Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 12.11.13 21:06  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Spokojnie sobie rzucała do wody kamienie, powoli się uspokajając. Wkońcu pluski był faktycznie uspokajające. W laboratorium nie miała takiej możliwości. Czasami na eksperymentach rzucała w szybę piłkami, rozrywała sprzęty, ale wszystko kończyło się zablokowaniem możliwości oddychania. Nie miała sposobności żeby się wyrzyć, więc wszystko w sobie tłumiła, chowała głęboko w swoim sercu do pudełka zwanego "nienawieść". To było jak karmienie jej bestii, która cierpliwie i łapczywie przyjmowała każdą część złości, jaką CS-9701 w sobie tłumiła. W pierwszej chwili, gdy pojawił się Akihiko, miała ochotę to w niego walnąć wszystkimi piłkami, ale coś w niej powiedziało "nie". I posłuchała. Wyszła na tym bardzo dobrze, może to bestia w niej przemówiła? Może wiedziała że to się stanie? Tak czy siak, gdy wydostała się z celi i podziękowała Aki'emu. To bestia przejeła nad nią kontrolę. I wciąż w głowie siedzą jej te słowa. Krew... Śmierć... Ból... Do dziś je słyszy w swojej głowie. A nawet w śnie. Jest to uciążliwe i nie pozwala zapomnieć o przeszłości. Ale cóż ma zrobić? Wciąż nie może się z tym pogodzić. Wypuściła swą bestię w laboratorium i straciła kontrolę nad sobą. Teraz... Gdzie jest bestia? Wciąż w niej? A może znikneła? A może przejeła nad nią kontrolę? A może schowała się w swoim pudełku i znów czeka na złość i inne tego typu emocję, aby się karmić? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Nie wymarze tego co zrobiła. Zamkneła oczy i przestała rzucać kamienie. Poczuła lekkie zmęczenie. Chcę wrócić do Aki'ego i przespać się spokojnie...
I zapewne by to zrobiła, gdyby nagle nie poczuła jak coś się wylewa na jej ubrania. Usłyszała dziewczeński głos. Zwróciła się w jej stronę i zilustrowała ją. Za każdym razem gdy przepraszała, coś jej mówiło "walnij ją tym kamieniem, niech się zatka". Bestia? Może. Wcisneła jej szmatkę i jakiś płyn, po czym uciekła. I co ona ma z tym do cholery zrobić? Szmatkę może w łapie trzymała nie raz, ale co to było to w butelce? Nawet nie zamierzała tego brać na język. O nie... Dobra. W jakiejś tam części miała ochotę wziąść to na jezyk i zasmakować tego, ale ostatecznie stwierdziła że lepiej nie. Położyła oba przedmioty na kamieniach obok i tak je zostawiła. Natomiast trochę wkurzona na tamtą dziewczynę, postanowiła wyruszyć za nią. Powoli się podniosła, uważnie spoglądając gdzie sposzła. Spokojnie, szła tam gdzie udała się tajemnicza dziewczyna. Wyprostowała się, jakby szykując się do ewentualnego ataku. Akurat przyszła, gdy dziewczyna leżała na ziemi. Najwyraźniej wpadła na chłopaka. Zaraz. Czy on ma uszy i psi ogon? To znaczy że on też wylądował w laboratorium? Czemu ona go nigdy nie widziała?! Zwróciła też uwagę na dziewczynę, która znajdowała się za nim. Zinteresowała się niezmiernie samym chłopakiem. Do tej pory niespotkała się z kimś z cechami psa. Była zainteresowana na tyle że straciła czujność. Źle Dim. Bardzo źle. Podeszła bliżej i przysłuchała się rozmowie. Ciekawośc to pierwszy stopień do piekła Dim! A zresztą. Ona i tak nie słucha narratora! Podeszła bliżej i spojrzała chłopakowi w oczy. Nie wiedziała czy to dobrze czy źle, ale usłyszała jego imię. Jest bratem tej niebieskowłosej?
Czemu ona wogóle ma niebieskie włosy? Najpierw koleś z zielonymi, teraz dziewczyna z niebieskimi. Oj, Akihiko, będzie miał na co odpowiadać. Stwierdziła że się przedstawi.
- Um... Hej.. Jestem Naomi... - Chciała dodać jeszcze przyczynę swojego pobytu tu, ale... Co miała powiedzieć? Że ich szpieguje? - Nic ci się nie stało? - Powiedziała do leżącej dziewczyny. Bo nie miłym wypadałobyć. Co z tego że miała przez nią pół ubrań mokre? I było jej teraz zimno? Złość oddała bestii do zjedzenia a ciekawość na temat tego Jace'a. Była zbyt wielka, żeby teraz się gniewać.
- Co robicie? - Opanuj swoje żądze wiedzy Dim! Eh. I tak niesłuchasz co narrator mówi...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.11.13 21:38  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Tsu siedziała na ziemi i nie za bardzo wiedziała co zrobić. Była bardzo nieśmiała, a w dodatku chłopak, na którego wpadła zareagował na to dość agresywnie. Miała wrażenie, jakby chciał ją rozszarpać. W sumie to nawet to rozumiała. Gdyby ktoś tak na nią wpadł… Okej, to nie jest dobry przykład. Każdy, normalny człowiek zareagowałby podobnie. Lecz w tym momencie nie bała się innych ludzi, tylko tego jednego chłopaka.
Odezwij się. – podpowiadało coś w jej wnętrzu, jednak w tym samym czasie druga strona podpowiadała, aby siedziała cicho i czekała na dalszy rozwój sytuacji. Jej ciągłe, wewnętrzne rozetki były nie do zniesienia. Gdyby tylko było takie zaklęcie na stanie się niewidzialnym, na pewno by z niego skorzystała.
Nagle chłopak wyciągnął do niej rękę, a ona odruchowo się skuliła oczekując ciosu. Ten jednak nie nastąpił. Najprawdopodobniej był to tylko gest pomocy, lecz Yotaka od kilku lat unikała wszelkich kontaktów cielesnych na tyle, na ile było to możliwe. Do jej uszu dotarło pytanie czy coś jej się stało.
Nie mam niczego złamanego, ani pękniętego, ani też chorego… No, może oprócz psychiki. Ale to się stało już wiele, wiele wcześniej. – miała ochotę odpowiedzieć ta jej „sztuczna” część.
- Uch… Nie, nic mi się nie stało. A tobie? – i stało się. Dlaczego akurat to pytanie? Przez nie Tsukumo wyglądała teraz jak burak. – Prze- przepraszam. – powiedziała wstając.
Ale następne zdanie Jace, jak jej się przedstawił, ją naprawdę zszokowało. Nie chodziło o to, że jest kuzynem, wujkiem, dziadkiem Kryśki, która występuje w telewizji, ale bratem jej najbliżej osoby – Toshiko. Ale dlaczego nic jej nie powiedziała, że ma brata? B-r-a-t-a? Dlaczego?
Czarnowłosa stanęła jak kołek. Jak to było możliwe. Jej serce zaczęło bić za szybko, a w dodatku czuła w nim jakiś dziwny uścisk, który znała za dobrze z czasów domu dziecka…
- J-jestem Tsukumo, kuzynka Toshiko. – powiedziała. Jej głębokie zamyślenie nie pozwoliło jej na zauważenie dziewczyny, na którą wylała płyn z kofeiną. Nadal myślała o tym co powiedział Jace. Bratem... No, ładnie. Może będzie lepiej jak pójdzie do domu. Tutaj tylko niepotrzebnie zabierała tlen.
„Hej” autorstwa Naomi ją obudziło. I kolejne pytanie o jej samopoczucie… Czy ludzie nie wiedzieli, że takie pytania krępują innych? Po prostu się zderzyła z kimś. Czy oczekiwali, że będzie miała wstrząs mózgu? Postanowiła nie odpowiadać na to pytanie. Poza tym dziewczyna już zainteresowała się kim innym. Gdy teraz tak spojrzała na osobnika płci męskiej stojącego przed nią, zauważyła, że sięga mu poniżej ramienia!
- Przepraszam was bardzo za moją niezdarność. – w tym momencie się nerwowo zaśmiała. Podeszła do Nao i wcisnęła jej do ręki jakikolwiek z banknotów z wypchanego portfela.  – Itoko, przyniosłam ci kurtkę i rękawiczki. Mam nadzieję, że nie będzie za mała. – tutaj podała kurtkę Minori. – I ciebie, Jace, też przepraszam.
Sayuki uśmiechnęła się przepraszająco i zamrugała powiekami, aby zmyć wyraz strachu z oczu i założyć soczewkę kontaktową udającą normalną kobietkę. Tak, miała duże ambicje. Chciała stać się w oczach innych normalna. Lecz czy to było możliwe? Chyba nie, ale Tsu i tak z uporem maniaka do tego dąży.
I dopiero teraz zauważyła, że obok brata Kimiko stoi piękny pies. Popatrzyła się na niego z życzliwością. Nigdy się nie bała czworonogów. No może prócz tych małych, szczekliwych. Zwierzęta ją zawsze uspakajały. Nie oceniają ona ludzi po ich wyglądzie, a to właśnie się jej podobało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.13 1:06  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Toshiko natomiast była do szpiku kości zszokowana widokiem swojej jedynej, młodszej od niej o pięć lat kuzynki. No właśnie… młodszej! Nie była jeszcze pełnoletnia! O tej godzinie powinna być już po obejrzeniu wieczorynki, w łóżku! Nie ważne w ogóle, że ona w jej wieku siedziała do mega późnej godziny w nocy. Cholera, dlaczego ona zawsze bardziej dba o swoich bliskich, niż o siebie? To w niektórych przypadkach zdaje się być chore. Wystraszyła się, że jej krewna faktycznie coś sobie zrobi, lecz mieszanka szoku, połączonego ze strachem sprawiła, że wręcz nie mogła się ruszyć. Jakby to powiedzieć… Sparaliżowało jej umysł? Coś w tym stylu. Tak czy inaczej – odczuła ulgę, kiedy okazało się, że Tsu nic się nie stało. No i oprócz tego patrząc chociażby i na tę sytuację – Yoshi wyszła z domu, uprzednio nie odziawszy się nawet w coś cieplejszego, choć zapewne zdawała sobie sprawę z tego, iż na dworze jest zimno (miejmy taką nadzieję, w każdym razie), przez co Tsukumo poczuła odpowiedzialność za swoją – o dziwo – starszą kuzynkę i dostarczyła jej kurtkę. Mało tego… Gdyby jeszcze niebiesko włosa ucieszyła się z tego powodu. Poczułaby radość z tego względu, że ktoś jeszcze o niej pamięta. Ale nie! Ona koniecznie, z uporem maniaka nie mogła przyjąć do siebie wiadomości, jakoby ktoś jeszcze mógłby się o nią martwić. Aczkolwiek nie miała najmniejszego zamiaru robić scen w tej sytuacji. Całe szczęście jeszcze miała znikome pojęcie o kulturze osobistej. Może i wagarowała na niemalże wszystkich zajęciach z Wiedzy o Kulturze, Wychowaniu do Życia i tym podobnych, ale mimo wszystko coś tam wiedziała, a więc tą drogą znała również zasadę, iż niekulturalnie jest unosić głos na osobę drugą, podczas gdy równocześnie prowadzi się konwersacje z osobami trzecimi, bliżej nam nieznanymi. Dość jednak tej wiedzy, bo jeszcze się staniemy jak moja nauczycielka od WOSu. Gwoli wyjaśnienia – ta kobieta ma absolutnego świra na punkcie savoir vivre.
Przyjęła okrycie wierzchnie od Sayuki, po czym na jej usta wstąpił delikatny uśmiech.
- Dziękuję – odparła. No brawo, jeszcze potrafiła okazać wdzięczność. Co to? Jakiś dzień dobroci? Albo jakaś szczególna sytuacja wywołała ten stan? Może to, że spotkała swojego jedynego, a zarazem najukochańszego braciszka? Albo to, że nie zareagował tak, jakby się spodziewała? Był… Miły? Tak, chyba tak to można nazwać. W pewnym sensie była z niego dumna, a równocześnie zaskoczona. Pozytywnie, rzecz jasna. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie się liczył z jej zdaniem. No i, że zachowa kulturę. Może jednak ta bardzo ordynarna „opieka” nad Wilkiem do czegoś się przydała? Oczywiście nie musiało to być dzięki Pasożytowi, ale… Cóż poradzić, że zawsze lubiła sobie przypisywać takie zasługi? Próby wychowania Jace’a na ludzi mogłyby się okazać kompletną klapą i tylko w jakimś znikomym stopniu by coś dały, ale i tak jeśli Minori zobaczyłaby, że robi coś, co próbowała mu wpoić – zapewne przypisałaby to właśnie sobie. To właściwie z pewnego punktu widzenia dość egoistyczne, ale w ten sposób niestety, między innymi, działa podświadomość. Karmi ego, sprawiając że ono rośnie. Całe szczęście zbyt wiele pożywienia dla ego Ishikawy nie ma. Wręcz przeciwnie – jej samoocena jest głęboko poniżej poziomu morza. To by wyjaśniało dlaczego właściwie daje sobie tak niewiele powodów do karmienia ega. Logic is magic!
Lecz mało tego – dobroć mogła być również obecnością osoby, której nie znała, mianowicie Dimness. Do tej pory nie zwróciła na nią szczególnej uwagi. Wiedziała, że ktoś jeszcze tutaj jest, oprócz niej i Jace’a, ale… Cóż, jakoś tak wyszło. Ale bez wątpienia zwróciła na siebie jej uwagę, kiedy podeszła do towarzystwa, w którym aktualnie się znajdowała.
- A ja nazywam się Toshiko Mino… - moment, moment! Czy na pewno chcesz w tej chwili wymieniać wszystkie swoje imiona? – Toshiko – zreflektowała się. Nie było to żadne oficjalne spotkanie, toteż podawanie swoich wszystkich imion oraz dokładnej tożsamości było totalnie zbędne.
„Co robicie?”
Aktualnie zawzięcie gramy w rozbieranego pokera, nie widać?
Cóż miała jej odpowiedzieć? Że żyje, oddycha, trawi, stoi, patrzy, odczuwa różne bodźce z zewnątrz…? To byłoby bez sensu. Dlatego postanowiła zgrabnie ominąć to pytanie. Swoją drogą… To zaskakujące jak wiele czynności wykonuje człowiek, pozornie „nic nie robiąc”.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.13 20:01  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Jąkała się?
Czarne ucho drgnęło energicznie, wyłapując nutę jej tonu. Zainteresowanie prześlizgnęło się również ku spojrzeniu wilczego. Intensywna barwa tęczówek rozbłysła w świetle nocnej scenerii, gdy tylko dane mu było poznać imię... kuzynki Social. Na dobrą sprawę coś tam o niej chyba wspominała, ale na oczy jej nigdy nie widział lub nie zapadła mu w pamięci, wyrzucona z umysłu przez nadmiar innych, niepotrzebnych zwykle informacji. Tym razem postarał się być potulny jak cholerny baranek w samym środku cholernego stada równie potulnych baranków.
„Po prosu weź głęboki wdech i uśmiechnij się, Jonathanie”.
Krzywy nieco grymas wstąpił na usta chłopaka. Jeszcze chwila, a otoczenie zacznie się martwić o jego tiki. Praktycznie już czekał, aż któraś zapyta, czy wszystko w porządku.
„Głęboki wdech...”
To nie mogło być trudne, prawda? Na co dzień uśmiechał się cudownie i nie raniąc oczu innych, więc dlaczego teraz nie potrafił zdobyć się na tak marny gest? Chociażby po to, aby stwarzać byle jakie pozory?
Kuzynka, co? — Jego wzrok na chwilę spoczął na Minori. Na chwilę. — Toshiko dużo mi o tobie opowiadała — dodał zaraz, mrużąc przy tym ślepia.
„Naprawdę?” — odezwał się uparty głos w jego głowie. Cichy, mruczący i wiecznie rozleniwiony. Kpiący. Jace nie znosił go równie mocno, co porannych pobudek. Dla jasności: nienawidził ich naprawdę silnie.
I pewnie powiedziałby coś jeszcze. Ot, tak. Dla samej idei mówienia, bo tak miał w zwyczaju. Mówić. Opowiadać. Wałkować jeden temat, choć dawien dawno wyczerpał już zasoby. Owijać w bawełnę, rzucać przypadkowe hasła. Zmylać. Każdy krok w jego obecności porównywalny był do spaceru po roztłuczonym szkle, raniącym cienką warstewkę skóry.  I nie zrobił tego tylko dlatego, że nowa woń stała się zdecydowanie zbyt intensywna, aby ją zignorować.
Spojrzał już gdzieś ponad Tsukumo, w stronę nowej postaci.
„Um... Hej.. Jestem Naomi...”
Oh, słodko. Coraz większe kółeczko wzajemnej adoracji. Praktycznie czekał aż przyłączy się do nich jeszcze jakiś menel, dwójka podróżników, która zabłądziła dobre dwa miesiące temu, trzy koty-z-uszami, dwanaście kolibrów i pewnie inne stwory, które uznają, że łańcuszek zdarzeń dobrze jest pielęgnować. Pewnie. Skoro ktoś wylał na nas wrzątek, to logiczne, że trzeba za nim pójść i wszcząć rozmowę, prawda?
„Minori!” — warczał głos.
Jace wiedział. Minori pewnie chciała, aby był miły. Tutaj, wśród ludzi. „Bądź miły wśród ludzi”. Przesunął palcami po karku. „Ludzi nie można jeść!” Nie można. „Jak ugryziesz to boli. Jak boli, to niedobrze. Póki co pojmujesz?” Westchnął cicho. Tak, tak. Boli, gryzienie, niedobrze, więcej bólu, nie można.
Czasami miewał tylko takie wrażenie, że wszyscy robili mu jak najbardziej pod górkę.
„Przedstaw się” — burknął marudnie głos.
Jace — powtórzył, choć był święcie przekonany, że w momencie, gdy przedstawiał się pierwszy raz, dziewczyna była w stanie go usłyszeć.
Zaraz jednak spojrzał ponownie w kierunku siostry, odchylając czarne uszy ku tyłowi, aż przylgnęły ściśle do czaszki, odbijając się kontrastem na śnieżnej czuprynie. Miał cichą nadzieję, że któraś z dziewczyn pofatyguje się na tyle, aby odpowiedzieć niezna... Naoimi... ale najwyraźniej na nadziei się skończyło. Wszystko jak zwykle na jego barkach.
Właściwie nic ciekawego. Idziemy do rezydencji. No i ty idziesz z nami.
Tu znacząco uniósł brwi w górę, jakby nie miała żadnego zdania w tej kwestii. Właściwie nie miała.
Lepiej, żebyśmy się pospieszyli. Nie mam więcej bluz, a nie chcę, żebyście mi wszystkie marzły.
„Oh, czułość?”
Przezorność, zdrowy rozsądku. Przezorność.
Jonathan odwrócił się do siostry. Szczupłe, długie palce artysty zacisnęły się na nadgarstku Social, gdy tylko w tym samym momencie jego but przesunął się o ledwie centymetr, rozpoczynając niedaleką wędrówkę ku olbrzymiej rezydencji, oświetlonej pomarańczem i żółcią, przesiąkniętą zapachem słodyczy i owoców. Chwilę później pociągnął ją za sobą, jakby to właśnie jej nie chciał teraz zgubić.
Po prostu chodźmy już.
Abstract otrzepał się z niewidzialnego brudu, rozejrzał raz jeszcze dookoła, na koniec zahaczając jeszcze miodowym spojrzeniem na Tsukumo. Długi ogon drgnął, wprawiając końcówkę kity w ruch, gdy tylko ruszył pędem za właścicielem, wreszcie przekształcając ów nieśmiałe poruszanie w merdanie.

< zt → gdzieś tam na balu. >
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.13 19:33  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Stała sobie spokojnie przyglądając się to dziewczynie, to niebieskowłosej, to chłopakowi. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła mówią. W sumie. Ona w piekle się urodziła, w nim żyła oraz uciekła z niego. A owe miejsce zwie się "laboratorium". Nie ukrywa. Sama czasem nazywa się demonem, potworem czy bestią. Narrator potwierdzi i potwierdza. Choć znalazłyby się osoby twierdzące iż ową bestią nie jest, to Naomi i tak zostaje przy opcji że jest. Uparta z niej oślica. I zapewne znalazłoby się jeszcze kilkanaście określeń na nią, ale nie ma sensu wymieniać. I tak pewnie kiedyś z czyjiś ust padną. Nie musi się o to martwić, ani narrator ani ona. No, ewentualnie ten, który ją porówna do jakiegoś zwierza. Nigdy nie wiadomo, kiedy bestia się wydostanie i nie zachce znów wyrżnąć mnóstwo osób - w skrócie, póki Dim się nie wkurzy to może nie będzie miała ochoty nikogo zabijać. Spojrzała na dziewczynę, która wylała na nią ten płyn. Jak ona ma? Ah, Tsukumo. CS-9701 dostała do ręki banknot, ale nie widziała potrzeby, aby go otrzymać. Ta cała "Tsu" chciała ją zrobić w idiotkę czy co? Po co jej ten cały świstek. Przecież to był zwykły wypadek a jej ubranie wyschnie. Po co odrazu miałaby ją obdarowywać różnymi (nieznanymi) rzeczami i pieniędzmi. Podeszła do niej. Była od niej wyższa o głowę, co nawet było dla niej przewagą. W naturze, wygrywa większy, silniejszy osobnik, który swoją wielkością odstrasza konkurentów. Wyciągneła do niej lewą rękę w której trzymała banknot i oddała jej, puszczając, aby swobodnie spadł... Ale chwila! On się utrzymuje w powietrzu przed twarzą Tsukumo. Sprytna Dimness za pomocą woli przytrzymuje świstek i gdy tylko dziewczyna wyciągnie po niego rękę i złapie, natychmiast puści. Nie chce pieniędzy. Na co jej to? Nie zamierzała kraść i zabierać pieniądze. Słuchała uważnie słów to Jace'a to Tsu, to niebieskowłosej... Toshiko? Ta. Ona tak się nazywa.Patrzyła przez dłuższy czas na towarzystwo, chodź i tak swoją uwagę kierowaa głównie na chłopaka z ogonem i uszami. To z jego ust padło co robią. Wracają do rezydencji... Wait.
"No i ty idziesz z nami."
Czy to jest rozkaz? Przymuszenie do czegoś? CS-9701 przez całe swoje dotychczasowe życie, była zmuszana do czegoś. Głównie eksperymenty i wykonywanie poleceń. Miała być żywą bronią. Przynajmiej tak twierdzi.
"Lepiej, żebyśmy się pospieszyli. Nie mam więcej bluz, a nie chcę, żebyście mi wszystkie marzły."
Aha. I wszystko teraz zrozumiała. Chodziło o to żeby nie zamarzła... Nie na codzień spotyka się z taką opieką z strony kogoś innego niż Aki'ego. Choć i ten czasem mówi "radź sobie sama!" Widząc jak chłopak odchodzi z niebieskowłosą, postanowiła im towarzyszyć. Bo cóż innego miała do roboty?

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 20:47  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Jak to się działo, że wszyscy wokół Tsukumo byli tacy pewni siebie i wspaniali? Tylko ona jedna miała od groma fobii i była nieśmiała. Słaba. Ci „Wszyscy” musieli ją zawsze chronić od niebezpieczeństw tego świata, a ona sama nigdy nikogo nie uratowała. A często powodem był paniczny strach przed naprawdę błahą rzeczą. Eh… Ta beznadziejna filozofia ciągle ją męczyła. Wprost nie mogła od niej uciec, nawet gdyby znajdowała się w najgorszym zakątku świata. Drugą sprawą było to, że ciągle zapominała co się dzieje dookoła niej. O, tak jak na przykład teraz. Dobrze, że chociaż nikt tego nie zauważył…
Gdy odpędziła od siebie te myśli machnięciem łebka, stała przed nią Naomi. Tak, to ta dziewczyna, na którą Tsu wylała kofeinowy płyn, po czym zapłaciła jej za pranie. Zaraz, czy banknot, który jej dała, nie wisiał teraz w powietrzu? To magia jakaś? Zdała sobie sprawę, że to owa wysoka osoba stojąca przed nią przytrzymuje go tak. Kim tak naprawdę była?
Tsukumo cofnęła się o krok przed tajemniczą mocą, ale ostatecznie odebrała papierek. Gdy tylko go złapała siła znikła. Czy już mówiłam, że czarnowłosą interesowały takie rzeczy? Owszem, interesowały ją, lecz teraz miała ważniejsze sprawy, by przywiązać temu właściwą wagę. Tymi ważniejszymi sprawami było mianowicie to, że obawiała się Jace’a. Nie w ten sposób, że się go bała, ale w ten, że straci przez niego jedyną bliską osobę. Już wiecie kto to? Oczywiście, że Toshiko!
Yotaka czuła się jakby miała dwie osobowości, które walczyły o miejsce w jej mózgu. Pierwsza prawdziwa, zaś druga była siłą, która chciała udowodnić wszystkim, że jej właścicielka nie jest wcale taka słaba. Chciała zdobyć uznanie Minori, choć pierwsza się tego bała. I tak właśnie doprowadziła do wewnętrznej wojny.
Popatrzyła, jak Jace odchodzi z jej kuzynką. Czemu ją wtedy serce zabolało? Kimiko była jedyną osobą, z którą mogła rozmawiać na poważnie, szczerze. Gdyby chłopak ją zabrał to co by zrobiła? Nadal tkwiła w swoim mieszkaniu i tułała się po nim bez celu, była samotna? Sayuki bała się samotności, nie byłoby w tym problemu, gdyby się nie bała także z kimś sprzymierzyć.
Nie, to tak nie może wyglądać. A jeżeli jednak…
Nie mogła być gorsza od nieznanego brata, więc podążyła za parką. Nie tylko z takowego powodu, ale i dlatego że założyła się z niebieskowłosą, że sobie poradzi. Nie może złamać danego słowa.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.13 14:26  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Social natomiast czuła się mocno skonsternowana całą tą sytuacją. Nowi i starzy ludzie, dziwne reakcje… Co robić? Co robić? Czasem miała wrażenie, jakoby nikt na tym świecie nie rozumiał jej potrzeb. I w gruncie rzeczy można rzec, że faktycznie – jej wrażenie nie było mylne. Nie chodziło tutaj jednak o to, co właściwie czuła. Ta sytuacja po prostu nieco ją przytłoczyła. Czy nadmiar ludzi (oczywiście mam na myśli, iż powyżej trzech) zawsze na nią tak działał? Tak, chyba tak… Nie czuła się wówczas zbyt wygodnie. Można by ją porównać do jakiegoś płochliwego zwierzęcia. W kręgu małej ilości osób czuje się dosyć swobodnie, aczkolwiek gdy liczba ludności się zwiększa, tym bardziej strachliwa się staje. Równa się to również z tym, iż zaczyna myśleć o rzeczach, które dla niej wydają się być problematyczne. Ma ochotę uciec, ale równocześnie coś w jej wnętrzu nie pozwala jej na to. Siedzi w jednym, wielkim paradoksie, nie mając pojęcia jak się zachować. Głupie, prawda?
Z zamyśleń wybudził ją dopiero dotyk palców jej brata o jej nadgarstek. To jakże ordynarne przywrócenie do rzeczywistości również wywołało u niej lekki szok. (Cholera, czemu ona zawsze tak się wszystkiego bała?) Zwróciła szybko wzrok na białowłosego, jakby obawiając się, że jest to ktoś inny. Nie do końca zrozumiała to, co wcześniej mówił. Ale zdołała się domyślić, iż zamierza się udać do rezydencji. Był przezorny, lub też opiekuńczy? Możliwe. Ale mogły go w końcu ciągnąć tam też własne sprawy. Yoshi postanowiła się w to nie zagłębiać. W końcu Jace był dorosły, niby wiedział co robi… A nawet jeśli nie to i tak by pewnie podążał własnymi ścieżkami. Jak wszyscy. Przecież nigdzie nie jest wspomniane, że trzeba się kogokolwiek przez całe życie słuchać.
Można zrozumieć to, że Minori czuła się odpowiedzialna za Tsukumo, która jednak była jeszcze niepełnoletnia, a w dodatku była częścią jej rodziny. Nie ważne, że jej prawie wcale nie wychodziła ta ‘opieka’ nad kuzynką i zwykle role się odwracały… Ale taki Charles? Przecież był od niej o wiele starszy. Niedorzeczne.
W każdym razie posłusznie poszła za bratem w stronę majestatycznego budynku. Po drodze się jeszcze tylko obejrzała za Sayuki. Jej zmartwiony wyraz twarzy nie umknął bystremu oku Ishikawy. Westchnęła i uśmiechnęła się do niej. Rany… Czyż życie nie jest trudne?

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.13 23:34  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Dając się nieść nogom bez żadnego obranego celu, Ash razem z Lucky zawędrował nad jezioro.Cóż, jak do tej pory to ten cały bal nie był dla niego zbyt przyjemny. Znaczy, niby poznał ciekawe osoby, ale incydent z Ayą wciąż nie dawał mu spokoju. No nic, będzie musiał sobie z tym jakoś poradzić później...
- Wybacz, że tak samolubnie wyciągnąłem Cię z sali balowej, ale musiałem się stamtąd wyrwać. A teraz...pogadajmy wprost. - Ash odwrócił się do Lucky przodem i spojrzał jej głęboko w oczy. - Nie muszę mówić, że to co Ci powiem to tajemnica, jak mam nadzieję? Wyglądasz na inteligentną osobę... Nie tylko ładna, ale i mądra... Ideał?
Jego głos zawierał ledwo co wyczuwalną nutkę drwiny, jednak nie na tyle silną by dziewczyna się obraziła. Chłopak jeszcze przez chwilę analizował zdobyte do tej pory fakty. Dziwne zachowanie w stosunku do Ul, pospieszne wyjście z sali gdy wszedł na nią dyktator... Możliwości są dwie...
- W takim razie... Albo jesteś Wymordowaną, albo strasznie nabroiłaś w swojego szefa z SS... Jeśli jesteś szpiegiem rządu to Cię zabiję. - powiedział całkiem poważnie, zimnym tonem. Potem wyjął swoje soczewki z oczu. Teraz można było podziwiać jego czerwone soczewki. - Wiem, że nie jesteś Łowcą. Pozwól że przedstawię się oficjalnie. Dowódca Łowców - Ash.
Cały czas obserwował dziewczynę mając nadzieję, że jednak się nie pomylił co do jej tożsamości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.13 0:08  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Dziewczyna biegła za nim zastanawiając się w końcu o co chodzi. Kiedy się zatrzymali stała spokojnie wyprostowana. Nie mówiła nic, stała prosto i uważnie słuchała każdego jego słowa. Tylko jedynie z każdym zdaniem więcej na jej wargach rozciągał się szeroki pół-szalony uśmiech.
-W takim razie i ja się przedstawię. Miło mi poznać szefa zgrai, która rozłożyła się pod samym nosem wroga.
Po tych słowach ściągnęła cylinder odsłaniając białe, kocie uszy i teatralnie się ukłoniła. Po chwili wyprostowała się i zaś założyła czarny kapelusz na łepek.
-W takim wypadku można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Jestem Lucky, jedna z pierwszych Wymordowanych na tym świecie i zastępca szefa DOGS-ów.
Mówiła dość cicho, spokojnie i wolno z lekkim kokieteryjnym uśmiechem. Cóż nie mogło się lepiej złożyć, że to właśnie na tego człowieka wpadła. Dzięki temu będą mogli zdobyć sprzymierzeńców w walce z dyktatorem.
-Coś czuję, że możemy sobie pomóc w sprawach organizacyjnych. Liczę na owocną współpracę.
Lekkim, nonszalanckim ruchem wyciągnęła do niego prawą dłoń czekając na uścisk.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.13 22:05  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Czyli wychodzi n to, że Ash się nie mylił i dziewczyna jest Wym... Zaraz zaraz... Czy to kocie uszy? Oczy chłopaka nieco się rozszerzyły, nie dał poznać na twarzy jak bardzo się zdziwił. Nie chodziło o to, że był zdumiony wyglądem. Jak na przedstawicielkę swojej rasy, dziewczyna wyglądała w miarę normalnie. Ash po prostu uwielbiał koty. No proszę, co za zbieg okoliczności...
- Mogę pogła...- szybko ugryzł się w język. To pytanie byłoby co najmniej niegrzeczne... - Wybacz, po prostu lubię koty. Tak więc masz u mnie plusa. Jeszcze dwa i stawiam Ci kolację!
Chłopak zaśmiał się z lekko łobuzerskim wyrazem twarzy. Nie to żeby żartował, z chęcią spędziłby z Lucky więcej czasu. Była inteligentna i co tu dużo mówić... Miała dwa potężne argumenty. Chodzi mi o to kim była w DOGS (co dawało możliwości do nowego sojuszu) oraz...emmm...to ile miała lat. Mogła znać położenie paru ciekawych artefaktów. Albo przynajmniej jakieś wzmianki o nich. A o czym pomyśleliście? ...hentai! Świat nie sprowadza się do cycków! Chociaż trzeba przyznać, że te Lucky miała niezłe...
- Też mam nadzieję na dobrą współpracę. - Ash pewnie uścisnął dłoń dziewczyny. A potem wiedziony impulsem uniósł ją do ust i pocałował lekko. Najwyżej dostanie kopa w czuły punkt...ale cotm! Raz się żyje!
- Z tak inteligentną i piękną kobietą wszystkie interesy muszą się udać! - zaśmiał się cicho.


Ostatnio zmieniony przez Ash dnia 07.12.13 0:13, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.13 22:21  •  Jezioro Calenhad - Page 2 Empty Re: Jezioro Calenhad
Pog...pogłaskać? Nie! Nie tykać, nie tyka się uszek! A fe wrrr...nie wolno głaskać kotka za uszkiem, bo koty mruczą. A przecież to jest takie upokarzające. Zaraz...co powiedział? Kolacja? Tak!
Dziewczyna zaśmiała się cicho i uśmiechnęła dość tajemniczo.
-Oj, jeśli bym wiedziała co cię interesuje raczej by się znalazło parę ciekawych rzeczy.
Wtrąciła szybko mówiąc i słuchając go dalej. Gdy pocałował jej dłoń nie mogła powstrzymać lekkiego rumieńca. Jej ogon też sam podniósł się do góry lekko kiwając się na boki z zadowolenia. Rzadko ktoś całował ją w dłoń, zarówno w tym jak i w poprzednim życiu. Było to miłe i nieważne jak na to spojrzeć działało. Kotka jednak szybko się otrząsnęła i odezwała się znowu.
-Ciekawi mnie czy podjęliście już jakieś działania.
Powiedziała spokojnie z uśmiechem krzyżując ręce na piersi. Cóż o czym tu gadać, najchętniej skądś wytrzasnęła by alkohol i po prostu się zabawiła udając pijaną. Ale jej chyba nie wypada skoro mają prowadzić interesy. Ale jakby nie patrzeć to mężczyzna z nią flirtuje. A kogo to wszystko zresztą obchodzi?!
-Zresztą pieprzyć to pogadamy na kolacji.
Zażartowała i klepiąc mężczyznę po plecach (co, by zrobić musiała się zbliżyć) zaśmiała się. Jednak dotykając jego pleców ranną ręką syknęła cicho. Miała nadzieję, że mężczyzna nie zwróci jednak na to uwagi.
Sama w sumie nie wiedziała czy brać to na poważnie wszystko czy nie. Gdyby miała konkretny cel zrealizowała by go o czym poszła by się bawić. A teraz to nie wiedziała czy marnować sobie i tak dziwny wieczór biznesem,
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach