Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Czas akcji: Około tygodnia przed ślubem Atsuko
Miejsce: Mieszkanie Atsuko

- Odkurzacz jej goni za kotem po mieszkaniu, bo myśli, że to jakiś kłębek kłaków? W sumie dużo się nie myli. - Powiedział do siebie w myślach zaraz po tym, jak Atsuko oznajmiła mu swój problem. - Oprogramowanie, ale sprawdzę też bebechy. - Klęknął przy tym dziadostwie. Niby nówka, a już się psuje. Wyciągnął laptopa z jednej z dwóch toreb, jakie przytargał na miejsce operacji. Zakrył usta dłonią, ale niezbyt ciasno, bo jego mózg już wiedział, że zaraz zacznie mamrotać pod nosem i opisywać krok po kroku przeprowadzane przez siebie... - Masz niezabezpieczoną sieć. - ...albo jego paranoja się odezwie. Zerknął na nią prędko, jakby popełniła największy grzech na świecie. Stukanie o klawiaturę rozchodziło się po pomieszczeniu. No tak to nie może być. - Wpisz hasło i niech do mnie wróci. - Po momencie kiwnął głową odbierając swój skarbek z jej dłoni. - Musisz na to bardziej uważać. A co jakbym był wielkim hakerem i wykorzystał twoje wtyki w mieście? Poczytał twoje e-maile, pooglądał prywatne zdjęcia? Nie wiem co tam masz. - Ugryzł się w język. - Przecież brałem leki, co do kurwy? - Mina na jego twarzy ewidentnie wskazywała na zdziwienie połączone z nutą zdenerwowania, a może nawet agresji, autoagresji. Przymknął na chwile ślepia, odetchnął. - Przepraszam. Chodzi mi o to, że nawet nie wiesz kim jestem, wpuszczasz mnie do swojego domu, jesteś... kimś tam, a nie dbasz o swoje bezpieczeństwo. Ja mam na tym punkcie trochę bzika. - Tutaj spróbował uśmiechnąć, żeby nieco rozluźnić atmosferę, tak się podobno robi. Było mu głupio, czuł zażenowanie swoją osobą. Podrapał się w tył głowy. Kontynuujmy pracę. No właśnie. Przez otwartą sieć ktoś zaszczepił jakiegoś durnego wirusa w odkurzaczu. Zazwyczaj młodzi adepci uprzykrzania innym życia w cyberprzestrzeni tak robią, żeby sprawdzić czy cokolwiek potrafią. Zabawne. - Całe szczęście to nie jest jakaś wielka usterka, wiesz? - Jeszcze raz na nią zerknął. - Dalej, dalej. Może się czegoś w życiu nauczysz. Dla przykładu normalnych rozmów, skoro dzisiaj ci jęzor lata jak nigdy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

 Kiwała głową na słowa zawodowca, rozumiejąc połowę z tego, co wydostawało się z ust. Nie znała się na elektronice, nawet po przestudiowaniu instrukcji nie zawsze potrafiła rozwiązać swój problem, dlatego wolała polegać na fachowcach i samej nie kombinować.
 Zwłaszcza, że teraz była wstawiona i jej myśli zmieniały tory co kilka sekund.
 Godzinę temu wróciła ze spotkania, najpierw wydzierając gardło na karaoke, a później zjadając kilka porcji ramenu w towarzystwie przyjaciół i dobrego sake. Pacierza i alkoholu nigdy nie odmawiała, aż dziw, że nie wpadła w nałóg. Lubiła się dobrze bawić i niczego sobie nie żałowała. Patrząc na młodzieńca też nie pożałowałaby sobie paru rzeczy, mimo że już się z kimś związała i za tydzień czekał ją ślub.
 Na widok oskarżającego spojrzenia uniosła ręce w niewinnym geście i zrobiła minę pod tytułem „ups”.
 — Dlatego dzięki bogom, że tu jesteś i mnie ratujesz — rzuciła wesoło, sięgając po jego laptopa. Przez kilka sekund zmusiła się do skupienia i przywołania hasła w głowie, o czym świadczyły zmarszczki między brwiami, po czym wstukała odpowiednią kombinację liter i cyfr. — Dostałbyś nudesy, gdybyś tylko poprosił, wiesz? — Uśmiechnęła się zadziornie, mówiąc to bardziej w żarcie niż poważnie. Co nie znaczyło, że nie zdarzało jej się już wymieniać z kimś nagimi zdjęciami. — Przepis na ciasto truskawkowe też mogę Ci przesłać. — Dodała.
 — Chodzi mi o to, że nawet nie wiesz, kim jestem…
 — Ach, mam na to dobre rozwiązanie! — Klasnęła w dłonie, odwróciła się i chwyciła za swój plecak. — Zostało mi jeszcze trochę sake… skusisz się? — Wyciągnęła butelkę, uniosła do poziomu twarzy i zachęcająco zakręciła nią w dłoni. — Niech to będzie bonus do Twojej zapłaty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Czy ona jest podpita? Nie zauważyłem wcześniej. - Przyjrzał się jej nieco dłużej niż zazwyczaj, w konsternacji. Nie obchodziło go w sumie co ludzie, którzy mu płacą robią ze swoim życiem, kiedy nie musi z nimi spędzać czasu czy rozmawiać podczas roboty. Generalnie starał się unikać rozmów, bo go to rozpraszało, a on nie partaczy, ale, jak już wcześniej wspominałem, dzisiaj jest z goła inaczej. Nie powiem, czystego sumienia nie ma. W torbie z narzędziami, w małym pudełku po lekarstwach ma trochę swoich proszków i cudownych pastylek na poprawę samopoczucia, które noszą brzydką nazwę 'NARKOTYKI'. Piersióweczka pełna koniaku też tam jest, ma swoją specjalną kieszonkę. Aktualnie był trzeźwy, bo jednak renomę chciał utrzymać, do pracy nie chodzi pijany ani nafurany, tak samo jak w pracy nie fura i nie spożywa. Klikając dalej zarzucił do niej dość prymitywnym żartem, ale w sumie co mu szkodzi. Już i tak jest z siebie niezadowolony. To czas na manię, ewidentnie. - Nudle to jeszcze rozumiem, ale ciasto truskawkowe? Bez przesady, nie jestem zwyrodnialcem. - Ale zaraz mu się oczka zaświeciły. A co to? Buteleczka. Wbił w nią swoje spojrzenie, które ewidentnie wskazywało na chęć spróbowania tego wyśmienitego, bo każdy alkohol smakuje wyśmienicie, trunku. Przygryzł wargę, coś z nim w środku walczyło. Westchnął głośno. - W pracy nie piję. - Po wypowiedzeniu tego zdania znowu zajął się naprawą usterki. - Ale całe szczęście już skończyłem. Odpal go, jak zadziała to się skuszę. - Był pewien, że wszystko jest już okej, ale trochę bajery nikomu nigdy nie zaszkodziło. - A swoją drogą to niezła z niej dupa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

 Atsuko także nie piła, gdy czekała ją praca bądź cokolwiek innego, wymagającego odpowiedniej prezencji i odpowiedzialnego podejścia do sprawy. Nadrabiała to po obowiązkach, kiedy na drugi dzień mogła sobie pozwolić na poranne umieranie przez kaca. Widziała w alkoholu idealny sposób na nawiązywanie kontaktów i chociaż właściwie sama nie potrzebowała go, by do kogoś zagadać i dobrze się bawić, wiele osób miało na odwrót.
 O jej wstawieniu świadczyły przede wszystkim mniej zgrabne ruchy i ponadprzeciętna wesołość; rumieńce z policzków zdążyły zejść, ale jeśli tylko napije się razem z Yukiem, na pewno prędko wrócą. Tak samo jak błyszczące oczy, które teraz z zainteresowaniem wpatrywały się w mężczyznę.
 — Nie próbowałeś nigdy podniecić się jakimś wypiekiem? — parsknęła, drocząc się. Przypomniał jej się fragment pewnego filmu, w którym koleś posuwał ciasto i stąd taki, a nie inny komentarz. Natomiast niedaleko temu do owoców, a jeśli o owocach mowa… kombinowała swego czasu z bananami; nie poleciłaby tego jednak jako dobrego sposobu na rozładowanie napięcia seksualnego. Właściwie dla niej nic nie było równie satysfakcjonujące jak penis. Nawet wielofunkcyjny wibrator o fikuśnym kształcie.
 — Dlatego czeka-…
 — Ale całe szczęście, już skończyłem.
 I właśnie to chciała usłyszeć.
 Odstawiła butelkę na blacie i, nie ukrywając pośpiechu, kucnęła przed robotem, by według polecenia go odpalić. Bingo.
 — Świetna robota, widać, że masz sprawne rączki. — Zero podtekstów, absolutnie. Czy to alkohol zwiększał jej pożądanie czy to przez wstrzemięźliwość narzeczonego? Kiedy ostatni raz uprawiała seks? I dlaczego nachodziły ją takie myśli w towarzystwie nieznajomego?
 Wyprostowała nogi i uniosła dłoń, by potrzeć palcami skroń.
Skup się, pewnie nawet nie jest zainteresowany. A Ty powinnaś się wstrzymać, skoro zaraz bierzesz ślub. Z drugiej strony… po ślubie może wcale nie będzie tak kolorowo, jak to sobie wyobrażam?
 Tak czy siak, napić się mogą.
 — Właściwie… dlaczego taki, a nie inny zawód? Nie wydajesz się szczególnie otwarty na ludzi, a Twoje usługi opierają się na częstym, bezpośrednim kontakcie z osobami trzecimi, nie? — Uniosła pytająco brew i chwyciła z powrotem za butelkę, by nalać im kulturalnie alkoholu do szklanek. Podała jedną z nich chłopakowi i oparła się tyłkiem o krawędź stołu, jedną dłoń podstawiając sobie pod tą, w której trzymała naczynie. Ciasne jeansy opinały jej — mimo że mechaniczne — zgrabne nogi, a krótsza bluzka odsłaniała krągłości bioder. Nie starała się wyglądać kusząco, ale jej natura przemawiała sama przez siebie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

A myśląc o prymitywnym słowie 'dupa', jako o określeniu kobiety, rozpędzający się jak pociąg stan maniakalny sprawiał, że jeszcze bardziej chciało mu się jebać, chlać i wciągać metę. Bardziej niż zwykle, bo był jednak niewyżytym, młodym chłopakiem. Lata samotności, wymuszonej czy nie, budowały w nim napięcie, rozkręcały jego fantazje do tego stopnia, że czasami sam się ich bał. Nie może powiedzieć, że jest niedoświadczony. Zdarzał mu się przygodny seks, po prostu nie czuł jakiejś więzi emocjonalnej z owymi osobami. Najmniejszej, nawet nie potrafił stwierdzić czy je lubił. A może je lubił, ale nie wiedział, że tak jest? Spełniony i zaspokojony czułby się tylko wtedy, gdyby jakaś iskra emocji się w tym zbliżeniu pojawiła, a tak to tylko zwykłe jebanie. Po tym jak jego wybranka, z którą w sumie układał sobie w głowie jakieś scenariusze na przyszłość, w liceum, przespała się z nim tylko dlatego, bo był dziwny, nabrał zdecydowanego dystansu do takich spraw. Tak mu powiedziała. Dziwny. Rozmawiała z nim, próbowała go poznać, otworzyć trochę, żeby zaciągnąć do wyrka, a nie zbudować jakąś relację. Poczuł się wykorzystany. Całkowicie się mylił. Jak te role z biegiem czasu się śmiesznie odwracają. Wtedy myślał, podczas seksu z nią, że to jest ta 'miłość'. To uczucie, pełne oddanie. I jak taki chłopak ma się potem zakochać? Jak ma traktować kontakty łóżkowe na jakimś wyższym poziomie niż poziom zaspokajania potrzeb? Trudno o zaufanie w jego przypadku.
Tekst o cieście wleciał jednym uchem, a drugim wyleciał, a na jego twarzy pojawił się grymas lekkiego rozbawienia, bo widać, że odbiła piłeczkę na podobnym poziomie. A potem te rączki... - Ma się ten talent, będąc nieskromnym. - W głowie słyszał ten głos. Głos, którego nienawidził, jeden z trzech. I to był ten Ogień. Już mu szeptał kolejne sceny, pokazywał obrazy z tyłu głowy, tylko po to, żeby się jeszcze bardziej nakręcił. A on starał się oddychać miarowo, spokojnie. Też tak, coby nie zwracać na siebie uwagi, na swoje powoli kroczące w stronę Atsuko pożądanie. Na trzeźwo nie da rady, nawet jeśli do czegokolwiek miałoby dojść. Odrzucał to, chciał jeszcze wrócić do tego trybu 'cichy, dziwny, małomówny', ale chyba za mocno huśtawka go pobujała. No nic. - Chociaż trochę się ogarnij, proszę, kurwa.
Szklanka w łapę. Trochę łapczywy łyk i słuchane jej głosu. Podzielność uwagi. Wykonywane przez nią czynności. Wszystko analizował, tak jak czytał w książkach. - Od małego w tym wszystkim dłubię, przyzwyczaiłem się. A co do ludzi... lubię sobie robić na złość czasami i udowadniać bez słów, że jestem od reszty mądrzejszy. - Ewidentny Ogień, ten skurwysyn. Są tylko dwie opcje, albo Atsuko się to spodoba, albo dostanie od niej w pysk w pewnym momencie. 50/50.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach