Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Niechętnie przemieszczał się pomiędzy kolejnymi kondygnacjami wojskowych zabudowań machając przepustką przed licznymi, wyrastającymi przed nim przejściami i windami aż ostatecznie był na ostatniej prostej dzielącej go od celu - chodniku prowadzącym do hali treningowej usytuowanej na wojskowym kampusie. Na sobie miał militarne umundurowanie treningowe, które czyniło go jednym z wielu szarych żołnierzy. To było typowe - w tym świecie nie było miejsca na bycie gwiazdą, kimś specjalnym. Wszyscy byli żołnierzami, wszyscy mieli służyć społeczeństwu, wykonywać rozkazy - amen. Adrian to rozumiał, co prawda miewał czasem z tym problemy, może nie zawsze się zgadzał z przełożonymi, może musiał często dodać niepotrzebnie kilku słów od siebie, lecz ostatecznie zawsze sumiennie wykonywał powierzone mu zadania. Tak jak teraz, gdy przydzielono mu pod przeszkolenie bandę jajogłowych. Na samą myśl, że prawdopodobnie jedyną ostrą rzeczą jaką trzymali w dłoni przez całe swoje życie był ołówek zaraz po zatemperowaniu lub igła strzykawki dostawał migreny. Był pewien że widelca i noża pewnie nigdy na oczy nie widzieli bo przecież żyją nauką. Trochę się zatem miotał w gabinecie przełożonego, próbując się wymigać, lecz bez powodzenia. Wszedł na halę mając w głowię wizję czekających na niego bandy garbatych suchoklesów przyodzianych w koszule w kratę i okularach o szkłach grubych jak soczewki w lunetach, opowiadających żarty o liczbie pi.
Cóż...bardzo się nie zawiódł.
Zobaczył garstkę osób stojących na środku sali. Trzasnął drzwiami by zwrócić na siebie uwagę, apotem zaczął podchodzić do tej grupki już teraz, z każdym krokiem, poddawał każdego z osobna ocenie. Zwłaszcza ubioru. Jeden z nich miał sztruksowe spodenki do kolan...
- Jak zgaduję, jesteście tu tą nieszczęsną grupą jajogłowych oddelegowanych na podstawowe szkolenie...? - spytał i obiegł zebranych szukając w ich oczach potwierdzenia. W jednych znalazł coś na wzór oburzenia. Trafił. - Doskonale... - mruknął, odfajkowując coś w trzymanym kwitku - Jestem Adrian Spadziński i spędzimy ze sobą trochę więcej czasu niż bym ja i wy tego pragnęli, lecz nic nie poradzimy na wewnętrzne rozporządzenia utrudniające życie. No ale przechodząc do rzeczy -ktokolwiek z was miał kiedykolwiek okazję brać udział w jakimkolwiek wojskowym szkoleniu? Poligonie? Czymkolwiek innym niezwiązanym z zajęciami wychowania fizycznego w szkole?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przez wiele lat, które zdążyła przeżyć, zawsze w zakamarkach jej umysłu kręciła się myśl, by nauczyć się samoobrony. Podstawy teoretyczne miała. Była naukowcem zakochanym w medycynie i fizjonomii człowieka. Doskonale znała ludzkie słabości i ich ograniczenia, więc potrafiła to wykorzystać. Niemniej jednak brakowało jej podstaw praktycznych. Nie miała nigdy okazji, ani większej odwagi by poprosić kogoś, by został jej ćwiczeniowym workiem treningowym. Jakoś nie miała też czasu, który mogłaby poświęcić na samodzielną naukę. Gdy okazało się, że zostaje wysłana na podstawowe szkolenie, to jej plany nabrały nieco kolorów.
Na sali okazało się, że nie będzie sama. Razem z nią znajdowało się tam kilka innych osób, których w sumie nie znała. Nigdy nie była osobą, która szukała na siłę jakichś kontaktów. Była indywidualistką z własnymi poglądami. Oczywiście potrafiła rozmawiać z osobami, których przekonania były inne, do czasu gdy ci nie narzucali swoich myśli jej samej. Cappaldi była też osobą niezwykle szczerą i bezpośrednią, więc o ile nie czuła potrzeby by trzymać gębę zamkniętą, to zazwyczaj o sprzeczki i nieporozumienia nie było u niej trudno. Nie przepadała też za żołnierzami, których uważała za bezmózgich osiłków. Miała prawo tak myśleć, bo w końcu oni nawet tak wyglądali.
Siedziała na sali z grupką innych ludzi. Rozpoznała wśród nich kilka znajomych twarzy, jednakże z nikim nie miała jakiejś szczególnie bliskiej więzi. Nie przeszkadzało jej to. Życie poświęciła nauce i biologii. Wiedziała, że jako kobieta musiała sobie jakoś zapewnić przyszłość, a nauka nie wydawała się dla niej taka nieprzystępna.
Gdy tylko Spadziński pojawił się na sali, wiedziała, że będzie ciekawie. Znała go. Z widzenie, ale zawsze. Nie rozmawiali ze sobą prawie nigdy, a on był dla niej gówniarzem, chociaż wyglądał na starszego niż ona. Uśmiechnęła się do siebie i podniosła z ziemi, na której siedziała. Nazwanie jej jajogłową nie było dobrym pomysłem, jak na początek nieco bliższej znajomości.
Oczywiście nie miała żadnego doświadczenia z innymi aktywnościami fizycznymi, poza tymi z liceum i codziennym bieganiem przed pracą. Nie była jednak z tego powodu zła. Spojrzała na mężczyznę, krzyżując ręce na piersi. Domyślała się, że nie będzie z nim łatwo ani nawet przyjemnie. Znała się na behawioryzmie, więc bacznie przyglądała się ciemnowłosemu, by z jego zachowania wyczytać wszelkie potrzebne informacje o nim samym.
Raczej wiesz, że naszą działką nie jest bieganie i machanie wszystkim, co mamy w dłoniach – mruknęła. Tak, dokładnie tak widziała żołnierzy. Chyba nie musiała mówić, że w jej duszy gościła odrobina pacyfizmu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach