Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 15.09.19 18:43  •  Rynek Empty Rynek
Ogromny plac otoczony restauracjami, barami i mniejszymi butikami. Ludzi jest tu od groma o każdej porze dnia i nocy. Przewijają się przez to miejsce tak szybko że nie sposób zapamiętać twarze kilku osób w ciągu godziny. Na środku placu stoi ładna, zdobiona figurkami cherubinów fontanna. Miejsce jest bardzo dobrze oświetlone nocą, gdy z baru do baru przeplatają się młodzi ludzie w poszukiwaniu rozrywki.
Miejsce idealne, najciemniej przecież pod latarnią. Nie szła wcale daleko, obserwując budynki w nadziei że coś sobie przypomni. Cokolwiek! Zrezygnowana uparła się tyłkiem o krawędź fontanny. "Nic.. Dosłownie nic.. pierdolone zero!" warknęła w myślach, splatając dłonie pod piersiami i odchylając się lekko w tył, zerknęła przez ramię swoimi czerwonymi ślepiami na figurkę aniołka na środku fontanny z rozłożonymi na boki rękami i łagodnym wyrazem twarzy. Zmrużyła nieco swoje karmazynowe ślepia. - I co się tak gapisz.. - mruknęła sfrustrowana do figurki, po czym wbiła ślepia w poruszającą się wodę. Widok był dziwnie kojący, ale niczego nie wnosił. Wzięła głębszy wdech, zaciągając się zimnym, świeżym powietrzem. Zdążyła się nieco uspokoić po wybuchu złości na Lazarusa. Ale nie chciała jeszcze wracać do apartamentu jego znajomej. Nie rozumiała czemu wcześniej był taki miły a dzisiaj wredny jakby coś go upierdoliło w ten leniwy tyłek. -Zrobiłam coś nie tak? - mruknęła pod nosem mrużąc ponownie ślepia.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.09.19 17:47  •  Rynek Empty Re: Rynek
  Wcale nie była wstawiona. Wcaleee.
  Tylko tak odrobinę. Ciut-ciut.
  Miała za dobry humor, żeby nie pić. I chociaż faktycznie widać było, że jedzie na procentach, to potrafiła szybko otrząsnąć się z upojenia alkoholowego, jeśli tylko adrenalina pojawiła się w krwi. Dlatego nie obawiała się samotnych schadzek po mieście. Szukała sobie zajęcia, może jakiejś kolacji, znajomej twarzy, czegoś, co zapewniłoby jej miły wieczór. Skoro już tu zawitała... chwilami naprawdę nienawidziła Desperacji i brudu, ograniczania, jakie tam panowało. Zaś w mieście... cud, miód i orzeszki. Najlepsze alkohole, najlepsi faceci, najlepsze środki odurzające, choć to ostatnie trudniej było znaleźć.
  Dreptała przez krawężnik, starając się utrzymać równowagę, zaś w jednej ręce trzymała świeżo otwartą butelkę whisky. Ubrana jak zwykle, czyli wyzywająco, tym razem narzuciła na siebie również długi, cienki płaszcz. Odpięty, więc nagi brzuch oraz rowek piersi i tak rzucały się w oczy. Ludzie widocznie ją ignorowali, ale i tak przyłapała kilka lubieżnych spojrzeń. Odpowiedziała szerszym, pijackim uśmiechem i szła dalej, aż w oddali zarejestrowała włosy podobne do jej własnych...
  — Angie! — Pomachała wesoło wolną dłonią. — Angie! Zostaw tego anioła, on nie dla Ciebie! Chodź tu, zobacz, co mam! — Uniosła wyżej butelkę trunku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.19 16:12  •  Rynek Empty Re: Rynek
Tyle osób się zdążyło przewinąć przez to miejsce odkąd tu zawitała. Przyglądała się twarzom przechodniów, nie pomijała nikogo. Od w miarę trzeźwych po tych naprawdę bardzo spitych, niesionych przez swoich towarzyszy. NIC. Miejsce też jej nic nie mówiło, ta fontanna była martwym punktem, znowu. "Mam już tego dość.. ja naprawdę się staram! Co mam jeszcze zrobić?!" przemknęło jej przez myśl gdy się tak gapiła w pomnik aniołka na środku fontanny. Nie zareagowała z początku na swoje imię. Nie umiała się jeszcze do niego przyzwyczaić, w końcu poznała je dopiero kilka dni temu. Jej uwagę za to przykuła machająca do niej skąpo ubrana obca kobieta. Łowczyni rozejrzała się na boki i wskazała na siebie palcem dla pewności. "Czy ona do mnie macha?" przemknęło jej przez myśl. - Nikt inny na nią nie reaguje.. - mruknęła pod nosem. Czy powinna ją znać? Zmarszczyła nasadę noska i ściągnęła brwi próbując sobie przypomnieć machającą samicę. Poderwała się niepewnie z fontanny i ruszyła niepewnie w jej stronę. "Wołała mnie po imieniu, więc.. kto wie?" dodała w myślach będąc w połowie drogi do niej.
Gdy tylko podeszła przyjrzała się jej nieco bardziej uważnie. - Um.. czy.. powinnam cię kojarzyć? Znamy się.. praaawdaa? - ostatnie słowo było wręcz przesycone niepewnością. Nic. Nadal jedno wielki NIC!
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.19 21:37  •  Rynek Empty Re: Rynek
  Intensywność machania łapką zwiększyła się tym bardziej, im dłużej Angel udawała, że jej nie widzi. No co jest? Przecież Modliszka wyróżniała się w tłumie! Wystarczyło spojrzeć na jej śnieżne włosy czy cerę, skąpy strój, wesołość, która wręcz kipiała... Niby Japonka, ale jak na Japonkę bardzo otwarta.
  — No nie mów, że piłaś metanol! — zaśmiała się, nawiązując do ślepoty kobiety. Kiedy przekroczyła dzielącą je odległość, okazało się, że to nie o wzrok chodziło. — Jeszcze pytasz? Angie, no weź, nie ma chyba nawet północy. — Rozejrzała się po sobie, jakby zaraz miała znaleźć zegarek. Ale czy to istotne? — Dobrze, dobrze, przypomnę Ci - to ja, Kara, Twoja towarzyszka życia — zarzuciła jej rękę na ramiona, przygarniając do siebie — przewodniczka po męskich bokserkach, dusza towarzystwa, druhna i... i barmanka w jednym! — Oświadczyła wyniośle, szczerząc się wciąż od ucha do ucha. — Wreszcie na siebie trafiłyśmy. Ostatnie spotkanie miało miejsce chyba... z dwa miesiące temu? Trzy? Chuj wie, w każdym razie teraz trzeba to zdecydowanie nadrobić. Akurat brakowało mi koleżanki. Obie wiemy, że w M-3 tak często nie bywam. — Puściła jej oczko. — Dlatego ta noc będzie nasza! — Pociągnęła ją w bliżej niezidentyfikowaną stronę, zapewne szukając wzrokiem jakiegoś baru, w którym mogłyby się zatrzymać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.09.19 20:56  •  Rynek Empty Re: Rynek
Entuzjazm jakim ociekała wręcz nieznajoma sprawiał że poczuła się jeszcze bardziej niezręcznie przy niej niż przy Azarovie. Przełknęła ślinę zerkając na nią uważnie. - Kara..? - powtórzyła niepewnie i skinęła głową na znak że zrozumiała. Uniosła brew słuchając uważnie jej wyjaśnień kim mogłaby być. Nawet lekko się speszyła na ten opis. Przechyliła lekko głowę w bok z zaciekawieniem wsłuchując się w małe dawki jakiś ważnych informacji. - Jesteś z Desperacji? - zapytała dla potwierdzenia i spuściła lekko głowę w dół. - Przepraszam jeśli zachowuję się inaczej niż zwykle, sęk w tym że.. spotkało mnie coś.. bardzo uciążliwego. - zaczęła powoli. Chyba powinna ją poinformować o tym że jej nie pamięta, że nie pamięta niczego tak na dobrą sprawę. - Straciłam wszystkie wspomnienia. - walnęła nagle bez ostrzeżenia. Miała nadzieje że Kara się nie wścieknie, w końcu mogła zareagować różnie. - Liczyłam na to że spacer po mieście mi coś przypomni, ale póki co.. jest tylko pustka. - uśmiechnęła się wymuszenie idąc objęta przez wymordowaną. Nie miała nic przeciwko temu żeby spędzić trochę czasu na zapiciu żali w miłym towarzystwie. Kto wie, może Modliszka jej pomoże sobie cokolwiek przypomnieć. Może jakiś bar wyda się dość znajomy białowłosej.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.19 10:03  •  Rynek Empty Re: Rynek
No Kara, Kara, ta ze Zbrodni i Kary. — Puściła porozumiewawczo oczko. W sumie takie odniesienie nieźle pasowało do jej osoby, skoro przynosiła karę niewinnym i dopuszczała się na nich zbrodni. Zawsze tłumaczyła się tym, że przecież to prawo dżungli - bez jedzenia by nie przeżyła, a to, że mogła spożywać inne rzeczy to już inna kwestia. Ludzkie mięso dostarczało jej najwięcej przyjemności i energii.
  — Nie. — Zmarszczyła brwi i zaśmiała się sztucznie, jakby Angel właśnie opowiedziała kawał. — Przestań żartować. Przecież my swojskie jesteśmy. — Pstryknęła ją w płatek ucha i dodała szeptem. — Nie rozgaduj o naszym pochodzeniu tak głośno, nigdy nie wiesz, czy nie mija Cię właśnie informator specu... — Upomniała Łowczynię. Mimo alkoholu trzymała się rozsądku, właśnie dzięki temu nie miała takich oporów przed przechadzaniem się po mieście z procentami we krwi. Nigdy nie palnęła przez to rażącej głupoty, która skazałaby ją na więzienie.
  Przytknęła szyjkę butelki do ust i pociągnęła łyka, ale zaraz go wypluła, krztusząc się lekko.
  — Serio? — palnęła i spojrzała na kobietę z nieskrywanym niedowierzaniem. — Ale... ale tak całkiem-całkiem? Pamiętasz, jak się liczy? Co to alkohol? Jak działa zaciskanie ręki w pięść? — Zatrzymała się aż, by móc na spokojnie obgadać ten temat. — I... jak to się stało, że straciłaś pamięć? Wiesz cokolwiek?

Rynek XA2Hsjw
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.19 16:54  •  Rynek Empty Re: Rynek
Nie ważne było ile razy dziewczyna powtarzała swoje imię, nadal nie robiło to najmniejszej różnicy dla łowczyni. Może nieco ją frustrowało że nie potrafi sobie przypomnieć. Zmieszała się tym bardziej gdy Modliszka zaprzeczyła na jej pytanie. Teraz to już zgłupiała. - Ale powiedziałaś że.. - nie dokończyła jednak zdania, spinając się gdy Kara pstryknęła w jej uszko. - Ej.. - warknęła ale zaraz zamilkła słuchając wyjaśnienia dziwnego zachowania rzekomej dobrej znajomej. Skinęła zaraz po tym głową na potwierdzenie że rozumie. - Sorry. - mruknęła przepraszającym tonem.
Zatrzymała się prostując się przed zraszaczem whisky jaki wystrzelił z ust wymordowanej, żeby nie zostać opryskana alkoholem. - Łoł.. uważaj gdzie plujesz.. - skomentowała jedynie, sprawdzając na szybko czy ta nie opluła jej rykoszetem pożyczonych ubrań.
Spojrzała na zaskoczoną Modliszkę i uniosła jedną brew splatając ręce pod piersiami. - Nie no, takie podstawy to jednak dobrze się zakorzeniły, ale to kim jestem już nie. - szybko jej zaczęła nakreślać jak to wygląda. - Nie wiedziałam nawet co to łowca, a już tym bardziej że jednym jestem. Nie pamiętałam swojego imienia, przyjaciół, wrogów.. tu jest kompletna czystka, zupełnie jakby ktoś powyrywał ci kartki z książki. Nic tu nie ma.. nie wiem nawet co potrafię.. - westchnęła przechylając się na jeden bok nieco. - Gdyby nie ten wymordowany.. nie wiedziałabym że jestem łowcą. Gdyby nie Azarov.. nie znałabym nawet swojego imienia. Ale szczerze, nie wiem czy czasem sobie jaj ze mnie z tym nie zrobił. No bo do jasnej cholery! Kto nazywa córkę 'Angel'?! - frustracja rosła z każdym słowem. Była tym wszystkim już zmęczona. - Mogę ci opowiedzieć co pamiętam, ale znajdźmy jakieś lepsze miejsce, mam wrażenie że wszyscy się na nas gapią.. - mruknęła pesząc się gdy jacyś cywile się im przyglądali. Aż lekko się zarumieniła z zażenowania.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.19 22:38  •  Rynek Empty Re: Rynek
  — Wybacz, zaskoczyłaś mnie. Nie codziennie spotykam kogoś chorego psychicznie. — Otarła usta wierzchem dłoni i spojrzała w bok w trochę teatralnym zastanowieniu. — W sumie to nie. Na Desperacji sami tacy. — Wzruszyła ramionami, zbywając na razie tę zagwozdkę.
  — Niezły kanał. — Podsumowała, po czym już spokojniej pociągnęła z butelki. — W takich przypadkach zaczynam doceniać prowadzenie pamiętników. Albo te... blogi internetowe. — Kiwnęła głową kilka razy, po czym chwyciła Angel za rękę. — Zaraz mi wszystko opowiesz! Znam dobry bar! — Pociągnęła ją w stronę wysokich budynków i ciasnych uliczek. — Wiiiincyj alkoholu! Może on trochę rozwieję mgłę z Twoich wspomnień, hm? — Podsunęła całkiem poważnie, co kontrastowało z szerokim wyszczerzem.

ztx2 -> bar "delusion"
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.19 18:04  •  Rynek Empty Re: Rynek
Rynek to nie miejsce, gdzie Taiyo często kierował swoje kroki. Płaski, kamienny plac był znacznie mniej urokliwy niż kręte parkowe ścieżki i otaczające je zieleń. Tym razem jednak Reynard chciał dość szybko dostać się w pewne miejsce i tym samym nie mógł sobie pozwolić na kilkugodzinną wędrówkę po najbardziej urokliwych uliczkach miasta.
Wkroczył więc w tłum. Nie wyróżniał się z niego specjalnie i łatwo byłoby go wziąć za jednego z wielu przypadkowych przechodniów drepczących tego dnia po placu - a może dokładnie tym był, po prostu jednym z mieszkańców miasta. Nic nie wskazywało nawet na to, że był członkiem SPEC, nie mówiąc już o żołnierzu sił specjalnych.
Szedł krokiem pewnym, który jasno wskazywał na fakt, że nie jest na spacerze, a zmierza do określonego celu. Z drugiej strony, gdy przy wejściu na rynek został zaczepiony przez jakąś osobę, która chciała go zaprosić do pobliskiego baru, zatrzymał się i obdarzył tę osobę uśmiechem oraz kilkoma słowami wyjaśnienia, że nie jest zainteresowany. To oznaczało, że nie śpieszy się do miejsca, gdzie chce być. Może więc to spotkanie nie było po jego myśli? Spotkanie u krewnych? Zaproszenie do niezbyt lubianego znajomego, z którym z sentymentu utrzymywało się kontakty? Może poważna rozmowa? Trudno było stwierdzić, na pewno spokojna, lekko zamyślona twarz Lamarqua nie zdradzała zbyt wiele szczegółów.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.12.19 23:29  •  Rynek Empty Re: Rynek
  Louma uwielbiał osoby, które się śpieszyły. Były idealnym celem, który nie poświęcał zbytniej uwagi temu, co dzieje się wokół nich. Były zaślepione na wszystko co nie dotyczyło celu ich wędrówki, ich tunelowa wizja sprzyjała całkowicie przypadkowym zderzeniom. A zderzenia, mówiąc nieskromnie, były specjalnością wymordowanego kota.
  Wślizgnął się gładko w tłum celując w osobę, wpadnięcie na którą okazałoby się najmniej bolesne. Wszystko mogłoby się skomplikować, gdyby przypadkiem źle ocenił swoje szanse. Tym razem wiele wskazywało na to, że los mu sprzyja. Nikt nie zwracał na niego uwagi, był tylko jeszcze jednym miastowym chłopaczkiem, który w ten chłodny dzień mknął przez rynek w tylko sobie znanym celu.
  W końcu jednak na jego horyzoncie pojawiło się wyjście z placu. Musiał wykonać swój plan zanim ktoś zacznie coś podejrzewać. Nie mógł chodzić w kółko po tak krótkim terenie. Nabrał rozpędu, udał, że patrzy w ekran swojego telefonu i wpadł na jasnowłosego mężczyznę z jękiem udawanego idealnie zaskoczenia.
  — Ajajaj...! Przepraszam! — jęknął odrzucony impetem zderzenia na bok. Dookoła rozsypało się trochę cukierków z jego kieszeni, skuwka jakiegoś długopisu, z ręki wyleciał mu telefon i... paczka, której wcześniej zdawał się przy sobie nie mieć. Zerwał się natychmiast na równe nogi, zebrał z otoczenia swoje rzeczy, a potem wcisnął Taiyo niewielki pakunek - udając najlepiej jak tylko mógł przekonanego, że przedmiot należał właśnie do speca. — Takie tłumy... jeszcze raz przepraszam!
  Skłonił się lekko, z zakłopotaniem, a potem, jak na kota przystało, wślizgnął się w tłum znikając pośród innych ludzi pozostawiając go z pakunkiem. A może nawet jakimś niewielkim siniakiem w miejscu, gdzie uderzył speca w swojej niewinnej próbie wywołania lekkiego chaosu.

Jeżeli zdecydujesz się zachować i otworzyć paczkę:

z/t
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.19 0:41  •  Rynek Empty Re: Rynek
Obywatele! Otwórzcie oczy! Nie dajcie się ogłupiać rządowi! – krzyczała stojąc na fontannie, tuż obok cheruba gapiącego się łagodnie w tłum. Położyła dłoń na głowie aniołka, drugą, zwiniętą w pięść uniosła do góry. – Zakłamana władza wciska wam byle kit! Mordują niewinnych, najeżdżają ludzi wam podobnych, którzy znaleźli bezpieczne schronienia poza murami! Atakują tych, których sami wygnali, których własnymi rękami pochwycili i wyrzucili precz z Miasta! – wrzasnęła kierując swoje słowa do ludzi, którzy patrzyli na nią. Niektórzy jak na wariatkę, inni jak na osobę, która może mieć rację, jeszcze inni z obojętnością, która towarzyszyła im codziennie. Tych pierwszych zapewne było najwięcej. Przechodnie zerkali na murek fontanny, gdzie napisane sprayem znaki głosiły „S.SPEC zabija takich jak my”, a strzałka skierowana była na jedną ze skrzydlatych ozdób. Patrząc zza szkieł maski zdobiącej jej twarz zastanawiała się ilu z nich wezwało już policję, ile czasu antenowego jeszcze jej pozostało nim przyjadą całym stadem ściągać ją z piedestału i okazywać swoją dobroć przy użyciu pałek. A może od razu zaczną w nią strzelać? Po co zadawać pytania, po co kontynuować przedstawienie?
Czy wiecie co dzieje się z waszymi bliskimi dziadkami? Jaki los czeka chorą psychicznie matkę, która na stare lata poddała się chorobie? S.SPEC ICH UTYLIZUJE. Dobrze słyszycie! Nie ma, powtarzam, NIE MA czegoś takiego jak Centrum Opieki! To umieralnia dla, jak to określa wasza wspaniała władza, „wrzodów społeczeństwa”. Nawet nie ważcie się stawać ciężarem, obywatele! Bo choćbyście świecili przykładem, choćbyście buty dyktatora czyścili własnymi językami, to oni mają was kompletnie w dupie, gdy się z wami coś zadzieje!
Sięgnęła do leżącej u jej stóp torby, zgarnęła pokaźną garść ulotek i zaczęła je rzucać między ludzi. Drastyczne obrazki narysowanych staruszków stojących pod murem z kroplówkami i czekających na rozstrzelanie przez karykaturalne postacie żołnierzy miały rozbudzić wyobraźnię widowni. Oczywiście to też nie była prawda, ale to co się tam działo, to wiedzieli tylko odpowiedni pracownicy M-3.
Czy chorzy do was kiedykolwiek wrócili? Czy pozwolono wam ich odwiedzić? Kiedy słyszeliście ostatnie wieści o swojej biednej babci z alzheimerem, o przemęczonym wujku, o ojcu, który popadł w alkoholizm? Otwórzcie oczy, ludzie! Ich dusze już dawno opuściły ten padół! Choć czy aby na pewno? – zapytała na koniec zasiewając ziarenko niepewności. Objęła figurę niczym dobrego kumpla. Odetchnęła głęboko, spoglądając na profil cherubina. – A może właśnie oddział hycli morduje ich po raz drugi, bo Bóg okazał im miłosierdzie i pozwolił powrócić na Ziemię w odmienionej formie? Tak! Anioły istnieją! Ale są inne od was, od ludzi, więc się je morduje! – uderzyła pięścią w otwartą dłoń, odklejając się od aniołka. Osobiście poznała tylko kilku osobników tej dziwnej rasy, ale o żadnym nie mogła powiedzieć złego słowa. Zmrużyła oczy, przeczesując wzrokiem morze ludzkich twarzy. Może nie tylko ludzkich, wszak przez rynek przewijało się mnóstwo różnych istot. Próbowała jednak doszukać się oznak kłopotów, nieśpieszno jej było do więzienia, a właśnie sobie nieźle grabiła.


//jesteśmy w innym czasie, ale możesz się dołączyć jeśli chcesz, Tai :3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Rynek Empty Re: Rynek
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach