Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 01.02.18 21:40  •  Dziki górski szlak - Page 3 Empty Re: Dziki górski szlak
Niewiele rzeczy mogło wywołać uśmiech na twarzy jasnowłosej wymordowanej, jednak dzisiaj najwidoczniej był czyjś szczęśliwy dzień. Kiedy widziała, ile radości sprawiała jej nowemu znajomemu solidna zdobycz, nie mogła nic na to poradzić - i uśmiechnęła się lekko, a choć o stokroć mniej imponująco w porównaniu do wyszczerzu prezentowanego przez kotowatego, było to wydarzenie rzadkie jak pełne zaćmienie słońca. Ale mimo wszystko - czego innego spodziewać się na Desperacji? Perspektywa solidnego, a przy tym smacznego posiłku była jednym z najradośniejszych możliwych wydarzeń, jeśli nie numerem jeden na całej ich liście. To, co kiedyś było widokiem gorszącym i odpychającym, obraz martwego, zakrwawionego zwierzęcia w obecnych realiach był jak wielki emblemat z napisem "zwycięstwo". Zaynab nie mogła więc pozwolić, by taka okazja odleciała jej wprost sprzed nosa. W momencie, w którym Catrick zaproponował podzielenie się zdobyczą, jej odpowiedź była klarowna.
- Pomogę. - Skinęła głową ochoczo, pomijając pierwsze pytanie. Nawet gdyby nie była głodna, choćby była świeżo po dwudaniowym obiedzie, takiej propozycji nie można było odmówić. Kto wybrzydza, ten nie je, a kto nie je, ten umiera. A Zay nie chciała umierać, jeszcze za wcześnie jej do tego było. Nie zamierzała więc zwlekać z przygotowywaniem posiłku i pozostawiając kotowatemu bardziej kulinarną robotę, sama zanurkowała w zarośla przy ścieżce, poszukując dobrego materiału na ognisko. Starała się nie oddalać zbytnio od polanki i co jakiś czas do niej zawracać, odkładając na trawę zgromadzony przez siebie materiał. Po jakimś czasie mogła dumnie spojrzeć na elegancki stos grubszych i cieńszych patyków, zaś w jednej pięści ściskała mały pęczek zieleniny.
- Znalazłam też to. Nie wiem, jak się nazywa, ale wiem że niektórzy dodają to do jedzenia. - Wygląd się zgadzał, zapach się zgadzał, więc to musiało być to samo, czym jedna jej znajoma doprawiała dania. Wręczyła Catrickowi osobliwy "bukiecik", licząc na to, że będzie umiał go wykorzystać. Białowłosa niestety nie należała do wprawnych kucharzy, jednak skoro już nadarzyła się okazja, mogła poobserwować cały proces i nieco się nauczyć. Z pewnością przyda się na przyszłość.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.18 0:31  •  Dziki górski szlak - Page 3 Empty Re: Dziki górski szlak
Catrick na survivalu się znał, nie to co osoba pisząca ten post, więc stwierdźmy, że wie co robić. Dziwić się mu nie można, bo chłopak żyje w dziczy od ponad czterdziestu lat, a każdy kolejny posiłek opiera się na podobnych mechanizmach jego przygotowywania, ale można jasno powiedzieć, że dawno już stał się ekspertem w sztuce polowej. Zwierzaka odłożył na trawie, pozostając z nim w kontakcie wzrokowym, gdyby ktoś chciał ukraść efekt jego ciężkiej pracy. W najbliższej okolicy znalazł porządne, duże kamienie, które będą mogły służyć za dobrą podpórkę pod okrojony z kory patyk, służący obracaniu zwierzyny na ogniu. Przeniósł to w bardziej ustronne miejsce, skryte za drzewami, coby nikt ich bez trudu nie wyłapał na ścieżce. Wyrwał trawsko, ugniótł względnie bezpieczny teren, a tam zaczął układać całe to szaleństwo w towarzystwie patyków przyniesionych przez Zaynab, w postaci ogniska dopasowanego specjalnie dla ich królika.
Nada się. Pachnie dobrze. Lepiej niż samo patroszone mięso – skwitował inteligentnie, zabierając się gdzieś na boku za rozpruwanie zwierzaka i przygotowywanie go do pieczenia. Ruchy miał zgrabne i szybkie, więc długo to nie trwało, ale przydałoby się zagadać towarzyszkę, bo przez ostatnią chwilę nie był zbyt rozmowny.
Jesteś w grupie? Mutowałaś? Nie żyjesz tu sama – zaczął rozmowę, zachęcając do opowiedzenia czegoś o sobie w międzyczasie, spoglądając na nią ciekawie znad swoich krwawych rąk. Catrick się nie wahał. Nie krzywił nawet. Metaliczny smród mu nie przeszkadzał, bo węch miał słaby, a do widoku łatwo się przyzwyczaić, bo choć nieprzyjemny, co to dla desperatów! Nie oczekiwał od niej pomocy, bo wiedział, że nie każdy lubi to robić, choć sam fakt był konieczny do napełnienia brzucha. Plus miał swój myśliwski nóż, który ułatwiał mu nacinanie, skórowanie i rozdzielanie mięsa na mniejsze części. Nogi, płaty z pleców, brzucha czy zada. Nie mogli przeciążyć patyka, bo cała praca pójdzie z dymem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.02.18 19:48  •  Dziki górski szlak - Page 3 Empty Re: Dziki górski szlak
Zay też nie była takim kompletnym laikiem w kwestii radzenia sobie z życiem w trudnych warunkach. Konkretnie kulinaria nie były jej najmocniejszą stroną, jednak przecież na wszystko miała jeszcze czas. Na razie w jej edukacji skupiono się na zgoła innych aspektach, nauczając młodą wymordowaną więcej odnośnie skradania się, mordowania i skutecznych ucieczek niż tych bardziej życiowych umiejętności. Tylko tyle, żeby przeżyła - a nad kunsztem można popracować później. Kiedy pracowała, nie miał być dla niej ważny smak posiłku ani jego walory estetyczne, a tylko to, czy dostarczy jej odpowiednią ilość energii do wykonania powierzonego zadania. Od trzynastu lat życia była narzędziem w rękach tych, którzy w jej mniemaniu ocalili ją i brata od śmierci. Nie miała nic przeciwko wykonywaniu rozkazów, bowiem wiedziała, że pochodzą one od potężniejszej istoty i służą ważnym sprawom - ważniejszym i większym, niż sama była to sobie w stanie wyobrazić. Dlatego pozwalała sobie na decyzyjną niesamodzielność. Była do głębi przekonana, że nikt nie wybierze lepiej, niż jej przełożeni. Poza tym wygodniej było być bronią w ich ręku, posłusznie wykonywać polecenia, niż samej musieć się głowić nad sensem i planem na życie.
- Wiesz może, czy ma jakąś nazwę? - dopytała od razu. Chyba udało jej się znaleźć pożyteczną roślinę, dobrze więc byłoby wiedzieć, czy została ona określona jakimś konkretnym wyrazem. Sporo już się dzisiaj zdążyła nauczyć od kotowatego, a skoro wydawał się być całkiem zainteresowany przekazywaniem wiedzy młodszemu pokoleniu, nie mogła się powstrzymać, żeby nie skorzystać z tak wspaniałej możliwości. Zawsze był to ktoś spoza wąskiego kręgu wyznawców Ao, ktoś z zewnątrz. Pewnie widział inne części świata, innymi rzeczami się zajmował... nawet najmniejsze ochłapy informacji dla Zay były cenniejsze niż złoto. Choć była dzieckiem, nie miała zabawek; pozostawały jej tylko fascynujące opowieści, których szukała wszędzie tam, gdzie tylko było to możliwe.
- Co masz na myśli? Mieszkam tutaj, w górach, całkiem niedaleko. - Pojęcia, które wymienił Catrick, trochę zbiły ja z tropu. Znała swoje ugrupowanie i wiedziała, że gdzieś w innej krainie żyją aniołowie. Co do pozostałych, może gdzieś obiły jej się o uszy, może zasłyszała taką czy inna nazwę, jednak nie miała nigdy okazji bliżej się z nimi zapoznać. Stąd też trudno było jej wpaść na to, o co właściwie pyta ją wymordowany. Tym bardziej kwestia mutacji pozostawała dla niej pojęciem nieprzypisanym do konkretnych zjawisk. Miała konkretne zdolności wynikające z posiadania wirusa X w organizmie i znała pełno osób, które były w tej samej sytuacji. Nikt jednak tego nie nazywał i nie wkładał w pojęcia, nikt nie powiedział jej, dlaczego różni się od zwykłych ludzi. Nigdy nie uczyła się biologii i nie miała pojęcia, co oznaczają "zmiany w genotypie" czy "mieszanie się DNA". "Mutacja" było dla niej słowem jakby z obcego języka, o nieznanym znaczeniu, z niczym się niekojarzącym. Rozumiała to, co była w stanie zobaczyć, czego była w stanie spróbować i o czym jej powiedziano - teraz, dla przykładu, przyglądała się z uwagą procesowi przygotowywania upolowanej zdobyczy do przyrządzenia. To było coś, co mogło jej się jeszcze przydać i dlatego nie spuszczała wzroku z kotowatego, chłonąc oczyma każdy jego ruch.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.02.18 21:54  •  Dziki górski szlak - Page 3 Empty Re: Dziki górski szlak
Catrick był na tyle infantylny, że wcale nie brał poprawki na to, że jego towarzyszka najprawdopodobniej jest młodziutka i niedoświadczona. Nie poczuwał się do roli dorosłego, który będzie nią dyrygował wedle własnych pobudek. Nie chciał wykorzystywać jej niewinności, ostatnimi czasy spędzał czas w samotności, która powoli zaczynała mu doskwierać, stąd chętne przyjęcie jej towarzystwa. Nie ufał dzieciom. One tylko pozornie sprawiały wrażenie bycia niewinnymi, słabymi istotkami, a zdarzało się, że takie gówniaki wychowane w tych warunkach, były lepiej przystosowane do życia tutaj niż doświadczony dorosły.
Kot posłużył się instynktem. Uwierzył własnym przeczuciom, i choć pozostawał czujny, widocznie był bardziej rozluźniony w jej drobnym towarzystwie. Czy wyjdzie mu to na dobre? Gdyby dziewczyna zdecydowała się zaatakować, nic nie powstrzymałoby go przed poderżnięciem drobnego gardła w ramach samoobrony. Teraz o tym nie myślał. Wcale o tym nie myślał. Liczył na jej rozsądek… Pomijając, że teraz kocie myśli skupione były na szybkim oprawieniu przyszłego posiłku.
Podejrzewałbym, że to szczaw? Podłużne, zaokrąglone, pofalowane listki i kwaśny zapach. Spróbuj językiem. Jak szczypie, spluń i wyrzuć. Inaczej nada się.
Tak jak kiedyś uczono go, on teraz przekazywał swoją wiedzę dziewczynie. Nie było to nic zaawansowanego, bo tego typu chwasty rosły tutaj wszędzie, ale trzeba było mieć swoje sposoby, coby się nie pomylić wśród różnorodności flory. Nie miał też czego przed nią ukrywać, choć jednocześnie nie chciał zachęcać do odkrywania właściwości zielarskich na własną rękę. Wiadomo, że nawet najwprawniejsze oko może się pomylić, ale czy nie ryzykowali każdego dnia?
Jesteś z sekciarzy? Z kościoła? – poprawił się na określenie bardziej przystępniejsze, pamiętając, że określanie czegoś sektą miało wydźwięk dość negatywny. Nie miał pojęcia w jakim stopniu dziewczyna była zaabsorbowana doktryną kościoła, ale sam też niewiele o nich wiedział. Zdarzało mu się trafiać na wiernych, niektórzy próbowali przekabacać go na stronę te dyrdymały, oferując mu wizję darmowego jedzenia i miejsca pobytu razem z dostępem do świeżej wody, ale nie udało się im. Catrick zbyt cenił sobie swoją wolność, cenił ją bardziej niż własne konformistyczne zapędy. Nie pozwalał się kontrolować.
W międzyczasie królik powoli zmieniał się w całkiem zgrabnie opracowane kawałki oskalpowanego mięsa. Pozostawił je luzem na kamieniu i wyciągnął z buta zardzewiałe zippo, którym podpalił ognisko. Przyglądał się przez chwilę rozprzestrzeniającemu się ogniowi, chcąc upewnić się, że żadna niekontrolowana iskra nie zajmie się gdzieś po bokach, koncentrując się tylko na patykach na jego podstawie, wzbudzając zaledwie żar.  
Możemy zrobić małe szaszłyki i na patykach przytrzymywać nad ogniem… albo zostawić, żeby się samo parzyło – zaproponował, spoglądając na dziewczynę znad swojego dzieła. Nie była to prosta sztuka, doskonalił ją przez lata, podpatrując innych doświadczonych. Ważne, że działało, a ich czekała sympatyczna uczta. Może nie były to największe przyprawiane frykasy, bo nie ufał tej stronie lasu na tyle, by pozwalać sobie na używanie wszelkiego zielska czy grzybów, ale ważne, że stanowiły obietnicę zapełnionego brzucha.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.18 14:28  •  Dziki górski szlak - Page 3 Empty Re: Dziki górski szlak
- Szczaw - powtórzyła mechanicznie, wzrokiem doszukując się na twarzy kotowatego potwierdzenia, że wypowiedziała nazwę poprawnie. Uczyła się w naprawdę bardzo losowych momentach swojego życia, a każda taką sytuację nauczyła się doceniać. W momencie, w którym może dowiedzieć się więcej, chce także zyskać stuprocentową pewność, że niczego nie pomyliła. Okazji, które tak szczęśliwie otrzymywała od losu, nie należało marnować. Tylko otwarta agresja ze strony Catricka mogłaby ją odwieść od planu, by zadać mu jak najwięcej pytań. Wszystko to, co wiedział i czym był skłonny się podzielić, zamierzała prędzej czy później z niego wyciągnąć. Brzmi jak praca superszpiega, ale nie można by się było bardziej pomylić; dziewczynka zwyczajnie zatrzymała się na etapie dziecięcej ciekawości z tego prostego powodu, że nikt tej potrzeby nie zdołał w pełni zaspokoić. Normalnie dzieci miały do dyspozycji dwójkę rodziców, którzy cierpliwie odpowiadali nawet na najbardziej absurdalne i podstawowe pytania - dlaczego woda jest mokra? - względnie w odpowiednim wieku posyłali latorośl do szkoły, by zdobywała wiedzę od osób bardziej kompetentnych. Zaynab brakowało i jednego, i drugiego, stąd z każdym rokiem życia przybywało jej o wiele więcej pytań niż odpowiedzi. Rosła też jednak determinacja, by nie poddawać się i któregoś pięknego dnia osiągnąć satysfakcjonujący dla samej siebie poziom wiedzy.
Posłuszna instrukcjom, złapała koniuszek jednego z listków między wargi i wypróbowała znak znalezionej przez siebie rośliny. Pachniało kwaśno, a smakowało całkiem przystępnie i nie wywoływało żadnej negatywnej reakcji. - Chyba będzie dobry - orzekła zadowolona. - Jak się go wykorzystuje? - dopytała, bo nie do końca była pewna, w jaki sposób można użyć tego całego... szczawiu przy przyrządzaniu mięsa. To też była dość cenna rzecz, której warto było się dowiedzieć na przyszłość - ale także na teraz, żeby wiedziała, jak spożytkować trzymaną w dłoni zieleninę.
- Jeśli masz na myśli Kościół Nowej Wiary, którego siedziba znajduje się w tych górach, to tak - odrzekła spokojnie, można wręcz powiedzieć: obojętnie. W gruncie rzeczy przynależność do tej czy innej grupy nie była dla niej niczym szczególnie ważnym. Trzymała z Kościołem, bo żyła w nim odkąd pamiętała; oni ją karmili, ubierali i wychowywali. Opowiedzieli jej o bogu Ao, a nie miała żadnego powodu, żeby im nie wierzyć. Troszczyli się o nią i o jej brata, więc w naturalny sposób z nich przeistoczyli się w nas. Zastępowali naturalną rodzinę, której bądź co bądź potrzeba dziecku, nawet, a może wręcz: szczególnie, w okresie nastoletnim. Nie uznawała tego za ograniczenie swojej wolności, raczej za układ, który dawał jej poczucie przynależności i bezpieczeństwa. Nie miała potrzeby wyrywania się nigdzie daleko ani działania po swojemu, tym bardziej więc taka swoboda nie była jej do niczego potrzebna.
- Mogłoby się robić samo - zadecydowała, głównie z tego względu, że chciała zobaczyć, jak będzie wyglądał ten proces. Przysiadła po drugiej stronie prowizorycznego ogniska w odległości na tyle dużej, by nie ryzykować przypadkowego podpalenia. Wystarczyło, że została dzisiaj złapana w pułapkę - nie było potrzeby, żeby wystąpiła także w roli pieczeni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.18 21:32  •  Dziki górski szlak - Page 3 Empty Re: Dziki górski szlak
Catrick nie należał do najlepiej doinformowanych wymordowanych na Desperacji i nie plasował się nawet w pierwszej setce, ale jego chętnie poszerzana wiedza umożliwiła mu przeżycie prawie czterdziestu lat na tym smutnym wypizdowiu. Sporą część z tej całości jego marnej egzystencji stanowiły lata samotne, gdzie musiał polegać wyłącznie na sobie. Stąd zdecydowany fach w kocich łapach, gdy przychodziła potrzeba zapolować, rozpalić ogień czy sklecić niezły szałas. Nie bał się ubrudzić czy zaryzykować, jeśli na końcu wyboistej drogi czekała szansa na przeżycie.
Choć przez lata prowadził życie typowego samotnika, który wedle własnego widzi mi się dołączał się do pomniejszych grupek na krótki czas, a potem ruszał swoją drogą jak typowe kocisko. Nie interesowała go wizja bycia częścią jakiejkolwiek społeczności, bo przyzwyczajony był do tego, że  dzielenie się czymś doprowadzi do osłabienia własnych sił, których też dużo nie miał. Dopiero dołączenie do Smoków zmieniło jego pogląd – zdał sobie sprawę ze wszelkich korzyści, co przewyższyło wrażenie bycia przywiązanym do jednego miejsca. Nikomu nie przeszkadzał fakt, że traktował Smoczą Górę jak hotel. Cóż, nigdy nie lubił spać na deszczu.
Pozmienia metaliczny smak mięsa, ale mogłabyś z niego zrobić zupę. Woda, trochę miejsca, warzywa, najlepiej bulwy i będzie dobre – odpowiedział całkiem wyczerpująco na jej pytanie, ale rozmowa o jedzeniu nie wprawiała jego żołądka w dobry nastrój, tylko potęgując potrzebę zjedzenia czegoś teraz i natychmiast. Nie chciał ryzykować z surowym miejscem, bo niejednokrotnie taką łapczywość przepłacił zdrowiem. Lepiej poświęcić dodatkowe kilka minut na odpowiednią celebrację pochwyconego posiłku.
Kiwnął głową, gdy ta przyznała się do swojego sekciarskiego pochodzenia i zapisał sobie gdzieś w głowie, żeby pozostać czujnym na ewentualnie czcze gadanie. Doganiały go sympatyczne pogłoski o łaźniach pełnych wody czy o posiłkach trzy razy dziennie, ale nic nie byłoby w stanie Kota przekonać do porzucenia swojego stylu życia włóczęgi-rozrabiaki. Może za kilkanaście lat, gdy zmieni się w nudnego staruszka w ciele młodzieniaszka i niewiele więcej będzie mu do życia potrzeba, niż siąść i popatrzeć w niebo. Bez własnego zdania i poglądów, bo na co to komu.
Co tam robicie? Oprócz modlenia się do chmur i nieba – spytał niemal niezobowiązująco, marnie kryjąc swoje zainteresowanie tematem ze sprawdzonego źródła. Miał zamiar wszystko to, czym dziewczyna się z nim podzieli, przemielić razem z rozsądkiem, ale doganiało go wrażenie, że ktoś tak młody i niewinny jak ona, nie był jeszcze tak bardzo przeżarty przez doktrynę.
Dziewczyna zdecydowała, a Catrick pozwolił siąść sobie na tyłku. Sięgnął do buta i wyciągnął z niego malutką foliową torebkę, w której skrywał się żółty proszek. Strzepnął nią o kolano, a potem posypał szczyptą każdy z kawałków mięsa. Tylko dla smaku, wystarczająco i oszczędnie, bo takich rarytasów często się nie miało w rękach. Nadział wszystko na patyk i ulokował je nad gorącymi płomieniami, pozwalając działać żywiołowi.
To przyprawa. Ukradłem ją kiedyś białym twarzom w mundurach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.18 20:57  •  Dziki górski szlak - Page 3 Empty Re: Dziki górski szlak
- Przydatna roślina - stwierdziła, usłyszawszy o możliwości przyrządzenia z garści listków jeszcze innego dania. Warto było zapamiętać tę informację, tak samo jak wygląd i zapach szczawiu - dzięki temu może uda jej się go jeszcze znaleźć w przyszłości i odpowiednio wykorzystać. Tego typu wiedza była bardzo cenna, szczególnie dla kogoś, kto często spędzał całe dnie na świeżym powietrzu i czymś trzeba się było wtedy żywić. Nie zawsze można liczyć na to, że kto inny podsunie ci pod nos ciepły obiad. Kościół oczywiście dbał o wszystkich, których zrzeszał, ale lepiej było umieć sobie poradzić samemu, by w razie nieprzewidzianych wypadków uniknąć przykrych konsekwencji.
- No... żyjemy, a co mamy robić - odpowiedziała dość obojętnie, unosząc jednak brwi w lekkim zdziwieniu. Oceniając po samej sobie, funkcjonowała podobnie jak pewnie każdy inny mieszkaniec Desperacji. Miała tylko ten dodatkowy przywilej, że mogła mieszkać w fajnych jaskiniach i w razie potrzeby liczyć na innych członków wspólnoty. Oprócz tego czasem należało stawić się na modłach i rytuałach, od czasu do czasu zaszlachtować jakiegoś anioła... Zaynab, jako że była od małego wychowana wewnątrz Kościoła, nie widziała nic nadzwyczajnego w tym, co osoby z zewnątrz uważały za odmienne. W końcu każdy wierzył w coś lub w brak czegoś, każdy czasem kogoś zabijał, szukał schronienia, żywności, wody, wdawał się w relacje z innymi i po prostu żył: minuta po minucie, dzień za dniem.
Uważnie śledziła ruchy Catricka, kiedy przygotowywał obiad. chciała się nauczyć jak najwięcej, a to wymagało obserwacji. Nie umknęło jej więc, kiedy wyciągnął z buta maleńką saszetkę o niewiadomej zawartości.
- Jak się nazywa? - zapytała od razu, wręcz odruchowo. Miała ładny kolor i wyglądała na coś, czego nie spotyka się często na Desperacji. - ... w mundurach? - powtórzyła, nie kryjąc żywego zainteresowania. Opowiadano jej co prawda o żołnierzach z Miasta, ale nigdy nie spotkała żadnego osobiście, stąd temat ciekawił ją niezmiernie. Nie ulegało wątpliwości, że czekała na dalszą odpowiedź ze strony kotowatego.

// Przepraszam za tego posta ^^"
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach