Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 16.11.13 19:00  •  Lasek Empty Lasek
Las jest miejscem gdzie powinno się przebywać jak najkrócej - jeżeli nie wcale. Dominują w nim, górując nad resztą sosny. Sam last jest właściwie mieszany, sprawiający wrażenie zmieniania się wraz z wysokością. Nie trudno zgubić się, z uwagi na mgłę, która staje się jeszcze silniejsza, w dni, w które pojawia się ona także nad pobliskim strumykiem. Niedaleko widać jakieś domki, które raczej nie są zamieszkane.


    Dlaczego akurat tutaj, no dlaczego? Czyżby winogronka podążała za tropem jednorożców lub innych żyjątek, które istniały w jej bujnym umyśle? Może to tajemniczość tego miejsca właśnie ją tu przyciągnęła? No chyba nie, bo Grapevine nie znała wcześniej tego miejsca, co dawało słuszność pierwszej teorii.
    Niebieskowłosa miała te dwie twarze, jedna tak posrana, że nawet dogadać się w najprostszej kwestii nie idzie, a druga bardziej normalna, jednak nadal nieobliczalna. Była jednym z tych wymordowanych, którzy nie znaleźli swojego kąciku na ziemi, no i tułają się to tu, to tam. Raz w Desperacji, raz w Świecie-3... no w tym drugim o wiele rzadziej z wielu względów. Jacyś doktorkowie mogliby rozpoznać Grape, co nie byłoby przyjemnym spotkaniem dla żadnej ze stron, no i za bardzo rzucała się w oczy... Te chore zachowanie i wrodzone ADHD, jednak za bardzo wyróżniało ją z pośród tłumów. Niekiedy to było bardzo fajne, że wszyscy patrzyli się akurat na nią, ale czasami to była istna przesada. Uważali ją za wariatkę, a przecież tak nie było... prawda?
    Chyba nie jestem aż taka pojebana... no właśnie chyba. Można by nad tym polemizować, bo rzucanie się na rękę Growlitha i pierdolenie o tęczy przy umierającym z głodu Ezechielu nie było dość normalne.
    Myślała dalej... O kuwa, ona myślała? Przecież ona nie myśli... Pierdolnięta Grapevine!
    Znalazła sobie jakieś miejsce, w którym usiadła. Komfort długo nie potrwał, bo jak na złość weszło na nią kilka żuków, które zrzuciła z siebie z wiskiem. Oczywiście wszystkie ubiła butem, bo przecież takie nie miały prawa do istnienia, no... a traktowanie butem tych robali dawało tyle frajdy.
    Minęła chwilę, a znalazła nowe miejsce, a mianowicie kilka uciętych pieńków. Usiadła grzecznie nucąc sobie jakąś piosenkę w rytm Nyan Cata i tych spraw. Lubiła tęczę i wcale się z tym nie kryła. Jej oczojebne paczadła, paznokcie pomalowane na tysiąc-pięćset-sto-dziewięćset kolorów, no i ten ubiór. Jedyne co przełamywało to wszystko to czarne glany.
    Tak więc siedziała tak cały czas czekając na nic, na nikogo... no chyba, że ktoś uraczy ją swoją osobą. No jeżeli ktoś przyjdzie, to ona i ten ktoś powinni się modlić, aby nie nastąpił kolejny atak chorób psychicznych Grapevine, bo wtedy nie będzie śmiesznie.
    SERIO.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.13 19:31  •  Lasek Empty Re: Lasek
W końcu coś cudownego, co można nazwać urlopem. A przynajmniej przerwą na lunch, kiedy to w końcu jeden z dyktatorów uznał, że nie ma większej ochoty na towarzystwo węszącego pieska, który powinien być na każde skinienie palcem. To w pewnym sensie było trochę uciążliwe, ale z drugiej strony znowu... To było całkiem wygodne życie, nie uważacie? Musiał jedynie od czasu do czasu zamordować lub dostarczyć jakiegoś łowcę, jakiegoś potwora i miał spokój. A! I pilnowanie szanownych czterech liter, żeby nikt na nich przypadkiem się nie wywalił, ręki nie podniósł czy broń Lucek się uniósł. To by było wręcz niewybaczalne! Chociaż Lex osobiście tak nie uważał. Ale to pomińmy, bo on nigdy nie szedł za tymi wszystkimi ludźmi jak jakiś tępy baran. Miał powody do nie negowania takiego rządu, ale nie miał powodów do mordowania istot, które nic mu nie robiły.
No, ale wróćmy. Mężczyzna miał na razie wolne, więc postanowił to wykorzystać i trochę się przejść po mieście-3? W sumie to było trochę nudne, że niezwykle zwykli mieszkańcy wypełniali to miejsce. Uciążliwe. Najchętniej wyszedłby na jakąś misję do Edenu... Albo jeszcze lepiej! Na tereny Desperacji. Tam zawsze było ciekawie i coś się działo, a nie to, co w tym miejscu. Nudy na pudy, a nawet nie chcieli go wpuścić do laboratorium, kiedy nie miał takiego rozkazu. Oj, w najbliższym czasie będzie trzeba się o taki upomnieć, bo chyba Alron umrze trochę niehumanitarnie z nudów. A w sumie to taka śmierć jest humanitarna czy nie? To było dosyć ciekawe, zważając na to, co ludzie nazywali humanitarnym. Ogłuszenie i już... A możliwe jest nazwanie nudy ogłuszeniem? Albo przez ogłuszenie zginąć? Cóż, trochę ta kwestia była pomajdana, ale pomińmy.
Mężczyzna najpewniej by sobie tak szedł, kiedy nagle usłyszał... Coś? Nie, kogoś. Była to dziewczyna, która usiłowała coś zdeptać. Hmm... Ale czemu była w tym miejscu? Ludzie się tutaj zazwyczaj nie pokazywali. Oj, gdyby nie to, że miał mundur, mógłby sobie uciąć pogawędkę z tym kimś. No ale nic, poradzi sobie w inny sposób.
Po chwili już zdjął górę munduru, specjalnie przewiązując go przez pas tak, aby zakryć odznaczenia jak i oznaczenia, również zdejmując czapkę z głowy. Dopiero tak przygotowany ruszył w stronę dziewczyny.
- Owady krzywdy ci nie zrobią, o ile nie są jakieś zmutowane, ale takich nie spotkałem nawet w tym lesie - powiedział, jakby było to coś zupełnie zwyczajnego. No, ale dla niego było. Zresztą, po co bać się takich małych żuczków, które nawet jadowite nie były? Albo nie roznosiły wielce groźnych dla ludzkiego organizmu chorób? To tak, jakby ktoś się lękał wyjść na dwór, bo powietrze było odrobinę skażone dwutlenkiem węgla jak i innymi spalinami, nie tylko należącymi do tych z samochodów. W sumie to czasem wydawało się, że miasto-3 jest większym śmietnikiem i bardziej zakażone od Desperacji. To było naprawdę dziwne, że ludzie wkoło nie zauważali, że sami siebie niszczą.
Ale dość. To nie był czas na rozmyślania na temat taki, jak głupota gapowatych ludzi, dających sobą dyrygować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.13 17:50  •  Lasek Empty Re: Lasek
    Żuczki, które tuż przed chwilą po niej łaziły świetnie uciekały przed butem dziewczyny. Jeden wlazł pod jakąś kłodę, drugi schował się gdzieś w krzakach, a w finale, Grapevine nie pozbyła się żadnego, co straszliwie ją zdenerwowała... wolała jednak zachować pewne pozory, w razie ujrzenia jakiegoś "nie"proszonego gościa.
    No. Wyłaźcie małe skurwysyny, łaziliście po mnie, a ja tego nie lubię... przyrzekam, że tylko jak Was znajdę, to ubiję.
    Nie ma to jak myśleć i wiedzieć o tym, że nikt tego nie słyszy, nikt nie wie, czy kogoś obrażasz, czy też masz inne fantazje. Głowa dziewczyny, była tylko jej i nikt nie mógł do niej zaglądać, hue.
    Cisza nie trwała długo, bo wkrótce pojawił się jakiś osobnik. Niebieskowłosa drgnęła. Kogo mogła spotkać w takim miejscu? I to jeszcze w Świecie-3? Nikogo innego jak jakiegoś zwariowanego doktorka, żołnierza lub po prostu jakiegoś tajniaka. Cały czas była gotowa do ucieczki, w końcu nie była tu mile widziana... przecież uciekła z psychiatryka, który akurat mieścił się niedaleko. Owy ktoś zatrzymał się trochę dalej zdejmując z siebie ubranie, które pewnie było garniturem lub czymś bardzo podobnym. Zdenerwowanie wciąż rosło... cały czas. Grapevine nerwowa poprawiła kosmyki włosów, które opadały na jej twarzyczkę.
    Pewnie tajniak!
    Mężczyzna podszedł do dziewczyny, która pewnie próbowała uspokoić się i myśleć pozytywnie, że facet nie jest nikim groźnym. Z drugiej strony powody do obaw były, bo przecież to takie odludzie, że nawet jeżeli ktoś zawyłby w niebo głosy, to i tak nikt nikogo by nie słyszał. Mimo wszystko wyglądał na miłego, przez co Grape ochłonęła, no i miał przyjemny głos, który ujawnił się wraz z zadaniem pytania.
    - Krzywdy pewnie nie, ale jak one potrafią irytować... Po prostu nie lubię takich żuczków. Hm... jestem Grapevine - przedstawiła się swoim melodyjnym głosem.
    Odczekała chwilę, po czym usiadła na jednym z pni, które znajdowały się kilka kroków od niej. Popatrzyła na chłopaka, znowu.
    - Siadaj obok i opowiadaj co tam u Ciebie nieznajomy.
    Cały czas się uśmiechała... po prostu chciała być miła, a to nic wielkiego prawda? No, a mężczyzna był bardzo przystojny, przynajmniej dla niej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.13 16:54  •  Lasek Empty Re: Lasek
Będąc absolutnie i w stu procentach szczerym, tego osobnika mało obchodziły jakiekolwiek istoty uciekające z czegokolwiek. Inną sprawą było, że musiał je łapać lub mordować, ale to robił jedynie w obronie własnej czy też na dokładny rozkaz. Po co robić co innego? Tak kompletnie bezsensownie mordować, bo ktoś sobie istnieje? Owszem, zgadzał się z tym, że większość jest niebezpieczna, ale tak poza tym to nie robili niczego złego. Więc dlaczego byli tak gnębioną nacją w tym społeczeństwie? A kij ich tam wiedział.
Podszedł do dziewczyny, lekko się kłaniając. Zupełnie tak, jakby przyjmował komunię, czy coś w tym rodzaju.
- Miło mi, jestem Alron - powiedział spokojnie, po chwili siadając obok dziewczyny. Wiedział, po prostu wiedział, że ta nie było człowiekiem. A przynajmniej nie do końca. Zachowywała się z początku tak, jakby się go bała. Ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Lekko wzruszył ramionami na jej pytanie.
- Jakoś coś ciekawego się nie dzieje - powiedział spokojnie. - Wiesz, rozkazy i ich wykonywanie. Nic ciekawego to nie jest, a już z pewnością nie jakieś wielce porywające zajęcie - powiedział obojętny tonem. Mało go obchodziło, co teraz dziewczyna sobie o nim pomyśli. Owszem, był jakimś... Dobra, może nie tajniakiem, ale jednak wojskowym. Może i brzmiał jak jakiś pierwszy lepszy mężczyzna należący do tej instytucji, mającej na celu stłumienie wszystkiego, co tylko jej się sprzeciwiało. Zerknął na dziewczynę, nie przejmując się jej nietypowym wyglądem.
- A co tam u ciebie nie tak bardzo znajoma Grapevine? - zapytał spokojny. Oparł ręce z tyłu, spoglądając do góry. Nie, niebo nie było jakieś ładne, a gałęzie drzew również nie były interesujące. Po co się tam patrzył? A takie tam jakieś jego dziwactwo, którego lepiej nie komentować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.14 21:04  •  Lasek Empty Re: Lasek
Błagam, pomóż mu!
Och, ile to już lat nie słyszał tych słów. Dawniej niemal każdy człowiek zwracał się do niego o pomoc, nawet w tych najgłupszych sytuacjach. A on pomagał. Taki miał nie tylko obowiązek, ale również i wolę. Bo był od tego, był Tym, Który Niesie Pomoc. I naprawdę lubił swoje zadanie. Uwielbiał pomagać.
Ale świat się zmienia.
On się zmienia.
Przyglądał się z zainteresowaniem kobiecie, która wpatrywała się w niego szeroko otwartymi, brązowymi oczami mokrymi od łez. W swych wątłych ramionach trzymała mężczyznę, którego brzuch przypominał raczej wielką, czerwoną papkę. Zapewne dopadło go jakieś zwierzę i chłopaczyna nie dała mu rady. Albo Wymordowany jakimś trafem znalazł się tutaj i postanowił się zabawić.
Warga Ezry lekko drgnęła chociaż tak naprawdę ciężko było wyczytać z jakiego to powodu.
Wrócił spojrzeniem do kobiety, jakby oczekiwał na dalszą część jej błagalnej litanii. Ona najwidoczniej musiała to odczytać, gdyż po chwili dodała drżącym głosem, przerywanym kolejnymi falami szlochu.
"Nie mogę bez niego żyć!
To już bardziej przypadło mu do gustu. Ileż to on już takowych przypadków spotkał. Kochankowie, gdzie jeden oddałby życie za drugiego. A w ostateczności okłamywało siebie samego, gdyż ceniło własne życie bardziej od drugiej osoby. Ezra przykucnął i wyciągnął rękę w stronę kobiety, unosząc jej głowę lekko dotykając podbródka zimnym palcem.
Nawet wysilił się na uśmiech, delikatny, który można nazwać kojącym.
- Uratuję go. - obiecał. Na twarz kobiety wpłynęła ulga, jednakże Ezra postanowił bardzo szybko ją zaburzyć.
- Ale mam warunek. - dodał, wyciągając zza paska mały sztylet i podał go zdziwionej kobiecie.
- Skoro tak bardzo go kochasz i chcesz,, żeby żył, ba, nawet oddasz za niego życie - udowodnij. Poderżnij sobie gardło. - och, niemal nie podniecił się na miejscu, widząc wyraz kobiety. Zaczęła protestować, ale Ezra już tego nie słuchał, tylko wpatrywał się w nią z zaciekawieniem. W pewny momencie mając dosyć jej jazgotu, zatkał jej wargi swoim palcem, uciszając.
- Nie mam całego dnia. Jaka jest Twoja decyzja? - zapytał, spoglądając w bezradne spojrzenie nieznajomej. Ta w końcu zawiesiła głowę i wypuściła sztylet. Tak jak Ezra przypuszczał. Podniósł się wreszcie i cicho westchnął. Szczerze powiedziawszy nawet przez chwilę miał nadzieję, że kobieta go jakoś zaskoczy i rzeczywiście poderżnie sobie gardło. No cóż...
- I tak Was połączę. - powiedział sięgając po sztylet. Nim kobieta zareagowała, Upadły znalazł się za nią i jak gdyby nic poderżnął jej gardło. Przyjemna metaliczna woń krwi uderzyła w jego nozdrza. No cóż, mało zabawy ale zawsze coś.
Pchnął jej ciało, które umierało w konwulsjach i wytarł ostrze o materiał jej ubrania.
Słaba rozrywka. Trzeba poszukać czegoś lepszego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.02.14 16:44  •  Lasek Empty Re: Lasek
Dzisiejszy jego dzień nie był tak wspaniały jak parę poprzednich. Obudził się z bólem głowy, nadepnął na "klocka lego", musiał szukać po domu jednego ze swoich węży, ponieważ mu wyszedł na spacer, a jego kruk kracze ile wlezie i najchętniej ukatrupiłby go, gdyby mógł. I mimo, że połowa rzeczy, które sobie obmyślił na dzisiejszy dzień mu wychodziło, to i tak miał beznadziejny humor. Czasem tak bywa. Pewnie przez klimat, albo jakieś inne cholerstwo...
Pod koniec dnia, wygnało go coś do Świata - 3. Sam nie wiedział do końca, po jakiego grzyba, ale dobra. Nie wnikamy. Dostał tam się bez żadnych problemów, mimo, iż nie miał wczepionego w sobie identyfikatora. Strażnicy dali się nabrać na jego drobną sztuczkę, jak zresztą zawsze. Dawno go tutaj nie było... Zauważył więc, że zieleń była bardziej zielona niż zwykle, lecz dało się zauważyć, że nie jest do końca prawdziwa. Ale ogólnie, to więcej było zielonego, niż poprzednio, co go to bardzo ucieszyło. Przeciągnął się z niechętnym pomrukiem do życia i pognał, tam gdzie go nogi zaniosą z czarnym kurkiem na ramieniu.
Guerre nogi, postanowiły wybrać las. A może bardziej kruk tego chciał i instynkt oznajmił, że to właśnie tam ma iść, nigdzie indziej? W ten usłyszał jakieś skomlenia, błagania o pomoc, jakieś protesty... Wbrew pozorom słuch miał doskonały, jednak w zamian jego wzrok stał się słabszy, więc z daleka nie mógł wywnioskować, kto domaga się pomocy. Postanowił więc udać się w tamto miejsce. Może gdyby nieco się pośpieszył, to i dziewczyna by żyła w raz z jej ukochanym? Całkiem możliwe. Jednak czasu się nie da cofnąć, a momentami jest to bardzo potrzebne.
Dotarł na miejsce. Pierwsze, co mu się rzuciło w oczy, była zamordowana kobieta wraz z mężczyzną. Oblizał zeschnięte usta i teraz jego wzrok, przeniósł mu się na dość znaną sylwetkę. On go też powinien kojarzyć, przynajmniej tak uznał Fabian. Zauważył, co prawda lekko rozmazany, bo jak już wiadomo, posiada pogorszony wzrok, tatuaż, przebiegający przez lewe oko. Nie miał go, a bardziej sobie nie przypomina żeby miał, przy ich poprzednim spotkaniu, a było to dosyć dawno. Sam do końca nie wiedział, co ma powiedzieć, więc siedział cicho, jak na razie. Za to Mort (jego kruk) nie zamierzał utrzymywać tej ciszy między nimi, więc zaczął kruczeć na osobę, która najprawdopodobniej dokonała mordu na tych dwóch ludzi bądź istot, a przynajmniej na kobiecie, widząc zakrwawione ostrze w jego dłoni i poderżnięte jej gardło. Guerre w końcu ośmielił zrobić pierwszy krok w stronę zamordowanych ciał, a zaraz po pierwszym, nastał drugi i trzeci. Doszedł tak do dwojga martwych osób. Ukucnął nad nimi i sprawdził im tętno. Niestety, było już po nich. Spokojnie wstał i odwrócił się w stronę wroga, bo przyjacielem nie mógł już go nazwać, a szkoda.
- Zadowolony? - w końcu z jego przepony, wydobyły się dźwięki, a struny głosowe, uformowały słowa. Był to miły dla ucha głos, jednak lekko ochrypły, ze względu na dzisiejszy dzień. Sądził, że chociaż jego koniec sprawi mu miłą niespodziankę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.02.14 23:07  •  Lasek Empty Re: Lasek
Nie tylko zauważył, ale też wyczuł, że wnet będzie miał towarzystwo. Z początku spodziewał się kolejnego mieszczucha, ale nie. Ktoś znacznie wyższy rangą postanowił łaskawie tutaj zajrzeć. Szczerze powiedziawszy nie spodziewał się tego, że go ponownie ujrzy. Nie w takim miejscu, jak to. Prędzej na polu walki, gdy stanęliby po przeciwnych stronach i wymierzyli swe ostrza na przeciwko siebie.
Przez twarz mężczyzny przemknął słaby uśmiech. Taka wizja jak najbardziej mu odpowiadała. Nienawidził tych pierzastych kuraków, pionków Boga, którzy ślepo w niego wierzyli i wykonywali każdy jego rozkaz. Nawet w momencie, gdy ten opuścił całą ludzkość. Oni nadal wierzyli.
Ale nie to wzburzało w Upadłym takie emocje i odczucia. To poczucie zdrady przez Braci i Siostry. To, jak go potraktowali za to, że miał wątpliwości. Zabrali coś, co należało do niego, upokorzyli i wyrzucili, jakby był jakimś podrzędnym śmieciem, a nie jednym z Archaniołów. A przecież wielokrotnie walczył u boku Fabiana. Razem zwalczali zło tego świata, pomagali i oddawali siebie Bogu i ludziom.
A to zabolało.
Na całe szczęście ból przerodził się jedynie w bliznę, która od czasu do czasu mu przeszkadzała. Ale już nie odczuwał bólu. Praktycznie nie odczuwał już niczego, nic, co mogłoby wiązać go w jakimś stopniu z tamtym życiem, światem.
Sięgnął po nóż, który wyciągnął z martwych palców i wytarł go w śniegu, pozostawiając czerwone plamy na białym puchu, po czym wsunął go zza pasek spodni. Podniósł się i wreszcie obdarzył Archanioła swoim spojrzeniem.
- Zgadnij.- odparł uśmiechając się krzywo i sięgając do prawej kieszeni, gdzie trzymał papierosy. Wyciągnął zgniecione opakowanie i pstryknięciem palcem w spód, wyciągnął jednego. Przycisnął go wargami zanim odpalił.
- No więc? Zamierzasz mnie skarcić? Pokiwać palcem, co źle zrobiłem? A może chcesz zabrać mi drugie skrzydło? To przecież tak bardzo w Waszym stylu. - warknął cicho, wyraźnie zaznaczając słowo "Wasze". W ten sposób chciał pokazać, że już w żaden sposób nie utożsamia się z Archaniołami, Niebem i Górą. Że żyje własnym życiem.
Zastanawiał się co robi tutaj Fabian.
Przypadek? Miał nadzieję. Bo w innym przypadku znaczyłoby, że wciąż go obserwują. Próbują kontrolować i ograniczać. A coś takiego z pewnością zakończyłoby się krwawo. Tu i teraz. Dlatego też druga ręka instynktownie zacisnęła się w okół rękojeści jego broni. Tak na wszelki wypadek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.14 11:46  •  Lasek Empty Re: Lasek
Los lubi pleść figle. Dzisiaj nie było inaczej. Sam nie spodziewał się, że właśnie na niego wpadnie, że to będzie on. Wbrew pozorom nie chciał go spotkać, a tym bardziej patrzeć na niego. Niestety, ale ze względu sytuacji, nie da się inaczej. Byłoby to niekulturalne z jego strony no i nie w jego stylu. Zaprzeczyłby swojemu charakterowi.
Oczywiste jest to, że nie zgadza się z jego teorią. Fabian uważa, że to on ich właśnie zdradził. Jakby spojrzeć wstecz... To czy tak nie jest? Bracia oraz siostry, potrzebowali go w tym najtrudniejszym momencie, Fabian go potrzebował. A on strzelił typowego focha i na tyle to było. Nikt się nie pytał, jak Fabian się czuł, jak inni się czuli. Prawda była taka, że tutaj Bóg zawinił, jednak istnieje coś takiego, jak przebaczenie. I poniekąd Fabian mu się nie dziwi. Głupota ludzka przerastała wszelakie granice rozsądku, że po prostu wzięły go nerwy i skończyło się to jak skończyło. Mając odrobinę rozumu, nikt nie powinien odwrócić się plecami, a zwyczajnie pomóc to wszystko ogarnąć. Mimo wszystko, zdarzały się wyjątki i właśnie przed jednym stoi i się na niego patrzy.
- Nie muszę - odpowiedział krótko, oschłą tonacją głosu - Widzę, że jest jeszcze gorzej niż myślałem... - te słowa, mogły go uspokoić. Miał teraz pewność, że go nie śledzą. Nie ma na to teoretycznie czasu. Był to zwykły przypadek.
Nie chciał tutaj rozlewu krwi. Jak wiadomo, nie przepada za przemocą. Mało kto z Aniołów za nią przepada.
Może on tego nie zauważył, jednak jego kruk owszem. Jak jego dłoń, zacisnęła się na broni. Jednak nie poleciał w tamtą stronę, czy coś, jedynie zaczął głośno kruczeć. Fabian nie wiedział, dlaczego ptaszysko krucze, więc zignorował to, jak zwykle.
- Jeżeli tego bardo pragniesz, to mogę. Dla mnie nie będzie to zbyt wielkim wysiłkiem. Nie rozumiem, jak możesz nie mieć ani grama współczucia. Gardzę Tobą - te ostatnie słowa, wypowiedział przez zaciśnięte zęby.
- Cóż Ci takiego zrobili, że musiałeś ich zabić, co? - miał jednak nadzieje, że to nie dla zabawy, aby umilił sobie życie w ten specyficzny sposób. Jak na razie trzymał swoją złość głęboko w duszy. Jednak wszystko teraz zależy od wypowiedzi mężczyzn. Jest to nieuniknione, jak jego złość wyjdzie na powierzchnię, gdy powie to, czego nie chciałby usłyszeć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.14 18:34  •  Lasek Empty Re: Lasek
Uśmiechnął się lekko, chociaż w jego uśmiechu nie było nic z uprzejmości czy też ciepła. Był to raczej uśmiech, którego nie chciało się oglądać. Ezra przeniósł wzrok na rozwrzeszczanego, czarnego kurczaka, który zajmował miejsce na ramieniu Fabiana. Skrzywił się nieznacznie, mając ochotę upolować to obrzydliwie irytujące ptaszysko, po czym usmażyć nad ogniskiem i rzucić jakimś kundlom na pożarcie. Do tej pory zastanawiał się jakim cudem Fabian wytrzymywał z tymi wrzaskami. Może miał nie tylko problemu z wzrokiem ale też i ze słuchem?
Gardzę Tobą
Niemal nie parsknął śmiechem słysząc te słowa. Czyż to nie był ostatnie słowa Archaniołów, kiedy pozbywano go skrzydła i wyrzucono z Nieba? Tak, wtedy ostatni raz słyszał je. Nie liczył jakiś randomowych osób, które w ten sposób liczyły na ocalenie. Nie przywiązywał ku nim zbytniej uwagi, nie skupiał się na niej. Człowiek w chwili zagrożenia jest zdolny do przeróżnych czynów i słów. Także przywykł do tego, kiedy zamierzał 'zabawić' się z ofiarą. Ale tego typu słowa od Archanioła? Toż to niemal jakieś straszne przekleństwo!
Oderwał spojrzenie od niego i skupił na martwej parze. Ależ tutaj miał pole do popisu. Mógł powiedzieć, że zabił ich dla zabawy. Albo, że pozbawił życia najpierw mężczyznę, by ujrzeć cierpienie na twarzy kobiety a potem zabawić się jej kosztem. I co zrobiłby wtedy Fabian? Zaatakowałby go? W sumie takie rozwiązanie pasowało Ezrze. Chętnie rozprostowałby kości w walce z jednym z Archaniołów. Przesunął językiem po dolnej wardze nawilżając spierzchnięta skórę. Czuł lekkie mrowienie przyjemności na samą myśl o walce. Jego oczy nieco pojaśniały, a trybiki w mózgu zaczęły szybciej działać, podsuwając tysiące cudownych obrazów.
- Kto wie. - odparł w końcu, mrużąc lekko oczy.
- A co jeśli powiem, że nie zabiłem ich? Uwierzyłbyś mi? Oczywiście, że nie. Znasz już odpowiedź Fabianie. - powiedział głośniej, by każde jego słowo dotarło do drugiego mężczyzny. Niech nawet nie próbuje mu wmawiać, że uwierzyłby w słowa Upadłego. Antychrysta, tego, który odwrócił się od Boga i stanął po stronie Szatana.
Ezra zrobił krok w tył jedną nogą, nieco obniżając ciało wysuwając ostrze katany. Przyjmując pozycję ofensywo-defensywną.
- Chodź Fabianie. Załatwmy to tu i teraz. W końcu rozprułem niewinne istoty. - dodał gardłowym warknięciem, czekając na pierwszy ruch rudowłosego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.14 11:12  •  Lasek Empty Re: Lasek
Było widać, że nie jest zadowolony. Zresztą, nie powinno to nikogo dziwić. Taka rzecz, takie coś... Jest to dla niego po prostu niewyobrażalne. Lepiej, aby Ezra zginął, aby uniknąć kolejnych ofiar. Takie jest jego myślenie. Niby nie do końca podchodzące pod Anioła, mimo wszystko... Nie będzie przebaczał każdemu, który o to poprosi, choć jest mu z tym trudno, nie powie. Trzeba mieć jakieś reguły, zasady. On ma i się ich trzyma.
Po jego słowach, widoczne było to, jak zacisnął swoją dłoń w pięść, a dolną wargę przegryzł, możliwe, że nawet do krwi. Chciał opanować swoje emocje, nie chciał go zaatakować. Jednakże to było silniejsze od niego.
W dość szybki sposób, ujawnił swoje efektowne skrzydła, które były koloru bieli, w pewnych miejscach lekko szarawe. Trzepnął nimi porządnie, aby w błyskawiczny sposób podlecieć do Upadłego, żeby chwycił Ezra (nie wiem, czy Twoje imię się odmienia) za fraki, przytwierdzając go do drzewa, co też zrobił.
- Nie bez powodu nazywają mnie Wojną, wiesz? Więc lepiej przemyśl, czy aby na pewno chcesz ze mną walczyć tu i teraz - warknął mu w twarz, następnie puścił go i cofnął się w tył o parę kroków, choć trochę opanowując swoje emocje, które wciąż były widoczne. Zaś swoje skrzydła schował, bo jak to stwierdził - na razie nie będą mu już potrzebne, a nawet jeśli, to w ułamku sekundy może je ukazać. Poza tym... Widać było, że posiada bojową posturę ciała. Znając Ezra, mógłby teraz zaatakować. Jednak może zrobi wyjątek? Chciałby w to wierzyć, bo jak już wiadomo, nie lubi walk, nie przepada za przemocą, którą chcąc czy nie, zaprezentował jako pierwszy, jeżeli chodzi o tych dwóch panów. Jednak, gdy obudzisz u niego lwa, to... Potrafi zajść w kość.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.14 21:58  •  Lasek Empty Re: Lasek
Och tak, Ezra tylko czekał na reakcję Archanioła. Ten błyskawicznie znalazł się przy Upadłym przyciskając jego ciało do drzewa i wypowiadając te swoje marne pogróżki, które nie robiły na nim jakiegokolwiek wrażenia. Zwłaszcza teraz, kiedy Fabiam wyciągnął swoje jakże cudowne skrzydła (skrzydła tak bardzo kompleks Ezry). Prychnął pod nosem, zadzierając nieco głowę, by móc spojrzeć w oczy wyższego od niego mężczyzny.
"Wojna". Jakaś spokojna ta wojna. Kto jak kto, ale Fabian jako archanioł powinien doskonale znać Ezrę. Jego zbrodnię i to, do czego był zdolny. I powinien od razu przystąpić do ataku a nie mieć nadzieję, że po paru słowach skarcenia, Ezra zawiesi głowę niczym spuszczony pies i to miejsce niczym okrzyczane dziecko, chcąc zamazać wstyd swego złego uczynku.
W chwili, gdy Ezra wyciągnął katanę z pochwy i wyprowadził poziome cięcie, Fabian zdążył się odsunąć. Upały prychnął cicho przy okazji wypowiadając krótkie słowo w języku hebrajskim. Z pewnością nie stworzone dla uszu skrzydlatych.
- Powinieneś znać mnie na tyle dobrze, Fabian, że wiesz co teraz zrobię. - warcząc pod nosem nieprzyjemnie. Był rozwścieczony, tym całym pokazem Fabiana, brakiem przez ostatnie dni dobrą rozrywką, brakiem bliskości z Charlim. A to wszystko zaczynało się w nim kumulować i w końcu potrzebowało odnaleźć jakieś ujście. A traf chciał, że napatoczył się Fabian. Wiecznie czysty Fabian, który nie zamierzał ubrudzić swoich rącze i śnieżnobiałych skrzydeł krwią. Ale Ezra zmusi go do tego. Skoro już się zjawił....
Upadły odbił się lekko od ziemi i zaszarżował, tym razem tnąc z góry. Znał ruchy Fabiana i wiedział, że ten odskoczy. Pytanie tylko gdzie. Prawo? Lewo? Tył? Nieważne. Ezra ciął z lewej strony, jednocześnie wyciągając rękę z prawej, by pochwycić Fabiana. Najlepiej za gardło, ale szczękę również. A kiedy już mu się to uda, to podcina mężczyznę i przygwożdża go do ziemi.
Wbił ostrze tuż obok jego głowy i nachylił się się nad nim.
- Potraktuj mnie na serio, Fabianie.- warknął cicho.



//mam nadzieję, że nie przesadziłam z ostatnią akcją ._.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Lasek Empty Re: Lasek
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach