Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Późne popołudnie. Gdzie? A czy to w ogóle jest ważne gdzie właśnie akcja się odbywa? No dobra, ważne. Jednak nie do końca wiem, gdzie w którym miejscu jesteśmy, z lewej strony nic oprócz piachu, z prawej tak samo, pustynia? Tak chyba można to nazwać, a skoro pustynia to pewnie jest to Desperacja. Mniejsza, zacznę jeszcze raz...


Późne popołudnie pośrodku piaszczystego pustkowia. Lepiej? No to jedziemy dalej. Miejsce, w które nikt przy zdrowych zmysłach raczej się nie zapuszcza. Czemu? Z prostej przyczyny - nie ma tu po prostu czego szukać. Jednak jedne jegomość właśnie leży na jednym z kamieni. Nie wyglądał jednak zbyt dobrze i nie mam na myśli aparycji lecz rany, które wyglądały bardzo nieciekawie. Czy on w ogóle jeszcze żyje? Tak, jeżeli kogoś to interesuje, to tak owy mężczyzna jeszcze żyje, wygląda na nieprzytomnego lecz póki co da się spostrzec po bliższym przyjrzeniu się bardzo płytki oddech. Ehh... W takich o to przyszło nam żyć czasach, ludzie samotnie umierają na pustyniach, okradają się, głodują i zabijają się nawzajem bez większego powodu. Cudowne czasy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Minęło kilka tygodni, zdążyła zebrać kilka przydatnych rzeczy dla paru znajomych błąkających się po Desperacji. Togami bardzo jej z tym pomógł i nasłuchała się jeszcze od swojego przyjaciela z dzieciństwa o niebezpieczeństwach czyhających za murami. Ale tego typu argumenty nigdy do niej nie przemawiały. Szła już trzeci dzień w kierunku Apogeum gdy z oddali w oczy rzuciło się coś.. czerwonego? Zmrużyła ślepia w kierunku ruin i tego co było na obrzeżach zniszczonego miasteczka. Powoli zmniejszając dystans była w stanie określić że to kawałek materiału w który ktoś był ubrany.
To mogła być zasadzka, czerwone ślepia pomknęły po okolicy a dłoń spoczęła na rękojeści katany. Złapała za pasek czarnej torby i ostrożnie przełożyła go przez głowę ani na chwilę nie spuszczając wzroku z leżącego na kamieniu typa. Odłożyła bezszelestnie torbę na ziemię przy jednej z pękniętych betonowych płyt tak żeby jej pakunek nikomu nie rzucał się w oczy. Ubrana w jasnoszare bojówki z kilkoma kieszeniami na nogawkach, czarny podkoszulek, miała ciemnoszarą bluzę z kapturem przewiązaną na biodrach. Przy łydce nóż myśliwski w kaburze i swój miecz przypięty do skórzanego pasa na biodrach. Białe włosy związane w luźnego kucyka, buzia trochę przybrudzona od kurzu. Na lewej dłoni miała rękawiczkę bez palców. Zrobiła jeden krok, kolejny. Mierząc leżące zwłoki i co jakiś czas rzucając powierzchowne spojrzenie w kierunku zakamarków. Czujna i gotowa na walkę. Trzy kroki od wymordowanego wyciągnęła katanę z pochwy trzymając ją mocno w prawej dłoni. Kolejny krok, następny i była przy nim. Uważnie obserwując leżącego w słońcu typa. Ruszyła go podeszwą swojego trapera po udzie. Nacisnęła nieco mocniej w miejscu gdzie była zaschnięta krew. Jak żył to pod naciskiem na ranie powinien jakoś zareagować. Nie naciskała butem z całej siły, ale wystarczająco żeby poczuł że ktoś go 'maca'. Może nie należała do strachliwych, ale zdecydowanie nie była lekkomyślna. Przecież się nad nim nie pochyli i nie będzie nasłuchiwać czy zipie. Jeszcze by jej przegryzł tętnicę szyjną jak to była zasadzka. Uważnie nasłuchiwała tego co się działo w najbliższym otoczeniu ale i nie spuszczała ze wzroku rannego, starając się określić jak poważny jest jego stan. Ratować czy może dobić biedaka żeby się nie męczył. Wyglądał na zwykłego człowieka ubranego dość.. niecodziennie. Ona jednak doskonale wiedziała że pozory mogą mylić. - Żyjesz..? - padło z jej ust na tyle głośno że powinien był ją usłyszeć. Lewą ręką sięgnęła po skórzaną manierkę przymocowaną do skórzanego pasa widzącą pod kawałkiem jej bluzy. Otworzyła ją i krótkim ruchem ręki chlapnęła go po twarzy małą ilością świeżej wody. Dla schłodzenia przegrzanej skóry twarzy. Było gorąco, do zmroku i spadku temperatury było jeszcze dobrych kilka godzin.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Żył, oj żył, ale do czasu gdy dziewczyna go dotknęła był nieprzytomny, lecz dotyk sprawił, że się ocknął. Cóż co robi ranne, obudzone zwierzę? Oczywiście, że atakuje. Angel chyba tego nie przewidziała, że może pchnąć mężczyznę do samoobrony, a może właśnie tego chciała? Może chciała sprawdzić czy owe przyszłe truchło nadaję sie by uratować mu życie czy też nie jest tego godzien.
Kruk otworzył oczy i zanim Łowczyni mogłaby zareagować krew dookoła ciała wymordowanego dosłownie rzuciła się na kobietę krępując jej ręce niczym macki ośmiornicy winęła się wokół jej nadgarstków blokując jakikolwiek ruch. Trzecia z macek ukształtowała sobie ostrzę na końcu, które niebezpiecznie blisko znalazło się tuż obok tętnicy jasnowłosej.
- Żyje kurwa, nie tak łatwo mnie zabić. Czego chcesz? - Wyrzęził wymordowany sycząc z bólu. Fakty były takie, że ból, który doskierał z powodu ran skutecznie starał się odbierać Krukowi świadomość, również duża utrata krwi potęgowała roskojarzenie.
- Mów kurwa czego chcesz, albo cię zabij...- Nie zdążył jednak skończyć, ponieważ po raz kolejny zemdlał oswobadzając Angel w zupełności. Czy po tak ciepłym powitaniu dziewczyna zechce jeszcze uratować temu opryskliwemu dziadowi życie? Czy jednak odwróci się na pięcie i uda że niczego tutaj nie widziała? A może wręcz dobije biedaka przepełniona żądzą wendetty?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Siła z jaką naciskała na ranę na udzie mężczyzny tylko trupa by nie wybudziła. Spodziewała się wszystkiego, jakiegoś strzału z oddali, tego że zakamuflowani w piachu i pośród kamieni desperaci się na nią rzucą znienacka. Tego że jakiś wymordowany zwierz nagle wyskoczy zza sterty kamieni. Spodziewała się też że ledwo żywy się gwałtownie ruszy i była na to gotowa. Żadna z tych sytuacji jednak nie miała miejsca. Stało się coś na co nie byłą przygotowana.
Oceniając jego rany a potem przenosząc skupione spojrzenie na jego twarz dała się zaskoczyć. Kątem oka widziała jak coś ciemno czerwonego się ruszyło w jej stronę. - Co do?! - warknęła czując jak coś mokrego łapie jej nadgarstki i unieruchamia ją z miejsca. Paskudny impuls przebiegł ją od spętanych nadgarstków wzdłuż rąk aż po kręgosłup. Prawie wypuściła katanę z dłoni. Czerwone ślepia dostrzegły trzecią krwawą mackę zakończoną ostrym szpikulcem. "Potrafi manipulować krwią..?!" przemknęło jej przez myśl gdy dłoń mocniej zacisnęła się na rękojeści miecza. Kolejne warknięcie ściągnęło spojrzenie łowczyni z ostro zakończonego szpikulca na twarz wymordowanego. Groźba jej nie ruszyła w żaden sposób, mało tego drgnęła czując jak nagle cała krew chlusnęła w dół rozbryzgując się na wszystkie strony, w tym ochlapując ciało Kruka i Angel przy okazji. Fuknęła pod nosem w dezaprobacie i otarła swoje lekko ochlapane ostrze o nogawkę spodni zanim schowała broń do pochwy. Splotła dłonie pod piersiami wpatrując się w nieprzytomne zwłoki mężczyzny i po chwili lekko się uśmiechnęła. Pochyliła się nad nim i poderwała jego bezwładne zwłoki, przerzucając sobie je przez bark. Ruszyła w stronę ruin z nową zdobyczą.

***

Weszła do jednego ze zniszczonych budynków i rzuciła nieprzytomnego na leżący pod ścianą, zakurzony, brudny i nieco poszarpany miejscami materac. Miał farta że nie wylądował na twardej ziemi. W pomieszczeniu było odrobinę chłodniej niż na zewnątrz, mury zniszczonego budynku były grube, choć miejscami wdzierało się słońce. Opatrzyła powierzchownie jego rany, a to mu nogę i przedramię zabandażowała, przetarła zakrwawioną mordę mokrą od wody szmatką. Usiadła pod ścianą obok i wzięła się za czyszczenie i ostrzenie swojej katany czekając cierpliwie aż zwłoki się przebudzą.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Kruk nagle obudził się zdezorientowany. Wszystko go bolało, a głowa w szczególności, czuł się jakby co najmniej tuzin wiertarek z udarem wierciło mu czaszkę zardzewiałymi wiertłami. Cóż utrata krwi robi swoje, prawda?
- Co jest kurwa. Gdzie ja jestem?- Wymamrotał sam do siebie, nie oczekiwał jednak odpowiedzi. To co się wydarzyło między nim a kobietą chwilę temu pamiętał jak przez mgłę przez co te wydarzenia przypominały bardziej sen niż rzeczywistość. Ostatnią rzecz jaką dobrze pamiętał był fakt, że ktoś go postrzelił i to kilkukrotnie. Jednak kim był owy napastnik? Tego Kruk niestety nie wiedział, ponieważ strzały zostały oddane z broni myśliwskiej lub snajperskiej, z dużej odległości.
Łowca rozejrzał się po ruderze w jakiej właśnie sie znajdował i dostrzegł Angel siedzącą w kącie. poczuł się lekko zmieszany, ponieważ zrozumiał, że to właśnie ona uratowała mu życie, a chwilę wcześniej chciał ją zabić.
- To ty mnie uratowałaś, prawda? - Zapytał jedynie w gwoli upewnienia, ponieważ mimo swej podświadomej pewności w głowie mu tak huczało, że ciężko było mu zebrać myśli.
- Wybacz, że cię zaatakowałem. Jednak chyba sama rozumiesz. Zostałem zaatakowały,a gdy się ocknąłem to ty stałaś nade mną z mieczem w ręku. Tak czy siak wybacz. Jestem Kruk, a jak cie zwą mój Aniele?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uniosła na niego spojrzenie znad swojej katany. Nie odpowiedziała jeszcze jego słowa. Czekała aż nieco do siebie dojdzie. Schowała miecz i odłożyła go na bok. Wyjęła z torby plastikową butelkę z czystą woda. Podniosła się z ziemi tuż po tym jak zadał kolejne pytanie. Kucnęła przy nim i podała mu pojemnik z wodą. - Pij.. - mruknęła ze spokojem w głosie, jakby wymordowany nie groził jej przed chwilą śmiercią. - Nie powiedziałabym że cię uratowałam.. jesteś w opłakanym stanie.. opatrzyłam ci rany jak byłeś nieprzytomny.. ale straciłeś sporo krwi.. - odpowiedziała grzecznie dość chłodnym tonem. Po chwili przyłożyła dłoń do jego czoła. - Temperatura prawie całkiem spadła.. to chyba nie była gorączka.. leżałeś długo na słońcu.. - dodała po chwili i z kucek przeszła do siadu po turecku przy nim. Zmrużyła nieco ślepia wpatrując się w jego twarz. - Na Desperacji nie można czuć się bezpiecznie.. bo można skończyć jak Ty.. albo i gorzej.. - usprawiedliwiła jego wcześniejsze gwałtowne zachowanie. - Nie podeszłabym do ciebie bez broni.. to wyglądało na zasadzkę.. - dodała po chwili. - Ale musiałeś kogoś nieźle wkurwić skoro tak cię załatwił.. i nie dobił.. sadyzm w czystej postaci.. - skomentowała wpatrując się w niego tymi swoimi czerwonymi ślepiami. "Ja bym zrobiła podobnie.. z tą różnicą że patrzyłabym jak powoli zdycha.." to już dodała w myślach. Miała sadystyczne zapędy, ale te mieli okazję poznać tylko jej prawdziwi wrogowie. Kruk był ciekawym osobnikiem o bardzo unikalnej właściwości. - Twoja moc.. władanie krwią za pomocą siły woli.. - zaczęła z grubej rury ale nie była kimś kto owijał w bawełnę. - Jesteś wymordowanym czy aniołem? - musiała wiedzieć, to było dość ważne akurat.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Cała ta gadka o tym jak to Desperacja jest niebezpieczne nie była tutaj potrzebna, ponieważ Kruk dobrze sobie z tego zdawał sprawę. Ktoś go postrzelił, cóż zdarza się nawet najlepszym dać się wykryć w niewłaściwym momencie i przez niewłaściwą osobę.
- Nie wiem kto do mnie strzelił i tym bardziej nie wiem czym sobie na to zasłużyłem, ale jakby spojrzeć na to z innej perspektywy to czymś musiałem na pewno, a w swoim życiu już nie jednemu zalazłem za skórę. - Powiedział z uśmiechem na twarzy przypominając sobie co poniektórych, którzy bardzo źle wspominają spotkanie z Krukiem
color=green]- Nie uważam, że to sadyzm moja wybawicielko. Stawiałbym bardziej na partactwo w czystej postaci. Pociski nie naruszyły żadnej z ważniejszych tętnic, ani żadnego z organów wewnętrznych. Miałem po prostu pecha, ponieważ przy jednym z postrzałów siła uderzenia przewróciła mnie i uderzyłem głową o skały, dlatego straciłem przytomność. Jak już zauważyłaś to władam krwią, uważasz, że z takimi zdolnościami mógłbym się tak po prostu wykrwawić? -[/color] No właśnie. Krwiokineza umożliwa zatamowanie krwotoków, więc takie rany nie zagrażałyby jego życiu w żaden sposób, gdyby tylko wampir zachował świadomość.
- Skoro już o moje zdolności zapytałaś to sprecyzuj co dokładnie chciałabyś o nich wiedzieć, wiesz jestem tylko prostym wymordowanym, który potrafi przekształcać posokę w co tylko chce. -
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uniosła brew w odpowiedzi na jego pierwsze słowa. - Rozumiem.. kto wie, może twój wróg myśli że już cię sępy wpierdoliły i nie będzie za tobą biegał po całej Desperacji. - skwitowała wzruszeniem ramion przy tym. "Partactwo..?" zmarszczyła nasadę nosa przyglądając się mu uważnie, słuchając każdego słowa jakie wypowiadał. Sama doskonale wiedziała na jak wiele sposobów można kogoś skrzywdzić. Można kogoś zabić albo dać mu właśnie taką nauczkę. Może ktoś chciał żeby Kruk przeżył, żeby pamiętał ten dzień. Dzień w którym prawie zdechł na tym pieprzonym wygwizdowie. "Warto się w to pchać?" przemknęło jej przez myśl gdy się mu tak przyglądała. "Nie jest zbyt spostrzegawczy, ale może to tylko pozory.." kolejna myśl. Ryzyko jej nie przeszkadzało, wzięłaby to wszystko na siebie. Przyznałaby się do błędu i posprzątała ewentualny syf wynikający z tej sytuacji. Nie widziała z tym problemu. - Więc jesteś wymordowanym.. - powtórzyła po nim i lekko się uśmiechnęła. - Powiedz mi, gdzie są twoi sprzymierzeńcy? Masz kogoś do kogo możesz się zwrócić o pomoc? Schronienie? Czy jesteś zdany sam na siebie? - może chciała mu pomóc a może najzwyczajniej badała grunt zanim skoczy na głęboką wodę i zaproponuje coś czego może potem pożałować..
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach