Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 02.02.16 11:14  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Nie wiedziała, ile czasu minęło: minuta, dziesięć minut, godzinę a może cała wieczność? Wszystko mogło być możliwe. Podobnie jak to, że wyjdzie stąd bez żadnego szwanku, chociaż z każdą kolejną chwilą zaczynała w to powątpiewać. Jedyne, czym mogła się cieszyć, to zapach kurzu i stronic wielu książek. Im starsza księga, tym przyjemniejsza woń. Kasandra usiadła na ziemi, a oparłszy się o przewalony regał, wyprostowała zmęczone nogi i wymasowała kolana, które były w podobnym stanie. Mogła trochę odpocząć, ale była osobą obiektywną i zdawała sobie sprawę, że to, co się odwlecze, to nie uciecze, że po jakimś czasie będzie zmuszona wymyślić jakiś plan działania. Rozejrzała się wokoło (nie wstając) i uznała, że przed nią sporo czasu główkowania.
Siedziała, nieświadoma następującego niebawem zagrożenia. Ze szczytu powalonego regału spadła książka, prosto na jej głowę, by odbić się od niej i znaleźć się na podłodze, otwierając na przypadkowej stronie. Kasandra wstała, uważała że to nie przypadek, że tekst wypełniający stronicę coś jej wywróży. Pochyliwszy się nad zbiorem liter, przeczytała:
"uważaj, co może nastąpić w każdej chwili".
Nie zdążyła uczynić kolejnego kroku. Na jej głowę spadła kolejna książka, tak samo upadając na ziemię, tym razem jednak księga nie otworzyła się. Gruba, wysłużona okładka jakby chroniła własną treść przed ciekawskim spojrzeniem Kasandry. Potarła obolałe miejsce tuż na szczycie czaszki, a wtedy spadła kolejna... nie, kolejne książki. Była ich cała lawina, która już wkrótce unieruchomiła Kasandrę, nie dając jej nadziei na szybki ratunek. Z człowieka zmieniła się w nieruchomy obiekt, trochę jak w animacji pewnego Polaka, animacji o nazwie "Katedra".
Mogło się zdawać, że lawina spadających pozycji książkowych nie ma końca. Próbowała wstać ponownie, ale jej próba nie powiodła się. Uff, pomyślała, myśląc że wszystkie książki, które miały spaść, spadły. Myliła się. Po krótkiej przerwie książki zaczęły na nowo spadać na Kasandrę, tym razem nie tylko na głowę. Po jakimś czasie nie mogła uczynić żadnego, po prostu żadnego gestu.
Była zrozpaczona. Nie widziała szansy na szybki ratunek, o ile w ogóle można mówić o jakimkolwiek ratunku. Pomodliła się (co nie było do niej podobne) w duchu, czyniąc znak krzyża. Łomatko, co ja w ogóle robię?! – zastanawiała się i uderzyła się lekko dłonią w czoło, dając ujście swojej frustracji. No ale co mogła zrobić? Co uczynić? Musiała szukać ratunku w każdym pomyśle, jaki tylko przyszedł do jej umysłu. Kto wie, może znajdzie w którymś wybawienie? Niewykluczone. Co jak co, ale była tak zdesperowana, że czuła w sobie gotowość do wszystkiego. No dobra... prawie wszystkiego. Rozejrzała się uważnie po całym tym bałaganie i pomyślała, że przede wszystkim musi się uspokoić. Opanować. Nie mogła działać, mając w głowie chaos. Nie było to jednak takie łatwe... Dotarło do niej również to, że bez pomocy kogoś z zewnątrz będzie to jeszcze trudniejsze. Przypomniała sobie opiekunkę księgozbioru. Zapamiętała ją jako dobrą duszę, przyjazną i – na pewno – pomocną.
Ah, gdyby miała moc telepatii... jej problem zniknąłby już dawno. Ale była zwyczajnym człowiekiem, konkretyzując – łowczynią, co prawda zdolną, ale zdolną tylko w sprawach przyziemnych. Powinna się zastanowić, w jaki sposób wykorzystać to, co umie, to, co wie, by pomóc samej sobie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.16 21:06  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Chodź do biblioteki mówili.
Będzie fajnie mówili. Bo cóż złego może się dziać w bibliotece prawda?
Inna sprawa, kiedy jakaś nie-boska moc sprawi, że z nieba spadnie deszcz słów, obłożonych skórami i drewnianymi zakładkami. No cóż. Zdobywanie wiedzy boli.
Czasem nawet dosłownie.
Faustine rozmasowała obolałe palce. Przekładanie ksiąg wcale nie było zajęciem jej marzeń, bez względu na to co wszystkim aniołom mogło się zdawać. Zadarła rękawy sukni, siląc się na walkę z regałem. Zaparła się trzewiczkami, napierając na drewnianą konstrukcję. Zgrzytnęło i po chwili zdołała przestawić go pod ścianę, odgruzowując przy okazji dalszą drogę.
Faustine 1:0 Księgozbiór.

- Hej ho!- Krzyknęła w ciemną przestrzeń, gdzieś pomiędzy książkami, w której powinna znajdować się ta ludzka dziewczyna.- Żyjesz jeszcze?!
Uprzejme pytanie, choć nieco nietrafione jeśli chodzi o okoliczności.
A co jeśli nie żyła? Faustine poczuła dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Już dawno nie widziała żadnego martwego człowieka. Strasznie okropna sprawa. Tak jak na przykład, kiedy zabijali tę uroczą Marię Antoninę. Strasznie ją polubiła, a tu ciach i głowa przyjaciółki spada do koszyczka. A fe. Umierać należało pięknie, na przykład z miłości!
Ach, gdyby dla niej ktoś umarł z miłości... Znaczy zapewne by umarł, gdyby Sheba się dowiedział, że ktoś postanowił zakochać się w Faustine, ale to i tak byłoby takie romantyczne! Stanęliby do pojedynku i biedna nie mogłaby się zdecydować komu z nich życzyć powodzenia, komu ofiarować swoją wstążkę (oczywiście, że Shebie, ale nie mogłaby przecież tak skrzywdzić ów drugiego młodzieńca, nieprawdaż?)
Westchnęła rozmarzona przytulając do siebie książkę.
Chwila minęła nim anielica przypomniała sobie o zasypanej gdzieś towarzyszce tego padołu niedoli i ponowiła próbę dokopania się.
Mówiąc prościej... po prostu wlazła pomiędzy dwa zawalone regały, potykając się i przekładając książki. Całe szczęście, że to nie były żadne magiczne teksty! Byłoby zabawnie, gdyby część z tych tomów ożyła i próbowała je podszczypać. W jakim języku porozumiewałyby się takie książki? W takim jakie je napisano? A może miałyby jakiś swój dialekt? Epicki, dramatyczny, esejowy...
Zaśmiała się cicho na samą myśl o czymś tak dziwacznym i ponownie zawołała:
- Żyjesz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.02.16 14:39  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Czy jej się przesłyszało? Czy oby na pewno usłyszała to, co usłyszała? Mogło jej się wydawać, chociaż samej Kasandrze nie wydawało się, żeby postradała zmysły. A może było wręcz odwrotnie? Być może nawet nie zauważyła, kiedy oszalała, a o szaleństwo nietrudno w tych okolicznościach.
- Hej Ho! Żyjesz jeszcze?!
Początkowo nie wiedziała, co odpowiedzieć. Może naprawdę powątpiewała w realność usłyszanych słów? Musiało minąć jeszcze parę następnych chwil, aż zrozumiała, że głos był realny, nie należał do wytworów jej własnego umysłu. W sumie, po raz pierwszy powątpiewała w swoje zdrowie psychiczne, jednak po chwili zmieniła zdanie, uznając że wypowiedziane słowa należą do opiekunki księgozbioru. Przeczucie? Intuicja? Na pewno coś na wzór tych dwóch rzeczy.
Czy Kasandra mogła czuć się komfortowo? Zdecydowanie nie. Co z tego, że czuła przyjemną woń kurzu w pomieszaniu z wonią wydzielaną przez stare stronice wiecznych ksiąg? Co z tego, że miała tutaj ciszę i spokój? Poczucie zagrożenia niszczyło wszystko. No dobra – prawie wszystko, jednak można tu zdecydowanie mówić o przewadze negatywnych odczuć nad tymi pozytywnymi. Musi czym prędzej znaleźć jakiejś wyjście z tej niezbyt komfortowej sytuacji. Przecież nie zamierzała spędzić tutaj reszty swojego życia! Nieważne, że podobały jej się te zapachy, które, idąc w parze z niezbyt dobrym oświetleniem, sprawiały, że nie było tak źle. Jeszcze. Tak, nie było jeszcze aż tak źle. Mimo tego, czuła że musi się stąd wydostać. O, chociażby po to, by przeżyć w swoim życiu jeszcze wiele. Jeszcze nie raz i nie dwa razy ujrzeć wschód, zachód słońca, spadające płatki śniegu, poczuć wiatr we włosach oraz luźnych częściach odzienia. Przede wszystkim jednak na twarzy. Ah, to cudowne uczucie, nie mogła zaprzeczyć. Szkoda tylko, że zapomniała już, jak to jest, kiedy wiatr koncentruje się na jej policzkach, przyprawiając je o delikatne rumieńce, które bynajmniej nie odejmowały jej uroku. Sprawiały, że wyglądała nie tylko uroczo. Sprawiały, że wyglądała zdrowo.
- Jestem tutaj! - krzyknęła, ale odpowiedziała jej cisza. Nie mogła wiedzieć, czy została usłyszana. Powoli zaczynała tracić nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek ujrzy, mieniący się nad horyzontem, wschód bądź zachód słońca. Usiadła i skryła twarz w dłoniach i załkała cichutko. Czuła się przegrana, ale poczucie przegranej już wkrótce zwolniło miejsce nadziei. Przecież... ile razy była już w sytuacji, która z pozoru wydawała jej się być taką bez ratunku? Wiele razy. Naprawdę wiele. Nie mogła jednak o tym wiedzieć, a raczej pamiętać, ze względów dość oczywistych.
Uznała, że poczeka. Od czasu do czasu da jakiś sygnał, ale główną metodą na wyjście z sytuacji, przynajmniej teraz, było oczekiwanie. Mówi się, że czas leczy rany. Teraz powiedzielibyśmy, że czas naprawi wszystko.
- Halo! Jestem tutaj! - spróbowała jeszcze raz. I tym razem odpowiedziała jej cisza. Cisza, która w każdej chwili może przeobrazić się w nawoływanie tej uroczej opiekunki księgozbioru... albo kogoś zupełnie innego. Nieważne, kto, ważne, kiedy. Westchnęła głęboko i usiadła na ziemi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.16 21:58  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Gdzieś pomiędzy regałami utworzył się przeraźliwie wąski tunel, w którym zapewne królowały koty z kurzu. Gdyby to był film zapewne spomiędzy kartek w księgach zaczęłyby wypełzywać przeróżne mary i bestie.
Kto wie co na końcu tak strasznego i ciemnego tunelu może się znajdować?
Faustine poczuła dreszcz ciekawości. Może jakiś mityczny potwór, albo smok zrzucający gwiazdy swym przeraźliwym ogonem? Albo po prostu mała, zagubiona dziewczynka, która przyszła do księgozbioru poczytać o czasach, w których świat był jeszcze piękny i normalny.
Usłyszała cichutki głos, gdzieś spod sterty proroctw nowego tysiąclecia.
Nie ma co, musiała tam wleźć i odnaleźć tą biedną istotkę.
- Odsiecz nadciąga.- Rzuciła w przestrzeń, zadzierając swoją sukienkę, aby przypadkiem nie zahaczyła o jakieś ciężkie tomiszcza i nie pociągnęła jej na samo dno, gdzie umarłaby otoczona świętymi książkami.
Napisaliby jej na grobowcu „ugięła się pod siłą wiary”. Dosłownie.
Trzymając pod jedną pachą fałdy materiału, a drugą macając po grząskich ściankach tunelu przeprawiała się niczym w filmie przygodowym o himalaistach. Czy ona również mogłaby się stać bohaterką takiej przeprawy?
W momencie, w którym przypomniała sobie jak jeden taki człowiek złamał nogę podczas upadku do szczeliny górskiej, uderzyła kolanem w jakieś ciężkie tomiszcze.
Jej cichy jęk bólu na pewno dotarł do uszu Kassandy. Zresztą… bardzo szybko jak na otaczające ich warunki ona sama dotarła do dziewczyny.
- Żyjesz! Jak cudownie, już się zaczęłam martwić.- Westchnęła natychmiast zarzucając jej entuzjastycznie ręce na szyję i całując w oba blade policzki.
I tak siedziały, zawalone książkami, w strefie, w której panowanie już dawno przejęła republika federalna roztoczy. – Idąc po ciebie znalazłam książkę, o którą prosiłaś. To naprawdę ciekawa książka. Pełna miłości i niesamowitych opisów. Bardzo dużo czasu spędzałam na ziemi, kiedy mi jeszcze na to pozwalano. Odkąd Bóg pojechał na wakacje nie chcą mnie stąd wypuszczać. Swoją drogą nie dziwię mu się. Każdy kiedyś potrzebuje wakacji. Jak tam teraz jest? Zwykle wymykam się w nocy, więc niewiele widzę.
Gdyby przez książki docierało światło z korytarza łowczyni mogłaby zauważyć, że anielica uśmiecha się ciepło, odgarniając z niej co cięższe pisma.
Faustine przezornie rozłożyła też skrzydła, układając je tak, aby osłonić w razie czego głowę gościa, gdyby przesunęła nieodpowiednią książkę i wszystko runęło.
- Całkiem tu przyjemnie, prawda? O ile nie bierzemy pod uwagę faktu, że się tu podusimy jeśli zostaniemy nieco dłużej… Ale zawsze uważałam, że śmierć w tak emocjonujących warunkach jest czymś wybitnie zasłużonym.- Zagadała, próbując wymacać ręką jak duża warstwa znajduje się nad nimi.- Nie jest źle, wydostaniemy się stąd same, choć osobiście zawsze preferowałam opcję, w której mój rycerz przyjeżdża na białym rumaku, wyciąga mnie z opałów, a potem głosem pełnym miłości mówi „dlaczego zawsze ty musisz się wpakować w największe bagno, co Faustine?”. A ty? Masz jakiegoś rycerza tam na ziemi?
Trajkotała, próbując w najbezpieczniejszy z możliwych sposobów rozgarnąć nieco książki tuż nad ich głowami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.02.16 17:16  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Początkowo Kasandra nie wiedziała, jak zareagować. Co powiedzieć, jaki krok uczynić, wydawało jej się, że cokolwiek nie powie, cokolwiek nie zrobi, nic nie będzie adekwatne do zaistniałej sytuacji. Oszołomiona, odwzajemniła uścisk.
Opiekunka księgozbioru wspominała coś o pozycji książkowej, o którą podobno Kasandra ją prosiła. Tyle że... Ekiguchi za żadne skarby nie mogła sobie czegoś takiego przypomnieć. Powodów mogło być sporo. Naprawdę wiele, ale Kasandra nie chciała sobie tym zaprzątać głowy. Bo czy oby na pewno było to aż tak istotne? Raczej nie. No właśnie. Jedyne, co mogła teraz zrobić, to odwzajemnić uścisk, w którym Kasandra zawarła wszystkie pozytywne uczucia, jakimi obdarzała Faustine. W końcu opiekunka księgozbioru w pełni na to zasługiwała. Tryskała od niej jakaś dziwnie przyjazna aura, która sprawiała, że Kasandra czuła się swobodnie w jej towarzystwie. W sumie, mogła tak trwać i trwać, ba, co więcej – była gotowa trwać w tym towarzystwie jak najdłużej do tego stopnia, żeby zaprzyjaźnić się z Faustine. Jak na chwilę obecną, było to jej największe pragnienie, i liczyła na to, że uda jej się zawrzeć bliższy kontakt z tą istotą.
Cieszę się, że się znalazłyśmy – puściła jej oczko i ponownie przytuliła, tym razem mocniej, dłużej, z większym uczuciem, w uścisku zawarła całą sympatię, jaką darzyła Faustine. W sumie, nie wiedziała nawet, skąd tyle pozytywnych uczuć względem tej istotki, była to sympatia bezinteresowna, nie poparta żadnym znaczącym argumentem. - bardzo się cieszę – przywołała na swoje oblicze szeroki uśmiech, najszerszy, na jaki tylko było ją stać – jakiś pomysł, co teraz powinnyśmy zrobić? - spytała, podnosząc znacząco lewą brew do góry.
Nagle poczuła się bardzo zmęczona. Senność sprawiła, że, oparłszy się o ścianę, osunęła się powoli na podłogę i mało brakowało, żeby usnęła. Do tego – całe szczęście – nie doszło, gdyż Kasandra wymierzyła sobie lekki policzek, który ożywił ją i otrzeźwił i sprawił, że była w stanie dalej rozmawiać ze swoją towarzyszką, ba, była nawet zdolna i gotowa, by opracować, razem z nią, jakiś sensowny plan działania.
Ostatnie pytanie nieco wytrąciło Kasandrę z równowagi. Spojrzała na Faustine jak na wariatkę, co już wkrótce uległo zmianie i odpowiedziała jej z normalną tonacją głosu.
- Niestety, nie mam... - spojrzała wymownie w jej oczy, jakby czegoś się w nich doszukiwała. - ...a ty? Jak to wygląda u ciebie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.02.16 17:53  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
- Mam… Miałam… W sumie nie widziałam go tylko od ponad tysiąca lat i nie mam pojęcia czy jeszcze żyje… ale to chyba niczego nie zmienia, prawda?- Przerwała na chwilę pracę, aby podrapać się po policzku. Czy fakt, że nie widzieli się tak dawno sprawiał, że powinna była, zaraz, jak to się mówiło… zmienić status związku na „to skomplikowane”?
Lodowaty dreszcz przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa.
A co jeśli Sheba znalazł sobie jakąś nową oblubienicę?
Wtedy się jej pozbędziemy.- Podszepnął mały diabełek siedzący na faustynkowym ramieniu.- Poczekamy aż zaśnie na dłuższy czas, a potem obudzi się w twoich ramionach i przekonamy go, że tamta latawica była jedynie jego sennym koszmarem.
Przeraziła się na samą myśl takiego scenariusza. Przecież nie mogłaby skrzywdzić Bogu Ducha winnej kobiety, tylko dlatego, że zakochała się w kimś tak cudownym jak jej Sheba prawda? Po prostu by jej wyperswadowała, że ma na niego monopol od ponad tysiąca lat i bardzo grzecznie by ją poprosiła o odsunięcie się, albo wyjazd na inną część globu.
A potem byśmy ją spalili! Na stosie! Jak czarownicę, którą na pewno jest, skoro targnęła się na cudzego chłopaka!

Skoro perswazja słownie by nie zadziałała to tak, wówczas nie byłoby innego wyboru jak tylko spalić ostatnią wiedźmę.
- Ale jeśli żyje to tak. Tylko, że z tego co pamiętam nigdy nie miał białego rumaka. Ani nie był rycerzem. Był raczej typem, którego nie chciałoby się spotkać w ciemnej uliczce. Ale… czułam się przy nim bezpiecznie. Kocham go i go kiedyś odnajdę.- Stwierdziła zupełnie jakby to było coś całkowicie normalnego - szukanie faceta po tysiącu lat rozłąki. Wróciła do przesuwania książek. Warstwa nad nimi powoli się zmniejszała.
W końcu, po dość dłuższym czasie mozolnego pozbywania się większych woluminów zatrzymała się.
- Mamy nad sobą pergaminy. Zasypią nas, ale nie powinno przesadnie boleć. Gotowa?
W sumie nie czekając na odpowiedź, zacisnęła mocno palce obu dłoni na grzbiecie ogromnego atlasu gwiazd, który niczym strop podtrzymywał warstwę papirusów. Usłyszały tylko dźwięk osypujących się dziesiątek ciasno zwiniętych rulonów i po chwili minimalny dopływ światła zniknął.

Faustine odrzuciła obojętnie atlas, wygrzebując się na powierzchnię. Zaraz potem wyciągnęła spod tej całej lawiny Kassandrę.
Usiadła zdyszana i poczochrana na stercie książek. Jak okiem sięgnąć cała podłoga była w starych, cennych woluminach.
- Czeka mnie sporo sprzątania.- Westchnęła, po czym natychmiast się rozchmurzyła na nowo.- Ale to nic! Już dawno chciałam posprawdzać co tu mamy. Posiedzę parę dni nad tym i wszystko będzie jak dawniej. Może chciałabyś się napić herbaty? Czytelnia nie została zdemolowana, z tego co widziałam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.16 14:12  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Co mogła o tym pomyśleć? Wszystko. Dosłownie wszystko. Jak na tę chwilę, sympatia względem Faustine rosła w swej sile i nie można było się temu dziwić. Była jej wdzięczna. Za co? Za całokształt. Za ofiarowaną pomoc, za pozytywne nastawienie, za... oj, można by tu długo wymieniać, ale – co dziwne – Kasandra zapomniała większości powodów. Po prostu wypadły jej z głowy. Jedyne, co teraz mogła zrobić, to uśmiechnąć się do niej szczerym, pełnym sympatii uśmiechem. Przez jakiś czas nie wykonywała żadnych znaczących ruchów, ale – całe szczęście – po jakimś czasie zrozumiała, że nie pomaga, więc przyłączyła się do odgarniania książek. Przed oczami przelatywały jej różnorakie tytuły. Księgi naukowe, tomiki poezji, beletrystyka... oh, sporo tego. Większości tytułów Kasandra nie widziała nigdy, to jej pierwsze spotkanie z tymi książkami. Kiedyś musi być ten pierwszy raz, pocieszała się w duchu, tłumacząc sobie, że w niewiedzy nie ma nic złego, człowiek uczy się całe życie i nie powinniśmy wstydzić się braków w znajomości czegokolwiek. Do owego "czegokolwiek" należy dopisać książki. Kasandra zawsze darzyła je szczególnym szacunkiem i to pewnie dlatego czytała tak chętnie. Obojętnie co, po prostu lubowała się w poznawaniu świata za pomocą magii słów, wyrazów, liter.
- Gotowa – skinęła wyraźnie głową – gotowa na wszystko, cokolwiek wymyślisz. - posłała jej lekki uśmiech – obyśmy tylko wyszły z tego bez szwanku.
Kiedy Kasandra odzyskała możliwość większej swobody ruchów, rzuciła się Faustine na szyję i złożyła na jej policzku soczystego buziaka. Boże, co ja wyprawiam?!, pomyślała i od razu pożałowała tak śmiałego czynu.
- Wybacz – wbiła wzrok w swoje, okryte obuwiem, stopy. - wybacz, zareagowałam zbyt śmiało. - zdobyła się na odwagę i uniosła wzrok ponownie, ponownie zaczynając przyglądać się swojej towarzyszce. Żeby poprawić atmosferę, uśmiechnęła się do niej. Nie szeroko. Leciutko, lekko, z pewną dozą zmysłu. - A herbaty chętnie się napiję – teraz spoglądała na nią bardziej śmiało, niż to było do tej pory. - Tylko proszę, owocową i bez cukru. Wiesz, nienawidzę słodkiej herbaty. Na dodatek toleruję tylko te owocowe, szczególną czcią darzę te dość kwaśne, aż skręca przy pierwszym łyku. - dopiero teraz zrozumiała sens własnych słów i uderzyła się lekko otwartą dłonią w czoło. Nie powinna być aż tak śmiała. No cóż, trudno, czasu nie cofnie, a jak będzie się poprawiać, wyjdzie w jej oczach jeszcze gorzej. Tak przynajmniej uważała. A jak było naprawdę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.16 22:30  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Och!
Nie spodziewała się pocałunku w policzek. To było takie… niecodzienne, w bezpłciowej anielskiej rzeczywistości. Aczkolwiek niespodziewanie ludzkie i miłe. Od razu przypominało jej czasy, gdy świat był jeszcze ciepłym miejscem.
Ułożyła dłoń na swoim policzku, uśmiechając się jeszcze łagodniej i promienniej.
- Nie obiecuję wyjścia bez szwanku. Sama widzisz, nawet książki nas atakowały.- Perlisty śmiech odbił się echem, zduszonym nieco przez porozrzucane woluminy.- Owocowa, bez cukru. Tak jest. Jak to się mówi… Gość w dom, Bóg w dom. Co prawda, Wszechojciec nas tymczasowo opuścił, ale to wcale nie oznacza, że coś się zmienia. O co to to nie!
Zgarnęła blond włosy na ramię, nerwowo przeczesując je palcami, zupełnie jakby wspomnienie ucieczki Boga było czymś zakazanym. O tym się nie mówiło w towarzystwie. A już zwłaszcza, gdy owo towarzystwo pochodziło z najbardziej pokrzywdzonej części wszechświata, jaką była Ziemia.

Pociągnęła ją za rękę w stronę nieruszonej czytelni, enklawy spokoju w tym szalonym świecie książek.
- Usiądź moja droga, usiądź.- Niemalże siłą usadziła nową przyjaciółkę w fotelu, zaparzając w porcelanowym czajniczku. Podstawiła naczynie na stolik, odsuwając jednocześnie zniszczony złoty zegarek.- Filiżanka… Gdzie ja mam jakąś filiżankę…
Rozejrzała się za ostatnią filiżanką jaka została z jej kompletu. Pech chciał, że wzięła je do więzienia i niestety nie wróciły one w całości.
W końcu jednak ciepła herbata znalazła się w czarce, a przyjemny owocowy zapach rozszedł się po pomieszczeniu.
- Więc… Czym się zajmujesz na ziemi? Opowiedz mi, jak tam teraz jest… Tak dawno nie byłam.- Splotła dłonie przed sobą, zapadając się w fotelu naprzeciw.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.16 12:57  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Zanim Faustine zabrała głos, Kasandra pomyślała, że powinna odpuścić sobie tę całą kwestię o herbacie. Dostała palec, a wzięła całą rękę, chociaż nie mogła być pewna, czy to szło tak, czy nieco inaczej. W sumie, nieważne. Faustine była naprawdę kimś dobrym. Kasandra niewiele razy miała okazję spotkania kogoś podobnego. A tu proszę, na dodatek powinna wziąć dla siebie z tego spotkania jak najwięcej, korzystać z tego przenikającego ją całą ciepła, idącego bezpośrednio od towarzyszki.
Właściwie, w ostatnim czasie zrobiła dość sporo jak na tak mały odstęp czasu głupich rzeczy. W większości przypadków na początku mocno żałowała, ale bywało i tak, że zrozumiała potem, iż w istocie rzeczy nic złego się nie stało. A przynajmniej nie bardzo złego. Kasandra wtopiła swój wzrok w piękne oczy Faustine i ponownie wypróbowała jeden z uśmiechów, jeden z tych, jakie miała w zanadrzu, jakimi dysponowała o niemalże każdej porze dnia i nocy. To naprawdę przydatna umiejętność, chociaż przydałaby się jeszcze jedna, która szłaby z nią w parze – umiejętność wczucia się w daną sytuację. Co prawda to prawda, uśmiech nie zawsze był czymś adekwatnym do, przykładowo, stanu ducha, rodzaju wypowiedzianych słów... oj, można tak wymieniać. Może nie w nieskończoność, ale za to z całą pewnością długo. Nieskończoność była słowem, które napawało Kasandrę grozą. Trwać już na zawsze w jednym stanie. Trwać już na zawsze w tym samym świecie. Nie chodziło tutaj tylko o monotonię. Miała na myśli również wiele innych powodów. Po chwili otrząsnęła się z zamyślenia, z niezbyt przyjemnych wizji, przypominając sobie, gdzie się znajduje. W jakim jest towarzystwie. Powróciła do realnego świata i czym prędzej do jej nozdrzy uderzył piękny aromat starych ksiąg. To sprawiło, że oprzytomniała do reszty.
Jedno ją zdziwiło. Zazwyczaj, kiedy ocknie się po podróży po świecie marzeń, wyobrażeń, fantazji, jej choroba, neurologiczne schorzenie, ponownie dawało o sobie znać. A tu proszę. Okazało się po jakimś czasie, że pamięta wszystko. Dosłownie wszystko. Kasandra westchnęła z ulgą i po raz kolejny uznała, że musi zająć się rozmową z Faustine. Może... nie tylko rozmową? Czas pokaże. Czyny i słowa pewnych dwóch kobiet mają na to największy wpływ.
Zesztywniała nieco, słysząc śmiech Faustine i po jej ciele przebiegł dreszcz. Z pozoru nieprzyjemny, ale w rzeczywistości mogło być przecież zupełnie inaczej! Kasandra czasami nie rozumiała samej siebie. Spójrzmy prawdzie w oczy – kto tak nie miewa? To jedna z wielu cech przeciętnego człowieka. Było to prawdą w takim samym stopniu jak fakt, że każdy przeciętniak jest równocześnie kimś nieprzeciętnym. Można powiedzieć, że zamyśliła się ponownie, z owego zamyślenia wyrwał ją ciepły dotyk ręki anielicy na dłoni Kasandry. Ta ostatnia uśmiechnęła się ponownie i dała się poprowadzić a łowczyni dopiero po jakimś czasie pojęła, gdzie została poprowadzona. Pomieszczenie wyglądało jej na czytelnię. Było tu dość przyjemnie, więc Faustine nie musiała się z nią zbytnio siłować, by panienka Egikuchi spoczęła na fotelu. Położywszy swój niezastąpiony zeszyt na blacie stolika, nie zwracała zbytniej uwagi na swoją towarzyszkę. Nie zauważyła, jak ta krząta się, aż w końcu serwuje jej owocową herbatkę. Ów aromat przywołał jej pewne wspomnienia, były raczej przyjemne, chociaż miejscami nieco zmieniały swój charakter. Wbiła swój wzrok w okładkę dziennika, i już chciała odpowiedzieć na zadane jej pytanie, gdy nagle wspomnienia ponownie zabrały ją w mentalną podróż,w wyniku czego Kasandra ponownie zapomniała o całym otaczającym ją świecie. Jednak... teraz zagłębiła się w swoje myśli jeszcze bardziej, mocniej, głębiej. Jednak, zanim osiągnęła szczyt zamyślenia, zdołała jeszcze, po części, odpowiedzieć, na pytanie anielicy.
- Cóż... - wpatrywała się uparcie w okładkę zeszytu – jestem łowczynią, a na świecie... - niebezpiecznie chwiała się na krawędzi realizmu  fikcji. Niestety, przechyliła się na tę drugą stronę, spadając i ponownie tracąc pamięć. Otwierając uprzednio zamknięte oczy, doznała szoku. Gdzie jest, co tutaj robi, kim jest ta piękna istota...
I najgorsze... kim jest ona sama?
Spojrzała w oczy nowej znajomej i wydawało jej się, że skądś zna tę twarzyczkę. Nie potrafiła jednak za żadne skarby przypomnieć sobie, skąd, kim jest... a może to złudzenie? Może wcale się nie znają? Kasandra rozglądała się po pomieszczeniu, a na jej twarzy malował się lęk, który był coraz większy. Nie można było jej się dziwić, prawda?
Stało się, straciła pamięć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.16 17:14  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
- Ziemia jest niesamowita. Spędziłam tam tak wiele czasu. Brałam udział w niesamowitych balach, w przyjęciach, podróżowałam… Były też straszniejsze momenty. W czasie rewolucji francuskiej.. ach pewnie nie wiesz co to takiego, to taki wielki zryw ludzi przeciw władzy. Przeciw moim przyjaciołom. Wtedy zamordowano wielu, wielu ludzi… Moja najlepsza przyjaciółka Maria Antonina straciła głowę… dość dosłownie. Przez parę tygodni siedziałam w więzieniu, poznałam tam wspaniałego żołnierza. Jaki on był piękny! Tylko nie pamiętam jak się nazywał… Coś na A… albo na F… Chyba Michael. Tak! Na pewno!.
Rozgadała się.
Znowu. No cóż. Faustine o ziemi i swoich przygodach na niej mogła opowiadać godzinami, tylko niestety mało kto miał ochotę jej słuchać.
- A jak siedziałam w tym więzieniu to on mi opowiadał o tym jak straszliwie moi przyjaciele traktowali tych biednych ludzi. Oczywiście nie uwierzyłam. Ludwik i Maria byli wspaniałymi istotami, kochałam ich całym sercem. Potem jednak przybył mój brat i mnie zabrał z więzienia. Dostałam zakaz opuszczania nieba. Udało mi się jakoś uciec i poznałam wtedy Shebę.
Westchnęła okręcając się dookoła i ujmując zegarek stojący na stoliku. Już chciała zaprezentować jego zawartość, kiedy uświadomiła sobie, że przez jednego więźnia nie ma nawet zdjęcia ukochanego. Och…
Łzy napłynęły jej do oczu, jednak Kasandra nie miała nawet okazji ich zobaczyć. Faustine szybko starła je wierzchem dłoni.
Przytuliła do siebie ozdobę, po czym na nowo rozpromieniała uśmiechem, prezentując tylko te uczucia, które gość powinien zobaczyć.
Na pewno nie to jak mocno cierpi po stracie chłopaka.
- Och jesteś łowczynią.. Na czym to pole…- Zamilkła, kiedy jej koleżanka ewidentnie osłabła. Rzuciła się jej na ratunek, przytrzymując filiżankę i opadając przy fotelu na kolana.- No już… Już dobrze.
Przestraszona zacisnęła dość mocno palce na jej spódnicy spoglądając do góry przestraszona.
- Już dobrze… Nic ci tu nie grozi.- Wyszeptała łagodnie, nie bardzo wiedząc jak powinna się teraz zachować. Biedna dziewczyna, zapewne dopiero teraz do niej dotarło w jak wielkim była uprzednio niebezpieczeństwie.- Jesteś bezpieczna, napij się herbaty. Jest bardzo ciepła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.16 22:03  •  Archiwa Edeńskie - Page 3 Empty Re: Archiwa Edeńskie
Stało się, straciła pamięć.
Owszem. To było więcej niż pewne, chociaż Kasandra nie wiedziała, co się z nią dzieje, a tym bardziej nie mogła zdawać sobie z tego sprawy jej towarzyszka. Towarzyszka, którą łowczyni chyba od samego początku darzyła sympatią i nie skłamiemy, jeżeli zaznaczymy, że wciąż darzy ją tym samym uczuciem. Bywa przecież tak, że lubimy i ufamy tym, których nie znamy. Ale Kasandra znała Faustine. Tylko ta pierwsza nie była tego w pełni świadoma. Miała w myślach jakieś prześwity, strzępki świadomości, które kazały jej powątpiewać nieznacznie w to, że nie znają się w ogóle. Po części było to prawdą, tak, ale chodzi o to, że nie poznały się bynajmniej parę sekund temu. Kasandra uważała to za osobliwe uczucie. Miała w sobie wiele dziwnych odczuć, nie tylko odnoszące się tylko i wyłącznie względem Faustine. Nieświadomości towarzyszył szok. W jaki sposób znalazła się w tym miejscu? Ah, gdyby tylko wiedziała, co się z nią dzieje... tracąc pamięć, nie jest świadoma swojej choroby. Po prostu nie wie nic, kompletnie nic, no dobra, może nie wliczając niektórych faktów z jej życia. Ale nie pomogą jej, nie uratują przed tą wielką dezorientacją, która sprawiała, że słowa Faustine w ogóle do niej nie docierały. Próbowała się na nich skupić, to prawda, żywiąc nadzieję, że pomogą jej dowiedzieć się, kim jest ona sama. Z całą pewnością nikt nie chciałby być na jej miejscu.
Patrzyła na swoją towarzyszkę, konkretyzując – wbiła swe spojrzenie w jej wargi, uważnie obserwowała ich ruch, wiedziała, że wydobywają się z niej jakieś słowa, ale nie pojmowała ich treści, a tym bardziej sensu. Do tego wszystkiego dochodziło rozkojarzenie, które potęgowało jej niemoc. Nie zmieniło się to nawet, kiedy ta skończyła swój monolog. A jednak coś zdołała wychaczyć! Mówiła o jakimś ukochanym, wspomniała o paru innych sprawach, ale to wszystko docierało do Kasandry jakby przez mgłę. A może rzeczywiście znalazła się w takiej mgle? Mgle własnych wyobrażeń, w której nie widać horyzontu, albo raczej mgle snu. Może to wszystko to tylko sen, z którego, lada moment, się obudzi? Obudzi się i przypomni sobie, kim jest oraz w jaki sposób znalazła się w takim a nie innym miejscu.
Wpatrywała się tępo w Faustine, a kiedy ta ewidentnie zaczęła okazywać jej troskę (która, warto to zaznaczyć, zrodziła się w niej według Kasandry z wiadomych przyczyn), łowczyni przybrała chłodny wyraz twarzy i odchyliła się nieco do tyłu, chcąc najpewniej zwiększyć nieco dystans dzielący od siebie dwie kobiety. Świdrowała ją spojrzeniem, które sugerowało wiele a zarówno niewiele. Więc tak się da? Najwidoczniej.
Ułożyła sobie w głowie formułkę, z której była nad wyraz dumna, by zaraz potem przedstawić ją Faustine za pomocą słowa mówionego:
- Przepraszam bardzo – odchrząknęła – nie potrzebuję pani herbaty, ja jedynie oczekuję wyjaśnienia... a raczej wyjaśnień – zrobiła sekundową przerwę, w trakcie której obdarzyła ją wzrokiem tak pretensjonalnym, że bardziej pretensjonalny być nie mógł – proszę mi powiedzieć tu i teraz, jak pani tego dokonała. No, słucham.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach