Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 18.08.19 1:25  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Trucizna stopniowo zaczęła tracić na swoim działaniu. W pierwszej kolejności napłynął ból, wywołując tym samym niejaką panikę. Była ranna, a to oznacza niebezpieczeństwo, lecz rozejrzała się wokół siebie, wciąż półprzytomnie, ale powoli uświadamiając sobie, że tak naprawdę jedynym niebezpieczeństwem była ona sama. Przypomniała sobie, że Rashn wprawdzie ją zaatakował, ale potem zdawało się, że o niej całkiem zapomniał. A co ona zrobiła? Smak krwi w jej ustach wywołał gwałtowne mdłości, przez które nagle zgięła się wpół. Chciała zwymiotować, ale jej pusty żołądek boleśnie odmawiał takiej współpracy. Pragnęła pozbyć się ludzkiego mięsa ze swojego systemu, ale nawet tego nie potrafiła. Marzyła również, by móc zamknąć oczy, ale rzeź na około niej, jakby ją hipnotyzowała. Miała wrażenie, iż dzisiejsza masakra już na zawsze wypali się na jej powiekach i obraz ten nigdy nie zniknie.
Wtem nagle pomyślała o biednym chłopcu, który prawdopodobnie nie umiał latać. W desperacji i nikłej nadziei, że chociaż on przeżył, próbowała się wyprostować, co nieszczególnie dobrze jej wyszło. Zgarbiona i potykająca się podbiegła do krawędzi dachu i wychyliła się, by spojrzeć na dół. Czego natychmiast pożałowała.
Połamane i zmiażdżone ciało dziecka było jeszcze gorszym obrazem niż kobieta z rozszarpanym gardłem. Nie było szans, żeby przetrwało, a nawet jeśli, byłaby to wybitnie cierpiętnicza katorga, a nie życie.
Osunęła się na podłogę, podkulając kolana pod brodę, jakby chciała się skurczyć i być może nawet zniknąć. Ach, to by było piękne. Ale ona nie zasługuje na takie dobrodziejstwo. Nie ma znikania, jest tylko tu i teraz, a tu i teraz było obsmarowane krwią i ciałami, które sama zmasakrowała bez powodu.
Zaczęła się bujać i mamrotać do siebie. Jeśli Rashn się przysłuchiwał mógł usłyszeć jej bezowocne błagania.
- Tato, tato, przepraszamprzepraszamprzepraszam. Zrobię co zechcesz, tylko mnie stąd zabierz, do domu, tato, chcę do domu, proszę proszę do domu, taaatooo.
Aż w końcu jej pojękiwania zamieniły się w żałosny lament.
Niespodziewanie jednak zerwała się na nogi. Zapach krwi za bardzo ją drażnił, bała się nawet, że znowu wpadnie w bezmyślny szał, jeśli dłużej tu zostanie. Wąż w niej syczał wściekle, słyszała go w swojej głowie i ostatnia rzecz, której teraz potrzebowała, to ulec swojej obmierzłej naturze.
Porwała się w stronę w drzwi, lecz do nich nie dobiegła. Straciła równowagę i poleciała prosto na twarz. A owa twarz wylądowała tuż obok rozkraczonej starszej kobiety. Batsheba mogła teraz w całej okazałości przyjrzeć się swojemu arcydziełu, jakie popełniła na licu Włoszki. Jej rysy były nierozpoznawalne, a w ich miejscu widniała jedynie pulpa mięsa, potwornie opuchnięta i pokrwawiona. W jednym miejscu na czole widziała nawet brudną biel czaszki. Czy to jej własne dłonie to zrobiły? Czemu nie potrafiła powstrzymać swoich pięści, czemu w ogóle dotknęła tych ludzi? Myśli galopowały jej w nieładzie, co wcale nie pomagało.
Obróciła się od koszmarnego widoku i by przy okazji odkryć czemu się poślizgnęła. Ujrzała skórkę po bananie w kałuży krwi i kawałkach czegoś czerwonego, czego zdecydowanie nie zamierzała identyfikować. Syknęła, wściekła, iż nie potrafiła nawet ustać na nogach w tym pobojowisku.
Przypomniała sobie, jak chłopiec dostał tego banana. Włosi byli tacy dumni, wynajdując mu ten rzadki w Desperacji rarytas. Jego ostatni, słodki posiłek.
Znów zrobiło się jej niedobrze.
Dopiero wtedy zorientowała się, iż Rashn wciąż tam był, pochylony nad martwym mężczyzną. Właściwie spodziewała się, że dawno temu uciekł, ale myliła się. Patrzyła na niego przez chwilę szeroko otwartymi oczami, jakby nie dowierzała jego istnieniu. Ale zaraz potem ogarnął ją gniew - już nie tak niszczycielski, jak morderczy szał, któremu wcześniej uległa, ale nie mniej zagotował w niej krew i wywołał krzyk.
- Ty tu cały czas byłeś?! Mogłeś mnie powstrzymać! Co robiłeś?! Co robiłeś, pytam się!!!
Doskoczyła do niego z zamiarem chwycenia go za ramiona, domagając się odpowiedzi. Jeśli jej pozwolił, po chwili prawa ręka i tak opadła, jako że drętwiała od bólu po ugryzieniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.08.19 4:00  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Jego uszy poruszyły się, gdy Bethesda postanowiła załamać się nad sowim losem i siadając przy murku zaczęła jęczeć. To było wyjątkowo nietaktowne z jej strony. Bełkotliwe pomruki i inne nieokreślone dźwięki wydobywające się z jej gardła drażniły wrażliwe uszy lisa i sprawiały, że ten nie mógł skupić się na przeszukiwaniu Włocha.
Ten jednak i tak nie miał przy sobie niczego wartościowego, co wyraźnie zasmuciło Rashna. Taka ładna rzeź i żadnych łupów. Mógł przeszukać jeszcze pozostałe ciała, mógł poszukiwać dalej, lecz skoro przywódca stada nie miał przy sobie nic wartościowego to czemu wątłe kobiety miały ze sobą mieć coś cennego? Zresztą nie miał czasu, gdyż usłyszał huk.
Uszy podniosły się nagle w górę, a oczy powędrowały natychmiast w stronę leżącej na ziemie Bethesdy pokonanej przez skórkę od banana. To było zabawne.
Lis pomimo leżących ciał, przelanej tego wieczoru krwi i sytuacji w jakiej się znajdował nie przejmował się wcale włoską rodziną, bez problemu zdobył się więc na kpiący uśmiech, gdy kobieta nie potrafiła ustać na własnych nogach i wylądowała tuż obok truchła, które sama w ten stan wprowadziła.
O! Czyżby postanowiła się zwrócić teraz przeciwko niemu? Zaatakuje go? Rashn widział co dziewczyna potrafi i to było dostatecznie dużo by móc ocenić jej szanse w starciu z Lisem. Niemniej był pod wrażeniem jej waleczności, a raczej byłby gdyby jej postawa i słowa nie wskazywały na coś odmiennego.
Zmarszczył delikatnie nos, gdy ta złapała jego ramiona. Mógł się bronić, jednak nie czuł się zagrożony i dlatego też mógł jej pozwolić na nieco więcej.
Jej ręka opadła, trzymała go teraz już tylko jedną, a jej uchwyt nie był tak silny jak jego, gdy złapał ją po niewybaczalnym dotknięciu jego kity. Może gdyby nie ten haniebny czyn może nawet byłoby Lisowi żal Bethesdy.
Przechylił nieznacznie głowę w lewą stronę.
- Byłem. - Odpowiedział tylko krótko trzymając w ręce coś na co Bethesda nie zwróciła uwagi. - Mogłem Cię powstrzymać, ale jadłem, zresztą nie śpieszno mi do bójek. - Ton jego głosu był spokojny. Możliwe, że zbyt spokojny i opanowany dla roztrzęsionej Bethesdy. Może nawet ją frustrował, a może to właśnie był cel Lisa?
Szybkim ruchem prawej ręki odtrącił trzymającą go dłoń dziewczyny.
- Nie ruszaj się. - To było wyraźne polecenie, a jego spojrzenie, które jej posłał mogło pozbawić ją ostatnich złudzeń. Rozkazywał jej i oczekiwał, że wykona jego polecenie. Nie groził jej jednak niczym, nie musiał, gdyż sam ton głosu z nutką zirytowania i braku cierpliwości wskazywał, że lepiej było nie ryzykować sprzeciwu.
Jeżeli się dostosowała to zaczął bandażować jej zranioną jego pazurami rękę i szyję zakrwawioną po ugryzieniu. Nie był specjalnie delikatny przy tym, liczyło się dla niego by założyć bandaż poprawnie, a kurtuazję zostawił sobie na inne okoliczności. Zresztą wciąż był na nią zły.
Postanowił jej pomóc tylko dlatego, że widząc jej wyczyny uznał, że może mu się przydać. Nie wiedział jeszcze do czego, lecz jeżeli się wykrwawi nie będzie nigdy pożyteczna. W jego oczach nie odpokutowała jeszcze swojej winy i wszystko co przeżywała to nie dość dotkliwa kara za jej zbrodniczy atak na kitę oraz nie miał co zrobić z bandażami, które znalazł przy Włochu. Nie był ranny, więc z braku lepszych perspektyw uznał, że użyje ich na Batshebie.
Nie zrezygnował z bandażowania nawet wtedy, gdyby kobieta wyraziła jakiś sprzeciw, lecz nie dość duży, by nie mógł zacząć opatrywać jej ran. Nie unikał szarpania jej, czy znów traktowania jej jakby była tylko lalką, lecz tym razem wszystko działo się wolniej i Bethesda miała możliwość protestu, choć czy powinna?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.08.19 5:04  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Słyszała jego słowa, ale ich sens i ton głosu kompletnie nie pasowały do sytuacji. Była pewna, że musiała się przesłyszeć, więc jedynie patrzyła na niego tępo, próbując wykombinować o co naprawdę mu chodzi. Niemożliwe przecież, żeby po prostu sobie jadł dalej obiad, kiedy ona zachowywała się, jak bestia, zabijając niewinnych ludzi, prawda? Każdy albo by uciekł, albo spróbowałby ją zatrzymać. Ale taka obojętność… to nie było możliwe!
Nie wiedziała co o tym myśleć i szczerze mówiąc, nie miała w tej chwili sił, by główkować nad moralnym stanem Raszyszsza.
Gdy wydał jej komendę, i to z takim autorytetem, faktycznie chciała usłuchać bez sprzeciwu. Przypominało jej to czasy szkolenia, kiedy musiała słuchać swoich trenerów z tym ich bezlitosnym, żołnierskim rygorem. I, ku swojemu zdziwieniu, odkryła, iż było coś kojącego w otrzymywaniu poleceń, kiedy wokół znajdował się tylko chaos. Przede wszystkim chaos własnych myśli.
Kiedy jednak zobaczyła bandaże i zorientowała, że są przeznaczone dla niej, coś w niej zbuntowało się. Może wąż, może wciąż obecna dzikość jej nowej natury, a może traciła zdrowe zmysły.
- Nie, nie, zostaw mnie. Oni... nie żyją. - Próbowała mu się wywinąć, ale tak naprawdę z niewielkim przekonaniem. Nie miała pojęcia, jak jeszcze przed chwilą mogła tęsknić za walką, a teraz tak łatwo się poddawała. Gdyby tylko ojciec mógł ją teraz zobaczyć! Byłby dumny. Nie z niej, ale z faktu, że się jej pozbył jak śmiecia, którym tylko raz po raz udowadnia, że w istocie jest.
To było dla niej zbyt absurdalne. Jakim prawem zasługiwała na opatrywanie ran, podczas gdy przyjaźni i skorzy do pomocy ludzie leżeli na około martwi? I to jeszcze umarli tak okrutnie. Przez nią!
Gdy tak próbowała mu się wyrwać, zaczęła również cichutko popłakiwać. Trudno powiedzieć kogo żałowała bardziej, swoje ofiary czy samą siebie. Chociaż trzeba przyznać, że szorstkie traktowanie przez Lisiego powoli doprowadzało ją do, jako takiego, porządku. Przynajmniej przestała już krzyczeć i głośno szlochać, czy bezsensownie wołać o tatusia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.08.19 5:49  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Gdyby Rashn częściej myślał w kategoriach dobra i zła może zadałby sobie pytanie, które krążyło po głowie Batsheby: "jakim prawem zasługiwała na opatrywanie ran". Oczywiście kobieta nie wiedziała, że nie kontrolowała swoich działań i za ich śmierć odpowiedzialność ponosi Rashn - choć ten nie przejmował się tym bardzo, a nadto nie sądził, że do niej dojdzie. Nawet jednak gdyby przyjąć, że zrobiła to w pełni świadomie to właściwe pytanie byłoby jaką Rashn może mieć korzyść z opatrzenia jej oraz czy są tego jakieś negatywne następstwa.
Nie potrzebował bandaży, a zmarnowanie ich, pozostawienie tutaj, bądź czekanie na lepszą okazje, gdy bandaże nie są niczym specjalnie rzadkim i trudnym do zdobycia była dla Lisa absurdem. Poza tym była grzecznym zwierzątkiem i dzielnie ukarała tych niegodziwych szarlatanów mówiących nieznanym mu językiem za to, że dopuścili się zdrady. Spisała się jako wściekłe zwierzę spuszczone ze smyczy, więc należała się jej nagroda. Choć również kara, za to czego się dopuściła.
- Milcz! - Podniósł głos podirytowany jej zawodzeniem. Nie respektował jej opinii, robił co sam postanowił i to ona się miała dostosować, a fakt, że ich gospodarze leżeli teraz martwi był mu całkowicie obojętny. Nie widział żadnego powiązania pomiędzy bandażowaniem jej, a ich truchłami.
Gdy skończył ją opatrywać upewnił się, że bandaż jest zawiązany prawidłowo, po czym nie zważając na to, że zada jej ból położył dłoń blisko miejsca, w które jego kły zatopiły się w ciele Batsheby. Wciąż był zły za to co zrobiła. Mowa oczywiście o dotykaniu kity.
- Gotowe. - Po tych słowach po prostu odsunął się od niej. Nie zrobił kroku w tył, a po prostu obrócił się w stronę ogniska i ruszył w tamtą stronę.
Nie miał na razie pomysłu jak ją ukarać. Z jednej strony chciał by cierpiała za bluźnierstwo jakiego się dopuściła, a z drugiej obserwował ją w szale. Mogła okazać się całkiem przydatna, gdyby ją oswoił, wmówił jej, że tylko on jest w stanie ją powstrzymać i musi się postarać by Lis chciał się nią zająć. To tylko dwie z wielu możliwości, które zrodziły się w głowie Rashna. Natłok myśli sprawił, że chciał na chwilę przestać o tym myśleć. Dlatego podszedł do ogniska i wyciągnął nad nie dłonie, by je ogrzać.
Nie przejmował się tym, że Bethesda by uciekła. To byłoby tylko małe utrudnienie. W końcu i tak by ją znalazł, nieważne ile czasu musiałby szukać.

Wtedy do uszu Lisa dotarł dźwięk. Niezwykle niepokojący metaliczny dźwięk, coś jakby odgłos dwóch kawałków metalu uderzających w siebie z dużą siłą. Pusty, głośny huk, a następnie ledwo słyszalne zgrzytanie. Nasłuchiwał uważnie. W wieczornej ciszy wystarczyło odrobinę skupienia, by usłyszał coś jakby mlaśnięcie. Coś było na dole, zapewne zwabione zapachem krwi i leżącym tam truchłem. To było niepokojące i Lis nie czuł się już tak pewnie wobec nieznanego zagrożenia, które mogło czyhać na dole. Czymkolwiek jednak było, musiało być na tyle duże, że w jakiś sposób wywołało wcześniejszy huk. Mogło być ciężkie i niezdolne wdrapać się aż na dach, bądź też wyjątkowo silne, co rysowało przed nimi o wiele czarniejszy scenariusz.
Nie zważając na to co Batsheba mówiła wcześniej Lis zwrócił się do niej przytykając palec do ust i w ten sposób próbując jej dać znać, że ma milczeć. Wolnym krokiem, ostrożnie skierował się w stronę krawędzi dachu. Cokolwiek tam było, nie chciał tego przypadkiem zwabić. Trupy, o które można się potknąć i lepka krew pluskająca pod stopami nie ułatwiały mu jednak zadania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.08.19 23:51  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Nawet przez myśl jej nie przeszło, że Rashn mógłby wciąż być zły o szarpanie kity. Bądź co bądź ważniejsze rzeczy miały tu miejsce. Jeszcze nie odkryła jakim tokiem myślenia kieruje się Lisowaty, o ile wcześniej, przed rozpoczęciem wspólnego posiłku, jedynie ją to irytowało, tak teraz wprawiało w zdezorientowanie.
Chlipnęła jeszcze ostatni raz, po tym jak kazał jej zamilknąć. Nie była pewna skąd nagle wzięła się ta ostrość w jego głosie, ale gdy dłużej patrzyła na jego podirytowany wyraz twarzy, doszła do wniosku, że musi ją teraz nienawidzić. Po tym co zrobiła, na pewno myślał o niej, jak o potworze. W jej własnym przekonaniu, wcale by się nie mylił. Już nawet chciała go spytać czy to prawda, ale ostatecznie stchórzyła. Nie było sensu się dowiadywać na głos, przecież to było oczywiste. Tylko dlaczego opatrywał jej rany? Och, tak wiele jeszcze o nim nie rozumiała.
- Musimy ich pochować. Nie mogą tak tu zostać… Chociaż tyle jestem im winna. - Z góry założyła, że Lis jej pomoże, choć prawdopodobnie nie powinna. Wszak jak do tej pory pokazywał, że niewiele obeszła go przemoc naokoło.
Jego szorstki gest na jej szyi sprowokował z jej ust nieludzkie syknięcie i nawet przebłysk gniewu - dowód, że już wracała do siebie.
- Dzięki - burknęła.
Fakt, że się od niej odwrócił wykorzystała, by zetrzeć dłonią łzy z twarzy. Przeklęła jednak, gdy uświadomiła sobie, że przecież obie jej dłonie są umorusane krwią, więc jedynie pogorszyła sytuację. Dobrze, że nie wiedziała, jak makabrycznie wygląda z czerwoną posoką na ustach i szczęce. W ogóle o tym nie pomyślała, choć dobrze wiedziała w co jej zęby się niedawno zatopiły.
Bardzo niechętnie, ale już bez histerii obejrzała się dookoła, twardo postanawiając, że trzeba natychmiast zabrać się za pochówek. Próbowała ocenić od czego, by tu zacząć, gdy wtem i ona usłyszała wyjątkowo podejrzliwy hałas. Jako iż spędziła z Włochami poprzedni wieczór i dzisiejszy dzień, to doskonale wiedziała, że w budynku nie było nikogo innego poza ich dwójką tutaj na dachu (przynajmniej nikogo innego żywego), więc poważnie się zaniepokoiła. Być może nie była jeszcze zaznajomiona z Desperacją, ale doskonale wiedziała, że dosłownie wszystko było tu potencjalnym niebezpieczeństwem.
Widząc, że Rashn podchodzi do krawędzi dachu, by sprawdzić źródło dźwięku, ona rozejrzała się po pobojowisku, ignorując ciała. Jej umysł wszedł w stan gotowości, za co później będzie dziękować wszelakim bóstwom, o ile będzie okazja.
Wzrok zatrzymała na poturbowanym krześle, które niekoniecznie dobrze zniosło zderzenie z rosłym mężczyzną. Mając w pamięci sygnał Rashnego, cicho podeszła do drewnianego obiektu i chwyciła jedną z ułamanych już nóg mebla, która bezproblemowo oderwała się od reszty krzesła. Marna to była broń, ale dobre cokolwiek.
Spojrzała na Raszyna, oczekując od niego jakiejś informacji. Jest zagrożenie czy go nie ma?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.19 11:32  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Ważniejsze rzeczy?! Jakie to niby ważne rzeczy się miały wydarzyć, jeżeli nie bezczelna zbrodnia dotykania kity?! Czym wobec tak wielkiej tragedii jak brudny ogon było kilka bezwartościowych zgonów osób, które i tak szybciej czy później zostałyby przez kogoś zabite - w końcu nie tylko nie mówili w sposób zrozumiały dla tutejszych, ale jeszcze byli wyjątkowo słabi.
Nie można natomiast zaprzeczyć, że pojękiwanie drażniło wrażliwe lisie uszy. Słyszał jęki i zawodzenie zbyt dobrze, by na jego twarzy nie pojawiło się podirytowanie tym i nie dałby Bethesdzie jasno do zrozumienia, że oczekuje od niej, że będzie cicho. Nie było więc prawdą, że ją nienawidził, bądź uważał za potwora, choć na pewno nie żywił do niej zbyt wielu pozytywnych uczuć ze względu na jej bestialską zbrodnię dotykania kity.
Zdziwił się, gdy kobieta powiedziała o chowaniu zwłok. Dla Rashna była to po prostu niepotrzebna strata czasu. Żeby pogrzebać ich w ziemi według bzdurnych, starych zwyczajów należało znieść ich wszystkich z dachu i to raczej nie przez przerzucenie ich przez jego krawędź oraz znaleźć odpowiedni kawałek ziemi, w którym wykopie się doły i umieści w nich ciała. Może jeszcze powinni ściąć drzewa i zrobić im piękne, dębowe trumny?
-Pochować? Przed czym? - Zażartował lis, choć nie zdążył rozważyć czy chce jej pomóc, czy też nie. Nadszedł dźwięk, który wszystko zmienił.
Rashn nie zdążył jednak dotrzeć na krawędź dachu gdy pojawił się przed nim powód dziwnych hałasów i raczej nie miał dobrych zamiarów. Wielka, ponad dwumetrowa żaba wskoczyła na dach i od razu wyciągnęła swój paskudny jęzor żeby złapać Rashna.
Oczy Lisa otworzyły się szeroko, gdy tuż przed nim nieoczekiwanie pojawiło się ogromne zielone cielsko paskudnego płaza. Chwilę wcześniej jego oczy były skierowane na skórce od banana, którą unikał, by nie okazać się kolejną ciamajdą, która się na niej poślizgnie, choć jedynie nieznacznie poczerniałe resztki owocu były doskonale widoczne na szarej powierzchni dachu, czy czerwonej krwi, którą przelała Batsheba.
Gdy jego oczy skierowały się na stworzenie nie zdążył nawet wydać ze swoich ust żadnego dźwięku gdy ohydny język dotknął jego ciała. Lis nie był specjalistą od płazów, ale wiedział, że te łapią swoje ofiary - zwykle owady a nie Lisy! - językami i przestraszył się. Zamiast jednak zostać złapany przez lepką ślinę poczuł uderzenie czegoś twardego, zupełnie nie przypominającego języka.
Lecąc w tył uderzony językiem, nim płaz schował język, Rashn dostrzegł, że jego powierzchnia jest czarna, jakby spalona. Czy to dlatego, że stworzenie przeliczyło się i zaatakowało kogoś kto miał przy sobie ogień, czy była na tyle głupia by jeść ognisko? To było ogromne szczęście dla Czarnego Lisa.
Nie było za to szczęśliwym bolesne uderzenie o dach, które tylko częściowo zostało zamortyzowane przez ciało jednego z Włochów - całe szczęście, że Ci leżeli martwi bo inaczej upadek byłby jeszcze boleśniejszy.
Ty podły, nieczuły lisie!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.08.19 2:48  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Wciągnęła gwałtownie powietrze z szoku, na widok skaczącego monstra. Wiedziała, że Desperacja ma jej jeszcze wiele swoich cudów do pokazania, ale nie spodziewała się ujrzeć przerośniętego płaza, i to na dachu budynku! Coś tu było zdecydowanie nie w porządku. To kobry jedzą węże, więc Batsheba nie rozumiała jakim cudem nagle płaz stał się jej niebezpiecznym wrogiem.
Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie była w stanie ostrzec Lisiego przed nadchodzącym w jego stronę atakiem. Zresztą, widział dokładnie to samo, co ona, i tak czy siak, nie mogła mu pomóc. Nie zazdrościła mu, taki upadek musiał boleć, choć obawiała się, że niedługo do niego dołączy. Nagle poczuła, że jej noga od krzesła to taka mierna broń, ale nie miała czasu, by szukać czegoś lepszego.
Mogłaby spróbować pobiec do wejścia i ukryć się w korytarzach czy salach szkoły, bo wątpiła, by żabuch mógł się łatwo tam poruszać, jeśli w ogóle udałoby mu się tam wejść. Ale z drugiej strony, nie miała pojęcia co potwór potrafi. Co jeśli potrafi zmieniać kształt? I co z Rashnem? Może dla samej siebie nie czuła motywacji, by walczyć, ale okazałaby się całkiem bezduszna, zostawiając Lisiego na pastwę przeciwnika. Już dzisiaj dość nagrzeszyła.
Postanowiła nie marnować czasu. Trenerzy zawsze jej mówili, że ze swoją drobną posturą musi nadrabiać szybkimi reakcjami.
Zaczęła biec do potwora zygzakiem, chcąc tym samym zrobić z siebie mniej prawdopodobny cel tego obrzydliwego bicza, jakim był język żabo-monstra. Chciała sprawdzić co z Rashnym, ale wiedziała, że to byłby zły pomysł. Teraz ona była na uwadze giganta i głupio by było stanąć w jednym miejscu i praktycznie zrobić z siebie nieruchomy cel. W biegu wsadziła swoją prowizoryczną pałkę za pasek z tyłu spodni.
Będąc już blisko przeciwnika, z wybiegu wykonała skok. Złapała się jego obślizgłej głowy oraz pomogła sobie nogami, zapierając się o jego cielsko aż wreszcie wspięła się na jego grzbiet. Żabol nie był na tyle mobilny, by móc ją z siebie zrzucić, a jedyne co mógł zrobić to zrobić skok do przodu. Batsheba jednak nie próżnowała na jego plecach i wyciągnęła nogę krzesła, chwyciwszy ją w obie dłonie, po czym całą siłą jaką mogła z siebie wykrzesać zaczęła uderzać jego głowę pałką, dopóty dopóki jej nie zrzuci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.08.19 22:16  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Rashn myślał prosto. Dostrzegł przypalony język i sądził, że to on uchronił go przed niechybną śmiercią w żabiej paszczy. Pamiętał też o ognisku, które płonęło tuż obok, przy którym odbywała się kolacja. Ogień był więc jego zdaniem dobrym środkiem do pokonania stwora - nie uwzględniał całkowicie obecności Batsheby.
Pośpiesznie wstał więc z ziemi i ruszył w stronę ognia, lecz gdy zrobił te kilka kroków, gdy jego dłoń już miała zacisnąć się na niepłonącym końcu prowizorycznej pochodni kątem oka dostrzegł, że malutka kobieta zaczęła wdrapywać się na grzbiet potwora. Przeklął w myślach - nie dlatego, że jej pomoc i plan były złe. Nie lubił gdy musiał zmieniać swoje postanowienia, a już na pewno nie kiedy okazywało się, że wymyślony przez niego plan nie mógł być zastosowany.
Może był wściekły na wężową za jej bestialskie dotykanie kity, naruszanie największych lisich świętości. Skoro jednak mieli teraz wspólnego wroga, to byli czymś w rodzaju sojuszników. Nie było sensu szkodzić, bo nie wiedział czy jego plan zadziała. Obawiał się jednak, że widząc pochodnię w ręku Lisa żaba mogłaby pragnąc uciec, bądź wpadłaby w szał, który zrzuciłby kobietę z grzbietu bestii, a może i z dachu. To nie byłoby na rękę Rashnowi i dlatego po prostu ruszył w stronę bestii, zajętej tym, że na jej plecach znalazła się jakaś irytująca mucha.
Miał więc szansę się zbliżyć, choć on nie miał zamiaru próbować ujeżdżać żaby, to nie rodeo, a Lis nie był kowbojem, by mieć ochotę na takie zabawy. Zamiast tego chciał użyć swoich pazurów by uziemić stwora, uniemożliwić mu poruszanie swoimi nogami i w ten sposób sprawić, ze stanie się niezdolna do ruchu. Miał niezwykle ostre pazury, które nie powinny mieć problemu, a skoro Batsheba wspięła się, to żaba raczej nie była toksyczna.
Dlatego też skierował się w stronę zwierzęcia, próbując wyminąć ewentualny atak językiem i dopaść tylnej łapy, w której zatopiłby swoje pazury i rozdarł skórę płaza.

1-2 Rashn znów oberwał językiem i uderzył ponownie o ziemię
3-4 Rashn podbiegł do żaby, jednak został zatrzymany przez żabę i zaatakował przednią łapę
4-6 Rashn zrobił co chciał i żaba nie może już skutecznie skakać! Teraz tylko się przewróci jak spróbuje!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.08.19 22:16  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
The member 'Rashn' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 6
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.19 5:21  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
Odczuła ulgę, widząc, że Rashn zgarnął się z ziemi i to bez jej pomocy. Mało tego, był jak najbardziej zdolny do walki. Nie wiedziała, jakby zniosła świadomość, iż kolejna osoba zmarła tuż pod jej nosem. Nie miała jednak czasu, ani okazji, by jakkolwiek wyrazić tę ulgę.
Pałka ostatecznie nie wytrzymała i rozsypała się na drobne kawałki po kilku uderzeniach w żabią głowę. Batsheba jednak się tym nie zniechęciła i kontynuowała swoimi pięściami. Jej prawa ręka była wyraźnie słabsza przez lisie ugryzienie, ale dziewczyna była zapalczywa i ani myślała przerywać. Miała ogromną nadzieję, że jej uderzenia oszołomiły potwora na tyle, by zrobił się powolniejszym i łatwiejszym celem dla Rashna.
Bardzo ucieszyło ją, gdy Lisowaty zdołał bez przeszkód dołączyć do walki i zadać swoje własne uderzenie. Na własnej skórze przekonała się, jak nieprzyjemne są jego pazury, a pewna była, że żabol dostanie znacznie więcej niż ona wcześniej.
Ona sama zaś rozłożyła swoje ramiona szeroko i rozwinęła dłonie, po czym zgiąwszy palce uderzyła tym razem w oczy stwora, mając wielką nadzieję, że uda jej się go oślepić. Tracąc na mobilności, jak i zmysł wzrok, byłby dla nich jeszcze łatwiejszym celem.
Szczerze mu życzyła, by się wykrwawił od zadrapań Rashna i dostał jakiegoś uszkodzenia mózgu od jej pięści.

1-2 Batsheba nie trafiła w żadne oko
3-4 Batsheba trafiła w jedno oko
5-6 Trafiła w oboje oczu i żaba całkiem traci wzrok
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.19 5:21  •  Nie dotykać kity! [RaBat] - Page 2 Empty Re: Nie dotykać kity! [RaBat]
The member 'Batsheba' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 1
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach