Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 23.12.15 19:49  •  Archiwa Edeńskie Empty Archiwa Edeńskie
Wizualizacja:

Archiwa Edeńskie potocznie nazywane Księgozbiorem to nic innego jak ogromna biblioteka gromadząca w sobie najważniejsze dzieła i dokumenty.
Znajdują się tuż przy Katedrze. Prowadzi do nich tylko jedna, zamykana od zewnątrz brama.
Budynek posiada kilka poziomów, z czego niektóre prowadzą w głąb góry. W centralnym punkcie znajduje się kryształowy model układu słonecznego.
Wnętrze wydaje się być oślepiająco białe, czego winą są wszechobecny marmur i kość słoniowa. Liczne korytarze oświetlają lampiony. W każdym znajdują się regały zapełnione książkami i pergaminami.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.12.15 20:07  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
Co tu robiła? Czemu Kasandra znalazła się tu i teraz? Można próbować zgadnąć, jednak jeżeli odważysz się na tego typu zgadywankę, bądź gotowy, że popełnisz błąd, o ile można mówić w tym przypadku o jakimkolwiek błędzie. Jeżeli pomyślałeś, że Kasandra potrzebuje jakiejś książki, poniekąd masz rację. Albo – masz rację w zupełności, tylko przydałoby się drobne dopowiedzenie.
Dwudziestosiedmioletnia kobieta krążyła po dość obszernym pomieszczeniu. Co prawda pamiętała, jaki jest jej cel, ale to, jak trafiła w akurat tę część Edenu, zupełnie wyleciało jej z głowy. Nie można się jej dziwić, zważywszy że choruje na to, co choruje. Może amnezja dysocjacyjna nie objawia się u niej książkowo, ale tak czy owak, była to amnezja. Objawiająca się u niej niekiedy na różne sposoby. Wiemy, że definicja choroby nie odwzorowuje w całości jej problemu.
Nie pamiętała, że przechodziła obok Katedry. To tak, jakby kroczyła tymi terenami, a już po chwili znalazła się w środku budynku, który był jej celem. Nie pamiętała wędrówki. Nie pamiętała pierwszych emocji, które towarzyszyły jej przy przekroczeniu progu bramy. Pamiętała tylko to, co czuje, stojąc pośrodku, naprzeciwko modelu, który zapewne przedstawiał układ słoneczny. Ciekawie to obmyślili, przeleciało jej przez myśl. Uśmiechnęła się lekko, podziwiając kryształowy przedmiot, zachwycający w wykonaniu. Uznała, że ten, kto stoi za jego stworzeniem, musiał mieć niemały talent. Stop. Nie wierzyła, że to robota jednej pary rąk, w takim razie talent był podzielony na co najmniej kilka istnień. Podeszła powoli do środka pomieszczenia, jak na razie zupełnie ignorując fakt, że tuż obok wyrastają schody prowadzące na kolejne piętro. Może to przez intensywną, niemalże otumaniającą ją biel, która górowała nad wszystkim, co się tutaj mieści? Na dodatek przez światło lampionów, przez które Kasandra musiała początkowo przymrużyć oczy.
Z początku może i jej się to podobało, ale teraz miała dosyć. Znaleźć książkę i wyjść stąd, pomyślała i zamierzała wpleść plan w życie. Nie pomyślała nawet, że zadanie okaże się dość trudne. Kasandra wyznawała zasadę, że da się zrobić wszystko. Inną sprawą jest poziom trudności wraz z ilością przeszkód, które stoją na drodze realizacji. Jednak jeżeli tak jest, powolne kroczenie w drodze do sukcesu sprawia, iż czujemy, że żyjemy. W takim razie, ma to dwa plusy. Według Kasandry nie ma czegoś całkowicie czarnego oraz całkowicie białego. Czy miała rację?
Zaczęła przechadzać się pomiędzy i wzdłuż regałów. Dziwne, wciąż doskonale wiedziała, czego szuka. Jako osoba, której pierwszą lekturą były opasłe księgi przedstawiające najważniejsze (tyle że dość obszernie rozpisane) wydarzenia historyczne. Jaką konkretnie? Były dwie opcje: albo nie pamiętała, albo nie miała wybranego tytułu. Być może szukała rozbudowania jakiejś treści na temat tego, co ją najbardziej w historii pasjonuje? Robiła to dla siebie. Chciała być jeszcze bardziej świadomą otaczającego ją świata. Szukała rozrywki. A może jeszcze czegoś więcej?
Uporczywym wzrokiem wertowała po kolei wypisane na grzbietach książek tytuły. Zastanawiała się nad paroma z nich, jednak w tej samej chwili jej torba, odmawiając posłuszeństwa, spadła z jej ramienia, a parę dotychczas znajdujących się w niej przedmiotów potoczyło się po podłodze. Przeklęła w duchu, czym prędzej zbierając: telefon, tabakierkę, zeszyt i długopis, rozmyślając intensywnie ze strachem, że ktoś może tu być i usłyszał hałas wywołany tym niefortunnym wypadkiem. Włożyła wszystko z powrotem, ale w palcach miętosiła jedno: tabakierkę. Wzięła niuch jej zawartości, pociągnęła nosem i, przez wzgląd na nierzadko objawiającą się nerwicę, usiadła na podłodze i zaczęła wyciągać i wkładać wszystko do torby. Zrobiła tak kilka raz, a kiedy już uspokoiła się nieznacznie, zauważyła, że zeszyt pozostał poza jej ekwipunkiem. Spoglądała na niego uporczywym wzrokiem, aż w końcu wzięła go w objęcia własnych dłoni i przytuliła mocno do piersi, jakby ten gest miałby jej w czymś pomóc. Zazwyczaj dodawało to jej otuchy. Teraz było podobnie, ale skutek nie był aż tak wyrazisty, jak to było do tej pory. Sprawdziła jeszcze parę razy zawartość torby, siedząc na podłodze i niezupełnie zdając sobie sprawę z tego, że marnuje swój cenny czas. Ah, gdyby ktokolwiek zobaczył, co ta wyprawia, z całkowitą pewnością, zostałaby nieźle zbesztana. A Kasandra? Dalej pogłębiała się we własnej nerwicy, sprawdzając wszystko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.12.15 21:30  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
Mogłoby się wydawać, że Faustine po blisko tysiącu lat zamknięcia w otoczeniu książek będzie je nienawidzić ze szczerego serca.
Mimo to Księgozbiór pochłaniał jej umysł do tego stopnia, że nawet nie zauważyła, kiedy się do niego niemalże wprowadziła. Czuła się tu... wyjątkowo bezpiecznie. Tak, nawet ta uzależniona od skoków adrenaliny anielica potrzebowała czasem momentu wyciszenia i odespania cięższych dni. Ten właśnie do takich należał.
Jedna z naw, przekształcona w prowizoryczny pokój z kominkiem i fotelami. Idealna czytelnia dla zmęczonych aniołów, które chciałyby w spokoju przeczytać parę akapitów pisma i podnieść się na duchu. Bóg ich kocha. Bóg uczynił tak wiele dobrego, że nie mógłby ich opuścić, a już na pewno nie permanentnie.
Faustine siedziała właśnie pod wełnianym kocem z oryginałem poematu „Don Juan” lorda Byrona w ręku, popijając gorzką herbatę i delektując się spokojnym popołudniem.
Zapewne kompletnie nie zauważyłaby, że oprócz niej w Księgozbiorze ktoś się znajduje dopóty gość nie zacząłby jej nawoływać albo użyłby dzwoneczka stojącego przy planetarium. A jednak. Gdzieś w korytarzu nieopodal rozległ się rumor.

Och.
Herbata wylądowała na przodzie białej szaty, gdy oderwana od miłosnych perypetii Juana i Julii podskoczyła lekko przestraszona. Szybko opanowała swoje lekkie zażenowanie, po czym poklepała się po policzkach chcąc ukryć fakt, że delikatnie poróżowiała czytając „zakazaną” lekturę. Ach, gdyby ktoś odkrył co ona chowała po archiwach!
Ukryła książkę pod poduszką i szybko otarła mokry przód koszuli. W takie dni jak ten nawet nie zakładała gorsetu i krynoliny, ograniczając się do długiej, jasnej, kompletnie bezpłciowej sukni przewiązanej w pasie złotą szarfą.

A może to jakiś niegodziwiec?- Przemknęło przez jej śliczną blond główkę. Myślami wciąż zanurzona była w przerwanej lekturze.
Powinna uważać. Przyjdzie taki, zbałamuci, a potem opuści... Och. Na samą myśl o tym poczuła jak jej serce mocniej bije.
Może kiedyś napisaliby o niej taką powieść? Albo poemat. Albo jeszcze lepiej... Dramat. Przedstawialiby jej historię i miłosne rozterki w teatrach, nakręciliby... jak to się mówi... film. Może zagrałaby ją Greta Garbo albo Marlene Dietrich. Choć nie. Ich dusze już dawno są w domu Boga Ojca.
Poczuła lekkie uczucie bólu. Takie wspaniałe kobiety. A jednak, wciąż śmiertelne. No nic, taka kolej rzeczy.

Fasutine przez chwilę zapomniała po co przerwała czytanie.
Miała gościa. Odgoniła od siebie myśl o fikcyjnym niegodziwcu (który w jej wyobrażeniach zyskał już nawet imię sir Fredericco deGrudye. To brzmiało wystarczająco niegodziwie i pociągająco, prawda?). Zapewne jakaś zbłąkana odrodzona duszyczka zagubiła się w korytarzu. A może przysłani anioła służebnego po dokumenty? Ostatnio ciągle zbierali akta ludzkie. Sądy. Cóż za przerażająca i fascynująca sprawa. Powinna kiedyś wziąć udział w takim, może jej pozwolą...

Wyjrzała zza ściany. Pusto.
Westchnęła wręcz zasmucona, żegnając się raz na zawsze z wizją przystojnego sir Fredericca i ruszyła na poszukiwanie źródła dźwięku, nucąc pod nosem starą, zasłyszaną piosenkę.
Bodajże Stairway to Heaven.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.12.15 20:12  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
Interwencja MG~


Edeńskie ziemie z natury są przyjazne, nie znaczy to jednak, że wszystko działa tutaj bez krzty ingerencji kogoś, kto tego porządku pilnuje. Wchodzenie i przemieszczanie się po terenach takich jak zbiory ksiąg bez powiadomienia o tym specjalnych osób należy do przypadków, gdzie nawet anioły mogą pokazać swoją szorstką stronę.
Kiedy Kassandra przechadzała się wśród regałów, gdzieś z tyłu, z pewnej odległości rozległo się wołanie w jej kierunku.
- Proszę się zatrzymać! Kim pani jest i co robi pani w archiwach edeńskich? - Zapytał mężczyzna, który przy pasku trzymał gładką, drewnianą pałkę i ubrany był w szare szaty, coś pomiędzy mundurem, a luźnym odzieniem do spacerów.
Nie był jeszcze groźnie nastawiony, jednak jego ton był rozkazujący, a mina niewzruszona.
Zatrzymał się dwa metry od kobiety i oczekiwał na jej odpowiedź.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.15 13:32  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
Kasandrze udało się wygrać z natrętnymi myślami, dlatego sprawdziła zawartość torby jeszcze tylko raz. Skończywszy, niezwykle z siebie zadowolona, przewiesiła artefakt przez lewę ramię i powoli dźwignęła swoje ciało do góry. Było to niemałe wyzwanie, gdyż siedząc na podłodze w niezbyt wygodnej pozycji, czuła się cała obolała. Całe szczęście, udało jej się to. Czuła się niezwykle zadowolona. Ba – można było to zobaczyć nawet po jej wyrazie twarzy. Nawet nie pomyślała, że powinna się z tym kryć. Cóż, jeżeli ktoś zauważyłby kobietę, która zapewne bez większego powodu uśmiecha się sama do siebie, kobietę, która nie przebywa aktualnie w żadnym, chociażby najmniej możliwie licznym towarzystwie, ten ktoś mógłby uznać że gada sama ze sobą. Tylko tego jej brakowało. Żeby została posądzona o chorobę psychiczną. Czy udałoby jej się jakkolwiek wywinąć od takiej opinii? Wytłumaczyłaby oczywiście, o co chodzi, chociaż... czy zbędne wyjaśnienia nie pogłębiłyby jej w beznadziejności sytuacji? "Jestem z siebie zadowolona z tego i tego powodu" – po co się zbędnie tłumaczyć?
No po co?
Miała ważniejsze sprawy na głowie. A raczej sprawę. Znaleźć odpowiednią książkę i uciec gdzie pieprz rośnie. A raczej tam, gdzie będzie bezpieczna. Jednak czy było takie miejsce?
Chodziła między regałami, palcem przejeżdżając po grzbietach z wydrukowanymi nazwami utworów oraz nazwiskami ich twórców. Boże, jaka ona była głupia... nie pomyślała, że powinna najpierw znaleźć zakątek, gdzie znajduje się dany rodzaj literatury. Zamiast tego, chodziła od biblioteczki do biblioteczki, nie zważając, że w aktualnej chwili przygląda się... romansom. Wcześniej były to powieści przygodowe. Nic dziwnego, że nie mogła naleźć tego, czego pożąda. Gdyby stanęła, ostudziła na moment emocje i mocno zastanowiła się, doszłaby do dość oczywistego wniosku. Zaczęłaby szukać kartki z odpowiednim napisem, jakich wiele nad każdym regałem. Ale nie. Kasandra męczyła się, szperając  nieodpowiednim dziale. Po parunastu minutach nieustannego dreptania wokół ksiąg, poczuła się zmęczona. Ale nie dawała za wygraną. Musiała znaleźć to, po co tu przyszła. Nie może pozwolić sobie na żaden odpoczynek.
Przechodząc do kolejnych biblioteczek (tym razem była to poezja), usłyszała czyiś stanowczy głos. Kobieta stanęła na baczność, wyprężając się niczym struna. Bała się poruszyć, bała się wydać z siebie jakikolwiek dźwięk czując, że to pogrąży ją jeszcze bardziej. Tak, wiedziała. Wpadła, została złapana. Wiedziała, że nie powinna tutaj przebywać, nie bez zezwolenia, więc w końcu nastąpiło najgorsze. Usłyszawszy słowa, odwróciła się powoli w kierunku mężczyzny. Miał na sobie szare odzienie, wzrok wbity w jej osobę. Złapana na gorącym uczynku nie uczyniła żadnego kroku. Jedyne, co zrobiła, to odwrócenie się w kierunku, z którego dobiegał głos. Mężczyzna za to postąpił jeszcze kilka kroków i zatrzymał się w pewnej odległości. Bała się spojrzeć mu w oczy. Może obawiała się zobaczyć w nich coś przerażającego? Niewykluczone.
Nie potrafiła wydusić z siebie żadnego dźwięku, a przynajmniej nie początkowo. Ostudziwszy nieco emocje, otworzyła powoli usta, ale musiało minąć kilka kolejnych długich sekund, zanim, wydobył się z nich jakikolwiek dźwięk. W międzyczasie torba osunęła się z jej ramienia i upadła cicho na podłogę. A zeszyt? Zapomnieliśmy wspomnieć, że wciąż trzymała go w objęciach własnych ramion. Tkwił tak w jej rękach, jakby był jakimś skarbem (dla Kasandry był właśnie czymś takim). Ściskała go coraz mocniej. Może bała się, że go upuści? Że mężczyzna jej go wyrwie? Może po prostu chciała sobie dodać otuchy? Może, może... za dużo rozmyślasz, kobietko, zganiła siebie w duchu. Musiała oprzytomnieć. Czuła, że jeżeli nie odpowie na zadane jej pytania, czeka ją los jeszcze gorszy od tego, o którym myślała.
W końcu zdołała przemówić. Powoli i cichutko, nie mogła mieć więc pewności, że mężczyzna zrozumiał w pełni jej wypowiedź.
- J-ja? - tym razem wlepiła spojrzenie w niego oczy. Świdrowała wzrokiem jego osobę, chcąc pewnie coś wyczytać z jego spojrzenia oraz postawy – ot tak się tu przechadzam. - wyszczerzyła się sztucznie, nie myśląc, że prędzej ją to zgubi, niż pomoże – a to źle?
Durna idiotka, pomyślała, uderzając się lekko wierzchem dłoni w czoło, dając ujście własnej frustracji. To sprawiło, że zeszyt spadł na podłogę. Podniosła go pospiesznym ruchem, nie chowając go do torby. Wciąż ściskała go w bladych ramionach, tak, jak to było do tej pory.
Dopiero teraz zrozumiała sens własnych słów i mocno ich pożałowała. Tylko osoba naprawdę zdesperowana bądź kompletny idiota mógł być jego autorem. No, ale... nie zmieni przeszłości. Uznała, że mogłaby jeszcze zdołać uratować własną skórę, uznawszy jednak że może pogrążyć się jeszcze bardziej, nie powiedziała już nic. Wpatrywała się – tym razem tępo – w oblicze mężczyzny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.15 13:40  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
tu coś będzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.15 19:45  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
Znacie ten typ bibliotekarki, która zruga was za hałas spowodowany upuszczonym na ziemię ołówkiem? Faustine miała wystarczająco mocno wyczulony słuch, żeby natychmiast zlokalizować dwójkę gadatliwych osobników, którzy ośmielili się zakłócić ciszę.
Fakt, że jednym z nich był nad wyraz rosły anioł-strażnik, kompletnie nie przeszkodził anielicy w położeniu palca wskazującego na swoich ustach w charakterystycznym geście uciszenia.
- Shh... Nie wolno hałasować w archiwach.- Upomniała oboje szeptem, drugą ręką ujmując się pod bokiem. Uśmiechała się przy tym wyjątkowo... zaraźliwie, więc ciężko byłoby chować urazę za zwrócenie uwagi.
- Drogi Samsonie... Nazywasz się Samson nieprawdaż? Zdajesz mi się takim silnym i potężnym aniołem... Nie? Ach... Cóż. Nie mogę dać wiary, aby to dziecko mogło w jakikolwiek sposób zaszkodzić.
Ułożyła dłonie na ramionach dziewczyny, mrużąc zielone oczęta.
- Musi być tu nowa, skoro nie wie, że archiwa zazwyczaj są zamknięte... Mea culpa, musiałam nie zaryglować dziś drzwi. Nie należy jej straszyć, a nauczać. Tak jak nauczał nasz Ojciec.

Faustine nie potrafiłaby za żadne skarby odróżnić anioła od zwykłego człowieka. Nie każda z jej sióstr posiadała skrzydła, ostatnio wielu prawych otrzymało również szansę zaznania radości z życia w niebie jako odrodzeni.
Włamanie? Chęć kradzieży? Ani przez moment anielicy nie przeszło to przez myśl. Ot zapewne dziecko się zgubiło lub dopiero poznawało okolicę, w której przyjdzie jej spędzić resztę żyć. Nie należało jej straszyć. Blondynka zmarszczyła brwi wpatrując się niemalże oskarżycielsko w pałkę przy boku anioła. Gdyby nie wiedziała, że jej brat w wierze zapewne jest dobroduszną i cudownie łagodną istotą zapewne sama by się zlękła. Co dopiero taka młoda, nieświadoma anielskiej dobroci duszyczka.
- Zajmę się nią Samsonie. Odnajdziemy to czego potrzebuje. Może księgę psalmów, przyznasz, że nie ma nic piękniejszego do czytania pod wieczór.- Matczynym gestem pogłaskała ciemne włosy dziewczyny. Tyle było zła i niegodziwości na tym świecie.
Po cóż jeszcze dokładać strachu takim małym i zapewne okrutnie wrażliwym istotom?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.15 19:55  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
Anioł nie był w żadnym wypadku nastawiony wrogo, jego twardy głos był zapewne całkiem dlań normalnym i nawet gdy starał się szeptać, ten i tak roznosił się echem wśród regałów tworząc wrażenie niemalże złośliwego upominania. Nie był jednak skłonny, by szarpać się teraz z młodą kobietą, tym bardziej widząc jej niepokój i nerwowe ściskanie przedmiotu w dłoniach. Kiedy torba Kassandry opadła na ziemię, ten schylił się po nią i ostrożnie podał nieznajomej w międzyczasie wychwytując z boku przeciągłe uciszanie ich przez anielicę.
Kiedy odnalazł ją wzrokiem wśród licznych regałów, schylił lekko głowę ze skruchą i jeszcze mocniej starał się nie dudnić swym donośnym głosem. Najwyraźniej Faustine bezproblemowo go rozpoznała, w końcu mało kto mógł plątać się w tym miejscu, mieli się jakoś znać.
- Nie zrozumie mnie źle, moja droga. Księgozbiory są dostępne dla gości, jednak ich przepływ należy kontrolować i przede wszystkim zgłosić chęć takich odwiedzin jeszcze przed wejściem. - zwracał się częściowo do nadchodzącej anielicy, a częściowo do Kassandry. Kiedy jednak zakończył pierwsze zdanie, wzrok skierował już wyłącznie na tę drugą. - Nie jest moim celem ukarać Cię droga nieznajoma, jednak poproszę, byś wróciła ze mną do bram i tam podała swoje dane do wielkiej księgi wpisów, wraz z celem swej wizyty. Po tym, o ile cel nie będzie podejrzany, oddam Cię w ręce opiekunki księgozbioru.
Starał się być miły, ale musiał wykonywać swoje obowiązki dobrze. Nie było mowy, by bez niczego dał teraz odejść Kassandrze.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.15 11:52  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
Dziecko? Kasandra nieomal wybuchnęła śmiechem, ale, całe szczęście, udało jej się w odpowiedniej chwili ugryźć w język. Tego typu reakcja nie była na miejscu. Kto wie, być może, gdyby nie powstrzymała samej siebie przed śmiechem, pogrążyłaby się jeszcze bardziej.
Było ich trzech: Kasandra, tajemniczy mężczyzna (najwidoczniej jego zadaniem było dbać o porządek) oraz piękna kobieta o blond włosach której wygląd robił niemałe wrażenie na techniczce. Mogłaby godzinami przyglądać się tym zielonym oczom, których było tyle głębi! Musiała jednak przerwać podziwianie pięknej kobiety, kiedy ta ostrożnie położyła dłonie na ramionach Kasandry. Początkowo nie słuchała, co ta ma do powiedzenia, zachwycona subtelnością dłoni, które równie delikatnie ujmowały część ciała łowczyni. Jedyne, co do niej dotarło, to słowa "Nie należy jej straszyć, a nauczać. Tak jak nauczał nasz Ojciec. " Uznawszy od razu, że ta postanowiła trzymać jej stronę. Kasandra ujrzała w niej swoją wybawicielkę. Anielicę? Całkiem prawdopodobne.
Atmosfera była pełna napięcia, mimo kojącego tonu głosu blondynki. Panienka Ekiguchi patrzyła raz na jedną, raz na drugą osobę i nie wiedziała, w którą z tych postaci powinna wbić swój wzrok. Uznała, że musi go podzielić pomiędzy kobietę i mężczyznę. Po części nie chciało się jej w to wierzyć, ale z czasem zrozumiała. Anielica już na pewno była po jej stronie. Uśmiechnęła się radośnie w duchu. Dobrze, że w duchu... Gdyby wyszczerzyła swoją twarz, jej aktualni towarzysze mogliby pomyśleć sobie i niej nie wiadomo co.
Prawda, była szczęśliwa. Należy sobie więc wyobrazić, jak się czuła, kiedy blondynka wymówiła swoją – jak na tę chwilę ostatnią – kwestię. Ah, rzeczywiście wolała towarzystwo kobiety, niż mężczyzny, jednak kiedy pogłaskała Kasandrę po głowie, ostatnia poczuła lekkie zażenowanie. Ona traktowała ją jak jakieś dziecko, tymczasem jest u skraju młodości.
Podniósł jej torbę, a ona nawet nie podziękowała. Czym prędzej wyrwała artefakt z objęć jego dłoni, a że zrozumiała, iż zachowała się niezbyt taktownie, przeprosiła cichutko i piskliwie.
- Ah – powiedziała, zmieszana – nie wiedziałam. Naprawdę. I przepraszam. - Skwitowała to, mimo jej starań, bladym uśmiechem.
A spotkanie jak trwało, tak trwało i coś przeczuwała, że powoli dobiega końca, z czego była niezmiernie zadowolona. Niestety, miało się to już wkrótce zmienić. Mężczyzna najwidoczniej zamierzał ją spisać. Co mogła poradzić? Uciec? Nie zgodzić się? Każda z tych opcji miała chociażby odrobinkę absurdalności. Nie pozostało jej nic ponad to, żeby ruszyć za mężczyzną w obranym przez tego drugiego kierunku.
- Proszę prowadzić – odparła tonem o wiele głośniejszym i pewniejszym, niż to było wcześniej. - Oczywiście, powiem wszystko. Wyznam jak na spowiedzi. - spojrzała się w jego oczy. Kasandra rozmawiając, upodobała sobie utrzymanie kontaktu wzrokowego. - niech pan wie, że nie mam nic do ukrycia. - zdjęła spojrzenie, czując że nie było właściwym. Ponownie miała mętlik w głowie. Najbardziej obawiała się, że się zająknie, nie pokaże po sobie pewności siebie. Wtedy mogłaby być skończona – mężczyzna od razu uznałby, że kobieta łże. Musiała wyjaśnić jak najbardziej naturalnie istotę rzeczy. Że szukała książki. Kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw, jak powiadają. Dlatego postanowiła uciekać się do prawdy. Czekała tylko na rozkaz, na kiwnięcie głową, kiwnięcie palcem wskazującym. Chciała mieć to już za sobą.
Co prawda w chwilach podobnych tej aktualnej, nie powinna odchodzić myślami aż za daleko. Mogła przecież stracić pamięć! Włożyła zeszyt z długopisem do torby i czym prędzej wymierzyła sobie delikatnego policzka. Pomogło. Ba, było lepiej niż przy ściskaniu biednego, rozlatującego się dziennika, zniekształconego przez wepchnięty w niego długopis.Służy jej wiele lat, a nadal jest jakby pierwszej nowości. Najlepsze było jednak to, że ów przedmiot nie należał do drogiego wydatku.
Sekundy przemijały w niezwykle ślimaczym tempie. Wiedziała, że już za chwilę zostanie przesłuchana. Kasandra nie lubiła przesłuchań. Większość pytań jest krępujących, niewygodnych. Nierzadko wkraczają w strefy intymne. Kobieta wiedziała jednak, że to nie będą tego typu pytania. Te, które przed chwilą przytoczyliśmy, służą wywiadom, nie przesłuchaniom. Obie te formy rozmowy są sobie nieco podobne, ale na pewno nie identyczne. Czekała na pytania. Czekała, aż wyjaśni prawdę. Wiedziała, że tylko ta może ją wyzwolić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.15 0:44  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
Dziewczyna nie przeszła przez bramę? Ach, nic dziwnego, że mają gości z zastępu.
Wciąż uśmiechając się ciepło, założyła kosmyk włosów za ucho, po czym delikatnie poklepała dziewczynę po ramieniu, chcąc dodać jej otuchy.
Cóż. Jakby nie patrzeć każdy człowiek, żywy lub nie, był dla niej niczym dziecko. Faustine nie bez powodu buntowała się przeciw pytaniu kobiet o wiek i burczała za każdym razem w odpowiedzi coś w stylu „och, cóż za brak elegancji i prostackie maniery!”. Do tego dochodziło obrażone rozłożenie koronkowego wachlarza i nerwowe potupywanie trzewiczkiem.
- Poszukiwanie Pana w pismach i czytanie o Jego dobroci nigdy nie jest podejrzane, mój drogi... A nie wierzę, by ludzie mieli w sobie tyle zła, żeby chcieli zaszkodzić księgom. Są istotami, które Ojciec stworzył na swoje podobieństwo. Nie ma niczego piękniejszego od nich.- Przymknęła oczy odszukując w myślach co mogłoby zainteresować panienkę. Może list do Koryntian? Z przyjemnością Faustine jej go przetłumaczy lub pomoże zrozumieć.
Ludzie potrzebowali w tych ciężkich czasach ukojenia i świadomości, że kiedyś bywało równie ciężko, ale Bóg Ojciec czuwał. I czuwa nadal.
Przechyliła głowę wyrwana z rozmyślań nad stanem księgozbioru.
- Nie będę do tego potrzebna, prawda? Nie zatrzymujcie jej przy księdze zbyt długo, jeszcze się rozmyśli.- Faustine nie ukrywała, że brakowało jej tu towarzystwa. Ileż można siedzieć samej wśród zmarłych poetów i pieśniarzy?
Odłożyła w myślach plany na wieczorną przechadzkę poza las Edenu. Było miejsce, które pociągało ją aktualnie o wiele bardziej niż Desperacja. Szeptane rozmowy pomiędzy aniołami mówiły o więźniach przetrzymywanych pod katedrą. Biedne, zagubione dusze. Zapewne nie zaznały kojącego słowa od dawna. Anioły z zastępów potrafiły być tak... tak poważne, po części nawet okrutne, gdy wypełniały swoją pracę.
Zaniesie im parę ksiąg, poczyta jeśli nie potrafią. Może coś ziemskiego? Może wpierw powinna pójść i zapytać czego chcieliby posłuchać. Albo po prostu weźmie parę różnych tekstów. Nawet... nawet może „Fausta”? Albo wyciągnie „Ballady i romanse” spod obluzowanej deski  w dziale proroctw starego testamentu. Oczywiście weźmie też modlitewnik, gdyby chcieli się pomodlić, ale... Gdyby ona siedziała w więzieniu otrzymanie modlitewnika raczej kojarzyłoby się jej ze śmiercią. A przecież... Więźniowie na pewno byli tam przez przypadek. Po prostu Anioły nie wiedzą co robić. Tak. Na pewno wszyscy ci ludzie byli niewinni w obliczu prawa Niebios. Nie mogło być inaczej.

Odpłynęła w świat swoich przemyśleń i raczej już nie zauważyła jeśli dziewczyna z aniołem opuścili księgozbiór.
Zamiast tego odwróciła się w stronę regałów, zastanawiając się co mogłaby ciekawego dać tym wszystkim zbłąkanym duszyczkom.
Zwłaszcza Kassandrze. Uzbiera dla niej stosik. A może dziewczyna już ma jakąś książkę, którą pragnie przeczytać?
Zapyta jak wróci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.15 19:34  •  Archiwa Edeńskie Empty Re: Archiwa Edeńskie
Strażnik miał zamiar już iść, prowadząc przed sobą kobietę, jednak zatrzymał się znowu na moment, by wysłuchać do końca słów opiekunki księgozbioru. Nie mógł się z nie zgodzić, jednak archiwa te kryły nie tylko lektury pełne boskich nauk, ale także informacje, które w złych rękach mogłoby zostać źle użyte. Poza tym, tradycja nakazywała wpisu do księgi, a kto ma pilnować starych zasad, jeżeli nie długowieczne anioły?
- Proszę się nie obawiać, wpisu może dokonać pani własnoręcznie, wypełniając danymi, które uważa pani za słuszne. - Powiedział do Kassandy chcąc dodać jej otuchy anioł. Gestem ręki wskazywał jej drogę. Po chwili byli już blisko wielkiego wejścia i małego stolika, przy którym siedział inny anioł w podobnych szatach, a przy samej księdze drobna anielica w okularach i uczesanych skromnie na bok włosach.
- Gość? Proszę o wpis. - Powiedziała automatycznie i podała łowczyni pióro. Uśmiechnęła się ciepło, lecz nie dało się oprzeć wrażeniu, że jest nieco zmęczona swoją pracą. Długim palcem wskazała pierwsze wolne miejsce, pod wpisami innych gości.
Cała trójka oczekiwała na to, aż poproszona kobieta uzupełni dane w księdze, na starych i pożółkłych stronicach wielkiego dzieła w skórzanej oprawie.

// Napisz, co dokładnie twoja postać tam wpisała.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach