Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 23.03.16 14:14  •  Piwnica Empty Piwnica
Przynajmniej tak można to określić. Przerobiona przez członków Kościoła Nowej Wiary przestrzeń pod budynkiem, która wcześniej robiła za formę piwnicy, lub czegokolwiek czym mogła być została teraz przekształcona w kolejny poziom świątyni poświęconej wychwalaniu Ao. Póki co jednak jest to dość surowy stan, ale wszystko zmieni się z czasem, i rezydentami.

Ludzkie ciała są takie kruche. Tak słabe i wrażliwe na urazy. Nie musisz zrobić wiele, by je zranić. Ostry przedmiot, tępa siła, czy nawet one same potrafią być zagrożeniem. Zwykły upadek jest równie groźny, co ostrze wbite między żebra.
Piękna natura ofiar, czyż nie? Tylko ich inteligencja miała być tym, co sprawi, że zapanują nad każdym innym stworzeniem, silniejszym i dużo bardziej zdolnym do zwalczenia ich.
Ona i ich potworny popęd do rozrodu.
Pierwsze cięcie jest trudne, trzeba wybrać odpowiednie miejsce. Zielonowłosy praktykował to już wielokrotnie, lecz za każdym razem starał się odnaleźć lepszy punkt wstępu, rozwijać. Podobno tak ludzie robią, uczą się na błędach. Jego prawa dłoń obejmowała nóż z pewnością, bez nadmiernego nacisku świadczącego o zdenerwowaniu czy niedoświadczeniu, lub choćby ekscytacji. To już go nawet nie bawiło.
To już stawało się nawykiem.
Podobno dobrym punktem by rozpocząć jest brzuch, ze względu na jego brak twardej osłony, jak klatka piersiowa. Kilka razy Hex się na tym przejechał, co powodowało odruch wymiotny, gdy przypadkiem rozciął jelita. Jak dobrze że jego żołądek z czasem wytworzył w sobie odporność na coś takiego, inaczej musiałby ciągle nosić ze sobą torebkę na ewentualną treść żołądkową.
Zatopił ostrze w lewym boku, chcąc na próbę odkroić niewielki kawałek. Przesuwał się powoli, nie chcąc zagłębić broni zbyt daleko i uszkodzić wewnętrznych narządów.
- Myślisz, że powinno mnie dręczyć poczucie winy? Wszak mogę tym aktem zawalić cały ten sojusz, prawda?
"Dziwny moment na tą myśl, skoro jeśli to zrobiłeś, już tego nie cofniesz. Niemniej, myślę że zatarliśmy ślady wystarczająco. Co do pytania... Dlaczego masz być winny? Każdy z tych ludzi jest niczym mały pasożyt, bezocznie podążający za tym, co daje mu z siebie ssać. Nie widzą. Nie myślą. Karmią się nadzieją i fałszem. Nie widzę niczego, czego powinieneś być winny."
- Nie licząc faktu, że mam dziwne gusta kulinarne, prawda? - Wsuną do ust ładnie odcięty, krągły kawałek mięsa pokrytego skórą. Włosy wyrastające z niej były jedną z mniej przyjemnych rzeczy w odczuciach smakowych, choćby z czystego faktu nieprzyjemności w trakcie żucia.
- Ich higiena tutaj znacznie uprzyjemnia smak. Niemniej, skóra wciąż nie jest niczym smacznym. - Przełkną okrwiony kawałek mięsa, by następnie przykucnąć przy ranie, przesuwając po niej wolną dłonią, pozwalając jej nabrać na siebie dużą dozę szkarłatnej czerwieni, niemal odbijającej się w złotych tęczówkach dżina nieprzyjemnym blaskiem. Uniósł prawy kącik ust do góry, powoli przesuwając językiem wzdłuż czerwonego śladu. Oblizał wargi tuż po tym geście, wzdychając z zadowoleniem. - Smaczniejsza... Dużo smaczniejsza od tych brudów Desperacji... - Kolejne zagłębienie ostrza w ciele. Tym razem jednak trwało ono dłużej, gdyż zamiarem było zerwanie skóry. Pozbycie się jej gwarantowało również zniknięcie włosów, a co za tym idzie - dużo smaczniejszy posiłek.
Z ludzkiego, kruchego i wątłego ciała.


Ostatnio zmieniony przez Hex dnia 24.03.16 22:25, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.16 20:34  •  Piwnica Empty Re: Piwnica
Znacie może określenie "znaleźć się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie", gdy bogu ducha winna istota pakowała się kompletnie bez własnej winy w poważne tarapaty?
Marazm była doskonałym przykładem na to jak bardzo Bóg (tudzież Ao, w zależności który  z nich aktualnie był pod ręką) potrafił zakpić sobie z człowieka.

Dziewczyna nie powinna była się znaleźć w tej piwnicy. A już na pewno nie powinna była zobaczyć tego co dane jej było zobaczyć.
Wracając jednak do początku historii. Spędziła dzisiaj niezwykle pracowity dzień polegający przede wszystkim na zmuszaniu się do opuszczenia świątyni. Raz wyszła zrobić drobne sprawunki. Drugim razem poszła na spacer. Była tym tak zachwycona, że pod wieczór wyszła po raz ostatni docierając aż do jezior.
Cóż za cudowny świat. Tak różny od brutalnej i paskudnej Desperacji.
A jednak nie powinna była zapominać o tym dlaczego się tu znalazła. Miała cel. Jeszcze parę tygodni i powróci w góry Shi, aby go zrealizować.
Myślisz, że ujdzie ci to płazem?
Zawsze uchodzi. Nie możemy się zawahać, nie mamy już na to czasu.

Wróciła do kaplicy, postanawiając zająć się czymś konstruktywnym.
Czymś takim jak chociażby posprzątanie piwnic. Przecież i tak nie pojawiał się tu nikt, nawet pies z kulawą nogą nie chciał odnaleźć swojej ścieżki przeznaczenia.
Było to dość frustrujące.
Kompletnie pogrążona w myślach, w pierwszej chwili nie dostrzegła nic niepokojącego. Dopiero, gdy jasne światło z latarenki (vivat brak prądu w piwnicach) natrafiło na znajome zielone włosy...
- Hex? Co ty tutaj... - Głos jej ugrzązł w gardle, zastąpiony dość szybko przez przeraźliwy krzyk, gdy dostrzegła co zajmowało wiernego.
Z tego wszystkiego upuściła latarenkę.
Na nowo zapanowała ciemność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.16 22:56  •  Piwnica Empty Re: Piwnica
Czy aby na pewno znajdowała się w tarapatach? Owszem, to, co działo się tutaj nie miało być uwidocznione. Nikt nie miał tego widzieć, poza złotymi oczyma, które teraz nawet nie były potrzebne. Nie musiał obserwować ciała w tym mroku, to była jedna z tych chwil. Chwil, gdy nie potrafił znieść już swojego stanu, i oddawał mu się. Przyjmował swój lęk, i pozwalał mu być siłą napędową. Łączył się z Ex'em, przestając odrzucać jego byt. Pozwalał sobie na te małe chwile zapomnienia, w miłym towarzystwie, które nigdy nie zaprotestuje, a także przyniesie ze sobą posiłek do jakiego można się zrelaksować.
I nawet szkarłatny płyn do zgaszenia pragnienia. Co prawda nie jest to wino, ale substytuty to też dobry wybór w chwili potrzeby.
Skóra, dobrze nacięta, schodziła naprawdę skutecznie, choć wymagała jednego czy dwóch cięć tuż pod jej powierzchnią, w celu pozbycia się ostatnich, utrudniających ruch wiązań. Gdy ostatnie przeszkody znikają, jeden ruch wystarczy by zedrzeć to okrycie, jak obrus z pustego stolika, czy luźne ubranie, odkrywając wnętrze.
Wnętrze, którego nie musiał widzieć. Czuł je. Czuł tą oślizgłą, jeszcze ciepłą masę, jaka nieznacznie się odginała przy nacisku dłoni. Tak...
Taaaak. Nie mógł się powstrzymać od trochę wścieklejszego zaspokojenia swojego pragnienia, przykucując obok i najzwyczajniej w świecie wgryzając się w coś, co najprawdopodobniej mogło być nerką, może mięśniami w jej pobliżu. Ciężko stwierdzić, nie mając dokładnego punktu odniesienia w kompletnym mroku, prawda?
Nie, moment, jednak widzi? Odrywając swoimi zębami kawałek mięsa z biodra, był w stanie dojrzeć, że to właśnie to miejsce. Co więcej, zdołał zauważyć że jego zerwanie skóry nie było tak skuteczne.
Z pewnością twarz jaką ukazał przybyłemu gościowi, odwracając się w stronę skąd przypływało światło z ochłapem okrwionego mięsa wyrwanego zębami z martwego ciała. Kałuża krwi w jakiej zielonowłosy brodził była już dość obszerna, choć z pewnością nie ta krew była tak interesująca, jak rozpryski na niemal całym ciele, w tym w największym natężeniu na twarzy. Szkarłatna ciecz spływała dwoma, wąskimi strużkami z kącików ust w dół, łącząc się w jedną, kapiącą kreację. W ciągu tej krótkiej chwili można było ujrzeć wiele rzeczy. Głównie krew, wnętrzności wyciągnięte na wierzch i zwłoki, lecz nawet pomimo zaskoczenia, pomimo tego, jak potworny akt złotooki popełniał, na jego twarzy wciąż tkwił uśmiech. Uśmiech ciepły, przyjemny do obserwowania, lecz daje to jedną rzecz do zrozumienia, którą Marazm, poznawszy Hexa, mogła pojąć.
Z tym samym uśmiechem jakim obdarzył ją teraz, w tej sytuacji, był chętny jej pomóc podczas pochodu. I z pewnością z tym samym uśmiechem mógłby zamienić ją miejscami z tym truchłem obok.
Początkowo głos do niego nie dotarł, był zbyt zajęty. Dopiero gdy nastąpił krzyk jaki wybudził go z kanibalistycznego "transu" a światła znów zgasły, dotarło do niego, kto i co mówił.
Po primo, ta osoba go znała. Po duo - on kojarzył jej głos. A to znaczy, że już się poznali. Hmmm...
Podniósł się z przysiadu i popchną palcami kawałek mięsa mocniej do ust, przeżuwając go z rozwagą i skupieniem na smaku. Dopiero gdy gumowate mięso przeszło mu przez gardło, a on sam oblizał palce z krwi z charakterystycznymi cmoknięciami ust (nie próbował grać strasznego, serio, skupił się na posiłku) obie dłonie splótł za plecami i postąpił jeden-dwa kroki przed siebie, spoglądając w kierunku, gdzie najprawdopodobniej była osoba jaka go spostrzegła.
O ile nie uciekła już z wrzaskiem.
- Jestem świadom tego, iż ta sytuacja wygląda dość... - Odchrząknął, jakoby chciał przeczyścić gardło z powoli krzepnącej cieczy. - Nieprzyjemnie, ale czy zechcesz się dołączyć? Nie jestem egoistą, a wystarczy dla nas obojga. - To wcale nie tak, że trzyma ten nóż kuchenny wciąż w dłoni. Właściwie nie, to właśnie tak, nie odłożył go, ani też nie zostawił wewnątrz ciała. Ostrze, z jakiego wciąż po cichu skapują krople krwi dalej jest w jednej z jego dłoni, i nie zamierza go używać w celach zagrażających niczyjemu zdrowiu.
Można mu w tej kwestii wierzyć. Naprawdę. Nie da rady zjeść dwa razy tyle niż już ma.
"Czy ty... Drżysz?"
"Shhh, cicho siedź, nie odzywaj się teraz. To kiepski moment."
Brak światła w tej chwili był ogromną zaletą, bo o ile jego głos brzmiał pewnie, tak jego ręce, skryte za plecami nie bez powodu drżały i pociły się wprost niewybaczalnie na tak doskonale wyszkolonego aktora i kłamcę. Dobrze, że udało mu się powstrzymać resztę ciała od nerwowego drżenia, zwłaszcza struny głosowe. Jąkanie się byłoby szczytem hańby.

Przepraszam za rozwlekanie się z postem, wylało się ze mnie : c
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.16 9:43  •  Piwnica Empty Re: Piwnica
Czujesz lęk?
Nie… Nie… Niech się nie zbliża!

Wrzeszczała w myślach, zaciskając skostniałe ze strachu i zimna palce na skroniach.
Cofnęła się aż pod ścianę. Nie czuła się wcale bezpieczniej, gdy jej plecy natrafiły na chropowatą powierzchnię. Nie miała już dokąd uciec.

Zabierz mnie stąd! Nie potrafię… Nie dam rady… Nie mogę…

Wcale nie chcesz uciekać.

Zagryzła wargę, czując się zdradzona przez własne myśli i ciało. Nieregularny oddech, zbyt głośne uderzenia serca, niepotrafiące się przystosować do ciemności oczy.
Potrzebowała światła.
Tak!
Wyłuskała z kieszeni szaty paczkę starych zapałek.
Gdzieś tu musiała leżeć latarenka. Odnalazła ją po dłuższej chwili, ignorując fakt, że rozbite szkło boleśnie wbiło się w jej palce.
Musiała widzieć. Cokolwiek!
Zapałka wydała charakterystyczny trzask, a pomieszczenie na nowo pogrążyło się w rozdygotanym świetle świecy.

Przez pierwsze sekundy nic nie było w stanie oderwać wzroku Mary od ciała leżącego na środku. Mord dla samego mordu. Czysta bestialskość, która przedostała się w obręby bezpiecznego Miasta.
„Jestem świadom tego, iż ta sytuacja wygląda dość...”
Choro.

„Nieprzyjemnie”.
Doprawdy?
Odruchowo zacisnęła palce mocniej na latarence, zupełnie jak gdyby miała ją ochronić przed zemstą jakiś sił nadprzyrodzonych. Czy tak właśnie przyjdzie jej skończyć za to co w życiu zrobiła?
„czy zechcesz się dołączyć? Nie jestem egoistą, a wystarczy dla nas obojga.”
Co?
Wreszcie zmusiła się do spojrzenia w oczy zielonowłosego. Kpił z niej? Chciał się nią zabawić zanim poderżnie jej gardło, a potem zrobi z nią… to samo co… z tamtym.
Potrząsnęła jedynie głową nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.
- Hex…- Zaczęła, jednak głos ugrzązł jej w gardle. Co miała mu powiedzieć? Nic, absolutnie nic nie przychodziło jej do głowy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.16 10:28  •  Piwnica Empty Re: Piwnica
Gdy kolejny raz wątłe światło oświetliło pomieszczenie i także jego, wzrok potrzebował chwili, by przywyknąć z powrotem do źródła wzroku. Wcześniej zdołał już odnajdować kontury i kształty, pomimo niemal całkowitego braku punktów odniesienia. Te kruche, ludzkie ciała są w stanie osiągnąć tak wiele, gdy tylko zostaną popchnięte na krańce swoich możliwości, prawda?
Teraz, gdy ofiara była widoczna, można było określić czym była. Wyglądało na to, że to mężczyzna, w wieku niewiele wyższym z wyglądu niż wiek Panienki. Krótkie włosy w kolorze jasnego blondu, zadbane ciało i twarz...
Nie licząc wyrazu bólu i zaschniętych łez, jakie spływały z kącików oczu i poznaczyły jego twarz dwoma, prostymi śladami. Usta były lekko rozchylone, co zapewne oznaczało, iż zmarł zakneblowany. Przyczyna śmierci?
Jego gardło było niemal rozerwane w miejscu aorty, lecz nie było to cięcie noża. Wyglądało bardziej jak ugryzienie dzikiej bestii, a poznaczone krwią i skórą zęby Hexa jednoznacznie wskazywały winnego.
Ach, i ta osoba najwidoczniej była pozbawiona w całości prawej dłoni. Czyżby środki ostrożności w celu pozbycia się możliwych poszukiwań?
Lecz odwracając karty, gdy Hex miał w końcu okazję ujrzeć osobę, która go "nakryła", zdołał ją dość szybko rozpoznać. A przynajmniej kojarzyła mu się sytuacja, w jakiej ją poznał. Wygląda na to, że Panienka uważa, iż znów jest w potrzebie, tylko nie zechce przyjąć pomocy od zielonowłosego. Szkoda, wbrew pozorom, nie ma wobec jej złych zamiarów.
Tak, nie wspominajcie o nożu. Trzyma go, hm. Pamięć mięśniowa?
Nawet pomimo wątłego światła, dostrzegał dokładnie stan, w jakim się kobieta znajduje. Była przestraszona, i każdy jej gest i ruch to ukazywał, a tym bardziej niezdolność do mowy. Istota mniej ogarnięta strachem byłaby oburzona faktem, że naraził Kościół na niesławę i możliwe zesłanie z powrotem na Desperację.
Lecz tutaj jest co innego. Strach o przetrwanie, nie o innych.
- Mam wrażenie, iż... Nadinterpretujesz obecną sytuację. - Rozpoczął, obracając się tyłem do kobiety i powracając do ciała, jednocześnie przenosząc dłonie do przodu. Oczywiście, nie było problemu dostrzec ostrza w jego dłoni, jakie zresztą potem przetarł kciukiem, by zessać z niego słodkie resztki krwi jakie tylko zdołał na siebie nabrać.
- Widzisz, gdy raz kogoś uśmiercisz, w twojej duszy i umyśle zaczynają pojawiać się zmiany. Nie musisz zabić z własnej chęci, może to być przymus. Obrona własna. Wypadek. Lecz gdy pierwszy raz ujrzysz, jak z kogoś uchodzi życie, i zrozumiesz, że to twoja wina, pojawia się coś, od czego nie uciekniesz. Pragnienie. Niezależnie jak będziesz miła, szczera czy niechętna do śmierci. Zaczniesz czuć pociąg do tej chwili. Chwili, w której widzisz jak ostatnie iskry życia ulatują z innej osoby w jednej, krótkiej chwili... - Nagły gest powinien wybudzić kobietę z możliwego zamyślenia, albowiem z ogromną siłą Hex wbił ostrze pionowo w prawe oko ofiary, wciskając niemal cały nóż do czaszki. Krew znalazła nowe ujście, upływając z kącika oczu tą samą stróżką, co wcześniej łzy.
Uśmiechną się. Ponownie, ścierając kciukiem tą krwistą łzę i delikatnie smakując koniuszkiem języka.
- Gdy jednak jesteś zmuszona przez los nie tylko do uśmiercenia kogoś, ale też przetrwania poprzez... Konsumpcję jego truchła, wtedy pojawia się coś innego. Czując, że jest to wobec wszystkiego, w co wierzysz, jest niczym mityczny owoc edenu. Słodkie, pociągające, gdy tylko weźmiesz pierwszy kęs. Zaczynasz się rozsmakowywać, i z czasem zaczynasz odczuwać potrzebę ubarwienia swojego posiłku... Z tego zakazanego owocu. Nie zabiłem go jednak tylko po to, by zaspokoić swoje własne, egoistyczne potrzeby. Hm... - Przerwał na moment, pocierając prawą dłonią podbródek w zamyśleniu, aż obrócił się prędkim ruchem na pięcie w stronę Marazm, rozkładając dłonie bezradnie na boki. - No dobrze, to jeden z powodów. Drugim jednak jest to, że tylko w chwilach jak ta teraz mogę pozwolić swojemu złu się objawić. Wyjść swobodnie ze mnie, i nabrać z tego jednego, martwego ciała tyle, bym potem mógł normalnie funkcjonować. Bym nie zmienił się w potwora, jakim naprawdę jestem. - Odetchnął głęboko i zwrócił się ponownie ku ciału, wyrywając nóż z oczodołu. Najwidoczniej pchnięcie nastąpiło z taką siłą, że oko pozostało na ostrzu gdy je wyjmował, co wprawiło go w zainteresowanie. Zaczął delikatnie manewrować dłonią, obserwując jak oko zsuwa się bliżej i dalej, balansując nim, by nie spadło.
- Wiem, że i ono, i twoje oczy patrzą na mnie z obrzydzeniem. Ze strachem. Lecz lepiej by robiły to tylko dwie pary oczu, niż kilkaset. Ech, zrobiłem się sentymentalny, ale jak pytałem - chcesz się dołączyć? Nie powiesz mi chyba, że nigdy nie byłaś zmuszona do... Takich ostateczności. - Po skończeniu słów ściągną zębami z ostrza oko i najzwyczajniej zaczął je żuć jak gumę, obracając się ponownie przodem do Panienki Marazm. Miał świadomość, że obracając się któryś, kolejny raz, jedyne co uświadczy to cisza i pustka, ale hej, może jeszcze tu została. Może nie uciekła w panice? Może.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.16 18:57  •  Piwnica Empty Re: Piwnica
- Chyba źle interpretujesz całą sytuację…
Kpił sobie?
Właśnie została przez Ao zmuszona do obserwowania oskórowania bogu ducha winnego człowieka, który miał się najwyraźniej stać posiłkiem obłąkanego wiernego.
Jak zawsze w chwilach największego przerażenia poczuła ostrą, choć niewidzialną dla oczu postronnych żyłkę, zaciskającą się na krtani i boleśnie pozbawiającą szansy na głębszy oddech.
- Zabijałam… Zabijałam anioły.- Zdołała wydukać, nie odrywając wzroku od truchła. Był… obrzydliwy. Nie było w nim niczego co zostałoby uświęcone, zupełnie jak gdyby wraz z życiem uleciała z niego wszelka wartość.
Ciężko było powiedzieć co czuła w stosunku do Hexa. Z jednej strony widziała w nim wiernego członka Kościoła Nowej Wiary, gotowego służyć mu pomocą i walką w obronie jego dobrego imienia… Z drugiej zaś…
Nie uświęciłeś go.
Zacisnęła powieki, gdy tylko się od niej odwrócił. W głowie kręciło się wiele sprzecznych myśli, uczucie paniki przeplatało się z wolą przetrwania i próby logicznego zrozumienia całej tej sytuacji. Powoli się uspokajała, wreszcie powracając wzrokiem do zielonowłosego.
Miała już tak wiele, tylko kilka kroków dzieliło ją od pozyskania najważniejszej z członkiń kościoła. W dniu kiedy to się stanie…
Nie daj się do tego czasu zabić. Ukarzemy ich… ich wszystkich. Za to co nam zrobili. Ale do tego czasu nie możesz dać się zabić Elizbth.
- Nie jesteś… - „potworem?” Zawiesiła głos, gdy tylko jej wzrok uciekł na parę sekund do trupa.-… tak zły jak mogłoby ci się wydawać. Desperacja mogła od nas żądać rzeczy okrutnych i fascynujących jednocześnie…
Podniosła się powoli spod ściany, pozostawiając w tym miejscu latarenkę. Nie zwracała uwagi, że wygląda strasznie z twarzą pokrytą resztkami łez, zaczerwienionymi policzkami i nosem, rozczochranymi włosami i szatą przypominającą nic więcej jak strzępek szmaty, którą wycierano posadzki w kaplicy.
-… Czuję ból Hex. Nie dlatego, że zabiłeś tego człowieka, ale dlatego, że nie oddałeś go Ao. Rozumiesz co chcę ci powiedzieć?- Ponad dwadzieścia centymetrów różnicy zmusiło ją do stanięcia na palcach, gdy ułożyła dłonie na policzkach mężczyzny.- Nie czuję pragnienia, gdy wbijam nóż w serce ofiary. Nie czuję się wówczas dobrze… Jestem zbyt słaba, by czerpać z tego radość. Całą oddaję bowiem Panu.
Spojrzała na ciało znajdujące się tuż za Hex’em.
- Nigdy nie… Nigdy nie musiałam posunąć się do tej ostateczności…- Powiedziała cicho, czując jak gula w gardle z powrotem przyjmuje rozmiary przeszkadzające w dłuższych wypowiedziach.
Pozwoliła dłoniom opaść na ramiona mężczyzny i im dłużej wpatrywała się w nieruchomą stertę rozbabranego mięsa, tym mocniej zaciskała palce.
Nie chodziło już o strach.
W tej chwili w jej głowie kołatała tylko jedna myśl. Jesteś słaba. Żałośnie słaba.
- Naucz mnie.- Wyszeptała błagalnie.- Naucz mnie zwalczyć potwora przeszłości siedzącego w mojej głowie.
Nagle coś do niej dotarło.
Nie byli już na Desperacji, gdzie takie zachowanie było częstym zjawiskiem. Byli w Mieście. Pieprzonym, najeżonym kamerami Mieście, gdzie każdy krok był monitorowany. Sprowadzili klęskę na Kościół. Wszystkie ich starania poszły na marne.
- Będziemy… Nie… Ty będziesz musiał wrócić w góry Shi…  Ja zostanę nieco dłużej, aby nie uznali naszych poczynań za zbyt nerwowe i podejrzane. Przez jakiś czas.
Zacisnęła drżące usta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.16 10:35  •  Piwnica Empty Re: Piwnica
- Wykonanie ostatniego cięcia, czy ostatniego ciosu to nie to samo, co bycie końcem ofiary od samego początku. Co zabicie jej z własnych chęci, nie z powodu stanowiska. - Jest duża różnica między uśmierceniem kogoś w charakterze dobicia, a doprowadzeniem go do stanu śmierci. Między zabijaniem, bo stanowisko to wymaga, a uśmierceniem, bo pragnie się tego. Nie mogła odczuć tego w pełni, wiedząc że anioł jakiego zabijała znajdował się na stole ofiarnym, otoczony przez inkwizytorów, zamęczony i ledwie żywy. To była wprost łaska dla niego, by nie odczuwał już więcej bólu.
- Nie jestem? Zabiłem niewinnego człowieka, tylko po to by go roszarpać i pożreć co smaczniejsze kąski jego ciała. Nie wiem, jaką masz definicję "złej" osoby więc, skoro się w nią nie wpisuje. - Nie był poirytowany tym stwierdzeniem, ale wyczuwał dość ewidentne kłamstwo, zwłaszcza patrząc po jej reakcjach. Bała się tego widoku. Jego. Nie boisz się, przykładowo dobrotliwego aniołka, który cię nie skrzywdzi. Boisz się złej osoby, złej istoty, lub bestii, które mogą cię zranić. Zabić. Więc dlaczego kłamie, i próbuje grać przed nim silną i wyrozumiałą? Dlaczego nie przytaknie mu? Z pewnością nie widywała takiego zdarzenia często, patrząc po fakcie jej przerażenia.
Kolejna wypowiedź go zastanowiła. Nie uświęcił go? Hmmm.
- W jakim sensie? Masz na myśli ten rytuał ze spaleniem serca? - Nie odsuwał się, ani też nie podchodził bliżej, gdy zbliżała się do niego. Uniósł powoli wolną dłoń do jej dłoni, delikatnie ją obejmując. Schylił się odrobinę, by nie musiała się tak wysilać w kwestii stania na palcach. Niestety, wiedział że jego wzrost bywa problematyczną różnicą, nic na to nie poradzi.
- Nie jesteś zbyt słaba. Ta siła jest w tobie, musisz tylko odnaleźć właściwy sposób, by ją odczuć. By życie znalazło się w twoich dłoniach, nie odwrotnie. - Puścił jej dłoń, ponownie opuszczając ramię w dół i uśmiechając się do niej ciepło. Nie chciał, by czuła się bardziej niekomfortowo, niż już z pewnością się czuje. - Myślę, że to i lepiej dla ciebie. Nie każdy mógłby znieść tą myśl, i wolałby umrzeć z głodu. Lepiej nie stawiać ludzi przed takim wyborem. - W pewnym sensie puścił pomiędzy wierszami wiadomość, że on nie jest człowiekiem, dlatego jest taki. Dlatego jest takim potworem.
Co zabawne, skoro najbliżej mu do anioła, powinien być lepszy, milszy, ogólnie "nie taki", prawda? A jednak nie. Coś w jego wypadku poszło nie tak. Bardzo nie tak. W którym momencie się to stało? Nie mógł stwierdzić. Ale stało się, i teraz jest jaki jest.
Nie spoglądał ku dłoniom, które jednakowoż wyraźnie czuł. Zsuwały się niżej, i zaciskały mocniej.
- Naucz mnie.
Uniósł brwi początkowo w geście zaskoczenia, lecz już po chwili zrozumiał, co miała na myśli. Ech, czyli nie jest jedyną osobą, którą dręczy demon? Hmm.
Nim zdążył jednak odpowiedzieć, Marazm zauważyła fakt, gdzie się znajdują, i że to wszystko może być podejrzane, i że...
I że Hex poszerzył uśmiech rozbawiony, nawet cicho chichocząc. Był to dźwięk tak nieodpowiedni do sytuacji jak się tylko dało, ale nie mógł się powstrzymać od, wprost diabliczego chichotu.
- Och, moja droga, robiłem to już wiele razy, i wiem jak po sobie posprzątać, by nie wpadli na ślad. Nie ma identyfikatora, nie znajdą go. - Wskazał na odciętą, lewą dłoń, na której ludzie normalnie nosili identyfikator. - Unikałem kamer, i jak skończę... Skończymy, ukryję go tam, gdzie nikt go nie będzie szukał. Nie obawiaj się tego. - Chciał unieść swoje dłonie ku jej barkom i objąć je, lecz w połowie drogi dostrzegł, że są całe pokrwawione, a nie chciał plamić jej ubioru. Dlatego też, uniósł dłoń z nożem do góry i ujął ostrze między palce, rękojeść wysuwając w jej stronę.
- Nie wiem czy to pomoże tobie, lecz mi pomaga. Nie zwalczam go, już nie. Kiedyś próbowałem, lecz doprowadziło mnie to niemal do śmierci. Teraz żyję z nim w symbiozie, korzystam z jego zalet, unikam jego wad. I od czasu do czasu daję mu szansę na... Odreagowanie. Jeśli jednak to nie problem, powinnaś się wpierw rozebrać. - Na jego twarzy pojawił się dowcipny uśmiech. - Nie bój się, nie zamierzam korzystać z okazji w żaden sposób. Nie powinnaś jednak plamić swojego ubioru, a ze skóry łatwiej zmyć krew, niż z ubrania. Przygotowałem to. - Wskazał kiwnięciem głowy dość sporą misę z wodą jaka znajdowała się kawałek dalej. Wszystko przygotowane, wszystko przewidziane.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.16 19:31  •  Piwnica Empty Re: Piwnica
[Możesz mnie zjeść za to jak długo jak ci nie odpisywałam :I zważywszy na fakt, że mam zapisaną połowę posta w zeszycie od tygodnia. ]

... zabicie jej z własnych chęci, nie z powodu stanowiska...

Nie chciała zabić Imrahila. Na imię Ao, nie chciała tego. Bez względu jak bardzo próbowała się oszukać, gdzieś w głębi serca chciała mieć go przy sobie w każdej godzinie dnia i męczących nocy.
Uświęciła go. Zatraciła siebie.
... Nie jestem?
Nie. Nie był. Uniosła ponownie wzrok na jego oblicze, starając się zdusić przeraźliwe, dogłębne poczucie strachu. To jednak nie ustępowało bez względu jak się starała. A mimo to... z każdą chwilą myślała coraz trzeźwiej, coraz rozpaczliwiej potrzebowała poznać jego tajemnice.
Nie wiem, jaką masz definicję "złej" osoby więc, skoro się w nią nie wpisuje.
- Jesteś... - wymamrotała nie potrafiąc znaleźć w pamięci żadnych słów, które by ubrały jej myśli w coś konkretnego, logicznego.
Postanowiła szybko zmienić temat.
- Spalenie serca to jedynie element, zwieńczenie boskiego dzieła. Cały rytuał dzieje się pod naszymi zamkniętymi powiekami. Odczuwamy obecność Pana, smakujemy ją. Oddajemy mu dusze naszych bliskich, aby już na zawsze były przy nim bezpieczne...
Sekciarski bełkot. On tego nie czuje.
Zamilkła raptownie, unosząc dłonie do ramiączek sukienki i zsuwając ją z siebie. Opadła u stóp dziewczyny, a zaraz za nią poleciała chustka osłaniająca szyję. Marazm bardziej niż swoim nagim ciałem zdawała się przejmować odkrytą blizną. Zasłoniła ją włosami wzdychając ciężko.
Ujęła w palce nóż. Był lżejszy niż mogło jej się na początku wydawać. Uniosła ostrze przed oczy wpatrując się w zasychającą nań krew.
- Nie bój się, nie zamierzam korzystać z okazji w żaden sposób.
- Jestem kapłanką Wielkiego Kościoła Ao. Nie miałabym prawa ci odmówić.- Pokręciła jedynie nieznacznie głową, nie odrywając wzroku od noża. Piękny. - Już nie wiem co robić Hex. Z dnia na dzień słabnę, a on wzrasta w siłę. Odsuwa mnie od kościoła, od Pana, któremu przysięgłam poświęcić swoje życie.
Przymknęła powieki przez chwilę zastygając bez ruchu.
Naga, z chorobliwie bladą skórą i pogodnym wyrazem twarzy zdawała się być świętą, wyjętą z ram starego obrazu. Emanowała niezmąconą wiarą i spokojem, który powoli zagłuszał strach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.16 10:12  •  Piwnica Empty Re: Piwnica
[Teraz ty mnie zjedz za moją nieobecność i niemożność odpisu : | ]

Wymówki. Unikanie prawdy, winy. Nie będzie w stanie pogodzić się z przeszłością, dopóki nie stawi jej czoła, a nie zrobi tego, unikając tych myśli. Oszukując się.
- Jestem. Byłem. Będę. - Dokończył za nią dość sprawnie. Nie widział dla siebie jakiejkolwiek formy wybaczenia w oczach innych. Doskonale wiedział, że jest potworem. Że nie zasługuje nawet w najmniejszej odrobinie na to, kim był kiedyś. Na nawet skojarzenie z tą istotą, jaką kiedyś był. Teraz jest czymś innym. Nie kimś. Czymś.
Jenevier umarł, wieki temu. Hex wyrwał mu serce i wycisnął z niego całe życie.
- Wiesz, mógłbym skłamać, że w to wierzę. Uznajmy jednak że ciemność, jaka nas otacza jest bliska konfesjonałowi, a ty jesteś moją spowiedniczką. Niech Ao mi wybaczy, bo w niego nie wierzę, Marazm. Nie mogę wierzyć w coś, co nie istnieje. - Wychylił się ku niej nagle i ułożył koniuszek palca wskazującego na jej wargach, uśmiechając się ponownie. - Nim jednak spytasz, czemu tak uważam, odpowiem od razu. Byłem tam. Byłem, gdy powstawał świat, i żadnego Ao nigdy nie było. - Zabrał swoją dłoń, pozostawiając na jej ustach kroplę krwi, jaka przeniosła się z jego palca, gdy dzierżył tą dłonią nóż wbijający się głęboko w truchło. Krew niedługo zacznie tężeć, a wtedy już nie będzie zbyt miło kroić tego osobnika. A szkoda.
Czekał cierpliwie, obserwując jak materiały ubrań zsuwają się z osobniczki przed nim. Nie patrzył teraz jednak na nią, jak na obiekt pożądania. Miał przed sobą uczennicę, którą miał nauczyć, jak radzić sobie z bólem przeszłości. Jak uciszyć swoje sumienie, jak zabić je w zarodku.
A czyż nie lepiej to zrobić, jak przelewając niewinną krew?
- Jesteś również kobietą, i chcę godność twojej osoby. Może w Desperacji i wewnątrz jaskiń Gór coś takiego jak godność się nie liczy, ale w tym pokoju jesteśmy tylko ty, i ja. A dla mnie się liczy. - Odsuną się od niej i zbliżył w kilku krokach do rozciągniętego na stole truchła, przyglądając się mu i szukając odpowiedniego miejsca na rozpoczęcie "lekcji". Hmmm, odpowiednia doza wysiłku powinna jej pomóc złamać duchy przeszłości.
Słuchał jej w miarę czasu oględzin zwłok, a gdy skończyła mówić, przesuną ponownie wskazującym palcem po klatce piersiowej ofiary, aż zatrzymał się nad lewą piersią.
- Więc podejdź, moja droga. Chodź, przystań tuż obok mnie... I wbij ostrze w jego klatkę piersiową. Nie raz. Nie dwa. Nie delikatnie, jak przy operacji. Rób to, jakbyś miała okazję w tej chwili zabić personifikację wszystkich twoich cierpień i win. Rozszarp mu serce, aż poczujesz ulgę. Aż głos ucichnie. - Zabrał swoją dłoń, oczekując na ruch swojej "czeladniczki" w delikatnym uśmiechu, zdobiącym jego lice. Och, jak miło, gdy nie robi się tego samotnie, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.16 13:48  •  Piwnica Empty Re: Piwnica

Jest aniołem.
W chwili, gdy ta informacja dotarła do jej mózgu, ciało zareagowało. Zesztywniała, zaciskając mocniej palce na rękojeści noża. Nie była w stanie się poruszyć, wysłowić, czy nawet oddychać. Róż, naturalny barwnik jej policzków, odpłynął, pozostawiając skórę białą jak u trupa, a oczy straciły ciepłe błyski. Gdyby słowa mogły zabijać, to właśnie padłaby martwa.
A jednak żyła.
Hex był wiernym. A ona kapłanką. Bez względu na to czy właśnie stawał w roli jej nauczyciela i mentora, to na jej barkach spoczywała odpowiedzialność za jego wiarę.

- "Królestwo Ao jest wewnątrz Ciebie. I wokół Ciebie. Nie pałace zrobione z drewna i kamienia. Podziel kawałek drewna i ja tam będę. Podnieś kamień i znajdziesz mnie." Tak mówią pisma spisane przez pierwszego proroka. Ao jest w każdym naszym oddechu, jest w naszej nadziei na przeżycie jutra, jest w pomocy jaką niesiemy ludziom zniszczonym przez waszego „Boga”. Nie dane mi było pojąć wiedzy jaką posiadają prorocy. Nie mam pewności. Skoro jednak ty ją masz, to dlaczego tu jesteś? Dlaczego nie trwasz przy swoim Ojcu zupełnie tak jak czyniły to wszystkie anioły? On was opuścił, pozbył się was, byliście niepotrzebni. Ao przy nas trwa, bez względu na to jak głęboko zatraceni będziemy w ciemności.
Z każdym słowem rozluźniało się ściśnięte paniką gardło, a w nią wstępowała siła, jaką dało się zauważyć w każdej chwili, gdy mówiło o Panu.
- Moje ciało, duch i umysł należą do Ao. Godność to nie zakrywanie naszego ziemskiego ciała, bez względu na to czy budzi ono pożądanie czy wręcz przeciwnie. Godność to zachowanie wiary chwilach najtrudniejszych prób.
Przymknęła oczy, składając dłonie na podołku. Wyglądała na o wiele spokojniejszą niż w pierwszej chwili, gdy pojęła, ze Hex jest aniołem.

Podeszła do niego powoli wpatrując się w ciało leżące na posadzce.
- Rób to, jakbyś miała okazję w tej chwili zabić personifikację wszystkich twoich cierpień i win.
Przygryzła wargę, zaciskając palce aż pobielały jej knykcie. Byłaby w stanie uciszyć głosy w swojej głowie? Powolną, nieprzerwaną agonię?
Przyłożyła ostrze do serca trupa. Nie potrafiłaby. Przecież ten człowiek nie zawinił przeciw Ao. Był jedynie zabawką okrutnego losu.

Jesteś zbyt słaba.

Nie. Nie ty, nie teraz.
Moja mała, słabiutka dziewczynko. Wiesz po co cię tu przysłali? Abyś nie plątała się pod nogami. Abyś nie przeszkadzała. I tak nie jesteś w stanie obronić Taihen przecież to wiesz prawda?

Zamknij się!

Nóż przebił gwałtownie skórę, spod której powoli wypłynęła na wpół skrzepła krew. Adrenalina w ciele dziewczyny doprowadziła do spłycenia oddechu. Zwłaszcza, gdy zobaczyła co zrobiła.
Wyszarpnęła nóż wpatrując się w zakrwawione ostrze.

Zrobiła to.
Nie potrafiła jednak określić czy sprawiło jej to jakąkolwiek przyjemność. Była zbyt zszokowana i otępiała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.16 9:17  •  Piwnica Empty Re: Piwnica
Szkoda, że nie umie czytać w myślach. Gdyby był w stanie przewerterować myśli Marazm, prawdopodobnie wybitnie nieprzyjemny, charkliwy rechot wydostałby się z jego ust. Ani trochę nie podobny do jego standardowej aparycji i ciepłego wyrazu twarzy.
Anioł. Ludzie lubią szufladkować rzeczy im nieznane w kategoriach, które znają, nie próbują uznać "czegoś innego". Jeśli znają jedną kategorię, każdą rzecz choć trochę do niej nawiązującą wrzucą do jednego worka.
Hex nie był aniołem. Nie jest. I w życiu nie ma w planie nim być.
Przewrócił oczyma na cytat z nauczań Ao. Wow, to wcale nie brzmi jak typowe słowa każdego, innego kapłana religii monoteistycznej. Gdyby dostał jakąś jednostkę monetarną za każdy raz, gdy słyszy tekst w tym stylu... Znacie ten żart, nie ma się co rozpisywać.
- Zakładasz, że populacja nieba składa się tylko z Boga, "zbawionych" dusz i aniołów. Skąd masz pewność, że to jedyne istoty tam mieszkające? - Cudzysłów został ukazany dość obrazowo, poprzez uniesienie dłoni i zrobienia gestu "króliczych uszu" tudzież właśnie cudzysłowia. Chwilowo nie chciał nawiązać do tego, dlaczego ON nie trwa wraz z nimi, bo, hm. Miał swoje powody, a chwilowo i tak chciał zmienić temat. Tak, dobre wytłumaczenie, z pewnością.
Pewnie do tego wrócą, neh.
- W takim razie darzę twoją osobę szacunkiem, i dlatego nie patrzę na twoje ciało jak na bufet. - Poszerzył nieznacznie uśmiech z cichym "heh", a po podaniu noża i podaniu odpowiednich, hm, rad, splótł dłonie za plecami, w oczekiwaniu na działania jego czeladniczki.
Może to i dziwne określenie, ale radzenie sobie z samym sobą to praca. Zawód, którego trzeba się wyuczyć. Albo zwyczajnie lubi używać niestandardowych na te czasy określeń, kto go tam wie.
Trochę to trwało, miał ochotę się zniecierpliwić, ale jego wzrok został usatysfakcjonowany gwałtownym ruchem dłoni. Umysł stara się odsunąć niektóre myśli z dala od głównego toku takowych, ale widok tego potrafi przypomnieć, jak kruche są ludzkie ciała, i jak łatwe do utraty jest życie.
Mimo iż praktyka jest na worku treningowym. Martwym. Szkoda.
Widząc, że kobieta się chwilowo, powiedzmy, "zawiesiła", zielonowłosy postanowił powziąć kroki w celu kontynuacji działań. Staną tuż za nią, nieco się nachylając, by ułatwić sobie działania. Objął swoją prawą dłonią jej dłoń, wysuwając głowę na jej bark z uśmiechem godnym "diabła na ramieniu".
- To jeszcze nie to, Panienko. Nie poprzestawaj na razie. Więcej. Zniszcz. - "Pomógł" jej kontynuować dzieło, wbijając ostrze jej dłonią jeszcze raz. I kolejny. I następny. Raz za razem, zamaszyście, wyszarpując ostrze i nie patrząc, gdzie się rozlewa krew. - Rozszarp. Odnajdź w tych dźwiękach i w tym działaniu piękno, jakie wielu ludzi boi się ujrzeć. - Oczywiście, po kilku, kolejnych "pomocnych" ruchach ramienia puścił jej dłoń, pozwalając jej kontynuować. Dokonał też kroku w tył i dwóch kroków w bok, by posiadała przestrzeń dla siebie.
W końcu niekoniecznie musi mieć ochotę na jego towarzystwo tak blisko, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Piwnica Empty Re: Piwnica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach