Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 10.01.18 0:05  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
Nie miała powodów, by zareagować negatywnie na wcale nie taką obraźliwą gafę mężczyzny. Zaśmiała się lekko w odpowiedzi i pokręciła głową, „mimowolnie” machnęła lekceważąco ręką, chcąc dać mu znak, że wcale jej to nie obeszło. Dość naturalna reakcja jak na androida, ale i takie miała wmontowane, niekoniecznie pasujące go Sonody v1, bo ta miała w zwyczaju obrażać się o wszystko, ale cóż – nie może być idealnie. A Soda nie chowała do nikogo urazy. Co najwyżej określała mianem mniej lub bardziej przystępnego społecznie, odpowiednie typy określając też wrogimi lub przeciwnie – przyjaznymi. Usergor w całym swoim gapiostwie plasował się wśród tych drugich. Tylko najmilsze dusze przejmowały się uczuciami tych, którzy owych uczuć w praktyce wcale nie mają. Owszem, mogłaby się rozzłościć, a wtedy prowadziłaby taktykę wrogiego nastawienia, owianego milczeniem i spojrzeniami chłodnymi jak stal jej szkieletu. Nie miała jednak ku temu powodu. Nie w tym przypadku.
Bądźmy szczerzy. Tylko normalni wiodą normalne życie, a ja jestem anormalna, więc i moje istnienie powiela te cechę. Jestem tego świadoma. Niektórzy replikanci żyją w kłamliwej ułudzie swoich zabezpieczonych procesów, nie przyjmując do siebie własnej osobliwości maszyny, bo tak ich zaprogramowano – stwierdziła, spoglądając na niego z nad wyraz spokojnym wyrazem twarzy. Była cholernie inteligentna, a dodanie dwa do dwóch w tym przypadku było symbolem czegoś znacznie większego, co nie każde AI było w stanie ogarnąć. Sonoda znała swoje przeznaczenie. Wiedziała, że istnieje tylko z woli ludzkiej. Nie odczuwała różnic negatywnie, a jej stan można było porównać do osoby, która zaakceptowała wszystko bez słowa, bo nie mogła zaprotestować. Co by to dało? Nie przywróciłaby życia swojemu pierwowzorowi, a celem jej egzystencji było jak najskuteczniejsze zastąpienie braku Sonody v1 i służba dla władzy. Pozbawiona swojej indywidualności, stałaby się tylko androidem na posyłki.
Czy widziałby różnicę?
Jest zachwycony nieograniczoną ilością głaskania o każdej porze – odparła lekko żartobliwie i uśmiechnęła się, przywołując w pamięci jego grubą postać. Czarne futerko połyskujące w świetle słońca, gdy wygrzewa się w promieniach padających z okna. Zainteresowane spojrzenie, gdy zdaje sobie sprawę z jej obecności, pozornie leniwe dołączenie do niej, wspięcie po kolanach i ułożenie się na nich wygodnie. Nikt go stamtąd nie ruszy, dopóki sam nie zdecyduje się pójść.
Padło pytanie ze strony Sonody, które niespodziewanie dla niej, wzbudziło w mężczyźnie skrajne emocje. Przyglądała mu się z uwagą, obserwując każdą zmianę, a widząc lekko zaszklone spojrzenie, i ona złagodniała na twarzy. Nie chciała przypominać w tej chwili rzeźby. To nie była jej funkcja. Miała być żywa w swoim martwym ciele, bo tak chcieli jej twórcy. Wiedziała, że jest kimś żywcem wyciągniętym ze skrawków wspomnień i fotografii, więc pośrednio nie dowiedziała się niczego nowego.
Masz kogoś na myśli, prawda? – spytała, choć wiedziała, że odpowiedź będzie twierdząca. Nie pomogło jej to w zrozumieniu decyzji swojego brata, stąd chciała rozwinąć trochę temat, może naruszyć sfery ludzkiego sentymentu na nowo. Każdy był inny, reakcje nie powielały się, bo ludzkie przeżywali śmierć bliskich na tysiące sposobów. Niektórym wystarczyłby sam powrót tego ckliwego widma, żeby zaznać odrobiny spokoju.
Podświadomie czuła potrzebę opowiedzenia swojej historii mężczyźnie, ale nie wiedziała jak zareagowałby na to jej brat. Nie mogłaby sobie pozwolić na niepotrzebne wzburzanie go  rozpowiadaniem ich rodzinnych problemów, co mogłoby się odwrócić przeciwko niemu, a w systemie Sonody bezpieczeństwo Shinry stało na najwyższym piedestale. Wyżej niż służba, choć tak być nie powinno… Ale co tam! Co ciekawe, nie umiałaby powiedzieć o nim jak o „bracie Sonody”. Choć sama Sonoda v1 mogła być dla niej kimś obcym i odmiennym, tak Shinra zawsze był jej braciszkiem. Jakby całkowicie przejęła relację i przyswoiła ją sobie, nieodwołalnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.01.18 17:26  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
Reakcja kobiety z początku mogła być problematyczna dla niego do zrozumienia. I nie, nie tylko z samego twierdzenia "kobiety są skomplikowane", to była raczej kwestia, co maszyna rozumie przez to. Ciągle chciał ją traktować jak człowieka na równi sobie i być może przyjąłby te gesty z ulgą, ale świadomość że za tymi oczyma kryje się program, nie umysł trochę mu to przyćmiewała. Czyżby jego uprzedzenia wobec innych ras zaczynały się też odzywać wobec maszyn? Hm, oby nie. Jeszcze trochę i będzie wrzeszczał na toster że jest zdrajcą M-3 albo coś, więc może niech już tego tak nie próbuje wyolbrzymiać.
Zostańmy przy tym, że Sonoda to kobieta. Nawet gdy wyjaśniła co ona sądzi o jego "gafie", wciąż nie zamierzał patrzeć na nią w inny sposób. Kobieta, inteligentna, miła, uprzejma... I naprawdę ładna.
Jego umysł sam go gryzł w tył głowy przy tej ostatniej myśli. Przeleciało mu przez głowę "jak na androida". Chciał się za to skarcić, ale ech, chyba póki co nie będzie miał na to wpływu. Może jak z nią porozmawia dłużej, lepiej zapozna. Może jak zmienią temat, pogadają o czymś innym, w jego spojrzeniu Sonoda znów stanie się człowiekiem. Nie maszyną o takowego wyglądzie.
- Jesteś bardziej świadoma samej siebie niż kilka osób jakie znam. - Stwierdził z pewnego sortu przekąsem. Niektórzy ludzie nie posiadali czegoś takiego, jak pokora. Uważali że wszystko jest dla nich, że wszystko się im należy. Że są najlepsi i tylko na najlepsze zasługują.
A tak nie jest. Nie było. Nie będzie. Nie ma najlepszych, bo każdy może być takowym. Każdy ma potencjał - od niego zależy, jak go wykorzysta. Ursegor był zadowolony z tego, gdzie był. Wykonywał rozkazy, nie wydawał ich. To wszystko, czego potrzebuje.
Nie czuł potrzeby komentowania odpowiedzi a pro po kota. W zasadzie to samo w sobie odpowiedziało na wszystko, o co mógł spytać w kwestii futrzastego towarzysza kobiety. Kot zapewne o ile nie polegał na zapachu, tak widok tej samej osóbki z pewnością pozwalał mu się do niej przywiązać. Nawet jeśli nie miała tego samego ciepła i reakcji, co miałby człowiek. To wciąż kot jednak, więc zapewne złudzenie wyglądu i zachowania kobiety na niego działa.
Hmmmm. Nie sądził że będzie drążyć ten temat. Zwrócił na chwilę spojrzenie ku jej twarzy. Było nieco... Podłamane. Smutne. Wspomnienie z pewnością trochę zepsuło mu nastrój.
Ale skoro już i tak jest to rozkopane, to można się zakopać głębiej, prawda? Zwrócił więc swoje spojrzenie gdzieś przed siebie, zbierając się przez krótki moment do odpowiedzi na pytanie.
- Owszem. Miałem siostrę, starszą od siebie. Lubiłem ją. Kochałem ją. I choć byłem wtedy mały, niezdolny do zrobienia niczego... Widziałem jak umiera. Widziałem, jak jedna z desperacyjnych bestii która wdarła się do miasta rozszarpuje ją na strzępy. Widziałem jak umiera. Próbowałem coś zrobić, walczyć, lecz byłem bez szans. Czy chciałbym ją przywrócić do życia jako maszynę? ... - Pokręcił przecząco głową, wypuszczając z siebie powoli i wyraźnie powietrze w westchnięciu. - Pewnie kochałbym ją, jak prawdziwą... Ale nie chcę tego. Chcę ją pamiętać. Nie chce jej zastępować. - Wzruszył nieznacznie barkami, by następnie zwrócić spojrzenie ku ciemnym, głębokim oczom maszyny. W takim stanie jak ten, gdy zapominał o tym czym jest istota przed nim, czuł chęć objęcia jej. Przytulenia. Poczucia, że ktoś jest w pobliżu niego... Ktoś, kogo już nie ma. Miast jednak wyskakiwać z jakimiś nagłymi gestami, postanowił zmienić temat i zapytać o coś być może równie intymnego. - Powiedz, Sonodo. Co jeśli ktoś by się zakochał w tobie, z całą świadomością faktu że jesteś... Kim jesteś? Zakładając oczywiście że byłby w twoim typie. Co byś zrobiła w takiej sytuacji, jakby to wyglądało? - Pytanie dość intymnej natury, acz w chwili takiej jak ta, to pytanie chciał zadać. Chciał usłyszeć nań odpowiedź. Chciał wiedzieć. Zwyczajnie, tyle. Nie wieszał nieco posmutniałego wzroku zbyt długo na kobiecie, by nie powodować w niej jakiegoś poczucia niepewności czy czegoś w tym stylu. Kto wie co inni mogą myśleć o dorosłym facecie jakiego wspomnienia o siostrze doprowadzają na skraj płaczu?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.18 3:05  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
Najprościej sprawę ujmując, Sonoda całkowicie akceptowała postrzeganie Ursergora, bo w żaden sposób nie narzucał jej swojej woli, a cała sprawa była legalna wobec prawa i zgodna z większością ludzkich algorytmów, do których musiała je dopasować. Warto nadmienić, że słaby z niej sędzia, więc nie pozwalała sobie na wymuszenie negatywnego postrzeganie tego, co wedle jej systemu negatywnym nie było, nawet jeśli w jakiś sposób podważałoby sens istnienia Sody jako wysoce funkcjonującego replikanta. Była świadoma tego, że ludzie cechowali się przeróżnymi sposobami reagowania na uczucia. Nie byli tak schematyczni jak maszyny. Wszystko miało wpływ, choćby zależność gospodarki hormonalnej, ciśnienie atmosferyczne czy otaczające ich kolory mebli.
Smutek też ma wiele obliczy. Dla jednego liczył się sam powrót do stanu sprzed tragedii, czego przykładem mógł być Shinra, który prawdopodobnie widział w siostrze dawną stabilność i spokój, jaki przywróciła mu dopiero świadomość, że owy symbol tego stanu ma na wyciągnięcie ręki, a nie gdzieś głęboko w grobie. Innym ukojenie dawało samo wspomnienie, zaś naruszenie tego wszystkiego stanowiło ich profanację, zbezczeszczenie.
To normalne. Domyślam się, że pamięć o niej zmotywowała cię do dołączenia do s.spec, żeby nigdy więcej nie stać bezradnym w obliczu zagrożenia. Ulepszyła cię. Może szukasz zemsty? Pogodziłeś się z jej śmiercią, a tęsknota daje ci siłę by walczyć – wydedukowała po drodze, prawdopodobnie porównując sobie sytuację z którymś z tysiąca filmów czy książek. Najprościej uczyć się z popkultury, bo korzystanie z mnogości motywów stanowiło dla niej samą przyjemność w zapamiętywaniu ścieżek jakimi podążali bohaterowie. Ich nazwiska nie były ważne, a tok działania, motywacje, morale, decyzje.
Replikant jest dla tych, którzy boleśnie czują jak kruche jest życie. Boją się kolejnej straty. Chcąc wrócić do normalnego życia, często szukają tych brakujących elementów w ramionach innych osób. Potem je ranią, sami siebie oszukując, zmyślając i przypisując komuś cechy wcześniejszego partnera. Czemuż więc android nie jest odpowiedzią? To proste. Ja nie czuję. Mnie nie zranisz, jeśli się znudzę.
To czym teraz dzieliła się z nim Sonoda, było raczej zwięzłym streszczeniem wszystkich opinii i historii, które udało jej się zebrać. Jedną wielką chłodną dedukcją na temat jednej z najdelikatniejszych sfer ludzkiego życia. Na temat przemijania i całkowitego sobie z nim nie radzenia ludzkości. Czy replikanci nie byli tylko krokiem dalej w biomechanizowaniu ciał? Kiedy narodzi się sposób by ulokować mózg ludzki w metalowym ciele? Już teraz wymordowani czy po części też łowcy naruszają to tabu, stając się długowiecznymi istotami i sięgając po to, czego współczesny świat pragnie.
Domyślam się, że nie miałabym nic przeciwko. Nie mam swojego typu idealnego partnera. Nie nastawiam się nawet na deklarowanie swojej seksualności. Jeśli związek z maszyną miałby kogoś uszczęśliwić, a moje algorytmy wykazałyby, że to niezła partia i wzorowy obywatel, to czemu miałabym odmówić?
Uśmiechnęła się sympatycznie do mężczyzny, nie biorąc wcale pod uwagę tego, że mógłby poprzez to pytanie wykazywać jakiekolwiek zainteresowanie jej osobą. Ludzie pytali ją o te sprawę niejednokrotnie, często bardziej bezceremonialnie, a jej odpowiedź niezmiennie wyglądała tak samo. Nic nie powstrzymywało Sody przed wejściem w głębszą relację z człowiekiem, który wiedziałby w co się rzeczywiście pakuje. Nigdy w życiu jednak nie brnęłaby w kłamstwo o byciu żywą, jeśli w rzeczywistości było inaczej. Może i nie zaczynała rozmów od „cześć, jestem replikantem”, ale zawsze uświadamiała swoich nowych znajomych o okolicznościach, które raz szokowały, a kiedy indziej przyjmowane były bez większych rewelacji, choć zawsze towarzyszyły temu góry pytań czy stereotypowych gaf ze strony człowieka.  
Myślę, że problem zacząłby się dopiero w chwili, w której ten ktoś zakochałby się w wizji mnie jako pełnoprawnego człowieka, którym nigdy nie będę. Odpowiadając na kolejne pytanie – po cywilu uświadamiam ludzi, że jestem replikantem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.18 17:44  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
Pokręcił przecząco głową na wszystko, co kobieta dotąd wydedukowała z jego opowiadania. To dość logiczny tok myślenia, owszem, lecz to nie sposób w jaki potoczyła się ta historia. Nie było typowego motywu zemsty za siostrę, siły z rozpaczy czy czegoś jeszcze innego.
- Nie było tak. Zostałem siłą wcielony do wojska, gdyż miałem zbyt... Bliski kontakt z zarażonym. W ten sposób chociaż mogłem się jakoś przysłużyć i być ciągle pod obserwacją. Na szczęście, niczego nie złapałem, i już tak zostałem. Odnalazłem się w byciu żołnierzem i wypełnianiu rozkazów. - Ugryzł się w język, chcąc dopowiedzieć "jak maszyna". Zapewne nie uraziłoby to kobiety, jak zresztą dopowiedziała to już wcześniej, lecz wciąż nie chciał tego mówić. Może nie uznawał tego za "tabu", ale jednak czułby się niezręcznie coś przyrównując do maszyny gdy jedna z takowych jest obok niego. Ot, zwyczajnie.
- Myślę że nie byłoby łatwo się Tobą znudzić, Sonodo, ale to tylko moja opinia. - Posłał jej delikatny, miły uśmiech, chcąc też nieco odgonić swoje myśli od siostry i ogólnie zmienić temat rozmowy na nieco milszy. Poza tym, z ciekawości też chciał zobaczyć reakcję osóbki obok niego na ten mały komplement. Ot, z ciekawości, nic więcej. To co mówiła jednak, było prawdą. Replikant może zastąpić kogoś, kogo już nie ma, by poradzić sobie z tym, lub jeszcze bardziej pogrążyć się w tym kłamstwie i uznać, że ta maszyna to tak naprawdę ta jedna osoba, której nie ma. Tu jest różnica między snem a rzeczywistością, wspomnieniami a teraźniejszością. Niektórzy nie umieli jej rozdzielić, niestety.
To ciekawe. Najwidoczniej była przygotowana na ewentualność kogoś, kto chciałby oddać swoje "serce" w jej dłonie, nawet jeśli android "nie czuje". Być może ulokowanie uczuć w taki sposób to coś bezpieczniejszego niż niestabilni w emocjach ludzie? W takim wypadku wszak wiesz, że maszyna cię nie zostawi, tak długo jak pasujesz jej do parametrów. Nie zostawi cię bo zrobiłeś coś nie tak, nie będzie sfrustrowana, nie będzie zła...
- A w sytuacji gdy faktycznie ktoś taki by się znalazł i chciał... Jakby to ująć, bliższego kontaktu? Czy związek z Tobą byłby czysto platoniczną relacją? - Trochę przycinał się w trakcie tej rozmowy, może nawet z lekkim wstydem o nią pytając. Rozładował zakłopotanie przez gest dość intensywnego podrapania się po tyle głowy i nieco głupkowaty uśmiech, acz ciekawość go w tym wypadku by zamordowała, gdyby nie spytał jak, cóż... Jak by z nią było w łóżku. Nie chciał pytać już tak bezpośrednio o jej preferencje czy fakt jak byłaby "emocjonalna" w trakcie takowego.
Choć te pytania krążyły gdzieś w tyle głowy. Acz na razie wolał ich nie wspominać. Serio. Nie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.18 23:39  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
Dedukcja Sody polegała na poznanych historiach, obejrzanych filmach, przeczytanych książkach. Czyjąś śmierć łatwo połączyć z powołaniem, co też było jej pierwszą myślą, którą chętnie i pewnie podzieliła się z Ursergorem. Wysokie prawdopodobieństwo takiego toku zdarzeń pozwoliło androidowi na dość śmiałe podzielenie się z nim swoją wersją, która… ku jej zdziwieniu, wcale nie skupiała się na emocjonalnym podejściu do sprawy. Przyłączył się do s.specu z czyjejś woli, a potem został na miejscu, bo tak mu przypasowało. Miał ku temu predyspozycję, wcześniejsze wydarzenia tylko pozornie pokierowały go w tę stronę.
Kto wie? Może to było jego przeznaczenie? Ale co android może wiedzieć o tym, co jest zapisane w gwiazdach, jeśli polega tylko na zmiennych, statystykach i prawdopodobieństwie?
To też wiele wyjaśnia – skwitowała z pełnym zrozumieniem. Zapamiętała tę wypowiedź. Nie tak, żeby sobie ją później wykorzystać w plotkach, ale podobał się jej fakt, że to było coś innego. Odmiennego. Nieprzewidywalnego. Taka odpowiedź namiesza trochę w spisach, wpłynie na charakter wypowiedzi, jeśli ktokolwiek kiedykolwiek będzie chciał z nią porozmawiać na ten temat, bo była bogatsza o nowy pogląd.
Ludzie chwalą sobie wszechstronnych rozmówców – odparła, odwzajemniając uśmiech. Dobrze rozmawiało jej się z Ursergorem. Był dość niecodziennych towarzyszem, ale sprawiał pozytywne wrażenie. Udowadniał, że istnieją jeszcze wyżej postawieni skłonni do normalnych dyskusji. Nie przeszkadzała jej jego ciekawość, bo sama przecież z tego korzystała. Cenne doświadczenie i nowe zapatrywania, spojrzenia i zdania, które pozwalały jej się rozwijać na wielu płaszczyznach. Rozmowa z androidem, tak świadomym jak Soda, stanowiła pewną atrakcję dla żywych. Poznawali te zewnętrzne, społeczne mechanizmy replikanta.
Nie mi tutaj oceniać. Nie mogę się zakochać, bo nic nie odzwierciedli prawdziwych ludzkich uczuć. Mogę zagwarantować tej osobie bezpieczeństwo, psychiczne wsparcie, dzielenie zainteresowań i pasji, próby zrozumienia w miarę moich możliwości, ciepło moich objęć, wierność. To samo gwarantuje przyjaciołom i rodzinie. Określ to jak chcesz.
Soda nie roztkliwiała się nad tym, jeśli nie miała powodów. Nie była zbyt doświadczona w romantycznych relacjach damsko-męskich czy damsko-damskich. Istniała dopiero od dwóch lat, nie była nigdy w związku. Zdarzało się, że nie chwytała prób flirtu, chociaż te najczęściej padały przed wyznaniem prawdy o prawdziwej naturze, przypadkowo w miejscach publicznych. Wiedziała, że była w pewien sposób atrakcyjna dla tych, którzy lubili typ młodej i skromnej Azjatki, ale nie wykorzystywała tego – bo i po co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.18 20:23  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
To niby było takie proste, a jednak z logicznego punktu widzenia, na tyle niestandardowe że zdołało zaskoczyć Sonodę. Oczywiście, posiadał pokłady niechęci do wymordowanych, i zapewne byłby pierwszym by posłać takowemu kule między oczy (lub ostrze noża), ale to zostało w nim zaszczepione. Propaganda od najmłodszych lat uczyła go, że ludzie za murami nie są ludźmi. To bestie, czekające na to, aż w najmniej oczekiwanej chwili będzie się odsłoniętym, by zabić, rozerwać na strzępy, zniszczyć. A czasem nawet i bez czekania.
Stąd też miał mieszane uczucia wobec istot w więzieniach czy wpuszczanych do miasta członków Nowej Wiary. Zwłaszcza tych ostatnich. Jaka jest szansa że jeden z nich nie będzie taką samą, krwiożerczą bestią jaka zabiła jego siostrę? Jaka?
Żadna. A on nie może z tym zrobić kompletnie nic.
- Wiem, to nie jest niesamowita historia bohatera jaki przez śmierć kogoś bliskiego stał się silnym i dumnym żołnierzem... Jestem tylko człowiekiem. Człowiekiem jaki nie jest w stanie rządzić innymi, i lubi podążać za rozkazami, który odnalazł się w armijnym żywocie. - Rozłożył bezradnie ręce na boki. Jakby nie było - nie jest zupełnie nikim ciekawym. Nie ma jakichś hobby czy zajęć które mógłby wykonywać w czasie wolnym. Jego życiem była służba, a teraz, gdy mu ona zniknęła ze względu na tą cholerną ranę... Zaczął zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo nie jest w stanie funkcjonować bez rozkazów od kogoś innego. Bez celu w każdym dniu. Będąc samemu sobie sterem i okrętem.
Powinien to zmienić. Nauczyć się być niezależnym, robić coś ze sobą, gdy nie jest w stanie być wojskowym. Ale jak to zrobić, gdy od nastoletniego wieku znało się wojenny dryl?
- Nie tylko to sprawia, że tak uważam. Jesteś interesującą osobą, Sonodo. - Pokiwał lekko głową z uśmiechem. Lubił komplementować innych, acz nie próbował osiagnąć tutaj niczego konkretnego. To nie była próba flirtu. Zwyczajnie mówił, co myślił, znowu pilnując swoich słów, by nie powiedzieć "istotą" lub "maszyną". Łapał się na tym, i nie chciał używać tych słów, zwyczajnie w formie obawy że zostanie ona negatywnie przyjęta. To tak jakby zwracać się do obcokrajowca (jak Faust) per "obcokrajowiec". Zwyczajnie nietaktowne.
Wyjaśnienie było nieco okrężne wobec tego, o co Faust pytał, więc blondyn zrozumiał że musi być bardziej... Dosłowny? Heh.
- Rozumiem, acz nie do końca o to pytałem... Może inaczej. Czy jesteś faktycznie przystosowana mechanicznie do seksu? - Bardziej potocznie się nie dało. Niemiec dawno wyszedł już ze wstydliwej fazy pytania o takie rzeczy, poprzednio czuł zakłopotanie głównie faktem, że sam się zmuszał do szukania tych zamienników słów, zamiast być do bólu prostoliniowym. Tutaj nie miał problemu to faktycznie wypowiedzieć. I cóż, wciąż był ciekawy.
Czy chciałby spróbować gdyby to potwierdziła? Być może taka myśl przeszłaby mu przez głowę. Kto wie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.02.18 23:02  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
W zrozumieniu Sonody, nawet tak proste stwierdzenie jak „jestem tylko człowiekiem”, było zdecydowanie bardziej skomplikowane niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Dla androida istoty żywe były najbardziej złożone, nieskończone w swoich możliwościach i wszelkich nieodgadnionych zmianach, które następowały zawsze przypadkowo. Może i dało się to szacować przez pryzmat prawdopodobieństw i analizy tych przeróżnych zmiennych, ale nie istniał jeden trafny sposób. Replikantka zauważyła jednak, że to wszystko sprawiało problem nie tylko jej oprogramowaniu, a nawet samym ludziom, bo i oni zaczynali zauważać, że granica człowieczeństwa zdecydowanie nie była stabilna, schematyczna i przewidywalna.
Jestem czymś nowym i jeszcze nie powszechnie spotykanym. Taka jest ludzka natura, choć mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła – stwierdziła lekkim tonem, uśmiechając się do niego tajemniczo na swój sposób. Wizja piekielnych czeluści nie przerażała tak jak kiedyś, więc żartowanie na ten temat przychodziło dziewczynie łatwo i zwykle nie spotykało się z negatywnym odbiorem. Korzystanie z idiomów wchodziło w zestaw człowieczych drobnostek, z których korzystała, by dodać sobie w ludzkich statystykach. Tym samym skorzystała z kolejnej opcji, zakładając nogę na nogę i poprawiając się na ławce, jakby miało być jej jakkolwiek niewygodnie, choć w rzeczywistości wcale nie zwracała na to uwagi.
O tym mówię – zaśmiała się lekko i pokręciła głową. – Starasz się traktować mnie jak żywą kobietę, ale z drugiej strony pozwalasz sobie na bardzo śmiałe pytania dotyczące stref, o których nawet nie próbowałbyś napomknąć w innym towarzystwie. Tu wychodzą na światło dziennie nieskończone pokłady ciekawości wobec nieznanego.
Oprogramowanie ostrzegawczo zapaliło lampkę, która miała sygnalizować dziewczynie, że tego typu prowadzone rozmowy prowadzą ku flirtowi. Podświadomie założyła, że Ursergor wykazywał zainteresowanie, a poprzez pytania pozwalał sobie obadać teren. Nie miała zamiaru mówić o tych śmiałych podejrzeniach na głos, dopóki mężczyzna sam tego nie potwierdzi, więc pozostała zaklęta w swojej przyjaznej postawie.
Gdybyś zastanowił się przez chwilę nad sensem słowa replikant i nad naszym przeznaczeniem, sam odpowiedziałbyś sobie na to pytanie – skwitowała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.18 20:01  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
- Myślę, że już czeka tam na mnie miejsce. - Odpowiedział bez większych wahań, odwzajemniając uśmiech. Nie należał do zbyt katolickich osób, a tym bardziej jego stosunek do tak zwanych przez siebie samych "aniołów" był conajmniej wrogi. Jeśli więc z jakichkolwiek powodów to miałoby istnieć, z pewnością czeka tam już na niego miejsce, biorąc pod uwagę odstrzelone anioły, czy innych wymordowanych. Nie będzie kłamał - jest złym człowiekiem, który wyrządził swoje złe rzeczy, dla dobra innych.
Ale dobrymi chęciami droga do piekła jest wybrukowana. To tam za pierwszym stopniem. Czy faktycznie uniknął kontynuowania tematu o jej specyficzności? Być może miał wrażenie, że zaczyna robić się już pod tym względem z lekka inwazyjny, stąd też zaczął powoli się wycofywać.
Nim jednak zdołał to zrobić, ciekawość wzięła górę. Nigdy nie zastanawiał się za nadto nad androidami i znaczeniami ich imion, ani też nad ich technicznymi zagwozdkami, stąd też pytał. Nieważne jakkolwiek to brzmiało.
Jej słowa o tym, że nie próbowałby napomknąć o czymś takim w innym towarzystwie natychmiast przypomniały mu Saiyuri. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, w jakim można było odnaleźć znamiona czegoś przypominającego politowanie? Niemniej, z takowym również lekko pokręcił głową na boki. Och, Sonodo, jeszcze nawet w połowie nie znasz Fausta by tak twierdzić.
- Za mało mnie znasz zatem. - Odpowiedział z lekka oszczędniej, pozostawiając replikanta z tajemniczym, może nawet lekka cwaniackim uśmiechem i niedopowiedzeniami. Czy faktycznie byłby tak śmiały wobec innej, ledwie poznanej kobiety? Może nie, ale jednak wobec Sai był całkiem śmiały, i żadne z nich potem na to nie marudziło... Heh.
Uniósł dłoń z palcem wskazującym wystawionym przed pięść, jakby chciał coś powiedzieć, ale w następnej chwili opuścił ją, zamknął usta i lekko uniósł linię ust w górę, pokiwując głową w sumie samemu do siebie aniżeli do Sonody, tym bardziej że odsuną od niej spojrzenie gdzieś bardziej na bok.
- Nie zaprzeczę, to ma sens. - Powrócił wzrokiem dwukolorowych paczałek do osóbki obok niego. - Jeśli czujesz, że moje pytania zaczynają być zbyt inwazyjne, powiedz. Czasem daje się zbyt ponieść i plotę co mi ślina na język przyniesie. - Zasugerował, chcąc obrać nieco bezpieczniejszą drogę w ich rozmowie. Jak sama mu wytknęła przed chwilą, był nader śmiały właśnie przez to, że pomimo prób traktowania jej jak kobieta podświadomie wypytywał ją o rzeczy, jakie (raczej) by nie pytał normalnej kobiety. Z drugiej strony, w wypadku takowej wie jak to działa choćby z biologii w szkole. W kwestii androida jednak, czegoś takiego w szkole nie uczą, stąd też pytania, stąd też ciekawość...
Stąd też zainteresowanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.18 0:18  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
Uśmiechnęła się w odpowiedzi na komentarz o piekle. Jako android nie musiała się bać tych szalonych religijnych wymysłów. Nie czuła lęku przed śmiercią, właściwie wcale nie czuła strachu. Ból odbierała jako problem systemu, a poza komunikatem, że coś jest nie tak, nie mogła powiedzieć o tym wiele więcej. Jeśli urwałoby jej nogę, kuśtykałaby dalej w ramach porykiwań oprogramowania, które przypominałoby dziewczynie, że przechylenie się bardziej na prawo, czemu towarzyszyłaby próba oparcia ciężaru ciała na nieobecnej nodze, skończyłoby się na 100% upadkiem… Chyba, że by się złapała czegoś zarejestrowanego w chwili lotu, a wtedy prawdopodobieństwo spadłoby trochę, dopóki nie poznałaby wyniku operacji.
Poznałam cię dwadzieścia pięć minut temu. Potrzeba jeszcze wiele czasu wypełnionego rozmowami i różnymi sytuacjami, żeby mój system rozpracował twoje cechy, przyzwyczajenia, a to i tak efekt nie byłby zadowalający – stwierdziła, wzruszając ramionami. Przynajmniej była szczera. Nie wywyższała zdolności swojego oprogramowania, bo choć trzeba było przyznać, że moc obliczeniową czy pamięć miała niezrównanie lepsze, tylko niedoskonały umysł można było nazwać w pełni ludzkim. Niedoskonałości i wady stanowiły nierozłączną część bycia człowiekiem, nikt nie był idealny, nieśmiertelny i niepokonany. Replikanci uzupełniali co po niektóre defekty bycia miękkim organizmem… właściwie większość.
Nie obrażę się. Jesteś zbyt miły, żeby się na ciebie boczyć – stwierdziła poufale, uśmiechnęła się ciepło. Pozwoliła sobie przy nim na takie niemal przyjacielskie zwierzenia, bo odbierała od niego pozytywne bodźce, którym ufała. Nawet jeśli spędzał z nią czas tylko po to by dowiedzieć się czegoś o jej… rasie. Nawet jeśli, nie wyszłaby z tego z pustymi rękami. Każda rozmowa rozwijała ją, a każda relacja uzupełniała obraz ludzkości, który miał jeszcze wiele luk do zapełnienia. Chciała poznać jak najwięcej różnych charakterów, chciała nauczyć się z nimi żyć, przy czym rozwijać też własny charakter. Może nigdy nie będzie tak ludzka jakby chciała, ale przynajmniej stanie się najlepiej zorientowanym w socjologii i psychologii replikantem w tym mieście.
Co więc ty sądzisz o relacji romantycznej z androidem? – odbiła piłeczkę bez cienia zakłopotania w głosie. Podejmowała jego nietknięte wstydem techniki? Mały rewanż ze strony replikantki? Wyzwanie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.18 19:23  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
Pod tym względem maszyny miały jednak dużo wygodniej od ludzi. Nikt im nie wpajał od początku egzystencji że czeka na nie to lub to w zależności od tego, jak będą żyć. Mają swoje wytyczne, swoje cele, i ich się trzymają. Nie mają wiary. Nie mają uczuć. Nie odczuwają zarówno negatywów, jak i pozytywów życia. Poprostu są, i to im wystarcza. Można by ująć, że android to idealny przykład osoby jaka osiągnęła wewnętrzny katharsis czy jak to się tam pisze. Wewnętrzną równowagę.
- Nie zamierzam odbierać ci możliwości poznania mnie przez więcej niż dwadzieścia pięć minut. Ani też by to była ostatnia sesja takowego poznawania. - Bezczelnie puścił Sonodzie oczko, uśmiechając się przy tym wyraźnie. Owszem, wielu ludzi by mogło patrzyć na niego ze skrzywieniem za to, jak traktuje maszynę. Że to fetysz, że to nieludzkie, i wiele, innych określeń.
Lecz prawda jest, dlaczego miałby o to dbać? Skoro tworzone są maszyny na wzór ludzi i mają na celu bycie tak dokładnie odwzorowanymi by złudzić innych i zająć miejsce osoby jaką replikują... Dlaczego więc miałby nie traktować takowej maszyny jak człowieka, będąc tak samo dowcipnym, ale także i odważnym i może nawet z odrobinę bezczelnym, przynajmniej w prywatnej rozmowie? Nie zamierza dawać maszynie taryfy ulgowej na siebie dlatego, że jest maszyną. Skoro udaje człowieka - musi oberwać każdym plusem i minusem takowej.
Niemniej, czasami jednak nawet i wobec ludzi przesadzał, stąd tez chciał się zreflektować na swoją zuchwałość. Odpowiedź jednak go rozluźniła i ponownie przekonała, że nie powinien się tego obawiać. - Dziękuję, choć nie musisz być dla mnie aż tak wyrozumiała. Czasem trzeba mnie przywołać do porządku. - Wzruszył bezwiednie rękoma. Czasem trzeba go jednak wrzucić z powrotem do szeregu, czy to rozkazem, czy siłą bezpośredniego przekazu fizycznego.
Ale najwidoczniej android postanowił to zrobić w inny sposób, i obrócił pytania blondyna przeciw niemu, zadając jedno, główne pytanie wokół którego się to kręciło - co on myśli o byciu z androidem, w pełnym tych słów znaczeniu.
- Sugerujesz coś? - Uniósł brwi w wyrazie zapytania, przechylając głowę lekko w jej stronę. - Nie widzę powodu dla którego bym nie mógł się zaangażować w taką, jeśli oprogramowanie takowego na to zezwoli. Stworzone na podobieństwo ludzkie i mające jak najbardziej takowego oddawać, nawet jeśli nie w pełni są w stanie... Wciąż można je kochać. Kochać jak prawdziwą osobę, nieważne czy są nią czy nie. Tak jak człowieka, jakim android miał być. Kto wie... - Obrócił się w stronę maszyny, może nieco przejęty całym swoim wywodem wysuną prawą dłoń w stronę lica kobiety, chcąc odgonić z jej lewego policzka parę kosmyków włosów i oprzeć na nim dłoń. Jeśli maszyna nie oponowała, wychyliłby się w jej stronę, i szepnął cicho, ciepłym i miłym tonem. - Może Ciebie również ktoś pokocha?
Jeśli maszyna nie zezwoli na ten gest, i tak powie te słowa, tylko mniej emocjonalnie i z poprzedniej pozycji. Jeśli zezwoli, zostanie tak. Póki co...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.18 23:04  •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
Niczego nie sugerowała, choć mężczyźnie mogłoby się wydawać, że jest inaczej. Zadane pytanie miało za zadanie tylko pociągnąć temat ich rozmowy do przodu. Nie miała może zbyt dużego doświadczenia w relacjach romantycznych z ludźmi, gromadząc swoją wiedzę na podstawie wszelkich tekstów kultury, ale doskonale wiedziała, że nawiązywanie się miłości romantycznej czy stricte samego zainteresowania drugą osobą, bierze się przede wszystkim z sugestywności gestów, mimiki i zdań. Flirtować z kimś nie było wcale tak łatwo, a przynajmniej nie z perspektywy androida. Mogłaby na upartego przyswoić wiedzę z każdego dostępnego poradnika wypełnionego poradami, ale nic nie równało się ze spontaniczną, często nie do końca świadomą reakcją organizmu żywego, prowadzonego przez cwaną burzę hormonów.
Zastygła w miejscu, gdy mężczyzna przysunął się do niej bliżej, a jego dłoń wylądowała na jej chłodnym, choć zdecydowanie miękkim i aksamitnym policzku. Wpatrywała się w niego, czarne spojrzenie przeszywało go, nie mówiąc w praktyce nic. Trudno powiedzieć, o czym wtedy „myślała”, o ile dałoby się cokolwiek wysupłać z potoku elektrycznych impulsów przemykających pod jej metalową kopułką. Po kilku sekundach w androidce widocznie coś zgrzytnęło. Dotknęła jego dłoń swoją i odsunęła ją od miękkiej powierzchni, ściskając delikatnie, zanim puściła, uśmiechając się przy tym lekko. Zamrugała kilkukrotnie.
Wolałabym, żebyś nie odbierał tego jako zachęty – odparła mechanicznie, dość twardo. – Jestem stosunkowo młodym androidem. Dopóki research nie osiągnie zadowalających wyników, nie zaleca się plątać w wymagające relacje. Nie uważam jednak, że w przyszłości…
Po siłowni rozbrzmiał sygnał telefonu, co wybiło dziewczynę z rytmu. Zerknęła na swoją kieszeń, w tej samej chwili wysuwając z niej brzęczące urządzenie. Kontakt nie miał nazwy, wyłącznie rząd liczb stanowiących numer telefonu. Rzuciła krótkie i przepraszające spojrzenie w stronę gwardzisty, odbierając. Nie kłopotała się z odchodzeniem na bok, choć i tak nie mówiła dużo, co rusz przytakiwała i nie zdawała żadnych pytań. Zdawać by się mogło, że rozmówca bardziej był skupiony na przekazaniu informacji niż na debatowaniu na ich temat, oczekując wyłącznie wysłuchania. Koniec rozmowy.
Musisz mi wybaczyć, ale jestem potrzebna w więzieniu.
Zdawała się zapomnieć o wcześniej poruszonym temacie, ale na krótką chwilę przysunęła się do niego, składając na jego policzku serdecznego buziaka. Wsunęła komórkę do kieszeni i podniosła się z miejsca, ruszając od razu w stronę drzwi, gdzie odwróciła się tylko na krótki moment bokiem do gwardzisty, zanim wyszła z pokoju całkowicie.
Spotkajmy się jeszcze kiedyś.  

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Siłownia - Page 2 Empty Re: Siłownia
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach