Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 26.05.15 17:34  •  Zielnik [Isao] Empty Zielnik [Isao]
MG: Natalie
Poziom: Łatwy
Uczestnicy: Isao
Cel: Zdobycie ziół i medykamentów, choć coś innego również może wlecieć.


Zielnik [Isao] P9093218-1105x15001Zielnik [Isao] P9093217-942x1280-2Zielnik [Isao] P9133298-1092x1500

Było popołudnie. Isao szedł właśnie jedną z ulic Nowej Desperacji. To miejsce było przygnębiające, a zarazem dawało nadzieję. Wśród tej wszechogarniającej biedy i niedostatku, było jeszcze widać ludzi, którzy chcieli coś w świecie zmienić. Tu i ówdzie przebiegały dzieci, za którymi wołały przestraszone mamy. Gdzie indziej stało kilka straganów z ubogim asortymentem. W jednym z budynków znajdowała się prowizoryczna lecznica.
Desperacja nie była gościnnym miejscem. Trudno było oczekiwać, że wymordowanym uda się zbudować tutaj coś takiego jak M-3. Niemniej jednak, chyba całkiem nieźle sobie radzili. Czyż nie?
Zamyślony anioł nie zauważył idącej szybko z naprzeciwka dziewczyny. Ona chyba również go przeoczyła, gdyż mijając go, mocno zahaczyła o niego ramieniem. Straciła równowagę i zachwiała się, a wszystkie trzymane przez nią rzeczy upadły na ziemię.
Przeprosiła nieznajomego i zabrała się pospiesznie do zbierania swoich przedmiotów. Nawiązała z mężczyzną jedynie przelotny kontakt wzrokowy, ale to wystarczyło, by Isao zauważył, że była cała zapłakana.
Wśród upuszczonych rzeczy było kilka niezbyt dużych pudełek. Jakiś worek i zeszyt wypełniony szkicami, które rozsypały się dookoła. Większość z nich przedstawiała rośliny.

Wygląd dziewczyny: klik (ubranie jest podniszczone)

/Proszę, opisz swój strój i ekwipunek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.15 18:31  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
Tak, Isao szedł sobie jedną z ulic w Nowej Desperacji. Bywał tam całkiem często, bowiem jego życie do tej pory (prócz ludzkich lat) było jedną wielką wędrówką między Edenem, a Desperacją. Prawda, czasem zahaczał o M-3, ale często wędrówki te były całkowicie bezsensowne, bo aniołowi albo nie udawało się zdobyć tego, czego chciał, albo musiał uciekać przed wojskiem. Ciężkie było życie anioła, choć wielu uważało inaczej. Prawda, Wymordowani mieli znacznie gorzej, ale to właśnie dla takich osób on był. Krążył po Desperacji, pomagał, leczył. Ostatnimi czasy nawet natknął się na szpital, obejrzał go i ze smutkiem stwierdził, że jego stan jest dość kiepski. Ale to już inna bajka.
Szedł zamyślony, nie rozglądając się dookoła. Zdarzało mu się to często, zwłaszcza po ciężkiej pracy. To było tak, jakby jego mózg sam ograniczał ilość docierających do niego bodźców, by ograniczać energię, której i tak już sporo zmarnował. Było to całkiem cwane zagranie i może właśnie dlatego tak prawdopodobne? Całkiem możliwe. Tak czy owak biedak był prawie całkowicie wyłączony. O czym rozmyślał? Zapewne sam nie umiałby odpowiedzieć na to pytanie. Jednak wystarczyła chwila, by ściągnąć go na ziemię. Najpierw poczuł szturchnięcie, potem zaś usłyszał dźwięk rzeczy, które upadły na ziemię. Natychmiast się ocknął i spojrzał zdziwiony na dziewczynę, która pospiesznie zbierała swoje rzeczy. Chwila wystarczyła, by i on przykucnął i zaczął jej pomagać.
- Bardzo Cię przepraszam. Zamyśliłem się. - odpowiedział grzecznie, zerkając w tym momencie na nią. I to właśnie wtedy zobaczył jej zalaną łzami twarz. W pierwszej chwili pomyślał ,,O BOŻE, ZROBIŁEM JEJ KRZYWDĘ", ale szybko rozsądek odezwał sie w jego głowie i zrozumiał, że to najwyraźniej nie jego wina. Podawał jej to, co udało mu się zebrać. Był tam między innymi szkicownik, który otworzył się, ukazując rysunki jakichś roślin.
- Znam skądś te rośliny... - powiedział cicho, patrząc na nią znacząco i podając jej szkicownik - Ale to nie jest teraz ważne. Może nie powinienem się wtrącać, ale co się stało, że tak śliczna dziewczyna płacze w biały dzień, hm? Może mogę Ci jakoś pomóc?

Ubiór i ekwipunek Iska:
Szara koszulka z krótkim rękawem; długie, czarne spodnie; porządne buty a la glany; przewieszona przez ramię torba; paczka papierosów i zapalniczka; sakwa z odrobiną pieniędzy; jakaś kieszonkowa książka o ziołach; niewielki sztylet przymocowany do paska; czarny płaszcz zawiązany na biodrze za rękawy. Wszystko zużyte, często poprzecierane.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.15 19:40  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
Dziewczyna szybko pakowała rozsypane rzeczy do worka, a pudełka starała się ułożyć w jakąś sensowną piramidkę, którą dałaby radę później podnieść. Była dość chaotyczna w swoich porządkach. Tutaj wkładała coś do worka, tutaj do torebki bądź kieszeni, tam układała pudełka, a tu starała się pozbierać kartki, które w każdej chwili mógł porwać jakiś podmuch wiatru.
Uśmiechnęła się nieśmiało, gdy anioł postanowił jej pomóc. Na jej twarzy coraz mocniej było widać rumieńce.

- Przepraszam, bardzo przepraszam za kłopot - mamrotała, zbierając rozrzucone papiery.
Podniosła oczy na Isao, który podawał jej do rąk szkicownik. Uśmiechnęła się nieco szerzej, ale oczy nadal miała przepełnione smutkiem.

- Dziękuję za pomoc. Te.. te rysunki przedstawiają zioła rosnące na terenie Desperacji. Mój dziadek... - urwała zaciskając wargi i usiłując powstrzymać napływające łzy.
Pospiesznie skończyła zbierać rzeczy i poderwała się na równe nogi, by jak najszybciej się oddalić, jednak kolejne słowa nieznajomego ją zatrzymały.
Uśmiechnęła się nieśmiało, słysząc komplement i zamyśliła na chwilę. Wahała się, czy opowiedzieć o swoim problemie mężczyźnie. W końcu emocje w niej jednak nie wytrzymały i po jej twarzy ponownie zaczęły spływać łzy.

- Mój.. mój dziadek choruje. Bardzo źle się czuje, a ludzie uważają, że nie uda się go już wyleczyć. Mam tylko jego. Nie wiem, co się stanie jeśli on... - Nie dokończyła. Nie zdołała, gdyż płacz odebrał jej mowę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.15 23:52  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
- Ależ żaden kłopot. Pozbieranie kilku rzeczy z ziemi nie boli. Poza tym to także moja wina. - uspokajał, podnosząc z ziemi kolejne przedmioty i podając je dziewczynie. Zauważył, że była zapłakana. Zauważył rumieńce, nieśmiały uśmiech. Ale zauważył także fakt, że najwyraźniej była zdenerwowana, bądź roztrzęsiona. Jej ręce drżały, zaś ona sama plątała się w swoich działaniach. Starała się szybko zbierać wszystko z ziemi, co wychodziło jej dość chaotycznie. Przez to aż sam czuł się nieco spięty. Choć po nim nie było to nijak widoczne.
- Tak, zioła. Tylko jak one się nazywały... - zaczął, kiwając głową. Już miał zaczynać dumać, kiedy usłyszał ciche ,,Mój dziadek". To zmusiło go do porzucenia swych zamiarów i skupienia uwagi na dziewczynie przed nim. Dobrze wyczuł, że w jej głosie było coś nie tak. Biedna cudem powstrzymywała płacz, co było po niej dość mocno widoczne. A on nie wiedział co ma zrobić. Pomógł więc jej zbierać rzeczy do końca i wstał zaraz po tym, jak ona się podniosła. Nie mógł przejść obojętnie wobec kogoś, kto być może potrzebował pomocy. Nie mógł zostawić płaczącej dziewczyny samej. Może ktoś jej zrobił krzywdę? A może potrzebowała bratniej duszy, kogoś kto ją wysłucha? Zamierzał jej pomóc. Tak więc zatrzymał ją swoimi słowami.
W tej krótkiej chwili do głowy przyszło mu wiele możliwości. Ktoś ją uderzył, rzucił ją chłopak, potknęła się i upadła, nie wyszły jej rysunki. Jednak nie wpadł na chorego członka rodziny, choć w tym miejscu o choroby i śmierć nie było trudno. Podszedł do niej bliżej ostrożnie, nie chcąc jej wystraszyć. Nie chciał zanadto się spoufalać, by nie odebrała tego jako złe zamiary. Miał ochotę ją przytulić, pogłaskać i uspokoić, ale zdobył się tylko na położenie ręki na jej głowę i pogłaskaniu jej.
- Może nie wszystko stracone. Tak się składa, że jestem medykiem i może mógłbym coś zdziałać. Pozwolisz mi go zbadać? - spytał, spokojnym, uprzejmym tonem. Nie chciał, by się go obawiała. Chciał, by mu zaufała. A może jej dziadek wcale nie był umierający, a on mógł coś zdziałać?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 17:26  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
Nieznajoma stała tak przez chwilę starając się opanować jakoś wybuch płaczu, ale niezbyt jej to wychodziło. Zadrżała lekko czując na głowie dotyk mężczyzny, ale nie odsunęła się. Właściwie, ten drobny gest wsparcia pomógł jej szybciej się pozbierać.
Wyswobodziła spod sterty rzeczy jedną rękę i otarła twarz rękawem. Nadal trochę chlipała, ale była już w stanie normalnie mówić.
Przyjrzała się dokładnie nieznajomemu. Nie była pewna, czy powinna opowiadać wszystko pierwszej napotkanej osobie, ale uprzejmość chłopaka chyba ją przekonała. Mimo wszystko, w Desperacji nie było to częste zachowanie.
Patrzyła uważnie na twarz anioła, spod wachlarza ciemnych rzęs. Był od niej znacznie wyższy, więc zadzieranie głowy do góry nie byłoby dla niej wygodne. Ta drobna istotka, mimo iż widocznie nie była aniołem, miała w sobie pewien urok i trudno było nie nazwać jej ładną.
Milczała jeszcze przez chwilę, po czym uspokoiwszy się, zaczęła mówić.

- Jesteś medykiem? - W jej oczach błysnął cień nadziei. - Mieszkam z dziadkiem poza miastem. W okolicach bagien. To kilkadziesiąt minut drogi stąd. Mogę cię zaprowadzić - ponownie zaczęła mówić dość szybko. Tym razem było to spowodowane budzącą się w niej nadzieją, na uratowanie krewnego. - Mogę cię tam teraz zaprowadzić. Tylko musimy się pospieszyć. Obiecałam mu, że szybko wrócę. Byłam tutaj po rzeczy dla niego. - Wskazała wzrokiem na stosik pakunków i postąpiła kilka kroków do przodu, wymijając Isao. Była gotowa by ruszyć w stronę domu, gdy tylko mężczyzna do niej dołączy.
- Ach - przypomniała sobie o czymś. - Zapomniałam się przedstawić... Jestem Amadea. Dziękuję, że chcesz nam pomóc. - Uśmiechnęła się nieśmiało w stronę anioła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.15 14:13  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
Rzeczywiście takie zachowanie w Desperacji nie należało do codzienności. Ale dla niego bylo to calkiwicie naturalne. Zawsze taki byl - mily, uprzejmy, pomocny, empatyczny. Nie potrafił przejść obojętnie obok nikogo, kto potrzebowal pomocy. Moze to wlasnie dlatego zostal aniolem. Pasowal do tej roli idealnie. Ze swoja życzliwością, chęcią pomocy byl przyjmowany przez wielu z zaskoczeniem, ale również wdzięcznością i uprzejmością. Ludzie chetnie udzielali mu schronienia, pomocy, dawali mu jeść, gdy nie miał co włożyć do ust. A on pomagal z własnej woli i nie oczekiwał niczego w zamian.
Nie chcial by plakala. Nie wiedzial jednak na ile moze sobie pozwolić, wiec ograniczył sie do ostrożnego poglaskania jej po glowie. Z zadowoleniem przyjal fakt, ze przyniosło to zamierzony skutek i dziewczyna uspokoila sie, przestala plakac. Miał słabość do placzacych kobiet. Ale w takim sensie, ze nie potrafił patrzeć na zalana lzami kobietę. Musial wtedy jakos ja pocieszyć. Kobiece lży byly cholernie silna bronią przeciw niemu.
- Tak, jestem medykiem. - potiwerdzil, kiwając głową i posylajac jej lekki uśmiech. Nie wygladal jakby klamal. Ogólnie Isek wygladal na szczerego, dobrego chłopaka. Taki tez byl.
- Nie szkodzi, nawet jezeli to daleko. Nie obiecuje, ze dam rade cos zdzialac, to zalezy od tego co mu jest, ale zrobie co w mojej mocy- obiecał. Usmiechnal sie do niej lekko. Nie chcial by sie juz smucila. Chcial by miała jakas nadzieje, by sie nie zalamala. On sam miał nadzieje na to, ze jej nie zawiedzie i uda mu się uratować dziadka.
- Milo mi cie poznać. Ja sie nazywam Isao. Ikeda Isao. - przedstawił sie, dodając do calosci swój charakterystyczny, teatralny uklon. Tobie tak bardzo często. Dla rozbawienia drugiej osoby i rozluźnienia sytuacji. - Ale wczesniej daj mi to- odezwał sie, zabierając jej rzeczy, które trzymala. - Nie będziesz tego dźwigać. A teraz prowadź. - odezwał sie. Sprzeciw nie wchodził w grę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.15 17:01  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
Amadea uśmiechnęła się nieśmiało i skinęła głową.
- Dziękuję... Isao. Dziękuję, że chcesz mi pomóc - powtórzyła, po czym nieco zdziwiona pozwoliła mu wziąć jej rzeczy.
Ruszyli w drogę.
Szli dość długo. Względnie długo. Pół godziny? Może godzinę. Trudno to określić, nie mając na ręce zegarka, a zachmurzone niebo nie pomagało w określeniu jej po położeniu słońca.
Opuścili miasto. Droga prowadziła jakiś czas przez pustynię, później zaczęły się pojawiać drzewa i mokradła.
Anioł nie musiał obawiać się, że natknie się tam na jakieś niebezpieczeństwo, gdyż dziewczyna prowadziła go bezbłędnie. Ostrzegała przed wystającymi korzeniami, większymi kałużami błota, czy niebezpiecznymi roślinami.
W końcu, przed ich oczami ukazała się niewielka drewniana chatka. Była w opłakanym stanie. Dach się walił, okno było wybite a wszystkie ściany porośnięte mchem i bluszczem. Na pierwszy rzut oka wyglądała ona na opuszczoną, jednak dziewczyna zapewniła go, że dotarli na miejsce.

- To tutaj. Dziadek powinien być w środku. Obiecał mi, ze nie będzie się nigdzie wybierał beze mnie.
Na jej twarzy ponownie zagościł nieco spokojniejszy uśmiech. Cieszyła się z powrotu do miejsca zamieszkania, choć pewnie jeszcze bardziej cieszyła się, że zobaczy swojego opiekuna.
Stanęła przy drzwiach i zaprosiła anioła do środka gestem ręki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 19:20  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
- Od tego jestem. Taka moja praca. - odezwał się. W odpowiedzi na jej nieśmiały uśmiech, on także się uśmiechnął. - Nie przejmuj się tym, to dla mnie żaden problem. - dodał. Uśmiechnął się nieco szerzej i puścił jej oczko. Nie po to by ją poderwać, czy wydać się takim "super fajnym" i w ogóle. Ot tak, dla rozluźnienia sytuacji. Biedna dziewczyna była nieśmiała i nieco spięta, więc chciał, by uśmiechała się jak najwięcej. Nie chciałby zobaczyć jej zapłakanej znowu.
Zabrał jej rzeczy, by nie dźwigała. Był facetem, tak należało robić. Czułby się źle, gdyby on szedł sobie bez niczego, a dziewczyna niosłaby to wszystko. Nawet jeżeli niosłaby torebkę wypełnioną piórami i tak by jej zabrał. Ale nie ważne. On niósł rzeczy, ona prowadziła i ostrzegała go przed każdą przeszkodą. Dobrze, bo Isao bywał pierdołowaty i mógł czegoś nie zauważyć. Jakże ciekawym by było, gdyby wywrócił się z tym wszystkim!
No i doszli. Isao miał ochotę przetrzeć oczy ze zdumienia, gdy zobaczył na jakim odludziu i w jakich ruinach mieszka dziewczyna wraz z jej dziadkiem. Widział już podobne przypadki, na Desperacji bowiem trudno było szukać jakichś naprawdę dobrych warunków mieszkaniowych. Nie dziwił się jednak, że mężczyzna zachorował, skoro nawet we własnym domu nie miał zapewnionej odpowiedniej ilości ciepła. Za każdym razem gdy anioł widział coś takiego, miał wrażenie, że jakaś niewidzialna siła ściska jego serce. Aż odbierało mu mowę. Postanowił sobie, że nie pozostawi tego tak i postara się tej rodzinie pomóc. Był młody, był sprawny. Mógł spróbować naprawić dach. A szyba... cóż, z szybą może być gorzej, ale coś wymyśli.
- Naprawię wam później ten dach. Nie może to tak wyglądać. Nie pozwolę by mój pacjent i tak urocza dziewczyna marzli we własnym domu. - odezwał się, zerkając na nią i posyłając jej szeroki, szczery uśmiech. Nie chciał nic w zamian, nie robił tego dla zapłaty. Można powiedzieć, że zapłatą był spokój jego duszy. Nie darowałby sobie, gdyby poszedł stąd zostawiając to tak.
- Okej, no więc zobaczymy co dolega mojemu pacjentowi. - dodał i wszedł do środka, skinięciem głowy dziękując dziewczynie za wpuszczenie go do środka. Nie oglądał się na wnętrze budynku, choć i te, jak można było się domyślić, nie wyglądało zbyt ciekawie. Wzrokiem wodził po pomieszczeniu, szukając starca, którego miał zbadać. Okazało się, że był on w drugim pomieszczeniu. Isao wszedł tam, skinięciem głowy witając mężczyznę.
- Dzień dobry. Nazywam się Isao Ikeda i jestem medykiem. Proszę pozwolić mi się zbadać. - przywitał się ciepłym tonem i jeżeli mężczyzna nie miał nic przeciwko - przystąpił do badania, dopytując się o to co mu jest, oglądając go i... no cóż, to wszystko zależało od tego, co mężczyźnie dolegało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.15 12:09  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
Isao zastał w domu to, czego mógł się spodziewać. Było tu niewiele lepiej niż na zewnątrz. Meble wykonane przez nie wprawione do tego meble, niegdyś bielone ściany, które obecnie były chyba we wszystkich możliwych odcieniach poza bielą, drewniana podłoga z której wychodziły liczne drzazgi.
Mimo opłakanego stanu widać było, że lokum jest zamieszkane. Na stole stał wazon ze świeżymi kwiatami, do przywieszonej na ścianie deski były przytwierdzone suszące się zioła, a całe to miejsce było na swój sposób uprzątnięte. Dziewczyna musiała dwoić się i troić, by utrzymać to miejsce w dobrym stanie i całkiem nieźle jej to wychodziło. Robiła to, co była w stanie. Niestety, pałacu z tj rudery zrobić nie mogła.

- Ale...ależ nie musisz. Wystarczy, żeby dziadek był zdrowy. Z reszta jakoś sobie poradzimy... - pospieszyła z wyjaśnieniami.
- Już i tak bardzo mi pomagasz, chcąc go wyleczyć i przychodząc tutaj. - Uśmiechnęła się miło i udała się do sąsiedniego pomieszczenia.
- Dziadku, przyszedł lekarz. Może on zdoła ci pomóc - powiedziała łagodnym głosem, klękając przy ustawionym tam łóżku. Pogładziła ręką głowę siwowłosego starca leżącego pod brązowym, wytartym kocem.
- Lekarza? A czego on chce w zamian? My nic nie mamy. - Mężczyzna nie zareagował zbyt wesoło na wiadomość o przybyszu, jednak gdy jego wzrok padł na Isao, jego wyraz twarzy się zmienił.
- Anioł... tak.. to wiele wyjaśnia... - Pokiwał głową i więcej się już nie odzywał.
Dziewczyna spojrzała na gościa pytająco, ale również się nie odezwała.
Isao obejrzał dokładnie mężczyznę. Rzeczywiście nie wyglądał najlepiej. Gdy koc odsłonił jego ciało, aniołowi ukazały się liczne przebarwienia na jego skórze i żółte bąble, z których wypływała nieprzyjemnie pachnąca ropa.
Widział to już kiedyś. Gdzieś w pamięci zdołał odszukać podobny przypadek.
Tak... tylko jak to się nazywało... Tamten medyk nazwał to chyba Syndromem Obcego, tak. Ale jak to leczył...
Po dłuższych zastanawianiach Isao przypomniał sobie nazwę. No, nie do końca.
Busipironi hydro..cośtam.
Nie miał pojęcia, z czego się to wytwarza, ale zawsze była to jakaś poszlaka.

- I co z nim? Możemy mu pomóc? - zapytała z nadzieją w wielkich oczach Amadea. Cały czas klęczała ona przy łóżku i przyglądała się badaniu.

/Wybacz, że musiałeś czekać, ale wczoraj ból głowy uniemożliwił mi pisanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.15 22:33  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
Machnął ręką w odpowiedzi na jej słowa. Nie chciał słyszeć więcej nic podobnego. Był medykiem, owszem, ale często też pomagał w inny sposób. Nie raz i nie dwa razy ową pomocą było wspomaganie kogoś w budowie, bądź w naprawie czegoś. A więc nie było to dla niego nic nowego, z czym sobie by nie poradził. Potrzebował tylko desek, gwoździ, ale miał nadzieję załatwić to w Nowej Desperacji. Co do okna nie miał jeszcze pomysłu, ale na to czas przyjdzie później.
- Póki co nie myślmy o tym. Dla mnie naprawienie tego nie jest problemem jeśli będę miał materiały. Jestem medykiem, ale często też zajmuje się takimi rzeczami. Poza tym co to za leczenie pacjenta, skoro nie zapewni mu się możliwości wypoczęcia w ciepłym, bezpiecznym miejscu, hm? Jeszcze mi się znów pochoruje. - uśmiechnął się do dziewczyny.
Ale nie byl to czas na pogaduszki. Anioł wszedł do środka, rozglądając się tylko pobieżnie po tym, jak wyglądało pomieszczenie. W środku przedstawiało się to równie nieciekawie, ale nie był w stanie pomóc im zrobić z tego domu willi. W Desperacji takie domy nie były niczym dziwnym, a codziennością i normą. Wszedł do pomieszczenia, gdzie znajdował się starzec. Nie dziwił się takiej reakcji na słowo ,,lekarz". Nie zareagował na te słowa w jakiś nieprzyjemny sposób. Raczej skłonił się lekko i posłał mężczyźnie łagodny uśmiech.
- Spokojnie, niczego nie oczekuję w zamian. - uspokoił go, mówiąc łagodnym tonem. Ale mężczyzna najwyraźniej poznał się na nim i sam zrozumiał z kim ma do czynienia. Uśmiech Iska poszerzył się. - Widzę, że ma Pan dobre oko i najwyraźniej miał Pan do czynienia już wcześniej z mi podobnymi. Może nie jest jednak tak źle z moim pacjentem, skoro oko wciąż bystre, hm? - pozwolił sobie na mały, delikatny żarcik, uśmiechając się jeszcze szerzej. Nie chciał, by badanie przebiegało w napiętej bądź nieprzyjemnej atmosferze. Bo i po co to tak?
Przystąpił do badania. Obejrzał dokładnie mężczyznę, ale dopiero odsunięcie koca ukazało istotę choroby, która go męczyła. Nie leczył jej jeszcze, ale widział ją już kiedyś oraz obserwował przebieg leczenia jej. Potrzebna była maść... Zawzięcie próbował przypomnieć sobie jej składniki, jednak nie mógł. Cholera. I co teraz? Zastanowił się jednak najpierw nad skutkami tej choroby. O ile go pamięć nie myliła, nie była to choroba śmiertelna.
- Da się, oczywiście, że się da. - odezwał się do dziewczyny. Ciągle był zamyślony, ciągle próbował przeczesywać swą pamięć. Ale składniki niczym paproszki wypadły z niej chyba bezpowrotnie. - To na co Pan choruje, to z dużym prawdopodobieństwem Syndrom Obcego. Głupia nazwa, ale nie ja to wymyśliłem. Jest to efekt uboczny napromieniowania, który objawia się wzmożoną kwasowością potu. To z kolej powoduje powstawanie odparzeń jakie widnieją na Pana ciele. Szczerze mówiąc nie leczyłem jeszcze tej choroby, ale spotkałem się z nią. I o ile mnie pamięc nie myli, nie jest ona groźna, ani śmiertelna. Zgaduje jednak, że jest okropnie bolesna, prawda? - spojrzał na dziadka pytająco i z wyraźnym współczuciem. - Leczenie tej choroby polega na smarowanie odparzeń maścią przygotowaną z odpowiednich ziół. Nie mogę sobie przypomnieć nazwy... Busipironi hydro..coś tam... Proszę wybaczyć mi moją niewiedzę. Nie pamiętam także z jakich ziół się ją wytwarzało, ale obiecuję się tego dowiedzieć jak najszybciej. Na tę chwilę mogę zaleczyć owe odparzenia i sprawić, że ból zniknie na dzień, może dwa. Potem zacznie się to pojawiać od początku. Czy chce tego Pan? Oczywiście, w czasie kiedy będzie się to powoli nawracało, ja postaram się zdobyć odpowiednie składniki do sporządzenia maści, choć nie jest to takie proste. - Spojrzał na mężczyznę pytająco. Choć było to jawne udogodnienie dla pacjenta, on wolał spytać nawet o to, niż robić coś wbrew czyjejś woli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.15 18:51  •  Zielnik [Isao] Empty Re: Zielnik [Isao]
Starzec nie wyglądał dobrze. Był zmęczony. Nie miał nawet siły obserwować Isao przy pracy. Zamknął oczy i tylko leżał. Ewentualnie wykonywał polecenia "pana doktora" podczas badania.
Jego wnuczka uważnie się wszystkiemu przyglądała i ze skupieniem wysłuchała słów anioła.

- Busipironi... gdzie ja to słyszałam... - Wstała z podłogi i zaczęła chodzić po pokoju.
- Mogłabym przysiąc, że gdzieś już to spotkałam. Tylko gdzie? - Zatrzymała się przy jednej z półek z książkami i zaczęła błądzić po niej wzrokiem.
- Busipironi... Busipironi... hydro... - mamrotała pod nosem, nie patrząc na gościa.
Starzec w tym czasie uchylił lekko powieki i spojrzał na Isao.

- Jeśli to ma mi pomóc, to użyj nawet tych swoich magicznych sztuczek - mruknął ostrożnie. Wyglądało na to, ze obawia się trochę mocy, jakie może posiadać (bądź, co bądź) nieznajomy.
- Buspironi hydrochloridum! - wykrzyknęła nagle uradowana Amadea. - Widziałam tę nazwę w jednej z książek dotyczącej ziół. Powinien tam się też znajdować przepis. - Uśmiech powoli zaczął znikać z jej twarzy, gdy spojrzała na stertę ksiąg koło siebie. - Niestety, nie pamiętam, w której dokładnie to było... - Spojrzała na Isao przepraszająco.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach