Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Zakryła usta dłonią i cicho zachichotała widząc jak ten zakłada okulary. - No teraz to mało kto by się domyślił że człowiekiem do końca nie jesteś.. - może lekko żartobliwy ton, ale przyjazny. - Wiesz.. słyszałam że niektórzy noszą coś na oczach co zmienia ich kolor tęczówek.. wygląda to chyba mniej podejrzanie niż typ w okularach w pomieszczeniu.. - dodała po chwili z zadowoleniem w głosie. I wcale się z niego nie nabijała, postanowiła się podzielić jakąś zasłyszaną plotką, bo może mu się to przydać w przyszłości.
Trochę ją zaskoczył kolejnymi słowami. Podrapała się palcem wskazującym po policzku zerkając na jego skrzydła. - Umm.. skoro nie lubisz.. to czy to czasem nie jest marnowanie potencjału wynikającego z twojej mutacji? Że masz coś z czego nie zamierzasz korzystać? To trochę tak jak bym ja nie korzystała z przeciwbólowego który mogę wyprodukować.. ale.. pewnie masz swoje powody.. - dodała na samym końcu obdarowując go łagodnym uśmiechem. Jakby chciała go może trochę pocieszyć. W sumie nawet nie zwróciła uwagi na to że zdradziła mu jedną ze swoich możliwości.
W oczach coś jej błysnęło gdy wspomniał o nowych damskich łaszkach. Ciekawość, fascynacja! Która kobieta by się nie zainteresowała taką ofertą. Radość w złotych ślepiach jednak przygasła równie szybko co się w nich pojawiła. Spuściła nieco głowę i wlepiła wzrok w podłoże. - Umm.. to brzmi zachęcająco.. ale mnie nie stać niestety.. może kiedyś? - zdecydowanie z żalem musiała mu odmówić. Nie było jej stać żeby wydać jedyne drobne które miała teraz przy sobie. Nie wiedziała kiedy znowu znajdzie jakąś w miarę stabilną pracę.
Oparła się lędźwiami o krawędź dachu wtulając się nieco bardziej w jego płaszcz dla ciepła. Słuchała jego wywodu odnośnie przekraczania granic. Ona sama nie bardzo potrafiła przesuwać te fizyczne czy psychiczne granice. W porównaniu do niego nie byłaby w stanie nikogo skrzywdzić. Prędzej by rannemu pomogła niż dobiła, tak przynajmniej jej się wydawało na ten moment.
Uśmiechnęła się delikatnie po ostatniej wypowiedzi mężczyzny. - Więc zachowam je dla siebie. Ale dziwię się że cierpisz na brak pozytywnych znajomości.. jesteś bardzo miłym wymordowanym, pomijając fakt że jesteś trochę w gorącej wodzie kąpany.. - stwierdziła powoli podnosząc spojrzenie na jego twarz. - Ale wiesz.. mnie możesz doliczyć do sojuszników.. jestem ci wdzięczna za wcześniejszą pomoc z tymi pijakami.. i.. gospodarzem.. - dodała po chwili z delikatnym uśmiechem.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Marnowanie potencjału mutacji? Hym... Coś w tym jest, ale czy jednak każdy powinien skorzystać z każdej nadarzającej się okazji? Czy gdyby Sei spotkała konającego bogatego mężczyznę, któremu nie byłaby już w stanie pomóc to czy nie zabrałaby wszystkich jego dóbr dla siebie? Otóż uważam, że nie ponieważ jest na to zbyt dobrą osobą. Taka sama  sytuacja jest w przypadku Kruka. Ma skrzydła, ale nie lubi latać więc tego nie robi. Ponad to Wymordowany uważa, że spacerowanie jest o niebo lepsze, wygodniejsze i mniej rzucające sie w oczy niż udawanie przerośniętego gołębia.
- Cóż po prostu lepiej mi się spaceruje niż buja w obłokach. A ty? chciałabyś kiedyś spróbować latania? -
Powiedział z nutą ciekawości w głosie Łowca.  
Oh znowu pieniądze, to zrozumiałe, że nie każdy może sobie pozwolić na kupowanie nowych drogich ubrań, zwłaszcza gdy nie ma się nawet dachu nad głową. Jednak czy wampir wspomniał, że chce od lisicy pieniędzy? Nie.
- Uważasz, że zależy mi na tym byś zapłaciła mi za te ubrania? Otóż gdybym chciał od ciebie pieniędzy to dałbym ci to co zabrałem z baru czy raczej zatrzymałbym to dla siebie? Nie jestem chciwy i nie narzekam na skrajną biedę mimo czasów, w którym przyszło nam żyć. To w takim razie jaka jest twoja ostateczna odpowiedź, skusisz się na prezent w postaci darmowych łaszków, czy raczej wciąż będziesz szła w zaparte? - Powiedział Kruk starając się uśmiechnąć jak najcieplej do osoby, która właśnie oznajmiła mu, że chce zostać jego sprzymierzeńcem nie oczekując nic w zamian. Było to naprawdę miłe, ponieważ żywych sojuszników Wymordowany mógłby policzyć na palcach jednej ręki, nie mówiąc już o pięknych kobietach które się do tego grona zaliczały.
Właśnie tak zamyślony Łowca zrobił kilka kroków w stronę swojej towarzyszki, nie zwrócił jednak uwagi na to, że u jego stóp nie wiadomo skąd pojawiła się skórka od banana. Tak, Wymordowany stanął na niej, poślizgnął się i z wielkim hukiem runął na ziemię. Jednak błyskawicznie się podniósł udając, że niby nic się nie stało i wpatrywał się dalej w Sei
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pokiwała głową w zrozumieniu na jego wyjaśnienie odnośnie latania. Miał swoje powody by nie korzystać ze skrzydeł i szanowała je. Samej lisicy się ślepia zaświeciły gdy spytał ją o szybowanie w przestworzach. - Nie wiem, może.. z ciekawości, zobaczyć jak to jest.. brzmi bardzo ciekawie.. - stwierdziła z delikatnym uśmiechem na ustach. Obracając się na chwilę plecami do niego, oparła się dłońmi o krawędź i pochyliła się nieco w dół uważnie przyglądając się wysokości. "Bardzo wysoko.." przełknęła ślinę na tę myśl. Czy miałaby wystarczająco odwagi żeby wzbić się ponad twardy grunt? Upadek z takiej wysokości z pewnością by nie był najprzyjemniejszy. - Umm.. może w daleeeeekiej przyszłości.. bym chciała spróbować.. w takiej baaaardzo dalekiej.. - wymamrotała zerkając na niego przez ramię.
Trochę ją zaskoczył kolejnymi słowami. Rozdziawiła pyszczek patrząc na niego nieco speszona. Wcześniejszy gest był bardzo miły i w sumie mało spotykany. To się normalnie nie zdarzało. Który typ podszedłby do ciebie i dał ci garść dóbr za które mogła przeżyć przez kilka dni nie czując głodu?! Spuściła nieco głowę w zażenowaniu i przygryzła lekko dolną wargę. To brzmiało trochę zbyt dobrze, ale ciekawość brała górę. - Umm.. - już chciała coś powiedzieć kiedy postać wymordowanego się ładnie rozmyła w powietrzu i ten runął jak długi na poniszczony beton dachu na którym byli. Odruchowo zakryła dłońmi usta starając się nie chichrać. Z trochę marnym skutkiem, bo jakieś cichuteńkie odgłosy tłumionego śmiechu dało się słyszeć. - Wy..wybacz.. Keita.. to było zabawne.. - wymamrotała zgarniając paluszkiem wskazującym malutką łezkę z oka. - Skoro to prezent.. to chyba nie powinnam odmawiać.. ale! Kiedyś się odwdzięczę za wszystko.. obiecuję! Jak będziesz ranny! To się wtedy do mnie zgłoś.. w zamian za ten ciuszek.. - od razu zaproponowała jakąś tam wymianę. Dziwnie się czuła biorąc coś od kogoś nie płacąc za to. A nie chciała mieć więcej długów niż już miała na swoim koncie. Leczenie w zamian za ubranie nie brzmiało wcale tak źle.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach