Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 14.02.14 17:28  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Ostrożna, tiaaa... Tłumacz się, Mon Cheri, boisz się zielonowłosego jak buki conajmniej... Albo nie, nie porównujmy tego tak. Hex mimo wszystko jest od niej ładniejszy (ten narcyzm), i przystojniejszy, i w ogóle aż dziw bierze że nie goni go tłum kobiet żądnych jego krwi ciała i głosu. Nie no, dobra, nie przesadzajmy. Może komuś by się spodobał, ale pewnie wielu by takowych nie było. Takie smutne... No nic to, wracajmy do zdarzeń teraźniejszych.
Denerwowanie kogoś, kto nie lubi żarty... Wydaje się ciekawe, a sam Hex często to działał w wypadku aniołów. Mało który lubi tak niewybredne dowcipy jakie Hex im wystosowywał, i to był jeden z plusów bycia służbistą Archanioła. Nikt nie mógł ci za to nic złego zrobić, hue. Protektoriat na zawsze najlepszy. Zawsze świetny, zawsze dobitnie dobry, i zawsze się dzięki temu jest na plusie.
- Mam nadzieje że to nie problem - ostatnio co raz częściej trafiam na osoby do których jestem podobny. - Stwierdził pół-żartem, pół-serio. Najpierw Vodka, z którym dzielił wygląd i charakter, teraz Dim z którą dzieli zamiłowanie do bycia wrednym... Dzizus, taki złożony, i taki podobny do wszystkich. Jeszcze trochę i okaże się, że jest składową każdego człowieka i nie-człowieka na ziemi nawet nie mając o tym pojęcia. Meh, meh, meh i meh. I meh na zakończenie.
Uniósł brew ku górze, słysząc że to tylko "próbka" możliwości, nie mógł się jednak powstrzymać od, swego typu tajemniczego i złowróżebnego uśmiechu. - Nie chcę się chwalić, ale nie znasz nawet ułamka moich możliwości, Mon Cheri. - Pochwycił nieco kapelusz, lekko zsuwając rondo tak, że przecinało dla Dim widok oka Dżina na pół, i można było mieć swoistą pewność tego, że przez prawe oko przepłynął błysk jadowicie zielonej energii, gdy poszerzył nieznacznie uśmiech. Po chwili jednak poprawił kapelusz do normy, znów mrużąc oczy i uśmiechając się przyjemnie, zmieniając mimikę twarzy wprost błyskawicznie. Cóż, aktor z niego - ma to wyćwiczone do perfekcji, czyż nie?
Przysłuchał się jej słowom, nie przerywając jej ani na moment. Pytając o imię, objął podbródek dłonią w zamyśleniu, po czym, po krótkiej sekundzie czy dwóch ujął kapelusz, cofnął prawą stopę w tył i skłonił się, przykładając kapelusz do piersi. - A więc, Panienko Naomi, pozwól że się przedstawię. Shinji, do usług. - Zamknął oczy przy tym, mówiąc oficjalnym, acz zarazem również miłym tonem, a następnie włożył kapelusz na głowę, otwierając oczy. Po jej kolejnych słowach, najzwyczajniej w świecie skoczył sobie ku niej i wylądował nieco jak parę centymetrów od niej, po czym włożył swój kapelusz na główeczkę Naomi, uśmiechając się szeroko. - Dlaczego mam nazywać taką piękną osóbkę potworem? Prędzej to ja tu jestem potworem, złote oczy, włosy zielone jak jad węża, garniak rodem z piekła... I swoją drogą, nieźle wyglądasz w tym kapeluszu. - Wycofał się o krok czy dwa z uśmiechem, nie zdejmując jednak jej kapelusza. Ma ich pod dostatkiem i nie ma w tej kwestii problemu. Pstryknął palcami w powietrze, przypominając sobie kwestię pytania dlaczego mówi Cheri. - Wybacz, nie odpowiedziałem na pytanie. Cheri, a w sumie Mon Cheri to zwrot z języka francuskiego, oznacza mniejwięcej "moja droga" lub "moja słodka". Mimo wszystko - nie idzie mi się powstrzymać przed komplementowaniem osóbek pokroju Panienki, ale obiecałem ci coś, prawda? Że powiem to samo - Kończąc te słowa, wykonał powolny, prosty ruch poziomy na wysokości swojej twarzy, w ciągu kilku chwil zmieniając swoje ciuchy, aparycję i wygląd ciała... Idealnie do wyglądu Naomi, jakby patrzyła w lustro. Przyjął jej postawę również, po czym zaczął mówić. A w sumie - zaczęła. - Tak jak zauważyłeś, mam zdolności wykraczające, poza ludzkie możliwości. A to dlatego, że stworzono mnie w laboratorium. Jestem więc potworem lub mutantem, jak kto woli. - Kropka w kropkę te same słowa, ta sama tonacja i barwa głosu, to samo zachowanie... Idealnie tak samo. W końcu, tego chciała, prawda? By powiedział to samo... Więc powiedział, ni?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.14 20:30  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Chichrając się głośno jak jaka stara fantastyczna wiedźma z olbrzymim nosem i owłosioną brodawką na nim zamieszczoną; ze śmiesznym kapeluszem z klamrą, z miotłą i w todze... Jak taka wiedźma, Cayenne śmiała się głośno i szybowała ponad miastem z dość dużą prędkością, szukając właśnie takiego bezpiecznego miejsca jak to.
Łąka - pusta i bezpieczna przestrzeń przez nikogo nieodwiedzana. Idealne miejsce na skonsumowanie łupu. W zasadzie znalazła się tu w przeciągu pięciu minut. Potrafiła na prawdę szybko latać, niemal jak szybowiec! Nie no, przesadziłam. Ale w każdym razie, trudno uchwycić ją w obiektywie przy takich prędkościach.
Gdy znalazła odpowiednie miejsce, w przeciągu sekundy wzniosła się bardziej pionowo do podłoża i wypchnęła ciało do przodu, co służyło bardzo szybkiemu i agresywnemu hamowaniu. Poczuła mocny opór powietrza. Nawet zabolało, ale co to dla niej.
Trzepocząc tymi swoimi potężnymi skrzydłami opadła na soczyście zieloną trawę, z której wystawały gdzieniegdzie żółto-biało-różowe główki stokrotek, rumianku i jeszcze jakiegoś tam zielska. Przyjmijmy, że mlecza.
Z przyjemnością poddała się muskaniu przez zieleninę w ptasie odnóża. Usiadła po chwili z otwartymi szeroko skrzydłami, poddając je przyjemnym podrażnieniom powodowanym przez promienie żółtej kulki. Uwielbiała się chwalić tymi swoimi nieprzeciętnymi kończynami, wznoszącymi to cielsko w powietrze.
Usiadła i powoli położyła sobie zrabowany łup na nogach a swoje kiełbasiane korale zawinęła sobie bardziej wokół szyi. Po chwili tego oporządzania się przeszła do degustacji. Zaczęła się wgryzać w zakleszczoną w paszczy karkówkę i wyrywać czerwone tkanki jak jaki pies czy kot dodatkowo wydając z siebie głęboki koci pomruk.

<--


Ostatnio zmieniony przez Cayenne dnia 26.06.14 11:10, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.14 22:24  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Wylegiwanie się na tym drzewie... to chyba nie był dobry pomysł. Podobnie jak powrót do tej dziwnej grupki. Dwójka ludzi, którzy przybyli z organizacji S.SPEC najwyraźniej wyżyć się na błąkających się po Desperacji istotach. Nah, bezbronnych, oczywiście. Krwawiących, nie w pełni sprawnych ruchowo. "Ludzie..." To, kim była Marcelina, było właściwie błogosławieństwem. A nie potępieniem, jak to wielu (ludzi, rzecz jasna) uznało.
A teraz szła, szlochając cicho. Bark ją bolał jak cholera, a ona przecież należała do wrażliwców. Trzymała się za niego, idąc powoli, kręcąc wielkimi uszami - niczym radarami na potencjalnych, głodnych i chętnych na pulpety mielone z puchatej potwory drapieżników. Wymachiwała swoim długim ogonem, zamiatając za sobą podłożę. Właściwie to jej humor był dobry, jak zwykle... mimo tego nasilającego się bólu. Eh, no cóż, nie zawsze jest oczojebnie kolorowo!
Bazyl. Bazyl? Bazyl! Gdzie jesteś? Dlaczego nie dotrzymujesz towarzystwa Cyśce? Jak to - POSZEDŁ ZAPALIĆ ZA KULISY?
Podniosła głowę wysoko, wciągając nosem okoliczne powietrze. Było nader świeżutkie, czyste... ale i tak inne. Nie to, którym niegdyś można się było delektować. Nie to, które pozostało w Edenie. Cyśka musi się tam wybrać, ot, z małą wizytą.
Ah, wywiadu udziela... Bazyl, ty kretynie, nie zgrywaj gwiazdę. Domyśl się, co teraz sądzi o tobie narrator!
W ostatniej chwili skuliła się. Jej lewe, dotąd niebieskie oko, przybrało fiołkowy odcień. Zmrużyła oczy. Tóż to jakieś ptakopodobne stworzenie pożera świeżo upolowane śniadanie. Ah, jak słodko.
Bazyl, na scenie miałeś pojawić się piętnaście minut temu. Chciałeś zrobić karierę! A teraz pozostało Ci granie jako bakteria w reklamie domestosa.
Ból w barku trochę ustał. Ale to nie zmienia faktu, że teraz nie nadaje się do większego wysiłku fizycznego... hmm, tylko dlaczego jej tak zimno w plecy?
Bazyl, MIAŁEŚ ZA NIĄ IŚĆ i chichocząc, zmrozić skutecznie atmosferę. A nie wysypując na główną bohaterkę kostki lodu z chłodziarki! Do chłodzenia mojego tigera!
Momentalnie zrobiło jej się chłodno. Po całym ciele przebiegł szybko dziki dreszcz. Zatrzęsła się, tuląc bardziej do wielkiego głazu, za którym stała. I zupełnie zapomniała o tym ptakopodobnym czymś.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.14 23:52  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Krótki spacer, szybkie i pewne kroki, zabawa, przy okazji, ogonami. Oto w jaki sposób podróżowała Adachi na teren łąki. Co miała lepszego do roboty? Oczywiście, że nic! Zupełnie nic, a bezczynne siedzenie w czterech ścianach swojego domu byłoby czymś okropnym. Popadłaby w jakąś paranoję albo klaustrofobię i co by wtedy było? No ok, w to drugie to trochę nie do końca, ale czy to ważne?! Najważniejsze było to, co może ze swoim wolnym i zarazem jakże drogocennym czasem zrobić, aby się nie nudzić i jednocześnie nie narobić. Dlatego też postanowiła wybrać się na małą wycieczkę w to, a nie w inne, miejsce.
Z drugiej strony - co tutaj będzie robiła? Posiedzi ,popatrzy na niego i sobie pójdzie? Taki był plan, potrzebowała chwilowego dotlenienia się czystym i świeżym powietrzem, by znów wrócić na brudne ulice czy też do czterech ścian swojego pokoju w opuszczonym domu.
Och, jakby już mowa o domu, to właśnie wpadła na genialny pomysł! Znajdzie sobie współlokatora, by nie czuć się tak okropnie forever alone! Genialny pomysł, tylko teraz trzeba pomyśleć nad planem działania, aby kogoś takiego znaleźć. Dobrze, dobrze, już nie przeciągam tematu! Wracajmy do rzeczywistości.
Łąka, na której to obecnie postawiła stopy, bardzo ją zaskoczyła. Myślała o chwilowym posiedzeniu na przyjemnej trawce, a tutaj... Spotkała podobne sobie istoty. Jedna z nich to.. Coś podobnego do ptaka, z racji posiadanych skrzydeł, a druga zaś miała uszy i ogon - zupełnie jak i ona sama. Kółko dziwolągów całkowicie przypadkiem się spotkało w jednym miejscu? Na to wygląda, ale ją cieszył ten obrót sprawy.
Tylko teraz... Do której pierwszej podejść? Chyba wiedziała.
- Witaj. - odparła śmiało w kierunku uszatej, stojąc nad nią zupełnie jakby była katem wiszącym nad dobrą duszyczką. Posłała jej także niezobowiązujący uśmiech, przyglądając się dziewczynie. Oczekiwała jakiejkolwiek reakcji, bo przecież nawet nie wiedziała, czy jest mile widziana. W między czasie spojrzała kątem oka na pałaszującą drugą osobę, będąca trochę dalej od nich. Chyba nie stanowi jakiegoś zagrożenia, ale nigdy nie wiadomo co może komuś odwalić w najmniej oczekiwanym momencie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.14 19:27  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Zarośla wokół dwóch uszatych istot zaczęły szeleścić. Blisko dwa metry od nich stanął On. Jacob. Jakub, Kubuś, Kubcio, Kuba inaczej. Zmrużył oczy (które i tak nie były zbyt widoczne pod osłoną maski). Spojrzał w stronę dziewczyny. "To chyba ona." Za chwilę zacznie się niezła zabawa. Spojrzał w stronę tej drugiej, z lisimi uszami i ogonem. Kątem oka zauważył też jakiegoś ptakopodobnego stwora. Wyprostował się, dzięki czemu jego rozmiary stał się jeszcze większe. Naciągnął ciemny kaptur, po czym zrobił dwa małe kroki w ich stronę.
Spojrzał w stronę dwójki. Podobnie jak w przypadku poprzednio spotkanej dwójki zasiał w ich umyśle nasionko strachu. Podszedł do tego trochę ostrożniej.
Wokół nich zaczęło robić się ciemno. Cisza stała się głośna. Chichoty, śmiechy, głosy, szepty... wszędzie. Wokół nich. Wokół tej dwójki. Chwycił niezauważenie za poręcz miecza schowanego w pasie z tyłu spodni. Chwila i stanął pomiędzy jedną, a drugą. Swoją podzielną uwagę przykuł na tą niską, z długim ogonem, dredami, uszami i sierścią. Bardzo oryginalna i ciekawa osoba. Szkoda, jeśli to jej szuka.

moc* - hipnoza, lęk - post 3 / 4.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.14 19:28  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Soczystość czerwonych tkanek... Sącząca się krew i ten ulotny kuszący zapach... Mięso!
Cay prawie nigdy nie traciła czujności. Musiałaby się nie lada rozmarzyć czy usnąć, żeby być na prawdę bezbronną jak owieczka. Usłyszała ugniatające się lekko źdźbła zieleniny pod naporem jakiegoś ciężaru. Rzecz jasna, nie przyleciał sobie tu kamień i nie spoczął, czy nie przewaliło się drzewo prawie bezszelestnie.
Chyba ma gości. Kto śmie wchodzić jej w drogę?!
Skuliła końskie uszy mocno w tył, zmrużyła gniewnie oczy i położyła swój łup na trawie, powleczona jedynie kiełbasianym szalem na szyi. Warga Cayenne po prawej stronie twarzy niebezpiecznie zadrżała, ukazały się trójkątne zęby, jej charakterystyczna krew o akacjowym zapachu wysnuła się z ust, podobnie jak wydawany odgłos warczenia.
Zakradła się za głaz, gdzie po drugiej stronie czaiła się kocica. A później także i pojawiła się druga pannica - lisica. Niczym polujący kot zniżyła się do poziomu gleby i zaczaiła się za kamień. Po krótkiej chwili w nieoczekiwanym momencie wskoczyła na niego na "cztery łapy", rycząc jak osobnik wielkich kotowatych. Wstała, rozkładając swoje imponujące skrzydła i zaczęła rozdzierać otaczające dwójkę powietrze szponami na dłoniach jak materiał, czemu towarzyszył dźwięk podobny do ostrzenia broni białej. Zaczęła wrzeszczeć jakby ktoś ją torturował. W jej ciele niebezpiecznie wzrósł poziom adrenaliny i agresji. Istna dzicz. Miała ochotę, wręcz wewnętrzny zew, rozszarpać obydwie przedstawicielki płci pięknej na "dzień dobry".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.14 19:50  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Ból w barku ustał, czuła tylko niemiłe pulsowanie. To tylko delikatne draśnięcie, gdy wróci do domu, skorzysta z zebranych niedawno ziół i sporządzi jakąś uleczającą miksturę cud. Podrapała się za głowę, opierając jedną ręką o głaz.
-Witaj - usłyszała za sobą. Wzdrygnęła się, odwracając szybko. Jej lewa źrenica przybrała na chwilę złoty kolor, po czym zmieniła się w szmaragdowy bezkres soczystej trawy. Zaśmiała się z samej siebie, patrząc na chwilę w dół, przymykając oczy, po czym podniosła wzrok, lustrując towarzyszkę. Była bardzo podobna do Cyśki, choć o wiele bliżej jej było do człowieka. -Witaj! Jestem Marcelina. - przedstawiła się na dzień dobry. Zastrzygła uszami - usłyszała jakiś szelest blisko nich. Gdy się odwróciła, ten ptakopodobny stwór, który jeszcze przed chwilą pożerał swoją zdobycz, rzucił się na nich z pazurami, ukazując całe swoje piękno i siłę. Podmuch wiatru zmierzwił ich włosy. A Cyśka jak ta wojowniczka odskoczyła zwinnie, prychając i mimowolnie wystawiając kły, z puchatych łapek wysunęła pazury. Wokół niej rozpromieniała delikatna, złota aura w postaci ledwo widocznych, anielskich skrzydeł. Kilka kamieni rzuciło się w stronę zdziczałej, okładając ją po całym ciele. Po chwili przestała, aura zniknęła, a Cyśka odsunęła się trochę w tył... zauważyła, że w okół zrobiło się jakoś ciemniej i straszniej. Mroczniej.
Zjeżyła sierść. Nie zwróciła uwagi na tą nagłą zmianę. Wszak nie raz Bazyl dla żartu popychał jej umysł w te najciemniejsze kąty.
Przy ostatnim kroku w tył natknęła się na coś, co zagrodziło jej drogę - odwróciła się błyskawicznie i aż odskoczyła. Przed nią, zupełnie znikąd, wyrósł wielki i przy tym umięśniony facet w masce. To było przerażające. Z tyłu jakiś zbzikały ptak próbujący zasiekać w sumie Bogu ducha winne, puchate kulki, a z drugiej strony czyhający tylko na ich upadek szaleniec w masce - zapewne morderca, sadysta, gwałciciel, zoofil (i jeszcze nekrofil, nie?).
To była chyba jedna z niewielu sytuacji, kiedy futrzasta potwora zupełnie nie przewidywała dalszego biegu wydarzeń. Nie zwątpiła w wielką moc własnego optymizmu, a przyszłość widziała w jaskrawych barwach. Zrobiła więc to, co jej wpadła do głowy - mimo bojowej postury wtuliła się mocniej w swój sweter. Spojrzała na lisicę z dziewięcioma ogonami.
☻ Śmiech śmiechem, jego pani była w niebezpieczeństwie. W chwili gdy ten zaczął działać na jej umysł hipnozą, pojawił się dwa metry od niego. Wielki, postawny Shinigami zagrodził drogę rozpruwaczowi, warcząc na niego i odpowiadając atakiem na atak. Jakub nie widział teraz nic, prócz jego samego i Aragota. W ten sposób Marcelina mogła ratować się ucieczką. Po chwili Shinigami stracił trochę energii i musiał wycofać się z pola walki, pamiętając o kodeksie Bogów Śmierci. Musiał, inaczej zginąłby... ☻


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 30.06.14 15:24, w całości zmieniany 3 razy
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.14 1:06  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Pomimo, iż się przywitała i wszystko zapowiadało się na przyjemne spotkanie dwóch kobiet wymordowanych, aura stworzona przez samą Adachi, śmiałą lisiczkę, stała się okropieństwem z dwóch powodów. Jakich? O tym się zaraz dowiecie z dokładną precyzją.
Pierwszym z nich była ta skrzydlata bestia, podobna do ptaka, która nagle zaatakowała ich. A to heca! Nic nie zrobiły, a zostały tak bezczelnie "przywitane". Cud, że w ogóle stworzenie przerwało konsumpcję. Nie żeby coś, ale pewnie Adachi najpierw by wszystko zjadła ze smakiem, a dopiero potem by się zajęła nieproszonymi gośćmi, bądź też całkowicie ich olała, skoro nie robią jej krzywdy, ale co ona tam wie...
Zupełnie jak i jej nowo poznana znajoma, Marcelina, której imię usłyszała zanim to wydarzenie miało miejsce, odskoczyła na bezpieczną odległość, choć nie obserwowała poczynań rozmówczyni, z którą ledwo co się poznała. Ba, nawet nie otrzymała okazji przedstawienia się, co miała własnie w tym momencie zmienić, tak dla pewności.
- Adachi, miło mi Cię poznać! - odparła, jednak wciąż nie spuszczając oczu z atakującej ich istoty, która, najwidoczniej, wpadła w jakiś szał, amok, z powodu obecności niewinnych osób, jakie to nie miały złych zamiarów.
Obserwowanie napastującego powietrze, za pomocą pazurów, skrzydlatego stworzenia doprowadziło, że nie zauważyła drugiego powodu, o którym zostało powiedziane na początku. Nie dostrzegła obecności mężczyzny w jej pobliżu przez skupienie się na ważnym celu przed sobą, lecz pomimo tego dotarło do jej komórek, dzięki genialnemu węchowi i słuchowi, że ktoś się zbliża. Została jednak dziwnie... Otumaniona. Ogarnął ją dziwny lęk, jakby włączyła się nagle, jakby za pomocą pstryknięcia palców, jakaś fobia na punkcie czegoś, o czym nigdy by nie pomyślała, iż obawia się tego. Słyszała krzyki, płacz, a następnie chichoty, śmiechy. To wszystko było chore i nie potrafiła tego racjonalnie wytłumaczyć. A pomimo tego obserwowała Marcelinę - chociaż tępym wzorkiem, jakby niczego nie rozumiała, co ja otacza. Zupełnie tak, jakby nie widziała jej, co było poniekąd prawdą. Otoczona lękami i strachem zapomniała o tym, że została zaatakowana i poznała cętkowaną wymordowaną praktycznie przed chwilą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.14 18:53  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Adachi. To imie nie mówiło mu zupełnie nic. Kurczę, przerwał pogawędkę dwóch kobitek, smuteczek. Zauważył, jak dziewczyna z dredami broni się, niczym kot. Kot... kot... momentalnie zrobiło mu się cieplej na sercu. Szybko jednak rozwiał te myśli. To chyba ona, to jej szuka. A tak dokładniej szuka jej ktoś z organizacji S.SPEC.
-Oh, jak mi przykro. - warknął cicho, spoglądając na atakującego stwora ze skrzydłami. Nie miał zamiaru walczyć, ani zabijać tej ptakopodobnej kreatury... całą swoją moc skierował jednak na jego umysł. Teraz ptak nie widział nikogo, widział tylko ciemność, zewsząd dochodziły krzyki i śmiechy, a od strony przeciwnej, gdzie stała cała gromada - pojawił się ruch. Światło. Przynęta na potwora, by choć na chwilę odwrócić jego uwagę.
Skorzystał z okazji i sięgnął wielkimi, grubymi dłońmi po tą kotopodobną istotę. Przyciągnął ją do siebie i uniósł wysoko, na poziomie trochę wyżej czoła. Na tyle wysoko, by ta wisiała nad ziemią. Dokładnie badał jej twarz i cechy szczególne, które miały pomóc mu w indetyfikacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.14 20:58  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Nie dobrze. Niepotrzebnie kocica obsypała Cayenne tą kamienną kaskadą. Wcześniej Wymordowana chciała je obydwie tylko przepędzić ze swojego terytorium rezydowania, ale teraz miała większy pretekst, by zaatakować Marcelinę. Skuliła się napastowana kamienną mżawką. Kiedy kamyczki przestały ranić jej ciało, rozłożyła skrzydła i wrzasnęła jak torturowana dziewczyna, wyzwalając swój gniew.
Nie dość, że spokój przerwały jej te niewiasty, to jeszcze wparował osobnik płci męskiej. On jeszcze bardziej rozzłościł nabuzowaną Cayenne. Wyczuła wszystkimi zwierzęcymi zmysłami, że to on jest przyczyną tych dziwnych odczuć niby lęku, mroku i zimna. No właśnie - zimna. Cay nienawidzi zimna!
Zawarczała jak pies i drapnęła mężczyznę w ramię, pozostawiając ranę ciętą o długości około decymetra i głębokości centymetra. Chciała go zaatakować mocniej, już się przystawiała do wymierzenia ciosu, ale wtedy oślepła. Cofnęła się lekko w tył oszołomiona. Widziała ciemność, w której manewrowało żółte światełko, niczym laser wabiący kota. A co ona, kot? No.. może..?
Chcąc popędzić za wabikiem, odbiła się od skały niczym rwący się kot na ofiarę w swoją lewą stronę i odbiegła kawałek, podążając za nową zabawką. Światełko skutecznie omijało niewidzialne dla niej wtedy drzewa, a ona slalomem podążała za nim. Zgromadzeni mieli chwilę czasu, aby pozałatwiać swoje sprawy, aż do czasu, gdy w pewnym momencie iskierka skręciła i pokierowała Wymordowaną wprost na grupkę, a szczególnie na mieszającego w jej głowie osobnika płci przeciwnej. Wpadła na niego i go obaliła. Uderzenie o niego przerwało tą ciemność i widok światła. Leżała uwalona przez kilka sekund powoli odzyskując świadomość. Wyprostowała łokcie, nadal siedząc na mężczyźnie. Pokręciła spuszczoną głową, próbując odgarnąć natrętne włosy i pióra, a gdy się ogarnęła, jej warga po prawej stronie zadrżała, a z ust wydało się warczenie i wyciekła gęsta ciemnoczerwona krew.
Cay z początku nie wiedziała, co się dzieję, ale po chwili odzyskała świadomość, że ktoś bawi się w jej głowie. Była wściekła. Rozłożyła i napięła skrzydła, zaciskając przy tym pazury w ubraniu mężczyzny i lekko zgniatając materiał. Nadal warcząc zbliżyła swoje wyszczerzone uzębienie do jego szyi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 1:53  •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
Dziewczyna wciąż była w transie, wciąż słyszała chichoty, śmiechy, płacze, nawet na chwilę nie przestała się bać czegoś, czego nie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć. A pomyśleć, że to wszystko przez tego faceta, o którego istnieniu całkiem niedaleko niej nie miała pojęcia. Ach... No i cóż począć? Adachi po prostu stała w jednym miejscu, niczym tępy kołek i stała, nie ruszając się nawet na milimetr. Jedyna rzecz, która ukazuje jakiekolwiek jej emocje związane z tym całym wydarzeniem, to pełen cierpienia i zarazem strachu grymas wyjaśniający wiele i to bardzo wiele.
Nieświadoma wszystkiego dziewczyna po jakimś czasie się ocknęła, widząc dziwną scenę. Jakiś mężczyzna leżał na trawie pod ciężarem stwora przypominającego ptaka. Nie spuszczała z nim przez chwilę wzroku, nie wiedząc nawet jak się w tym momencie zachować. Co ona może w tej chwili zdziałać? Nieznajomy miał maskę, więc nie było widać jego reakcji, ale otaczająca go aura złości była idealnie odczuwalna. A istota, która na nim spoczywała także nie była za bardzo miła i przyjemna, co wywnioskowała nie tylko z wydarzenia zanim straciła świadomość i kontrolę nad swoim umysłem, ale i także widząc to, co się dzieje przed jej żółtymi ślepiami.
Stwierdziła jednak, że jest to za dużo jak na jeden, krótki, niczego nie zapowiadający spacer. Nie chce w tym dłużej brać udziału. Chce mieć święty spokój od takich rzeczy. Przynajmniej dzisiaj. nie ma nastoju do takich akcji. Już jej się popsuł humor, a żeby nie dać o tym znać komukolwiek i nie zrobić czegoś głupiego, postanowiła... Uciec. Popatrzyła na Marcelinę i tamtą dwójkę ostatni raz i gdy tylko jeszcze nie zaszło do czegoś gorszego, zniknęła z łąki w zupełnej ciszy, jakby jej w ogóle tutaj nigdy nie było.


[ z tematu ]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Łąka - Page 2 Empty Re: Łąka
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach