Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 01.06.19 10:12  •  [Zawalone] Świetlica Empty [Zawalone] Świetlica
Wszechobecny zapach ciepłego obiadu po wybuchu zastąpiony został przez swąd palonych desek. Sufit zawalił się częściowo, zamieniając stołówkę w pobojowisko, łamiąc stoły i przewracając krzesła. W pomieszczeniu wybuchł niewielki, ale wciąż groźny pożar, wgryzając się w drewniane belki, wypełniając okolicę dymem i zagrażając bezpieczeństwu wszystkich znajdujących się w środku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.19 11:40  •  [Zawalone] Świetlica Empty Re: [Zawalone] Świetlica
Anioł pojawił się na korytarzu razem z trzymaną za rękę Laurą, którą puścił dopiero po paru sekundach od zakończenia teleportacji. Medyczka mogła chwilę czuć zawroty głowy, ale minęły stosunkowo szybko. W jednej chwili uderzył w nią dym, trzaśnięcie drewna podgryzanego przez ogień i ciche szlochanie próbujące przebić się przez to wszystko.
Pacjent jest uwięziony pod belką, ale jeśli ją usuniemy, zacznie się wykrwawiać. Oprócz niego jest jeszcze dziecko, do którego musielibyśmy się przebić. Być może ktoś jeszcze, ale nie odezwał się, a chłopiec jest zbyt przerażony, żeby podać jakiekolwiek informacje – zakomunikował mężczyzna, wchodząc do świetlicy. Starał się nie dotknąć belki częściowo tarasującej drzwi. Dotykanie czegokolwiek groziło pogorszeniem sytuacji, a na pewno uwolnienie rannego nie będzie łatwym zadaniem.
Trzeba jakoś wyciągnąć dzieciaka zanim wszystko zwali się nam na głowy – dodał ciszej, jakby nie chciał, żeby młody dosłyszał te słowa. Straszenie go nie było teraz najlepszym pomysłem. – W razie potrzeby oprócz teleportacji mogę też wytworzyć ochronną barierę, ale nie wiem jak długo wytrzymałaby napór.
Ranny mężczyzna leżał mniej więcej pośrodku stołówki, przygnieciony przez fragment sklepienia. Kawałek belki wbił mu się w bok i póki co tamował krwotok. Pacjent nie był przytomny, oddychał z trudem. Dziecko znajdowało się w kącie, skulone za przewróconym krzesłem. Drogę do niego blokowały kolejne resztki sufitu i kilka stołów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.19 17:05  •  [Zawalone] Świetlica Empty Re: [Zawalone] Świetlica
Szpitale były dla Jaskier bardzo znajomym widokiem; od pójścia na studia była ich stałą bywalczynią, jednak w innej roli niż większość ludzi. Słysząc o tym, co miało tu miejsce, nie czekała za długo ze zgłoszeniem. Była na Desperacji nowa, parę miesięcy nie przystosowało jej jeszcze do tutejszej znieczulicy i obojętności. A mimo to widziała, jak ludzie uwijali się tu, by pomagać poszkodowanym.
  Psia chusta mogła wywołać różne emocje i wiedziała o tym, jednak aktualnie było to jedyne, co mogło ją zabezpieczyć jako tako przed dymem i przed ewentualnym zbyt bliskim kontaktem jej ust z krwią wymordowanych, której spodziewała się tu dużo. Znak przynależności do stopnia bernardyna miała na szyi, wiszący stosunkowo luźno, by mogła w każdej chwili naciągnąć go na twarz. Pies tej samej rasy był przy jej boku, zaniepokojony zapachem dymu, jednak dzielnie trwał koło właścicielki. Przestępował z łapy na łapę w miejscu, gdy oboje zostali przyprowadzeni przez anioła do świetlicy. Jaskier poklepała go po wielkim łbie w uspokajającym geście.
Pomożesz mi dzisiaj. Wszystko okej.
   Przyszli akurat w momencie, kiedy przez hałas przebijał się głos anioła instruującego domniemaną kolejną ratowniczkę odnośnie sytuacji. Jaskier nasunęła chustę na nos i podeszła do nich bez żadnego wahania. Byli w sercu małego piekła, co wcale się jej nie podobało. Starała się przez moment nie skupiać na dźwiękach innych niż głos anioła.
Przyszłam pomagać – zakomunikowała dość sztywno, ale z zapałem –  jestem Jaskier. Tak jakby co. Na „ej ty” mogłoby reagować za dużo osób. Albo i nikt.
    Stan pacjentów nie był zbyt obiecujący i nie trzeba było do poprawnej oceny zbyt szczegółowych oględzin. Zacisnęła usta, nie do końca mając pewność co do tego, jak powinno się to wszystko w tych realiach rozwijać. Młody był przynajmniej przytomny, a ona była mniejsza od drugiej kobiety, więc może powinni wykorzystać różnice w rozmiarze w podziale obowiązków?
 Mogę zająć się chłopcem. Umiem przechodzić przez różne przeszkody, możliwe, że przejdę nawet bez kontaktu z belkami i mam rękę do dzieci. Niemniej jednak przydałoby zająć się tym pożarem. Nie ma tu żadnego anioła, który mógłby wywołać deszcz albo sprawić, że ogień zgaśnie..?  – Nie miała pewności, czy była na dobrym tropie. Ale anioły podobno władały żywiołami, więc czemu by nie...
Wiecie, jakiś sposób, który nie naruszałby bezpośrednio konstrukcji, a ugasi ogień. Nie potrzebujemy żadnych dodatkowych zawaleń. Zanim ruszymy rannego, musimy zapewnić mu bezpieczne miejsce i pomoc. Dym tu niezbyt pomoże, uwijanie się w takiej temperaturze i przy ogniu też nie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.06.19 22:36  •  [Zawalone] Świetlica Empty Re: [Zawalone] Świetlica
Ugh. Nie, żeby miała zwymiotować, ale teleportacja raczej nie będzie jednym z preferencyjnych środków transportu tej lekarki. Może to pośpiech, może to Maybelline? W każdy razie, nie chciała tego przeżyć jeszcze raz w najbliższym czasie oraz musiała stanąć w pozycji nieco poszerzonej, na szerokiej podstawie i z rękoma na biodrach, by zapobiec chwianiu się jak po pijaku. Czego to z człowiekiem nie zrobi przerwa w piciu i regularnych misjach zwiadowczych.
Rozglądała się po zadymionym pomieszczeniu, dzieląc uwagę pomiędzy lustrację pomieszczenia, a ciąg słów anioła, który ją tu przeniósł. Z tyłu głowy siedziało, że zostawiła tam Niera. Zerknięcie na przygwożdżonego mężczyznę, na blokadę stworzoną z masy stołów i krzeseł, na małe dziecko wciśnięte gdzieś w kąt oraz na niską blondynkę, która właśnie podchodziła.
– Czy mój towarzysz jest bezpieczny? I będzie? Miałam osłaniać go przed niewypałami, a bez chwili zawahania ściągnąłeś mnie tutaj. I teraz tutaj – zamruczała, bynajmniej nie uroczo i przyjemnie, na dobry początek, po jego słowach, nim jeszcze rozpoczęli jakąkolwiek dyskusję o ratowaniu kogokolwiek, i potoczyła dłonią po pomieszczeniu zasnutym dymem, chwilowo ignorując obecność nowej osoby – mamy dwie osoby wytwarzające barierę ochronną, a tam nie wiem czy jakaś została. Osoba i bariera.
Westchnęła na głos, dosyć głęboko. Niektóre rzeczy brała za bardzo do siebie, nawet jeśli nic na to nie wskazywało. Nie zamierzała jednak przepraszać za swój (sic!) wybuch. Obróciła się do nowo przybyłej, gotowa wziąć na klatę pierwsze wrażenie, które właśnie zrobiła.
– Jestem Laura, lekarka – oznajmiła zwięźle, luźno salutując jej – już pomijając całe laurowe wojskowe wyszkolenie – dwoma palcami do blachy w prawym ciemieniu. Nie mogła nie zauważyć chusty Psów. Nie miała jednak z nimi wiele do czynienia, zaledwie widywała posłańców noszących wiadomości do Kami–dono, słyszała jednak wiejskie plotki o skłonnościach do wszczynania bójek i burd. Uniosła jedną brew, błyskawicznie lustrując blondynkę. Z powodu nieznajomości swojego sojusznika (hej, może powinnaś to wreszcie zmienić?) nie mogła wiedzieć, iż Jaskier zajmuje u swoich bliźniacze stanowisko. – A to jest... Pan Anioł – dokończyła grzecznej, nienaturalnej w tak naglącej sytuacji, prezentacji.
W tym momencie jednak każdy Pies był nieco podejrzany, a to ze względu na znalezisko w piwnicy, o którym wiedzieli ona i pewnie anioł, a nie wiedziała owa członkini DOGS.
– Czy mogę po wszystkim zobaczyć Twoją chustę? – zapytała z powściągliwym zainteresowaniem. – Nigdy wcześniej nie byłam tak blisko Psa – wyjaśniła. Hola, hola, czy to nie było przypadkiem obraźliwe? Niepoprawne politycznie albo teraz mówiło raczej... rasistowskie? Ups. Cena za bycie odludkiem w jaskini pełnej jaskiniowców z pistoletami plazmowymi.
Rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu, które nieprzyjemnie skwierczało i skrzypiało. Serio, drewno to najpopularniejszy budulec? Przecież widziała ile Łowcy zużywają polimerów. Wtedy też włączyła kamerę na podczerwień i tym razem przyjrzała się elewacji, podłodze i przede wszystkim stropowi dokładniej, wyszukując najcieplejszych ognisk oraz materiałów budulcowych, które wyglądały na najbardziej rozgrzane, równocześnie na głos, na użytek pozostałej dwójki, analizując co aktualnie widzi i sądzi.
Wysłuchała proponowanego przez kobietę podziału obowiązków, kiwając głową i nadal obserwując – tym razem poszkodowanego, przygniecionego przez belkę.
– Pożar to drugorzędna sprawa – orzekła, czując jak rozbudzają się w niej uśpione instynkty, priorytetowanie tak typowe dla medycyny polowej, często stosowana zasada „scoop&run”, nie do pomyślenia dla ratownika w normalnych, cywilizowanych warunkach. Orzekła, jeśli faktycznie były po temu podstawy, bo choć nasz MG nie przedstawił pomieszczenia jako zapadającej się czarnej dziury, tak być może Laura dostrzegła w podczerwieni szczegóły niewidoczne dla nieuzbrojonego oka. Zdaję się więc na Mistrza Gry. – To bardzo dobry pomysł, ale w drugiej kolejności – powtórzyła, sprawdzając ocieplenie całego ciała leżącego mężczyzny: nie chodziło jedynie o jego wychłodzenie, ale także prędkość wykrwawiania się. – Bo plan to: bierzemy gościa i dziecko i spadamy. I resztę akcji przeprowadzimy przed szpitalem, w bezpiecznych warunkach. – Krew jest ciepła, a więc jeśli będzie się gdzieś masywnie gromadzić, choćby w jamie brzusznej, jej kamera dojrzy to. Dodatkowo organizm w stanie wstrząsu ogranicza krążenie do wyłącznie niezbędnego, odcinając je od kończyn czy dystalnych części ciała i pompując krew w te organy, które do przeżycia są niezbędne – serce, wątroba, płuca. To był drugi punkt programu, który chciała obejrzeć: jak ogólnie rozkłada się ocieplenie ciała, czy „odcięto” już niepotrzebne organy i mężczyzna już wszedł w zapaść, więc będą mieli za chwilę bajabongo.
– Dobra, zajmij się chłopcem – zgodziła się (prawie jakby tu dowodziła, ta Laura Wielka i Przewspaniała). – Jeśli w głębi jest jeszcze ktoś... to chujowieńko. – Wyciągnęła też rękę i wcisnęła jej w dłoń swoją kulkę teleportacyjną (której nie przyjęła Wandal), wyjaśniając, ze po rozkruszeniu czy rozgryzieniu przeniesie osobę przed budynek szpitala.
– Panie aniele, czy koralik zadziała równocześnie na ich dwójkę, skoro chłopiec jest mały i lekki? I czy da pan radę przenieść naraz siebie, mnie i rannego? – Zmarszczyła brwi, bo to był słaby punkt planu. Dodatkowo, dziecko może nie współpracować, a moc anioła nie być tak potężna jak sobie wyobrażała. – Barierę ochronną trzeba będzie ustawić nad najbardziej potrzebującymi, gdyby coś się popsuło, ale pamiętaj, że mam swoją. I też nie wiem ile nacisku wytrzyma.Na razie zajmijmy się naszymi zadaniami. Cały czas w komunikacji głosowej, raportować cokolwiek podejrzanego. Jaskier – spojrzenie spoczęło na blondynce – przestraszeni bywają agresywni, uważaj tam, bo ciężko będzie cię w razie wypadku wyciągnąć.
Sama ostrożnie zbliżyła się do poszkodowanego, oceniając wzrokowo głębokość wbitej w bok w belki oraz próbując go ocucić, jeśli był w stanie utrzymać przytomność. Miała w torbie jedynie podstawowe rośliny z apteczki, ale krwawy liść mógł dać radę, choć lepiej, by ranny sam go przeżuł. W pierwszej kolejności naciągnęła na ręce parę nitrylowych rękawiczek. Nie miała ochoty stać się poziomem E. Miała jeszcze luźną parę, jeśli Jaskier nie wyruszyła pierwsza, zaoferowała jej dodatkową ochronę.
                                         
Laura
Medyk     Biomech
Laura
Medyk     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Laura, Wieczna lekarka


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.19 20:01  •  [Zawalone] Świetlica Empty Re: [Zawalone] Świetlica
Anioł zerknął na przybyłą kolejną duszę. Kolejne życie, które mogło zostać narażone... Ale kimże on był, żeby kwestionować decyzje wyżej położonych od niego? Mógł po prostu spróbować zrobić co w jego mocy, żeby nikt nie oberwał. Stuleciami by się zadręczał, że kogoś zawiódł.
Kiba, żaden Pan Anioł – przedstawił się z uśmiechem, w końcu maniery trochę odłożył na bok z pośpiechu i stresu. – A co do towarzysza, nie musisz się obawiać, panienko Lauro. Będzie bezpieczny. No i pewnie Joph dał wam te kulki jednorazowej teleportacji, wciska je każdemu – odpowiedział wreszcie, starając się trochę wybronić z „porwania”, którego się dopuścił. Fakt, mógł najpierw zapytać albo wrócić od razu do piwnicy, tudzież spróbować sprowadzić tu czy tam kogoś innego, ale nawet nie zdążył nim nie został zaatakowany. Ale zaatakowany słusznie, więc mógł jej to wybaczyć.
Kiba zerknął po płomieniach liżących belki, szybko oceniając swoje szanse z żywiołem. Zrezygnowany pokręcił głową w niemej odpowiedzi na zadane przez Bernardynkę pytanie.
Moje powietrze niewiele tu pomoże. Mogę szybko poszukać kogoś z wodą, pewnie gasi pożar gdzieś w pobliżu – oznajmił starając się być spokojnym. Jego moc też by się przydała, ale musiałby na to poświęcić dużo czasu i nie wiadomo ile energii. Mógł spróbować „wyssać” powietrze z okolic pożaru, jednak nigdy tego nie próbował, a nie ufał aż tak swoim zdolnościom. Miał je dopiero kilkadziesiąt lat, a to nic w porównaniu z setkami niektórych skrzydlatych. – Powinien zadziałać, panienko. Przez rozmiary raczej nie powstałyby skutki uboczne podwójnej teleportacji – zamyślił się chwilę, przesuwając dłonią po szczęce. – Tak, trzy osoby też nie powinny być raczej dla mnie problemem. Znaczy... Problemem będą, ale dopiero po fakcie – już wyobrażał sobie zużycie energii i ból, który będzie mu towarzyszył następny tydzień. Ale jak mus to mus, dla ratowania niewinnych istnień mógł zrobić wszystko, nawet poświęcić siebie. Istniał przecież właśnie po to. – W razie potrzeby, mogę też wzmocnić twoją barierę, panienko Lauro – dodał.
Najcieplej było przy suficie. Jedna z belek stanowiąca wcześniej część podłogi na wyższym piętrze była najbardziej rozgrzana, poza nią groźny odczyt wskazywała też jedna całkowicie na uboczu, sądząc po rozległości ciepłych plam musiało zapalić się coś oleistego. Wysoka temperatura odznaczała się również na metalu, którym wzmocnione były drewniane konstrukcje, zwłaszcza sufitu. Jeśli te elementy wygną się za mocno, świetlica naprawdę mogłaby się stać zapadającą czarną dziurą, która pochłonęłaby pięć żyć.
Pacjent jeszcze się trzymał. Nie miał żadnego poważnego krwotoku wewnętrznego, jego stan wydawał się jak na razie stabilny, drewno uniknęło ważnych narządów. Drzazgi jednak, jeśli zostaną ruszone, mogły szybko zmienić wszystko. Jak na razie tylko palce rąk i nóg były chłodniejsze od reszty ciała. Trudności z oddychaniem wynikać mogły zwyczajnie z choroby i zadymienia w pomieszczeniu. Kiba widząc próby ocucenia mężczyzny, przyklęknął obok i przysunął dłonie do jego twarzy. Wytworzył bańkę czystego powietrza, co niestety nie obudziło go, ale ułatwiło wdechy.
Mam szybko skoczyć po kogoś bardziej wyspecjalizowanego w pożarach czy spróbować zadziałać coś z samym tlenem? – zapytał anioł tym razem woląc dać jakiś wybór nim zniknie.

Preferowany czas na odpis: 07.07.2019 – Laura dawała mi wcześniej znać, że różnie może mieć z terminowością, nie wyciągnę konsekwencji za spóźnienia
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.19 0:45  •  [Zawalone] Świetlica Empty Re: [Zawalone] Świetlica
A, e, oh, pewnie. Mam nadzieję, że mi się nie sfajczy, nie wiem czy Grow byłby z tego zadowolony – odparła, początkowo nieco zbita z tropu. W sumie mało kto traktował jej przynależność przyjaźnie i potulnie, ciężko zresztą się dziwić mieszanym, a często negatywnym reakcjom. W końcu żółty był symbolem bandy awanturników, która siała często mało przyjazny rozpierdol na terenach Desperacji i nie tylko. Czy było jakieś miejsce, do którego desperackich kundli nie doniosły ich łapy?
Zająć się młodym. Rozkaz przyjęty, teleportacja, zrozumiano. Dzięki, generale. – Poruszyła dłonią w imitacji salutowania, ale, jak to mówią, do pustej głowy się nie salutuje, więc gestu nawet nie dokończyła. Aktualnie nie do końca mogła to dostrzec, ale wiedziała, że gdzieś tu muszą być okna. Wątpiła w to, by desperacki szpital pozwolił sobie na szyby. Obecność wybitych okien była dobra i zła naraz. Ogień miał ciągły dostęp do tlenu, natomiast z drugiej strony dym mógł nimi uciekać i dzięki temu się nie poduszą.
Aktualnie to wyłączenie tlenu mogłoby nam pomóc. Deski się nadpalają bezustannie, potraktowanie ich dodatkowo wodą może sprawić, że nasiąkną nią, zaczną stawać się coraz cięższe i łamać. Odcięcie tlenu po chwili sprawi, a przynajmniej powinno, że zostanie nam tylko problem dymu, nie pamiętam, jak on reaguje na brak tlenu, ale hej, będzie tego dymu mniej z racji braku źródła. Jeśli są tu jakieś otwory na zewnątrz, okna, cokolwiek, to ten się ulotni prędzej czy później. Ja mam chustkę, co by nie nadwyrężać twoich mocy, po prostu zakryję nią twarz. Nie mam wody, ale widać będę musiała przeżyć bez zwilżania materiału. Poza tym sposób, w jaki plan przemodelowała Laura, wydaje mi się dość dobry. Szybka akcja, zgarniamy oboje i jazda w bezpieczne miejsce. Także... – Naciągnęła chustkę na twarz, zakrywając usta i nos. – Czekam na wasz znak i lecimy.


|| Przepraszamprzepraszamprzepraszam. Na przyszłość to mi jak najbardziej pasują terminy, nawet gdyby miały być tylko dla mnie. Motywują mnie. :C also można uznać, że jeśli Laura i NPC nie mają żadnych „ale”, to Ala ruszyła do akcji. A psu kazała siedzieć na dupie.


Edit: MG miał mnie stąd wyeksmitować, a potrzebuję slota, więc zt!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.19 9:53  •  [Zawalone] Świetlica Empty Re: [Zawalone] Świetlica
Mieli jakiś plan, a jakiś zawsze był lepszy niż żaden. Teraz wystarczyło tylko go zrealizować, jakkolwiek, chociaż spróbować. Bo cóż mogło się stać w najgorszym przypadku? Potruliby się dymem, umarli w męczarniach płonąc żywcem w całą piątkę. A może nawet niczego by nie poczuli, gdyby najpierw spadająca belka rąbnęła ich w głowy i pozbawiła przytomności nim zrobi to niedotlenienie? Mogli najwyżej stracić życie, nic strasznego. Musieli trzymać się myśli, że dwa następne nadawały się do ocalenia, jeśli wszystko wyjdzie jak powinno.
Anioł niezwłocznie skorzystał ze swojej mocy. Rozrzedzał powietrze w pobliżu języków ognia, odcinał wrogi żywioł od tlenu, żeby choć na moment uchronić wszystkich w świetlicy przed zawaleniem od nadmiaru zniszczeń. Choć myśli skupiał na tym i wywiewaniu resztek dymu na zewnątrz, starał się pomóc z rannym mężczyzną. Ten z kolei został wreszcie obudzony przy drugiej próbie i dał radę jakoś przeżuć liść podany przez Łowczynię, choć o mało znów nie stracił przytomności. Zakomunikował ból głośnym okrzykiem, kiedy ratownicy zaczęli pozbywać się belki. Dopiero wtedy ponownie odpłynął.
W tym samym czasie Jaskier powoli zaczęła zbliżać się do przerażonego dziecka. Chłopiec wcisnął się plecami w kąt jeszcze mocniej, zaczął chlipać, pociągać nosem. Za każdym razem kaszlał przez chwilę, kiedy dym wciskał się w gardło i docierał do płuc. Z bliska dało się zobaczyć, że ma ciasno obandażowaną kostkę, a nieopodal leżała krzywa laska, którą pewnie podpierał się przy przemieszczaniu po szpitalu. Bernardynka przechodząc obok jednego ze źródeł ognia mogła poczuć jak owiewa ją prąd powietrza, które przez chwilę utrudniło oddychanie. Zaraz po tym znów odczuła ulgę – na granicy strefy rozrzedzonego tlenu było go znacznie więcej niż w pozostałej części świetlicy, przez którą musiała się przebić. Uspokoiła dziecko, wyciągnęła do niego rękę.
Poruszona belka wywołała małą katastrofę. Kiba w ostatniej chwili otoczył siebie, Laurę, rannego mężczyznę i psa, który podszedł i znalazł się w zasięgu działania barierą. Jednocześnie musiał zrezygnować z kontroli powietrza, co sprawiło, że niemalże przygaszony ogień ponownie buchnął, liznął drewno i skraj bańki. Kilka desek odbiło się, jedna wylądowała tuż koło nogi Jaskier, ale była w bezpiecznej strefie. Chłopiec pisnął i wtulił się w desperatkę.
Złap go! – Anioł rzucił poleceniem do Laury. Z nosa pociekła mu krew, uniesiona ręka drżała, wielka belka z góry naciskała na barierę, kwestią chwili było jak wreszcie zniszczy ją pod swoim naporem. Sam złapał medyczkę za rękę, wystarczyło, że w jakikolwiek sposób dotykałaby nieprzytomnego. Jaskier skorzystała z podarowanej kulki, Kiba szybko odwrócił się i sięgnął do psiego łba. Ruch sprawił, że bańka ich otaczająca zaczęła pękać, belka i kolejne deski runęły w dół z morderczymi zamiarami. Poczuł sierść pod palcami, a potem wszyscy zobaczyli ciemność.
Po ułamku sekundy byli przed szpitalem, bezpieczni. Kiba runął twarzą w piach niczym ścięte drzewo, za nimi huknęło, gdy część dachu zapadła się i przebiła podłogę świetlicy. Tam, gdzie jeszcze przed chwilą byli.

___
Bezpieczne zt dla was obojga.
Dostajecie 30 PF za ukończenie etapu + 20 PF za cierpliwość i moją rozlazłość.
Jeśli byście kiedyś chcieli to dokończyć, to mnie zaczepcie. Przemyślę całość od nowa i się zepnę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach