Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 07.09.17 21:37  •  Jeziorko w pobliżu gór - Page 2 Empty Re: Jeziorko w pobliżu gór
Siedzenie w domu podczas gdy na zewnątrz panuje dobra pogoda na spacer było trochę głupotą. W ogóle siedzenie w domu było głupotą, biorąc pod uwagę fakt, iż w M-3 mieszkał dość krótko i raczej niekoniecznie wiedział co się gdzie znajduje. No i widział zdjęcia ze wschodniej części utopijnego miasta, a ładne widoki zawsze potrafiły porwać jego serce artysty. To był doby powód do ruszenia swojego tyłka sprzed telewizora, razem z zestawem do rysowania i częścią zwierzyńca. Mógł rozruszać nie tylko swoje kości, ale też dwójki psich towarzyszy, którzy uwielbiali duże, otwarte przestrzenie. A nie ma większej przestrzeni niż otwarte tereny poza metropolią.
Podróż zajęła długo. Najpierw komunikacja miejska z kilkoma przesiadkami, potem błądzenie ścieżkami. Początkowo trzymał na smyczy zarówno samojeda jak i husky, ale w lesie puścił je luźno. Czworonogi od razu skorzystały z nadanej im wolności i popędziły w różnych kierunkach, czasem dobiegając do siebie i wymieniając się stronami. Will, odetchnąwszy mniej zanieczyszczonym powietrzem, wyciągnął szkicownik i jeden z ołówków. Idąc, próbował z pamięci naskrobać jeden z widoków z M-1, z dzielnicy tak samo jak i tu poświęconej w miarę dzikiej przyrodzie. Było całkiem podobnie - las, pagórki, jakaś rzeczka. Brakowało trochę morza. Kiedyś podobno ludzie wyjeżdżali daleko na wakacje - nad słone zbiorniki wodne, w ogromne, ośnieżone góry, w miejscowości z liczącymi sobie setki lat budowlami. Teraz musieli zadowalać się jakimiś sztucznymi tworami, które miały przypominać dawne przestrzenie poza murami Miast. Hayesa zawsze męczyło to, co znajduje się poza jego zasięgiem. Niby przemieścił się pół świata z jednego Świata do drugiego, ale cała podróż odbywała się pod ziemią, była okropnie długa, a z nudów i braku zajęcia większość drogi i tak starał się przespać. Nie próbował się nawet zastanawiać jak wydrążono tunel pod oceanem, bo było to na długo przed jego narodzeniem i zapewne by nie ogarnął tego swoim umysłem.
Zatrzymał się w pobliżu jeziora, przewracając kartkę i przenosząc na biały papier kolejny z widoków, tym razem jeziora.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.17 15:31  •  Jeziorko w pobliżu gór - Page 2 Empty Re: Jeziorko w pobliżu gór
Jeziorko w pobliżu gór - Page 2 BcBUAYU

W pewnym kluczowym momencie - kiedy to dojrzeli, usłyszeli oraz wywęszyli zbliżające się w ich stronę dwa oddziały wojskowych i nie wiedzieli, czy był to najzwyklejszy patrol, czy też wysłani zostali oni tutaj właśnie po nich - trójka naszych bohaterów rozdzieliła się na dwie grupy: para najemników poszła, naturalnie, razem w jedną stronę, podczas gdy ex-Łowczyni czmychnęła wysokimi polami łukiem tak, ażeby to wrócić do w miarę bezpiecznych lasów oraz jeziora. Naprawdę nie spodziewała się, iż już na samym początku wyprawy przyjdzie im natknąć się na wyspecjalizowane w walce oraz likwidowaniu wszelkich zagrożeń - tak dla mieszkańców, jak i samego całego, ogólnego M-3 - jednostki, ale z drugiej strony wparowali bezczelnie do środka miasta przez jedną z dziur znajdujących się w osłaniającej je kopule - nie zdziwiłaby się, gdyby były one w jakiś niewidoczny dla nich, niewykrywalny sposób monitorowane. Odetchnęła lekko, mijając rolniczy, skromny, acz przyjemnie wyglądający domek - nie odwracając się za siebie, nie patrząc za złamanymi sojuszami (jeżeli sojuszem można było to nazwać) i odrzucając zamartwianie się losem swych byłych już kompanów na bok. Świadomie wybrali inną ścieżkę, odmienną drogę i na tym etapie należało się już z nimi pożegnać - i chowając się na niewielką, ulotną chwilę za biegnącym dookoła niego, wysokim płotem. Wychyliła się ostrożnie, zerkając w kierunku, skąd nadchodziły te dwie niebezpieczne dla niej, groźne dla jej egzystencji grupy - maszerowali jednostajnie oraz spokojnie, niespiesznie i bez tej złowieszczej, pościgowej aury, toteż nie przybyli, chyba, tutaj w celu pojmania ich skromnej, posklejanej nieskładnie drużynki. Nie chcąc jednak kusić złośliwego, przewrotnego Losu, Karyuu zawróciła ku gęsto rosnącym drzewom i niedługo później zagłębiła się w rzucanych przez nie, czarnych niemalże cieniach.

I gdy tak przemieszczała się sprawnie, w miarę prędko między pokrytymi chropowatą korą pniakami i w mrokach przez nie oraz ich gęste, szmaragdowe korony rzucanych, blondwłosa kobieta natknęła się na podniszczoną, lecz dalej w miarę dobrze trzymającą się szopkę - pewnie od jakiegoś leśniczego, kłusownika, jeśli takowi tu w ogóle występują, bądź dzieciaczków traktujących ją jako skrytkę na swoje jakże drogocenne skarby. Z nutką ciekawości i ostrożności zajrzała do środka, starając się uchylić podstarzałe, zardzewiałe drzwiczki bez wydzierania z nich najmniejszego, mogącego zdradzić niechybnie jej pozycję odgłosu. Wewnątrz dojrzała kilka tak bezużytecznych, jak i ciekawych rzeczy. Zaciskając delikatnie usteczka chwyciła za oblepioną pajęczynami pochwę ze znajdującą się wewnątrz niej maczetą i zawiesiła ją na swoim pasie, tak aby broń wspomnianą mieć po prawej swojej stronie. Następnie chwyciła za jakieś brudne rolki i litrową puszkę z czerwoną farbą - oba te przedmioty mogą się jej w przyszłości przydać. Może - które to zawinęła w nieco wytarte, jednak pozbawione dziur spodnie dresowe, czyniąc z nich coś na wzór tobołka. Ostatnim podkradzionym z tegoż zakątka elementem - z pewnością nikt nie będzie tęsknił za tymi starymi, zakurzonymi rzeczami - był sprawny rower o lekko zarysowanej, czarnej ramie. Przetarła go odrobinkę i doprowadziła do porządku, po czym czmychnęła z tej samotnej, opuszczonej lata temu szopy, kierując się jeszcze bardziej w głąb przyjaznego, wypełnionego rześkim powietrzem lasu.

Prowadząc zdobyty pojazd jednośladowy obok siebie i lawirując pomiędzy licznymi, dumnie pnącymi się ku nieboskłonowi - sztucznemu, niestety - konarami, Karyuu przemieszczała się do przodu, w stronę zapamiętanej wyrwy prowadzącej na Desperację - nie zamierzała sama prześlizgiwać się przez M-3 i ryzykować życiem dla pojedynczej broni palnej. Może rzeczywiście powinna znaleźć jakiegoś dobrego, sprawdzonego dilera na Desperacji i wytargować od niego dobrą cenę na jakiejś spluwie? Westchnęła delikatnie, z zastanowieniem - niedoszłe spotkanie ze S.SPECami dało jej wyraźnie do zrozumienia, że coś się tu zmieniło, coś się przekształciło wewnątrz miasta i nie było ono już dokładnie takie, jakim go opuściła - brnąc przed siebie, lecz wtem gwałtownie, nagle się zatrzymując. Mrugnęła, zerkając szkarłatnymi oczyma spod cienia nałożonego na głowę kaptura na samotną postać rysującą się na tle falującego, pięknego w swej pseudo-naturalności jeziora. Zawahała się przez ułamek sekundy, lecz ostatecznie postanowiła przemknąć koło niego niezauważenie i szybko, jako że osobnik, na którego to się natknęła pochłonięty był zapełnianiem na wpół pustego arkuszu papieru malującym się przed nimi, orzeźwiającym umysł i morale widoczkiem. W miejscu zatrzymało ją, jednakże, donośne i wypełniające przestrzeń niby wystrzały z armat szczekanie, zmuszające ją dodatkowo do sięgnięcia - z przyzwyczajenia, odruchu i doświadczenia - do rękojeści zawieszonej na plecach, ukochanej łopaty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.17 21:15  •  Jeziorko w pobliżu gór - Page 2 Empty Re: Jeziorko w pobliżu gór
Wysunął język, skupiając się na najbardziej ulotnych momentach, które mógł uchwycić za pomocą ołówka. Delikatne zmarszczki na wodzie, przelatująca ważka, ryba wyskakująca ponad taflę jeziora w celu złapania zabłąkanego owada, który zbytnio zbliżył się do wygłodniałego drapieżnika. Czekał na każdą okazję do zapamiętania mnóstwa szczegółów i przeniesienia ich szybko na papier. Przynajmniej mógł poćwiczyć pamięć. To nie to samo co przerabianie fotografii na obraz, tu liczyły się ułamki sekund i każdy, nawet najmniejszy szczegół.
Przysiadł na trawie, kompletnie ignorując fakt, że gdzieś za nim znajdowała się obca osoba. Czuł się bezpiecznie, jak każdy mieszkaniec utopijnego Miasta. Zarówno w M-1 jak i w M-3, w których do tej pory miał okazję przebywać, szary obywatel nie miał się czego obawiać. Will nawet nie wierzył, że gdzieś poza murami rozwinęło się życie, o którym powstało chyba więcej opowieści niż w pierwszej lepszej mitologii. Jedni gadali o zombie przemierzających bezkresną pustynię, inni o napromieniowanych mutantach i skażonych radioaktywnie ruinach, ktoś wspomniał, że żyją tam normalni ludzie, a Miasta są jedynie eksperymentem… Póki miał zapewniony dach nad głową, możliwość nauki i wszystko czego chciał, nie miał po co zastanawiać się nad tym, czemu istniało tylko sześć metropolii otoczonych kopułą i sztucznych od podstaw aż do końca. Był zresztą ledwie studentem-imigrantem, co on tam mógł wiedzieć o planach Władz.
Radosne szczekanie zbliżyło się do ciemnowłosej postaci. Biała, puchata, psia chmurka zatrzymała się zaraz obok, machając ogonem jak oszalała. Postawiła uszy, widząc kogoś z rowerem. Ogon merdnął w prawo i lewo, psisko ugięło przednie łapy i szczeknęło radośnie. Hayes odwrócił się, patrząc na zwierzę, a zaraz po tym w kierunku, w którym spoglądało. Drugi pies, husky, podbiegł kawałek i zatrzymał się z uniesioną jedną przednią łapą.
Chewborcca! – odezwał się chłopak. Pies od razu zawrócił i usiadł obok swojego pana. Will przeniósł wzrok z nieznajomej na suczkę i pogłaskał ją, chwaląc za posłuszeństwo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.17 19:09  •  Jeziorko w pobliżu gór - Page 2 Empty Re: Jeziorko w pobliżu gór
Jeziorko w pobliżu gór - Page 2 BcBUAYU

Miejsce to - zakątek ukryty pośród lasów szumiących oraz życiem tętniących - rzeczywiście idealnie nadawał się do szkicowania niezwykłych rysunków bądź malowania zapierających dech w piersiach pejzaży - zależnie od tego, jaki styl kreowania cudownych dzieł dana osoba preferuje. Widok z tego punktu obejmował wszystko to, co najważniejsze i najlepsze, oferując zasmakowania tutejszego piękna natury podszytego niezmąconym - czy aby na pewno? - kojącym nerwy spokojem. Nic toteż dziwnego czy podejrzanego było w tym, iż ktoś - student młodziutki i odznaczający się rozwichrzoną, chaotyczną fryzurą - upodobał sobie tę właśnie pozycję do przelania swych artystycznych zapędów na jeszcze nie tak dawno czysty, nieskalany jakimkolwiek kolorem - prócz białym, naturalnie - arkusz papieru. Mimo tych logicznych argumentów jawiących się przed jej osobą oraz pozbawionym strachu, agresji czy otwartej, wrogiej nieufności zachowaniu jednostki siedzącej na zielonej, soczystej trawie i przenoszącej na kartkę elementy przyrody ją otaczające, Karyuu nie mogła powstrzymać się przed mocniejszym, znaczniejszym zaciśnięciem bladych palców na rękojeści ukochanej, wiernej łopaty. Nie miała najmniejszego pojęcia o tym, czy obecność młodzieńca tego tutaj wynikała z jego inicjatywy i najzwyklejszej, barwnej chęci artystycznego spełnienia się, czy też może była to zastawiona na kogoś - może nawet i nią, wszakże wojsko M-3 nie było wcale kulawe, ułomne bądź głupie, więc istniała szansa, że już o niej wiedzieli i tamten patrol naprawdę nie był przypadkowy lub regularny - pułapka mająca na celu uśpić czujność nieszczęśliwego, niechcianego w metropolii intruza.

Wesołe szczekanie psiny i opanowany, niezatruty przerażeniem wzrok studenta zerkający na nią, po czym przenoszący się na przywołaną do jego boku suczkę - która z początku wyglądała, jakby... chciała podać jej łapę na przywitanie? - nie ukoiły jej paranoi i niepewności, lecz dłoń i tak - wbrew krzyczącym na nią instynktom i krzywiącej się, syczącej intuicji - opadła w dół, z dala od jej podstawowej, towarzyszącej jej od lat broni - chociaż niektórzy zbyliby ją pewnie ze śmiechem bądź prychnięciem po ujrzeniu faktu, że jest to tylko łopata. Przełknęła cicho ślinę, zastanawiając się nad tym, jakaż to powinna być następna jej akcja - jeżeli oddali się stąd w pośpiechu lub, co gorsze, zaatakuje nieznajomego, to będzie wyglądać bardzo, ale to bardzo podejrzanie i ukaże siebie jako osobę niebezpieczną, zagrażającą otoczeniu, co byłoby dla niej katastrofalne i iście dołujące, jeżeli młodzieniec ten faktycznie okazałoby się kimś niewinnym. Nie. Nie poczyni żadnego agresywnego kroku w stronę tego człowieka, dopóki nie upewni się, czy jest przeciętnym, zwyczajnym obywatelem M-3, czy też może jest to jakiś sprytny, wytrenowany w aktorstwie i misjach szpiegowskich wojskowy tylko udający prostą, niewinną personę - sumienie i ustalone wieki temu cele egzystencji nie dałyby jej żyć, gdyby świadomie i z premedytacją skrzywdziłaby kogoś niewinnego. Paranoja, jak zawsze, trzymała się mocno jej umysłu oraz serca swymi zakrzywionymi, ostrymi pazurskami i za chiny ludowe nie chciała puścić.
- ... przepraszam, nie chciałam Ci przeszkodzić - odezwała się ostrożnie swoim cichym, lekko zachrypniętym głosem, obserwując uważnie młodzieńca i wszelkie wykonywane przez niego oraz towarzyszące mu, uroczo radosne oraz wesołe zwierzęta czynności. Nie omieszkała także zerkać co jakiś czas na boki coby upewnić się, że nic nieprzyjaznego pomiędzy drzewami się nie czai i nie skrywa.

Nie otrzymawszy jakiejkolwiek odpowiedzi i nie zostawszy napadniętą przez jakieś możliwie skryte w okolicy, wyćwiczone i niewątpliwie wojskowe jednostki, Łowczyni postanowiła jak najprędzej ulotnić się z tegoż okupowanego przez wydawać by się mogło niewinnego, cechującego się artystyczną duszą młodzieńca. Nie ruszyła od razu do znajomej jej wyrwy, którą to przedostała się do wnętrza Miasta, chcąc wpierw zamaskować i rozrzucić chaotycznie swoje ślady dla zmylenia potencjalnego pościgu. Niby nikt jej nie gonił i nie miała pewności, że dostrzeżony wcześniej patrol miał ją obraną za cel do schwytania lub wyeliminowania, ale nie zamierzała niepotrzebnie ryzykować - już samo wtargnięcie do M-3 było czynem pochopnym i, po głębszym przemyśleniu, zupełnie niepotrzebnym. Broń palną równie dobrze nabyć mogła przecież na Desperacji - za większą cenę i z koniecznością dogłębnego sprawdzenia jej, lecz za to bez groźnego ryzyka - ale wydarzenia z Baru oraz przeżyta choroba przyćmiły jej myśli, zamgliły umysł i pokierowały bardziej wyboistą, niebezpieczniejszą ścieżką. Westchnęła, po drodze ku niewysokiemu pasmu górskiemu rozwiązując wiszący na ramieniu, prowizoryczny tobołek i pozbywając się tak jego samego, jak i jego zawartości. Dres, farmę i rolki rozrzuciła w losowych, oddalonych od siebie miejscach, po czym skierowała się okrężną drogą ku przyjaznym, niegroźnym - z tego, co pamiętała - wzniesieniom.

z.t.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.18 20:01  •  Jeziorko w pobliżu gór - Page 2 Empty Re: Jeziorko w pobliżu gór
Jeziorko w pobliżu gór - Page 2 BcBUAYU

Dotarcie tutaj wraz ze zgarniętym z szopy łupem - nie całym, jednakże, jako że część z rzeczy porzuciła wcześniej, zostawiła gdzieś tam po drodze - nie zajęło jej wiele czasu, chociaż noc i tak przywitała ją szeroko rozwartymi ramionami mroku. Już przy pogawędce z młodym - a przynajmniej na takiego wyglądał, nigdy z nimi nie wiadomo - Łowcą słońce było na granicy horyzontu i zagłębiało się w jego odmęty coraz to bardziej z każdą minutą, toteż to, że wieczór teraz zapanował nie było wcale niczym dziwnym czy szokującym. Nawet lepiej dla niej, jako że przemykać mogła pośród cieni głębokich oraz dla niej przyjaznych, zbliżając się sprawnie do niesamowicie wąskiej, marnej szczeliny oferującej jej przedostanie się na Desperację. Odetchnęła lekko, cicho w milczeniu natury ją otaczającym, po czym zabrała się do przeciskania na drugą stronę muru. Prowadzenie roweru przed sobą, sterowanie nim i uważanie, coby o żadne ostre kanty nie zahaczył czy druty wystające nie było łatwe, lecz udało jej się przebić się na Desperację z minimalnymi obrażeniami i szkodami - parę dziur w płaszczu podróżnym, kilka zarysowań na lakierze roweru, niewielkie zadrapania na policzku oraz dłoniach. Była to niewielka cena za poczucie wolności oraz ukojenia zszarganych nagłą wyprawą do M-3 nerwów - zbyt spontanicznie to uczyniła, bez pomyślunku i rozważenia konsekwencji. Niby sprzęt w mieście jest o wiele lepszy, sprawniejszy i przede wszystkim pewniejszy, jednakże za wielkie ryzyko i zbyt dużo stresu wiązało się z jego pozyskaniem - gorzka, nieprzyjemna nuta zalęgła w sercu Karyuu, ciążąc jej i napełniając ją negatywnymi myślami, kiedy to pomyślała o tym, co się tam mogło tragicznego wydarzyć, jak źle mogło się to wszystko skończyć. Otrząsnęła się dopiero po postawieniu stopy na terenach Desperacji, gdzie rozejrzała się dookoła siebie i ruszyła w losową stronę - nie miała domu, nie miała stałego miejsca, toteż bez przeszkód mogła obrać dowolny kierunek i ku niemu pomaszerować.

Ona i jej nowy rower. Cóż za zacna, wspaniała z nich para.

z.t.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach