Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 15.12.15 18:41  •  Dom Half Empty Dom Half
Przyciągający wzrok budynek, położony jest niedaleko centrum rajskiego miasta, ale w cichej i spokojnej dzielnicy. Ogródek przed domem ogranicza się do krzaka malin, przyciętej trawy oraz drzewka cytrusa. Nowoczesność wplątana w drewniane progi średniowiecznej architektury, wygląda, co najmniej ekscentrycznie.
Z zewnątrz otulony drewnianymi wykończeniami, metalowymi elementami, maleńkimi rzeźbami oraz witrażami, które wykonane były nie ze szkła a z trybików i śrubek - wizja architekta musiała pojawić się nagle i tak samo nagle zniknąć.
Podziemie jest przerobione na laboratorium, mieszczą się tam wszystkie przedmioty, jakie są potrzebne do tworzenia przedmiotów oraz mikstur. Jest nawet składzik.
Parter (w przeciwieństwie do piętra) ma duże okna z czarnymi, grubymi firanami, które często są zasłonięte. Znajduje się tam: kuchnia, jadalnia, salon, łazienka oraz gabinet.
Pierwsze piętro ma dużo mniejsze okna, bez firanek. Znajduje się tam: pokój Half, pokój gościnny, łazienka oraz pracownia (komputer, książki, tego typu sprawy).
Nad drzwiami wisi uroczy, metalowy napis: "Żyjącym wstęp wzbroniony"
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.15 20:54  •  Dom Half Empty Re: Dom Half
„Skąd Faustine wracała? Z nocnej wracała wycieczki.”


Noce w Edenie miały swój niespotykany urok.
Ciemność otulająca łagodnym skrzydłem tą namiastkę nieba na ziemi, łagodny wiatr i biały szron skrzypiący pod butami.
W noc taką jak ta księżyc rzucał srebrzyste cienie.
W noc taką jak ta wśród ciszy pobrzękiwały jedynie głosy braci mniejszych.
W noc taką jak ta... Faustine w głębokim poważaniu miała wszystko to co było wcześniej wspomniane.

Wracając na chwiejnych nogach z mało legalnego wypadu na Desperację nuciła radośnie przyśpiewkę.
- Mówi diabeł – postaw kufla, Bóg ci wynagrodzi. My, artyści, w taki upał żyć musimy w zgodzie. Na to anioł zatrzepotał skrzydeł pióropuszem. I powiada – dam ci dychę w zamian za twą duszę. Auć.- Gwałtowny i niezapowiedziany przez żadnych proroków romans anielicy z drzewem na chwilę przerwał jej nader marne popisy wokalne.
Objęła pień dłońmi na tyle na ile była w stanie, bo z kompletnie niezrozumiałych przyczyn świat zawirował jej przed oczyma.
Odetchnęła głęboko przymykając powieki.
Musiała obmyślić plan. Taki plan nad plany, oscylujący pomiędzy „genialny”, a „niewykonalny w swojej genialności”.
Jeśli wróci teraz do domu Szeszbassar się zorientuje, że wcale nie była na śpiewaniu pieśni. Wróć. Tak w sumie to była. Nawet by nie skłamała.

Kłamstwo jest grzechem, ale kiedy tylko część się nie zgadza to grzechu nie ma, tak?
- Tak.- Odpowiedziała sama sobie, ani myśląc jeszcze opuszczać przystani „Dąb Stary”.- Dom to zły pomysł. Archiwum... Tak, to brzmi jak dobry pomysł.
Odkleiła jedną rękę od drzewa wyszukując w kieszeni pęk kluczy od księgozbioru. Bez większego problemu mogłaby się zaszyć w fotelu, okryć starym kocem i przespać najbliższą dobę. Z drugiej strony, aby tam dotrzeć musiałaby prześlizgnąć się obok bramy głównej... A tam są strażnicy.
- Strażnicy już nie brzmią jak dobry plan. Oni brzmią jak godzinna tyrada. Banda biurokratów.- Wymamrotała, z jakiegoś powodu uważając za głównego winowajcę tej patowej sytuacji bogu ducha winne drzewo.
Odsunęła się więc z głęboką obrazą wymalowaną na pobladłym obliczu.
Nagle doznała objawienia.
Było jedno miejsce, z którego nie powinna zostać wyrzucona. Nie za daleko, ale wystarczająco, aby przemknąć się po cichu.
Faustine zadarła głowę próbując mniej więcej określić godzinę. Koło drugiej. Bellatrix na pewno jeszcze nie spała. A jak spała to się obudzi.

Zbyt długi sen powoduje poważne problemy ze zdrowiem, tak?
- Tak.- Pokiwała poważnie głową sprawdzając czy drzewo podziela jej opinię. Podzielało.
Ruszyła więc w dalszą drogę, powróciwszy do ulubionej przyśpiewki, której teraz dodatkowo towarzyszyło pobrzękiwanie ciężkich kluczy od księgozbioru.
- Musiał diabeł duszę wściekłą aniołowi sprzedać. I stworzyli sobie piekło z odrobiną nieba...

~*~
Dom siostry był dokładnie taki jak go zapamiętała. Miły, przyjazny i co najważniejsze bezpieczny. Każde miejsce, w którym nie było wstrętnych kapusiów i Szeszbatka było miejscem nad wyraz bezpiecznym. Wytarła trzewiki w wycieraczkę, kiwając się przez chwilę w przód i w tył. Pięty-palce-pięty-palce-pięty-łup,drzwi.
Z głuchym łoskotem uderzyła brodą o drewnianą powierzchnię. No cóż, przynajmniej miała z głowy dylemat ile razy w nie zapukać.
Bella na pewno już nie spała. Nie było opcji, żeby nie usłyszała. Potarła obolały podbródek wierzchem dłoni. Krew? Cholera, musiała się obić przy tym szybkim randez-vous z drzewem. Tym lepiej, że nie wróciła do domu. Co by powiedziała?
„Psałterz się na mnie rzucił”. Hm... Ciekawe czy by uwierzył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.15 18:03  •  Dom Half Empty Re: Dom Half
Nie… to nie to…to też nie…co tu robi budzik?  Pomruki niezadowolenia zgrały się z rytmicznymi stęknięciami metalu. Poszukiwania zagubionego przewodu chłodniczego spędziły sen z powiek porządnie zirytowanej anielicy, która już dobre kilka godzin przetrząsała składzik od dołu do góry. Złapała za kolejny przedmiot, a gdy okazał się zwykłą rurką sapnęła i rzuciła nią w stos. Jak można się spodziewać, na ziemi porozrzucane były przeróżne śrubki, sprężynki, płyty, słoiki, saszetki, skrzynki i narzędzia, które miały tyle szczęścia by nie być tym, czego szukała. Nie to jednak był najgorsze w całej sytuacji.
Tydzień robiła porządek w tej części domu, w tej średniej wielkości pomieszczeniu gdzie znajdowały się wszystkie przedmioty potrzebne do wytarzania nowych urządzeń. Tydzień segregowała części, nawet najmniejsze uszczelki, posortowała według użyteczności i poukładała alfabetycznie zioła na mikstury. Tydzień myła wszystkie półki, czyściła zabrudzone skrzynie, odkurzała, usuwała rdzę z trybików.
Te przeżute siedem dni znalazło się w koszu na śmieci w około trzy godziny. Nic tylko pluć sobie w brodę, że coś takiego jak kawałek plastiku zniweczył tyle dni ciężkiej pracy. Ciekawie będzie, gdy okaże się, iż to, czego szukała było w jakimś banalnym miejscu, na przykład w pracowni. Chyba nie przeżyłaby takiego obrotu wydarzeń.
Rzuciła w stos kluczem francuskim, bo wydawało jej się, że zaczął bezczelnie rechotać z jej głupoty. Niech nie myśli, że jest bezkarny skoro nie jest istotą ożywioną. Jeszcze mu pokaże, że jest w stanie znaleźć swoją zgubę! Wróciła, więc do swojej roboty, niechętnie, ale liczyło się, że jednak to zrobiła. Podeszła do półki, której jeszcze nie miała okazji przeszukać, poświeciła latarką i zaczęła wybierać kabelki przypominające to, czego szukała. Jedyną rzeczą wartą uwagi był zaginiony od trzech lat chip z AI jakiegoś przedpotopowego androida, schowała go do kieszeni czując, że wie, co z nim zrobi.
Odwróciła się chcąc odłożyć to, co zabrała z półki na stos rupieci jednak wredny los postanowił wywinąć jej psikusa podstawiając pod jej nogi rurkę. Bellatrix runęła na ziemię, a razem z nią wszystko, co trzymała. Szczęściem obiła sobie tylko tyłek i kolano, przynajmniej tyle.
Rzuciła piękną wiązanką przekleństw, sięgając po latarkę. „Cholera, chip” pomyślała widząc jak błyszczy w świetle latarki, znajdując się pod szafką skąd śmiał się w niebo głosy. Dziś wszystko było przeciwko niej. Na czworaka podeszła bliżej półek, żeby być w stanie dosięgnąć jej przyszłego wynalazku. Już prawie go miała, już czuła zimno stali…JEB.
Na niespodziewany dźwięk Bellatrix podskoczyła i uderzyła głową o półkę. Kilkanaście urwanych słów wyrwało się z gardła anielicy, kiedy wstała, rozmasowując bolące miejsce.
- Ktokolwiek to będzie… - Nie dokończyła. Weszła po schodach na parter i szybkim krokiem podeszła do drzwi, które otworzyła z rozmachem i…zamarła. Czemu miała dziś takiego pecha? Nie dość, że nie znalazła przewodu chłodniczego, przewróciła się i oberwała w głowę od mebla to jeszcze podchmielona siostra postanowiła wpaść z wizytą. Lepiej być nie mogło, żyć nie umierać, po prostu świetnie. Zrobiła swoją ulubioną minę pt: życie mnie kocha, ale inaczej.
- Witam serdecznie, siostro – powiedziała sarkastycznie, po chwili jednak westchnęła i odsunęła od siebie myśl o zostawieniu Faustine na dworze. – Wejdź, zachowuj się i przede wszystkim nie rzygaj.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.15 20:33  •  Dom Half Empty Re: Dom Half
- Moja najdroższa siostro!- Natychmiast dłonie w niezbyt już białych, koronkowych rękawiczkach powędrowały na ramiona Bellatrix, gdy Faustine przysunęła się ucałowując ją na powitanie. Gdy przytuliła na sekundę policzek do jej skóry, składając przy tym usta w dzióbek i wydając charakterystyczne „cmoknięcie”, anielica bez przeszkód mogła wyczuć ostry zapach wina i kurzu z Desperacji. Najwyraźniej jej młodsza siostrzyczka nie była wybredna jeśli chodzi o dobór lokalu do świętowania.
Zresztą, potwierdzała to też przybrudzona suknia oraz niedopuszczalnie wręcz potargane włosy. Ozdobę z piór musiała zgubić gdzieś po drodze.
Na twarzy Faustine, zaróżowionej od alkoholu i chłodu nocy, pojawił się przeuroczy, dziecięcy uśmiech.
- To dla mnie ogromna radość cię widzieć.- Wymamrotała, w końcu wypuszczając ją z objęć.

„Wejdź, zachowuj się i przede wszystkim nie rzygaj”.
Oho. Za dużo poleceń naraz. Stała przez chwilę, trzepocząc ciemnymi rzęsami, po czym stwierdziła, że najpierw wejdzie, a potem... potem się zobaczy.
Nie zamierzała rzygać. Co prawda nie pamiętała czy aby nie zmieszała wina z czymś mocniejszym, ale w historii zwracanie treści pokarmowych zdarzyło jej się raz... Może dwa. No, tak w siedemnastu by się na pewno zamknęła.
Dzisiaj był szczęśliwy dzień.
Jutro będzie gorzej.

Odetchnęła, zsuwając z nóg nad wyraz niewygodne trzewiki. Nosiła je, bo były wyjątkowo ładne. Jak wiadomo kobiety bardzo wiele potrafią poświęcić dla swojej urody.
Boso, z gracją najebanej sarenki, przetransportowała się na kanapę, unikając przy okazji nadeptania paru części walających się po podłodze.
- Nad czym pracujesz?- Zapytała nawet zainteresowana. Zapewne kompletnie nie zrozumie odpowiedzi. Bella i jej dziwne zabawki... Nie, nie zabawki. Jak ona to nazywała... Zaraz... Wynalazki. Słowo bezdźwięcznie opuściło usta anielicy, zupełnie jakby chciała je posmakować. Już w samym brzmieniu dało się wyczuć coś... technicznego.
Łzy zaszkliły się w oczach Faustine.
Jej siostrzyczka była taka mądra! Taka utalentowana. Duma rozsadzała wręcz pierś dziewczyny. Wzniosłaby za nią toast! Następnym razem jak pójdzie na Desperację, na pewno to uczyni.
Nie dość, że mądra to jeszcze ją przygarnęła, a mogła odesłać do domu, gdzie z pewnością nie powitano by ją tak ciepło jak tutaj. Czy ktoś widział ostatnimi czasy tyle dobroci? Faustine otarła oczy rąbkiem usyfionej spódnicy, pociągając nosem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.15 17:55  •  Dom Half Empty Re: Dom Half
Bycie dobrą siostrą kosztuje w tym świecie bardzo dużo, przede wszystkim cierpliwość i zasoby potrzebne na naprawę bezmyślnych szkód. Znała Faustine na tyle dobrze by wiedzieć, czego może się spodziewać, nie zmieniało to faktu, że już na wstępie darowała sobie bycie miłą i uroczą, a przeszła do swojego prawdziwego wcielenia – odwrotność anioła proszę drogiego państwa, wygląda właśnie tak.
Mogła być wredna i zostawić siostrę? Mogła, ale dlaczego tego nie zrobiła? Już zaczęła żałować swojej decyzji, czując płynący od anielicy odór alkoholu. Zrobiła zdegustowaną minę, nie chcąc zbliżać się na wyciągnięcie ręki do tego chodzącego nieszczęścia. Jak na złość ta ją jeszcze przytuliła. Bellatrix miała nadzieję, że teraz jest cała w smarze z jej kombinezonu.
- Ciebie też dobrze widzieć, świetnie po prostu. – Niemal zawarczała, wchodząc do domu zaraz za siostrą. Zamknęła drzwi, otworzyła okno w salonie i westchnęła głęboko, czując jak wszelaka energia opuszcza jej ciało wraz z zabójczym dwutlenkiem węgla. – Okoliczności tego spotkania również są niesamowite, cudowne po prostu.
Klnąc pod nosem jakimiś nieznanymi słowami, zostawiła siostrę w salonie a sama zawędrowała do kuchni gdzie wstawiła wodę. Choć nie podobała się jej obecność gościa to będzie dobrą gospodynią i spróbuje ulżyć w „cierpieniu” Faustine (i swoim).
Zeszła po schodach do laboratorium i rozpierdzielu, który zrobiła szukając ziółek trzeźwiących oraz tych leczących kaca, którego zdecydowanie trzeba będzie zlikwidować – jak nie dziś to jutro rano. Znalazłszy przedmioty wzięła jeszcze liście mięty (do smaku) i znany wszystkim ziółko na uspokojenie. Nie będzie przecież wyżywać się na wszystkim, co znajdzie się w jej otoczeniu przez jakieś niefortunne poszukiwanie części oraz niespodziewaną wizytę siostry. Będzie się irytować na ziółka, które przy takim ciśnieniu z pewnością nie zadziałają.
Weszła do kuchni, odstawiając przybory do tworzenia miksturek. W międzyczasie ich tworzenia usłyszała pytanie Faustine, które wbrew pozorom zbiło ją trochę z tropu. Przewód chłodniczy tak zajął jej myśli, że całkowicie zapomniała o samym projekcie, który miała z nim zrobić. Zirytowana kopnęła szafkę kuchenną i nieźle obtłukła palec. ŚWIETNIE.
Po prostu wymyśli na poczekaniu odpowiedź, Faustine raczej nie będzie się interesować na tyle by zadawać kolejne pytania i nie jest na tyle trzeźwa by zapamiętać odpowiedzi.
- Planuję zbudować mechanicznego zwierzaka obronnego – powiedziała, wychodząc z kuchni z tacą, na której stały dwa parujące kubki. Położyła je na stoliczku, wskazując gestem, który jest jej siostry.
Kolejne zaskoczenie, CZY ONA PŁAKAŁA? Co znowu się stało – nie chciała wiedzieć. Po prostu zignorowała całą tą uroczą scenę i popiła swojego ziółka, żeby przypadkiem nie zejść na zawał. Bo szczerze powiedziawszy, mało jej do tego brakowało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.15 19:14  •  Dom Half Empty Re: Dom Half
Faustine kompletnie nie zwróciła uwagi na czarne plamy na sukience. Cóż to! Błahostka – w porównaniu do roztaczania siostrzanej miłości.
- Masz rację! Bardzo niesamowite.- Perlisty śmiech rozniósł się po pokoju, gdy podciągnęła kolana pod brodę, poprawiając przy tym wszystkie warstwy swojej niepraktycznej, bufiastej spódnicy.- Wyobraź sobie, że byłam u ludzi... na deprawacji...? Nie. Deespeeraacji.- Przeciągnęła śpiewnie to słówko, zupełnie jakby przedstawiała siostrze kompletnie nieznane miejsce. Swoją drogą. Czyż desperacja tak nie brzmiała? Była dla większości mieszkańców niczym mroczna, nieznana kraina rodem z powieści, których nigdy nie mieli poznać.- I byłam tam... w takim pięknym miejscu. Znaczy nie pięknym, ale klimatycznym. Od razu mi przypomniał Berlin. Ach te squaty! Żałuj że ze mną nie chodziłaś. Było cudownie. Może następnym razem ze mną pójdziesz? Powinnaś poznać moich przyjaciół, są fan-tas-ty-czni. Mieszkają na Desperacji i nie mają żadnych zasad wiesz? To dopiero wolność. Nikt ich nie zamyka w księgozbiorach.
Westchnęła rozżalona nawet nie zauważając, że siostra w pewnym momencie wyszła.
Ot kontynuowała swój monolog rozwalona na kanapie, ze wzrokiem utkwionym w suficie.

Och! Będziesz miała pieeska?- Znów to śpiewne, nad wyraz irytujące przeciągnięcie. Poderwała się zainteresowana.- Dobrze, że mecho... mechanicznego. Ale raczej nie będzie się dało go pogłaskać prawda?
Obronny, domowy... Co za różnica? Piesek to piesek. Trzeba takiego karmić, wyprowadzać i kochać. Chwila. Czym żywił się taki mechaniczny zwierzak?
Śróbkami idiotko.
Odpowiedziała sobie dość szybko, ocierając łzy. Tak, to brzmiało nader logicznie. Rozczulenie ustąpiło dziecinnemu zainteresowaniu, które jednak zagłuszyło pojawienie się herbaty.
Podniosła się powoli z kanapy czując, że od ciepła w domu zaczęło kręcić jej się w głowie. Uwaga. Powoli i spokojnie... Tak, wszystko będzie dobrze.
Wzięła swój kubek i wróciła na bezpieczną kanapę.
Upiła gorącej herbaty, nie zauważając nawet jak parzy sobie usta napojem. To było teraz nieważne. Była szczęśliwa, lekko otumaniona, w cudownym towarzystwie.
- Powinnaś częściej wychodzić wiesz? Ciężko mi patrzeć gdy jesteś taka samotna.- Mruknęła uśmiechając się pod nosem, zupełnie jakby już knuła jakiś misterny plan.
Nie knuła. Ale nikt nie powiedział, że nie będzie go knuła, ha!

Ciepło herbaty, w miarę wygodna kanapa i poczucie bezpieczeństwa sprawiło, że Faustine poczuła się nagle jakoś straszliwie zmęczona.
Jej umysł buntem reagował na tak dużą ilość alkoholu, proponując odpoczynek. Odstawiła na podłogę kubek i oparła wygodniej o kanapę.
Przez jakiś czas jeszcze obserwowała się krzątającą po pokoju siostrę. Nie zorientowała się kiedy przysnęła, mrucząc jeszcze pod nosem, że w sumie to ona chciałaby pieska, bo pieski są fajne.


|Edit: wysłałam ci wszystko na pw. Przepraszam, ale potrzebuję tej sesji :C napiszemy jeszcze kilka innych <3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Dom Half Empty Re: Dom Half
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach