Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 10.10.15 23:37  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
Nie zdawała sobie sprawy z przysługi, ba, raczej myślała, że to jakaś zasadzka, specjalnie przygotowana na podobną sytuację. Zostanie sama, a wojsko ją osaczy i skaże. Nadal nie zapomniała o tym, jak ją uprowadzono z koszar. Ciekawe czy wszyscy już zostali poinformowani o tej sprawie, o jej... ahem, ucieczce.
Zaaferowanie całym balem powoli mijało. Z każdą nową osobą, jej mięśnie się rozluźniały, powoli wchodziła w rolę, którą jej wyznaczono. Popłoch z początku tlący się w jej oczach gdzieś czmychnął, wargi rozciągnęły się w klasycznym uśmiechu numer pięć.
- Także mam taką nadzieję, panie Abukara. - Skinęła głową Kirze, zastanawiając się skąd mogła znać to nazwisko. A może jakieś podobne? Wystarczyło zamienić dwie sylaby, a stałby się kompletnie inną osobą.
Cóż to za różnica. W duchu cieszyła się, że Apo już nie był w to zamieszany, kto wie co by mogło wyniknąć z jego dalszej obecności w szatni. Nawinęła sobie rudy kosmyk na palec i zaczęła nim od niechcenia kręcić, czekając aż jej towarzysze wymienią ostatnie grzeczności, a pokój niemal całkowicie opustoszeje. Jeszcze tylko pozwoliła sobie na kolejny gest głową na pożegnanie nowo poznanego mężczyzny.

I wtedy zostały same. Kapłance nie pozostało nic innego jak spojrzeć w oczy swojej rozmówczyni, oczekując, że bez zbędnych uprzejmości przejdzie do sedna. Niestety, życie w Desperacji sprawiło, że niemal całkowicie zapomniała o etykiecie obowiązującej wśród nippońskich potomków. Jeden wieczór nad książką dał raczej niewiele, choć przynajmniej wiedziała jak się poruszać i jak witać. Rodzice nigdy nie wpoili jej tych zasad, niestety.
Teraz także patrzyła na stojącą przed nią kobietę nieco skrępowana. Dłoń Taihen mimowolnie powędrowała do potylicy, pocierając ją nieco nerwowo. Zmrużyła ślepia w zamyśleniu.
- Jeśli chodzi o kwestię balu... - westchnęła cicho. Ciężko było ukryć, że miała setki wątpliwości, zaczynając od rzeczy tak banalnych jak ułożenie pałeczek po zakończonym posiłku (a co dopiero sztućców, bo przecież na sali królowała kuchnia włoska), kończąc na relacjach międzyludzkich. - Jak mieszkańcy Miasta zapatrują się na ten bal? Mam na myśli przede wszystkim dzisiejszych gości. Wiem, że Kościół nie jest tutaj głównym powodem spotkania, ale mimo wszystko obawiam się... obawiam się wrogich spojrzeń.
Metamorfoza, którą Ayako mogła zaobserwować, o ile nie zrobiła tego już wcześniej, była niesamowita. Znów z przywódczyni jednej z większych organizacji Desperacji Taihen stała się jedynie młodą dziewczyną niepewną swojego losu.
Gwałtownie pokręciła głową, pozwalając by rude pasma opadły jej na oczy i twarz. Wprawnym ruchem zagarnęła je do tyłu, a jej mimika znów pasowała do przywódczyni. Spokój w oczach... nadal ni było tam spokoju.
- Przepraszam, ciężko jest wrócić do ludzi po tylu latach. To jak skok do przeszłości, wszystkie instynkty, które się wypracowało wytłumiają się, a wracają wspomnienia. Nawet sobie pani nie wyobraża mojego wejścia do Miasta - uśmiechnęła się na samą myśl o swoich rozdziawionych ustach - pewnie wyglądałam jak dziecko widzące przed sobą ulubioną postać z kreskówki.
Pewnie dlatego dziadzio Cronus się nad nią zlitował i pojechali dłuższą drogą na te nieszczęsna badania. Nawet obroża na szyi nie mogła zniszczyć tamtej chwili. Wargi znów rozciągnęły się w półuśmieszku skrywającym rozmarzenie.
- Ale wracając do pytań, mam nadzieję, że nie popełnię żadnego faux pas. A jeśli nawet, to może zostanie mi przebaczone. Teraz pani kolej.

/Przepraszam, że to wygląda jak wygląda, ale miałam trochę na głowie i ciężko mi było się skupić. Obiecuję poprawę. I szybsze odpisy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.15 14:00  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
- Poprzez gości rozumie pani naszych pracowników, czy cywilów spoza rządu? Ci drudzy są przede wszystkim zafascynowani. Po raz pierwszy od kiedy zakończyła się budowa miasta - zawahała się krótko, po czym doprecyzowała - czyli od jakiś siedmiuset lat, przyjęliśmy do siebie ludzi z zewnątrz. Tworzy pani historię, pani Taihen. - Kobieta przeszła parę kroków, przysunęła sobie krzesło i usiadła, przygładzając lejący się materiał sukienki. Jej czerń zlewała się z czernią włosów Ayako; na ich tle już i tak blada skóra wydawała się jeszcze jaśniejsza.
- Nastroje pracowników są nieco gorsze. O ile większość cywilnych urzędników łączy się w ciekawości z ludźmi spoza rządu, o tyle żołnierze są dość sceptyczni. Trudno im się dziwić. Całe długie i męczące szkolenie wojskowe polegało na przygotowaniu do walki z istotami z zewnątrz, nagłe odwrócenie porządku zostawiło ich w niepewności. Czy odpowiedziałam na pani pytanie? - Bezwiednie potarła bandaż na dłoni. Już niedługo powinna się całkiem zagoić, ból powoli ustępuje i od paru dni udawało jej się wykonywać nią drobne czynności. Oczywiście, zostanie blizna, jako wieczne przypomnienie jej porażki i jako ostrzeżenie. Przed rebeliantami, ale też przed resztą rządu. Z Asellusem na czele. "Niepotrzebne narzędzia..."

- Jest pani bardzo bezpośrednia - skwitowała z lekkim uśmiechem, wyrażającym, wbrew rosyjskim klasykom, tylko i wyłącznie miłe zainteresowanie. - W takim razie ja również będę. Czemu nie odwiedziła pani swojej rodziny? Gdyby wyraziła pani takie życzenie, zostałoby spełnione bez zwłoki. - Jej ciemnobrązowe oczy, podkreślone ładnymi, lekko anachronicznymi kreskami na powiekach, ciągle uważnie obserwowały Taihen. Poza wystraszonej i niepewnej dziewczyny... Bardzo, bardzo wiarygodna, wypełniana tak naturalnie, jak to tylko było możliwe. Ayako niemal była skłonna w nią uwierzyć. Niemal, bo w wierze przeszkadzał fakt, że stojąca przed nią prorokini sama zainicjowała sojusz, oraz doprowadziła do jego zawarcia. To dowodziło nie tylko inteligencji i odwagi, ale także cechy o wiele cenniejszej i ważniejszej, o którą, oceniając po wyglądzie, Ayako nigdy by jej nie podejrzewała.

też jestem teraz trochę zalatana, więc najwyżej obie ściągniemy poziom w dół


Ostatnio zmieniony przez Ayako dnia 16.10.15 14:03, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : ilość powtórzeń mnie zabolała)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.15 16:32  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
Zabawa emocjami. Własnymi i cudzymi. Podobno w religii to norma, tak samo w polityce. Czy już kiedyś jej coś podobnego zarzucili? Wewnętrznie, tak. Nigdy prosto w twarz. To przecież takie niegrzeczne być szczerym. Manipulacja poprzez kłamstwo, kanapki psychologiczne.
Powiodła za Ayako spojrzeniem, śledząc każdy jej ruch, nawet najmniejszy. Kto wie, może gdzieś tutaj poukrywali broń, w czasie gdy ona została jej całkowicie pozbawiona. Na szczęście nie, to było jedynie krzesło. Sama nie usiadła, zamiast tego oparła się plecami o chłodną ścianę i lekko zadarła głowę. Przynajmniej mogła ochraniać tyły.
- Tak właśnie myślałam. - Gest kobiety nie umknął spojrzeniu prorokini. Zafrasowana swoimi myślami odruchowo go powtórzyła mimo braku bandaża. Ewentualną ranę stanowił jeden z licznych pieprzyków czy też piegów zdobiących jej ciało i twarz. Westchnęła. - Mam nadzieję, że wasi żołnierze są dobrze zdyscyplinowani, wolałabym nie przeżywać zamachu. Nie dziś.
To jej się na żarciki zebrało. Pełne usta, soczyście czerwone bez żadnych kosmetyków, po raz setny dziś rozciągnęły się w czymś wyjątkowo zbliżonym do uśmiechu.
Nie na długo.
- Dano mi do zrozumienia, że moja przeszłość została dokładnie sprawdzona. - Dłonie powędrowały za plecy, wyraźnie zaciśnięte w pięści. Część sympatii wyparowała ze spojrzenia Taihen, ustępując miejsca rozczarowaniu. To nie było wygodne pytanie. - Więc najpewniej zna pani powód, czemu miałabym się na ten temat rozwodzić?
Nie mogła zarzucić Ayako brak uprzejmości, lecz zimne wyrachowanie zdecydowanie nieco odepchnęło kapłankę. Przeszła kilka kroków do lustra i przejrzała się, poprawiając długie, wiszące kolczyki w uszach. Kątem oka zerkała na swoją rozmówczynię w odbiciu. Chwila na oddech i przegrupowanie myśli.
Nawet nie wiedziała gdzie ich pochowano. Może wcale tego nie zrobiono. Czy zdrajcy stają się pokarmem dla wymordowanych? Cóż za ironia karmić coś, co potem trzeba zabić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.15 23:00  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
Przez chwilę siedziała nieruchomo, wciąż z lekkim uśmiechem na ustach, wpatrując się w prorokinię kątem oka.
- Ładny unik, pani Taihen – stwierdziła, opierając łokieć na stole, głowę na dłoni. – Chociaż trochę niepraktyczny w sytuacji, gdy podejrzewa pani rozmówcę o posiadanie informacji z innego źródła, zwłaszcza, jeśli nie zna pani ich treści. Lekka dezinformacja sprawdza się lepiej – pokręciła głową, po czym ponownie wyprostowała sylwetkę. Podjęła decyzję. Czas zobaczyć, czy będzie słuszna.
- Chciała pani konkretu, więc proszę. Możemy rozwiązać tę rozmowę na dwa sposoby: łatwiejszy lub trudniejszy. Pani, jak widzę, wybrała łatwiejszy – uniki. Bardzo dobry sposób, sama z niego korzystam, gdy sytuacja tego wymaga. W tej chwili jednak sugerowałabym trudniejszy: odpowiadanie na pytania. Powiedzieć pani, dlaczego, czy już się pani domyśla? – Przerwa była zbyt krótka, by kapłanka mogła cokolwiek wtrącić. – Ponieważ, prawdopodobnie, jestem w tej chwili jedyną kompetentną osobą, która ani nie korzysta, ani nie traci na obecności pani kościoła w M-3. Dzięki temu mogę myśleć o pani i o pani wiernych jak o ludziach potrzebujących pomocy, w przeciwieństwie do myślenia w kategoriach przeszkód do usunięcia czy pionków w grze. – umilkła, wpatrując się w jakiś punkt za plecami dziewczyny. Miły uśmiech zniknął, wróciło lekkie znudzenie, słyszalne również w głosie. Widziała to tyle razy. Młode, zdolne dziewczyny, gonione wewnętrznym ogniem, spalające się, zanim zdążą cokolwiek zrobić, nie dające rady nawet podpalić świata swoim ogniem. Zawsze dotykało to te najbardziej utalentowane; Ayako nie wiedziała, dlaczego, chociaż miała podejrzenia. Brak cierpliwości, brak tej typowej ostrożności i rozwagi, których nabiera się po spoliczkowaniu przez świat, społeczeństwo i ich niespełnione oczekiwania. One nie potykały się na sprawach małych, więc uderzały z rozpędu w duże, które przygniatały je swoim ciężarem. Widziała to już tyle razy, naprawdę nie chciała oglądać tego ponownie. Zwłaszcza z tak bliska.
- Więc, pani Taihen? Odpowie pani na moje pytanie? Wyraźna odmowa odpowiedzi też jest odpowiedzią - dodała. Być może wbrew swoim interesom, ale za to w pełnej zgodzie z sumieniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.15 14:07  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
- Ależ ja nikogo nie podejrzewam. Pan Asellus - dziadzio Cronus, dodała w duchu - zaznaczył to podczas naszej pierwszej rozmowy.
Taihen przestała się interesować swoim odbiciem, zamiast tego obróciła się i oparła o blat do niego przylegający. Szczęśliwym trafem nic na nim nie leżało, więc nic też nie zrzuciła. Nie miała teraz głowy do nadmiernej ostrożności fizycznej, skoro starała się wykorzystać cały zdrowy rozsądek.
Nie mogła dać się zjeść. Jeszcze nie.
Myśl, kobieto, myśl, co się kryje za tym co jeszcze do niedawna naiwnie interpretowałaś jako sympatię?
... nie korzysta ani nie traci na obecności KNW...
Wścibskość? Nie. To o wiele większa plansza szachów, której nadal nie potrafiła rozgryźć, wielowymiarowe szachy. Ściągnęła wargi w wąską kreskę.
A więc dobrze.
- Niemal go odwiedziłam. - Żadnej radości na to wspomnienie. Ani jednego błysku w oczach. - Gdy przeprowadzano badania na obecność wirusa w moim organizmie. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że laboratoria były na wyciągnięcie ręki - A jednak lekki grymas się uwolnił, jednak niekoniecznie przypominał uśmiech. Momentalne spięcie mięśni wokół ust, które się po chwili rozluźniły. - od moich koszar.
Zrobiła pauzę, przyglądając się twarzy rozmówczyni. To musiała być jedna z najbardziej poprawnych politycznie odpowiedzi dla osoby z taką przeszłością jak przeszłość Taihen.
- Jest taka mała ciekawostka na temat Kościoła. Niegdyś też bawili się w indoktrynację. Na tyle usilnie, że starano się wypierać wszelkie poprzednie wspomnienia. - Tak, teraz to zdecydowanie był uśmiech. - Z ich winy, a może właśnie dzięki nim, obraz mojej rodziny został zamazany niemal całkowicie. Tej prawdziwej, którą mi odebrano. Oczywiście nie winię za to Miasta, nauki w koszarach także nie poszły w las.
Odchyliła głowę, przyglądając się strukturze sufitu. Podwieszane płyty karton-gips. Gdzieś w jej głowie zatliło się wspomnienie, że w łazience mieli podobne. Zgasło równie szybko jak się pojawiło - żałosny cień dziewczynki z zapałkami.
Z sali balowej rozbrzmiała muzyka, wesoły walczyk w wiedeńskim stylu. Zatoczyła stopą po podłodze, jakby za chwilę miała wstać i ruszyć do tańca, mimo trwającego wciąż słownego tanga.
- Nie przyszłam tutaj żeby się mścić. Desperacja to szczególnie niegościnne tereny i nikt nie powinien być zmuszony tam żyć. - Wzruszyła ramionami, odganiając wyraźną troskę o swoich podopiecznych. Raczej żaden pracownik rządu nie zdawał sobie sprawy z tego ile dzieci ginęło na pustyniach i ile z nich Kościół starał się uratować. - A skoro już doszło do niewygodnych pytań, pozwoli pani, że odbiję piłeczkę. O jakim wypadku wspominał pani towarzysz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.10.15 14:45  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
- Przykro mi – powiedziała szczerze. – Moje… Nasze miasto panią zawiodło. Nie udało nam się pani ochronić i jest mi przykro mi z tego powodu. To nie powinno było się wydarzyć. – Uprowadzić dziecko z miasta, z samego środka koszar, za mury dzielnicy północnej i za mury miasta, coś, co nigdy nie powinno być możliwe. A jednak się stało, dopisując kolejny zarzut do długiej listy oskarżeń wobec S.SPECu. Sama Ayako pamiętała, jak głośną aferą stało się zniknięcie Taihen Shi, chociaż wtedy jeszcze nie miała powodu się nią zajmować.
- Odbić piłeczkę? Nie zdawałam sobie sprawy, że w cokolwiek gramy – lekki uśmiech zagrał na jej wargach; podejrzewała, że za te słowa zostałaby doszczętnie wyśmiana przez Berne’a. – Odpowiem. Nie jest to żadna tajemnica. – Wręcz przeciwnie, przemknęło jej przez myśl.
- Kiyoshi Abukara nazwał to wypadkiem, chociaż słowo "wypadek" w żadnym stopniu nie jest adekwatne. Zostałam zaatakowana i porwana przez terrorystów – powiedziała krótko. Mówiła z intonacją, jaką mogłaby informować o awarii windy, mimo tego zamrugała szybko, opuszczając wzrok. Potrząsnęła głową.
- Incydent miał miejsce około dwóch miesięcy temu – dodała. Nie chciała rozwodzić się nad wydarzeniem; podejrzewała, że przeszłaby na temat ofiar cywilnych, których można było uniknąć, albo tego, że Łowcy odnieśli sukces: od czasu ataku, w M-3 gromadziło się podskórne napięcie. Ludzie zaczynali czuć lęk, niepewność powoli przywłaszczała sobie ich życia, zatruwając chwile spokoju pytaniem "czy będziemy następni?". W końcu to było głównym celem wszystkich zamachów w historii cywilizacji. Nie bezpośrednie zagrożenie władzy, ale zasianie strachu.
- Czy teraz moja kolej? – zapytała po chwili ciszy. – W takim razie: jak dokładnie wyobraża pani sobie współpracę między pani kościołem a rządem?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.10.15 16:03  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
- Łowcy - skwitowała odpowiedź Ayako. Gdzieś po jej twarzy przemknął grymas, niechęć do dezerterów, dawno zaimplementowana w jej głowie. - To także nie powinno mieć prawa bytu.
I pewnie to była też odpowiedź na kolejne pytanie, które padło. Nie mogła się powstrzymać przed lekkim uśmiechem. Nie była perfekcjonistką, nie starała się wszystkiego zaplanować, dopiąć na ostatni guzik. Życie płatało jej zbyt wiele psikusów.
- Na razie jako czysty handel informacją. Do świątyni często przychodzą różne indywidua, w tym także, hm, rebelianci. Niektórzy z nich wierzą w Ao, inni liczą na zaspokojenie swoich żądz. - Kolejny grymas. Nigdy nie przepadała za oszustami, którzy wykorzystywali innych. Interesowne szuje. - Gdy tylko się czegoś dowiemy poinformujemy odpowiednie władze. Wydamy buntowników.
Przejechała językiem po zębach, sprawdzając, czy nie zaległa tam odrobina czerwonej szminki. Nie. Cudownie. Po chwili znów podjęła temat.
- Niestety przywódcy się dobrze ukrywają, jakby posiadali szpiegów wśród waszych. Tym także postaram się zająć i właśnie dlatego pytałam o morale. Jeśli zaś nasza współpraca dobrze się potoczy, a aonizm odnajdzie się w Mieście... będzie można znów odbudować coś na wzór imperium, wszak czym jest władza bez religii?
Zerknęła na duży zegar naścienny. Wskazówki nieubłaganie pokazywały ile czasu już spędziły w szatni. Wiele, może nawet zbyt wiele jak na honorowego gościa oraz prawą rękę samego dyktatora. Skinęła głową na zegar.
- Nie wiem czy przypadkiem nie powinnyśmy już iść, to niezbyt eleganckie się tyle spóźniać. Jeszcze ominie nas bal.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.15 20:57  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
Gdy prorokini wspomniała o zdrajcach w szeregach władzy, cienka zmarszczka pojawiła się między brwiami Ayako; cienka, ale głęboka. Prawdopodobnie pojawiała się tam często, rzecz zrozumiała przy ilości i rodzaju obowiązków właścicielki, zdolna doprowadzić wiele dbających o siebie kobiet do rozpaczy. Być może nieco paradoksalnie, mimo niemal fanatycznej czci, jaką oddawała pięknu, Okatome nie należała do ich grona. Sama nie była w stanie stwierdzić, dlaczego wizja spowodowanych upływem czasu zmian w ciele zawsze wypełniała ją dziwnie miękką, rozlazłą fascynacją. Przypominała myśli o pleśni: jaskrawym świadectwie rozkładu, ale przecież intrygującym naukowo, a wizualnie groteskowo pięknym. Z niezmienionym wyrazem twarzy wysłuchała dziewczyny do końca.
- Jeśli wierzyć historii, władzą stabilną - rzuciła, ciągle obojętnie, chociaż dezaprobata zawarta w tym krótkim zdaniu była niemal namacalna. Pokręciła głową i wstała, zerkając na przepustkę na nadgarstku. Miała nadzieję, że udało jej się nie ukazać lekkiego zaniepokojenia, które ją właśnie ogarnęło.
- Tak, ma pani rację. Już prawie dwadzieścia minut - zawiesiła głos, zastanawiając się nad czymś szybko. Dwadzieścia minut powinno być jeszcze wytłumaczalne, zwłaszcza, jeśli swoim wejściem zrobią przedstawienie... A krótkie spojrzenie na Taihen wystarczyło, by upewniła się w jej sile oddziaływania. Publiczność będzie zachwycona.
Uśmiechnęła się lekko, ale miło.
- Żałuję, że nie udało mi się złapać pani wcześniej, dzisiejszy dzień w żadnym stopniu nie daje możliwości pełnej rozmowy - stwierdziła miękko, z głębszą niż wcześniej wysokością. Modulacja i kontrola nad głosem to chyba jedyny element jej wykształcenia muzycznego, który faktycznie okazał się przydatny. Całej reszty nienawidziła szczerą pasją.
- Proszę, pani przodem - podeszła do drzwi szatni i podtrzymała je przed Taihen, po czym sama za nią podążyła.

//2xzt? Chyba, że chcesz jeszcze coś dodać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.15 6:08  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
|| korzystając z ostatnich dni tego uroczego Balu~ / Wygląd: *click*

Okatome uchyliła drzwi dokładnie w chwili, gdy przez drugie - wejściowe wślizgnęła się postać w siwym, zmechaconym płaszczu.
Osobistość o tyle niepasująca do tego miejsca, że najprawdopodobniej nie przewidziano nawet dla niego miejsca przy żadnym ze stolików. Andriej nie bywał na tego typu przyjęciach. Przytłaczały go, męczyły i sprawiały, że podświadomie czuł jeszcze większą niechęć do tej całej mieszaniny ludzkiej. Drinki wstrząśnięte i co gorsza zmieszane.
Poza tym nie przepadał za Kościołem Nowej Wiary. Broń Boże nie był jakimś zagorzałym fanatykiem, nie manifestował swojej niechęci wybitnie głośno. Okazywanie własnych poglądów w szeregach wojska nie było zbyt mądrym posunięciem, a skoro rząd uznał, że ludzie powinni w coś wierzyć - niech wierzą. Pytanie tylko dlaczego w coś tak irracjonalnego jak ścieżka Ao. No cóż, przynajmniej mogli mieć nadzieję, że ta "przyjaźń" odsunie Kościół od odmieńców i... wróć.
Po co on w ogóle przyszedł na ten bal?
Ktoś quasi-mądry tudzież pijany zapewne stwierdziłby, że Andrieja ruszyło sumienie, ciekawość, albo chęć dostąpienia łaski nawrócenia.
Bzdura.
No oczywiście, że przybył ze sprawą służbową. Ayako Okatome była w ostatnich dniach nie do złapania. Uratowanie jej od przymusu posyłania sztucznych uśmiechów całej zakłamanej bandzie wiernych Ao Andriej uznał za swój obywatelski obowiązek.
Poza tym miał coś co powinno jej się spodobać. Znaleźli... Może wreszcie znaleźli brakujące ogniwo ataku sprzed paru miesięcy.
- Pani Okatome, czy mógłbym zabrać chwilę?- Zapytał, zaciskając mocniej palce na kopercie w standardowym rozmiarze A4. Szybka analiza pozwoliłaby wprawnym oczom dyplomatów na zawężenie potencjalnej zawartości do dwóch możliwości: dokumenty lub jeszcze więcej dokumentów. Cóż za fantastyczna wizja spędzenia wieczoru. W szatniach, przy papierach.
Andriej pokonał odległość ich dzielącą dość szybko, nawet nie planując ściągać okryć wierzchnich. Zabawy mogły zaczekać, ich istotność bledła w obliczu niejasności wynikających z zamachu.
- Może wreszcie uda nam się zamknąć pani sprawę, pani Okatome. Parę minut, potem już nie będę odciągać pani od uciech "wieczoru pojednania".
Zmusił się do posłania krzywego, mało wiarygodnego uśmiechu w stronę rudowłosej towarzyszki Ayako.
Nie była od nich. S.SPEC gustował w nieco innym typie kobiet.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.15 14:06  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
Ponad tysiąc lat wcześniej, w dość słynnym europejskim mieście akademickim miała miejsce akcja artystyczna pewnego słynnego artysty, który, zamknięty w galerii malarstwa, odgrodzony od zebranej na zewnątrz budynku publiczności, chodził od obrazu do obrazu, prowadząc cichą rozmowę z trzymanym na rękach, martwym zającem. Zajęcie, abstrahując od wszelkich interpretacji, dość bezsensowne i jałowe, i może właśnie dlatego ten performance przychodził jej na myśl za każdym razem, gdy miała okazję rozmawiać z aktualnym naczelnikiem więzienia.
- Panie Tanaka - zaczęła, ciągle z uśmiechem na ustach, dobierając słowa do jak najładniejszej odmowy... Po czym spojrzała na niego i zalała ją fala współczucia, wymieszanego z litością. Przecież nie mogła unikać człowieka tylko dlatego, że próbował wykonywać swoją pracę jak najlepiej potrafił, co w jego przypadku oznaczało "systematycznie, schludnie i starannie", czym też Andriej Tanaka zasłużył sobie na jej szacunek. Gdyby każdy wojskowy kierował się podobną etyką pracy, być może rebelianci zostaliby wyłapani już lata temu.
- Oczywiście, jak mogłabym odmówić? - spojrzała przelotnie na prorokinię. Cóż, Ayako od samego początku nastawiała się, że dzisiejszego wieczoru powinna raczej trzymać się na uboczu, pozwalając innym ludziom skupić na sobie uwagę. - Proszę iść beze mnie - poprosiła Taihen i skierowała się z powrotem wgłąb pokoju, gdzie w szoku uświadomiła sobie jedną rzecz.
Patrzyła na niego z góry. Dosłownie. Około dziesięciocentymetrowy obcas sprawił, że po raz pierwszy od dłuższego czasu mogła spojrzeć z góry na kogoś, kto nie był dzieckiem. Niesamowicie dziwne uczucie.
- Słucham - wskazała mu krzesło, a sama usiadła z powrotem na tym, które opuściła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.15 16:22  •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
Nie rozumiał i chyba nawet w ogóle nie starał się zrozumieć z jakiego powodu dyplomatyczny uśmiech kobiety skrywa tak wielkie pokłady współczucia.
To oczywiste, że byli oboje zmęczeni tą sprawą, ale to przede wszystkim jej powinno zależeć na tym, aby pokazać, że w Mieście-3 zamachy nie uchodzą płazem.
- Myślę, że odmowa nie sprawiłaby pani problemów. Nie mniej oboje wiemy, że musimy to doprowadzić do końca, a ja nie chcę przeszkadzać, gdy będzie miała pani ważniejsze sprawy niż jakiś bankiet. Widziałem dyktatora Cronusa... Nie wyglądał na zagubionego.
Poluzował wolną ręką czarny szalik, który niczym sznur na wisielcu, otulał jego szyję, po czym skierował się w głąb pomieszczenia.
W przeciwieństwie do niej nie zwrócił nawet uwagi na różnicę wzrostu. Przywykł, że odkąd awansował na "Spacerującego Skrzydlatego" na ludziach największe wrażenie robi to, że jest wybitnie niskim człowiekiem. Ale co by oddać honory... Gdyby Ayoko szpilek nie założyła też nie pretendowałaby wzrostem do drużyny koszykarskiej.
Zajął krzesło naprzeciw niej otwierając kopertę.
- Zapewniam, że nie męczyłbym, gdyby nie fakt, że ostatnimi czasy doszło do kolejnego zamachu na pani osobę. S.SPEC nie może sobie na to pozwolić i niestety to moja rola odnaleźć poprzednich autorów spisku.
Wyciągnął z koperty zdjęcia czterech dość bliskich współpracowników dyktatora.
- Musimy brać pod uwagę wszystkie możliwości, nawet to, że zamach wyszedł z samego serca władzy. Istnieje prawdopodobieństwo, że miał on charakter medialny. Zyskała pani dzięki niemu dość sporo, prawda?- Zmrużył błękitne oczy układając zdjęcia na stoliku.- Oni nie mają potwierdzalnego alibi, ale inwigilowanie organizacji jest szaleństwem. Dlatego tu jestem. Żeby zapytać czy w ogóle mogło dojść do zamachu z winy bliskich pani ludzi. Jeśli tak, oskarżę najszybciej jak to możliwe pierwszego łowcę, który trafi do mojego więzienia.
Cóż. Andriej nie mógłby zrobić nic więcej. Media pożarłyby S.SPEC, obgryzając go do ostatniej kosteczki. Sprawa zostałaby zatuszowana, a Ayako korzystałaby z wciąż rosnącej popularności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Szatnie - Page 2 Empty Re: Szatnie
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach