Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down


Dane podstawowe


Godność:
諸井八郎, Moroi Hachirō, Hachi

Płeć i rasa:
Mężczyzna | Człowiek

Wiek i data urodzenia:
27 lat, urodzony dnia 19.06.2977

Miejsce zamieszkania:
M3

Organizacja i Stanowisko:
S.SPEC | Hycel
This messed-up wonderful world exists for me  OPeKaqR


Dodatkowe


Technologia:

☆ Neptun P1 z celownikiem optycznym.
☆ Ostrze z technologią wysokiej częstotliwości - oparte na nożu taktycznym, ma około dziesięciu centymetrów długości, mające lekko czerwoną poświatę.

Umiejętności:

Broń palna
Moroi jest wojskowym, więc raczej dość logicznym faktem jest, że powinien umieć posługiwać się bronią tego typu. Jego faworytami są karabiny szturmowe i pistolety, choć gdyby dać mu wyborowy, to też by umiał strzelić. Jednak to w pierwszych dwóch zwyczajnie czuje się pewniej.

Broń biała — noże
Jako młodzik uczył się i kolekcjonował noże bojowe wszelkiego rodzaju i uczył się posługiwania nimi poprzez odpowiednie treningi pod okiem upoważnionych do tego ludzi. Wtedy nie wiązał swojej przyszłości z wojskiem, robił to po prostu hobbystycznie, zaś w czasie szkolenia S.SPEC umiejętność wykorzystywania noża w walce została jeszcze poprawiona. Jest zdania, że ostrze to często ostatni ratunek człowieka w kryzysowej sytuacji i ufa mu bardziej niż broni palnej.

Ucieczka
Plan zapasowy jest konieczny, a ucieczka jest bardzo dobrym wyjściem. Na fakt, że Hachiemu wychodzi ona zwykle pomyślnie, wpływają rzeczy takie, jak fakt, że jest wprawnym obserwatorem i, choć chlubnie to nie brzmi, szybciej działa, niż myśli. A poza tym nie należy do najwyższych ludzi świata, co też ułatwia mu wydostawanie się z danych miejsc lub umykanie przed ciosem kogoś większego i wolniejszego.

Zręczność
Hachi jako osoba, która niezbyt dobrze jest przystosowana fizycznie do używania siły, od zawsze ukierunkowywał się właśnie na zręcznościowy aspekt sprawności. Chociaż jego formie i sylwetce nie można zarzucić zbyt wiele, jednak jest zdania, jakoby był lepiej uwarunkowany do ruchów zwinnych niż do otwartego ataku i zdecydował, że właśnie to będzie wykorzystywał.

Perswazja
Hachi jest osobą, która umie przekonywać ludzi do swoich racji. Wprawnie zagaduje ich, przeskakuje z jednego tematu na drugi i potrafi wyrażać się w interesujący i wciągający sposób. Potrafi odpowiednio manipulować głosem i zręcznie sugerować, że to jego racja jest jedyną słuszną.

Słabości:

Medycyna
Jego wiedza medyczna ogranicza się do naklejania plasterków i podania tabletki przeciwbólowej. Co więcej, medycynie nie ufa i woli się nie poddawać leczeniu, o ile nie jest to naprawdę konieczne. Sam się na pewno nie poskłada, o ile do danej rany nie wystarczy rzeczony plasterek, z kolei gdy to ktoś będzie składać jego, będzie się miga od wszystkiego, co może mu sprawić ból, którego swoją drogą się boi.

Duma
Gdyby wielkość ego i dumy miała wpływ na wzrost właściciela tychże, Hachi byłby dwumetrowym gigantem w najlepszym wypadku. Łatwo go sprowokować poprzez naciśnięcie na odpowiednie przyciski w jego osobie, a że jest jeszcze nerwusem, to ciężko mu się uspokoić.

Znaczny niedobór magnezu
Pije kawę w ilości dość sporej, za czym idzie znaczny niedobór magnezu. Częste skurcze mięśni, kłopoty z koncentracją, także pamięcią. Pracuje nad unormowaniem tego, jednak - o ironio - zapomina o przyjmowaniu magnezu.

Siła
Jak było wspomniane przy okazji jego zręczności, siła nie jest jego najlepszą stroną i najprawdopodobniej, jeśli zostanie pozbawiony broni i postawiony przed kimś większym od siebie, nie będzie zdolny do samoobrony.

Prawa kostka
Jego prawa kostka parę lat temu uległa skręceniu... i rok po tym wydarzeniu po raz kolejny. W związku z tymi dwoma wydarzeniami, choć nogę wykurował, zdarza się, że ta odmawia posłuszeństwa. Jest dość wrażliwym punktem jego ciała, wykrycie tego stanowi znaczną przewagę, zaś jeżeli stanie nieostrożnie tą nogą, kontuzja może się odezwać i przez to w pewnym stopniu spowolnić go, a z pewnością zadać mu sporo bólu.

Brak gruntu pod nogami
Nie umie pływać i boi się wody, podobnie ma się sprawa z wysokością i spadaniem. Jeżeli nie czuje gruntu pod nogami albo ma świadomość, że może go w każdej chwili utracić, zaczyna panikować.

Dodatkowe:

☆ Nie ma co pytać o jego orientację, bo jest osobą, która zainteresuje się kimś innym głównie ze względu na charakter, a nie płeć czy wygląd. Ciężko przy nim też mówić o uczuciach głębszych niż zauroczenie.
☆ Nigdy nie wiązał przyszłości z wojskiem, a że wyszło inaczej... to już co innego.
☆ Oburęczny, jednak przeważa u niego ręka lewa.
☆ Ma psa, którego na czas wszelkich wyjść poza Miasto podrzuca praktycznie każdemu swojemu znajomemu. Psi tatuś roku, nie ma co. Psiak jest akitą z sezamową sierścią, ma jakieś trzy i pół roku i nosi imię Tarō.
☆ Do jego zainteresowań należą literatura i gotowanie.
☆ Słowo "tak" jest dla niego uniwersalną odpowiedzią na wszystko. Ktoś się przedstawił? Po co odpowiedzieć tym samym? "Tak" wystarczy.
☆ Używa słowa "watashi" mówiąc o sobie.
☆ Rodzice nadali mu imię Hachirō nie ze względu na to, że był ich ósmym synem (jest jedynakiem), a ze względu na skojarzenie ósemki z darem z niebios i szczęściem.
☆ Jeśli chodzi o jego korzenie, to jego rodzina jest niezbyt czysta etnicznie, co poskutkowało rudym dzieckiem z niebieskimi oczami.
(!) Aktualny stan postaci i jej fabularne przeżycia najlepiej odda ten temat. Należy traktować go jako uzupełnienie kp i jej ostateczny modyfikator. Informacje znajdujące się tam są zwyczajnie siłą rzeczy aktualniejsze.



Wygląd


Jesteś zbyt ładniutki na wojskowego, Hachirō.
To coś, co słyszał nadzwyczaj często, gdy bliscy dowiedzieli się o jego dość przypadkowym planie. Większość zresztą dowiadywała się już w chwili, kiedy miał ruszać na Północ, żeby przejść wojskowe szkolenie, albo nawet i po samym fakcie. Te zarzuty charakteryzowały dwie wydatne cechy — Moroi nie wydawał się odbierać ich jako coś obraźliwego czy umniejszającego jego predyspozycjom, to po pierwsze; po drugie zaś — były bardzo trafne. Ósemka niekoniecznie przystawał do kanonu, jaki stawiało przed nim pochodzenie rodzinki ze strony ojczulka. Po Japończykach odziedziczył z pewnością swój wzrost (na tle innych nacji z pewnością te jego metr siedemdziesiąt — jego zdaniem, jeszcze trzy! — nie wyglądało zbyt imponująco) oraz fakt, że wedle żartu opartego na stereotypie, mimo dorosłego wieku wciąż wyglądał jak dzieciak.
Jedno spojrzenie na tego mężczyznę wystarczy, by określić, że faktycznie urody nie można mu odmówić, jednak naraz rodzi się myśl, że on nie wygląda na tutejszego. Zacznijmy od buźki — ledwie zaczyna prezentować się mężniej, choć i tak przypomina raczej młodzieńca. Rysy jego twarzy są odziedziczone w znacznej mierze po matce, co zagwarantowało mu zarówno europejską urodę, jak i cokolwiek zniewieściały typ tejże. Nie sposób na bladym licu (a wspomnieć należy, że matula była Irlandką, stąd też i wiele cech jego własnego wyglądu) ciężko jest dojrzeć skaz czy nawet szczątkowego zarostu — po prostu nie pozwala sobie na to, by jego twarzyczka nie była perfekcyjna.
Co za fałszywe bydlę.
Dlaczego jest naznaczony fałszem? To będzie do poruszenia innym razem, ale zwróć uwagę na to, że paru miejsc na swoim ciele, które na zdrowy rozum nie wymagają krycia, Hachi i tak ukrywa. Jednakże teraz zostańmy przy jego obliczu. Już mamy obrazek tego, że jest ładniutki, ale co poza tym? Na pewno warte uwagi są jego oczy — całkiem spore, choć fakt, że zwykle je mruży w psotnym wyrazie nieco neutralizuje tę cechę. Ich barwa to bardzo jasny i chłodny błękit, wpadający w odcienie szarości; mimo to jednak spojrzenie mu w ślepka skutkuje zwykle odniesieniem wrażenia, że są niesamowicie ciepłe w swoim wyrazie.
Często bywa, że Hachirō samym swoim wyglądem, mimiką i gestykulacją wręcz napawa innych energią. W jasnoniebieskich tęczówkach niemalże wiecznie igrają iskierki wskazujące na gotowość do działania ale i na wielką skłonność do wszelkich zabaw — począwszy od niewinnych psot, zakończywszy na zabawach cudzym kosztem i uczuciami. Samym spojrzeniem zresztą czasami mógłby sugerować niemą pyskówkę wymierzoną prosto w swojego rozmówcę. Używając jednak skrótu — Moroi bardzo wiele i bardzo intensywnie przekazuje swoimi oczami i gdyby skupić się na zgłębianiu tego, na pewno sporo dałoby się z nich wyciągnąć. W końcu te dwa śliczne, jasne kamyki stanowią podobno zwierciadło duszy. Poza kolorem, odznaczają się również tym, że okalają je dość długie i ciemne rzęsy, które jedynie dodają jego aparycji pewnej zniewieściałości.
Usta Hachiego mają ładny kształt, choć są dość wąskie; cechuje je też bladoróżowy odcień, który nie odcina się jakoś od reszty twarzy młodego wojskowego. Wargi zwykle wygina w uśmiechu, tudzież raczej w jednym z wielu wpisujących się w jego dość szeroki asortyment. Najczęściej jednak uśmiecha się przyjaźnie lub zadziornie, ale sporo zależy od tego, z kim akurat ma do czynienia. Zestawiając to, jak często cieszy mu się mordka z tym, jak wyglądają zwykle jego oczy, mamy obrazek bardzo ładniutkiego chłopaczka, w dodatku cokolwiek radosnego. Żeby dokończyć obrazek, jaki rysujemy, należy dodać, że ma całkiem mały i zgrabny nos, jedynie nieznacznie zadarty ku górze. Ponadto znajdujące się nad oczami są cokolwiek przeciętne i, wbrew temu, że należą do naturalnego rudzielca, nie są jasne. Podobnie nie sposób doszukać się u niego piegów — nie ma ich i tyle. Jedyne, co często pojawia się pod jego oczami i w dodatku jest niepożądane, to ciemne cienie świadczące o niewyspaniu. A powody bezsenności ma różne.
Przejdźmy do jego włosów, bo to też jest coś, czego nie da się przeoczyć. Są rude i falowane, przy tym też całkiem długie — a przynajmniej odstająca od spodu kitka jest, bo górna warstwa jest utrzymywana na raczej średniej długości — i skręcają się na wszelkie możliwe strony. Wilgoć zwykle sprawia, że skręcają się i puszą nawet mocniej, zaś w zimnie zdają się bardziej oklapłe, jednak wciąż nie prezentują się wtedy źle! Charakterystyczne dla niego jest zostawianie środka i prawej strony grzywki luźno, natomiast lewą zwykle odgarnia za ucho. Jest to jego odruch i robi to zwykle kiedy nudzi się, jest skupiony bądź zdenerwowany. Wracając do kitki, czasami zostawia ją luźno, jednak częściej wiąże w niedbałą namiastkę koka, po prostu dla wygody. Jeżeli chodzi o to, jak dba o swoje włosy, to traktuje je jak świętość; regularnie przycina, często myje i odprawia inne rytuały. Dzięki temu są miękkie i prawie pozbawione rozdwajających się końcówek, nic tylko go głaskać.
Na łepetynę zwykle (w cywilu!) zakłada czarny kapelusz, który wraz z chokerem i rękawiczkami mogłyby stanowić jego kolejny znak rozpoznawczy wojskowego. Te trzy rzeczy łączy jeszcze jedna cecha wspólna — każda z nich zakrywa coś, czego Hachi się wstydzi. Kapeluszem nadrabia wzrost, materiałowy bądź skórzany czarny pasek skrywa cienką bliznę, zaś dłonie Moroia również najczęściej są pokaleczone i pokryte bliznami (kto krzywdzi to urocze stworzenie?). Będąc przy jego ubiorze ogólnym, jest różny. Waha się od eleganckiego po cokolwiek luźny, a nawet niedbały. Ma to szczęście, że jego sylwetka pasuje do praktycznie każdego ubioru, w dodatku jest dość ładna. Natura obdarzyła go całkiem smukłym ciałem, na którym wielu zawiesza oko; Hachi nogi ma ładne, tors całkiem przyjemny, bo delikatnie umięśniony, a i tyłek, choć całkiem płaski, przyciąga spojrzenie.
Słowem — mógłby uchodzić za ideał. I faktycznie, pozwólmy mu na to. Niech chociaż w tej kwestii wyda się niezbyt kłamliwy. W innych natomiast sprawy mają się nieco inaczej; nie lubi pokazywać się w ubraniach z krótkim rękawem bądź bez ubrań, wstydząc się swoich blizn. Tych, poza tą na szyi oraz stadkiem z dłoni, ma całkiem sporo. Część z nich zarobił dopiero na służbie, inne z kolei wcześniej, w czasie swojej burzliwej i wstydliwej przeszłości. Och, jaki paskudny był z niego dzieciak. Nic dziwnego, że naraził się kiedyś jakiemuś podejrzanemu typowi na tyle, że został pchnięty trzykrotnie nożem w brzuch. Parę można też dostrzec na jego ramionach — jakaś cięta, może po postrzale — podobnie na udach. Nie jest ani najbystrzejszy ani najostrożniejszy, choć delikatności też nie można mu wmówić. I choć chciałby uchodzić za ślicznego i idealnego póki może, to jednak nie do końca jest w stanie i nie lubi tego w sobie.



Charakter


Jesteś zepsuty i nic tego nie zmieni.
To kolejny komunikat, który przez pewien okres swojego życia Hachirō słyszał niemalże dzień w dzień. Jego rodzina nie należała do najbardziej wyrozumiałych, jednak szczerze nikt nie powinien się im dziwić w tym przypadku. Moroi w istocie jest stworzeniem zepsutym, które skupia się zaledwie na paru rzeczach, na których czele stoi własny dobrobyt w danej chwili. Ale nie należy jednak postrzegać go tylko i wyłącznie w barwach ciemnych, negatywnych — ma wiele cech pozytywnych, które przeważają o tym, że tego bohatera nie da umieścić się w kategoriach czerni lub bieli.
Jest uśmiechnięty i wesoły; kiedy patrzy się na niego, ba, kiedy się z nim rozmawia, naprawdę nie da się odczuć, że ma się styczność z wojskowym. W warunkach codziennych, które nie wymagają od niego przybierania twarzy profesjonalisty, Hachiego określać można pchłą — skacze tu i tam, czasem rzuci kąśliwy komentarz, wyzłośliwi się raz czy dwa, wprawi w zakłopotanie, wzbudzi chaos i ze śmiechem po prostu przejdzie gdzie indziej, by robić to samo.
Czystej postaci hedonista o ekscentrycznym usposobieniu, które umie zdobywać serce wielu ludzi albo w równie wielu wzbudzić niechęć. Najczęściej jest przepełniony energią i gotowością do jakichkolwiek działań, co w połączeniu z jego drygiem balansującym pomiędzy takim kuglarskim a krętackim daje połączenie, które dla wielu jest samo w sobie zastrzykiem nowych sił. A to, czy te zostaną użyte do rozsiewania radości dalej czy do gonienia Moroia, bo znowu wsypał coś któremuś eliminatorowi do kawy, to już kwestia sporna. Obie opcje mu pasują i jemu samemu dostarczą dość sporo frajdy. Zapewne w oczach wielu jest typem, który, jeśli rzucić mu komplet kolorowych piłeczek, bez wahania zacząłby nimi żonglować.
Chciałby, żeby ludzie uśmiechali się więcej, bardziej, częściej. Dlatego też można powiedzieć, że jego potrzeby są cokolwiek proste, żeby nie użyć słowa „banalne” — należą do nich również potrzeba własnego dobrobytu, słodkie lenistwo czy też dbanie o swoich bliskich (a trzeba wspomnieć, że zwykle idzie mu to jak opieka nad roślinami; ususzyłby kaktusa). Żyje małą nadzieją na to, że w swoim pesymizmie jednak się myli, oddycha wielkim celem zostania bohaterem, który zginie w walce za M3. Zwykle, jeżeli wrzuci się go w jakąś beznadziejną sytuację, nie przejmie się zanadto. Prędzej znajdzie najgorsze rozwiązanie tego, co mu się przytrafiło i z nerwowym uśmiechem powie, że przecież właśnie tak mogło się stać i że teraz jeszcze nie jest najgorzej.
Nie należy do osób przesadnie emocjonalnych, choć jego mimika i gestykulacja sugerują coś zupełnie innego. Kreuje je na nadmiernie egzaltowane, co jest częścią jego roli, błazenady, z której tak bardzo nie chce wypaść. Cechę typowo japońską, jaką można w nim odnaleźć, jest pewna sumienność i doza pracoholizmu, jednak nie należy tego się w nim doszukiwać na siłę i w pełnym znaczeniu. Mało kto pojmuje jego działania i motywacje, a choć stylizuje się na durnia, to jednak kimś takim nie jest. To i owo potrafi zaplanować, a choć pracę odkłada na wieczne „później”, to nigdy nie spóźnia się z jej wypełnieniem. Postrzega siebie i innych ludzi trochę jak maszynę albo system komputerowy — wszystko ma swoją rolę i miejsce, a on stara się robić to, co do niego należy, choć w całej swojej chaotyczności ciężko jest mu określić, jak powinien się zachować.
Powinien trzymać gdzieś własny portret, po pierwsze dlatego, że warto by było sobie taki sprawić ze względów estetycznych. Po drugie dlatego, że jego próżność, fałsz i uroda powinny doprowadzić do tego, by obraz przejmował zepsute cechy jego charakteru i wszystkie skazy. Hachi nie widzi przeszkód, żeby czasem pobawić się czyimś kosztem, żeby wykorzystać czyjeś uczucia — uważa to za przednią zabawę. Nie to, że jest naprawdę podły, wredny i najgorszy, choć wbrew pozorom mniemanie o sobie ma niezbyt wysokie i świadom jest swoich grzechów, ale wie też, że niekoniecznie jest dla niego ratunek. Nie jest wytrwały w swoich uczuciach, zmienny i gwałtowny przy tym, a postanowienia trzymają go się bardzo delikatnie, zależnie od tego, jaki ma humor. Bo i humorzasty jest, jakby trzeba było jeszcze jakichś wad czy niedociągnięć w tym prawie-ideale. On naprawdę jest świadom swoich wad, ale kłamcą jest na tyle wprawnym, że potrafi skutecznie odwracać własną uwagę od tego.
Jest zagubiony we własnych korytarzach wznoszonych na kłamstwie. Nie posiada zbyt wielu przyjaciół, co jest jego sposobem na ograniczenie ilości obowiązków. Naprawdę nie lubi, kiedy ludzie chcą wleźć mu na głowę. W związku z tym przybieranie roli denerwującego błazna jest mu bardzo na rękę. Jaki jednak jest pod tą maską? Nie ma pojęcia. Mógłby, jak Yukio Mishima, oznajmić, że jego rola przestała być tylko i wyłącznie grą, twierdząc, że jest nią dosłownie przesiąknięty. To też nie to, że na siłę odpycha od siebie ludzi. Oni po prostu zwykle nie widzą powodów, żeby zbliżać się do niego, traktując Hachiego jako krótką rozrywkę. Nie to, że obawia się odkrycia i rozpracowania jego planu przez innych. On chce, on bardzo chce, żeby ktoś otworzył się na niego i pozwolił jemu samemu na to samo. Nie wie tylko, jak powinien zabrać się do tego, nie rozumie też wielu rzeczy, które sam czuje.
Wbrew temu, że przynależy do S.SPEC, zwykle nie lubi, kiedy ktoś trzyma go na krótkiej smyczy i uważa, że może wydawać mu jakiekolwiek rozkazy. Jest jednostką krnąbrną i upartą, która musi dostać powód do tego, by w stosunku do kogoś czuć szacunek. Praca dla wojska jest dla niego o tyle wygodna, że może dzięki niej zakrywać wiele dziur w swoim pokręconym systemie wartości. Każdy rozkaz wypełnia bez gadania — jest dobrym wojskowym kundlem, który gryzie, kiedy pan wyda adekwatną komendę. Niewielką rolę w jego pojmowaniu rzeczywistości odgrywa życie wszelkich istot, które ludźmi nie są, co stanowi dla niego znaczne ułatwienie, kiedy przychodzi do wyboru „zabić czy oszczędzić”. Nie szanuje w najmniejszym stopniu zdrajców czy tchórzy, samemu nie wyobrażając sobie odwrócenia się od S.SPEC, choć niekoniecznie zgadza się z ograniczaniem wolności. Litość ucieka z jego słownika, kiedy przychodzi do starć z wymordowanymi czy łowcami; w prostym systemie wartości wybijanie ich stanowi najwyższy priorytet. A pastwienie się nad nimi i inne ciekawe zabawy zawsze są w cenie, jednakże gratis obejmuje spory balast psychiczny. Jakim cudem ty umiesz to udźwignąć, rudzielcu?







Ostatnio zmieniony przez Hachirō dnia 23.01.18 2:23, w całości zmieniany 8 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Chyba jakby w teorii skończone. *kłania się nisko, machnąwszy kapeluszem*
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Akcept.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach