Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 17.09.15 15:43  •  Biuro właściciela. Empty Biuro właściciela.
Biuro
Biuro właściciela. CD6PIWO
Do owego biura kiedyś były dwa wejścia, jednak jedno z nich zostało ukryte za wielką szafą stojącą w drugim pokoju, czyli jadłodajnią. Normalne wejście natomiast jest od zaplecza, dzięki temu wchodząc od tyłu budynku można od razu skierować się do wyciszonego pokoju właściciela. Masywne drzwi z trzema wielkimi zamkami zostały założone jeszcze przez drugiego właściciela, który najwidoczniej cierpiał na paranoję. Na jego chorobie jednak Sleipnir zyskał ponieważ cały pokój jest solidnie wyciszony i można mieć pewność, że nie ważne jak głośno byłoby w środku, żaden dźwięk się nie wydobędzie. W środku znajduje się dębowe, masywne biurko za którym stoi obity skórą fotel, natomiast po prawej jest również obita skórą kanapa, dębowy stół ze znakiem jastrzębia oraz cztery krzesła. Jeśli chodzi o meble to nie ma ich za wiele, oprócz półek i barku stojącego przy biurku, znaleźć można jedynie biblioteczkę o wymiarach 3,5x2,5 metra.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.15 0:44  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
Podróż krętymi korytarzami dłużyła się jej niemiłosiernie, zwłaszcza, kiedy za przewodnika miała tylko miłe i puchate stworzonko, z którym nie dało się zamienić żadnego słowa. Ale nie przeszkadzało jej to. Miała czas zastanowić się nad sytuacją, w którą się wplątała. Musiała znaleźć nieznajomego w nieznanym miejscu, który nie wiedział o wizycie i nie był na nią przygotowany. Wzruszyła ramionami. Cóż, co ma być to będzie, martwić się będzie dopiero kiedy dotrze na miejsce i okaże się, że nie może go znaleźć. Skupiła się więc na zapamiętywaniu drogi. Całkiem nieźle orientowała się w terenie, choć preferowała otwarte przestrzenie. Odetchnęła głęboko podziemnym powietrzem i wysunęła czubek języka. Nie. Żadnych zapachów sugerujących, że ten tunel jest częściej lub rzadziej uczęszczany. Nie była właściwie pewna czy jej zmysły nadają się do wykrycia tak śladowych informacji, ale zabawnie było czasami myśleć, że jednak potrafi.
Po kolejnym kilometrze przebytym w zatęchłych tunelach, jej myśli powróciły na osobę Lentarosa. Był poszukiwany przez DOGS i wisiał nad nim wyrok śmierci. Nie mogła zabić go w siedzibie Łowców. Ale mogła zwabić go na teren Psów i upozorować śmierć w ogniu walki. Musiała teraz jedynie przekonać Łowców, by wysłali go do tego zadania. Lub popatrzyć czy naturalnie nie przyjdzie im ta myśl do głowy. Nie wiedziała, jak długo według Rumcajsa powinna siedzieć w kanałach, ale uznała, że nie musi to być długo. Ważne, by czerwonoocy zorganizowali grupę szturmową i dołączyli do walki.
Wreszcie, stworzonko pokazało jej przejście i ukryło się gdzieś między fałdami jej płaszcza. Wiedziała, że będzie odróżniać się od tłumu, dlatego wykorzystując swoje zdolności wtapiania się w tłum, przedostała się niezauważona przez postronnych do barmana.
- Potrzebuję pilnie spotkać się z twoim szefem. Mógłbyś mi pokazać drogę?
Barman skinął głową i przydzielił jedną z kelnerek, która ją zaprowadziła. Lynn widziała jej ciekawskie spojrzenia, ale była wdzięczna, za brak komentarzy. Inaczej musiałaby ją zabić.
Dotarła do masywnych dębowych drzwi. Zapukała i weszła do środka, zawiązując na szyi chustę DOGS.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.15 22:53  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
Zapach dymu i whisky wypełniał pokój po brzegi, oznaczać to mogło kilka rzeczy, omówienie kolejnej dostawy, zebranie dostawców, załamanie nerwowe, potrzeba odreagowania dnia. Tym razem oznaczało to osobiste spotkanie z jednym z dostawców broni i „dodatków” do produkcji materiałów wybuchowych. Edward widocznie był lekko zestresowany, bo choć miał sędziwy wiek na swoim karku, to wiedział, że jest tym młodszym podczas rozmowy. A tym bardziej tym mniej niebezpiecznym. Omówienie szczegółów trwało dłużej niż myślał, ale tylko dlatego, że tym razem potrzebował więcej zaopatrzenia, w końcu idą cholernie niebezpieczne czasy, nawet dla Łowców.
– To wszystko? Mam kilka spraw do załatwienia, sam rozumiesz, wydarzenia na taką skalę wymagają przygotowań nie tylko ze strony bojowej – Powiedział spokojnym tonem w stronę swojego rozmówcy, w odpowiedzi dostał jedynie mruknięcie i pokiwanie głową, zawsze coś.
Po ustaleniu ostatniego zadania dla szmuglera, ten wstał i ruszył w stronę wyjścia.
- Edward, pamiętaj, że pracujemy razem od 20 lat. Jedynie Tobie ufam z dostarczeniem specjalnych zamówień bo wiem dobrze, że sobie poradzisz, a ty dobrze wiesz co się stanie jeśli jednak się będę mylił, albo co gorsza, postanowisz przejść na chronioną przez S.SPEC emeryturę.
Nerwowy obrót, skinięcie głowy, pozdrowienie dłonią i tyle, przyglądający mu się William otworzył drzwi i pozwolił wyjść zestresowanemu pracownikowi Łowców.
Kiedy oboje sądzili, że mają spokój i w końcu mogą chwilę odsapnąć, rozległo się pukanie do drzwi. Oboje równo przeklęli pod nosem i zmęczonym ruchem William otworzył przed chwilą zamknięte zamki dębowych drzwi.
W międzyczasie Sleipnir siedząc na swoim fotelu spoglądął wypompowany na horyzont i zastanawiał się czy nie pierdolić tego wszystkiego i wyjechać w Bieszczady z kim miał aktualnie umówione spotkanie.
- W jakiej sprawie pani przyszła? – Zapytał krótko William patrząc na nowego gościa i zdziwioną całą sytuacją kelnerkę.
Szybkie wytłumaczenie ze strony Lynn i została wpuszczona do środka wymieniając się miejscami z pracownikiem Marcusa, ten postanowił po prostu zrobić sobie wolne w innym pomieszczeniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.11.15 16:00  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
Gdy ochroniarz stojący przy drzwiach zapytał o cel wizyty, uniosła tylko chustę DOGS przed jego oczy, by mógł ją obejrzeć i stwierdziła krótko:
- Mam ważną sprawę do twojego szefa.
Wpuścił ją, bez żadnych problemów, a ona, zawiązawszy chustę na szyi, wkroczyła śmiało. Rozejrzała się po wnętrzu, odruchowo oceniając gust właściciela. Dębowe meble, sprawiające wrażenie luksusowych, biblioteczka, skórzany fotel. To wszystko musiało być zaplanowane by robić jak najlepsze wrażenie o mężczyźnie, siedzącym za biurkiem. Przyjrzała mu się i zamiast wyrzucić z siebie wiadomość od gangu, stanęła jak wryta. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw i nie była na niego w najmniejszym stopniu przygotowana. Przez ponad pół wieku pogodziła się już z uczuciem straty ze wczesnej młodości, teraz jednak wspomnienia wróciły, niosąc za sobą twarze z przeszłości. Gardło ścisnęło się jej ze wzruszenia, a w oczach błysnęły łzy, bowiem w fotelu siedział nikt inny, jak tylko…
… Marcus, jej przybrany brat.
Nie była w stanie wykrztusić z siebie słowa, więc tylko uśmiechnęła się do niego, licząc, że ją pozna. Nie zmieniła się tak bardzo. Kilka nowych blizn, nieco silniejsze, bardziej wychudzone ciało, pod tym ubraniem i tak nie było widoczne.
Przełknęła z trudem ślinę i dopiero wtedy odważyła się odezwać, wciąż nie wierząc swojemu głosowi.
- Marcus, ty żyjesz… - to brzmiało głupio, niemal jak brazylijska telenowela, ale tylko to cisnęło jej się na usta, tylko jedna myśl wypełniła jej głowę – po siedemdziesięciu latach okazało się, że jej drugi brat żyje i ma się dobrze, zwłaszcza patrząc na to, jak prosperuje jego lokal. – mówili, że S.SPEC cię zabiło, że nie było szansy, żebyś się wywinął. Charlie zabrał nas wtedy do M3, nie mogliśmy wytrzymać bez ciebie, teraz myślę, że miał jakieś przeczucie. – nie dbała zbytnio o to, że wyrzuca z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego, że mówi bez ładu i składu, bo jej opanowanie zostało nadłamane, w pozytywny sposób i teraz nie potrafiła zatrzymać w sobie tej radości, która ją opanowała. – Jakim cudem udało ci się uciec? – zapytała, nagle zaskakująco rzeczowo.
Stała przed biurkiem i jeśli tylko jej się udało, to spróbowała go przytulić z całej siły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.11.15 16:22  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
Nie uniósł nawet wzroku kiedy do pokoju weszła nowa osoba, dalej był skupiony na papierach, które aktualnie uzupełniał. Dopiero wtedy kiedy zauważył brak jakiegokolwiek ruchu czy szmeru w pokoju podniósł głowę lekko zdziwiony. I się zdziwił znacznie mocniej.
Początkowo miał wrażenie że to widmo przez niewyspanie, potem posądził nową osobę o uderzające podobieństwo. Dopiero po chwili dopuścił do siebie myśl o tym, że to ona. Żywa mniej czy bardziej, ale to ona.
Wstał. Podszedł. Przytulił. Zaczął łkać.
Otworzył usta próbując cokolwiek powiedzieć, ale nie potrafił. Wpił w nią paznokcie i przytulił na tyle mocno, że miał pewność o jej bezpieczeństwie i zaczął beczeć.
195 centymetrów mordu, 95 kilo chłodnych kalkulacji i apatii właśnie stało wtulone w drobną dziewczynę i ryczało jakby znowu miał 5 lat i dowiedział się o śmierci swojej matki.
Już nawet nie próbował się wysłowić, po prostu skupił się na tym, że trzyma ją w swoich dłoniach, czuje zapach jej włosów i szorstkość jej skóry.
Przyklęknął przed nią tak żeby byli na tej samej wysokości i ponownie ją przytulił, musiał.
Próbował jej odpowiedzieć, ale za cholerę nie potrafił, po prostu za bardzo rozsadzały go uczucia, które dawno już zgasły i zostały zastąpione przez znacznie gorsze odpowiedniki.
- Lyrics, gdzie wyście kurwa zniknęli.. - W końcu udało mu się odpowiedzieć, pociągając nosem i lekko łkając, ale jednak.
Podniósł się na równe nogi i odwrócił w stronę biurka, ale cały czas trzymał ją jedną dłonią, nie miał zamiaru puścić.
Próba otworzenia szafki w biurku, jednak jego ręce zbyt się trzęsły i nie mógł trafić w dziurkę od klucza, więc po prostu je wyrwał. Musiał się dostać do alkoholu.
Nawet nie sięgnął po szklankę, po prostu chwycił karafkę i wlał sobie sporą część jej zawartości prosto do żołądka.
Głęboki wdech, wydech, to zawsze pomaga. Podał jej karafkę i oparł się o biurko wycierając twarz w rękaw koszuli.
- Zamknęli mnie w więzieniu, zabili prawie wszystkich, a tych którzy przeżyli wsadzili do paki. Siedziałem pięć lat aż nadarzyła się okazja do ucieczki. Wtedy wyruszyłem do M3 aby dołączyć do Łowców o których się tam dowiedziałem i żeby znaleźć was, liczyłem na to, że ktoś będzie miał jakieś informacje, ale nic się nie trafiło więc zatraciłem się w mordowaniu S.SPEC jako kat. - Pluł słowami równie szybko i nieskładnie co ona, tworzyli teraz bardzo niezgrabny duet.
- Gdzie wyście się podziewali..
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.11.15 17:00  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
Nie mogła wytrzymać, to ją przerosło. Kiedy poczuła zamykające się wokół niej niedźwiedzie łapy Sleipnira i usłyszała jego szloch, rozkleiła się całkowicie. Wtuliła policzek w jego muskularny tors i pozwoliła łzom płynąć. Nie przejmowała się tym, że właśnie moczy jego koszulę, on też się tym nie przejmował. Właśnie odzyskała brata. Nie czuła się tak od kiedy przeciągnęła Charlesa na stronę DOGS i odzyskała w nim oparcie. Teraz czuła się już całkowicie bezpieczna. Miała swoją rodzinę w komplecie, już nikt nigdy ją nie rozdzieli.
Kiedy wstał i się od niej odsunął, odruchowo podążyła za nim. Brakowało jej tego ciepła, w tym momencie znowu była tą samą nastoletnią dziewczyną, która została przygarnięta i nakarmiona przez dwóch braci. Odsunęła się jednak na chwilę, pozwalając Marcusowi wyrwać drzwi z własnego barku. Widziała, jakie emocje nim wstrząsały, nie dziwiła się im, sama również ich nie mogła kontrolować. Łzy płynęły, choć próbowała je zetrzeć, by wreszcie coś poza nimi zobaczyć. Chciała znowu patrzeć na dzielnego Niedźwiedzia, który zawsze ją bronił, ale nie mogła powstrzymać szlochu. Pociągnęła nosem i uśmiechnęła się. Odebrała drżącą ręką karafkę i pociągnęła spory łyk. Zaczęła się trochę uspokajać, chwyt był trochę pewniejszy.
- Sporo się u nas działo, kiedy cię nie było… Popatrz – powiedziała i otworzyła usta w szerokim uśmiechu, wysuwając swój rozwidlony język. – I myślę, że nie miałbyś teraz szans, siłując się na rękę z Charliem. Chyba nikogo z nas nie oszczędziło. – plotła, co jej przychodziło do głowy. Nie da się tak po prostu przekazać komuś całej tęsknoty półwiecza. Mówiła więc zwykłe banały, przemieniając je w żart i liczyła, że Marcus wie, co ona w tej chwili czuje. Jeśli będą mieli więcej czasu, na pewno sobie wszystko opowiedzą. Zwłaszcza, gdy pierwsza euforia minie i w końcu się opanują. A na razie? Była oszołomiona szczęściem, więc nie przywiązywała wagi do składności wypowiedzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.11.15 18:55  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
Już spokojniejszy zebrał myśli, powracało analizowanie faktów, lecz już nie tak chłodne jak kiedyś. Teraz stanowczo nie potrafił być chłodny.
Spojrzał na nią kiedy go o to poprosiła i nie wiedział co powiedzieć.
- Czyli jednak jesteś Wymordowanym.. Boże chciałbym cie przed tym uchronić, ale cieszę się, że chociaż w takim stanie żyjesz, kurewsko się cieszę..
Rozczochrane, zadrapane i w bliznach dziecko powróciło do starszego brata, nie mógł poczuć większej ulgi w tym momencie.
Jednak zamarł ponownie, ta informacja to było już za dużo.
- Fen żyje? - Zapytał głucho patrząc się w jej stronę ale nie na nią, ten fakt go po prostu zresetował.
Lata poszukiwań, zdobycie informacji na temat tego, że jego brat stał się eliminatorem, ale zbyt późno się zorientował. Kiedy w końcu udało mu się dotrzeć do tych informacji, wszyscy mówili że zginął podczas jednej z akcji, a jego ciała nie odnaleziono, jedynie plamy krwi wykazały, że było to na Desperacji.
Usiadł, musiał. Zsunął się po biurku i klapnął na ziemi.
- Gdzie on jest? Muszę go zobaczyć.
Pełna mobilizacja to jedyne co teraz odczuwał, priorytety w jego życiu właśnie uległy mocnej zmianie i na pierwsze miejsce od razu wskoczyło ponowne spotkanie swojego brata.
Nie był w stanie się podnieść. Wyszukał w kieszeni czegoś na kształt pilota do samochodu i wcisnął jedyny przycisk.
Kilkanaście sekund a w drzwiach stał przestraszony William, w końcu to linia awaryjna.
- Co się stało? - Zapytał zdenerwowany widząc Sleipnira na podłodze i od razu doskoczył do niego, próbując pomóc mu wstać.
- Przepraszam, że użyłem tej linii. Przygotuj pokój dla niej i wszelkie potrzeby, które będzie miała mają zostać spełnione. A, i przynieś mi alkoholu, dużo alkoholu. I coś do zjedzenia dla naszej dzielnej Desperatki.Westchnięcie i obrót na pięcie bez żadnego komentarza, typowy styl Williama.
Wdech, wydech.
- Przybyłaś tu w jakimś celu, prawda? Czy po prostu dowiedziałaś się o mnie i postanowiłaś przyjść?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.15 20:24  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
Ona też się cieszyła, że żyje. I cieszyła się z tego momentu. Ale przestraszyła się, gdy Slei zamarł w bezruchu, a potem osunął się na podłogę. Nie chciała, żeby dostał nagłego wylewu z powodu nadmiaru wrażeń, powinna była się spodziewać, jak zadziałają na niego te wieści.
- Ej, Niedźwiedziu, nie umieraj mi tu na zawał! – zawołała żartobliwie, choć naprawdę się zmartwiła. Przykucnęła przy nim i położyła mu jedną rękę na ramieniu. – Jest bezpieczny w kryjówce DOGS, nie musisz się o niego martwić. Mogę go przyprowadzić, jeśli chcesz. Ale nie teraz, Marcus, sytuacja jest strasznie napięta, a wiesz, że pierwsze co zrobi, to ruszy w stronę miasta, żeby cię odnaleźć. – próbowała go uspokoić, choć pragnęła, by jej bracia się spotkali, musiała przecież mieć na uwagę cel, dla którego tu przyszła.
William wszedł i pomógł Niedźwiedziowi wstać. Lynn uśmiechnęła się, słysząc jak Sleipnir wydaje swojemu ochroniarzowi polecenia, by spełnił każdą jej zachciankę. Zmrużyła lekko oczy, gdy nazwał ją „dzielną Desperatką”.
Kiedy przeszedł do rzeczy, zdała sobie sprawę, że ckliwe spotkanie rodzinne dobiegło końca, a przynajmniej zostało przeniesione na plan dalszy. Było to dobrą decyzją – chciała czerpać radość z odzyskania brata, ale nie mogła pozwolić, by straciła przywódcę, któremu tak wiele zawdzięczała.
- Nie wiedziałam, że tu jesteś i że to akurat tobie przypadło stanowisko zastępcy. Jestem cholernie szczęśliwa, że cię odnalazłam po tylu latach, ale mam poważny problem i musimy się na nim teraz skupić. Marcus, Growlithe został porwany i DOGS potrzebuje waszej pomocy, by go odbić.
Odgarnęła włosy za lewe ucho i spojrzała na niego uważnie. Jej głos spoważniał i łzy też jakoś przestały płynąć. Otarła je wierzchem dłoni i sięgnęła po raz wtóry po karafkę. Miał gust, dobierając zawartość szafki, to musiała mu przyznać.
- Słyszałeś pewnie, że anioły zaczęły ni stąd, ni z owąd porywać ludzi? Jego też to spotkało. Nie wiem ile mamy czasu, zanim zbierze się ich „sąd” czy jak to nazywają, więc musimy się pospieszyć.
Zastanowiła się przez chwilę nad dalszymi słowami, po czym zapytała:
- Kim jest Blight? Bo nasz strateg o nim wspomniał i kazał go sprowadzić do kryjówki. Cały czas zachodzę w głowę, co jest w nim takiego szczególnego, chyba nawet twoja przywódczyni tego nie wiedziała.
Spojrzała mu prosto w oczy, ze śmiertelną powagą, malującą się na twarzy.
- Niedźwiedziu, pomożesz mi?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.11.15 21:49  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
- Jeżeli przeżyłem taką informację to przeżyję każdą więc spokojnie, moja droga - Powiedział z uśmiechem, nie było szans na zmianę mimiki na cokolwiek innego, nie przy niej i nie teraz.
Wysłuchał jej słów i uśmiechnął się jeszcze bardziej, tym razem jednak do samego siebie i wspomnień, które miał w głowie.
- Wiem.
Podniósł się na równe nogi, spojrzał przekrwionym spojrzeniem w twarz Williama, wiedział, że to nie czas na opieprzanie go.
Czas jednak na zadanie, które otrzymała jego siostra, z pewnością nie było niskich lotów, skoro została przysłana do niego aby przekazać mu wszystko osobiście.
W tym momencie jednak poczuł wypełniającego go zmęczenie, w końcu podobno tak reaguje ciało na płacz i nadmiar emocji. No, na trzydniową pracę też, ale to przecież szczegół.
Przeszedł się z karafką do kanapy stojącej nieopodal i usiadł na niej, przechylając głowę do tyłu słuchał jej problemu, z którym została do niego przysłana.
Sąd. O tym może coś wiedzieć Lilo, będzie musiał jej zapytać.
Potrzebują pomocy Łowców, to oczywiste.
Wydech, wdech, odwrócona kolejność budziła a nie uspokajała.
- Ikar Anterio, nasz specjalista od spraw medycyny, zapewne chodzi o specyfik, nad którym pracuje. Pójdę Ja, on, Ciro Eltyar i ten blaszak, jak on się cholera nazywał.. Lentaros.
Spojrzał jej w oczy i widząc jej powagę starał się roześmiać, ale nie miał na to siły więc po prostu odpowiedział.
- Pomogę, wężu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.15 0:26  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
Wieści o tak pożądanym przez Rumcajsa łowcy, ją zaskoczyły. Nie spodziewała się zwykłego medyka, raczej kogoś w rodzaju jednoosobowej armii, cóż, każda para rąk była dobra, a ona nie zamierzała wybrzydzać i krytykować planów Adama.
Zapewnienia o udzieleniu pomocy, bardzo wiele dla niej znaczyły, rzuciłaby mu się na szyję, gdyby nie siedział za biurkiem. Usiadła również i uśmiechnęła się do niego
- Dziękuję, Niedźwiedziu. – potem jednak spoważniała trochę – Twoja szefowa kazała mi przekazać ci wszystko, co ustaliliśmy na naradzie gangu. – nabrała oddechu i zaczęła mówić.
- W chwili, gdy opuszczałam kryjówkę, Adam wysłał zwiadowców do Edenu, mieli rozejrzeć się za dobrą drogą przedostania się na Górę Babel, gdzie podobno siedzą te pierzaste pokraki – tu Lynn skrzywiła się ze złością. Lubiła anioły, znała kilka, na przykład słodką Evendell, ale anielscy żołnierze nie przypadli jej do gustu. – Mieliśmy też sformować kilka oddziałów i spotkać się z wami już poza kryjówką. Zapytam go, czy już to ustalili – to powiedziawszy, wyjęła telefon i napisała szybką wiadomość – Przepraszam. Wiem, że naszym znakiem rozpoznawczym nie mają być chusty, które są zbyt charakterystyczne. Zastąpimy je czarnym sznurem, obwiązanym wokół nadgarstka, wystarczająco charakterystyczny, a jednocześnie dość niepozorny. Wy też macie je mieć.
Jeśli macie leki, bandaże, maści, które mogą być nam potrzebne do opatrzenia, to też o nie prosimy. Wiem, że nas nie zawiedziecie, Marcusie. – przerwał jej znajomy dźwięk przychodzącej wiadomości. Odczytała ją – mamy mało czasu. Adam chce rozpocząć akcję jak najszybciej. Jak długo będziecie się przygotowywać? Spotkanie wszystkich oddziałów nastąpi w Edenie.
– uśmiechnęła się – Myślicie bardzo podobnie, bo podzielił nas na czteroosobowe drużyny, a to dokładnie tyle, ilu łowców zaproponowałeś.
Plan opiera się na ataku i jednoczesnej infiltracji siedziby przez tych, którzy potrafią zmieniać się w małe i niepozorne zwierzęta.
Masz jakieś pytania? Chyba niczego nie pominęłam, ale zawsze mogę dopytać Adama, jeśli coś budzi twoje wątpliwości.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.15 13:52  •  Biuro właściciela. Empty Re: Biuro właściciela.
Słuchał uważnie tego co do niego mówiła starając się jej nie przerywać, nie chciał żeby zgubiła ważny wątek i pominęła którykolwiek fakt.
- Co do naszych zasobów medycznych to pogadam na ten temat właśnie z Ikarem i Liselotte, od razu wypytam ją dokładniej o co chodzi z tymi anielskimi krucjatami. Wszystko wydaje się być sensowne, postaram się jak najszybciej zmobilizować grupę żebyśmy byli gotowi do działania w każdej chwili.
Zapisał sobie najważniejsze informacje na kartce i schował ją do szuflady, będzie musiał te dane przekazać reszcie Łowców a nie ufał elektronice na tyle żeby nie obawiał się o przechwycenie tych informacji przez postronne osoby.
- Dajcie nam od 12 do 24 godzin na zebranie się, po tym czasie możemy wyruszyć w wyznaczone miejsce. Jeżeli coś mi wpadnie do głowy to zapytam o to już na miejscu, rozumiem że nie mamy czasu więc śpiesz się, moja droga, zapewne wszyscy na ciebie tam liczą. - Powiedział ciepłym i podnoszącym na duchu tonem, po czym wstał żeby zabrać swoje rzeczy, jak najszybciej musi wrócić do głównej siedziby i zebrać tych gałganów do kupy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach