Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 29.12.17 16:50  •  Siłownia Empty Siłownia
Co by to były za koszary bez miejsca gdzie żołnierze mogliby się oddać ćwiczeniom w zaciszu pomieszczeń, a niekoniecznie twarzą w poligonie? Stąd też, niedaleko od stołówki by spalić nadprogramowe kalorie jest siłownia, zaopatrzona na tyle dobrze by spełnić wszelakie potrzeby żołnierzy i ich mięśni. Jest lepiej wyposażona od cywilnych w mieście, ale cicho o tym, bo będzie marudzenie że S.Spec za dużo wydaje na Wojsko, tsh. Cywile.

- Jestem już zdrowy, mogę wrócić do służby.
- Nie, Panie Jäger. Pana lekarz prowadzący twierdzi że Pańskie ramię nie jest jeszcze w pełni zrehabilitowane i ewentualna próba przeciążenia go spowoduje tylko zwiększenie powikłań. Nie mogę Panu jeszcze zezwolić na powrót do służby.
- Co za troska. Verdammt.
Przyjął swoje dokumenty z powrotem i z lekka poirytowany stwierdził że przejdzie się dłuższą drogą od biura. Irytowało go to całe mielenie tego tematu "twoje ramie jeszcze nie jest wyleczone". To że od czasu do czasu go zaboli to nieważne do cholery! Od momentu jak Cronus został wysłany do domu starców ciągle siedzi na tym swoim "urlopie" i jego najciekawsza odmiana od standardu było... Cóż, poznanie Saiyuri. Za to może być w sumie wdzięczny.
No i przesłuchanie tego chłopaka. Cholera, gdyby był zdrowy pewnie mógłby uczestniczyć w akcji schwytania tego draba, jaki został dzieciaka w takim przerażonym stanie.
Stąd też, pełen raczej mniej pozytywnej energii gdy mijał drzwi siłowni uznał, że może to w jakiś sposób rozładuje? Trudno, zgarnie koszulkę najwyżej do jakiejś torby i wróci do apartamentu w samym swetrze, musi coś zrobić ze sobą, albo go rozniesie. Stąd też wszedł do sali i zaczął się rozglądać za ewentualnym narzędziem jakie pomogłoby się mu rozluźnić. Może sztanga? Pokazałby że jego ramię jest w porządku. Może ciężarki albo podciąganie? Jego ramię da sobie bez problemu radę, i żadna ekspertyza lekarska nie powie mu inaczej. Ych, gdyby Sai przejęła go jako jego główny lekarz to wszystko byłoby już z głowy, ale nieeee. Mhhhh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.17 17:24  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
Androidy nie są zbyt skomplikowane, choć replikanci mieli to do siebie, że „z natury” coś musiało być w nich nie tak. Bez takich mankamentów nie byliby ludzcy, nie staliby się tak wierną kopią swojego pierwowzoru. Ludzie nie są idealni, stąd cała sprawa. Gorzej się działo, gdy było się częścią świata, w którym ta cecha charakterystyczna stanowiła przeszkodę. Jak połączyć jednostkowość i perfekcjonizm androida na służbie oraz indywidualizm społecznie funkcjonującego replikanta?
Musiała mieć swoje momenty. Takie bardzo dla siebie. Można powiedzieć, że niemal intymne, choć wzbudziłoby to pewny śmiech na sali. Skupiała wtedy swoje najbardziej podstawowe przyczółki, którym zwykle oddawała stery w pracy, na zajęciu się czymś całkiem biernym, a całą resztą AI zaczynała skrzętne analizy. Coś jak defragmentacja dysku, coby system działał sprawnie i wedle „zdrowych” schematów i ścieżek. W takich momentach w jej głowie rodziły się pytania, na które odpowiedzi szukała w internecie, co źródłem szczególnie zaufanym nie było, częściej więc zapisywała je gdzieś w swoim wewnętrznym spisie „must ask”, a potem wykorzystywała pierwszego lepszego ciepłokrwistego, który statystycznie i wedle prawdopodobieństwa, mógłby nadawać się na powiernika.  
Musiała „odetchnąć”, więc ruszyła do wojskowej siłowni. Tam nikogo nie zdziwi widok jej nietkniętych charakterystycznym skurczem ruchów. Wielu miało własne mechaniczne kończyny. Trzeba dbać o stawy, bo nic nie może się zastać, mechanizm musi być niezmiennie sprawny. Dla Sonody, która masy mięśniowej budować już nie musiała, przyjście do siłowni stanowiło odskocznię. Skupiała się na pompkach, podciągnięciach, biegu, co utrzymywało w dobrej kondycji jej zawiasy, strapiona nudną i siedzącą służbą w więzieniu. Przy okazji mogła oddać się analizie... i zasięg miała dobry.  
Spędziła tak ostatnią godzinę. Zapomniało jej się, że jest w miejscu publicznym, ale nawet czyjaś obecność nie przywróciła ją na ziemię. Zbyt bezpiecznie czuła się w tym wojskowym przybytku. Biegła na bieżni. Nietknięta potem czy zaczerwienieniem twarzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.17 17:56  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
Po rozejrzeniu się wewnątrz pomieszczenia zauważył, że chwilowo nie było zbyt uczęszczane. W sumie to racja - o tej godzinie są chyba przeprowadzane ćwiczenia na poligonie, więc siłownia świeciła pustkami.
Poza jednym miejscem. Bieżnia była zajęta przez znajomą mu osobę. W sumie to też solidny sposób na zrzucenie negatywnej energii - rozgadanie się z kimś znajomym. Oczywiście, Soda nie była może najlepszym kandydatem do rozmowy - jako maszyna - tak jednak bywał w jakimś stopniu ciekawski wobec niej. Była maszyną wolno pracującą wewnątrz S.Specu, czegoś takiego nie miał w M-1. A raczej - ich maszyny nie były androidami wzorowanymi na ludziach, tylko bardziej "zrobociałymi" maszynami. Stąd też, podszedł do bieżni i zajrzał na konsoletę by zobaczyć wynik przebiegu.
Niby nie powinno go to zdziwić, ale przebiegła już dobre kilkanaście mil, i nie wyglądała nawet na odrobinę poruszoną. Osobiście aż by go to odrobinę zawstydziło - gdyby nie fakt że wiedział iż ma do czynienia z maszyną, nie żywą osobą. Nie męczy się, nie słabnie tak długo jak baterie jej nie odpadną, stąd też pewnie mogłaby tak biec. Zwłaszcza że wyglądała na "zajętą" czymś? Miał takie wrażenie.
Z ciekawości czy zwróci na niego uwagę, pomachał dłonią przed jej twarzą, szybko jednak zabierając dłoń by przypadkiem nie oberwać odruchem czy czymś w tym stylu. Spodziewając się braku reakcji wzruszył barkami i ściągnął sweter, po czym stwierdził że zgarnie hantel by trochę rozruszyć swoje ranne ramię. Zajął jedno z miejsc z nim, opierając łokieć o kolano i miarowo zginając przedramię i wyprostowywując je.
I szlag trafił go trafił, bo przez bark przeszło uderzenie tępego bólu, od jakiego aż upuścił hantel. Jak dobrze że upuścił go obok nogi, nie na stopę. Zacisnął zęby, wydając z siebie ciche syknięcie bólu, łapiąc prawą dłonią za lewy bark i zaciskając. Nieeee, lekarz nie ma racji. Absolutnie. Całkowicie nie.
I po jaką cholerę w ogóle się zgodził na to wyjście w Desperacje. Ten jeden wypad sprawił że już dobre tygodnie nie może nic robić, bo cholerny bark daje się we znaki przy jakimkolwiek, cięższym wysiłku jaki nie jest rozdzielony na oba ramiona. Mhhhh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.17 22:25  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
Lepiej się czasem zmęczyć, żeby mieć powód do przejścia w standby nocą. Kolejny plus wyładowania energii poza całą resztą wymienioną wcześniej. Samej obecności Fausta nie wyłapała w momencie wejścia do siłowni, nie słyszała też jego kroku, ale spojrzenie czarnych, niemal martwych oczu zareagowało na ruch ręki. Potrzebowała chwilki, żeby wrócić na ziemię. To przecież nieuprzejme tak nie odpowiadać, ignorować i dobrze o tym wiedziała. Znała zasady dobrego wychowania, savoire vivre i innych takich. Szczególnie w towarzystwie kogoś wyżej rangą. W obecności gwardzisty, powiernika samego dyktatora.
Gwardzista Faust Jäger – wytchnęła z siebie odrobinę mechanicznie, zwalniając tempo na wolniejsze po przez konsolę bieżni. Nie chciała powiedzieć jego godności na głos, ale jakoś tak wyszło, więc bez zmian w mimice udawała, że taki miał być plan. Cały dzień nic nie mówiła, no! Zawiesiła się trochę dziewczyna. Porównać to też można do nagłego wyrwania z zamyślenia. Czy to nie było ludzkie? Takie miało być.
Spojrzała na niego dalej biegnąc, obserwowała uważnie jego ruchy. Zdjął sweter, a potem wziął się za hantle. Rozpoznanie wojskowego przywiodło na myśl Sonody wszystkie fakty na jego temat, które zdążyła skompletować czy zwyczajnie wyłapać z rozmów. To nie tak że podsłuchuje, oczywiście.
Masz uszkodzone ramię. Nie radziłab… – zacięła się w chwili dokonania się przewidywań dziewczyny. Spojrzała na niego, a na jej twarzy zamajaczyło współczucie. Nie znała ludzkiego bólu, ale mogła domyślić się, że układ nerwowy działał podobnie jak porykiwania systemu, gdy coś było nie tak. Absolutnie irytujące. Męczące. Zatrzymała bieżnię, zsuwając się z niej lekko wraz z ostatnim ruchem taśmy i stanęła koło niego, przyglądając się uważnie.
Wezwać pomoc czy poradzisz sobie z bólem? – spytała intonując pobieżnie zatroskaną nutę w głosie. Posiadała tylko podstawową wiedzę na temat pierwszej pomocy, więc nie spełniłaby się aktualnie w roli lekarza, gdyby uszkodził sobie ramię… bardziej niż wcześniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.17 22:40  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
- Wystarczy Faust lub Ursegor, jak ci wygodniej. Nigdy nie lubiłem oficjalnych zwrotów. - Powiedział praktycznie od razu gdy usłyszał głos jego towarzyszki. Oczywiście, rozumiał że maszyna reaguje w taki sposób, albowiem w taki sposób jest zaprogramowana. Podanie pełnej identyfikacji i tak dalej, acz powtarzał to ludziom - powtórzy też i tej osóbce, skoro, jak rozumiał, chciałaby być traktowana jak człowiek. Stąd też potraktował ją tym samym "pouczeniem", można by ująć, co innych.
Cóż, teraz było już za późno. No właśnie miał już go nie mieć! Czuł jakby wieki minęły od sytuacji na pustyni, a jednak ta rana ciągle za nim chodzi i nie daje mu żyć. Irytujące. Pokręcił głową przecząco na jej pytanie gdy mówiła o wezwaniu pomocy.
- To zaraz... Przejdzie. Czuję się jakby już minęły lata od sytuacji w jakiej nabawiłem się tej kontuzji, a wciąż się mnie to trzyma. - Podniósł się z siedziska i zaczął chodzić po pomieszczeniu, powoli poruszając obolałym barkiem i starając się go jakoś rozruszyć. Siedzenie w miejscu i rozprawianie nad bólem nic mu nie da, więc ostatecznie przystaną przed Sodą (kawałek dalej, by nie musiał się schylać za mocno ani też by ona nie musiała zadzierać głowy), maskując uczucie bólu nieznacznym uśmiechem.
- Co tu robisz? Nie sądziłem byś potrzebowała ćwiczeń... I pobijesz rekordy większości osób uczęszczających tu. - Spytał, podrzucając też mały dowcip, chcąc zmienić temat z jego obolałego mięśnia (i kości) na coś ciekawszego. To w sumie głównie go zainteresowało gdy chciał przerwać kobiecie jej użytkowanie bieżni. Nie uważał by były jej potrzebne ćwiczenia, a raczej - nie rozumiał dlaczego miałyby jej pomóc. Jej mięśnie nie słabną, ani też nie rosną. Rozumiał raczej że podczas przeglądów (lub też bez nich, i radziła sobie sama) miała regularnie smarowane... Stawy? Kości? Jak to w sumie nazwać u maszyny? Hmmmm.
- W sumie, trochę na to za późno, ale czy przeszkodziłem? Jeśli tak to przepraszam. - Spytał, podrapując się lekko po głowie dłonią jakiej odpuścił ściskanie barku. Gest lekkiego zakłopotania, bo w sumie dopiero teraz zauważył że był nieco niegrzeczny. Chciał to sobie usprawiedliwić swoim podburzeniem... Ale i tak poczuł potrzebę przeprosin, bo ostatecznie mogła być skupiona na czymś ważnym, czyż nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 0:43  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
Sonoda zdecydowała się przyjąć zaproponowany skrót, choć nie bez chwilowej konsternacji, czy aby powinna to robić. Wszystko, co związane było z szacunkiem wobec wyższego rangą, wprawiało ją w nie lada mętlik. Mogła przeglądać zasady podstępowania, ale poprzez swoje uniżenie, wciąż jednak będąc teoretycznie na terenie pracy, nie czuła się poprawnie z takim zwrotem. A potem określiła jego odpowiedź jako rozkaz, który będzie obowiązywać w sytuacji każdej tej podobnej, gdzie będą sami i teoretycznie w cywilu.
Obserwowanie obolałego mężczyzny zainteresowało ją na tyle, że wodziła za nim wzrokiem, dopóki nie doszło do niej, że wpatrywanie się w kogoś przez minutę jest nieakceptowalne. Przeniosła więc spojrzenie na swoje ręce, poprawiła koszulkę i podwinęła porządnie rękawy bluzy, idealnie równo i perfekcyjnie.
Co spowodowało twój uraz? Słyszałam, że to pamiątka z misji na Desperację – zainicjowała dalszą rozmowę, chcąc uzupełnić braki w swojej wiedzy z rzetelnego źródła. Kto inny lepiej opisze jej swoją przygodę niż sam uczestnik? Założyła ręce za siebie i chwyciła dłonią nadgarstek drugiej ręki, imitując teoretycznie wygodną pozę, choć mogącą kojarzyć się z musztrą. Brakowało, żeby rozsunęła lekko stopy i wyprostowała plecy do wypełniania poprawnej komendy na baczność.
Skupianie się na czynności zajmuje myśli, a niewykorzystana energia będzie mi ciążyć, gdy zdecyduję się przejść w standby – odparła, dotknęła palcem skroń i zapukała w nią dwa razy, a potem wróciła do wcześniejszej pozycji, przybierając na usta blady uśmiech.
Tu się dzieje więcej niż jesteś w stanie sobie wyobrazić.
Cóż, jej system się nie opierniczał. Gromadząc kupę informacji, pokład musiał liczyć się z tym, że wszystko to trzeba przesiać, uporządkować, kategoryzować i uaktualniać na bieżąco w razie czego, coby przestarzałe wiadomości wrzucić do archiwum albo całkiem usunąć. U ludzi to wszystko było bardziej… podświadome. Nie kontrolowali usuwania wspomnień, czy odsuwania ich na dalszy plan. Sonoda domyślała się, że mimo wszystko, taka możliwość była całkiem przydatna. Słyszała wiele opinii. Ludzie często mówili, że chcieliby o czymś zapomnieć, ale nie mogą.
Kto wie, czy jakbyś mi nie przeszkodził, to czy nie przesiedziałabym tutaj całej nocy, a potem nie spóźniła się na służbę z braku energii do użytku? Prawdopodobieństwo jest spore – stwierdziła lekkim tonem, wzruszając ramionami i spoglądając na niego po raz kolejny. Wyglądał na zakłopotanego. To na pewno zakłopotanie. Zareagowała uspokajająco. Nie winiła go za nic, bo i nie było za co. Był towarzyski, może szukał kompana?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 11:25  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
No ale on właśnie nie chciał "szacunku" czy "prestiżu" jaki daje mu jego ranga. Bo co to za prestiż? Jego praca polegała na podpieraniu krzesła dyktatora podczas "pasjonujących" spotkań z urzędnikami czy też stanie w tle i robienie za ładną dekoracje. Nie uważał że Łowcy czy inni ekstremiści mogliby się zawahać ataku na dyktatora - wiedział że nie są na tyle głupi by atakować kogoś tak obstawionego. Stąd też, często czuł się mniej użyteczny od podstawowego szeregowego w armii, bo jego jedyne rzeczy do robienia to właśnie pilnowanie dyktatora. Nawet w jakiejkolwiek sytuacji alarmowej jedyne co mógł czynić, to pilnować właśnie tych ważniejszych person czy aby na pewno jest z nimi wszystko w porządku.
Ech, gdyby wiedział że unika patrzenia na niego by dopełnić jakiś kulturowy wymóg, od razu by powiedział że w jego wypadku nie musi być aż taka napięta. Jakby nie było - facet nie jest stąd, i nawet jeśli stara się dostosować do tutejszych norm, to nie znaczy że je lubi.
- Zostaliśmy zaatakowani przez grupę wymordowanych na motocyklach, ja i Erich, mój towarzysz w akcji. Zdołaliśmy pokonać większość bez zbyt skomplikowanych ran czy urazów, lecz podczas walki z jednym z nich, mutant zaczął biec w moją stronę, w formie bodajby pantery. Nie myślałem trzeźwo, i zamiast zabić go bezpiecznie z dystansu za pomocą broni automatycznej uznałem, że strzał ze strzelby będzie lepszym wyjściem. Niestety, w ostatnim zrywie sił przed śmiercią gdy trafiłem ją w locie strzałem, bestia ugryzła mnie głęboko w bark i zastygła martwa w tej pozycji. Byłem bliski utraty ręki z powodu tej rany... Acz teraz nie wiem czy nie lepiej byłoby mi ze sztuczną. - Nieco przydługie wyjaśnienie, po jakim blodyn spojrzał ku swojemu ramieniu, unosząc je lekko do góry. Obrócił przedramieniem, jakby szukał w tym jakichkolwiek zalet ponad metalową protezą, jakiej ciosem mógłby takim bestiom jak tamta łamać szczęki. Acz z drugiej strony... Wtedy nie czułby dotyku nią. Nie byłaby tak ludzka, miła. Nie byłaby już jego. Heh.
Zwrócił uwagę z powrotem ku androidowi, gdy zaczęła opowiadać o tym z jakiego powodu zajmowała się bieżnią. To było w sumie sensowne wytłumaczenie, zużycie nadmiaru energii. Na jej komentarz o wyobrażaniu uśmiechną się szerzej i kiwną głową. - Z pewnością, Panienko. Nie wiem w sumie jak prywatne to pytanie jest, ale... W miejscu skąd pochodzę nie było wielu osób takich jak Ty. Czy to byłoby niegrzeczne gdybym chciał podpytać o to i owo jak Panienka działa, Sodo? - Spytał, szczerze zaciekawionym. Nie miał wielu okazji by od tak pogadać z maszyną jaka jest upodobniona do człowieka. Ciekawiło go jak to działa, czy trudne jest bycie "ludzką" dla niej. Może nie będzie jej zadawał egzystencjalnych pytań, bo nie chciał przez przypadek podsmażyć jej obwodów, ale ogolnie był zaciekawionym jak osóbka przed nim faktycznie "działa". Starał się również unikać przedmiotowego nazywania jej, bo pomimo wszystko, rozumiał że maszyna taka jak ona chce być traktowana jak człowiek, więc o to się starał.
Ciekawe czy chciała by być traktowana jak człowiek pod każdym względem... Czy też sercowym? Nie będzie jednak pytał. Może kiedyś.
Gdy jego ramię jako tako wróciło do normalnego stanu NIE BOLĄCEGO JAK DIABLI Faust splótł dłonie za plecami, przysłuchując się odpowiedzi na jego pytanie. Cieszyło go zatem że kobieta nie chowała urazy o przerwanie jej ćwiczeń. Niektórzy ludzie naprawdę byli cięci na przerywanie im działań, nie raz już to odczuł.
- Byłabyś w stanie zapomnieć o tym, Panienko? Myślałem że jesteś w stanie... Nie wiem, ustawić sobie komunikat czy ostrzeżenie że warto przerwać? - Spytał, zabierając zza pleców prawą dłoń i pocierając nią podbródek w zamyśleniu. Nie był ekspertem informatyki, stąd też jego pojęcie o tych rzeczach nie było powalające, acz jego ciekawość była wielka.
Stąd też jeśli Soda faktycznie zechce odpowiedzieć na parę jego pytań, to będzie jej ciężko wszystko wytłumaczyć od ręki. Trzeba tłumaczyć na język debila, heh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 14:41  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
Jeśli bycie gwardzistą z dalekiego miasta nie stawiało mężczyzny wyżej w hierarchii, to Sonoda nie umiała odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie więc ona powinna się ustawić. Wielu ignorowało fakt, że dziewczyna jest replikantem na służbie. Traktowana nieraz jako zwykły droid porządkowy, poświęcała swój czas na najprostsze czynności, wykonując rozkazy bez zarzutu. Robiła obchody po celach, bo jako jedyna miała w głowie cały spis i akta więźniów, wspierała ich transporty, pilnowała stołówki podczas posiłków lub wysyłana była właśnie podczas nich na monitoring, gdy cała reszta głodnych ciepłokrwistych mogła zjeść.
Słuchała opowieści w ciszy, decydując się na utrzymanie kontaktu wzrokowego. Nie krzywiła się, tak jakby ktoś mógł się skrzywić w reakcji na wizję bólu, spojrzenie miała też łagodne. Sprawiała wrażenie słuchacza uważnego i zainteresowanego, ale niekoniecznie identyfikującego się z historią. Trochę jak ateista, który słucha o religii z ust wierzącego, tkniętego niemal cielesnym doświadczeniem wiary. Może wierzyć mu na słowo.
Skrzydlaty Shinra Kotetsu i Eliminator Ryutarou Moriyama mają metalowe kończyny, możesz spytać ich o opinię. Moje zdanie nie będzie tutaj zbyt adekwatne… Chyba, że to była ironia? – zreflektowała się nagle, a potem na chwilę zamilkła, uśmiechając się z zakłopotaniem wymalowanym na twarzy. Zacisnęła mocniej palce na nadgarstku splecionym z tyłu, choć było to dość mimowolne. Jej system był wrażliwy na wspominanie rodziny, co miało imitować jakkolwiek przywiązanie, może miłość. Nie znała żadnych przeciwwskazań, które powstrzymałyby ją przed skoczeniem za bratem czy bratową w ogień, jeśli zaszłaby taka potrzeba, ku gwoli ścisłości.
Używanie zwrotu „panienka” nie jest adekwatne do mojej rangi, co wprawia mnie w zakłopotanie. Wolałabym, żebyś mówił do mnie po nazwisku… albo po imieniu, jeśli tak wolisz.
Prośba ta miała pełnić niemal tę samą funkcję, co rozkaz na samym początku rozmowy. Mężczyzna nie poczuwał się do bycia honorowanym przez Sodę, więc ta zrezygnowała z mianowania go Gwardzistą Faustem Jä gerem. Replikantka natomiast uważała, że określanie jej mianem panienki będzie tu jeszcze bardziej nie na miejscu. To prawie jak zwrócenie się do niej „Sonoda-chan”, ugh.
Odpowiem w miarę swoich możliwości, jeśli ty odwdzięczysz się tym samym w obliczu moich pytań – odparła lekko, przekrzywiając głowę na bok i przyglądając się mu badawczo. Jak zareaguje na tak bezceremonialne pytanie? Czy wprowadzi go w zakłopotanie? Bo czego mógł chcieć dowiedzieć się android? Sonoda potrzebowała uzupełniać bazy danych o opinie różnorakie, nastawiona była na dyskusję i obserwację. Nie było innej opcji, żeby dobrze nauczyć się bycia wśród ludzi, jeśli nie wchodziło się z nimi w kontakt. Zakodowana w niej była potrzeba poszukiwania odpowiedzi, stąd nie mogła stracić takiej okazji jak ta.
Technologia nie jest niezawodna. Ludziom też zdarza się stracić poczucie czasu. Nie chowam urazy – zapewniła szczerze. Nie chciała tak stać w miejscu jak trusia, więc rozejrzała się po salce i usiadła na ławce. Chciała wskoczyć na bieżnię, ale stwierdziła, że byłoby to zbyt niegrzeczne, a rozmowa i odpowiadanie na pytania, prawdopodobnie wcale nie tak proste, będą wymagały od niej poświęcenia całej swojej uwagi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 16:17  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
Faust jest jednak chyba wychowany wedle "starych" zasad czy coś. Nie widział wszak w Sonodzie robota, maszynę, nie patrzył na nią w ten sposób, a jak na osobę. Nieco inną, nieco odmienną, a jednak pasującą do życia w mieście. Androidy to chyba jedyna, odmienna "rasa" od ludzi jaką Faust faktycznie akceptuje. Nie dlatego że ludzie mają nad nimi niemal pełną kontrolę, lecz dlatego że są oni... Sam nie wiedział jak to określić. Może faktycznie nie miał żadnych podstaw do tego, by traktować androidy inaczej niż wymordowanych czy anioły... A jednak nie czuje wobec nich tego co wobec nich? Hm. Nigdy o tym nie rozmyślał, i w zasadzie nie rozmyśli i teraz. Będą na to inne okazje i inne czasy.
Nie przeszkadzało mu, że miał raczej niezbyt zaaferowanego emocjonalnie słuchacza. To coś, co trzeba zrozumieć w ich wypadku i Urs to wiedział. Stąd też akceptował to bez większych problemów opowiadał o tym, przywołując te wspomnienia już jako historię, nie coś co jeszcze przeżywał. Pokręcił głową przecząco, wyciągając dłonie przed siebie i machając nimi na boki w reakcji na jej pytanie.
- Nie, nie, nie, nie, spokojnie, to nie ironia. Tak tylko sobie pomyślałem o tym na głos. - Wytłumaczył się od razu, nie chcąc robić mętliku wewnątrz trybików osobniczce przed nim. To tylko jego przemyślenia, czy nie byłoby wygodniej mieć metalową kończynę, zamiast zmagać się z jej bólem. Z drugiej strony, straci wiele odczuć i bodźców.
Wybory. Decyzje. Ech.
- Wolę więc po imieniu, Sonodo, jeśli pozwolisz. - Przyjął jej warunki, rozumiejąc że są one z tego samego powodu z jakiego Faust prosił o mówienie do niego per Faust/Ursegor. No, może nie ten sam powód, bo nie siedział w systemie Panienki przed nim, ale myślał że podobny zamysł mieli. Och, jak się mylił, biorąc pod uwagę że Sonoda traktowała jego prośbę na początku ich spotkania jak rozkaz. Ech, cóż.
- To brzmi jak uczciwy układ. - Pokiwał głową, przyjmując warunki kobiety. To brzmiało uczciwie, choć rozumiał że odpowiedź na niektóre pytania mogłyby być... Trudne dla niego, bardziej niż dla maszyny przed nim.
- Więc, pierwsze pytanie. Hmm... Co robisz gdy nie masz żadnych odgórnie narzuconych poleceń, w swoim czasie wolnym? - To w sumie było nawet zastanawiające. Kobieta jest maszyną, rozumiał że takowe nie posiadają czegoś takiego jak "hobby" czy też pojęcie "nudy". Stąd też, idąc tym tokiem myślenia... Co robi gdy nie musi robić nic i do niczego nie jest przydzielona?
Ponownie pokiwał głową na jej słowa, ciesząc się że to nie było problemem. Biorąc pod uwagę że to trochę zajmie, postanowił że też przysiądzie, obok niej. Nie ma sensu by przyciągał sobie jakieś siedzisko i by byli na przeciw siebie - nie musieli się ciągle wgapiać w swoje odbicia.


Ostatnio zmieniony przez Ursegor dnia 02.01.18 19:44, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.18 19:05  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
Bacznie obserwowała zakłopotanego mężczyznę, przyglądając się każdej jego reakcji i wszystkiemu, co wpadło w jej sztuczne paczałki. Zauważyła, że ten zachowuje się całkiem… naturalnie. A przynajmniej naturalność ta mieściła się w granicach akceptowanych przez Sonodę. Jako ktoś pracujący na co dzień z wiecznie kombinującym towarzystwem kryminalistów, automatycznie wychwytywała wszystko, co mogło wprawić ją w konsternację, przyjąć postawę obronną, wznieść czujność. Częściowo stanowiło to automatyczną reakcję, której wyczulenie wzmagało się podczas służby i cichło w życiu „prywatnym”. Aktualnie nie widziała żadnego zagrożenia ze strony Ursergora, więc nie nastawiała się na nic konkretnie, a jedynie podświadomie.
Mężczyzna zgodził się z prośbą replikanta, więc posłała mu tylko „ciepły” uśmiech. Jakby nie było, Soda v1 nie była zbyt roześmianym towarzystwem, stąd wzorowanie się na jej mimice ze zdjęć nie przyniosło skutków. Żaden z tych aktualnych uśmiechów nie był… tym uśmiechem. Tym najbardziej Sodowym, tym niezdarnym i gapowatym. Najczęściej wymuszonym, trochę depresyjnym. Nie sięgał oczu tak jak powinien ich sięgać, przejmując je do cna swoim nastrojem. Co po nim zostały? Lekko zarysowane dołeczki w policzkach i mrużenie oczu. Wszystko przerysowane i sztuczne, jeśli kiedykolwiek widziało się prawdziwy uśmiech dawnej Sody.
Gwardzista usiadł koło niej, a ona częściowo zwróciła się sylwetką w jego stronę. Czarne źrenice taksowały go uważnie, ale już nie tak szczegółowo. Nie potrzebowała poświęcać na to swojej uwagi, gdy dostała inne zadanie do wykonania.
Normalny android czekałby na kolejną służbę lub wykonywałby polecenia bez przerwy, ale mnie traktuje się tutaj w praktyce jako pracownika. Jeśli miałabym opisać ci swój normalny dzień, to wyglądałoby to tak – zrobiła stosowną pauzę, wyglądała jakby się zastanawiała. Przywołała w pamięci swój wczorajszy dzień.
– Po służbie wracam do swojego mieszkania, a tam skupiam się na samokształceniu. Czytam książki, oglądam filmy, spędzam czas w internecie. Mam pokaźną bazę danych dotyczącą literatury, kinematografii i muzyki. Upodobania przejęłam po pierwowzorze, więc nie chłonę tak dosłownie wszystkiego. Mam znajomych i kota, z którymi spędzam czas.  
Mówiąc nie siedziała jak ta kłoda, a wyglądała zdecydowanie naturalnie. Jak na androida, oczywiście. Jeszcze chwilę temu nie skupiała się na uczłowieczaniu jakoś szczególnie, ale wchodząc w towarzyski tryb, nabierała kolorów. Mrugała, oddychała powoli i miarowo, gdzieś w trakcie poprawiła włosy, spoglądała w stronę mężczyzny, robiła króciutkie pauzy. Jej głos wcale nie brzmiał automatycznie, a niesamowicie żywo. Intonowała odpowiednie głoski. Przeciągała je. Wiele z tych pozornie nieważnych rzeczy pozwalały jej funkcjonować w społeczeństwie, zawierać znajomości. Nigdy nie ukrywała przed nikim swojego prawdziwego „ja”, co spotykało się z różną reakcją.
Gdybyś miał wybór przywrócić bliską ci osobę do życia, ale w postaci replikanta. Zrobiłbyś to? Szczerze. Mnie nie da się urazić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.18 19:44  •  Siłownia Empty Re: Siłownia
Dlaczego miałby nie zachowywać się naturalnie i luźno? Nie był w tej chwili na służbie, i w zasadzie towarzysko zaczepił Sonodę w kwestii rozmowy i odciągnięcia swoich myśli od problemów własnego ciała. Stąd też, w miarę naturalnie - może nawet odrobinę bezczelnie, patrząc na to że wciąż nie rozumie wszystkich, konkretnych zasad jakie są utrzymywane w tym mieście. Zbyt wiele zasad czy brak zasad - oba ekstremum są złe. On wolał jednak bardziej wychylać się w to drugie, dlatego zazwyczaj nie był spięty w obecności innych osób, nawet współpracowników. Starał się spinać wobec kogoś wyższej rangi... Ale to też nie zawsze szło dobrze.
Nie oczekiwał wiele, więc nawet ten ciepły, acz nie obejmujący oczu uśmiech był miłym widokiem. Nie miał okazji poznać jej pierwowzoru, więc nie miał porównania. To co otrzymał jednak było dla niego zupełnie wystarczające jednakowoż.
- Wiedziesz więc całkiem normalnie życie, tak? - Przez chwilę to pytanie krążyło mu po głowie. Jego umysł je mielił, ściskał i gniótł, aż zdał sobie sprawę z pewnej gafy jaką popełnił. Stąd też, szybko się zreflektował. - Oczywiście, to nie tak że twoje życie się różni od naszych czy coś, b... Uch, nie mam jak się z tego wyplątać, prawda? - Spytał zrezygnowany, spuszczając wzrok z kobiety. Próbował jakoś wyplątać się z tego labiryntu bycia "poprawnym" i nie chcąc jakoś urazić kobiety. Tak, wiedział że jest maszyną. Tak, wiedział że ją to prawdopodobnie nie rusza. Ale to nie zmienia faktu że nie chciał jej urazić! No kurde, skoro traktuje ją jako normalną kobietę, to będzie tak robił od początku po koniec, bez bycia uszczypliwym w tych czy owych kwestiach.
Tak, pewnie to hiperboluje, ale no. Uch.
- W sumie, jak twój kot się zachowuje wobec Ciebie? - Na zmianę tematu od jego kompletnego zbłaźnienia się postanowił spytać o temat jej kociego towarzysza o jakim wspomniała, ponownie podnosząc wzrok ku niej i próbować zamaskować całą poprzednią sytuację uśmiechem. Grunt to dobra mina! Nawet do złej gry!
Tia...
Ale pytanie zwrotne w ramach wymiany trochę go dotknęło. Gdyby mógł przywrócić do życia swoją siostrę, jako replikanta... Czy chciałby? Nie musiał jej mówić kogo ma na myśli, ale to samo przyszło do głowy. To jej mu najbardziej brakowało. to ją stracił, to przez nią jest taki, jaki jest. Przez nią i przez to, co się stało.
- To... Trudne pytanie, Sonodo. - Odwrócił spojrzenie, spoglądając gdzieś w ślepy punkt na wprost. - Oczywiście, odzyskałbym bliską osobę, być może idealnie odwzorowaną, ale... Czułbym że coś jest nie tak. - Zwrócił wzrok ponownie ku czarnowłosej osóbce, po czym spuścił go na swoje udo, być może unikając jej spojrzenia? Nie. - To nie jest złe, ale... Jeśli znałem tą osobę od bardzo dawna, wiedziałem jaka jest, jak się zachowuje... Nie potrafiłbym przyjąć replikanta w jej miejsce. Nieważne jak skutecznie oddana by była, wiedziałbym że to nie jest ona. Nie mogłaby się rozwinąć jak ona. Być jak ona. Byłaby jej zamrożonym obrazem z chwili śmierci. Nie osobą, jaką mogłaby się stać. Lecz czymś jak fotografia. Jak rzeźba. Żywa... Ale zawsze ta sama. - To było zapewne głupie, ale wspomnienie siostry w ten sposób go rozczuliło. Jego twarz trochę poczerwieniała, a oczy, jakich wzrok uniósł z powrotem na kobietę piekły go z lekka, szkląc się. Sonoda zapewne rozpoznała szybko że mężczyzna miał kogoś konkretnego na myśli - wszak ciągle mówił o takowej osobie w płci żeńskiej wyłączni. Heh. - Czy to odpowiedziało na twoje pytanie? Mogę poznać replikanta jako nową osobę... Lecz nie będę w stanie nim zastąpić kogoś bliskiego, kogo znałem od dawna. - Spytał, chcąc się upewnić że przedstawił jasno dlaczego nie chciałby kogoś bliskiego jako replikanta. Nie ukrywał przetarcia oczu, nie chciał się rozkleić bez powodu. Może i nie musiał się bać plotkowania ze strony Sonody, ale wciąż.
Jest męskim facetem! A nie beksą!
Ale... Ale nawet w niektórych sytuacjach "męscy" mężczyźni płaczą. Tęsknią. I cierpią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Siłownia Empty Re: Siłownia
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach