Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 07.01.16 18:37  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Achtung! Głos Faustynki - [ x ]

-... I don't wanna do this anymore, it's so surreal. I can't survive if this is all that's real.- Można było uznać Faustine za ogromną hipokrytkę, skoro zakazywała choćby głośniejszych rozmów w Księgozbiorze, samej jednak śpiewając przy większości czynności najróżniejsze ludzkie piosenki. Czysty głos anielicy zamierał gdzieś w ciemnych korytarzach, gdy ona zbierała kolejne książki z półek. Dziewczyna przybyła z ludzkich ziem. Wiedziała zapewne tak wiele rzeczy, o których Faustine mogła jedynie przeczytać!
Ach! Ileż to by dała, aby teraz polecieć na Desperację, zatopić się w jej tragikomicznym koszmarze, poczuć kurz na policzkach i ostrą kwaskowatość taniego wina z tamtejszej knajpy. Spotkałaby starych znajomych, odnalazłaby ich! Przymknęła oczy,  ułożywszy dłoń na mocniej bijącym sercu.
- All I wanna do is get high by the beach, get high by the beach, get high.- Zanuciła słabo opierając się o chłodną, kamienną ścianę. Mój Boże! Jak wielu wspaniałych ludzi umarło, gdy ona była zamknięta w tych przeklętych murach!
Wszyscy których kochała nie żyli. Nie mogła im pomóc, taka natura ludzka. Ale jednak część z nich powróciła... Zacisnęła mocniej powieki, gdy obraz ich zniekształconych wirusem twarzy pojawił się w jej głowie. A co jeśli On też się taki stał?

Dość!
Nie żył. I to było najlepsze ze wszystkich rozwiązań. Wdech wydech. Odetchnęła głęboko, poprawiając piórzastą ozdobę we włosach, po czym powróciła do szukania czegoś co pozwoli jej zatrzymać tę ludzką dziewczynkę dla siebie, choć przez moment. Zatrzymała się przed jedną z półek odnajdując na niej wreszcie coś interesującego. Historia. Z jednej strony nudna i ciężka do przebrnięcia księga, z drugiej mnóstwo cudownych informacji dla ludzi, którzy nie znali świata takiego jakim był wcześniej.
Opadła na ziemię, układając ilustrowany wolumin na niewysoki stos dzieł. Przy okazji był ogromny, więc przejrzenie go zajmie gościowi dużo czasu. Może nawet zostanie tu na noc? Dałaby jej koc, przygotowała herbatę i nakarmiła czymś dobrym. Poznałaby jej imię, przedstawiła się. Mogłyby potem pisać do siebie listy!
Zaprzyjaźniłyby się.
Uśmiech rozjaśnił oblicze anielicy, gdy w głowie układała scenariusz przyjaźni z tą ludzką istotą. Byłyby dla siebie niczym Jane Austen i jej siostra. Pisałyby, zdradzałby sobie najskrytsze tajemnice. Mogłaby czasami się do niej wymykać. Z chęcią pokazałaby jej najmroczniejsze miejsca Desperacji, zabrała na przygodę, zapoznała z przyjaciółmi. Razem czytywałyby romanse do poduszki i marzyły o oficerach, którzy pomimo ich wieku (Faustine już dawno niestety przekroczyła granicę staropanieństwa) wzięliby je w tany w rytm gorącego walca. I nikt nie zwracałby uwagi na zamiecie szalejące na dworze.
Byłoby jak gdyby wirus nigdy nie zniszczył świata. Paliłyby się lampiony, na stołach stałoby karafki z miodem, w eterze unosiłyby się zazdrosne ploteczki panien na wydaniu, które nie byłyby tego wieczora zupełnie zupełnie ważne!
Tylko one. We dwie. Tak! Na pewno ten pomysł by się jej nowej koleżance spodobał. Tylko gdzie ona była...?

Stwierdziła, że poszuka tej niesfornej dwójki w głównych korytarzach.
Nie zawiodła się. Po chwili wpadli na siebie nieopodal literatury maryjnej. Swoją drogą czy gdzieś tu nie schowała oryginału Edypa? Powinna go odnaleźć zanim jakiś nadgorliwiec zacznie baczniej przyglądać się tytułom.
- Papierki wypełnione? Cudownie!- Klasnęła w dłonie już mając zabrać ich do czytelni i wręczyć odpowiednie książki, gdy nagle jej oko dostrzegło dwójkę dzieci.
Z trudem powstrzymała się przed upomnieniem ich czymś w stylu „nie biegać po bibliotece!”.
Zatrzymała ich najprostszym z możliwych sposobów – łapiąc oboje w objęcia. Cóż tak mogło przerazić te boskie istotki?
I czemu to coś było w JEJ Księgozbiorze?! Szybko pozbyła się z głowy wizji zionącego ogniem smoka, gdy dostrzegła walące się regały.
- Nie.- Szepnęła słabo. Wizja wieczornej wycieczki na Desperację właśnie zastąpiła druga, przepełniona sprzątaniem i układaniem dzieł na ich miejsce. Uniesienie w powietrze dwójki kruchych dzieci nie było dla niej żadnym wysiłkiem.
- Zabierz dziewczynę!- Rzuciła piskliwym, ściśniętym z rozżalenia głosem, do drugiego anioła, przypominając sobie o jego obecności.- Korytarzem w prawo, potem w górę na wyższą kondygnację.
Jeśli jej obliczenia były słuszne spaść mogło jeszcze z pięć regałów, co wiązałoby się z zasypaniem przez dość sporych rozmiarów słowniki pisma świętego.
Potem przyszedłby medyk i zapytał "a skąd to złamanie panno Irino?" - "och po prostu mnie książki zmiażdżyły, nic wielkiego!"


Ostatnio zmieniony przez Faustine dnia 12.01.16 12:19, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.16 20:43  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Szli już jakiś czas, skręcając co chwila w inną alejkę. Kasandra sądziła, że zajmie im to mniej czasu, na dodatek gratulowała w myślach a zarazem zazdrościła aniołowi tak dobrej orientacji w tych terenach. Z całą pewnością, gdyby pracowała tu dłużej niż on sam, wciąż gubiłaby się wśród regałów, w pięknym zapachu starych ksiąg.
Szła ostrożnie, wciąż czekając na dalsze instrukcje. Kasandra bała się jednego. Że kiedy skończy, co ma robić, nie trafi ponownie ani do bramy, ani do miejsca, z którego przybyła. Miała więc wielką nadzieję, że opiekunka księgozbioru ponownie okaże swoje miłosierdzie i pomoże łowczyni w wyjściu z budynku. Tak, jej orientacja w terenie mogłaby być nieco lepsza.
Szli i szli, a Kasandra napawała się przyjemną wonią, obecną chyba w każdej bibliotece. Małej, dużej, z wieloma publikacjami bądź brakami w tych najważniejszych książkach, chociaż Kasandra uważała że nawet najnędzniejsza biblioteka musi mieć w posiadaniu książki, na które łowczyni miała bezgraniczną ochotę. Uważała, że ta miła kobieta poradzi jej nieco w wyborze.
Szli i szli, aż w końcu coś zmąciło ich spokój. Usłyszeli czyjeś kroki, najwidoczniej zbliżające się właśnie ku nim. Kasandra przystanęła i przysłuchiwała się krokom, aż wkrótce i jej, i aniołowi ukazały się przed oczami dwójka dzieciaków. Początkowo uznała, że okrzyk chłopca to okrzyk na rozpoczęcie jakiejś zabawy. Może jakiś inny okrzyk. Bawią się w jakąś grę, biegając między regałami? Niewykluczone. W takim razie ich zachowanie jest co najmniej nieodpowiednie, zważywszy na rolę miejsca, w którym się znajduje. W którym znajdują się również młoda towarzyszka (na pewno jest ich więcej, skoro się w coś bawią), dorosły anioł oraz sama łowczyni.
Kasandra uśmiechnęła się drwiąco i już miała ich zganić (co z tego, że nie należało to do jej obowiązków?), gdy nagle chłopiec uciekł ocierając się w przelocie o Kasandrę. Po jakimś czasie nie było po nim najmniejszego śladu. Spojrzała naprzód wyostrzonym wzrokiem. I zrozumiała. Zrozumiała, przed czym ostrzegał ich chłopiec i czemu uciekł.
Z szokiem obserwowała, jak książki zwalają się z półek. Wpatrywała się w to wszystko z niemałym zaskoczeniem. Nawet nie zauważyła, jak torba zsunęła się z jej ramienia i powoli upadła na ziemię, nie wyrządzając przy tym zbyt wielkiego hałasu.
- Co się tutaj, do kurwy nędzy, dzieje? - krzyknęła piskliwym tonem. Czy głośno, czy cicho, nie obchodziło ją to, a przynajmniej nie teraz, przynajmniej nie w tych okolicznościach. Rozglądała się wokoło widząc jak z półek spadają książki, okładki oddzielają się od środkowych stronic. Był to przerażający widok.
Jeszcze gorsze było to, co się z nimi zaczynało dziać...
Kasandra zamknęła oczy i próbowała wyrównać swój oddech. Usiłowała się uspokoić, a wiadomo, że spiętym i poddenerwowanym ciężej jest wymyślić jakiś plan, niż temu, który jest (nieomal) ostoją spokoju.
Uspokajając się, napawała się znów zapachem kurzu i starych książek, co w znaczącym stopniu pomogło jej w dojściu do siebie. Zauważyła nawet, że torba zsunęła się z jej ramienia, więc podniosła ją szybko i lekko otrzepując.
Dobra. Była teraz w świetnej formie, ale nie wiedziała, co robić. Wyglądało to co najmniej niebezpiecznie, więc Kasandra zaczęła się zastanawiać, czy lepszą opcją od stania tu bezczynnie, nie byłaby ucieczka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.16 21:06  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Anioł zgarbił się na sekundę słysząc przekleństwo padające z ust kobiety. Nie lubił, kiedy mocne słowa były używane właśnie przez taki drobne i niewinne pozornie istoty, z resztą, nie było w tym względzie kryteriów, najlepiej by nikt nie musiał tak psuć sobie języka. Niemniej jednak, zauważył szybko co się szykuje i kiedy zza regałów wyłoniła się Faustine, kiwnął głową już w biegu, przejmując od niej anielską dziewczynkę i wedle jej wskazówek ruszył w dane miejsce.
Książki waliły się jednak nadal. Potężne regały świstały nad głowami uciekających miotając tomami we wszystkie strony. Pozostało im bieg i liczyć na to, że żaden przedmiot nie postanowi zapoznać się bliżej z ich głowami.
Anioł powoli wyprzedzał Kassandrę, ważne było dla niego teraz zdrowie dziecka, a opiekunka księgozbioru znała drogę, więc przemykała szybko po swym królestwie. W pewnym momencie, gdyby ta dwójka odwróciła się, dostrzegałby, że jedna z półek spada pomiędzy nich a łowczynię.
Sekundę później mebel oddzielił ich od siebie i Ekiguchi została sama pośród lawiny książek, zdana tylko na swój instynkt ucieczki.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.16 12:10  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Złapała chłopca wygodniej, zmuszając lekko zdrętwiałe skrzydła do ruchu. Dwa mocne machnięcia wystarczyły, żeby wzniosła się z nim w powietrze unikając tym samym kontaktu z kolejnym regałem. Było blisko. Za blisko.
Korytarzem w prawo.
Sunęła szybko przyciskając dziecko do matczynej piersi i manewrując w coraz ciemniejszych przestrzeniach. Schody. Musieli dotrzeć do schodów zanim runie ostatnia szafa i zagrodzi im drogę.
Bóg zapłać istnieniu grawitacji. Dzięki temu mogli poczuć się bezpieczniej stając już na wyższej kondygnacji.
- Co... tam... się stało?- Zapytała między łapanymi łapczywie haustami powierza. Nie była typem sportowca, a slalom gigant w ucieczce przed świętą lawiną był ostatnią rzeczą o jakiej marzyła wieczorną porą.
Odsunęła od siebie dziecko, zaciskając palce jednej dłoni na jego ramionach, a drugą otrzepując go z kurzu. Małe biedactwo, musiał się porządnie najeść strachu.
Przeniosła spojrzenie na młodszą anielicę. Po czym spojrzała na Samsona-czy-jak-on-tam-miał-na-imię.
- Chwila... Gdzie jest nasz gość?
Gwałtownie spojrzała na zawalony książkami korytarz. Została tam? Cholera. No to mieli problem, bardzo poważny problem.
Myśl Faustine... Co powinnaś teraz zrobić? Co jeśli oberwała regałem i zemdlała? Trzeba po nią zejść. Jest drobna, pewnie jakoś się przeciśnie. Najpierw mała. Ma problemy z nogą? Trzeba jej pomóc.

- To... To się posprząta.- Stwierdziła, jakby uznała, że uspokojenie wszystkich w tej sprawie było aktualnie najważniejsze.- I tak nie miałam nic innego do roboty.
Poczuła gulę w gardle. Zresztą cała wyglądała jakby miała zamiar się rozpłakać. Ale to zapewne z powodu żalu jaki czuła. Krzywda, nawet najmniejsza, dotykająca dziecko była dla Faustine czymś bardzo ciężkim do przeżycia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.16 14:40  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
/tak, dzisiaj krócej, bo mnie koleżanka pogania.

Niepokój uzupełniający się z lękiem wrócił, a sama Kasandra nie wiedziała, co myśleć, a tym bardziej począć. Wpatrywała się tępo w to, co się tu dzieje. Ponownie pomyślała, że chciałaby znajdować się teraz w zupełnie innym miejscu, ale skąd mogła wiedzieć, co się stanie? Mimo tego, przeklęła w myślach, żałując. Bo żałowała, i to nawet bardzo, nie myśląc w ogóle o tym, że to nie jej wina. Jest zwyczajnym człowiekiem, łowcą, więc nie potrafiła przewidywać przyszłości. Ah, ile by dała, by to się zmieniło!
Nie zdawała sobie jednak sprawy, że tego typu przemyślenia nie są zbyt odpowiednie w porównaniu do tego, co się tutaj dzieje. Nieważne, że nie wiedziała, co począć, co zrobić, by w choć najmniejszym procencie poprawić zaistniałą sytuację. Ale co mogła uczynić? Nic. No, może prawie nic. Kasandra wyznawała zasadę, że da się wszystko, należy tylko znaleźć złoty środek, by pomóc – w takim samym stopniu innym, jak i sobie. Póki co, przyglądała się z rozdziawioną buzią, temu, co się dzieje. Nie śmiała nawet mrugnąć, nie śmiała wydobyć z własnej krtani żadnego dźwięku. Po prostu żadnego.
Obróciła się wokół własnej osi, coraz bardziej przekonując się co do tego, że okoliczności nie pozwalały jej na sprawne opuszczenie archiwów. Już nie myślała o tym, że tak bardzo chciała zdobyć jakąś ciekawą, historyczną książkę (albo księgę, jak kto woli). Potrzeba przeszła na niższy poziom, przysłonięta żądzą bezpieczeństwa.
Rozejrzała się jeszcze raz i... nie mogła w to uwierzyć. Regały zagrodziły jej drogę. Odwróciła się pospiesznie, badając każdy element, zdając sobie sprawę z tego, że nie ma gdzie uciec. Została tutaj sama jak palec, zdana tylko na siebie. Musiała coś wymyślić. I to najlepiej szybko, jednak – jak na złość – nie miała żadnego pomysłu. W sumie, podejrzewała że każdy na jej miejscu również odczuwałby pustkę w głowie. Nie, nie... to ni może się tak skończyć, pomyślała rozpaczliwie i od razu pożałowała, że zawędrowała do archiwów edeńskich. Żałowała wielu rzeczy, czynów z przeszłości, ale teraz było to jeszcze bardziej odczuwalne.
Zza regałów usłyszała jakieś przytłumione dźwięki, pewnie jakieś bliżej nieokreślone rozmowy.
- Halo, jest tu kto? – krzyknęła. Tym razem odpowiedziała jej cisza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.16 10:33  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Na szczęście żadnemu z dwójki dzieci nic się nie stało. Wedle prośby Faustine, anioł-strażnik zgarnął dziewczynkę i podążył śladem opiekunki księgozbioru w bezpieczne miejsce. I oni mieli odrobinę farta, bo gdy tylko ponownie znaleźli się na ziemi kondygnację niżej, mogli dostrzec, jak dwa, wielkie regały zaczepiają się o siebie i powstrzymują dalszy kataklizm.
- Ja... widzisz Ali, uratowałem Cię! Mówiłem, że jestem najdzielniejszy? - anielski chłopiec wyrwał się z uścisku Iriny, nie gwałtownie, ale pewny swego bezpieczeństwa wolał opuścić bezpieczne ramiona dorosłej. Teraz zjawił się przez Samsonem i opuszczaną przez niego anielską dziewczynkę, by dumnie wypiąć pierś. - Widzisz? Zawsze Cię uratuje, bo jestem bohaterem!
Dalsza ich wymiana zdań, była już typową dla dzieci, jedno przekrzykiwało drugie z zachwytem i emocjami w głosie, jednocześnie robili to jakby powstrzymując się od hałasu, chwilę później zaczęli już szeptać. Najwyraźniej zasady panujące w księgozbiorze nie były im obce.
Po chwili jednak pewne było, że ta dwójka nie ucierpiała, dlatego wróciła do dalszej zabawy, pozostawiając dorosłych z problemem książek walających się po całym niższym piętrze.
- Wygląda na to, że musiała zostać na dole. - Powiedział blady jak ściana mężczyzna, po czym udał się ostrożnie na dół, w celu próby odnalezienia Kassandry.


Kassandra: siniaki na nogach i rękach od spadających na nią książek.
Przez (minimum) jeszcze jedną kolejkę od tego posta będzie zasypana pod książkami.
Miłego przekopywania się przez wielkie lektury.

Koniec interwencji~
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.16 14:39  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Wypuściła z objęć „wielkiego bohatera wojennego” z ulgą stwierdzając, że nic się żadnemu z dzieci nie stało.
- Muszę do niej wrócić. Tylko ja ją tam odnajdę.- Powiedziała, zbierając rozczochrane włosy w warkocz, który przewiązała białą wstążką. Nie przewidywała wyprawy krzyżowej przez księgi, ale cóż...
Odetchnęła głęboko schodząc na niższe piętro i od razu odgarniając pierwszą warstwę książkę. Kto to wymyślił, żeby księgi natchnione były takie grube?
Jeden z regałów runął na podłogę pustymi półkami do góry. Dobre i tyle. Mógł aktualnie robić za magazyn dla sterty pergaminów, które Faustine zaczęła nabierać w dłonie.
Mogło być gorzej?
Mogło!

Gdyby to stało się w dziale z aktami ludzi... Robota byłaby nieporównywalnie większa. Tu spędzi tydzień, no jak zarwie parę nocek, to może nawet zmieści się w czterech/pięciu dniach. Stamtąd nie wyszłaby przez kolejne dziesięciolecia. A na to czasu nie miała. Nie teraz kiedy zamieszanie dawało jej tak doskonałą szansę do ucieczki i poszukiwania Sheby.
Wszystko musiało jak zwykle pójść nie tak jak zaplanowała. Narastającą frustrację postanowiła wyładować na bogu ducha winnym regale. Kopnęła go więc, co zaowocowało dwoma nieplanowanymi wydarzeniami. Po pierwsze poczuła okropny ból w stopie, po drugie drewno osunęło się o parę centymetrów w dół z niemałym zgrzytem ocierając się o kamienną ścianę.
Dobra. Dostała nauczkę.
Nie będzie krzywdzić mebli. Nigdy, słowo harcerza. Zbierała kolejne księgi z podłogi. Nowy Testament... Apokalipsa świętego Jana.... Księga Powtórzonego Prawa... Kamasutra... Och.
Jej blade dotąd oblicze zapłonęło czerwienią.
Dobry Boże... NO JAKIM CUDEM to się tutaj znalazło? Faustine nie miała bladego pojęcia. Na pewno jakiś niecny oszust i nikczemnik to tu podrzucił.
Zachichotała niemalże bezgłośnie, chowając książkę pod jeden z przewróconych regałów. Nikt jej teraz nie odnajdzie.
Przygryzła lekko dolną wargę zastanawiając się czy jednak jej ze sobą nie zabrać.
Niee.
Później po nią wróci i schowa bezpiecznie we własnych skrzyniach.
Wrzuciła resztę książek do wcześniej wspomnianego regału robiąc kolejnych parę kroków w zawalony korytarz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.16 11:14  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Nie wiedziała, ile czasu minęło: minuta, dziesięć minut, godzinę a może cała wieczność? Wszystko mogło być możliwe. Podobnie jak to, że wyjdzie stąd bez żadnego szwanku, chociaż z każdą kolejną chwilą zaczynała w to powątpiewać. Jedyne, czym mogła się cieszyć, to zapach kurzu i stronic wielu książek. Im starsza księga, tym przyjemniejsza woń. Kasandra usiadła na ziemi, a oparłszy się o przewalony regał, wyprostowała zmęczone nogi i wymasowała kolana, które były w podobnym stanie. Mogła trochę odpocząć, ale była osobą obiektywną i zdawała sobie sprawę, że to, co się odwlecze, to nie uciecze, że po jakimś czasie będzie zmuszona wymyślić jakiś plan działania. Rozejrzała się wokoło (nie wstając) i uznała, że przed nią sporo czasu główkowania.
Siedziała, nieświadoma następującego niebawem zagrożenia. Ze szczytu powalonego regału spadła książka, prosto na jej głowę, by odbić się od niej i znaleźć się na podłodze, otwierając na przypadkowej stronie. Kasandra wstała, uważała że to nie przypadek, że tekst wypełniający stronicę coś jej wywróży. Pochyliwszy się nad zbiorem liter, przeczytała:
"uważaj, co może nastąpić w każdej chwili".
Nie zdążyła uczynić kolejnego kroku. Na jej głowę spadła kolejna książka, tak samo upadając na ziemię, tym razem jednak księga nie otworzyła się. Gruba, wysłużona okładka jakby chroniła własną treść przed ciekawskim spojrzeniem Kasandry. Potarła obolałe miejsce tuż na szczycie czaszki, a wtedy spadła kolejna... nie, kolejne książki. Była ich cała lawina, która już wkrótce unieruchomiła Kasandrę, nie dając jej nadziei na szybki ratunek. Z człowieka zmieniła się w nieruchomy obiekt, trochę jak w animacji pewnego Polaka, animacji o nazwie "Katedra".
Mogło się zdawać, że lawina spadających pozycji książkowych nie ma końca. Próbowała wstać ponownie, ale jej próba nie powiodła się. Uff, pomyślała, myśląc że wszystkie książki, które miały spaść, spadły. Myliła się. Po krótkiej przerwie książki zaczęły na nowo spadać na Kasandrę, tym razem nie tylko na głowę. Po jakimś czasie nie mogła uczynić żadnego, po prostu żadnego gestu.
Była zrozpaczona. Nie widziała szansy na szybki ratunek, o ile w ogóle można mówić o jakimkolwiek ratunku. Pomodliła się (co nie było do niej podobne) w duchu, czyniąc znak krzyża. Łomatko, co ja w ogóle robię?! – zastanawiała się i uderzyła się lekko dłonią w czoło, dając ujście swojej frustracji. No ale co mogła zrobić? Co uczynić? Musiała szukać ratunku w każdym pomyśle, jaki tylko przyszedł do jej umysłu. Kto wie, może znajdzie w którymś wybawienie? Niewykluczone. Co jak co, ale była tak zdesperowana, że czuła w sobie gotowość do wszystkiego. No dobra... prawie wszystkiego. Rozejrzała się uważnie po całym tym bałaganie i pomyślała, że przede wszystkim musi się uspokoić. Opanować. Nie mogła działać, mając w głowie chaos. Nie było to jednak takie łatwe... Dotarło do niej również to, że bez pomocy kogoś z zewnątrz będzie to jeszcze trudniejsze. Przypomniała sobie opiekunkę księgozbioru. Zapamiętała ją jako dobrą duszę, przyjazną i – na pewno – pomocną.
Ah, gdyby miała moc telepatii... jej problem zniknąłby już dawno. Ale była zwyczajnym człowiekiem, konkretyzując – łowczynią, co prawda zdolną, ale zdolną tylko w sprawach przyziemnych. Powinna się zastanowić, w jaki sposób wykorzystać to, co umie, to, co wie, by pomóc samej sobie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.16 21:06  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Chodź do biblioteki mówili.
Będzie fajnie mówili. Bo cóż złego może się dziać w bibliotece prawda?
Inna sprawa, kiedy jakaś nie-boska moc sprawi, że z nieba spadnie deszcz słów, obłożonych skórami i drewnianymi zakładkami. No cóż. Zdobywanie wiedzy boli.
Czasem nawet dosłownie.
Faustine rozmasowała obolałe palce. Przekładanie ksiąg wcale nie było zajęciem jej marzeń, bez względu na to co wszystkim aniołom mogło się zdawać. Zadarła rękawy sukni, siląc się na walkę z regałem. Zaparła się trzewiczkami, napierając na drewnianą konstrukcję. Zgrzytnęło i po chwili zdołała przestawić go pod ścianę, odgruzowując przy okazji dalszą drogę.
Faustine 1:0 Księgozbiór.

- Hej ho!- Krzyknęła w ciemną przestrzeń, gdzieś pomiędzy książkami, w której powinna znajdować się ta ludzka dziewczyna.- Żyjesz jeszcze?!
Uprzejme pytanie, choć nieco nietrafione jeśli chodzi o okoliczności.
A co jeśli nie żyła? Faustine poczuła dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Już dawno nie widziała żadnego martwego człowieka. Strasznie okropna sprawa. Tak jak na przykład, kiedy zabijali tę uroczą Marię Antoninę. Strasznie ją polubiła, a tu ciach i głowa przyjaciółki spada do koszyczka. A fe. Umierać należało pięknie, na przykład z miłości!
Ach, gdyby dla niej ktoś umarł z miłości... Znaczy zapewne by umarł, gdyby Sheba się dowiedział, że ktoś postanowił zakochać się w Faustine, ale to i tak byłoby takie romantyczne! Stanęliby do pojedynku i biedna nie mogłaby się zdecydować komu z nich życzyć powodzenia, komu ofiarować swoją wstążkę (oczywiście, że Shebie, ale nie mogłaby przecież tak skrzywdzić ów drugiego młodzieńca, nieprawdaż?)
Westchnęła rozmarzona przytulając do siebie książkę.
Chwila minęła nim anielica przypomniała sobie o zasypanej gdzieś towarzyszce tego padołu niedoli i ponowiła próbę dokopania się.
Mówiąc prościej... po prostu wlazła pomiędzy dwa zawalone regały, potykając się i przekładając książki. Całe szczęście, że to nie były żadne magiczne teksty! Byłoby zabawnie, gdyby część z tych tomów ożyła i próbowała je podszczypać. W jakim języku porozumiewałyby się takie książki? W takim jakie je napisano? A może miałyby jakiś swój dialekt? Epicki, dramatyczny, esejowy...
Zaśmiała się cicho na samą myśl o czymś tak dziwacznym i ponownie zawołała:
- Żyjesz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.02.16 14:39  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Czy jej się przesłyszało? Czy oby na pewno usłyszała to, co usłyszała? Mogło jej się wydawać, chociaż samej Kasandrze nie wydawało się, żeby postradała zmysły. A może było wręcz odwrotnie? Być może nawet nie zauważyła, kiedy oszalała, a o szaleństwo nietrudno w tych okolicznościach.
- Hej Ho! Żyjesz jeszcze?!
Początkowo nie wiedziała, co odpowiedzieć. Może naprawdę powątpiewała w realność usłyszanych słów? Musiało minąć jeszcze parę następnych chwil, aż zrozumiała, że głos był realny, nie należał do wytworów jej własnego umysłu. W sumie, po raz pierwszy powątpiewała w swoje zdrowie psychiczne, jednak po chwili zmieniła zdanie, uznając że wypowiedziane słowa należą do opiekunki księgozbioru. Przeczucie? Intuicja? Na pewno coś na wzór tych dwóch rzeczy.
Czy Kasandra mogła czuć się komfortowo? Zdecydowanie nie. Co z tego, że czuła przyjemną woń kurzu w pomieszaniu z wonią wydzielaną przez stare stronice wiecznych ksiąg? Co z tego, że miała tutaj ciszę i spokój? Poczucie zagrożenia niszczyło wszystko. No dobra – prawie wszystko, jednak można tu zdecydowanie mówić o przewadze negatywnych odczuć nad tymi pozytywnymi. Musi czym prędzej znaleźć jakiejś wyjście z tej niezbyt komfortowej sytuacji. Przecież nie zamierzała spędzić tutaj reszty swojego życia! Nieważne, że podobały jej się te zapachy, które, idąc w parze z niezbyt dobrym oświetleniem, sprawiały, że nie było tak źle. Jeszcze. Tak, nie było jeszcze aż tak źle. Mimo tego, czuła że musi się stąd wydostać. O, chociażby po to, by przeżyć w swoim życiu jeszcze wiele. Jeszcze nie raz i nie dwa razy ujrzeć wschód, zachód słońca, spadające płatki śniegu, poczuć wiatr we włosach oraz luźnych częściach odzienia. Przede wszystkim jednak na twarzy. Ah, to cudowne uczucie, nie mogła zaprzeczyć. Szkoda tylko, że zapomniała już, jak to jest, kiedy wiatr koncentruje się na jej policzkach, przyprawiając je o delikatne rumieńce, które bynajmniej nie odejmowały jej uroku. Sprawiały, że wyglądała nie tylko uroczo. Sprawiały, że wyglądała zdrowo.
- Jestem tutaj! - krzyknęła, ale odpowiedziała jej cisza. Nie mogła wiedzieć, czy została usłyszana. Powoli zaczynała tracić nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek ujrzy, mieniący się nad horyzontem, wschód bądź zachód słońca. Usiadła i skryła twarz w dłoniach i załkała cichutko. Czuła się przegrana, ale poczucie przegranej już wkrótce zwolniło miejsce nadziei. Przecież... ile razy była już w sytuacji, która z pozoru wydawała jej się być taką bez ratunku? Wiele razy. Naprawdę wiele. Nie mogła jednak o tym wiedzieć, a raczej pamiętać, ze względów dość oczywistych.
Uznała, że poczeka. Od czasu do czasu da jakiś sygnał, ale główną metodą na wyjście z sytuacji, przynajmniej teraz, było oczekiwanie. Mówi się, że czas leczy rany. Teraz powiedzielibyśmy, że czas naprawi wszystko.
- Halo! Jestem tutaj! - spróbowała jeszcze raz. I tym razem odpowiedziała jej cisza. Cisza, która w każdej chwili może przeobrazić się w nawoływanie tej uroczej opiekunki księgozbioru... albo kogoś zupełnie innego. Nieważne, kto, ważne, kiedy. Westchnęła głęboko i usiadła na ziemi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.16 21:58  •  Archiwa Edeńskie - Page 2 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Gdzieś pomiędzy regałami utworzył się przeraźliwie wąski tunel, w którym zapewne królowały koty z kurzu. Gdyby to był film zapewne spomiędzy kartek w księgach zaczęłyby wypełzywać przeróżne mary i bestie.
Kto wie co na końcu tak strasznego i ciemnego tunelu może się znajdować?
Faustine poczuła dreszcz ciekawości. Może jakiś mityczny potwór, albo smok zrzucający gwiazdy swym przeraźliwym ogonem? Albo po prostu mała, zagubiona dziewczynka, która przyszła do księgozbioru poczytać o czasach, w których świat był jeszcze piękny i normalny.
Usłyszała cichutki głos, gdzieś spod sterty proroctw nowego tysiąclecia.
Nie ma co, musiała tam wleźć i odnaleźć tą biedną istotkę.
- Odsiecz nadciąga.- Rzuciła w przestrzeń, zadzierając swoją sukienkę, aby przypadkiem nie zahaczyła o jakieś ciężkie tomiszcza i nie pociągnęła jej na samo dno, gdzie umarłaby otoczona świętymi książkami.
Napisaliby jej na grobowcu „ugięła się pod siłą wiary”. Dosłownie.
Trzymając pod jedną pachą fałdy materiału, a drugą macając po grząskich ściankach tunelu przeprawiała się niczym w filmie przygodowym o himalaistach. Czy ona również mogłaby się stać bohaterką takiej przeprawy?
W momencie, w którym przypomniała sobie jak jeden taki człowiek złamał nogę podczas upadku do szczeliny górskiej, uderzyła kolanem w jakieś ciężkie tomiszcze.
Jej cichy jęk bólu na pewno dotarł do uszu Kassandy. Zresztą… bardzo szybko jak na otaczające ich warunki ona sama dotarła do dziewczyny.
- Żyjesz! Jak cudownie, już się zaczęłam martwić.- Westchnęła natychmiast zarzucając jej entuzjastycznie ręce na szyję i całując w oba blade policzki.
I tak siedziały, zawalone książkami, w strefie, w której panowanie już dawno przejęła republika federalna roztoczy. – Idąc po ciebie znalazłam książkę, o którą prosiłaś. To naprawdę ciekawa książka. Pełna miłości i niesamowitych opisów. Bardzo dużo czasu spędzałam na ziemi, kiedy mi jeszcze na to pozwalano. Odkąd Bóg pojechał na wakacje nie chcą mnie stąd wypuszczać. Swoją drogą nie dziwię mu się. Każdy kiedyś potrzebuje wakacji. Jak tam teraz jest? Zwykle wymykam się w nocy, więc niewiele widzę.
Gdyby przez książki docierało światło z korytarza łowczyni mogłaby zauważyć, że anielica uśmiecha się ciepło, odgarniając z niej co cięższe pisma.
Faustine przezornie rozłożyła też skrzydła, układając je tak, aby osłonić w razie czego głowę gościa, gdyby przesunęła nieodpowiednią książkę i wszystko runęło.
- Całkiem tu przyjemnie, prawda? O ile nie bierzemy pod uwagę faktu, że się tu podusimy jeśli zostaniemy nieco dłużej… Ale zawsze uważałam, że śmierć w tak emocjonujących warunkach jest czymś wybitnie zasłużonym.- Zagadała, próbując wymacać ręką jak duża warstwa znajduje się nad nimi.- Nie jest źle, wydostaniemy się stąd same, choć osobiście zawsze preferowałam opcję, w której mój rycerz przyjeżdża na białym rumaku, wyciąga mnie z opałów, a potem głosem pełnym miłości mówi „dlaczego zawsze ty musisz się wpakować w największe bagno, co Faustine?”. A ty? Masz jakiegoś rycerza tam na ziemi?
Trajkotała, próbując w najbezpieczniejszy z możliwych sposobów rozgarnąć nieco książki tuż nad ich głowami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach