Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 06.02.20 21:33  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
BIURO DS. ZAGROŻEŃ OBYWATELI


Miejsce, gdzie obywatele, będący świadkiem niepokojących i niebezpiecznych sytuacji, mogą się zgłosić, a następnie opisać całe zajście w razie potrzeby. Po przekroczeniu głównego wejścia kwatery, na typowej, przypominającej urząd S.SPEC recepcji, w której panują jasne barwy, obywatele są przyjmowani przez zespół współtworzony przez androidy oraz ludzi. Ci dokładnie wypytają o wydarzenie i kierują mieszkańców dalej wgłąb budynku, aby mogli spotkać się z odpowiednimi przedstawicielami władz. Pomieszczenia, w których dochodzi do rozmów, są kreowane na niewielkie, biuro-podobne pokoje. Urzędnicy bądź wojskowi uprawnieni do przesłuchań siedzą po jednej stronie biurka, na którym standardowo znajduje się komputer, naprzeciw obywatela. Pokoje są głównie utrzymywane w barwach niebieskich, pasujących do S.SPEC. W trakcie rozmów spisywane są, głównie przez asystentów, protokoły zeznań, a wyjątkowo wystraszeni bądź potrzebujący podstawowej opieki lekarskiej obywatele również mogą ją otrzymać na miejscu.
W części dla personelu znajdą się także odpowiednio zabezpieczone pomieszczenia, w których czasowo przetrzymywane są dowody otrzymane przez mieszkańców, aby następnie mogły zostać przekazane dalej jak najszybciej.


                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.02.20 22:04  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Re: Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
- Zgłoszenie przyjęto około 45 minut temu - głos z telefonu był suchy; brzmiał niczym robot dyktujący rozkazy, aniżeli człowiek z krwi i kości. - Są pogłoski, że znaleziono nie tylko jedną paczkę. Wszystkie jednostki zostały poinformowane o zdarzeniu - zbierane są informacje, patrole i androidy przeczesują teren w nadziei znalezienia kolejnych.
Wzrok Polki padł na przepustkę, w której właśnie przeglądała swoją historię korespondencji, pobraną z telefonu. Wpatrywała się uparcie w kontakt Kapitana, jakby czekając, aż ten napisze coś jeszcze. Nie spodziewała się czegoś takiego. Miała złe przeczucie. Kapitan mógł zachowywać się jak małe dziecko, ale nawet on miał jakiś smak. Potwierdzenie od centrali był dla niej zimnym prysznicem znikąd.
- Zrozumiałam. - Wydukała stłumionym głosem, aby nie dać znaku zdenerwowania bardziej, niż powinna. - Kieruję się do biura spraw zagrożeń, będę pomagać w spisywaniu protokołu, zaraz będę na miejscu. Czy potrzebuje pani dodatkowej pomocy w przygotowaniach?
- Nie, dziękuję bardzo. Spotykamy się za 10 minut, będziemy oczekiwać na ich przybycie. Jest pani pewna, że da radę?
Luiza powstrzymała się od nerwowego chichotu.
- Oczywiście, to moja praca. Poza tym, jeden ze świadków to nasz pracownik. Jak już powiedziałam, dodatkowa para tłumacza w postaci ludzkiej może być przydatna.
- Zrozumiano, bez odbioru.
Gdy połączenie zostało zakończone, Polka westchnęła ciężko i przyspieszyła kroku, zaciskając ręce na niewielkim pliku dokumentów, który niosła ze sobą. W kwaterze panował lekki chaos, wywołany nagłym zgłoszeniem o podejrzanych paczkach. Choć kamery i patrole pracowały na pełnych obrotach, aby znaleźć osobę, która odpowiadała za ten niesmaczny żart, to i tak nie mieli zbyt wielu informacji. Było za wcześnie, a ktokolwiek to zrobił, był gotowy na przeprowadzenie tego. W dodatku nie wiadomo nawet, czyje resztki zostały znalezione - dopiero po badaniach będą mogli wskazać dokładnie ofiarę. Na samą myśl robiło jej się słabo, ale nie dawała po sobie tego poznać.
Czekał ją ciężki dzień, a możliwe że i nawet noc.
Gdy tylko dotarła na miejsce, stanęła przy recepcji, wyczekując zarówno na oficera, jak i Kapitana. Sprawdzała czas bez przerwy, jakby się bojąc, że zaraz wydarzy się coś jeszcze gorszego. Panika? Być może. Albo zwyczajnie się martwiła.
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.20 16:51  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Re: Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
 Przez całą podróż ściskała makabryczny pakunek w dłoniach, jak gdyby bez odpowiedniej opieki zawartość miała nagle ożyć i zacząć siać zniszczenie. Wydarzenia sprzed kilkunastu minut nadal wydawały się na wpół realne, powstrzymywała jednak niezrozumiałą chęć sprawdzenia raz jeszcze, czy nie omyliła się w osądzie. Doprawdy, kiepska by z niej była studentka medycyny, gdyby nie była w stanie rozpoznać ludzkiej dłoni! Zawsze istniała szansa, że padli ofiarą głupiego, acz nieszkodliwego żartu; przy odpowiednim przygotowaniu, sztuczna kończyna byłaby w stanie na chwilę zmylić przeciętnego obywatela. Wystarczyła jednak ciut uważniejsza obserwacja i Greenwood pozbyła się wątpliwości odnośnie tego, co leżało w niewielkim pakunku.
 Zapytałaby nawet "Dlaczego znów ja?", ale to zazwyczaj działało na los niczym płachta na byka.
 Kapitan też był coś wyjątkowo cichy, nie odezwawszy się zbyt wiele podczas jazdy ani w drodze do biura. Jak raz wydawało się, że opuściła go wena na żarty — co mogło być przydatne przy próbie cywilizowanego spotkania z odpowiednimi władzami. Verity często czuła się jak matka, zmuszona do ustawicznego wstydzenia się za swoje źle wychowane dziecko; tego rodzaju zależność wręcz promieniowała z ich kolorowego duetu poprzez beztroski wyraz rudej mordy i zatroskaną minę dziewczyny. Po przekroczeniu progu budynku od razu zaczęła wodzić wzrokiem w poszukiwaniu miejsca, do którego powinni się udać. Zanim jednak zdążyła ruszyć do recepcji, Huddleston zdołał odkleić się od telefonu i poprowadzić w stronę rudowłosej kobiety o sympatycznym obliczu. W chwilę później jego uwaga znów zniknęła z radaru.
 — Dzień dobry — przejęła więc pałeczkę Greenwoodówna, niespokojnie poprawiając chwyt na pakunku. Liczyła na to, że więcej inicjatywy z jej strony nie będzie już konieczne. Co niby miała powiedzieć, to my, ci od ręki? Ugh.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.20 15:40  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Re: Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
Czas się dłużył, a Berenika zaczynała się denerwować - szczęśliwie jednak powstrzymała się od wydzwaniania niczym poddenerwowana matka, bo mimo swojego zachowania, Kapitan nie miał pięciu lat i nie zgubiłby się, jadąc do własnej pracy. Przynajmniej taką miała nadzieję. To on w końcu był sam, czy z kimś?
W końcu jednak głowa oficer kiwnęła w stronę wejścia, a oczom Luizy ukazał się Kapitan, razem z nieznaną jej dziewczyną o bardzo rzucającym się kolorze włosów. Kobieta odetchnęła cicho i wysiliła się na uśmiech.
- Dzień dobry. Prosiłabym o pokazanie identyfikatora... Dobrze, dziękuję. Oficer Hanae, zajmę się Pańską sprawą dotyczącą zgłoszenia. - towarzysząca Luizie wojskowa odezwała się jako pierwsza z dosyć grobową miną, a jej wzrok natychmiastowo skierował się ku niewielkiemu pakunkowi, który zielonowłosa trzymała w dłoniach. - Pani Kamińska, przejdziemy od razu do jednego z pomieszczeń na rozmowę, mogę prosić o przygotowanie sali 6?
- Tak, oczywiście! Prosiłabym tylko najpierw o chwilę, zajmę się najpierw jedną rzeczą i dołączę do pani... Nie wyglądasz najlepiej, Huddle.
Chyba dawno nie widziała go tak wyciszonego - i gdyby nie warunki, krzyknęłaby z radości. Niewiele myśląc, złapała go za ramię i poprowadziła go nieco wgłąb kwatery S.SPEC, aby miał dobre miejsce na wyciszenie się i wypicie kawy.

W tym samym czasie, oficer Hanae wskazała drogę towarzyszce Kapitana - na spokojnie, bez niepotrzebnego pośpiechu. W biurze, mimo makabrycznego zgłoszenia, wydawało się być zaskakująco spokojnie. Ludzie nie biegali z pełnymi rękami czy telefonami, wszystko działało tak, jak zawsze. Parę osób powitało oficer, jedna z pracowniczek również podała jej niewielki plik dokumentów, które ta przyjęła bez słowa, dalej prowadząc ku sali numer 6. Berenika dogoniła kobiety na samym końcu, pośpiesznie przepraszając za czas, jednak oficer nie widziała tutaj żadnego problemu, i pozwoliła zarówno jej, jak i obywatelce Greenwood wejść jako pierwsze.
Sala numer 6 nie była specjalnie duża. Ot, jedno siedzenie przed biurkiem i dwa po drugiej stronie, komputer - i dodatkowe meble. Kamińska usiadła przy komputerze i szybko uruchomiła jeden z programów, podczas gdy oficer Hanae wskazała Verity pojedyncze siedzenie, podczas gdy ona zajęła drugie naprzeciwko niej.
- Pani Greenwood, zakładam że to, co pani trzyma w dłoniach jest tym, przez co skontaktowała się pani z nami - za co z góry dziękuję i zarazem przepraszam, że została pani zmuszona do tak makabrycznego odkrycia. - zaczęła spokojnym tonem oficer, posyłając dziewczynie przyjazny uśmiech. - Prosiłabym to pokazać. Czy mogłaby pani opowiedzieć, w jakich warunkach doszło do tej sytuacji?
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.20 12:27  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Re: Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
 Bardziej niż na cokolwiek innego, czekała w tamtej chwili na możliwość pozbycia się coraz bardziej ciążącego w rękach pakunku. Kiedy więc wreszcie została zaprowadzona do jednej z sal i pani oficer poprosiła o przekazanie paczki, Verity uczyniła to z niemałą ulgą. Ostrożnie odłożyła makabryczny podarek na blat, zaraz nerwowo potarłszy ręce; zdążyła już niemal przykleić się do dowodu i teraz musiała sama siebie napomnieć, że owszem, ma prawo wreszcie się go pozbyć.
 — Postaram się opowiedzieć po kolei. — Przytaknęła posłusznie, pozwalając sobie na moment zastanowienia. Gdyby postanowili zapytać ją o godzinę, pogodę i inne tego typu szczegóły, poległaby sromotnie. Na szczęście jednak nie była w filmie ani powieści kryminalnej i przejmujące sprawę władze powinny zdawać sobie sprawę z zawodności pamięci ludzkiej. Aż śmieszne, bo nie pierwszy raz przecież musiała składać zeznania — tym razem sprawa była wręcz śmiesznie przyjemna w porównaniu do poprzednich — a i tak obawiała się, że coś przekręci i będzie przez to tylko więcej kłopotów.
 — Byliśmy z Nathanem w parku i tam właśnie podszedł do nas jakiś nieznajomy. Wyglądał, jakby był mniej-więcej w moim wieku i chyba miał jasne włosy. Wręczył mi tę paczkę, mówiąc że to od jego kolegi, który był zbyt nieśmiały, żeby podejść sam... coś w tym stylu, w każdym razie. Zaraz potem sobie poszedł, a mi nie przyszło do głowy, żeby go wołać. Szczerze mówiąc, myślałam że to jeden z tych żartów, gdzie się wręcza komuś śmierdzącą bombę albo sztuczne oko i się filmuje z ukrycia, ale... to nie jest sztuczne. — Spojrzała z pewnym niepokojem na paczuszkę. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że kryjąca się pod warstwą papieru zawartość była jak najbardziej prawdziwa, nawet więc gdyby chodziło o głupi dowcip, pewne granice zostały przekroczone.
 — W środku jest jeszcze liścik. Nie za bardzo rozumiem, o co w nim chodzi — napomknęła jeszcze po chwili. Żadne inne szczegóły nie przychodziły jej już do głowy.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.20 17:06  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Re: Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
Gdy tylko pakunek znalazł się na blacie stołu, oficer sięgnęła po rękawiczki i delikatnie uchyliła materiał pakunku, aby rzucić okiem na dowód. Berenika od razu uciekła wzrokiem, czekając tylko na słowa, co ma zrobić. Usłyszała tylko dźwięk, jakby pani oficer złapała za kartkę.
- Proszę skontaktować się z działem. - rzuciła krótko pani Hanae, posyłając Polce krótkie spojrzenie. Dziewczyna kiwnęła tylko głową i zaczęła pisać na klawiaturze informację do odpowiednich osób, wiedząc, czego potrzebowali. Krótki mail o odebranie pakunku i sprawdzenie, czy uda im się ustalić ofiarę i czy może już coś zasłyszano, a następnie powiadomienie patroli o wydarzeniu - wszystko okraszone elektronicznym podpisem.
Krótko po napisaniu tego, Luiza razem z oficer Hanae wsłuchały się w opowieść Greenwood na temat wydarzenia, z czego rudzielec szybko wrócił do monitora i klawiatury, pokrótce streszczając jej słowa. Starała się idealnie zaznaczyć wszystko to, co powiedziała, bez przekręcania faktów - co, o ironio, nie było tak trudne, zważając na to, od ilu lat pisała recenzje przeróżnych historii i książek. Nieznajomy w parku, nie wiadomo skąd, wręczył paczkę, wmawiając coś o nieśmiałym koledze. Uciekł od razu. Musiał wyglądać w miarę normalnie, skoro nie zwrócił na siebie uwagi od razu. Zapisała parę uwag na boku na temat swoich przemyśleń, zostawiając je pani oficer, kiedy obywatelka już opuści biuro.
- Czy jest pani w stanie cokolwiek sobie przypomnieć z wyglądu tej osoby? - zapytała oficer, przyglądając się kartce.
Nie od dzisiaj wiadomym było, że pamięć ludzi po wypadkach była łatwa do nieświadomego zmanipulowania - źle postawione pytanie mogło dać odczucie, że pamiętają coś tak, jakby to rzeczywiście się wydarzyło. Oficerzy starali się unikać takich pytań, nawet jeżeli mieli swoje uwagi... Cóż, przynajmniej część z nich.
Po chwili oficer delikatnie odłożyła list do paczuszki i poprosiła, aby wpisać, że przekaz jest niezrozumiały, ale nadawca zwraca się do kogoś w swoich słowach. W tej samej chwili Luiza zauważyła, że dostała wiadomość zwrotną, w której było pytanie o jakiekolwiek cechy szczególne podejrzanego bądź podejrzanych.
Oczy ponownie zwróciły się ku Greenwood. Luiza delikatnie uśmiechnęła się do niej, mając nadzieję, ze nie wypiera na biednej dziewczynie niepotrzebnej presji.
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.20 18:33  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Re: Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
  — Hej, Veruś, pacz, dostałem kawkę! ...A Ty nie. ~
  Pojawił się znikąd, jak zwykle, jednak tym razem w o wiele lepszym humorze. Kto normalny proponował Kapitanowi kawę? Wystarczy, że i bez kofeiny bywał pobudzony jak ugryziony w tyłek przez komara. Innymi słowy: nie mógł usiedzieć w miejscu. Wcześniej zaś po prostu pogrążył się w głębokich rozmyślaniach (kto za tym stoi? dlaczego ręka? ...czy da się ją zjeść?), które w pewnym momencie zeszły ze swoich torów na tematy znane jedynie w mrocznych odmętach internetu.
  Niemniej jako kochany współlokator i sprawca dobrej zabawy postawił na biurku, tuż obok Verity, kakao. Wcale nie upił uprzednio łyka, shh. Wciąż miał kawę, chociaż tę już dopijał do końca. Co było zresztą widać po jego lekkim podskakiwaniu w miejscu. Nie siadał więc, tylko stał tuż za krzesłem Zielonej Kobiety.
  — Był nieco wyższy od Ver i niższy ode mnie. Zakładam, że w obie strony to była różnica koło dziesięciu centymetrów. — Wzruszył ramionami, wracając myślami do tamtego osobliwego zdarzenia. — I miał ciemne oczy. — Dodał, chociaż na kolorach słabo się znał. Nie łapał tych wszystkich odcieni. Nie łatwiej było opierać się tylko na tych dwunastu podstawowych?
  — Park jest monitorowany? — zapytał i siorbnął głośno kawę.
                                         
Kapitan Huddle
Haker
Kapitan Huddle
Haker
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.20 22:31  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Re: Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
 — Czy jest pani w stanie cokolwiek sobie przy-
 — Hej Veruś, patrz, dostałem kawkę!
 Spojrzała odruchowo w kierunku wejścia, mimo że tożsamość przybysza była bardziej niż oczywista. Tak naprawdę bardziej interesowało ją to, czy ktoś rzeczywiście był na tyle nieostrożny, by dopuścić Huddlestona w pobliże kofeiny. Wystarczyło jedno zerknięcie na potwierdzenie jej obaw, za którymi z miejsca pojawiło się ciche westchnięcie. Tutejsi pracownicy będą się z tym nadpobudliwym potworkiem zmagać przez nie więcej niż kwadrans, ona zaś będzie musiała wrócić z nim do domu.
 Przynajmniej w zamian za swoje życiowe poświęcenie dostała kakao.
 — Więcej już nic sobie nie przypominam — zwróciła się z powrotem do prowadzącej rozmowę kobiety. — Pewnie poznałabym go, gdybym go zobaczyła, ale nie miał w sobie nic na tyle szczególnego, żebym umiała to opisać — wyjaśniła jeszcze, bez wątpienia rozżalona nieużytecznością swojej pamięci. Patrzyła przecież prosto w twarz tamtego chłopaka, przez krótki moment gdy rozmawiali... a właściwie gdy tamten toczył swój monolog, bo zniknął nim ktokolwiek zdążyłby mu odpowiedzieć. W gruncie rzeczy wszystko, co miała do powiedzenia, zdążyła już przekazać. Raz zapytana, nie miała w zwyczaju pomijać szczegółów, szczególnie gdy chodziło o sprawę takiej wagi i gatunku.
 Sięgnęła po papierowy kubek i ostrożnie upiła łyk, przezorna tak wobec temperatury napoju jak i jego ewentualnego składu... Kapitan raczej nie dręczył jej tego rodzaju żartami, ale w sumie nigdy do końca nie wiadomo. I tak musiała na ślepo dźgnąć go łokciem na dźwięk siorbania, nie odważywszy się podjąć żadnych poważniejszych kroków w obecności nieznajomych. Jeśli dobrze pójdzie, za chwilę powinny skończyć się pytania, a tym samym część koszmaru minionego dnia. Byle tylko wreszcie wrócić do domu.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.20 17:54  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Re: Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
Praca ze spokojnymi obywatelami, którzy odpowiadali na zadawane pytania, była jedną z najprzyjemniejszych i dzięki temu zarówno ona, jak i ta biedna dziewczyna, mogłyby szybko skończyć te spotkanie i mieć je z głowy... No ale.
W S.SPEC zawsze musiało się trafić chociaż jedno ale.
Gdy w sali pojawił się Kapitan, Luizie cudem nie opadła szczęka. Widać bylo jednak jak na dłoni, że ją nieźle zaskoczył. Miała cichą nadzieję, że zostanie tak spokojny do końca i po prostu usiedzi chwilę z kawką, a ona załatwi sprawę. Teraz będzie musiala jeszcze się z nim użerać... Niech jej ktoś przypomni, dlaczego się zgodziła. Płacili lepiej? Litość dla nerda? Cicha groźba przełożonych?
Oficer również nie spodziewała się jego tutaj, szczególnie że ten wparował z kakao i jak gdyby nigdy nic podał je swojej koleżance. Zanim jednak ktokolwiek rzucił jakiś komentarz, chłopak chwilowo spoważniał i pokrótce opisał wygląd osoby, o której mówili, choć nie był to zbyt zadowalający opis. Luiza jednak zapisala wszystko to, co powiedział, w niezmienionej formie.
- Żadnych cech rzucających się w oczy? - dopytała dla pewności, a po chwili zastanowiła się nad pytaniem Kapitana i zerknęła szybko na monitor. - Na pewno kręcą się tam androidy użytku społecznego, które mają opcję nagrywania live 24/7. Kamery powinny być, ale w mniejszej ilości. Dobrze pamiętam, pani oficer?
-Oczywiście. Sprawdzimy wszystkie nagrania - oficer kiwnęła głową. - Czy w razie pojmania podejrzanego możemy liczyć na pańską pomoc w rozpoznaniu?
Prawda była taka, że jeżeli ktoś miał czelność rozdawać czyjeś kończyny, to bardzo szybko trafi na odstrzał S.SPEC i nie będzie trzeba zadawać dodatkowych pytań na temat tejże osoby, ani o potrzebę rozpoznania jej... Ale formułkę zawsze lepiej klepnąć w razie czego.
- Czy jest jeszcze coś, co chcieliby państwo przekazać? - zapytała Hanae. - A może to państwo chcieliby zadać jakieś pytanie?
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.20 13:43  •  Biuro ds. Zagrożeń Obywateli Empty Re: Biuro ds. Zagrożeń Obywateli
 Rutynowe przesłuchanie w celu skompletowania informacji było na prostej drodze do pogrążenia się w chaosie, wszystko przez jednego Kapitana z jednym kubkiem kawy. Chyba nie tylko Verity widziała tę zależność, bowiem siedząca naprzeciw niej rudowłosa kobieta też miała przez moment nietęgą minę. Wyglądało jednak na to, że wrota ocalenia nie były zamknięte; większość wywiadu udało się załatwić już z Greenwoodówną, a nic dodatkowego do powiedzenia już raczej nie było. Ostatecznie widzieli dostarczyciela pakunku tylko przez krótką chwilę, nie przedstawił się ani nie nawiązywał żadnego kontaktu poza wyrecytowaniem swojej własnej, przygotowanej kwestii. Nawet nie mieli pewności, czy ów chłopak był odpowiedzialny za pozbawienie kogoś dłoni czy też pełnił wyłącznie rolę kuriera.
 Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi... tym już jednak zająć się miały odpowiednie służby, nie przypadkowi studenci.
 — Chyba już nic nie będziemy w stanie dodać. Ale gdyby trzeba było jeszcze z czymś pomóc, na pewno będzie można na nas liczyć — zapewniła, zerkając w międzyczasie ukosem na Huddlestona. Nie żeby spodziewała się, że zaprzeczy lub zażyczy sobie wykluczenia z tego zbiorowego podsumowania, bo i tak by mu na to nie pozwoliła. Całe jestestwo Verity domagało się natychmiastowego powrotu do domu, utulenia psiego przyjaciela i ukojenia i tak już nadwyrężonych ostatnio nerwów.
 Uzyskawszy jeszcze kilka ostatnich skinień głową od pani oficer, złapała swój papierowy kubek z kakao i po uprzejmych pożegnaniach wypchnęła okularnika za drzwi. Nie zamierzała go na siłę ciągnąć do domu, nawet chętniej by się na razie odcięła od wariata na kofeinowym haju, aczkolwiek tego przewidzieć się nie dało. Starczy rzec, że Greenwood nie dałaby się teraz przekonać do żadnej zmiany planów, bo cel miała jeden — wracać do domu i mieć to wszystko za sobą.

[zt wszyscy]
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach