Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 19.12.18 18:10  •  Boczna uliczka Empty Boczna uliczka
Ostatnimi czasy miała strasznie dużo na głowie. A to Ogarnięcie znajomości z Lazarusem no i jeszcze czasami myślała o swoich koneksjach z wojskowymi. Westchnęła na skomplikowaną sytuację jaką było jej całe życie. Zmęczona podróżą po Desperacji, w pobrudzonych ciuchach szła tą mniej bezpieczną drogą do ścieków. Musiała nadrobić drogi bo okazało się że jakiś patrol SPEC kręcił się pod murem od strony którą wolała wracać. Parkiem mogła się jeszcze jakoś niepostrzeżenie przemknąć, między drzewami. A teraz z prawie pustym plecakiem i kataną musiała się skradać żeby jej nikt nie zobaczył. Kto normalny lata po mieście za dnia z mieczem w ręku w uwalonych ciuchach. Nawet z odległości wyglądała podejrzanie. Już nie wspominając że cały czas szła z opuszczoną głową żeby grzywka padała na jej czerwone ślepia. Nie brała ze sobą soczewek bo nie planowała się szlajać po mieście. Plus taki że byłą nie daleko od łowczych terenów.
Z jej brakiem umiejętności delikatnego stąpania po powierzchni szybko przykuła uwagę dwóch typów wracających z patrolu po tej nie należącej do bezpiecznych okolicy. - Ty z mieczem! - usłyszała za plecami dość poważny ton głosu i aż zamarła na chwilę. Przełknęła głośniej ślinę - J..ja? ja tylko wracam z treningu.. - rzuciła najłagodniejszym tonem jaki mogła z siebie wykrzesać. Słysząc kroki zbliżających się do niej mężczyzn sprawiły że dyskretnie zaczęła się rozglądać za możliwą drogą ucieczki. Brała nawet pod uwagę wyciągnięcia miecza w ostateczności. - Rzuć miecz i podwiń rękaw.. chcę zobaczyć przepustkę.. liczę do pięciu.. - warknął drugi. Te słowa rozwiały wszelkie nadzieje że to mogą być jakieś zbiry. Stojący tyłem do patrolujących żołnierzy zaklęła w myślach. Zbirom by jeszcze by urżnęła ręce ale nie chciała się narażać SPEC. Nie dlatego że się ich bała, przez wzgląd na Togamiego i Ivo bardziej liczyła się z ich życiem. "Pozwolę im podejść.. i spacyfikuję ich bez użycia miecza.. tak.. dobry cios w splot i skroń ich ogłuszy na tyle bym mogła uciec.." już kreśliła w głowie plan kontrataku. Nie miała możliwości mierzenia się z dwoma przeciwnikami jeszcze, ale nie miała wyboru. Nie była przecież kuloodporna a ślady krwi doprowadziłyby całe wojsko do kryjówki.
Odliczała w myślach razem z mężczyzną, który robił to na głos. Z każdą cyfrą byli co raz bliżej. Starała się zachować spokój, nadal trzymając katanę w dłoni. Kiedy padła magiczna liczba pięć, był w jej zasięgu. Odwróciła się gwałtownie zamachując się na typa mieczem schowanym nadal w pochwie tak żeby go zdzielić prosto w łeb. Mógł być na to gotowy bo zasłonił się rękami w ostatniej chwili. Nie zmieniło to zbyt wiele, bo siła uderzenia posłała go na przysłowiowe deski. Już miała zamiar zamachnąć się na niego kolejny raz gdy usłyszała wystrzał broni. Czerwone ślepia podniosły się na drugiego wojskowego, trzymającego broń na wysokości jej głowy, wyglądało jakby mierzył jej między oczy. - Pierwszy zawsze jest ostrzegawczy... łowco.. - dodał po chwili przypatrując się jej ślepiom. - Rzuć broń.. - warknął kładąc palec na spuście ponownie, gotów by wystrzelić. "Brawo ja.." przeszło jej przez myśl gdy powoli wypuściła broń z dłoni. Po chwili też poczuła silny ból promieniujący od potylicy aż po skronie, pojawiły się mroczki przed oczami i to by było na tyle. Nawet nie zdołała dokończyć przekleństwa gdy jej ciało runęło z głuchym hukiem na beton. Oberwała rękojeścią własnej broni od typa którego siekła przed chwilą. - Ten naukowiec dalej szuka obiektów do badań? Znajomy mówił że sporo płaci za dostarczenie pod wskazany adres.. - uśmiechnął się wrednie do swojego kompana. - Przekonamy się.. - padła odpowiedź od drugiego zbierającego nieprzytomną kobietę z betonu..

Z tematu prosto do mieszkania Mengele
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.19 17:46  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
|| Wykorzystuję talon na darmowe przejście między lokacjami uzyskany podczas zeszłorocznych urodzin virusa.

Po starciu z Apokalipsą marzyła mu się całonocna libacja, najlepiej ze Skuld, ale kobieta gdzieś się zaszyła, odbierając mu przyjemność przebywania w jej towarzystwie. Nie mógł jej zlokalizować przez równy tydzień, więc w końcu się poddał, upewniwszy się przy pomocy smsa, że jej stan zdrowia się poprawił. Po upływie tygodnia złożył na ręce Shane'a rezygnacje ze obecnego stanowiska, a klika dni później zostało mu przydzielona inna fucha, która bardziej współgrała z jego destrukcyjnym charakterem. Windykator. Szansa, by się sprawdzić w nowej roli pojawiła się dwa dni później i rozpaliła w nim coś na wzór ekscytacji z powodu miejsca, do którego musiał się udać w celu odebrania należności od niewypłacalnego zleceniodawcy.
  Miasto-3. Nie był w nim od roku, może półtorej, w każdym razie nie poczuł się jak w domu, gdy wykorzystując zamieszenie powstałe przy wywrze (będącej obecnie obiektem plotek) na skutek kolejnego ataku zdziczałych, znalazł się na terenie swojego dawnego miejsca zamieszkania. Mając jego topografię wyrytą w pamięci, bez problemu przedostał się na ulicy miasta, unikając centrum i północnego rewiru.
  Wtapiając się w tłum, nie udzieliła mu się spokojna atmosfera panująca na podmokłych, atakowana przez deszcz ulicach. W kapturze kurtki zarzuconym na głowę, z rękoma w kieszeniach, stawiał krok za krokiem, odgrywając rolę zwykłego obywatela wracającego z pracy do domu. Miał w tym sporo doświadczenia. Przystanął na przystanku. Zerknął w rozkład jazdy, choć nie miał zamiaru skorzystać z usług transportu miejskiego. Studiując listę przystanków, włożył  sobie papierosa do ust i sięgnął do kieszeni po zapaliczkę.
  — Strefa dla palących jest po drugiej stronie — został upomniany przez nadetną kobietę w średnim wieku o szpakowatej twarzy częściowo zakrytej przez parasol i chudej, pozbawionej kobiecych walorów sylwetce, a przynajmniej żadne krągłości nie zostały uchwycony przez jego wzrok, gdy przeskanował ją nim na szybko.
  —  Jasne. — Skinął głową i przemieścił się we wskazanym kierunku, ale jego palce nie zacisnęły się na przedmiocie wciąż znajdującym się w kieszeni. — Zapomniałem zapalniczki z domu. Masz ogień? — zapytał, podchodząc do namierzonego przez zdezelowany wzrok przechodnia. Kłamał. Miał do dyspozycji zapalniczkę piromana, ale jej unikatowy wygład mógł wzbudzić zainteresowanie wśród oczekujących na przystanku mieszkańców M-3. Dzisiaj wolał nie rzucać się w oczy, bo tak czy owak i tak się wyróżniał swoim wzrostem. Jego wybór padł na ubranego w dres młodzieńca właśnie z powodu wyglądu. Z rdzawą rudością na głowie nie prezentował się jak typowy Azjata.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.19 21:22  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
Podejrzewał, że konfrontacja z Bjarne nigdy nie będzie należała do tych najlepszych. Poranek zaczął się niewinnie, jednak kiedy koniec końców doszło do rozmowy, nie była ona najlepsza. Początkowo jakoś im to wychodziło, jednak z czasem... Przerodziło się to w małą kłótnie, którą Lucas musiał zapoczątkować. I to nie tak, że chciał celowo to zrobić. Po prostu myśl o tym, że oficer będzie widział się z kimś, gdzie za wszelką cenę starał się, aby nigdy więcej nie miał styczności z tymże człowiekiem, doprowadzała go do szalu.
Poszli zjeść. Na mieście, czego Lucas osobiście bardzo nie lubił. Mimo to wiedział, że rozwalił trochę plany na dzisiejszy dzień swojemu niedoszłemu przyjacielowi. Dlatego był wstanie pójść na taki układ. Po śniadaniu, który był już bardziej obiadem, pojechali obejrzeć mieszkanie. Rudzielec w ostateczności wybrał się z nim, chociaż wolał tego nie robić. Sama atmosfera, która była cholernie gęsta, mogła sugerować, że miedzy mężczyznami ewidentnie było coś na rzeczy. Nic dziwnego więc, że Somer za wszelką cenę starał się odbiec od pomysłu wynajmu mieszkania przez Bjarne. Czy to już ten etap, w którym bywał cholernie zaborczy o kogoś, na kim zależało mu z całego serca?
Po mieszkaniu ich drogi się rozeszły. Oficer pojechał do pracy, natomiast Lucas musiał wrócić do domu, by ogarnąć swój strój na wieczorny trening. Dlatego udał się w przeciwnym kierunku niż jego przyjaciel, chcąc jak najszybciej dotrzeć do mieszkania. Minimalny niesmak rankiem ciągle w nim siedział. Dodatkowo Shabi potrzebował spaceru zanim jego właściciel wyjdzie pograć ze znajomymi w kosza. Nic dziwnego, że starał się jak najszybciej dotrzeć do punktu docelowego. Ale nawet jeśli chciałby znaleźć się już w domu, to nie miał większego wpływu na to, w jaki sposób jeździła komunikacja miejska.
Stanął na przystanku pod daszkiem, coby za mocno nie zmoknąć. Zapomniał wziąć parasola, więc jego ubranie miało już konfrontacje z deszczem, który zaskoczył rudzielca. Nie był też z tych osób, co lubili siedzieć. Zwykle starał się nie zajmować miejsca, coby nie musieć go zwalniać w celu ustąpienia komuś siedzenia. Także z tej perspektywy miał lepsze spojrzenie na ludzi. Mógł obserwować ich zachowania, które chłoną niczym gąbka wodę. To jak starsza pani zwracała uwagę palącemu oraz to, że to właśnie ten człowiek zmierzał wolne kroki w jego kierunku. Uśmiechnął się do niego odruchowo, kiedy zdążył zauważyć, że to właśnie jego opatrzył sobie za cel. Przyzwyczaił się do tego, że to najczęściej jego pytają o różne rzeczy.
Chyba powinienem mieć — odparł bez chwili wahania, po kieszeniach sprawdzając, czy rzeczywiście nie uda mu się odnaleźć środka, którym mógłby poratować nieznajomego. Chwilę to trwało aż koniec końców wyciągnął zapalniczkę ze śladową ilością benzyny w środku — Nie wiem, czy przy tej pogodzie będzie Ci działać — odparł, podając w jego stronę narzędzie.
                                         
Lucas
Mieszkaniec M-3
Lucas
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Lucas Ethan Somer.


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.19 22:15  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
Yury'emu nie trudno było wczuć się w skórę zapracowanego obywatela, bo mieszkając w tym miejscu, przerabiał to wielokrotnie. Miał nadzieje, że nie wypadł z wprawy i nadal odgrywał tę rolę wiarygodnie. W każdym razie robił wszystko, by zabrzmieć autentycznie.
 — Musi. Przekonam ją swoim urokiem osobistym. — Parsknął z wyczuwalnym rozbawieniem, ujmując w palce podarowany przez mężczyznę przedmiot. Stojąc w połowie pod daszkiem, okrył zapalniczkę ręką, przykładając ją do końcówki trzymanego w zębach papierosa. Dwie pierwsze próby energicznego pociera palcem o koło trące zaowocowały sromotą klęską. — No kurwa, złośliwość rzeczy martwych. Zawsze wolałem zapałki — skwitował pod nosem, ale dobry humor go nie  opuszczał. Utracenie nad sobą kontroli mogło być zbyt kosztowane.  Dopiero trzecia próba przyniosła zamierzony rezultat. Zaciągnął się, oddając przedmiot swojemu tymczasowemu rozmówcy. — Do trzech razy sztuka — rzucił z nieskrywanym rozbawieniem, uprzednio wypuszczając dym nosem i ustami. — Okropna pogoda. — Wzdrygnął się. Nawykł do pustynnych upałów, choć wiedział, że na skutek zbliżającej się jesieni nawet na Desperacji warunki atmosferyczne przestaną sprzyjać pieszym wędrówką. — Współczuję tym, którzy pełnią obecnie patrol przy wyrwie. Dobrze, że przynajmniej jezioro zostało odtrute, bo pilibyśmy pewnie deszczówkę — dodał jeszcze, wsuwając filtr w usta. Znowu wpuścił do płuc dym, przytrzymując go w nich dłużej.
  Analizował sytuacje. Powinien podziękować i odejść, więc po co strzępić język na rozmowę z młodzieniaszkiem, który najprawdopodobniej nie jest nawet świadom, że dziura w murze istnieje? Ach, człowiek głupieje na starość.
  Pod przystanek podjechał transport w formie miejskiego autobusu. Wysiadły z niego dwie osoby, wsiadła cała plejada mokrych jak kaczki obywateli i pojazd w akompaniamencie ryku silnika ruszył w dalszą drogą, swoją codzienną, nudą trasą przemieszczając opustoszałe ulice. Mężczyzna o rdzawych włosach nawet nie ruszył się z miejsca. Yury zerknął na elektryczną tablice odjazdów. Kolejny miał przyjechać dopiero za piętnaście minut. Obrócił leniwie papierosa między palcami i korzystając z okazji, że  tłum się znacznie przerzedził, wszedł  cały pod zadaszenie. Usiadł na ławce, zdejmując mokry kaptur z głowy, upewniwszy się wcześniej, że kosmyki zakrywały pusty oczodół. Włosy miał wilgotne. Okropna pogoda.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.19 11:21  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
W pierwszej chwili rzeczywiście nie mógł poznać, że Yury to ktoś, kto był spoza muru. Zdecydowanie różnił się od większości, która potrafiła tu być. Chociaż sam zapach mógł sugerować o wiele więcej, to jednak wolał sobie wmawiać, że ten obywatel nieszczególnie lubi się z prysznicem.
Zaśmiał się krótko, z uprzejmości, kiedy mężczyzna rzucił coś o uroku osobistym. A potem patrzył jak walczył z upierdliwym ogniem, który za wszelką cenę nie chciał dać za wygraną. Ostatecznie nieznajomy wygrał ten pojedynek, oddając mu zapaliczkę, na co skinął krótko głową w podzięce, chociaż to on powinien mu dziękować za to, że mu ją dał.
To prawda, chociaż deszcz nieszczególnie mi przeszkadza — odparł, co było prawdą. Nie lubił go w nadmiernej ilości, ale w dniu takim jak dzisiaj zdecydowanie ta pogoda idealnie odzwierciedlała jego nastrój. Dlatego pewnie nie miał nic do pogody, która jeszcze nie raz  ich zaskoczy. W końcu kończył się okres letni, a przed sobą będą mieli melancholijną jesień.
Zza zakrętem widział swój autobus. Nakładając na siebie kaptur był już gotów wejść do autobusu, który podjechał, aby wszyscy na przystanku do niego wsiedli. Jednak słowa obywatela, któremu pożyczył zapalniczkę, kompletnie zbiły go z tropu. No tak. Wyrwa w murze. Wydarzenie bardzo świeże, którego nie dało się w żaden sposób pominąć. Lucas przez własne problemy zapomniał, że coś takiego w ogóle miało miejsce. Nic więc dziwnego, że po usłyszeniu tych kliku słów, wycofał się, a chęć wejścia do autobusu, aby jak najszybciej wrócić do domu niespodziewanie go opuściła. W jednej chwili powędrował spojrzeniem na nieznajomego, który zdejmując kaptur pokazał trochę więcej siebie niż wcześniej. Nie zauważył to, że z jego jednym okiem mogło być coś nie tak.
Jak to odtrute? Skąd wiesz co tam mogło się wydarzyć? — spytał, niby w zaskoczeniu, jednak jego twarz nie wskazywała tej emocji. W zamian krążyła ciekawość, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej. Skoro mężczyzna sam zaczął taki temat, to najwyraźniej musiał coś wiedzieć. I widocznie czuł niezmierną potrzebę podzielenia się z kimś tymi informacjami. W jednej chwili zaczął myśleć, że obywatel, który siedział przed nim wcale nie musiał być obywatelem, za którego go uważał. Jednak pod tym kątem na razie nie zamierzał dociekać. Był ciekaw tego, ile będzie chciał mu powiedzieć, z nadzieją, że informacje nie będą fałszywe.
                                         
Lucas
Mieszkaniec M-3
Lucas
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Lucas Ethan Somer.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.19 12:05  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
Ziarno niepewności zostało zasiane, mimo iż pierwotnie nie miał zamiaru podjudzać, ale jak tu nie korzystać z okazji, skoro taka się nadarzyła
  Odwrócił twarz od rozmówcy, próbując zapanować nad mimiką własnej, rozregulowanej niczym stare radio w warsztacie Smolistej. Ledwie stłumił w sobie chęć wykrzywienia zębów w uśmiechu, kiedy jego propagandowe działanie przyniosło zamierzony efekt.  Mężczyzna nieświadomy jego prawdziwych intencji połknął przynęta, a przecież chodziło właśnie o to, by rozpalić w nim iskierkę ciekawości, a potem pokierować rozmowę w stronę, która możliwy przy jej pomocy umiejętne podsycanie w nim żaru poznania prawdy o przemilczanych występach rozgrywających się pod kopułą. Czyżby jego wybór okazał się słuszny i miał do czynienia z obywatelem zainteresowanym anomaliami występującymi w mieście? Lwia część miejskiej społeczności wzruszyłaby tylko ramionami, ewentualnie zbyłaby jego słowa pobłażliwym uśmiechem, bo przecież tacy właśnie byli, pewnie, że nie zagraża im tutaj żadne niebezpieczeństwo. Zaślepieni w utopijną, ale jakże fałszywą wizję rzeczywistości, wierzący w piękne, mydlące oczy przemowy płynące z dyktatorskiego, pełnego zakłamania gardła. A ten... ten mógł pełnił coś na wzór ewenementu na skale światową. Chciał wiedzieć, a Yury miał zamiar mu tą wiedzę udostępnić, ale jednocześnie nie mógł przekazać mu jej otwarcie, zagrać w otwarte karty, jak to miał w zwyczaju. Może stąd ten przypływ irytacji?  
  - Niech to szlag!  - wycedził przez zęby. W ramach podkreślenia swojego zażenowania sięgnął dłonie do potylicy, żeby potwierdzić wiarygodność swoich słów czynem. Musnął opuszkiem protezy skóry na karku, czując jej chłodną, twardą powierzchnie.  - Powinienem trzymać język za zębami  - mruknął pod nosem, ze słyszanym w głosie pierwiastkiem udawanego niezadowolenia. - Przełożeni obedrą mnie ze skóry, jak się dowiedzą skąd ten wyciek  - pożalił się, obracając peta między palcami, mnąc go w nich. W tym geście dało się wyczuć nerwowości, choć takowa wynikała raczej z niecierpliwienia, jednak łudził się, że mężczyzna zinterpretuje to jako jeden z tików nerwowych charakterystycznych dla nałogowych palaczy. - Jaką mam pewność, że to pozostanie między nami? Mam rodzinę, dwójkę dzieci. Nie mogę pozwolić sobie na takie ryzyko, ale… - zamilkł, błądząc spojrzeniem po twarzy swojego rozmówcy - …właśnie, dzieci. Ucierpiały w tym dzieci - dodał, spuszczając wzrok na podmokły asfalt, ciekawy, w jakim kierunku rozwinie się ta konwersacja. Pewien, że w końcu mężczyzna uzna go za wariata, którym poniekąd był.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.19 12:38  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
Lucas do głupich nie należał. Co prawda początkowo mógł uznać jego zachowanie za autentyczne, ale im dłużej nieznajomy brnął w udawanej powłoczce, tym bardziej podejrzewał, że ewidentnie jest tutaj coś nie tak. Somer z zawodu był reporterem. Nieraz musiał przekłamywać prawdę oraz doszukiwać się jej w zachowaniach, które były wypełnione fałszywością. Yury w tym przypadku nie różnił się od wszystkich, z których starał się wyciągać bardzo szczególne informacje. Dlatego nic dziwnego, że na jego zachowanie rudzielec nawet nie drgnął. Za to pozwolił sobie zdjąć kaptur, również wchodząc pod daszek. Stanął naprzeciw mężczyzny, gdzieś z tyłu głowy mając zakodowane, aby być ostrożnym. Nie wiedział, kim był. Równie dobrze może chcieć mu zrobić krzywdę, a on idealnie mu się podkłada. Jego mechaniczna ręka bez problemu byłaby wstanie złamać mu każdą możliwą kość, pomimo tego, że mógł mieć je wyjątkowo silne.
Zmierzył go wzrokiem. Początkowo z nutką ciekawości, ale z czasem jego spojrzenie przybrało na zauważalnym znużeniu. Gdyby rzeczywiście teraz palił, tak jak to robił jego rozmówca, byłby bardziej zainteresowany wdychanym tytoniem niż słowami, które wychodziły od nieznajomego.
Interesujące.... to teraz moja kolej. Skąd mogę mieć więc pewność, że to co teraz mówisz jest prawdą? — spytał, unosząc nieznacznie brew ku górze. W ten sposób dając odsłonić siebie. On jednak nie zamierzał grać. Chciał pokazać, że potrafił być hieną, jak na reportera przystało. I bajka, którą starał się wmówić mężczyźnie nie podziałała tak jak mogła. Choć Lucas przez chwilę się wahał, to jednak wolał odbić piłeczkę w drugą stronę. Teraz był ciekaw tego, czy mylił się co do człowieka, a może tak samo jak on odkryje wszystkie swoje karty. I nawet jeśli czuł dziwne ukłucie w okolicy podbrzusza, to nie chciał się dać złamać. Gdyby to zrobił, jego kariera już dawno ległaby w gruzach.
                                         
Lucas
Mieszkaniec M-3
Lucas
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Lucas Ethan Somer.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.19 13:06  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
Yury wstał, karmiąc kosz niedopałkiem, choć z początku chciał go wyrzucić pod buta i wgnieść go w płytę chodnikową. Nie mógł sobie na to pozwolić. Wzorowi obywatela miasta nie zaśmiecali środowisko, nie chuchali też dymam nieznajomemu prosto w twarz, a on to uczynił przynajmniej dwukrotnie podczas wymiany zdań z mężczyzną, ale niektórych odruchów nie potrafił kontrolować, przyległy do niego jak desperacki kurz we włosach, tworząc go od nowa z popękanych odłamków.
  - Ja nie mam i ty też nie. - Wzruszył obojętnie ramionami, spoglądając na rozmówce. Sfałszowane zakłopotanie wcześniej zdobiące jego oblicze całkowicie zniknęła. Zakończył teatrzyk udawanych gestów, bo nigdy nie był aktorem zasługującym na Oskara. Jego umiejętności w tym zakresie znajdowały się poniżej przeciętnej. Stanowiłyby smaczną pożywkę dla krytyków. - Jestem wojskowym z wieloletnim stażem. Poświęciłem wszystko, by otoczyć to miasto opieką, tylko spójrz  – zademonstrował mu pusty oczodół, brak prawej dłoni - i mam już dość tego mydlenia oczu, tego tchórzostwa, okłamywania wszystkich dookoła - dopełnił po chwili, nie podnosząc głosu, ale tym razem złość, którą zademonstrował, nie była udawana, ale przynajmniej kontrolowana.
  Kiedyś, gdy Kido należał do części tego przedstawienia, borykał się z podobnymi dylematami moralnymi, choć teraz nie mógł zastosować tej samej terminologii, sumienie zmieniło swoją postać. Zdeformowane przemieniło się w mglisty, ledwie słyszalny głos pobrzmiewający w głowie. Szukał zemsty, na wojsku, na tym, jak zamiatali brudy pod dywan, okłamując własnych współpracowników, z premedytacją, patrząc im prosto w oczy, pozbawiając życia ich najbliższych w imię brutalnych eksperymentów. S.SPEC to zaraza, a Yury poczuwał się do obowiązku, żeby ją wyplenić. Budził się każdego ranka motywowany tą pobudką.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.19 14:22  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
Drażnił go zapach dymu. Parę razy nieznacznie skrzywił się kiedy go poczuł. Nie przepadał za tym zapachem, ale potrafił przy nim być. Dlatego starał się nie wyprowadzić z równowagi w momencie, gdy Kido dmuchną mu ze dwa razy w twarz. Dobrze powinien wiedzieć, że to niestosowne. Chciał mu w ten sposób coś pokazać, a może zapomniał, że nie jest u siebie? Jednak uszanował to, że niedopałem wylądował w koszu, a nie na chodniku. To minimalnie oczyszczało go ze wcześniejszego, niepoprawnego zachowania, które Lucas nijak skomentował.
Cały czas obserwował jego ruchy. Nie czułby się bezpiecznie, gdyby chociaż na moment spuściłby go ze swojego wzroku. Nawet jeśli mówi prawdę i był tym wojskowym, to mimo wszystko jego postura była dość niecodzienna. Nie dało mu się zarzucić tego, że nie był obywatelem tego miasta, niemniej czuł pewną aurę, która powodowała, że nie mógł pozwolić sobie na małe potknięcia. Niczego mu nie zarzucał, jednak dla własnego komfortu psychicznego wolał być ostrożny.
Zmarszczył rdzawe brwi w momencie, w którym zaczął mówić o swojej moralności. Więc takie jednostki też istniały? Wiedział, a raczej zdawał sobie sprawę z tego, że wojsko nie mówi wszystkiego. Ukrywało większość rzeczy, do których Somer starał się jakoś dostać. Miał świadomość o zagrożeniu, mimo to nigdy nie spotkał się z czymś takim. Były tyko informacje i plotki, które budowały obraz prawdziwej rzeczywistości. Temat prowadzonych eksperymentów co jakiś czas przemykał przez jego palce, jednak nigdy nie mógł znaleźć odpowiednich informacji, które mogły potwierdzić jego tezę. Kiedy mężczyzna zaczął mówić o sobie, przeszło mu przez myśl, ze rzeczywiście mógłby dowiedzieć się czegoś istotnego za niewielką cenę.
Wzdrygnął się jednak w momencie, kiedy zobaczył pusty oczodół. Zrobiło to na nim większe wrażenie niż na mechanicznej dłoni, chociaż i ona z pewnością miała bogatą historię. Mim to starał się nie być miękki w tej kwestii, ale odruch zawsze pozostanie. Był tylko obywatelem i choć lubił stawać w sytuacjach bez wyjścia, to jednak mimo wszystko nie był przyzwyczajony do czegoś podobnego. Nieprzyjemnie patrzyło się na brakującą część ciała, gdzie nie wyobrażasz sobie życia bez niej.  
Rozumiem wszystko, ale dlaczego akurat ja? — spytał się, przełykając głośno ślinę, aby nie zdradzić siebie, że minimalny pokaz wywołał właściwą reakcję u mężczyzny. On także nie był aktorem idealnym, dlatego z pewnością dało się to wyczuć — I czemu miałbym Ci ufać? Różnisz się od całej reszty. Miewam styczność z wojskowymi częściej niż ktokolwiek inny. I nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek widział Cię wśród nich — oznajmił chłodno, trochę nieufnie, ale zgodnie z prawdą. Wiele razy śmigał z dyktafonem pośród wojska, tylko po to, aby zrobić jak najlepszy materiał. Nie wiedział jednak, że mogą być i tacy, którzy mają spory wpływ na SPEC, ale nigdy ich nie pokazują. Mimo to wszyscy obywatele mieszkali pod jedną kopułą. Zawsze istniało prawdopodobieństwo, że mogli minąć się na ulicy. Oboje byli charakterystyczni. Po prostu miał prawdo do obawy.
                                         
Lucas
Mieszkaniec M-3
Lucas
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Lucas Ethan Somer.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.19 15:05  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
Dostrzegł jego reakcje na pusty oczodół i mimowolnie na jego twarzy pojawił się blady cień satysfakcji uwidoczniony w zastygłym na ustach subtelnym uśmiechu. Może popełnił błąd, odzywając się do rudzielca? Mógł przecież podziękować za zapalniczkę i nadal włóczyć się jak smród po gaciach po ulicach miasta. Otwierając usta, na raził się na konsekwencje z patrolem w roli głównej, ale skoro już zaczął ten spektakl, nie mógł przerwać w momencie niemal kulminacyjnym, choć ograniczona ekspresyjność w mimice Lucasa nie zadowalała go nawet odrobinę. Preferował bardziej wylewnych rozmówców. Nawet rozważał opcje odwiedzin Natsumi, które po ich ostatniej rozmowie musiała już coś podejrzewać. Natura nie odmówiła mu intelektu.
  - Jestem hyclem. Głównie stacjonuję w terenie poza granicami miasta  - wyjaśnił. - I rzadko występuję publicznie podczas parad lub innych bzdet organizowany przez wojsko, by zademonstrować ich rzekomą siłą przed mieszkańcami. - Skrzywił się odrobinę w celu ukazania swojego stosunku do tych pokazówek, które nie miały nic wspólnego z organizowanymi misjami. Większość tech nologii prezentowanych pod publikę była bezużyteczną stertą złomu w starciu z wymordowanymi, ale ładnie wyglądającą. Miała cieszyć oczy, wzbudzać zachwyt, ale niekoniecznie zapewnić bezpieczeństwo. Broń produkowana w fabrykach nie była tak widowiskowo eksponowała. Najprawdopodobniej większa część populacji nie miała pojęcia, co kryło się w magazynach na peryferiach miasta. Iluzja, bańka, w której prowadzili swoją sielankową egzystencje, gwarantowała im  pozorny spokój utkany z sieci kłamstw. - Wyglądasz mi na kolesia z głową na karku. Słuchasz, nie krzywisz się. Mam wrażenie, że nie jest zapatrzony w S.SPEC jak w eksponat. Mylę się?
  Znowu usiadł, odchylając głowę lekko do tyłu. Przymknął powieki. Rozmówca mógł już przynajmniej kilka razy w trakcie tej rozmowy wezwać patrol, ale nie sięgnął po wyświetlacz przepustki, nadal prowadząc z nim konwersacje. A Yury nie miał zamiaru przekonywać go w nieskończoność. Póki panował nad drzemiącą w nim agresją wyciekającą z każdego skrawka ciała mógł pozwolić sobie na taką pozbawioną konsekwencji polemikę, ale wiedział, że prędzej czy później wstanie i przemieści się na wieś, by odwiedzić rodzinny dom, a potem skontaktuje się z Mattem i wróci, skąd przyszedł, jak zwykle z pustymi rękoma.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.19 14:29  •  Boczna uliczka Empty Re: Boczna uliczka
To nie było nic wstydliwego, że pusty oczodół wywołał u Lucasa niesmaczną reakcję. Taki widok dla zwykłego obywatela nie był codzienny. Lucas pod tym kątem nieszczególnie się wyróżniał, nie mając doświadczenia w tego rodzaju widoku, choć nie raz, nie dwa uczestniczył w wypadkach, które niejednych by zgorszyły. Jednak ten widok był zupełnie inny. Świadomość tego, że musiał przeżyć utratę oka i teraz żyć bez niego był dla Somera trochę abstrakcyjny. Mimowolnie i jego oko minimalnie go zaswędziało, zupełnie jakby jego organizm chciał obronić się przed takim losem. Mimo to chciał być na tyle twardy, aby nieznajomy nie zauważył w nim tej słabości. Dlatego starał się emocje trzymać na wodzy, będąc zarazem jak najbardziej profesjonalny w tym, co robił. Odezwała się jego kariera, dlatego za wszelką cenę postara się, aby mężczyzna nie odczuł żywiącej niechęci do tej rozmowy, pomimo dreszczu ekscytacji, który gdzieś tam przemykał po plecach Somera.
Kim właściwie był ten człowiek, że tak bardzo chciał obsmarować tutejsze wojsko?
Czy aż tak bardzo musiało być tam źle, że teraz Yury czuł chęć powiedzenia o tym komukolwiek?
A może od początku wiedział, kim był Rudzielec i ich spotkanie nie było aż tak bardzo przypadkowe?
Zagryzł dolna wargę, marszcząc coraz bardziej i coraz częściej swoje rudawe brwi. Nie do końca ufał przebiegowi sytuacji, ale z drugiej strony miał niepowtarzalną okazję dowiedzenia się o czymś, nad czym od dłuższego czasu pracował. Nie mógł ukryć, że poniekąd interesował go ten temat. Nie był też głupcem i zdawał sobie sprawę, że tutejsze wojsko nie ujawnia wszystkiego, o czym świadczy sama cenzura, którą od czasu do czasu stosują dla własnej wygody. Widział różne, niewyjaśnione rzeczy, które nie trzymały się logiki. Jednak nie spodziewał się, że mogło być tam aż tak bardzo źle. Dlatego po wysłuchaniu jego kolejnych słów, przeczesał niedbale włosy, jednocześnie zrzucając ze swoich włosów kaptur, który chwilowo mało skutecznie ochraniał go przed kroplami deszczu. Spojrzał na niego stanowczo, wchodząc również pod daszek, aby stanąć naprzeciw niego. Widocznie uznał, że jeśli będzie miał go na oku, będzie czuł się o wiele bardziej bezpiecznie. Jeśli jednak poczuje zagrożenie zawsze będzie mógł wezwać rzekome wojsko, które zweryfikuje przynależność rasową tego osobnika. Tymczasem postanowił zrobić krok w przód i wysłuchać tego, co miał mu do powiedzenia. Miał tylko nadzieję, że nie będą to kłamliwe plotki, które zniszczą jego karierę.
Nie mylisz się. Niewiele mogę na ten temat powiedzieć, ale nie ufam im stuprocentowo. Polityka jest trudnym tematem, a żyjąc w takim miejscu, pod kopułą z dala od prawdy i rzeczywistości, nie ma takiej możliwości, aby SPEC czegoś nie ukrywało — wyjaśnił, uważnym spojrzeniem lustrując jego twarz, jak i sylwetkę — Dlatego nie obchodzi mnie, kim jesteś. Chcę znać prawdę. Więc jeśli ją znasz i rzeczywiście chcesz mi ją zdradzić, będę wiedział, co później z nią zrobić, aby nie wpadła w niepowołane ręce — dodał, upewniając go przy okazji w tym, że raczej nie będzie skłonny do tego, aby komukolwiek powiedzieć o Yury'm. Nie znał go, nie znał jego imienia, ale sam opis zdecydowanie starczyłby, aby ktoś wiedział, że nie był miejscową osobą. Będzie szanować jego prywatność i anonimowość w tym wszystkim. Umiał być dyskretny, jeśli posiadał dobre źródło informacji, które mógłby zmienić losy tutejszych ludzi.
                                         
Lucas
Mieszkaniec M-3
Lucas
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Lucas Ethan Somer.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach