarczająco usatysfakcjonowana.

— zt x2
                                         
Nine
Inkwizytor     Poziom E
Nine
Inkwizytor     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

 
Nie możesz odpowiadać w tematach