Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 17.06.16 21:47  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Mieszkanko Asshole'a
KIEDYŚ TU BĘDZIE EPICKIE ZDJĘCIE I EPICKI OPIS MIEJSCA, REALLY!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.16 21:57  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
Mam być szczery? Dzień kompletnie normalny. Asshole wziął prysznic, taki porządny, porządniutki. Ubrał się w typowy dla niego, luźny zestawik ubrań, idealny na krótkie wyjście do sklepu, aby zakupić parę pierdół do jedzenia i picia. Założył jeszcze na głowę swoje słuchawki, puścił jakiś rock sobie i z przewieszoną przez ramię torbą wyczłapał się jakimś cudem z tego mieszkania. Cholera... Niemalże zapomniał, że mieszka na ósmym piętrze. Szybko zakluczył drzwi i z wielkim strachem w oczach rozejrzał się na boki. Dobra, nikogo nie ma. Pociągnął za sobą nogi, które miękły w kolanach z każdym kolejnym krokiem. Zbliżał się do windy. Poniekąd to jakiś środek lokomocji...
Nacisnął przeklęty guzik, za którego pomocą przywołuje się te diabelskie nasienie. Oczy delikatnie mu się już zeszkliły, zbliżał się czas jego egzekucji, coraz bliżej śmierci, a przynajmniej w scenariuszach które pojawiały się w jego głowie jeden za drugim. Ręce delikatnie się trzęsły i boom! Nadszedł czas na ostatnią wieczerzę, winda się zatrzymała i roztworzyła przeklęte wrota. Asshole z dygającymi nóżkami powoli wszedł do niej, stanął sobie przy ścianie, przetarł już lekko wilgotne powieki, poprawił okulary. Zmierzwił ręką swoją czarną czuprynę i tyle. I czekał, aż się zamknie te cholerstwo i pozwoli mu zjechać na dół oszczędzając jego przeciętny żywot.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 0:31  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
Nieczęsto dawała się namówić na jakieś wspólne wyjścia, z których inicjatywą jej koleżanki z klasy wybiegały średnio co pięć minut. Verity była spragniona normalnego życia rodzinnego, którego namiastkę wreszcie udało jej się zyskać. Po stokroć bardziej wolała spędzić czas ze świeżo poznanym opiekunem - tatą, jak zwykła go zwać, choć zawsze tak zabawnie obruszał się na to określenie - niż szwendać się z gromadką nastolatek po centrum handlowym. Podobne wypady boleśnie przypominały jej przyjaciół pozostawionych w M-1, z którymi mogłaby włóczyć się bez końca. Mimo wszystko, tutaj nie było tak samo. Po części właśnie o taką radykalną zmianę jej chodziło, ale z drugiej strony tęskniła do tych chwil, które czyniły ją szczęśliwą w dawnym domu.
Nie mogła jednak całkowicie izolować od nowych znajomych; bycie odludkiem nie było tym, do czego celowała, a więc od czasu do czasu dawała się namówić na wspólne zakupy lub film u którejś z koleżanek. Dzisiejszego dnia przesiedziała całe popołudnie u Ayame, próbując przysposobić koleżankę do sztuki pieczenia ciast. Zaczynały od rzeczy dość łatwej, prostych ciasteczek - ale jak widać nawet najłatwiejsze rzeczy okazują się trudne, gdy każdego składnika trzeba szukać w całym domu. Kto by pomyślał, że mąkę można trzymać razem ze słoikami, a proszek do pieczenia w łazience? Ver nie zdziwiło tylko to, że czekolada znalazła się w sypialni jej koleżanki, uchowana w szafce z ubraniami. Tylko tak można było ocalić łakocie potrzebne przy pieczeniu przed łapkami młodszego braciszka nastolatki.
Wreszcie skończyły, a zielonowłosa po wylewnym pożegnaniu - Ayame zachowywała się, jakby Amerykanka wybierała się co najmniej a wojnę - i zaopatrzeniu w pudełko wypieków własnej roboty została wypuszczona z mieszkania. Ostatni raz pomachała dłonią ku znajomej i kątem oka dostrzegła, że winda znajduje się idealnie na dobrym piętrze. Ruszyła bez zastanowienia, dopadając jej nim drzwi się zamknęły i wślizgując się do środka, zaszczycając przebywającego wewnątrz mężczyznę tylko krótkim spojrzeniem.
Winda ruszyła, ale coś niebezpiecznie zazgrzytało. Wyświetlacz mignął, zmieniając pokazywaną cyferkę na numer niższego piętra. Coś zachrzęszczało, skrzypnęło, po czym winda zatrzymała się tuż przed momentem, kiedy ekranik powinien wskazać kolejny numerek. Na panelu z poszczególnymi przyciskami nadal delikatnie jarzyło się kółeczko otaczające guzik z cyferką "0", ale drzwi nie otwierały się. Zresztą powinni być nadal gdzieś pomiędzy pierwszym a drugim piętrem...
Pomalowane na ciemną zieleń brwi ściągnęły się ku sobie, a twarz nastolatki przybrała poirytowany wyraz. Sięgnęła dłonią do przycisku otwierania drzwi, ale nawet jego wielokrotne zmolestowanie nie sprowokowało windy do wypuszczenia zamkniętej w niej dwójki na zewnątrz.
- Well, fuck - syknęła ledwie dosłyszalnie pod nosem. Stuknęła czołem o uparty metal, który w normalnych warunkach powinien się elegancko odsunąć, odsłaniając korytarz parteru. Niestety, przekazywane mentalnie rozkazy również nie zdołały nawet drgnąć upartą materią.
No szlag by to.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 1:05  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
Wszystko byłoby pięknie, serio. Gdyby nie fakt, że w ostatniej chwili jakaś zielonowłosa istota niemalże wślizgnęła się do tego ciasnego pomieszczenia, racząc przebywającego tam już Elliot'a krótkim spojrzeniem. Młodziutka paniusia najwyraźniej zgubiła język po drodze, nie mówiąc prostego "dzień dobry" starszej od siebie osobie, bo przecież chyba wygląda starzej, co nie? Jednakże nie ma co się rozwodzić na ten temat za bardzo. Zdecydowanie Ass wolał skupić się na sobie i przyduszeniu pierdolonej fobii na tyle, aby nie wydostała się na zewnątrz. To nie tak, że klaustrofobia się w nim obudziła, nie. Po prostu te zmechanizowane gówno również się porusza, co prawda tylko w górę i w dół, ale zawsze coś! Budziło więc w nim strach, który normalnie by ukazywał wszechświatowi, gdyby tylko sam stał w tej windzie. Ale nie, dobremu człowiekowi zawsze wiatr w oczy i chuj w dupę, ktoś musiał tutaj wejść.
Asshole porządnie zacisnął zęby, przetarł czoło, które lekko zdążyło się spocić kiedy winda ruszyła. Złapał się poręczy którą miał od razu obok siebie, przymknął swoje szare ślepia i wsłuchał się w to co mu grało w uszach, a raczej słuchawkach. Powoli się przyzwyczajał do sytuacji, potrafił się opanować i trzymać emocje na wodzy. Próbował zapomnieć o tym gdzie jest, a skupić się właśnie na grającej muzyce, delikatnie przytuptując sobie nóżką do rytmu. I po raz drugi, wszystko byłoby pięknie, ale zawsze coś musi zaskoczyć ludzi, a w szczególności jego. Poczuł jak się zatrzymali, za szybko. Nie zdążyli jeszcze przejechać kolejnego już z kolei piętra, a winda się zatrzymała. Momentalnie zsunął z słuchawki na swój kark, spojrzał się na to co robi dziewczyna. Tak, teraz już był pewien, że coś jest nie tak. Jeden plus, że kiedy się zatrzymali to jego strach przed windą poszedł w zapomnienie, a on już mógł trzeźwo myśleć.
- Shit happens...
Syknął przez zęby, nawet nie zdążył kontrolować za bardzo tego co powiedział, ani w jakim języku. Możliwe, że wymsknęło mu się w angielskim dlatego, bo ta mała dziewczynka coś tam szeptała po ingliszu, a to gdzieś tam w jego głowie się zakodowało, choć nie do końca słyszał jej zdanie. I nie to, żeby nie ufał tej nieznajomej, czy coś. Ale kiedy przestała molestować guzik i najwyraźniej porzuciła wszelkie nadzieje, uderzając w windę... On podszedł do panelu i sam zaczął naciskać raz, drugi, trzeci i tak dalej. I to już nie tylko jeden guzik, ale wszystkie po kolei. Może coś zaskoczy? Przy okazji kliknął ten taki wiecie, alarmowy. Może przyślą niedługo jakiegoś speca, co to naprawi. I wtedy do niego coś dotarło. Zapach, zapach ciasteczek. Odwrócił się do niej, lekko nachylił i spojrzał prosto w oczy. I tym razem po japońsku.
- Elliot. A ty?
Rzucił do niej krótko coś co miało przypominać, hm... Przywitanie i przedstawienie się jednocześnie? Tak, chyba tak. Bo skoro w jego głowie utworzył się genialny plan by wyłudzić kilka ciasteczek... To wypadałoby jak najszybciej się przedstawić, zaznajomić i liczyć na to, że go poczęstuje. Bo skubana narobiła mu teraz takiej ochoty, że nawet zapomniał wielkiej ilości lizaków w swojej torbie. No właśnie, teraz te ciasteczka najprawdopodobniej domowej roboty są jego życiowym celem, przynajmniej takim na najbliższe 5 minut. Trzeba mieć marzenia, co nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 1:27  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
Odruchowo po wejściu do windy ustawiła się w miejscu możliwie najbardziej oddalonym od nieznajomego. Mogło się to wydawać może ciut niegrzeczne, ale każda chociaż trochę introwertyczna osoba byłaby w stanie zrozumieć takie zachowanie. Miała jeden, konkretny cel - wejść, zjechać na dół i wyjść, nie zwracając na towarzystwo w podróży więcej uwagi, niż to konieczne.
No cóż, plan nie zakładał utknięcia na dobre pomiędzy pierwszym a drugim piętrem, w dodatku w innej części miasta niż sama mieszkała. Dokonując odwiedzin u koleżanki liczyła się z tym, że będzie musiała wracać autobusem, a te nie zawsze miały dogodne dla niej godziny odjazdów. Jeżeli przegapi dobry transport, to może mieć naprawdę spory problem z powrotem do domu. A przecież następnego dnia szkoła, trzeba by się cokolwiek pouczyć, odpocząć, sprawdzić stan lodówki (tata wiecznie o tym zapominał)... a nie tkwić w jakimś głupim pudle na sznurku! Nawet nie wiedziała, czy cieszyć się z towarzystwa w tej niedoli, czy raczej nie. Nieznajomy wyglądał z pozoru niegroźnie, ale z pewnych przyczyn Verity była w stanie w ułamku sekundy przywołać z pamięci najgorsze scenariusze. Miała złe wspomnienia z mężczyznami starszymi od siebie.
Zluzuj Ver, będzie dobrze, zaraz pojawi się jakiś serwisant i wypuści was na wolność, wszystko będzie w porządku, uspokajała w myślach sama siebie, próbując nie wywołać u siebie paniki. W końcu nie miała żadnych realnych powodów do strachu. Przemówiła sobie więc do rozumu i przywołała na twarz uśmiech, nawet jeżeli niepewny, to przynajmniej jakiś. W końcu uśmiech na start robi dobre wrażenie, tak mówią.
- Verity - odpowiedziała krótko, wreszcie odrywając wzrok od drzwi i przyglądając się rozmówcy. Na ucznia już nie wyglądał, ale pozory lubią mylić; nie było co oceniać, bo nie miała żadnego punktu zaczepienia. Tylko po mundurku dało się jednoznacznie stwierdzić, że ma się do czynienia z osobą ze szkolnej braci.
- Myślisz, że to zadziała? - zapytała, wskazując na przycisk alarmowy. Nie miała pojęcia, jak tego typu rzeczy sprawują się w M-3, a i w swoim rodzinnym mieście nigdy nie była zmuszona korzystać z podobnych środków. Trudno wyrokować, jak szybko znajdzie się jakaś pomoc dla uwięzionych i czy w ogóle ów guziczek wezwie kogokolwiek zdolnego wydostać ich na zewnątrz. Byłoby cudownie, ale wiadomo - różnie to bywa.
Niektórzy po prostu są pechowi.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 2:04  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
Cóż, nie ma co się martwić. Nie tylko Verity jest wystraszona, serio. Choć ten dupek nie pokazuje tego, bo co to za facet byłby... To w głębi serduszka również się wystraszył, bo przecież w tych czasach to nie jest tak często spotykane, by winda się zatrzymywała między piętrami, nie to co w 2016, gdzie to bywało dość często. Dlatego zachowując zimną krew i stojąc tuż przed niewiele niższą nieznajomą postanowił umilić sobie czas oczekiwania. Może wskazówki zegara magicznie będą przesuwać się coraz to szybciej i szybciej podczas prowadzenia jakiejś zagorzałej rozmowy? Całkiem możliwe, serio. Wyjął więc ze swojej torby lizaka, a nawet i dwa! Stwierdził, że nie będzie czekać, aż dziewczyna się skapnie, że chętnie posmakowałby wypieków. Kiwnął na szybko głową, że zrozumiał jak brzmi jej imię, albo coś w tym guście. Tak czy siak kiwnął tą cholerną głową, a bujna czupryna zabujała się razem z nią. Uroczo wyglądał, serio. Szczególnie w tym momencie. Tak, dokładnie w tym kiedy wyciągnął z szarej torby te dwa, truskawkowe lizaki. Rozpakował obydwa, papierki wrzucił do kieszeni spodni i szybkim ruchem wsadził jednego w usta zielonowłosej. Wtedy kiedy się pytała czy guzik alarmowy zadziała.
- Trzymaj na osłodę.
Niby miły gest, ale rzucił jednak dość oschle. Nie ma co narzekać! Bo przecież i tak się postarał całkiem nieźle, serio. Taki geścik od niego to nie jest codzienność, Verity może czuć się niezwykle zaszczycona całą tą sytuacją. Po tym wszystkim nacisnął raz jeszcze przycisk oznaczający alarm, wezwanie pomocy czy czegokolwiek w tym guście. Podszedł do ścianki naprzeciwko drzwi, oparł się o nią plecami i delikatnie, powoli zsunął się na tyle, że po chwili siedział już na podłodze. Ciumkał sobie lizaczka.
- Powinno zadziałać... Dość szybko powinni zadziałać w takiej sytuacji, choć to w sumie mój pierwszy raz.
Poklepał delikatnie ręką o podłogę po jego prawicy. Tak, taka mała zachęta by dziewczyna też sobie usiadła i dała odpocząć nogom.
- Nie jesteś stąd, odwiedzałaś kogoś?
Obdarzył ją delikatnym uśmiechem. Był sobą? Ha! Dobre sobie! Grał, zdecydowanie grał kogoś innego. Jedna z jego wielu twarzy. Ta przedstawiająca miłego, potulnego, przyjacielskiego faceta, a może raczej chłopaka. Z zachowania jednak nie można dać mu więcej niż dwie dychy na karku, zdecydowanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.16 11:14  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
Nie spodziewała się podobnego prezentu ani tym bardziej tak osobliwej formy jego otrzymania. Szklista struktura stuknęła o zęby dziewczyny, a skoro właśnie zamykała usta po ostatnim powiedzianym przez siebie słowie, lizak bez problemu wśliznął się pomiędzy szczęki i został tam na dłużej. To nie mogło nie zdziwić Ver, która w reakcji na ten nieprzewidziany gest tylko uniosła wysoko brwi i mruknęła coś z gatunku "Mhhhh?", spoglądając do góry na nieznajomego. Normalnie za coś takiego powinno się oczekiwać nieco szerszych wyjaśnień, ale sposób działania Elliota zdawał się mówić, że to dla niego zupełnie normalne zachowanie. Zresztą co tu dużo myśleć, Verity obracała się w środowisku nastolatków, a wiadomo przecież, że w tej grupie wiekowej da się napotkać najróżniejsze zjawiska, jakich człowiek nawet by się nie spodziewał.
A więc spontaniczne pakowanie ludziom lizaków w usta mogło wcale nie być żadną wielką fanaberią.
Bez przekonania złapała patyczek i zakręciła nim kilka razy od niechcenia. Zerknęła na zasugerowane jej miejsce na podłodze windy i bez słowa usiadła tam, gdzie stała - po drugiej stronie maleńkiego pomieszczenia, zaraz pod konsolą z przyciskami. Czego jak czego, ale swojej przestrzeni osobistej pilnowała dość skrupulatnie. Wymiana imionami nie była podstawą wystarczającą do tego, żeby miała siadać aż tak blisko kompletnie obcego człowieka.
- Ano nie, mieszkam raczej daleko. Byłam na popołudnie u koleżanki z klasy - wyjaśniła. - Czyli ty mieszkasz gdzieś tutaj? - Przynajmniej tak wnioskowała po tym, że przypisywał sobie zdolność odróżnienia lokatorów bloku od gości, a trudno byłoby móc o tym wyrokować bez przebywania tam na stałe.
Podwinęła nogi do siebie i objęła je rękami, głowę układając na kolanach. Nie patrzyła na swojego rozmówcę nawet wtedy, kiedy zwracała się bezpośrednio do niego. Dawno temu ktoś jej powiedział, że w M-3 może to być uznane za brak szacunku, ale to nawet nie była przyczyna takiego zachowania zielonowłosej. Nieszczególnie obchodziło ją, czy ktoś poczuje się urażony taką pierdołą; raczej z natury unikała nadmiernego kontaktu, zarówno fizycznego jak i wzrokowego.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.16 13:04  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
Oj można jej współczuć, oj można. Dzisiejsza młodzież to dopiero jest szalona. Tak, tak, stary Asshole to mówi. Za jego czasów, to jest jakieś parę lat temu. Dzieciaki nie były tak szalone jak dzisiaj, serio. Chociaż może on tego nie dostrzegał, raczej stał z boku wszystkich. Nie dołączał się do jakichś grupek, które z dnia na dzień powiększały się o kolejne śmieszne historie, dramy i inne pierdoły. Teraz jako pełnowartościowy dorosły, który ma pracę i szwenda się jak debil po mieście w ciągu dnia, cóż. Często zdarza mu się przechodzić obok szkół, nie tylko średnich, ale i uczelni wyższych, czy tak zwanych podstawówek. Bystre oko dostrzeże wszystko.
Chociaż dobra, nie wszyscy dorośli zachowują się odpowiednio. Macie tutaj żywy okaz Elliot'a, który bez skrępowania wsadza lizaka w usta nastolatki. Człowieka, który idąc po chodniku nagle trzepnie jakąś pannę w tyłek i będzie udawał, że to koleś obok niego. Macie tutaj świetnie przedstawionego dorosłego z charakterem dziecka. Zakochanym w swoim własnym świecie, w swoich lizakach. Na dodatek nie wygląda zbyt, um... Męsko?
- Tak, jestem miejscowy.
Przytaknął główką w górę i dół. Nie skorzystała z oferty siedzenia obok niego? A niech to! A już miał plan, żeby przytulić wystraszoną nastolatkę, serio. Jakoś go tam wiem nie za bardzo interesował. Pedobear? No troszku, tak.
- Szedłem właśnie do sklepu... coś do żarcia kupić.
Zmierzwił ręką swoje czarne kudły. Poprawił delikatnie zsuwające się z nosa okulary. Przyciągnął kolana do swojej klatki piersiowej, owinął na nich ręce. I w takiej właśnie pozycji jego twarz przybrała widok zamyślonej, bardzo zamyślonej. Co jeśli dopiero wieczorem przyjdzie ktokolwiek im pomóc? Przecież do tego czasu umrze z głodu, a jak nie... to i tak wszystkie bary, knajpki będą pozamykane, a przynajmniej te serwujące jedzenie. Niby coś ma w lodówce, ale no. Ugotować to potrafi tylko wodę, nic więcej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.16 1:06  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
- Mhm - mruknęła bez większego przekonania i znów zakręciła tkwiącym w ustach lizakiem. Po chwili namysłu złapała patyczek w dłoń i wyciągnęła go przed siebie, z dziwną fascynacją przypatrując się kolorowej kulce. Chcąc nie chcąc czymś musiała zająć myśli, a świadomość przebywania w maleńkim pomieszczeniu z obcym facetem bynajmniej nie była kojąca. Jeszcze pół roku temu w takiej sytuacji od razu straciłaby oddech i popadła w kompletną panikę; na szczęście cała seria spotkań z terapeutą nieco załagodziła te objawy, dzięki czemu Verity do pewnego momentu mogła całkiem nieźle udawać normalną.
A że w rzeczywistości do końca normalna nie była, to już inna kwestia.
- Hah, no to na razie nici z kolacji. Bez jedzenia można przeżyć parę tygodni, bez wody kilka dni... ale wolałabym się nie przekonać ile. - Uśmiechnęła się nieco bezradnie. Raczej nie była taką pesymistką, żeby przewidywać aż tak długie zamknięcie. To, że wyciągną ich za niedługo - to było pewne, aczkolwiek i tak każda sekunda spędzona pomiędzy piętrami dłużyła się jak millenium. Gdyby nie to, że na nadgarstku miała miejski identyfikator z zegarkiem, to pewnie szybko straciłaby prawidłowe wyczucie czasu.
- Rany... - Wolną dłonią przetarła czoło i odgarnęła przyklepaną do niego grzywkę, zaraz pozwalając jej opaść w już nieco wygodniejszy sposób. - Jakie to jest wredne. Teraz ty zostaniesz bez kolacji, a ja nawet nie wiem, czy wrócę dzisiaj do domu. Jak nie zdążę na ostatni autobus, to będzie lipa. - Skrzywiła się i wpakowała lizaka z powrotem do ust. Jego powolne ciamkanie było - obok rozmowy - jedyną dostępną rozrywką. Gdyby chociaż wzięła ze sobą książkę! No ale nie, przecież wybierając się do koleżanki nie przewidziała, że będzie miała aż tyle czasu w odcięciu od świata. A przydałoby się co nieco poczytać, bo nadal miała zaległości w klasycznej literaturze japońskiej, czego niestety teraz wymagał od niej program nauczania. Mimo coraz dłuższego czasu spędzonego w M-3 zaległości nie wydawały się wcale ubywać. A Ver, jak głupia, zamiast skupić się na swoich problemach jeszcze pomagała innym uczniom.
Żeby jeszcze te dobre uczynki się jakoś zwracały. Ale nie, los jak widać uznał posiadówkę w windzie za fantastyczną nagrodę.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.16 10:00  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
Już wiecie czemu Asshole tak bardzo nienawidzi wszelkich, poruszających się maszyn? Zaznaczam, że poruszających, wszakże technologie, które sam musi nosić są akurat przyjemne. Meh. Wszystko co się rusza kryje w sobie niebezpieczeństwo. Tu się coś zepsuje, tu jakieś zwarcie, a biedni ludzie zostaną unieruchomieni na jakiś czas. Dodatkowo ciągle buja, jak są jakieś dziury na drodze to już w ogóle. Winda też ma swoje za uszami. Widzicie? Tutaj jest idealny przykład takiej zdradzieckiej szumowiny. Wzięła i się zepsuła, bo czemu nie? Więżąc dwójkę nieznanych sobie osób. Jeszcze gdyby Verity była starsza, to chociaż by mógł podrywać, a tak nie wypada. Chyba nie wypada.
Pomachał kilka razy głową na boki, jakoby miało to w czymkolwiek pomóc. Uratować od złowrogich myśli, że nie zdąży do sklepu. A przede wszystkim wyrzucić z siebie odbijające się echem słowa na temat doskwierającego coraz bardziej głodu. Uh... jeszcze trochę i w tym tempie zacznie mu burczeć w brzuchu, a to nie jest przyjemne uczucie.
- Opcja, że nie mogę zjeść nic do wieczora już nie jest dla mnie przyjemna. A co dopiero kilka dni.
Kiedy tylko już otrząsnął się z lekkiego letargu w jaki wpadł, szybko skomentował jej słowa. Jakby nie patrzeć, miała rację. Można wytrzymać. Jednakże kto normalny porywa się z motyką na słońce? Ugh. Niewygodnie. Elliot zaczął się delikatnie wiercić na boku, próbując dobrać jak najlepszą pozycję. Nic nie działało, w tyłek było wciąż za twardo. Jakby nie mogli dać w windach jakieś fajne poduszki, od razu lepiej by było. Ale nie! Po co niby? To przecież wcale się nie psuje, nigdy, przenigdy. Obrócił się w ten sposób, aby bokiem być do drzwi. Torbę chwycił w dłonie, wymacując najmiększe miejsce w niej. Ciężko było ze względu na sam fakt co w niej nosi, ale się udało. Podłożył sobie pod głowę, niezwłocznie osuwając się po ziemi. Wyciągając nogi, które po chwili oparł o przeciwległą ścianę. Może nie jest jakoś ekstra, ale lepszy rydz niż nic.
- Nie narzekaj, zawsze możesz przenocować u koleżanki. A moja kolacja? Wszystkie knajpki już zamknięte mogą być, nigdzie nie zamówię żarcia.
Pokiwał kolejny raz głową na boki, tym razem już nie w celu wyrzucenia, odpędzenia złych myśli. To już raczej miało gest poddania się w sprawie zjedzenia czegoś dobrego. Najwyraźniej będzie musiał zadowolić się jakąś zupką instant, która za pewne wala się gdzieś po szafkach.
- Najwyżej Cię odprowadzę.
Nie spojrzał na nią ani razu. Szare ślepia wbił w ścianę i na niej pozostał, wiercąc wielką dziurę w swoich myślach. Czas leciał, powoli, powolutku. Oni zamknięci, brzuch coraz bardziej się skręcał w spiralę, aby przypomnieć właścicielowi o odpowiednim dokarmieniu. Wciąż ciumkając lizaka wpadł na genialny pomysł. W sumie mógłby wyciągnąć laptopa i coś na nim porobić, zawsze zabiłby nieco te upływające minuty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.16 17:10  •  Mieszkanko Asshole'a Empty Re: Mieszkanko Asshole'a
- Miejmy nadzieję, że nie będziemy tu siedzieć aż tak długo. Ale skoro już trochę tu siedzimy... - Westchnęła ciężko i sięgnęła do torby, którą do tej pory miała ułożoną przy nogach. Rozpięła zamek i zanurzyła prawą dłoń w otchłani. Wargi zacisnęły się w wyrazie najwyższego skupienia, brwi zniżały się coraz bardziej, ruchy ręki przetrząsającej torbę stawały się coraz bardziej nerwowe, aż w końcu palce trafiły na pożądany przedmiot. Szybko zacisnęły się na plastikowej powierzchni i wraz z wydobytym spośród szpargałów pudełkiem na twarzy Verity pojawił się delikatny uśmiech.
Nienawidziła torebek i zabranie tej było błędem, ale przynajmniej miała w czym nosić to, co nie mieściło się w kieszeniach.
- Mam - poinformowała lakonicznie, studiując czy przypadkiem zawartość opakowania nie została naruszona. Na szczęście gorączkowe poszukiwania w żaden sposób nie naruszyły zapasów, które po zdjęciu pokrywki uwolniły przyjemny zapach domowych wypieków. - Chcesz? Zrobiłyśmy razem z koleżanką właśnie, jeszcze świeże. Zabrałam dla taty, ale jeżeli już mam tu tkwić, to nie chcę trupa w towarzystwie. - Podsunęła towarzyszowi niedoli kolorowe pudełeczko wypełnione zwykłymi ciastkami z kawałkami czekolady. Wprawdzie nie były gorące jak świeżo po wyjęciu z pieca, ale po wzięciu do ręki nadal pozwalały poczuć nieco ciepła. Sama Ver wciąż jeszcze ciamkała lizaka, co jakiś czas obracając patyczkiem od niechcenia.
- Ano lepiej u koleżanki niż w windzie... na piechotę nie ma sensu wracać, bo dotarłabym do domu nad ranem. - Wyjęła z ust pusty już patyczek po lizaku, po czym wpatrzyła się w niego tępo. Nie minęło kilka sekund i śmieć wylądował w torbie, a zielonowłosa zajęła dłonie stukaniem palcami we własne kolana. Ale nawet to nie wystarczyło jej na długo, gdyż w końcu oderwała się od nerwowych gestów i przejechała jedną ręką po twarzy, przy okazji poprawiając grzywkę.
- Cholera... powinnam już być w domu i nadrabiać lektury, albo w życiu nie zdam tych egzaminów - jęknęła zbolałym tonem. Na samą myśl o corocznym sprawdzianie wiedzy robiło jej się słabo. Co do większości przedmiotów nie miała obaw, ale tam, gdzie w grę wchodziła literatura i historia, tam Verity od razu oblewały zimne poty ze stresu. Nie miała czasu do stracenia, a zamiast nadrabiać zaległości - tkwiła zablokowana w windzie.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach