Lentaros | Poziom Niski | Cel: Przejście z Desperacji do Edenu
"Każdy labirynt ma swego Minotaura."

Kadzidłowiec - nie kadzidło - może i był rośliną wykorzystywaną w różnych obrzędach sakralnych oraz dało się przyrządzić z niego napar o konkretnych jakichś właściwościach, lecz nie on był odpowiedzią w zagadce Rycerza. Lenowi, toteż, nie pozostało nic innego, jak zmierzyć się z konsekwencjami swojej słownej porażki; z pokomplikowaną dla niego, wyniesioną na wyżyny niebezpieczeństwa sytuacją. Posiadał tutaj parę zacnych, różnorodnych opcji - mógł zareagować na nadciągające natarcie agresywnie i z kontrą jakąś wymyślą, mógł uniknąć go i zaatakować z innego konta, mógł pokusić się na próbę zablokowania go w jakiś cudowny sposób lub... mógł rzucić się do zwinnej, prędkiej ucieczki. Stwierdziwszy, że przeciwnik jego cechować będzie się mniejszą od jego szybkością, Android uruchomił pierwszy stopień swojego specjalnego systemu - Overdrive - i przygotował się do wykonania szybkiego, śmigłego manewru. I kiedy miecz ciężki oraz obtoczony lśniącymi, błyszczącymi w ciemnościach wyładowaniami począł zlatywać w dół - prosto na personę jego skromną - to mężczyzna nasz zacny rzucił się ku pustej przestrzeni dzielącej Posąg ożywiony od ściany gęstego, wysokiego żywopłotu. Ledwo unikając długiego ostrza, Len susem zgrabnym przemknął obok odziane w ciężką, stalową zbroję oponenta i czym prędzej przeszedł do drugiej części swego planu - jak najszybszego oddalenia się od jeszcze nie tak dawno temu zagradzającego mu drogę Strażnika.

Huk donośny i głośny, i roznoszący się echem po całej okolicy rozbrzmiał w powietrzu, kiedy broń Rycerza zderzyła się z twardym gruntem roślinnego, pozbawionego sufitu korytarza. Android, nie zważając na to, pognał przed siebie i jeżeli odważy się spojrzeć przez ramię, to ujrzy, że gdy dzieliło go już dobre kilka metrów od Statuty, to ta dopiero zdołała się wyprostować i unieść miecz swój na wysokość klatki piersiowej. Biednemu Rycerzowi zajął kolejny moment - i kawałek przebyty przez Lentarosa - na odwrócenie się z chrzęstem i klekotem noszonej zbroi, jak również ruszenie wolnym marszem w kierunku, w którym czmychnął Android - mimo bycia sztucznym tworem i ożywionym posągiem, ciężar rynsztunku zdawał się działać na niego jak na każdego pradawnego wojownika. Następna chwila - i znowu metry liczne pokonane - i bohater nasz zostawił Strażnika daleko za sobą, w ciemnościach oraz mrokach Labiryntu. Mógł już spokojnie odetchnąć, lecz czy pozostanie w miejscu tym - ze ścigającym go uparcie, jakże dzielnie Rycerzem - było rozważne?
Cóż, jego wybór!

WYDARZENIE ZAKOŃCZONE

(Dodatkowe) Informacje:

• Warunki: chłodnawo (mniej więcej -7 stopni Celsjusza), lekki wiatr, jest około godziny dwudziestej.
  
• Możesz napisać jeszcze tutaj bądź dać sobie z.t.