Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 20.10.15 16:41  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
Jemu też się tutaj podobało. Zdjęcia nie kłamały, klimat był bardzo specyficzny. Zawsze chciał tu przyjść, choć nigdy nie miał z kim. Zaprosił ją do stolika delikatnym ruchem ręki, odsunął krzesło, żeby mogła grzecznie usiąść na tym wygodnym mebelko, on zajął miejsce na przeciwko niej. - Nie miałem okazji, nie wychodzę z domu za dużo. - powiedział po czym zabrał się za czytanie karty. Mimo ewidentnej ekscytacji w jego głosu, jakoś powoli wszystko z niego uciekało. Robił się bardziej spokojny, stonowany, chłodniejszy, wracał jego prawdziwy charakter. Co nie zmieniało oczywiście podejścia do dziewczyny. Skoro ją zaprosił, to musiał sprawić, żeby czuła się wyjątkowo. - Oczywiście ja stawiam, żeby nie było zaskoczenia na koniec. - mruknął do niej spoglądając na nią znad karty, lekki uśmiech gościł na jego twarzy, jego oczy błyszczały, ich chłodna barwa tylko temu efektowi pomagała. - Pijesz alkohol czy abstynentka? - Zapytał starając się zapamiętać numer swojego zamówienia. W tej chwili przyszedł kelner. - Well done blackened steak and.. whiskey with coke, please. - powiedział płynnie po angielsku. Jakoś tak wyszło. Zamknął kartę, odłożył ją na stolik, spojrzał wprost na nią. - A dla ciebie, Risu?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.10.15 6:58  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
Bez większych ceregieli zajęła miejsce na krześle. Choć nie zdarzało jej się bywać w tak eleganckich miejscach poza ewentualnie sprawami służbowymi, to nie zamierzała się tym jakoś bardziej przejmować. Prawda, wnętrze bardzo jej się podobało, ale na tym koniec. Zająwszy swoje miejsce, porozglądała się jeszcze trochę, obserwując ścianę naprzeciwko siebie i nieliczne zgromadzone w sali osoby.
- Hm, rozumiem - odparła, również biorąc do ręki kartę dań. Nie spieszyła się z wyborem, studiując dokładnie wszystkie propozycje, jakie w swej ofercie miała jadłodajnia. Podobało jej się przyglądanie obrazkom, studiowanie nazw i opisów, więc przejrzenie całości zajęło trochę czasu. Do niektórych stron wracała nawet po kilka razy, by ponownie nacieszyć oczy umieszczoną na nich treścią. Nawet w takich małych rzeczach odnajdywała specyficzną rozrywkę. Działo się tak głównie z tego powodu, że podobnej fascynacji nie potrafiła przelać na ludzi, nawet jeżeli już zgodziła się przebywać w czyimś towarzystwie. Prawda, przez jakiś czas mogła się uspołeczniać i tak dalej, ale przychodził taki moment, że potrzebowała konkretnej przerwy. I chociażby nawet miała mieć z tego jakąś korzyść, nie zamierzała się zmuszać do podejmowania aktywności względem innych osób.
Pytanie wyrwało ją z delikatnego zamyślenia. Nawet nie zauważyła zbliżającego się do stolika kelnera.
- Nie, raczej nie przepadam - stwierdziła bez namysłu. W końcu jak by na to nie spojrzeć, wedle obowiązującego prawa nie była nawet pełnoletnia.
Zapytana o zamówienie, zerknęła pobieżnie do swojego menu i wymieniła jedno z prostszych dań, które akurat wpadło jej w oko. Nie była nawet jakoś bardziej głodna, a ów posiłek z pewnością bez problemu zastąpi jej kolację.


[zt, ponieważ rozmówca mi zniknął. Have fun.]


Ostatnio zmieniony przez Monday dnia 26.11.15 10:08, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.15 3:40  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
*Grrrrrrr...*

Co znowu? Kolejny raz ci odbija? Już ci mówiłem, że-

O czym ty mówisz? Idioto burczy ci w brzuchu, ja nic nie mówiłem.

Senbonzakura zaklął szpetnie w myślach. Ledwo co udało mu się uniknąć kłopotów i uciec sprzed fabryki, a teraz... Teraz zdradzi go burczenie w brzuchu. Znakomicie! Sytuacji nie polepszał fakt, że ze swojej lokacji miał świetny widok na znajdującą się w dole restaurację. Czy może pub? Sam nie wiedział. Jak dawno był w jakimś podobnym miejscu? Już nie pamiętał. Leżał na dachu budynku naprzeciwko  z założonym kapturem i ostrożnie wychylił się za krawędź lustrując wzrokiem otoczenie. WSZYSTKO się zmieniło. Dawniej mógłby podróżować po Mieście-3 z zamkniętymi oczami, a teraz... Wstyd się przyznać, ale nie miał pojęcia gdzie jest. Krótko mówiąc - zgubił się. Uwagę chłopaka przykuła młoda dziewczyna wyglądająca przez okno. Jedno oko zasłaniała jej grzywka.

Całkiem ładna... Eh, chłopie ogarnij się. I tak nie ma szans żebyś zagadał. Skup się, może przypomnisz sobie jakieś inne wejścia do siedziby Łowców.  

Już wcześniej sprawdził kilkanaście dawnych wejść, wszystkie okazały się spalone. Część z nich zawaliła się, inne zostały zabudowane, a reszta okazała się fałszywymi. Raz o mało co nie przyszpilił go do ściany zaostrzony metalowy pręt gdy aktywował pułapkę. Aż dziw,  że zadziałała, zważywszy na to, że widocznie nikt o niej nie pamiętał, na co wskazywały ślady rdzy. No tak, wszyscy Łowcy których znał są już martwi i nie ma co ich obwiniać za to, że nie wszystkie wejścia okazały się prawdziwe. Senbonzakura nagle przyłapał się na tym, że wpatruje się dalej w dziewczynę. Ciekawe jak jej się żyje w Mieście? Czy jest świadoma tego co znajduje się za murami? Podoba jej się tutaj? Prawdopodobnie nigdy w życiu nie dowie się jak bardzo S.SPEC manipuluje ją i jej bliskimi. Pozna jakiegoś miłego chłopaka, wezmą ślub, wychowają dzieci... A on nadal będzie żył, nawet gdy umrą jej prawnuki. Nostalgia to potężna siła i niebezpieczna gdy zaatakuje z zaskoczenia rozpraszając uwagę. Potrząsnął lekko głową i jego kaptur zsunął się ukazując psie uszy. Chłopak dopiero po chwili zorientował się, że nie są już ukryte.  Szybko znowu założył kaptur. Cholera, czy ta dziewczyna właśnie go zauważyła?! Błyskawicznie odsunął się od krawędzi. Chyba mu się przywidziało, ale nie ma co kusić losu. Podszedł do swojego miecza, który odłożył wcześniej na bok, żeby nie przeszkadzał i wsunął go za obi z tyłu. Jeszcze jedno... Wymordowany wyjął pistolet i przyjrzał mu się uważniej. Nie był ekspertem w sprawach broni palnej, ale jako technik znał się nieco na rzeczy.

Szału nie ma, ot zwykły pistolet. Zresztą czego się spodziewać po zwykłym stróżu. Chociaż gdyby Hakurei był jego przełożonym, to tamten dostałby ostrą zjebę za brak naboi  w magazynku. Dwa! Tylko dwa! W mieście gdzie grasują Łowcy. Śmiech na sali...

*skrzyyyyp*

Huh?

Ktoś go podszedł?! To zdecydowanie nie był jego dzień... Senbo odwrócił się szybko w stronę wejścia na dach, akurat w chwili gdy otworzyły się drzwi. Zaklął w myślach zdając sobie sprawę, że zapomniał założyć ponownie soczewki, w końcu od czasu do czasu trzeba dać odpocząć oczom. Jego źrenice zwęziły się w dwie pionowe szparki. Napiął ciało gotowy do ataku lub ucieczki w przypadku przeważających sił S.SPEC.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.15 15:07  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
Dotychczas zdawało jej się, że nie ma prawa tak normalnie spędzać czasu. Samo to, że siedziała tu ze świadomością bycia najprawdopodobniej jedną z bardziej poszukiwanych osób w kraju nie poprawiało jej humoru. Herbata, której systematycznie ubywało z filiżanki zdawała się być tylko krótką iluzją przyjemności normalnego życia. Jak potoczyłoby się ono, gdyby nie opuściła klanu? Jak wyglądałoby, jeżeli jej narodzenie miałoby miejsce w zwykłej rodzinie w M-3? Nigdy nie zaznała normalnego życia, więc nie miała porównania, to co aktualnie tworzyło jej życie nie było ostatecznie takie złe. Jeżeli jej przeznaczeniem jest właśnie tak je toczyć, to zrobi wszystko, by zapamiętano ją na długo. Nie ma nic gorszego, niż bycie przeciętnym.
Powoli trafiła już nadzieję, że jej rozmówca wróci. Możliwe, że zmienił zdanie, uznał odejście od stolika za pretekst do opuszczenia baru, albo mocno się z kimś zagadał. Cokolwiek z tego było prawdą, nie dało się nie zauważyć dłuższej absencji mężczyzny, a porcelanowe naczynie powoli ukazywało białe dno. Spędzanie czasu na patrzenie się za okno dla łowcy nie było marnowaniem go, jedynie nudną alternatywą do przebywania w ciemnych kanałach. Nie chciała narzekać, ale liczyła na coś więcej z tego wypadu ponad poziom tuneli. Jej wzrok leniwie wędrował po ulicach, twarzach ludzi i wzdłuż jesiennych rabatek. Nie zauważyła nawet kiedy jej łokcie zsunęły się po powierzchni blatu, a jej podróbek spoczął na skrzyżowaniu kończyn wbijając się w miękki materiał przydługiej bluzy. Mrugnęła kilkakrotnie z rozleniwienia nie wiedząc nawet, że to co widzi, jest dosyć niecodzienne. Dlaczego ktoś z uszami siedzi na dachu i wydaje się całkiem oderwany od rzeczywistości? Nie była mieszkanką miasta w normalnym tego znaczeniu, więc na widok wymordowanego nie panikowała, nie była nawet zaskoczona. Dopiero po chwili dotarło do niej, że mimo wszystko jest to coś niecodziennego.
Co to za idiota?
Pomimo tego, że była wewnątrz budynku i siedziała w cieple jadalni poczuła się głupio patrząc na tą sytuację. Mimowolnie zagryzła dolną wargę i schowała usta w rękawie. Takie akcje nie pomagały jej organizacji, poszukiwaniu powinni trzymać się z dala od tak widocznych miejsca, a przede wszystkim nie mogę z nieuwagi tracić kaptura. Wyszło na to, że siedziała teraz machając nogami w powietrzu i złościła się na jakiegoś obcego wymordowanego, który chyba właśnie zorientował się, że stracił nakrycie głowy. Nic jednak nie zmusiłoby jej do ruszanie nieznajomemu na ratunek, to jego problem. A ona odwróciła wzrok. W końcu jeżeli dojdzie do jakiejś akcji S.SPECu powinna udawać zaskoczoną i powoli opuścić okolicę bez wzbudzania podejrzeć. Jeszcze tego jej brakuje, by przypadkiem została zmuszona do poddania się kontroli. Przy sobie miała tylko bezdenkę, więc broń nie była widoczna, ale wystarczyłby brak przepustki na przegubie, by miała problemy.
Cholerni wymordowani, plączą się po mieście i wydaje im się, że mogą nic sobie z tego nie robić.
Zaczęła sunąć opuszkiem palca po kraju porcelanowej filiżanki spoglądając do wnętrza pomieszczenia jadali. Samotne siedzenie przy stoliku jednak nie było takie interesujące, jeżeli już zaczęło się z kimś prowadzić rozmowę. Czas jednak jej nie gonił, nie miała jeszcze ochoty wychodzić.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.15 23:00  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
Jasna cholera, to andro-

Senbo szybko wykonał unik w lewo, unikając tym samym serii z karabinu trzymanego przez robota. Prawie mu się udało. Prawie, bo poczuł jak jeden pocisk trafia go w lewe ramię. Fala bólu na chwilę przesłoniła mu racjonalne myślenie, a  ramię zwisło bezwładnie.

Zmiażdż go! ROZERWIJ NA STRZĘPY!


Hakurei tym razem nie zamierzał sprzeciwiać się Akumie. Wymordowany aktywował tatuaż Rosy, jednocześnie rzucając się w stronę przeciwnika. Mgnienie oka później pojawił się tuż obok niego, chwytając go za ramię i popychając, wykorzystując wytworzoną wcześniej energię kinetyczną swojego pędu. Nie miał zamiaru siłować się z androidem, nie z jednym sprawnym ramieniem. Dodatkowo androidy swoje ważyły i nie można tak łatwo ich pokonać w walce wręcz. No ale od czego są artefakty... Chłopak obrócił się twarzą w stronę pubu, który wcześniej był za jego plecami, wykorzystując przeciwnika jako nieruchomy punkt odniesienia i wykonał kolejny skok. Nagle na ulicy pojawił się robot, który spadł dosłownie znikąd, wbijając się w asfalt. Ułamek sekundy potem tuż nad nim pojawił się Wymordowany. Kaptur spadł z głowy Senbo, ukazując wszystkim jego zwierzęce uszy, a pęd powietrza uniósł płaszcz, ujawniając zwierzęcy ogon. Spadając na wroga z wysokości ok. 2 metrów, szybkim ruchem dobył miecza i wbił go w szyję  robota. Nie miał jednak czasu na sprawdzenie czy wykończył przeciwnika, było tutaj zbyt tłoczno i wojsko mogło pojawić się lada chwila.

Uniósł głowę i spojrzał w oczy obserwowanej wcześniej dziewczyny, która teraz znajdowała się tuż za szybą pubu. Jego bursztynowe kocie oczy zalśniły jakby z rozbawienia.
Idziesz ze mną - powiedział poruszając samymi ustami.

Sekundę potem Yuu poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu, a potem przed jej oczami pojawiła się seria kilku różnych obrazów przedstawiających panoramę Miasta z różnych miejsc. Senbonzakura użył teleportacji zabierając ją ze sobą. Cała akcja trwała może z 2 sekundy i osoby znajdujące się w pubie nawet nie zauważyły pojawienia się Wymordowanego.

https://virus.forumpl.net/t2805p15-brzeg-jeziora-annestar
[z/t x2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.16 18:20  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
No tak, tego jej tylko brakowało. Kolejna urżnięta w trzy... dobra, jedźmy dalej.
Natalie widząc jak panna Hyles po raz kolejny próbuje się zalać w trupa i wszcząć zapewne jakąś burdę, wolała ją na wszelki wypadek wyciągnąć z pubu dopóki jeszcze trzymała się na nogach. Biorąc pod uwagę jej zwykłe zamówienia, była chyba jakoś w połowie, a już i tak nie wyglądała najlepiej. Na pewno na bardziej przybitą niż zwykle, a to mogło skutkować jeszcze większymi problemami. Kij ją w końcu wie, co kryje się pod tą różową czupryną.
Darkównie udało się ją jakoś namówić na zmianę miejsca i wyciągnąć do pustej o tej porze jadłodajni. Poprosiła tylko jednego z pracowników by zastąpił ją za barem, a sama wzięła zza baru torebkę do której wepchnęła butelkę wódki, drugą do połowy pełną whiskey, a do ręki wzięła dwie kwadratowe szklanki.
Otworzyła masywne drzwi i zaprosiła dziewczynę do środka skinieniem głowy.
- No chodź. Siadaj i gadaj co jest - rzuciła z ciężkim westchnieniem i zajęła miejsce przy dużym stole, na który wystawiła zgarnięty ekwipunek. Do jednej szklanki nalała wódkę, a do drugiej kolorowy alkohol. Normalnie pewnie wzięłaby tylko jedną butelkę, ale Neska przecież już piła i nie powinna była mieszać, a anielica zwyczajnie nie wyobrażała sobie picia z kimś wódki. Niby czasem próbowała, ale w barze tylko whiskey. Ją piło się z natury wolniej i rzadziej się nią upijało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.16 18:38  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
Miała jechać do kościoła po lekarzu. Wsiadła na motor, wyznaczyła trasę, ale mijając pub po prostu nie mogła się zatrzymać. Potrzebowała czegoś mocniejszego, chociaż wciąż był jasny dzień. Ale chrzanić wszystko, trzeba opić niezarażenie się syfem czy wirusem od menelskiego seksu.
Joachim... ty pieprzony...
Na samą myśl o nim chciała go zarazem udusić jak i przytulić. Nie wiedziała co bardziej, ale znając jego wiecznie uchachaną mordę to pewnie zaczęłaby od tego pierwszego. Chyba, że on znowu okazałby się szybszy. A szyja dalej ją bolała...
Dopiero co wypiła... kieliszek? Dwa? Niewiele w każdym bądź razie, do tego zachowywała się nawet wzorowo, bo ograniczała do głośnych pojazdów po każdym samcu w zasięgu jej wzroku, niż pchania się obcym do stolików i wszczynania karczemnych awantur. Jakież więc było jej zdziwienie, gdy jedna z barmanek podeszła do niej jak do przestępcy i zaczęła wypraszać w baru. Noż, praktycznie szlag ją trafił! Dopiero jak kobieta zaoferowała lepsze miejsce na dopicie jeszcze paru głębszych, wtedy Nessa zgodziła się za nią pójść i obie panie trafiły na stołówkę.
Hyles nie lubiła się zwierzać ludziom, mówić o uczuciach i innych takich pierdołach. Ostatnio pozwoliła sobie powiedzieć za wiele na swój temat po tym cholernym pogrzebie, a i wtedy wyszedł z tego raczej bełkot pijaczki w jedynym słusznym barze w tym mieście. Dzisiaj potrzebowała jednak naprawdę się wygadać. Miała w tym celu iść do kościelnych, ale jebać ich, skoro znalazła się dobra dusza pod ręką. A do tego napełniała szklaneczkę, więc już super cacy.
- To wszystko wina tego cholernego... Tego chuja! On... Kurwa, dlaczego faceci to takie świnie...? - zasłoniła twarz dłonią, usilnie walcząc z przemożną chęcią rozjebania czegoś/rozpłakania się jak ostatnia ofiara.
- Sama nie wiem czego się spodziewałam...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.16 20:27  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
Czy chciało jej się słuchać żalenia jakiejś dziewczyny z S.SPEC pod wpływem?
Raczej średnio, ale co innego miała zrobić? Wywalić ją choć nic jeszcze nie zrobiła? Niby byłaby w stanie, bo interesy przede wszystkim, a nerwów również psuć sobie nie miała dzisiaj zamiaru. No ale jednak dziewczyna nadal nic nie zrobiła i wyrzucenie jej "zapobiegawczo" dobrze nie wyglądało.
A może miała ją tam zostawić i czekać aż coś się wydarzy? Takie częste burdy też raczej nie robiły im dobrej reklamy, a kolejna okazja do przywalenia komuś i wywalenia go przez tylne drzwi raczej nie mogła się dobrze odbić na samej Natalie. Powoli sama zaczynała za bardzo to lubić. Jakby częste treningi z łowcami i naparzanie się na pięści z osobami silniejszymi od niej jej nie wystarczało. Zabawne, jak często kończyło się to złamaniami albo pluciem krwią, a jednak nadal to robiła. Ciągle podnosiła się z ziemi i waliła dalej. Dopóki całkowicie już nie opadnie z sił, bo na nokaut nigdy jeszcze nie pozwoliła.
Nie powinna jednak wynosić takich zachowań poza salę treningową. Tylko w razie konieczności umieć się obronić albo obronić kogoś, ale nie szukać specjalnie okazji. Jej utrata kontroli mogła wywołać podświadome użycie mocy, a jej zdolność do błyskawicznej więc regeneracji też mogła zwracać na siebie uwagę.
O, rozwaliłeś jej łuk brwiowy krzesłem. Jakież to ciekawe, że zamiast wymagać szycia, znowu był cały po kilkunastu sekundach. To naprawdę mogło jej ściągnąć na głowę problemy, a jeśli już jej, to Sleipnir'owi również, a tego przecież nikt nie chciał.
W każdym razie, i tak źle, i tak nie dobrze. Co więc było robić? Znaleźć inne rozwiązanie. W tym wypadku okazało się nim wyciągnięcie kobiety z baru i wyprowadzenie do innego pomieszczenia. Jak to dobrze, że jadalnia była dzisiaj wolna. Przynajmniej Darkówna nie musiała jej wlec do żadnej kwatery czy gdzieś jeszcze indziej. Na to już zdecydowanie nie miała ochoty.
Zakręciła butelkę i wzięła do ręki szklankę. Nawet nie chciało jej się szukać lodu. Z powodu zasłoniętych od dawna zasłon w pomieszczeniu było dość chłodno, więc alkohol i tak przesadnie się nie nagrzewał.
Uśmiechnęła się kwaśno słysząc słowa inżynierki.
No tak, śpiewka stara jak świat. Facet okazuje się draniem, a kobieta cierpi. Kiedyś ryczały, dzisiaj piją.
Przystawiła szklankę do ust i upiła z niej łyk. Trochę za szybko jak na standardowe delektowanie się tym trunkiem, ale w tej chwili nawet na to miała chyba zbyt parszywy humor.
- Też chciałabym to wiedzieć - dodała od siebie, krzywiąc się z powodu goryczy alkoholu i tych słów.
- Co ten debil zrobił? Tak poza byciem kompletnym debilem? - zachęciła do kontynuowania.
Pierwsza zasada, gdy chcesz coś wyciągnąć z rozżalonej istoty: przyznawaj jej rację.
Zasada druga: pokaż, że rozumiesz, bo sam to przeżyłeś bądź przeżywasz.
Brytyjka umiała ciągnąć ludzi za język w taki sposób, że sami tego nawet nie zauważali. W końcu na tym polegało jedno z jej głównych zajęć. Miała zdobywać i wykorzystywać informacje. Jeszcze nie wiedziała, czy pijackie zawodzenie jakiejś dziewczyny się do czegoś przyda, ale może chociaż jej jakoś pomoże. Ta durna odrobina altruizmu wywołana anielskimi genami jakoś często dawała o sobie znać.
Dobra, pomoc pomocą, ale dokumentacja może się przydać.
Niby mimochodem machnęła ręką w okolicach torebki, włączając przy tym dyktafon w telefonie. Taaa, pomoc drugiej osobie w wykonaniu Samael... Trzeba było na nią jednak uważać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.16 20:47  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
Czy Nessę obchodziło kto jej słucha, gdy jojczy? Nie bardzo. Starała się tego wcale nie robić, chyba, że w pustym mieszkaniu do niby uśmiechniętej mordki psa. Otwieranie się przed ludźmi było w jej oczach słabością, a te starała się kryć w sobie jak najgłębiej, ale w takich momentach jak ten, gdy naprawdę potrzebowała rady i nie widziała dla siebie pomocy, równie chętnie wygadałaby się staruchowi w todze, co barmance na stołówce. Najlepiej nic nie mówić, ale jak się już mówi to znaczy, że jest tak źle, iż gorzej być nie może - takie jakby motto, kolejna naiwność młodej inżynierki, która nieświadomie sprowadzała na siebie same kłopoty.
- On... - zaczęła i wbiła spojrzenie w pełną szklankę, jakby zastanawiając się czy potrzebuje kolejnego łyka przed dalszą rozmową, czy może wystarczy jej to co już w siebie wlała. Rozważania przerwało spadnięcie pojedynczej kropli, która zaburzyła niewzruszoną taflę napoju. Neska zamrugała zdziwiona, dopiero teraz orientując się, że pozwoliła sobie na łzy przy praktycznie obcej osobie. Świadomość tego jak nisko upadła zupełnie ją rozstroiła. Dziewczyna zamknęła oczy, zacisnęła palce na szklance, drugą, wolną dłonią zasłaniając twarz.
- Co ja gadam... To przecież moja wina. - przetarła oczy, nie przejmując się rozmazanym tuszem, który uczynił z niej coś na kształt ludzkiej pandy.
- Dałam się, a przecież wiedziałam, że dla niego to nic nie znaczy. Ale... Ale tak mi go brakowało... Nie wiedziałam jak mi na nim zależało, dopóki nie umarł, a wtedy myślałam, że jest już za późno. - prychnęła zirytowana i pociągnęła nosem.
Weź się babo w garść, bo to zbyt żałosne, nawet jak na ciebie.
- Ale to nic. Jakoś... Jakoś się z tym pogodzę. Nie mam innego wyboru.
A jednak poczuła się lepiej, nawet jeśli gadała od rzeczy. Dopiero wyrzucając to wszystko z siebie, zrozumiała, że to nie koniec świata, ale też nie tylko wina ruska. Mimo to jeszcze długo będzie pewnie żałować tego jak się sprawy potoczyły. Z dnia na dzień nie zapomni...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.16 21:09  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
Samael zmarszczyła brwi nie będąc do końca pewną, czy dziewczyna jest już tak wstawiona, że bredzi od rzeczy; bredzi od rzeczy, bo zbiera jej się na płacz; czy to jej umyka jakiś niezwykle ważny element jej wypowiedzi, który rzuciłby nieco światła na całą tę sprawę.
Pojawiającymi się u Nesserose łzami zupełnie się nie przejmowała albo przynajmniej nie dawała tego po sobie poznać. Kobiety pracujące w męskich zawodach, starające się im dorównać i w smutnych chwilach sięgające po coś mocniejszego niż wino raczej nie należały do płaczek i nigdy nie pozwalały sobie na taki uczuciowy ekshibicjonizm. Darkówna mogła to w końcu ocenić po samej sobie. Tylko w obecności jednej osoby pozwoliła sobie na łzy, bo jej zaufała i co? I genialnie się wyłożyła. Okazało się, że on robił to wszystko tylko dla własnych celów. Wielka mistrzyni pociągania za sznurki dała z samej siebie zrobić marionetkę.
Wzięła kolejny łyk bursztynowego napoju. Coś czuła, że dzisiaj sama musi się upić, skoro kobieta przed nią zamierza jej nieświadomie przypomnieć to, czego dziewczyna starała się wyzbyć przez ostatnie miesiące.
Zmarszczyła znowu brwi jeszcze raz starając się znaleźć sens w jej słowach. Nope, nie widziała go.
- Jest draniem, bo umarł? - zapytała lekko zaskoczona.
Niestety, jakoś nie bardzo do niej docierało, że rozmówczyni może mieć tego typu problemy z osobą zarażoną wirusem. W końcu obie mieszkały w Mieście i oficjalnie go raczej nie opuszczały, a jeśli nawet to ONA DO CHOLERY BYŁA W S.SPEC oni prędzej strzelali do wymordowanych albo ich kroili, a nie mieli z nimi problemy sercowe.
Z drugiej strony, ona była żyjącą od wieków anielicą, która doprowadzała się do ruiny przez socjopatę, który zaliczył wojsko, laboratoria i został rebeliantem, a wszystko z własnych pobudek. Taaa, to miało zdecydowanie więcej sensu.
Wzięła kolejny duży łyk trunku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.16 21:26  •  Jadłodajnia. - Page 2 Empty Re: Jadłodajnia.
Ness spojrzała oszołomiona na barmankę, która zupełnie przypadkiem ujęła wszystko co różowowłosą dręczyło w tym jednym, krótkim pytaniu.
- Tak... Tak! Jest cholernym draniem, bo poszedł na misję i nie wrócił! - a jednak nie była niczemu winna. To wszystko ten pieprzony Repnin!
- Mówiłam mu by nie szedł! Na pewno coś by wymyślił, ale on się chciał wykazać czy nie wiem co... I co? Zajebali cały oddział! - walnęła otwartą dłonią w blat, a głośny huk przeszedł przez całą jadłodalnię. Dobrze, że były tu same, bo to stuprocentowo zwróciłoby uwagę osób trzecich.
- To było takie nierealne... Straszne... A jak wreszcie się pozbierałam i zaczęłam żyć dalej, to ten bydlak śmiał wrócić! I jeszcze... - jebać to. Wzięła kilka dużych łyków i postawiła przed sobą pustą szklankę, o mało jej nie tłukąc, gdy włożyła za dużo siły i szkło z głośnym łoskotem uderzyło o blat.
- Mógł mnie zarazić. Albo gorzej... - teraz już popadła w słowotok, w ogóle nie przejmując się reakcjami słuchaczki. Dolała sobie wódki i niemal od razu wypiła, na krótką chwilę przeżywając osobiste zaćmienie, gdy zrobiło się jej czarno przed oczami. Oparła głowę na ręce, czując jak krew boleśnie pulsuje jej w skroniach. Dobrze, że jeszcze nie jadła, bo pewnie zaczęłoby się jej zbierać na zwracanie.
- Co ja bym wtedy zrobiła? - w końcu na nią spojrzała, chyba pierwszy raz od początku rozmowy. Błękitne, pełne smutku oczy szybko powróciły do już pustego naczynia, przyglądając mu się w nagłym milczeniu. Minęła dobra minuta, zanim westchnęła i cicho dodała;
- Najgorsze, że było cudownie. Tylko co z tego, skoro to dla niego nic nie znaczyło?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach