Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 19 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 13 ... 19  Next

Go down

Pisanie 02.07.14 13:37  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór
Mężczyzna spokojnie siedział i dokończył swoje smakołyki, ponownie mocując maskę pod brodą odchrząknął. Był spokojny, opanowany i lekko zawiedziony, lecz na pewno nie zaskoczony.
- Nawet nie pięć minut. Toż to chodzący wybryk naturalnej selekcji. - Podsumował to co wydarzyło się przed nim. Każdy mawiał mu że grube ubrania i jakikolwiek pancerz w dobie broni palnej był już zbędnym obciążeniem. Lecz właśnie na takie sytuacje lepiej jest się ubrać bardziej grubo, gdyż wytrzymałych tworzyw małe ścierwo nie przegryzie. Obchodząc się smakiem, co do małego padalca, Manus postanowił że to będzie dobry moment by wrócić do swego domu i zapomnieć o dzisiejszym incydencie. To tak jak gdyby idąc przez park znalazł małe pisklę leżące na ziemi, które to musiało wypaść z gniazda. Każda osoba ze zdrowym rozsądkiem poczuje żal i chęć pomocy, lecz nie Manus. To się nie nazywa naturą, czy też selekcją, zaś wypadki się zdarzają i pomoc takiemu pisklakowi może zabrać obiadek dla innego stworzenia. Niedźwiedzia przysługa, nic innego. Wstając powoli, otrzepał se tyłek z pyłu i jednym potężnym stąpnięciem ugasił ognisko. Widząc że myszka nadal udaje martwą, przypomniał sobie że przecież on myszki nawet nie zna, nie wie jak ma na imię. Moralność była czymś zapomnianym przez jego umysł, dawno temu pozostała zastąpiona poprzez ciekawość, jak się los dalej potoczy danego stworzenia. A co do teraźniejszości, widział dość kiepski koniec małej myszki. Tak, to będzie jej koniec. Yup. Pozamiatane. Nic nie da się zrobić. Chowając futro do swego plecaka zaczął powoli oddalać się od myszki. Cóż było miło. Nie ma co płakać, po prostu tak już jest. Życie. Odwracając się na chwilę, spojrzał ponownie na jej ciało.
- No co się tak patrzysz, to nie moja wina że byłaś nadętą płaską myszką, myszko. - Stojąc tak, podsumował swój wybór. Śmierć jest cenna. Jeżeli pomoże myszce jej uniknąć, będzie ona mu dłużna, snując tak przez chwilę nad odsetkami, Manus doszedł do wniosku że pomoże małej Mi.
- Dobrze. Ale robię to tylko dla zysków. - Wracając się, ponownie opatulił myszkę w futro, tak by mu nigdzie nie uciekła czy też się przeziębiła i przerzucił ją przez ramię, standardowo, niczym worek.
- To będzie długa noc... - Zaczął narzekać, gdyż czuł w kościach że ta cała transakcja w cale nie będzie tak opłacalna. Idąc żywym krokiem, odsłonił swe słabsze oko, gdyż zapadała powoli całkowita ciemność, a przyda mu się wzrok w nadchodzącej wędrówce.
(Będę musiał gdzieś stworzyć kryjówkę Manusa, jako lokację... fabularne mankamenty każdy kocha.)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.14 13:46  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór
Skoro czarny żmij spokojnie tak sobie leżał, to nic jej nie grozi, prawda? W końcu się znudzi i sobie pójdzie, jednak coś przemknęło obok jej brzucha, dziewczyna nie wiedziała co to było, jednak wężyk stał się niespokojny. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę.
A po chwili... pach! Wąż podskoczył i wbił swoje kły w jej nadgarstek.
- O Ty mała... - Jednak... coś było nie tak. Świat zaczął się zmieniać... wszystko zaczęło znikać, rozpływać się.
- Co się dzieje...- Jej głos był cichy, niewyraźny, by chwilkę potem jej chude ciałko osunęło się na ziemię, a oczy zamknęły się. Zapadła w wieczny sen. Jednak, co teraz zrobi Manus? Zostawi ją? A może jednak pomoże jej wrócić do rzeczywistości?
Nic nie widziała, ale czuła, że leci. Była gotowa na śmierć więc... zamknęła oczy nie robiąc nic. Leciała, leciała aż tu nagle... trzask. Uderzyła w ziemię.
- Czy to niebo? - Zapytała samą siebie, rozglądając się. Nie odczuwała nic, nawet najmniejszego bólu... a przecież taki upadek powinien ją zabić. Rozejrzała się, tkwiła ona na fortepianie. Drewnianym instrumencie, który nawet nie zareagował na uderzenie. Rozejrzała się jednak po całym pokoju. Jakiś biały futrzak, regały i kilka zniszczonych świec. Obok zwierzątka zobaczył buteleczkę z napisem ''wypij mnie''.
- W życiu. - Fuknęła, przenosząc wzrok na drugą karteczkę. Nie było stąd wyjścia, ale były jakieś drzwi, przez które tak czy siak musiała przejść.
Dziewczyna zeszła z fortepianu i spojrzała na swój ubiór. Ohyda.
- Nie cierpię sukienek... - Warknęła. Kiedy ona w ogóle się przebrała... chwilka, gdzie ona w ogóle jest! Przecież... była na pustyni z tym całym handlarzem... a potem ten wąż i...
Dziewczyna zamrugała kilkukrotnie, rozglądając się przerażonym wzrokiem. Glany, które miała na sobie były ciężkie... uhg, gorzej jest w nich biegać o ile w ogóle się da.
Podeszła do małych drzwi. Zmieści się, nie potrzebuje picia jakiegoś świństwa. Kto wie co to może być... Wolała więc zaufać tej drugiej karteczce. Przecież nie jest taka gruba, ani wysoka.. Czekajcie, jak po raz ostatni spojrzała na pokój, w głowie coś jej zaświtało. Czuła się jak w jakiejś bajce, z resztą, to na pewno sen. Musiała przysnąć.
- Huh.. czas się obudzić. - Mruknęła i najzwyczajniej w świecie uszczypnęła siebie w rękę. Jednak nic się nie działo. Cały czas tkwiła w tym pokoju z tym przerażającym pluszakiem. Wrr, czyżby zaczynała odczuwać nutkę strachu.
- Ktoś tu jest? - Powiedziała nieco uniesionym głosem... a może powinna była siedzieć cicho i nic nie mówić? Jednak, to musi być sen! Tylko dlaczego nie może się obudzić... nawet nie wiedziała co o tym myśleć. Nic nie czuła, była taka... nietykalna? Niewrażliwa? Nieważne. Musiała znaleźć sposób na wydostanie się stąd, więc po prostu otworzyła drzwi, starając się jakoś przez nie przejść. Normalnie Alicja w krainie czarów... Tylko ta bajka w której tkwiła obecnie Karea, była o wiele bardziej przerażająca i... niebezpieczna?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.14 19:37  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór

~ M A N U S ~
Postanowiłeś uratować swoją małą koleżankę, oww. To na swój sposób urocze, biorąc pod uwagę, że dziwnie jest nazwać słodkim 2 metrowego faceta. Zrobiłeś z Karei naleśnika i sobie ją wziąłeś, niosąc do kryjówki. Problem w tym, że cóż... noc jest, no. A Desperacja w nocy to nie jest mało przyjemne miejsce. Wyłażą wtedy na powierzchnie jakieś wredne stworki, wymordowani. No i stało się; chcąc nie chcąc, Manus trafił na jednego takiego już po 5 minutach marszu. Ale przecież taki facet poradzi sobie ze wszystkim, prawda?
Przed Nosiciela wyszło... coś. Był to jakiś zdziczały, poruszał się na czterech chudych nogach, a z pyska ciekła mu ślina. Miał wymiary współczesnego rottweilera.  Miał czerwone oczy i wyglądał naprawdę mizernie. Zdaje się, że był zainteresowany Kareą. Huh, ale co to jest dla myśliwego! Takie małe stworzonko nic nie zro...
Ups~
Chwilkę później obok pojawił się jeszcze jeden taki. I jeszcze jeden~ Hm, trzy takie to nie to samo co jeden. Warczały, powoli zbliżając się do dwójki. Po chwili jeden z nich rzucił się na Manusa z kłami. Po nim ruszyły następne do ataku.

~K A R E A~
  Dobrze, że jednak Karea nie postanowiła wypić płynu. Gdy otworzyła drzwi, wiatr przewrócił buteleczkę, która potoczyła się i spadła na podłogę. Szkło rozprysło się na tysiąc kawałków, a płyn, ponoć taki nieszkodliwy, wyżarł w podłodze dziurę. Naprawdę dobrze, że dziewczyna nie napiła się kwasu. W sumie też dobrze, że nie zauważyła, że wypchany królik śledzi jej sylwetkę czerwonymi oczami, a jego główka miarowo się przesuwa. Mogła się troszkę, troszeczkę przestraszyć. A to dopiero początek...
Karea bez problemu się zmieściła się w drzwiczkach, jednak widok, który zobaczyła nie napawał optymizmem. Miejsce te wyglądało naprawdę dziwnie. Chłopczyca znajdowała się na niezbyt szerokiej, skalistej dróżce. Na samym końcu widać było zamek, ponury i ciemny. Po obydwu stronach drogi wyrastały pogięte drzewa. A za nimi nic nie było. Dosłownie - pustka. Jednak to nie było najgorsze. Przed nią pojawili się jej rodzice. Tak, ci, którzy nie żyją już od jakiegoś czasu. Spojrzeli na swą córkę obojętnie i trzymając się za ręce, wypowiedzieli w tym samym momencie te same słowa.
- Proszę. Nie zabijaj nas tym razem. - postacie zamigotały kilka razy i zniknęły. No cóż... Karei zostaje nic innego jak tylko pójście do zamku. Tylko radzę uważać, bo jeden nierozważny krok i można spaść. Nie dlatego, że można się wywalić i po prostu wypaść. Drzewa ruszały swoimi nagimi gałęziami, a przecież nie ma wiatru. Coś mi się wydaje, że to nie będzie miła przechadzka.
Przez drzwiczki przeszedł bezszelestnie biały króliczek i czmychnął między drzewa, nie zwracając na siebie uwagi chłopczycy.
o d   m g : Troszkę Ci pomęczę postać psychicznie. c:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.14 20:36  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór
Huh, zamrugała kilkakrotnie, kiedy to potężny podmuch wiatru uderzył w jej drobne ciałko, obróciła się gwałtownie i ujrzała, jak mała, ładniutka buteleczka z zawartością tego płynu spada na ziemię i... wyżera dziurę w podłodze. Na jej twarzy pojawił się uśmiech jak i przerażenie. To coś naprawdę mogło ją zabić... a co, jeśli się nigdy nie obudzi? Nie chciała tutaj być... to miejsce wydawało się być straszne. Bała się, naprawdę się bała. Może i dobrze, że nie zauważyła ruchomego króliczka. Rozejrzała się jednak bacznie, oddychając głęboko. Skalista, szeroka dróżka... dalej było widać zamek, który nie był taki ładniutki jak w bajeczkach. Wiało od niego grozą... dziewczyna nie była pewna, czy chciałaby tam iść... jednak nie miała za bardzo wyboru. Nie wiedziała co zrobić... same te drzewa wydawały się być złe, jakby tylko czyhały na jej ruch. A wokoło nich była pustka... dosłownie nic. Jednak, szybko zauważyła, że nie jest sama. Przed nią byli jej rodzice. Dziewczyna już chciała pobiec, już chciała wydać z siebie niesamowity okrzyk radości... tak bardzo się cieszyła, że ich spotkała... ale.. patrzyli na nią chłodno. Ich wzrok był taki.. zimny... obojętny. To właśnie to powstrzymało ją przed jakimkolwiek ruchem... była taka... zagubiona. Trzymali się za ręce i... wypowiedzieli słowa, które uderzyły w nią niczym piorun.
- Mamo, tato! Czekajcie! - Zawołała, gdy tylko zauważyła jak zaczęli migotać i zanikać. Łzy napłynęły do jej oczu, jednak.. nie. To był tylko sen. To nie są jej rodzice, to postaci kłamały. Ona ich nie zabiła.. Byli tylko mrocznymi wizjami... chciały ją zranić. Nie mogła wierzyć, że to co się tutaj dzieje jest naprawdę.. ona nie należy do tego świata. Kiedy jednak postąpiła jeden krok do przodu zauważyła, jak potężne drzewa machają swoimi długimi gałęziami.
- Ale... - Mruknęła cicho, patrząc na pobliską przeszkodę. Oj, to na pewno nie będzie miła przechadzka. Przecież... może wypaść! Nie, nie... na pewno nie. To jest niemożliwe. Nie było żadnego wiatru, a drzewa wyglądały tak, jakby tylko czekały aż wkroczy ona na tę niebezpieczną ścieżkę. Naprawdę nie ma innej drogi? Rozejrzała się z nadzieją, że jednak coś jest... że jednak... może tego uniknąć.
Niestety wszędzie były pustki, nigdzie nie znajdowała się deska ratunku.. musiała działać sama i... uważać, aby nie dać się zabić. Czuła, że jej podświadomość podpowiada jej, że to nie jest zwykły sen. Że jeśli zginie to...
Zginie naprawdę.
O dziwo Kar uwierzyła temu głosikowi. Kolejne kroki. Rozglądała się. Jeżeli trzeba było, to przeskoczy gałąź albo ją ominie. Będzie się czołgać, wspinać... biegać.. byle by dojść do tego zamku. Może tam znajdzie coś, co uwolni ją z tego świata? Nie zauważyła białego króliczka, oj nie... Jak na chwilę obecną to była raczej zapatrzona na drogę przed sobą. Która wzbudzała w niej... wiele uczuć. Strach, żal, złość, gniew... ciekawość... wszystko to przechodziło przez jej głowę. Chyba nie ma nic do stracenia.
Masz do stracenia życie. Tego jednak nie usłyszała. Musiała się skupić na drodze aby drzewa jej nie ''pochwyciły'' Czas więc ruszyć. Dziewczyna ruszyła przed siebie, uważając na ''martwych'' wrogów. Była czujna, starając się ominąć wszelkie gałęzie, które mogły jej zrobić krzywdę.

// spoko. *^*
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.14 23:50  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór
Czyli okolica w normie, tak jak się spodziewał Manus, roić się będzie od wszelakiego gówna. Oczywiście że gdyby nie miał na sobie małej myszki, te stworzonka miały by go w dupie, gdyż albo wymordował ich wystarczająco dużo by nauczyły się że nie warto go zaczepiać, albo może po prostu bały się 2 metrowego faceta. To jednak nie zmienia faktu że i tak te ścierwa go zaczęły nachodzić z dość oczywistym zamiarem zaatakowania. Zasrańce jeszcze nie nauczyły się że to jest nie fair atakować w grupach, dlatego też żeby wyrównać strony, dobył on Alablastera. Zatem trzy małe pieski.
Zanim jeden z psowatych dopadł go z kłami, Manus zmienił taktykę, ostatnią rzeczą jaką chce zrobić to wystrzelić z tej mini armaty i zaciekawić wszelakie gówno z okolicy na jego pozycję. Ostatecznie wybierając bezpieczniejszą ścieżkę, mężczyzna był gotów. Niczym odruchem, wyrobionym poprzez ciągłe używanie, pierwszego psa który na niego się rzucił kopnął. Lecz zanim jego noga trafiła psiaka, mężczyzna zrobił krok do tyłu i z dość dobrym wyczuciem czasu wyprowadził frontalne kopnięcie w lecącego na niego psa. Suma pędów plus podeszwa ciężkich skórzanych butów i rozmiary naszego myśliwego powinny wystarczyć by z głowy stworka zrobić konfetti, albo by przynajmniej posypały się zęby. Nie tracąc czasu na zastanawianie się nad esencją życia na pustkowiu, jeżeli reszta szczeniaków jeszcze nie zaczęła uciekać, mężczyzna w zależności od podejścia do sytuacji zwierząt (czy zaatakują naraz czy pojedynczo) albo wykona swój tradycyjny "zamach zza pleców", czyli zamachnie się "kilofem" z dobycia, by zmiażdżyć całkowicie klatkę piersiową psiaka. Lub nic innego jak zamach Alablasterem poziomo by klepnąć pieski niczym wstrętną muchę. Oczywiście jeżeli psiaki okażą się bardziej bystre i zaatakują jednocześnie wszystkie wtedy Manus bo kopnięciu pierwszego, użyje swego ramienia niczym tarczy, by psiaki mogły wgryźć się w jego ramię. I oh nie, one go nie przewalą, lecz będą wisieć na nim jak gdyby się bawili w aport, z niewytresowanymi psami.
Wszystkie zaś te wygibasy mała myszka będzie przeżywać będąc przewieszoną na jego lewym barku, oczywiście tak samo jego lewa ręka będzie jej dupkę asekurować by nie straciła kończyny przez jakiś głupi przypadek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.07.14 0:53  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór
~M A N U S~
Wygląda na to, że dość nieźle sobie poradziłeś z tymi małymi, uroczymi stworzonkami~  Zostały jednak jeszcze dwa pieski, które wgryzły się mocno w ramię Manusa. Po chwili jednak skapnęły się, że to nic nie daje. Odczepiły się od ręki i zaczęły go okrążać, cicho warcząc. W tym samym momencie jeden z nich wgryzł się w nogę, a drugi skoczył do twarzy i zerwał maskę. Hue, dokładnie~ Bestyjce udało się to zrobić, ale jako tako twarz Myśliwego nie ucierpiała. Pso-podobnecoś chwilę gryzło maskę, po czym wyrzuciło ją daleko, daleko, daleko... Hue, niezły rzut. Maska potoczyła się na dół w chmurze piasku i małej lawiny. Jedna z bestii wciąż szarpała nogę Manusa, a druga okrążała go na zgiętych nogach.
I co teraz?~

~ K A R E A ~
Hue, właściwie to bez problemu udało się Karei pokonać niebezpieczną dróżkę. Drzewa wprawdzie próbowały złapać ją gałęziami, a raz im się nawet udało, ale były bardzo słabe i powolne, więc dziewczyna skończyła  jedynie z lekkimi otarciami. Zamek na końcu dróżki był naprawdę przerażający. Ponury, czarny i strzelisty jak te budowle gotyckie. Właśnie, najlepsze określenie dla niego to właśnie gotyk. Ogromne, rzeźbione wrota otworzyły się i wybiegły z nich dwie małe, grube panienki. Najpewniej bliźniaczki, bo były prawie że identyczne. Złapały szybko Kareę za ręce i pociągnęły do zamku.
- Dobrze, że...
- ...przyszłaś, czekaliśmy...
- ...wszyscy na Ciebie, naprawdę...
- ...chodź, musisz się...
- ...przygotować!

Widać było, że uzupełniały się nawzajem~ Dziewczyny prawie że biegiem weszły przez wrota i pomknęły schodami w górę.
I w górę.
I w lewo.
W prawo.
W górę.
Wreszcie stanęli przed jakimiś drzwiami. Służki wepchnęły Kareę do pokoju, weszły za nią i szybko zniknęły w szafie. Tak, szafie.
- Którą...
- ...wolisz?

Każda z nich trzymała jedną sukienkę.
Jeden.
Dwa.
Właśnie, którą wolisz?

Mały, biały królik wcisnął się przez szparę w zamykających się wrotach i pognał za grupką dziewczyn.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.07.14 11:15  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór
Stojąc tak z wgryzającym się pchlarzem w nogę i drugim udającym że buduje napięcie w filmie akcji, Manus był nieco podirytowany faktem iż stracił swoją maskę, było to jego ulubiona. Wiedząc iż ten jeden bardziej bystry co go okrążał będzie chciał go zaatakować w dla siebie dogodnym momencie, Manus ukucnął. Ból ręki i nogi był niczym lekkie wspomnienie, jeżeli porównać to do tego przez co mężczyzna przechodził przez te wszystkie lata. Wiedział że jeżeli kucnie będzie odsłonięty i mały gryzoń będzie chciał mu się rzucić na plecy, myszkę lub do szyi, lecz to nie było istotne. Ponieważ Manus wiedział w jaki sposób te małe gówna się zachowują. Zatem! Kucając, nie dał nawet momentu na przemyślenia nad swym błędem dla pieska który wgryzał mu się w nogę i łapiąc go wolną ręką za kark, zaciskając palce z całej siły, wbił swą dłoń w kręgosłup bestii, (prawie mu go łamiąc na miejscu) podniósł go i rozdzierając sobie przez to spodnie i nieco nogę, trzymał psiaka niczym maczugę. Albo przynajmniej tak to wyglądało przez chwilę, gdyż myśliwy nie tracił więcej czasu i przy szybkim rozejrzeniu się w poszukiwaniu drugiego psiaka, zaatakował. Oczywiście jeżeli psiaka nie zobaczy nigdzie, automatem obróci się o 180 stopni i zamachnie się pchlarzem którego trzyma w ręce niczym obuchem. Jeżeli zaś on dalej będzie w zasięgu jego wzroku, poczeka na odpowiedni moment i uderzy go w locie, niczym bejsbolista. W między czasie jeżeli czekanie stanie się zbyt monotonne, złamie kark psiaka którego będzie trzymać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.07.14 17:16  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór
// wybaczcie, że tak krótko.. ale po prostu nie mam sił. ;-; ten upał.. wrr

Dziewczyna nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Spojrzała się uważnie. Gałęzie może i wydawały się być niezłym problemem na drodze... ale przeszła bez większego wysiłku. Gałęzie były słabe, jak już ją złapały to łatwo potrafiła się z nich uwolnić. Nagle z zamku wyszły dziewczynki. Dwie z nich wydawały się być wręcz identyczne... były takie same! Grubiutkie bliźniaczki, które właśnie ciągnęły ją za ręce. Coś krzyczały Kara z początku spojrzała na nie krzywo, nie wiedząc o co im chodzi. Zmrużyła więc oczy, wpatrując się w nie z zastanowieniem, której by tu wysłuchać. Czyżby była oczekiwana?
- Słucham? Czekaliście na mnie? - Zapytała zaskoczona, patrząc na niego dziwnym wzrokiem.
- Ale jak to przygotować.. na co?! - Kar była zdezorientowana, o co w tym wszystkim chodziło? O niczym nie miała pojęcia... sen nie mógłby być aż taki prawdziwy.. aż taki... świadomy? Realny? Mniejsza z tym. Dziewczyna i tak nie była pewna, o co w tym wszystkim chodziło. Dziewczynki prowadziły ją po dość krętej ścieżce... raz w górę, w lewo, w prawo... nawet tego nie zapamiętała. Po prostu dała się im prowadzić.
- Ale... co się dzieje? - Zapytała samą siebie. Na co musiała się przygotować... co zrobić? Została wepchnięta do pokoju, dziewczynki zniknęły w ogromnej szafie...
Wszystko jednak było zbyt dziwne, żeby było prawdziwe.
- Ale.. po co mi sukienka? Nigdzie nie idę! - Kar była pewna w swoich słowach, poza tym nigdy nie nosiła sukienki... nie lubiła ich. Zmrużyła więc oczy i uśmiechnęła się delikatnie, siadając na ziemi jakby nigdy nic.
- Jak już to wybrałabym tą drugą... ale... przecież ja nie noszę sukienek! Nigdzie nie idę póki mi tego nie wyjaśnicie. Kim wy jesteście? - Kar była stanowcza, nie zamierzała nigdzie się stąd ruszyć. To wszystko wydawało się jej być coraz dziwniejsze i bardziej przerażające niż zawsze. Wrrr... tego chciała właśnie uniknąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.07.14 12:16  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór

~K A R E A~
Gdy Karea powiedziała, którą suknię wybiera, obie panienki jednocześnie upuściły suknie, spojrzały po sobie z powątpiewaniem, zagryzły wargę i wybiegły z pokoju. Materiały obu strojów zaszeleściły cicho, a króliczek z czerwonymi oczkami wyszczerzył kły... chwilka, kły? Od kiedy to zajączki mają białe jak śnieg i ostre jak igły kły? No nic. Ważne jest to, że owe stworzonko siedziało w kącie za szafą, nie zauważone przez nikogo.
Hm.
Wygląda na to, że wybór sukienki miał znaczenie dla tego, co tu się stanie.
Po kilku minutach do pokoju znów weszły te same bliźniaczki, prowadząc za sobą mężczyznę. Osoba ta była... coż. Co najmniej dziwna.
Blada twarz, duże oczy, szaleńczy uśmiech i duży kapelusz na głowie. Może i nie był przystojny, ale na pewno miał w sobie coś zastanawiającego. Podszedł powoli do Karei, oglądając ją ze wszystkich stron. Pochylił się i zajrzał w oczy, by po chwili wybuchnąć śmiechem.
- Moje drogie, toż to nie jest Alicja. - powiedział, patrząc na bliźniaczki z lekką pogardą w głosie.
- Jak to...
- ...nie jest?
- Przecież przyszła...
- ... drogą złych drzew!
- Tylko suknię...
- ...źle wybrała.
Widać było, że służki są bardzo zdziwione. Patrzyły to na Kareę, to na Kapelusznika. Mężczyzna westchnął cicho i usiadł na krześle.
- Moja kochana niewiemkimjesteś, nie jesteś Alicją. Ale może jesteś kimś, kto jest nam potrzebny. Powiedz mi, niewiemkimjesteś. Czy chciałabyś przeżyć największą przygodę swego życia? - zapytał, uśmiechając się tajemniczo. Wygląda na to, że ma jakieś plany. Ale... co to za miejsce? Zamek? O co w tym wszystkim chodzi?

~M A N U S~
Whoah, dość ładnie pokonałeś te pieski. Z drugiej strony jednak nie za fajnie jest nocą w Desperacji, serio. Nie wiadomo, czy dobrze zrobiłeś. W końcu możesz umrzeć, prawda?
Psy zostały zamordowane, ale Ty też nieźle oberwałeś. Masz poranioną nogę, do tego w jednym miejscu wymordowany zahaczył zębami o policzek, gdy zabierał maskę. No, ale nic! Przynajmniej żyjesz, prawda? <3
Manus poczuł, jak dziewczyna porusza się niepewnie i coś tam mamrocze pod nosem.
"Suknia?"
Dziwnie to musiało wyglądać, biorąc pod uwagę fakt, że dziewczyna nie powinna być w stanie się poruszyć, nie mówiąc już o mówieniu. Ale nie do końca zbadany jest jad Żmija, nie wiadomo, co tam się skrywa i jakie ma działanie na mózg.
Tylko mózg?
Mimo, że Manus nie mógł tego zobaczyć, to gdzieś w zaroślach siedział mały, biały króliczek z czerwonymi oczkami, uważnie obserwując dwójkę.
Manus jak na razie nie miał dużo do roboty, jednak w każdej chwili mogło to się zmienić. Musiał tylko pójść do siebie, znaleźć antidotum i podać swojej myszce. Bardzo łatwe, prawda? Hm, zobaczymy po drodze~ Jak na razie nic nie atakowało Myśliwego, ale przecież w każdej chwili może się to zmienić. Lepiej uważaj~  
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.14 10:52  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór
Manus był niezadowolony. Można by powiedzieć że nawet był zły, lecz złość od dawna potrafi tłumić w sobie, więc nie będzie miał problemów z utrzymaniem trzeźwego myślenia. Ból. Tego typu ból od praktycznych zadrapań był dla Manusa niczym innym niż irytującą drobnostką. Poprzez swoje długie życie nabył dość dużą tolerancję na ból, może i nie jest jego zwolennikiem czy też nie czuje go wcale. Lecz po prostu potrafi zignorować pulsujący ból skóry, mięśni, kości by dalej dążyć do swego celu. I tak też było tym razem czy to zadrapany policzek, czy też poharatana ręka, noga. Manus nie przejmował się tym, obejrzał tylko swe rany by ocenić czy warto w ogóle to opatrywać. Ostatecznie dochodząc do wniosku że nogi jeszcze mu się przydadzą, obwiązał ranną kończynę szmatą. Nie tracąc na to więcej czasu zaczął iść dalej, biorąc ze sobą tym razem także truchło jednego z psów. Więc pani Karea na jego lewym barku, zaś truchło psiaka pod jego prawą pachą. Nie ma to jak wypad na zakupy. Mężczyzna nie przyśpieszył kroku, to byłoby nierozważne, lepiej zachować czujność i spokój niżeli zdradzić swą pozycję wszystkim dookoła kreaturom. Myśliwy znał tą drogę, ścieżkę, przechadzał się tędy nie raz, zaś co do samej Desperacji. Większość mieszkańców powinna zdawać sobie sprawę że lepiej z nim nie zadzierać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.14 19:47  •  Podnóże gór  - Page 8 Empty Re: Podnóże gór
// Wybaczcie za tak długą zwłokę.. ;=; Jejku.. przepraszam. Macie chociaż coś na szybko. ;-;

Kto by pomyślał, że do pokoju wyjedzie ktoś jeszcze! Ba, był to mężczyzna.. Dziewczyna spojrzała na niego wrogo, tak jakby on był za wszystko odpowiedzialny, za całe zło na tej planecie (gdziekolwiek ona była). Chrząknęła cicho i zmrużyła oczy, przypatrywując mu się z ciekawością.. ale pozostawała ostrożna.
- Słuchaj Ty dziwny człowieku. - Warknęła, podchodząc do niego i mrużąc wściekle oczy. Tak, była wściekła, oj była. A kiedy Kar jest wściekła, może zrobić się nie przyjemnie.
- Nie wiem co tutaj się do cholery dzieje, ale rozkazuję Wam mnie.. zaprowadzić do mojego świata. Nie obchodzi mnie, że nie wiecie jak. Macie to po prostu zrobić. - Była zła, targały nią burzliwe emocje, a jej wzrok nie spuszczał całej trójki z pola widzenia. Musiała być ostrożna, gdyż nigdy nie wiadomo gdzie może czaić się zły wąż...
- Nic nie chcę przeżywać, chcę wrócić do domu. Nie wiem jakim cudem, ale zróbcie coś. Inaczej się zdenerwuje. - Odparła, patrząc na nich wściekle. Oj, gdyby wiedziała co tak naprawdę się dzieje.. nie zamierzała jednak nikomu pomagać ani nic robić. Musiała być pewna i działać szybko, jednakże musiała być także ostrożna. Oni wszyscy byli jacyś dziwni.. czas wrócić do rzeczywistości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 19 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 13 ... 19  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach