Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 16 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 16  Next

Go down

Pisanie 05.03.18 17:05  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Nie spodziewał się zamiany ciał. Chociaż może to i lepiej? Nie musiał męczyć się dalej z pająkami. Niezbyt łagodne zepchnięcie w tył własnej jaźni przyniosło ulgę o tyle, że pozbawiło anioła czucia. Minusem tylko było zmuszanie do patrzenia, jak własne ręce sięgają po stworzenie. Nie wspominając o paranoicznym poczuciu, że coś jeszcze zostało między ubraniem. Zdając sobie sprawę, ile robaczków do tej pory ukrytych było wśród fałd odzienia, brunetowi robiło się słabo. Nijak nie pomagała reprymenda od Akaiaha, na którą w danym momencie nie mógł zareagować. Wypowiedziana głosem Jahleela, sprawiająca wrażenie, że strofuje sam siebie. Czuł się przez to jeszcze gorzej. Poczucie presji. Wymagania. Oczekiwania, jakie musi spełnić. Postawa, którą powinien przyjąć.
Gdyby Akaiah wybrał jakikolwiek inny moment na podobne uwagi, zapewne bez zawahania by się z nim zgodził oraz podjął odpowiednie kroki, aby ustosunkować się do porad szatyna. Ale teraz zbyt był splątany, aby obrać jakiekolwiek stanowisko. Poczucie racji względem słów szatyna walczyło z jakże ludzkim pragnieniem ucieczki. Wycofania się, odpoczynku. Ale wiedział, że nie może. Musi się opanować i odzyskać równowagę. Czas na spoczynek przyjdzie później, kiedy to wszystko się skończy i wrócą bezpiecznie do domów.
Powrót do własnego ciała przyniósł problem z równowagą. Zachwiał się lekko, wspierając ręką o ścianę. Pomimo to, nie zostawał w miejscu zbyt długo. Szybko zaczął się wycofywać, byle dalej od pająków. Cały stres zaczynał z bruneta schodzić, zostawiając zmęczenie i splątanie myśli, tym silniejsze, im dalej był od gromady. Czuł się brudny. W ten dziwny sposób, jaki towarzyszy oblepieniu przez strach. Chciał się go pozbyć i nawet przesunął sobie odrobiną wody po włosach oraz twarzy.
Zatrzymał się dopiero parę kroków za gniazdem Lus, nieopodal Akaiaha. Kucnął nawet, przypatrzył się bratu. Szatyn powinien chociaż usiąść przed użyciem tej mocy, nie tak padać jak szmaciana lalka. Chyba nie starczyło czasu. Był poobijany?  Zapewne. Ale nie ma wstrząsu? Uderzył głową o kamień, to nie jest zbyt bezpieczne. Jahleel nie spytał jednak o nic, czując, że skóra emanuje mu ciepłem. Przeniósł wzrok na własne dłonie oraz plamy oparzeń na owych. Nie zamierza iść do przodu. Nie w te pająki, które tam ucztują. W tył? Zostaje droga na północ. Skoro to była pułapka, gdzieś w tym chłodzie musi czekać szczęście. Ale nie wejdzie z oparzeniami w lodowate zimno. Zaszkodzi sobie tylko mocniej. Wahał się ułamek chwili, zanim pozwolił, by obu mężczyzn otoczyła ciepła, uzdrawiająca aura artefaktu. Przynosząca ukojenie, dodająca nowych sił. Oparzenia zniknęły, stłuczenia po upadku także. Tak samo zmęczenie i stres. Zupełnie, jakby dopiero obudzili się z wyjątkowo udanej drzemki, pełni energii na nadchodzący dzień.
Wyprostował się, podchodząc do Lus i biorąc jej gniazdko. Artefakt uleczył ciała, ale nie umysły. Z traumą musi poradzić sobie sam. Zaczął więc miziać łepek słowika, przystając na krawędzi płyty i czekając na Akaia.
- Chodźmy już. - Wyjdźmy stąd. Wiedział, że wypada podziękować za pomoc, okazać wdzięczność. Ale na ten moment po prostu chciał już oddalić się od pająków. Skończyć rozmowę o stosownym zachowaniu Jahleela w przyjemniejszych okolicznościach aniżeli towarzystwo pajęczaków.
Jeśli Akaiah nie miał nic przeciw, ruszyli w stronę ostatniego rozdroża (G2) i skierowali się stamtąd na północ.

Wysiadywanie jajka: 10/10
Kontrola temperatury: nadużycie i zmęczenie zniwelowane przez artefakt
Kontrola wiatru: zmęczenie po użyciu zniwelowane przez artefakt
Artefakt archanioła: 2/2 jednostki na tę kolejkę
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.18 19:40  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Przemierzała jednolite, niezmieniające się pod względem wyglądu korytarze do momentu, aż nie natrafiła - już nie na rozdroże - na ślepy zaułek. Zatrzymała się tuż przed wkroczeniem do jego objęć, koncentrując spojrzenie swych srebrzystych oczu na pożółkłych, wydających się wiekowymi kartkach, przez moment nie czyniąc nic i tylko kalkulując szanse, ryzyko oraz zysk z zaistniałej sytuacji. Humnęła pod nosem, w pewnej chwili łapiąc rękojeść Paryzola w obie dłonie i przekręcając pewnie, sprawnie jej dolną część tak, ażeby wydobyć ukryte w artefakcie ostrze. Zakręciła nim raz, drugi ze świstem lekkim oraz przyjemnym dla ucha, po czym rzuciła tymże mieczykiem tak, aby wbił się on w lewy-dolny róg leżących, poskładanych świstków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.18 23:51  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Nagadał się... i to nieswoim głosem, czyniąc tę sytuację jeszcze dziwniejszą. Widząc, że bariera nareszcie ulega, westchnął ciężko, powłócząc wzrokiem za odchodzącymi w dal pająkami. Przez jakiś czas patrzył twardo i uparcie przed siebie, nawet nie chcąc myśleć o tych drobnych ciałkach z zawiniętymi nóżkami, które teraz okupowały kąty. Nie naszła go żadna magiczna refleksja, że był dla Jahleela zbyt ostry... dla Akaiaha liczyło się każde życie, nieważne czyje. Złość wciąż wyraźnie się w nim tliła.
W końcu opuścił ciało bruneta, podnosząc się ciężko już na swoich dłoniach. W jednym musiał przyznać drugiej zwierzchności rację: powinien przynajmniej siadać, nim zdecyduje się użyć mocy. Rozmasował piekielnie bolące czoło, zerkając ponuro za drugim aniołem. Nie był jednak dzieckiem, by ciągnąć jeden temat w nieskończoność... podniósł się i zebrawszy z ziemi pozostałe rzeczy, ruszył bez słowa za Jahleelem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.18 23:55  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Majstrując przy skrzyni usłyszał, cichy zgrzyt oraz głuchy odgłos, odbijającego się o ścianki pudełka przedmiotu. Zerknął jeszcze raz do środka. Czyżby coś przegapił? Golemy uspokoiły się za moment, kompletnie nieruchomiejąc po wyciszeniu emocji Hayaiela i zaraz po tym rozsypując się ponownie w proch. No i masz bałagan. Anioł podciągnął swój rękaw, aby nie brudził się od wieka i sięgnął po tajemniczą monetę za chwilę obracając ją w dłoni. Duża, brązowa, z portretem i napisami.
- Ktoś to zgubił? - Spróbował palcem przetrzeć widniejący nań wizerunek. Może to twarz właściciela? Mimo iż był jubilerem i kowalem, to z pieniędzmi nie miał zbyt wiele do czynienia. Nikt go też nigdy nie prosił o wyrycie swojej podobizny w metalu. Tylko jak to nosić przy sobie? Gdzie jest zapięcie? Postukał delikatnie monetą w wieko skrzyni, aby zorientować się z czego była zrobiona. Czy to dziwne, że poświęca jej aż tyle uwagi? Nie był również do końca pewien, czy powinien ją stąd wynosić. Piasek, to piasek. Zawsze może oddać później. Jednak to małe znalezisko nie należało do niego. Właściciel bardzo by się zdenerwował gdyby spróbował je nieco odświeżyć? Przysunął krążek bliżej oczu, wyciągając z torby zestaw którym zazwyczaj oporządzał swoją fajkę. Postanowił nieco oczyścić ten skarb i spróbować odszyfrować znajdujące się na nim litery.

Powołanie golemów do życia - odpoczynek 1/2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.18 12:12  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Nascela
T8 - S8 - R8 - R7 - R6 - R5 - P5 - P4
Rozdroże: możliwość pójścia na południe i zachód.
Wrzucone do plecaka lusterko zabrzęczało cicho odłamkami. Nie wyglądało, jakby miało się zamiar rozpaść, ale uszkodzenia były widoczne gołym okiem. Kobieta musiała mieć swoją rację sugerując, że nie zda się na zbyt długo. Tymczasem Nascela wrócił się do jednego z wcześniejszych rozdroży i wybrał miniętą wcześniej drogę. Nie uszedł jednak zbyt daleko, ponieważ pojawiło się przed nim kolejne.

Jahleel & Akaiah
H2 - H1 - G1 - G2 - F2 - E2 - D2
Rozdroże: możliwość pójścia na północ i zachód.
Incydent z pająkami pozostał niemal bez komentarza. Kiedy niewidzialne bariery opadły, sytuacja się uspokoiła. Zdecydowana większość pajęczaków zajęta była badaniem rozrzuconego dookoła jedzenie, ich myśli nie przyćmiewały umysłu Akaiaha. W powietrzu niosło się jedynie ciche skrobanie, setki par nóżek wydawały z siebie interesujące odgłosy, ale i te szybko zniknęły w ciszy labiryntu, kiedy dwójka aniołów wróciła się do poprzedniego rozdroża. Z każdym krokiem, im bardziej szli na północ, tym chłodniej zaczynało się robić, oddech zamieniał się w parę, ręce drętwiały. Pomimo tego, że leczenie pomogło tej dwójce zebrać się z ziemi, oboje odczuwali rozległe zmęczenie, jakby błądzenie po korytarzu i zimno wysysało z nich energię.
Otworzyło się przed nimi kolejne rozdroże, tym razem jednak korytarze nie wyglądały identycznie. Po raz pierwszy drogi różniły się od siebie i to nie tylko kierunkiem, w którym podążały. Północne wyjście było ciemne, wiał z niego cieplejszy wiatr, a zachodnie obrastała cienka warstwa szronu, taka sama, jak przy ścianie w ślepym zaułku nieco wcześniej. Z zachodu wiało ku nim chłodne, świeże powietrze.

+ słowik
Wysiadywanie jajka: 10/10
W swoim poście możesz zaznaczyć początki pękania jajeczka.

Kaijin
O20
Wbity w skraj kartek czubek ostrza nie zmienił zbyt mocno sytuacji, w której znalazła się kobieta. Teraz zamiast mieć przed sobą poskładane kawałki papieru, miała poskładane kawałki papieru przebite w rogu przez ostre narzędzie. Nic więcej się nie stało, kartki nie zdradziły swojej zawartości, labirynt nie zaczął się walić. Być może Kaijin miała szczęście i to, co widziała przed sobą wcale nie było pułapką.

Hayaiel
I18 (i całość pomieszczenia)
Moneta była ciężka, wykonana prawdopodobnie z czystego brązu. Uderzona o skraj skrzyni wydała z siebie metaliczny odgłos, a oczyszczona odbijała ładniej refleksy delikatnego światła. Podobizna przedstawiona na rewersie wyglądała jak nieco zniekształcona wersja kobiety, która zesłała ich do środka labiryntu. Może nie była to ta sama osoba, ale ktoś z członków jej rodziny? Twarz otaczał wieniec zgrabnie odbity na powierzchni monety. Ktokolwiek wykonał matrycę, którą wybito pieniądz, musiał mieć niezwykle sprawne ręce. Tutaj napisy były jednak w obcym języku, symbole nie przypominały tych używanych w Japonii czy nawet w Europie, ale nadal tworzyły coś, czego nie dało się pomylić z przypadkowymi wzorkami. To na pewno było pismo.
Awers przedstawiał zarys globu i dwoje skrzydlatych ludzi patrzących na niego z góry. Pomiędzy nimi rozciągał się napis: Pereat mundus, fiat iustitia.
Nic nie wskazywało na to, by którakolwiek z tych stron mogła coś zdradzić odnośnie użyteczności monety, jej właścicielu czy powodzie, dla którego została zakopana w piasku, zamknięta w skrzyni i umieszczona w labiryncie.


Termin: 09.03
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.18 13:47  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Nie zatrzymawszy się, obrał kierunek południowy, tak jakby jego ciało było zaprogramowane, ażeby takowy wybrać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.18 22:07  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Cieszył się, że nie jest w stanie słyszeć zwierząt. Chrobotanie szybko ustało, jak tylko przekroczyli granicę następnej płyty. Do uszu Akaiaha zapewne jeszcze jakiś czas dobiegały myśli pajęczaków, ale szatyn nie przejmował się nimi w tak dużym stopniu, jak Jahleel.
Mężczyzna z pewną ulgą powitał chłód. Lubił zimno. Pomagało się uspokoić, rozjaśniało myśli. Było czyste, świeże, orzeźwiające. Wziął parę głębszych oddechów, zalewając płuca chłodnym powietrzem, zanim wkroczyli w pokryty szronem korytarz. Im głębiej szli, tym zimniej się robiło, nic zatem dziwnego, że zwierzchność uciekła się do jednej ze swoich mocy, ogrzewając podążającą korytarzem grupkę. Lecz niska temperatura bynajmniej nie okazała się tak miłą, jak anioł sądził. Szybko zaczęła wysysać z nich siły, dopiero co odzyskane dzięki artefaktowi. Jahleel zatrzymał się na moment, aby wziąć od Akaiaha jeden ze swetrów. Wysuszył go z wciąż zalegającej w materiale wody, zanim okręcił nim gniazdko, przejęty losem słowika. Nie odzyskali go z łap sfinksa po to, aby teraz dać mu zamarznąć. A męcząca droga w górę korytarza nie pozwalała szastać mocą. Anioł szybko musiał zejść z czynnego ogrzewania podróżnych do ledwie podtrzymywania naturalnego ciepła ich ciał. Labirynt nie pozwalał mu na więcej, jeśli Jahleel nie chciał się przemęczyć i paść po drodze. A nie chciał.
W momencie, w którym opatulał gniazdko wełną, zauważył poruszenie Lus. Początkowo sądził, że wywołał je sam swoimi działaniami. Prawda jednak była inna. Ptaszyna zaczęła odwracać jajko i oglądać je. Wkrótce i dla bruneta stało się jasne czemu. Na złotej skorupce pojawiły się pierwsze pęknięcia.
- Wykluwa się. - Zapewne niepotrzebnie to mówił. Akaiah prawdopodobnie już wie, słysząc nieustannie podekscytowany głos Lus.
Anioł okrył tylko mocniej ptaszynę, dając naturze działać, zanim stanęli na rozdrożu. Z obu stron wiał na nich wiatr. Niestety, w tym wypadku podmuch nie dawał żadnej wskazówki. Choć? Jeden był ciepły, drugi zimny. Każda istota z natury lgnie ku wyższym temperaturom, zatem logicznym by było wybrać północną odnogę. Ale Jahleela coś tknęło, zanim poddał się temu odruchowi wynikającemu z ludzkiego ciała. Przecież na zewnątrz jest zima. Jeśli gdzieś jest otwarte wyjście, niemożliwe, aby wiał ciepły wiatr. Czy tutaj jest tak zimno, że nawet minusowa temperatura na zewnątrz wydaje się tropikiem?
Wahał się parę chwil, zanim postanowił dać ostatnią szansę własnym domysłom oraz słowom Hayaiela. Jeśli tym razem na zachodzie nic nie będzie albo nie daj Boże kolejna pułapka z pająkami, z premedytacją zmaca albinosa.
Skręcili w lewo, idąc na zachód.

Kontrola temperatury: 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.18 22:24  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Hayaiel długo obracał monetę w dłoniach, przyglądając się jej z każdej strony. Jeśli miał być szczery, to była bardzo ładnie wykonana, niestety mógł odczytać jedynie jeden napis, ten po łacinie. Toż to wszak język dobrze mu znany z ksiąg biblijnych.
- Niech stanie się sprawiedliwość, choćby miał się skończyć świat... - Wypowiedział cicho, po czym oderwał swój wzrok od przedmiotu, ponawiając analizę otoczenia. Nie mógł się zgodzić, że moneta niczego mu nie mówiła... wręcz przeciwnie. Jego myśli zaczynały tworzyć najróżniejsze scenariusze szukając tego jedynego. Od pozytywnych po te najbardziej mroczne i smutne. Odrzucając najbardziej nieprawdopodobne, ciekaw był czy kobieta by mu odpowiedziała. Wszak od samego początku zajmuje miejsce obserwatora.
Powstał, zbierając swoje rzeczy ponownie do torby i przyglądając się teraz nieco uważniej, ziarenkom piasku, cokole, oraz skrzyni. Za moment robiąc również kolejny obchód po całej sali. Szukał znaków, bądź czegoś co by potwierdziło którąkolwiek wersje wydarzeń.
- Zostałaś okradziona, biała pani? -Zapytał w końcu. Skrzynia wypełniona piachem, kojarzyła mu się tylko z tą rzeczą. Wyrównanie wagi w kufrze, który winien być pełen złota. Ah, materialności człowieka. Niestety siwa kobieta nie zdawała się pałać nienawiścią do aniołów z tychże powodów. Boskie istoty nie potrzebują monet oraz chciwości ludzkiej. Cóż zatem? Kara? Wygnanie? Tętniące w niej poczucie niesprawiedliwości? Może cały ten labirynt jest jednym wielkim grobowcem? Czyżby straciła kogoś? Lub coś?
Mimo wielu postawionych hipotez, Hayaiela w końcu zaczęła boleć głowa. Za dużo myśli? Może to brak twardych dowodów tak go męczył. Co więcej mimo sporej ilości warstw odzienia ciało po niedługim czasie jęło odczuwać chłód. Nigdy by się nie spodziewał, że tak zahartowany duch jak on mógłby poddać się chorobie. Niestety początki łapiącej go grypy dawały o sobie znać bardzo wyraźnie. Lepiej będzie się pospieszyć i nie marnować więcej energii na zabawę.
Jeśli nie znalazł w pokoju żadnych więcej wskazówek, mogących wyjaśnić mu genezę tej monety, bądź tajemnicy samego labiryntu, ruszył w dalszą drogę. (Do P14) Mocą zbierając cały piach ze sobą. Natomiast monetę chowając do torby.

Powołanie golemów do życia - odpoczynek 2/2
Moc ziemi - 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.18 23:17  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Rzucenie mieczem w złożone kartki papieru nic ciekawego czy ekscytującego nie przyniosło, w sumie w ogóle nic kompletnie się nie stało i Kaijin zmarszczyła delikatnie swoje brewki w zastanowieniu nad zaistniałą sytuacją. Mogła to być pułapka aktywowana przez czyjąś - najpewniej żywą lub cięższą, niż użyte przez nią ostrze Paryzola - obecnością, albo też strefa ta mogła być kompletnie czysta od potencjalnych, niebezpiecznych zasadzek. Humnęła pod nosem, ruszając wtem do przodu z na wpół rozłożoną nasadą - działającą niby tarcza - artefaktu i będąc gotową do zablokowania nim czegoś, co mogło jej tutaj zaszkodzić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.18 3:01  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Brnął przed siebie, ograniczając się do kontaktu z bratem do minimum, choć nie żałował mu swetrów, szczególnie, gdy zaczynało robić się coraz zimniej. Szczególnie zainteresowały go słowa słowika, który obwieścił, że skorupka jajka faktycznie zaczynała pękać; wówczas podleciał do ptaszyny, kierując do niej kilka uspokajających bądź też zaciekawionych słów.
Nasłuchując dalszych relacji zdawanych przez słowika, podążył za Jahleelem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.18 11:44  •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
Nascela
P4 - R4 - S4
Być może droga, którą obraz anioł po raz kolejny go zawiodła, bowiem gdy tylko przekroczył krawędzie dwóch kolejnych płyt ścieżki wybranego kierunku, pojawił się przed nim ślepy zaułek.

Jahleel & Akaiah
D2 - D1
Chłód, chociaż działał na nich w sposób dosyć niespotykany zdawał się być całkowicie naturalny. Ciepło ubrań nie pozwalało mu wpełznąć bliżej ciała, dlatego tylko odsłonięte części ciała zostały narażone na drętwienie. Nie było to jednak coś, co mogłoby ich zatrzymać, w najgorszym razie niedługo zaczną kichać.
Ważniejsze od temperatury było obrane przejście, a także wykluwający się z jajka... no właśnie, co to było?
Złote jajko pokryło się najpierw małymi pęknięciami, a potem te zaczęły zamieniać się w większe i kruszyć gładkie powierzchnie osłonki. Trwało to minutę, może dwie, ale proces wyglądał na tyle intrygująco, że czas płynął zdecydowanie szybciej. Powierzchnia z drogocennego kruszca rozpadła się i zczerniała całkowicie, jednak to, co siedziało wewnątrz emanowało samo w sobie jasnością prawdziwego złota. Pisklę było niewielkie, prawie nieopierzone. Miało ciemniejszy dziobek i nóżki w kolorze hebanu - to jedyna część, która nie była złota. Pierwszą rzeczą, jako zrobiło po rozprostowaniu powyginanych w jajku członków było wydarcie się na cały głos paskudnym, bolącym w uszy jękiem.
Jeżeli jednak zabawa z małym ptaszkiem nie odciągnęła całkowicie uwagi obu aniołów, mogli oni zauważyć, że znowu znaleźli się przy tej ciemniejszej ścianie, która poza barwą nie różniła się niczym więcej od pozostałych. To jednak, co było warte największego zainteresowania były proste, drewniane drzwi osadzone w niej. Spod krawędzi dolnej wsypywały się małe grudki śniegu.

+ Słowik
Jajko wykluło się. W gniazdku znajduje się teraz krzyczące pisklę w złotym kolorze (poza nóżkami). Nie różni się niczym więcej od zwykłego ptaka.

Hayaiel
I18 - [...] - P14 - P15 - P16
Rozdroże: możliwość pójścia na południe i wschód.
Pokój nie krył więcej zagadek, które dałoby się rozwiązać. Ściany pozostały puste, jak w każdym innym wypadku. Zanim jednak Hayaiel zdołał wyjść w pomieszczenia, odezwał się do niego głos kobiety: Widzę, że interesuje Cię historia tego labiryntu. Z chęcią opowiem Ci o nim coś więcej, jeżeli uda nam się znowu spotkać na zewnątrz. Teraz możesz zachować moją cenną monetę, jej losy są ściśle powiązane z miejscem, do którego was wysłałam.
Jej głos wyrażał jak gdyby... zadowolenie? Być może satysfakcjonowało ją to, że ktoś chociaż raz sam z siebie zwrócił się bezpośrednio do niej. Teraz jednak anioł udał się w dalsza drogę i chociaż cofnął się spory kawałek drogi, pierwszy co napotkał było kolejne rozdroże.

Kaijin
O20
Kolejne czynności nie przyniosły żadnych rezultatów. Papier pozostawał papierem, leżał sobie samotnie na środku pustej płytki zawartością najpewniej do dołu, skoro z wierzchu pozostawał pusty. Nie wyglądało na to, by próbował zrobić kobiecie krzywdę.

Termin: 12.03
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Wzgórza - Page 11 Empty Re: Wzgórza
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 16 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 16  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach