Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 21.08.19 16:10  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Pazury lisa bez problemu wbiły się w nogę żaby. Rashn zdawał sobie jednak sprawę, że to nie wystarczy by pokonać to paskudne zwierzę. Choć te opadło na jedną stronę, gdy ze względu na rany nie było w stanie ustać na swoich tylnych nogach.
Było całkowicie bezsilne wobec ich działań. Nie miało nóg, czy rąk, którymi mogło się bronić, a język nie był przystosowany do walki a do łapanie bezbronnej, nieświadomej zdobyczy. Niemal leżące na jednej stronie nie miało nawet ogona, którym mogło odpędzać się od natrętów. Ciało niepokryte pancerzem było wyjątkowo łatwe do przebicia.
To jednak niepokoiło Lisa. Zdawał sobie sprawę, że ich przeciwnik jest zdesperowany. Będzie próbował wszystkie, by pozbyć się przeciwników, niezależnie od kosztów.
Niepokoił wzrósł tylko gdy zdał sobie sprawę, że druga strona potwora pozostała nietknięta, wciąż miał silną tylną nogę, którą mógł odbić się od dachu i choć to może nie wystarczyć by skoczyć.
- Zeskakuj! - Krzyknął tylko samemu ruszając natychmiast w stronę pyska żaby. Wiedział, że czeka tam język, lecz nie miał dość czasu by przeskakiwać przez masywną nogę. Nie miał też czasu ryzykować, czy dziewczyna zrozumie jego polecenie, czy też w szale będzie wciąż uderzać rękoma w paskudnego stwora. Dlatego też złapał ją za ramię podczas biegu, chcąc pociągnąć ją za sobą.
Wszystko to po to by uniknąć zmiażdżenia przez ogromne cielsko. Wobec bycia zmiażdżonym kolejny krótki lot za sprawą języka nie wydawał się wcale taką złą alternatywą. Zgodnie z przewidywaniami Lisa stwór rzeczywiście próbował ich zmiażdżyć obracając się na plecy za pomocą sprawnej jeszcze kończyny.

Kostki
1 - 2 Bat nie została ściągnięta przez Lisa i boleśnie upadła na ziemię, nie została jednak zmiażdżona
3 - Bat nie została ściągnięta przez lisa i upadła na ziemię, nie została jednak zmiażdżona
4 - Bat została ściągnięta przez lisa, co było dla niej dość bolesne, jednak nie istniało żadne ryzyko zmiażdżenia! (hura)
5 - 6 Bat została ściągnięta przez lisa i znajdują się teraz przed pyskiem leżącej na plecach żaby ale są cali!

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.19 16:10  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
The member 'Rashn' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 3
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.19 1:28  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Żabolem zachwiało mocno i Batsheba przez chwilę miała okazję poczuć się, jak na statku płynącym przez zburzone wody. Wprawdzie nigdy czegoś takiego nie doświadczyła, więc dzisiaj mogła się pobawić w imaginowanie! Nie, żeby miała na to czas...
Machnęło nią porządnie, przez co nie trafiła choćby i w jedno oko przeciwnika. Być może próbowałaby i drugiego podejścia, jako iż ledwo zarejestrowała wykrzyczane ostrzeżenie Ra, ale jego szturchnięcie było już bardziej pomocne i pomogło jej odzyskać zdrowy rozsądek.
Żabi potwór zaczął przetaczać się na jeden bok przez co Batsheba straciła pewny grunt. Wbrew swojej woli, została zrzucona z jego grzbietu, ale na szczęście upadek nie był bolesny i nawet zdołała zastosować swoje nauki judo z poprzedniego życia. Upadła na bok, przekierowując energię zderzenia na bok bioder i pomogła sobie wyciągniętą ręką. Ciało dobrze pamiętało, by głowę trzymać, jak najbliżej ciała, dzięki czemu nie zderzyła się z ziemią.
Podniosła się najszybciej jak mogła, odsuwając się od stwora. Przy jego rozmiarach ostatnią rzeczą jaką chciała, to znaleźć się pod nim.
Myślała, że teraz to już będzie tylko z górki. Potwór został poniekąd unieruchomiony, a tak przynajmniej oczekiwała. Teraz zostało już jedynie wyeliminować go na dobre, albo zwyczajnie zwiewać. Chociaż wolała doprowadzić walkę do końca, jako iż wciąż chciała pochować nieszczęsnych Włochów.
Wtem z żabolem zaczęło się dziać coś dziwnego. Jego skóra, jakby ożyła, falowała na nim, jakby zamierzał ją zrzucić, a całe cielsko nagle poczęło się kurczyć i nabierać humoidalnych kształtów. Ogromna żaba przeobraziła się we wściekłego wymordowanego. Był wielkim i napakowanym mężczyzną, równie wysokim co Rashn, ale o większych gabarytach.
- Ale jak to? To miał być już koniec, to nie tak miało być, co on jeszcze robi?! Nie, nie, ja już ma dość walki! - zajęczała żałośnie.
Wpadła w panikę. Chciała się stąd wynieść i to jak najszybciej, już zapomniała o wcześniejszych chęciach pochówku własnych ofiar. Wszystko ją bolało, te cholerne ugryzienie! Głupi Ra! Czemu musiał ją poturbować tuż przed walką z tym gigantem! Zaczęła kręcić głową i wycofywać się, i po raz pierwszy w swoim życiu pomyślała, że bycie wężem jest o wiele prostsze. Mogłaby sobie stąd wypełznąć i po prostu zapomnieć, że cokolwiek się wydarzyło.
Tymczasem obcy mężczyzna zdążył pozbierać się po oszołomieniu, jakie niosła ze sobą przemiana i szykował się do szarży na ich dwójkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.19 19:52  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Nigdy nie jest tak łatwo, jak się z początku zdaje. Choć monstrualne rozmiary żaby mogły napawać ich lękiem, grożąc zgnieceniem czy wykorzystaniem siły płynącej z samej masy, to im przeciwnik był większy tym łatwiej było znaleźć martwy punkt w jego obronie. Pokraczne cielsko stworzenia dawało im spore szanse - musieli tylko unikać długiego języka, który zdawał się być najgroźniejszą bronią stwora. Teraz mieli przed sobą jednak o wiele większe wyzwanie.
Nic więc dziwnego, że Rashn zmarszczył nos słysząc dobiegający zza jego pleców głos Batsheby. To nie był czas na rozterki, na skargi o brak sprawiedliwości. Nie było czasu jej tego tłumaczyć wobec powstającego powoli z ziemi oponenta o paskudnych żabich oczach i zwisającym z twarzy poczerniałym jęzorze.
Lis obrócił się szybko i uderzył otwartą dłonią w policzek kobiety. Nie chciał jej skrzywdzić, a jedynie przywołać do porządku. Przemówić do niej w ten brutalny sposób, obawiając się, że słowa do niej nie dotrą i nie mając czasu tego sprawdzać. Zadbał jednak o nią, gdyż nim jego ręka zetknęła się z twarzą Batsheby Rashn schował swoje pazury, by przypadkiem nie zostawić jej kolejnej blizny. W jego złotych oczach Wąż mogła ujrzeć dezaprobatę dla jej dziewczęcych pisków.
- Pomóż mi lub zjeżdżaj. - Warknął tylko nie mając czasu na zbyt wiele słów. Miał nadzieję, że nie będzie zmuszony się powtarzać.
Już wcześniej, jeszcze podczas obrotu sięgnął po nóż. Nie potrzebował go dotąd - pazury nadawały się o wiele lepie do walki z przerośniętą kijanką. Teraz wydawał się potrzebny bardziej, lecz nie sięgnął po niego dla siebie.
Zanim jeszcze Batsheba miała możliwość odpowiedzi w jej stronę został skierowany nóż, rękojeścią w jej stronę, by mogła go chwycić.
- Bierz jeśli zostajesz. - Dodał tylko spoglądając na biegnącego w ich stronę pana żabę. Nie było czasu. Jeżeli Batsheba nie postanowiła wziąć broni natychmiast Rashn cofnął ją i pchnął dziewczynę, by ta nie znalazła się na trasie biegnącego w ich stronę przeciwnika.
Ten zdawał się być wściekły. Głodny i zdziczały Wymordowany biegł na nich bezmyślnie licząc, że uda mu się swoimi masywnymi rękoma dorwać jedno z nich. Lis nie byłby w stanie wytrzymać tej szarży, więc nie myśląc wiele gdy tylko odepchnął Bat z nożem czy bez, od razu sam uskoczył.

Kostki!
1-2 - Rashn i Bat za długo rozmawiali i przez to każde z nich oberwało szarżą. Każde dostaje 1 ranę, która w średnim stopniu utrudnia walkę!
3-4 Uderzył ich rękoma gdy odskakiwali 1 niegroźna rana, która nie ma wpływu na walkę
5-6 Skutecznie udało im się uniknąć ataku
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.19 19:52  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
The member 'Rashn' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 4
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.09.19 7:22  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Policzek zapiekł ją wściekle i z jakiegoś powodu nagle jej wzrok był skierowany w bok, miast w przeciwnika. W pierwszej chwili nie rozumiała dlaczego, aż wreszcie do niej doszło, że właśnie została spoliczkowana. Spoliczkowana! Uczucie żałości natychmiast zniknęło i zostało zastąpione złością, co skutecznie przywróciło jej wolę do walki. Mini misja Rashna zakończona sukcesem. Acz w zamian zostało w niego wymierzone wściekłe spojrzenie kobiety.
- Przestań mnie tłuc, ty durna kito!
Za jej obelgą chciały tez postąpić brutalne obietnice z jego przyrodzeniem w roli w głównej, ale na szczęście w porę ugryzła się w język. Bardzo chętnie by się na Lisie wyżyła, ale przysięgi, nawet rzucone pod wpływem emocji, miały zbyt wielką moc, by mogła je sobie ot tak rzucać. To prawdopodobnie jedna z niewielu rzeczy, które udało się jej wpoić do głowy dość solidnie.
Poza tym, i tak nie było czasu. A wyciągnięty nóż w jej stronę odwrócił jej uwagę od złości na Rashna. Nic a nic nie mędrkowała, dlaczego, po co i jak, po prostu chwyciła zamaszyście nóż i ścisnęła w prawej dłoni. Świetnie, tego właśnie chciała od samego początku! Nóż leżał jej w ręce o wiele lepiej niż prowizoryczna pałka.
Ta chwila rozkojarzenia wystarczyła, by straciła z oczu i myśli żabola, który zabierał się do szarży. Za sprawą pchnięcia Rashna poleciała w bok, już nie tak zgrabnie, jak wcześniej, przez co porządnie zdarła skórę na cementowej podłodze. Jej ręka miała nowe otarcie do kolekcji, jakkolwiek nie przeszkadzało jej ono w dalszej walce.
Przeciwnik zatrzymał się nieco dalej od nich, ale nie marnował czasu i już szykował się do następnej szarży. Chciał zamknąć pomiędzy nimi dystans i użyć impaktu swojego cielska, by ich co najmniej zwalić z nóg. Batshebie niemniej jednak również na rękę był bliski kontakt, jako iż przodowała w walce wręcz, a i chciała wykorzystać sprezentowaną broń. Nie czekając na Rashna wyszła na przeciw wymordowanego, gotowa ciąć. Wiedziała, że nierówna mu się w sile, toteż chciała go przede wszystkim wycieńczyć i ku odrobinie szczęścia, wykrwawić kilkoma ruchami ostrza.

1-2 Batsheba została skontrowana i powalona na ziemię
3-4 Udało jej się pociąć przeciwnika raz, płytko
5-6 Pocięła go głęboko, spowalniając jego ruchy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.09.19 7:22  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
The member 'Batsheba' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 1
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.09.19 20:12  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
- Kretynko nie dałem Ci noża, żebyś sobie nim podcięła gardło. - Skomentował w myślach Rashn, gdy spostrzegł, że Bethesda sama staje naprzeciwko ich oponentowi, choć ten górował nad nią masą, wzrostem i wszelkimi parametrami, które mogłyby tu być pomocne - jedynie chyba ustępował jej w zwinności, lecz stając naprzeciw niego nie mogła tego wykorzystać.
Poza kilkoma nieprzychylnymi komentarzami wypowiedzianymi w myślach przez Lisa, ten nie próżnował.
Zatrzymał się po wykonanym uniku i od razu ruszył w stronę walczących. Wykonał dwa kroki, które mu były do tego niezbędne i widział jak trzymane przez węża ostrze wylatuje z jej ręki odepchniętej masywną łapą Wymordowanego.  Kątem oka zarejestrował też jak druga łapa żabola uderza w brzuch dziewczyny sprawiając, że ta zachwiała się na nogach, opadając na dach.
Lis jedną ręką chwycił łapę mężczyzny wbijając w nią swoje pazury. Usłyszał jęk wydany z ust paskudy i ujrzał jego rozgniewane spojrzenie, lecz także przerażone niedawno odniesionymi ranami.
Wiedział, że mężczyzna jest prawdopodobnie silniejszy od niego, lecz nie był w stanie w żaden sposób tego wykorzystać, gdy pazury lisa wbijały się w jego ramię, a drugą ręką złapał złapał za jego kark. Chciał przez chwilę to zakończyć, rozerwać mu gardło, lecz nie mógł czysto dopaść jego tchawicy. Musiał na razie zadowolić się zaledwie powaleniem oponenta. Zachwianiem jego równowagi i sprowadzeniem go do pozycji, na którą skazał Batshebe.
Jednak Lis nie skończył tylko na upewnieniu się, że twarz Wymordowanego uderzy z hukiem o beton. Natychmiast poprawił chwyt wbijając swoje pazury w jego szyję. Czuł dziwny zapach jego krwi nieświadomy, że jego palce już wkrótce zostaną sparaliżowane. Zaczął jednak odczuwać skutki tego na lewej dłoni, której chwyt osłabł dając nieprzyjacielowi szansę, z której ten zdesperowany widmem śmierci skorzystał bez wahania.
Ranna ręka uderzyła w nogi lisa wyrywając się spod słabnącego uścisku szponów. Zachwiała nim na tyle, że i druga ręka lisa oderwała się od ciała mężczyzny wyrywając mu kawałek skóry, lecz nie zadając śmiertelnych obrażeń. Wciąż jeszcze nie udało się Rashnowi przebić ważnych narządów wewnętrznych, tętnica szyjna pozostała nienaruszona.
Po pierwszym uderzeniu przyszło kolejne, tym razem zdrowej ręki. Wymordowany nie czując na sobie uścisku resztkami sił obrócił się i uderzył Lisa, tak że ten już zachwiany upadł na dach. To byłby ostatni podrywa trupa, gdyby nie to, że Lis zrozumiał w jak wielkim potrzasku się znalazł. Próbując zamortyzować upadek zrozumiał, że nie jest w stanie kontrolować swoich palców, nie czuł ich tak jakby te w ogóle nie istniały. Nie wiedział czy zdolny będzie się podnieść, a oponent już chwycił go swoją zdrową ręką za nogę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.19 6:59  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Batsheba zdecydowanie dzisiaj nie miała szczęścia. Jak nie jeden wymordowany, to drugi ją obijał raz po razie. Ten irytujący głosik w głowie, który zawsze ją krytykował, mówił nawet, że sobie zasłużyła, ale tym razem miała go gdzieś. Była naprawdę wściekła i miała już wszystkiego dość, jak na cały dzień, a końca jeszcze nie było widać. W bebechach jej się przewracało i tym razem nie zdołała powstrzymać odruchu wymiotnego. Z bólem brzucha zwróciła ludzkie mięso, które wcześniej pożarła i widok nieprzetrawionego ucha niemal przyprawił ją o kolejne mdłości. Była jednak zbyt wściekła, by znów się nad sobą użalać.
Spojrzała na winowajcę całego tego bajzlu, uzmysławiając sobie, że przecież miał idealną szansę, by ją wykończyć. To dziwne, że zostawił swoją przeciwniczkę skręcającą się z bólu na ziemi, zamiast atakować dalej. I wtem stało się jasne, dlaczego zostawił ją w spokoju. Rashn bowiem był jego następnym celem. Wyglądało na to, że Lisowaty nawet sobie poradzi, ale w ostatnie chwili karty się odwróciły. Miała wrażenie, że stało się coś dziwnego, nie rozumiała dlaczego jej sojusznik nagle stracił swoją przewagę. Nie miała jednak czasu, by dłużej nad tym myśleć. Zerwała się szybko na nogi i rozejrzała się, gdzie poleciał podarowany jej wcześniej nóż. Na szczęście leżał w bardzo szczęśliwej pozycji, gdzie mogła go pochwycić i dobiec do żabola.
Zrobiła to, co na początku walki, jako że wtedy zadziałało, a teraz było jeszcze łatwiej - skoczyła mu na plecy, w momencie, gdy przyciągał do siebie Rashna. Czując ją na sobie puścił Lisa, ale wolne ręce na niewiele mu się zdały, bo Batsheba w złości działała błyskawicznie. Jedną dłonią przytrzymywała się jego ramion, a nogi zacisnęła mu mocno w pasie. Drugą zaś dłonią, tę z nożem, poczęła wściekle wbijać mu w szyję. W ferworze walki uderzyła wiele razy, nawet nie liczyła ile dokładnie. Nóż trafiał na ślepo, ale tak brutalnie, że bez wątpienia rozerwała mu tchawicę. Krew tryskała w ogromnych ilościach, jej dłonie i twarz były w niej całkiem umorusane.
Napastnik nie był w stanie ustać, umierał. Życie szybko wyciekało z niego wraz z najcenniejszą posoką. Upadł na ziemię razem z Batshebą, przygniatając ją pod swoim cielskiem. Nóż wreszcie utknął na dobre w jego szyi.
Dziewczyna zaś próbowała wydostać się, udało jej się trochę wysunąć, ale, żeby uwolnić nogi, musiała go po prostu z siebie zrzucić. Co zamierzała zrobić, ale wtedy zaczęło dziać się coś dziwnego. Krew żabola obryzgała jej już i tak wcześniej poranione ręce, na jej wciąż otwarte rany. Bandaże, które Rashn nałożył były doszczętnie przesiąknięte, zarówno krwią obcego wymordowanego, jak i jej własną. Ponadto, część żabiej posoki dostała się do ust Batsheby, która nieświadomie kilka kropek połknęła. Nie wiedziała, iż ta miała właściwości paraliżujące, ale jak tylko poczuła drętwienie swojego ciała, zrozumiała co się dzieje. Ileż razy czuła to samo w ustach po przemianie, gdy jad kobry zostawiał po sobie ślady.
Zaczęła recytować solidną wiązankę przekleństw, ale przestała, gdy uzmysłowiła sobie, że zaczyna seplenić i brzmieć, jak pacjent hojnego w znieczulaniu dentysty.
Leżała tak więc na ziemi, wykrzywiona, częściowo przygnieciona żabolem i niezdolna do ruchu. Jedynie jej oczy błyszczały w wyraźnej furii.
Co za zniewaga! Kobra powalona paraliżującym jadem! Nigdy już sobie tego nie wybaczy, a nie pomagał fakt, że świadkiem jej upokorzenia był ten dupek Rashn, który i tak już dzisiaj widział wystarczająco dużo. Zdecydowanie za dużo, jak na jej gust, ale teraz tym bardziej nic nie mogła na to poradzić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.19 21:26  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Od chwili gdy paskudny żaboczłek został pokonany minęło już kilka godzin. Rashn oraz Batsheba nie znajdowali się już na dachu starej szkoły, lecz w starym, opuszczonym domu. Lis nie mógł jej zostawić - pomogła mu. Jednocześnie nie ufał jej i wciąż miał w pamięci, że pobrudziła jego kitę, a skoro nie łączył ich już wspólny wróg nie mógł być nawet pewien, czy może ją wciąż uznawać za sojusznika.
Mimo tego postanowił zabrać ją w bezpieczniejsze miejsce. Do niesienia sparaliżowanej kobiety nie potrzebował w pełni sprawnych palców. Choć przyznać trzeba, ze miał pewne problemy by ją podnieść, lecz w końcu mu się udało.
Wybrał najbliższe miejsce, które mógł nazwać bezpiecznym. Swoją starą kryjówkę porzuconą na rzecz wygodnego, dobrze urządzonego schronu pod ziemią, który zapewniał mu o wiele większy komfort i bezpieczeństwo. Na razie jednak musiała wystarczyć ledwie stara chatka  ukryta wśród gruzów.

Odzyskał władzę w palcach znacznie wcześniej niż Bat nad całym ciałem. Jego kontakt z trucizną był o wiele mniejszy i dotyczył zaledwie niewielkiej części lisiego ciała. Batsheba oberwała o wiele mocniej i dzięki temu Lis miał czas się zabezpieczyć.
Tuż po tym jak położył ją na łóżku - biedną, niezdolną do żadnej obrony - wyciągnął z okolicznych szaf, szafek i schowków wszystko co mogło się przydać by skrępować kobietę i uniemożliwić jej poruszanie się. Miał więc nieco lin, dwa pasy, którymi łatwo można było kogoś przykuć do łózka a nawet kajdanki.
Tymi oczywiście skrępował wężowe ręce (???). To było dobre na sam początek, bo nawet jeżeli odzyska władzę nad swoim ciałem nie będzie mogła zrobić zbyt wiele. Później wykorzystał pasy by przytwierdzić ją do łóżka. Mogła się zmienić w węża i uciec, lecz o tym Rashn jeszcze nie wiedział. Dlatego sądził, że takie zabezpieczenie wystarczy. Następnie za pomocą sznura unieruchomił dodatkowo jej ręce nad jej głową, a następnie pod nimi poprowadził jeszcze jeden sznur, który przechodząc po szyi Batsheby uniemożliwiał jej podnoszenie głowy. Resztę lin wykorzystał żeby związać jej nogi razem i upewnić się oraz uniemożliwić jej zbyt duży ruch nimi.

Gdy jego gość był już zabezpieczony Rashn w końcu mógł zająć się sobą. Był obolały i zmęczony. Przetarł zakrwawioną ręką twarz pozostawiając na niej czerwone ślady. Nie miało to dla niego znaczenia - myślał tylko o tym by usiąść na pobliskim fotelu i odpocząć. Nie wiedział nawet czyja to krew. Jego? Raczej nie. Może ich martwych gospodarzy? Choć najpewniej to była krew Batsheby.
Położył dłoń na podłokietniku i obróciwszy się dostał zawrotów głowy, których efektem było opadnięcie na fotel. Raz jeszcze przetarł twarz, następnie wspierając ją na otwartej dłoni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.19 7:54  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 3 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Straciła przytomność niedługo po tym, jak walka się zakończyła, zbyt wycieńczona, by móc obserwować przebieg kolejnych zdarzeń. Już prawdopodobnie całą dobę nic nie jadła, poza skrawkami mięsa, o których z oczywistych powodów nie chciała myśleć. Oberwała zarówno od Rashna, Włocha i tego przeklętego wymordowanego, co stwierdził, że fajnie będzie ich polizać swoim obleśnym jęzorem. Była obolała, straciła trochę krwi i właściwie dziwiła się, że żadna z jej kości nie została złamana. Nie miała toteż pojęcia, co działo się później, pozostawiona w błogiej nieświadomości. Bowiem z całą pewnością ogarnąłby ją szał bestii, gdyby musiała obserwować bezsilnie w paraliżu, jak Lisowaty przywiązuje ją do łóżka. Byłaby to tortura, której na całe szczęście zmęczenie jej oszczędziło.
To jednak nie zmieniało faktu, że została unieruchomiona, o czym jeszcze jej przyszło dopiero zdać sobie sprawę.
W pierwszej chwili, gdy otworzyła oczy, była zdziwiona brakiem widoku nieba. To było ostatnie, co naprawdę pamiętała - zbliżający się już ku zmrokowi nieboskłon, podczas, gdy trucizna atakowała jej układ nerwowy. W zamian jednak ujrzała sufit i tak o to umysł otrzymał pierwszy sygnał do panikowania.
Natychmiast po tym, próbowała się poruszyć, co skończyło się oczywiście porażką. Przeklęła siarczyście, dochodząc do wniosku, że jad żaboczłeka wciąż musi na nią działać. Zaraz... przeklęłam? Gdyby była wciąż sparaliżowana, nie byłaby w stanie poruszyć ustami, a co dopiero wydać z siebie zrozumiałe słowo. Zachęcona tym odkryciem, zaczęła jeszcze mocniej zmuszać mięśnie do ruchu. Czuła ból w różnych częściach swojego ciała, ale zdołała oddzielić ten najbardziej świeży - zrozumiała, że szarpała się ze sznurami i w furii fundowała sobie kolejne siniaki do kolekcji. Wtedy też doszedł do niej dźwięk pobrzękiwania metalu. Chciała zerknąć do góry, ale nie mogła. Wiedziała jednak, że źródłem odgłosu były kajdanki. Czerwone lampki odpalały się w jej głowie jedna za drugą. Teraz to już nawet nie zliczała ile miała powodów do paniki.
Wyobraźnia zaczęła jej podpowiadać, co mogło się wydarzyć, gdy była nieprzytomna. Doszła do, według siebie jedynego logicznego rozwiązania - wcale nie zabiła żabola, tak jak myślała, albo ten z martwych powstał dokładnie tak samo, jak po zarażeniu wirusem. I teraz porwał ją, obezwładnił, zamierzał zgwałcić (bo domyśliła się, że leży na łóżku), a potem zapewne zje ją na kolację!
Instynkty wariowały, chciała się wydostać, ale nie mogła. Już wcale nie myślała, a po prostu zwyczajnie wpadła w histerię. Wizja bycia pożartą przez długi, obślizgły jęzor zadziała zbyt mocno na jej biedne nerwy.
Zaczęła więc krzyczeć. Najpierw bez słów, byleby jedynie wyładować frustrację i dać wyraz swojemu przerażeniu. Zaczęła się przy tym szarpać jeszcze bardziej, dokładając do hałasu.
- Pokaż się, ty zwyrolu! Nie będziesz mnie gwałcił, rozumiesz! Odgryzę ci łeb i połknę w całości! Ja zjem ciebie! JA ZJEM CIEBIE!
Wcale nikogo nie chciała jeść. Ale emocje wzięły górą i była iście zdesperowana.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach