Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 31.03.17 4:11  •  Wejście + Hangar + "portiernia" - Page 2 Empty Re: Wejście + Hangar + "portiernia"
Rozrywki. O tak, to było bardzo adekwatne określenie powodu, dla którego w ogóle Eshima trudził się rozmową z D’agostino. W okresie szkolnym wydawać by się mogło, że ta dwójka zażyłych wrogów, gdyby tylko mogła, w każdej chwili z brutalnym okrucieństwem zabiłaby drugą stronę. To zwyczajnie można było wyczytać z samych ich spojrzeń jakie ku sobie rzucali oraz z niewyobrażalnie ciężkiej atmosfery, jaka między nimi się tworzyła za każdym razem gdy dochodziło już do werbalnej komunikacji. Ich klasa miała szczególne męki pańskie, starając się, aby nigdy, przenigdy nie doszło do sytuacji, w której zarówno Teppei, jak i Charlie znaleźli się w tej samej grupie do projektu.
Chłopak zdawał się w oczach Charlie aspirować o tytuł niespełnionego sadysty-manipulanta z podświadomymi zapędami masochistycznymi. Wiecznie wymieniali ostre słowa, była Przewodnicząca nie raz prawiła mu kazania, które były prawdziwą męka do słuchania nawet dla osób trzecich, a jednak nigdy nie przestawali się do siebie odzywać. Nie było tygodni milczenia, ani dnia w którym jedno powstrzymałoby się od rzucenia jakiegoś tekstu, czy „żarciku” ujmującego z majestatu wroga. To zawsze zastanawiało Charlie. Zostawało ją główkującą na koniec dnia, jak bardzo trzeba być kopniętym w mózg, aby tyle wytrzymywać i kończyć każdą dyskusję z tym perfidnym uśmieszkiem, który gotował jej krew w żyłach… a za którym zdążyła nawet i zatęsknić podczas studiów.
Uniosła wymownie brwi, patrząc na niego z lekkim niedowierzaniem, gdy rzucił komentarz o specjalnej trosce co do jej osoby. Nie mogła pohamować prychnięcia jakie wydobyło jej się z warg i przewrócenia oczami.
Ja? Specjalnej troski? Proszę cię, Eshima. Wiem, że uwielbiasz ze mnie kpić, ale to nie ja tutaj byłam rozhisteryzowanym siedemnastolatkiem, gdy nieszczęsna paczka papierosów zatonęła w chlorowych odmętach szkolnego basenu. – Odrzuciła grzywkę na bok, jak to często miała w zwyczaju i się zaśmiała na wspomnienie parszywego dla chłopaka dnia.
Po tym sytuacja potoczyła się szybciej, niż D’agostino mogła się tego spodziewać. Ba, ona w ogóle nie przewidziała, że ich spokojny spacer po korytarzu i słowne dogrywki mogą doprowadzić do tak agresywnej reakcji. Zaczęte niewinnie pytanie na jej zaczepkę nic jej nie mówiła, ale wyciągnięta do ściany ręka już wiele. Zatrzymała się w pół kroku złapana przez nagle poważny wzrok Hycla oraz rękę zaciskającą się na jej ramieniu. Plecy spotkały się z chłodną stalą wojskowej ściany, a po ciele przeszły lekkie ciarki niepokoju, gdy Eshima z kompletnie inną aurą niż zazwyczaj pogwałcił jej strefę osobistą. Nie było żadnych uśmieszków, kpiącego spojrzenia, czy uniesionych zadziornie brwi. Zdziwiona z lekko rozchylonymi ustami wpatrywała się w dwukolorowe tęczówki próbując zrozumieć co się właściwie nagle dzieje. Nigdy wcześniej nie zaszła pomiędzy nimi taka sytuacja, na co mózg jak i ciało Charlotte nie potrafiły w miarę szybko zareagować standardowym zestawem odpowiedzi. Potulnie, jak baranek, dała sobie unieść podbródek kompletnie nie wiedząc jaki może być kolejny ruch tego nowego Eshimy, gdyby nie wykonała chcianej przez niego czynności. Gdy na twarz wojskowego powrócił zadziorny uśmiech, który został przez mózg włoszki szybko rozpoznany, zostały szybko wznowione wszystkie standardowe funkcje posyłając do policzków naukowca porcję krwi rozsiewającą rumieńce. Zacisnęła usta i ściągnęła brwi, ale nic się nie odzywała nie potrafiąc nadal sklecić żadnego konkretnego tekstu do kontrataku. Jak on śmiał tak zagrać? Taka gra psychologiczna była na znacznie wyższym poziomie inteligencji, którego Charlotte po Teppeiu w żadnym wypadku się nie spodziewała.
Patrzyła na niego jeszcze przez krótką chwilę, w których zdążył dokonać kilku kroków oddalając się od jej osoby, aż w końcu pozbierana z tej sceny odbiła od ściany ruszając za nim bardziej niepewnie, niż chyba kiedykolwiek. Założyła ręce na piersi próbując tym drobnym gestem odbudować sobie nieco muru bezpieczeństwa tak już brutalnie zdemolowanego przez tego człowieka.
Cóż… – zaczęła po nieco dłuższej ciszy pomiędzy nimi ciągle idąc za nim kilka kroków w tyle. – Trudno by mi było uwierzyć w podobne bajki… – za wszelką cenę nie potrafiła uznać wypowiedzi Eshimy za szczere wyznanie – … zważając, że nie byle jakie plotki chodziły o tobie po szkole. – przeszła wzrokiem gdzieś na bok, oglądając kolejno mijane drzwi, ekrany i szyby do laboratoriów. – W końcu wykazywałeś zawsze znacznie większe zainteresowanie mężczyznami, czyż nie, Teppei? – Dodała, aż za dobrze pamiętając z jaką czasami nawet i pogardą gasił wszelkie możliwe zapędy koleżanek w wyścigu po jego serce, nie rzadko tłumacząc się dość jednoznacznymi aluzjami co do jego ulubionych typów partnere-... ów. Nie zapominając nawet o, aż nawet za luźnym zachowaniu i bliskiej relacji prowadzonej z jednym nauczycielem, po którym szybko zaczęły chodzić nieprzyjemne plotki o nieprzyzwoitym romansie z pewnym uczniem. D’agostino nigdy nie brała domysłów koleżanek do serca, ale gdzieś tam jedna cząstka nie potrafiła w pełni im zaprzeczyć. Czemu więc nie rozwiać wątpliwości połowy Akademii, po tylu latach tu i teraz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.17 3:17  •  Wejście + Hangar + "portiernia" - Page 2 Empty Re: Wejście + Hangar + "portiernia"
Eshima z reguły nie przebierał w środki, a Charlie nie była tu żadnym wyjątkiem, potwierdzającym regułę. Ta reguła ich najzwyczajniej w świecie nie posiadała. Ściągnął ją do siedziby Tajnej Bazy Wojskowej celowo, wykorzystując kontakty jej brata oraz swoje własne, a na przestrzeni lat zdobył ich całej sporo, dzięki swojemu niepowtarzalnemu urokowi osobistemu. Tak. Eshima z reguły zawsze dostawał to, co chciał.
To nie ja wykorzystywałem słabości innych dla swojej własnej satysfakcji Charlie. W ramach odświeżenia ci pamięci, powiem więcej - robiliśmy to przecież oboje. Mój związek z papierosami był tak samo namiętny i długoletni, jak ten twój do nauki, trwający do dziś — powiedział rozbawiony. Faktycznie. Zaczął histeryzować, kiedy jego eks-miłostka w formie papierosów utonęła w szkolnym basenie, rzucona do niego przez panią przewodniczącą. Nadal czuł unoszący się w powietrzu, drażniący go zapach chloru, ale... jego zachowanie było w pełni uzasadnione. Papierosy, jako nałóg szkodliwy dla zdrowia, był drogi i trudno dostępy dla szczeniaków, a ta flądra wyrzuciła je z pełną gamą satysfakcji, utwierdzając Eshimę w przekonaniu, że była wytworem diabła. Teraz jego postrzeżenie na tę sprawę zmieniło się diametralnie. Zachowywał się niestosownie, paląc na schodach ewakuacyjnych i dachu szkolnym, gdy nikt nie patrzył. Wszystko, by zademonstrować swój młodzieńczy bunt. Z radością rozstał się ze swoim nałogiem, wykrzesując z siebie do tego silną wolę, lecz przez sentyment nie mógł się go całkowicie pozbyć. Paczka papierosów nadal znajdowała się w jego kieszeni, nadal sięgał po jedną z używek, kiedy zdenerwowanie wyraźnie odznaczało na jego emocjach, nadal takowa lądowała w jego ustach, ale zawsze wracała na swoje miejsce. Walczył, nie spuszczając gardy.
Jego twarz nie zmieniła wyrazu, kiedy Charlie wróciła myślami, a także słowami do ich licealnych lat, wypominając mu epizody, które w opinii publicznej miały miejsce. Tak, zgadza się. Często rzucał aluzjami o swoich rzekomych preferencjach seksualnych, by pozbyć się zbędnego balastu w postaci adoratorek, które nie wzbudzały w nim żadnego zainteresowania. Zawsze wychodził z założenia, że, jeśli chce kogoś poderwać i z kimś chodzić, zrobi to na swój rachunek. Nie potrzebował do tego odpowiedniej zachęty, motywacji, często będącej po prostu nachalnością w czystej postaci.
Zaśmiał się donośnie, a jego śmiech odbił się od w tym momencie pustego korytarza. Dłoń mimowolnie powędrowała do włosów kobiety. Poczochrał jej czubek głowy, szczerząc rząd równych zębów w szerokim uśmiechu. Był rozbawiony i odrobinę przy tym przerażający.
Zostawię to twojej wyobraźni, Charlie — rzucił wymownie w ramach odpowiedzi, bo nie miał zamiaru rozwiewać wątpliwości, które kotłowały się w jej podsyconej przez ciekawość główce. Pewne rzeczy powinny zostać przemilczane albo w ogóle nie wydostać się na światło dzienne. Czy naprawdę wdał się w romans z nauczycielem i czuł większy pociąg do własnej płci? Wiedział, że tego typu tematu krążyły po szkolnych korytarzach, ale nikt nie miał wystarczająco dużo dowodów by je potwierdzić lub zaprzeczyć, a on nawet nie starał się by w jakikolwiek sposób obalić te pogłoski, Ciekawe tylko, czy te plotki, faktycznie były tylko plotkami. Podobno w każdej było ziarenko prawdy. A Teppei nadal pamiętał gorące jak promienie słońca na Desperacji dreszcze, który przebiegały po jego plecach i oddech, tak ciepły, że mógłby bez problemu wypalić dziurę w jego skórze. Miał na imię Kai i choć z wyglądu przypominał człowieka, Eshima jednokrotnie miał wrażenie, że wcale nim nie był. Był natomiast zagadką, która pojawiła się jak letni deszczyk wiosną i równie szybko zniknęła... Wzruszył na te wspomnienia ramionami.
Jesteśmy już blisko — powiadomił dziewczynę, kierując swoje kroki w odpowiednią stronę. Kwatera D'agostino znajdowała się w zasięgu ich wzroku.

zt + Charlie
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach