Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Godność: Yamamoto. Po prostu. Narcyz również by tu pasowało ale ciii.
Płeć: Męska
Wiek: Realny? Szczerze? Trudno ocenić na oko. Koło 36 lat z wyglądu może mu i by dawali gdyby nie... małe zakłócenia odbioru.
Zawód: Bezdomny? Nierobotny? Opiewający swoim pięknem całą Desperację? Nadal zastanawiam się, nad idealną rolą.
Miejsce zamieszkania: Nasza słodka i opływająca w miód kraina cudów i dochodowego życia... co, nie mam na myśli M3. Desperacja domem mym!

Organizacja: X - Do analizy
Stanowisko: X - Do głębszej analizy
Rasa:Opentany
Ranga: X - Do głęboko głębszej analizy.

Moce (/artefakty/technologia):
Żywa toksyna - Jak więc widać po samej nazwie, jego ciało jest koszmarnie toksyczne. Jego pot to trucizna wystarczająco silna by kiereszować ciało Yamamoto 24/h, skóra wydziela opary co na pustyni rodzi fatamorgany... i lepiej nie rozmawiajmy o gazach z części pleców które straciły swoją szlachetną nazwę. Nie ma możliwości panowania nad swoją toksycznością przez co ta sama z siebie wyniszcza ciało swojego właściciela. Ma to jednak swój spory plus. Wszystko co próbuje go wszamać samo kończy martwe.
Zgniły trup - Ogromny fetor. Mam na myśli fetor-fetor szamba doprawionego perfumami z esencji skunksa. Jego zapach jest tak cudowny, że aż łzy do oczu spływają, głos ci staje w gardle i masz możliwość pogrania z aniołami w karty. Może nie dosłownie, bo nawet im pewnie przychodzi najpierw na myśl oderwanie sobie nosa zamiast wyłożenia królowej pik. Choć w przypadku toksyn zbyt wiele poradzić nie może, nad fetorem niejako panuje mogąc go po prostu stłumić.
Choć nigdy zbyt długo.
Regeneracja - Jego prawdziwa udręka i nic wielce skomplikowanego. Niezależnie od otrzymanych obrażeń wraca do swojego pierwotnego stanu by znowu pokiereszować samego siebie swoją trucizną. Im większe obrażenia tym dłużej mu dojście do siebie zajmuje, zwłąszcza, ze jego własne ciało sabotuje starania regeneracji. Niemniej, koniec końców znowu stanie na nogi.
Umiejętności:
Słabości:
-Ma kuku na muniu. Nie ażeby coś ale Yamamoto nie ma tak w życiu lekko. Jest niesamowicie przystojny, tak że ludzie i zwierzęta nieraz mdleją na jego widok. On to rozumie, żywy seksapil nie zawsze jest zdrowy dla delikatnych serduszek. Wspomniałem, już że jest niesamowicie cudowny? Że jego muskuły rzeźbione były dłutem na miarę Michała Anioła? Że te zęby byłyby w katalogach każdego gabinetu dentystycznego? Jak widać. Jego mniemanie o sobie jest niedostatecznie wysokie, zdaje sobie sprawę ze swoich kompleksów i każdego dnia walczy, by każdy mógł docenić jego urok.
-Jak więc widać, jego stan psychiczny jest jak najbardziej stabilny!
Co jest ogromnym wyczynem zważajac na fakt, że co chwila się rozkłada i bywa narażony na okropne substancje wypalające mu nerwy.
Wiadomo, po kilkuset latach każdy przyzwyczaja się do wszechobecnego bólu ale nawet ta niejaka obojętność na ból toksyn nie jest w stanie go przygotowywać na te poważniejsze regeneracje.
Pieruńsko. Boli. Że. Ja. Cie. Panie. I. Trzy. Siostry.
W trakcie większej regeneracji trudno mu nawet myśleć o swoim prześlicznym kolanie. A to już okrutne.
No ale. Chcesz być piękny? Musisz cierpieć...
- Ideały niby po ziemi nie chodzą ale po spotkaniu Yamamoto możesz mieć wątpliwości. Gdyby dodał sobie trochę IQ to naprawdę. Niestety jednak brak mu zbyt wiele rozsądku czy logiki. Może być to skutek faktu, że co chwila jakaś część ciała mu gnije ale najprawdopodobniej, nawet przed swoim "zgonem" nie był geniuszem.


Wygląd zewnętrzny:
Charakter:

Historia:

Dodatkowe:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach