Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 02.08.17 2:31  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Lecznica nigdy nie była miejscem przyjemnym, ale dopiero z trzaskiem zamykanych drzwi do Alexandra dotarła powaga i smutek tego miejsca. Pokój zaczął sprawiać wrażenie zimnej, opuszczonej klitki przesiąkniętej odorem śmierci, uparcie maskowanym zapachowymi ziółkami i kadzidłami. Na pewno nie jeden tu umarł, leczony zapewne mniej konwencjonalnymi sposobami niż za czasów średniowiecza. Na pewno nie jeden umarł na właśnie tym łożu. Przeżarte przez mole zasłony tylko przypominały mu o ciężarze i obowiązkach, jakie niesie ze sobą życie na Desperacji. Nawet życie w górach, pod samym nosem Ao, nie ułatwiało im niczego.
Drzwi, które dosłownie chwilę temu zatrzasnęły się w pośpiechu, tym razem otworzyły się ze spokojem. Dotychczas oddalona, pogrążona w niewyjaśnionym smutku czy melancholii twarz chłopaka rozpromieniła się nagle, nabierając kolorów.
- Anais - zdołał cicho z siebie wydusić, jakby westchnieniem.
Nie mógł się powstrzymać przed delikatnym pogładzeniem jej policzka. Tyle musiało mu starczyć z ogólnych czułości.
Widział jej wyraz, duszone łzy, troskę w oczach. Znał ją zbyt dobrze, nawet jeśli była urodzoną aktorką i potrafiła idealnie tuszować swoje uczucia. Znał też powód jej poruszenia.
Leczenie Świętym Ogniem boli.
Raz był świadkiem operacji na młodym kapłanie, ze względu na braki w uzdrowicielach nawet jego marne umiejętności mogły się przydać. To był ciężki przypadek. Chłopak krzyczał, wył. Alex musiał go regularnie poić mlekiem makowym, aby nie oszalał z bólu. A dłonie Anais? Dobry Ao. Dlaczego przysłali akurat ją? Dlaczego to zawsze ona, jako jedyna, musi wychodzić z lecznicy w obandażowanych rękach?
Gładził jej dłoń, póki mógł.
- Przecież powiedziałem tej młodej wiernej, że sobie sam poradzę - posłał jej uśmiech jasny, ale ze zbyt wyraźnym cieniem bólu i zrezygnowania. - Znasz mnie.
Dobrze wiedział, że to nieprawda. Nie potrafi uleczyć złamań tak, jak zrobiliby to profesjonaliści. Jednak naprawdę nie chciał widzieć jej poparzonych rąk ponownie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.17 3:40  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Nie była oficjalnie uzdrowicielką. Nie chciała nią być, bo to ciągnęłoby za sobą zbyt wiele bólu – cierpienie pacjentów, ale też przede wszystkim jej. Gdy operacja dobiegnie końca, po złamaniach i ranach nie ma śladu, ale jaka jest za to cena? Wrażenie przypiekania ogniem przez cały jej przebieg i najprawdziwsze poparzenia drugiego, czasem nawet trzeciego stopnia na dłoniach kapłanki. Tyle szczęścia, że nie jest to pełnia możliwości ognia, a zaledwie część siły oparzeń. Pięć minut w ogniu dla normalnej osoby skończyłoby się zwęgleniem, a Anais kończy niby tylko z oparzeniami, ale co ma powiedzieć, gdy właśnie ten najzwyklejszy ogień zwykle nic nie jest w stanie jej zrobić? Święty Ogień jest inny. Ta szczególna umiejętność pociąga za sobą szczególne okoliczności. Leczysz, ale cierpisz, coś w rodzaju przykrego stygmatu.
A mówi się, że śmierć w ogniu jest najbardziej bolesną opcją.
Niestety, wrażenie oparzeń, w przypadku osoby traktowanej Świętym Ogniem, jest jak najbardziej prawdziwe. Nie pozostawia śladu, ale ból wcale nie jest lżejszy. Może nawet gorszy? Trudno powiedzieć, a nikomu nie widzi się sprawdzać owej tezy. Oleandrowi pewnie też, ale biedak nie będzie miał wyjścia. Nie w takim wypadku. Jeśli kości źle się zrosną, jeśli pogruchotane żebro uszkodzi mu płuco, cokolwiek...
Wiesz, że musimy przez to przejść – odparła spokojnie, zdecydowanie spokojniej. Uspokoiła się, gdy tylko brat się do niej odezwał. Jego głos zawsze ją uspokajał, chyba taka rola spowiednika? Powiernika, przyjaciela. Musiała zachować zimną krew. Myśleć trzeźwo, odrzucić na bok negatywne emocje, uprzedzenie.
Rękę najpierw musimy nastawić, a potem wyleczyć. Żebra też już oglądałam i na szczęście jest całe, nie pogruchotane – dodała równie opanowanym głosem, chociaż nie umiała ukryć tego, co mówiło jej spojrzenie. Że to potrwa, że będzie boleć. Leczenie kości powoduje ból w całej kończynie, a przy żebrach ból podąży śladem całej klatki piersiowej.
Zaczniemy od mleka. Eliza, mogłabyś...? – Dziewczę czuwała przy drzwiach i słysząc polecenie Kapłanki, od razu ruszyła wykonać swoje zadanie. Nie ociągała się, więc nie zajęło to nawet minuty, a wtem w rękach do rąk własnych Anais dostała ceramiczna buteleczkę wypełnioną narkotykiem, który później ostrożnie podała Spowiednikowi. Cóż, nie mieli pod ręką innej opcji znieczulenia, ale też nie miała zamiaru podawać go zbyt dużo, żeby Oleandrowi nie weszło za bardzo krew. Jakby nie było, musiała mieć na uwadze, że jego psychika nie była do końca zdrowa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.17 5:10  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Z każdą chwilą ta wszechobecna słodycz nabierała ciężaru i zaczynała powoli oblepiać ściany lecznicy, zamieniając się w niesmaczną gorycz drażniącą podniebienie. Oboje wiedzieli, że nic nie da się zrobić. Nawet najpiękniejsze słowa i szczere chęci tego nie zmienią. Puścił jej dłoń dopiero wtedy, kiedy było to konieczne.
W wejściu pojawiła się ta młoda dziewczyna z wcześniej. A więc miała na imię Eliza. Uśmiechnął się do niej uroczo, sprawiając pozory panowania nad sytuacją, ale ona wiedziała co się będzie działo. Była blada jak ściana, zestresowana. Pewnie to był jej pierwszy raz jako pomoc Anais. I oby ostatni.
Westchnął boleśnie, prawdopodobnie denerwując tym siostrę. Znowu nie szanował siebie. A czy on kiedykolwiek to robił? I czy w ogóle wiedział co to znaczy? Wziął od niej naczynie i przez chwilę w milczeniu wpatrywał się w zawartość buteleczki. Mleko makowe. Pierwszy specyfik, jaki można spotkać w kościelnej apteczce. Oleander nie był jego wielkim fanem. Sam pracował z roślinami i ich pochodnymi i doskonale wiedział, jak ten rozwodniony płyn potrafi uzależniać. Jest tyle innych środków uśmierzających ból, a oni ciągle muszą się męczyć z nieprzefiltrowanym opium i hodować sobie kościół pełen narkomanów. Wziął głęboki łyk. Już zapomniał jaki smak ma mleko makowe. Był odwodniony i osłabiony, więc specyfik trafił do niego szybciej niż zazwyczaj. Dokończył buteleczkę, dużo tam tego nie zostało po pierwszym łyku, ale przecież liczy się każda kropla. A przynajmniej kiedyś tak było. Właśnie dlatego nie lubił mleka makowego. Od zawsze Oleander miał problemy z narkotykami i łatwo popadał w uzależnienia, dlatego wyjście z nałogu było czymś wielkim. A to, że zastąpił opium innymi, mniej uzależniającymi specyfikami w sumie działało na jego korzyść.
- Siostro - już powoli jego spojrzenie stawało się podejrzanie mgliste. - Podlewałaś kwiaty pod moją nieobecność?
Och tak, brakowało tylko naćpanych wizji i pytań bez sensu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.17 18:06  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Wybór makowego mleka łatwo dało się uargumentować, chociaż nie każdy mógł być tego świadomy. Podając wiernym ten słodki specyfik, prowokowali kolejny uzależniający impuls, który miał zatrzymać nieszczęśnika możliwie najbliżej Kościoła. Wiadomo, Anais nie miała tego na uwadze, nawet bardzo niechętnie kierowała swoje myśli ku niemu, jeśli chodziło o Oleandra, ale nie mogli zaprzeczyć – był to najsilniejszy środek przeciwbólowy, jaki mieli teraz pod ręką, więc nie liczyły się skutki uboczne, a pewne działanie.   Kościół pilnował swojego zapasu narkotyku, więc będzie miała później to na oku, gdyby przypadkiem brat zechciał odlecieć raz jeszcze.
O wszystko zadbałam – odparła, pozwalając sobie na czuły gest pogłaskania chłopaka po delikatnych różowych włosach. Musieli przejść jednak do rzeczy, więc nie czekała dłużej. Wskazała Elizie pasy, którymi wspólnymi siłami przypięły kostki Oleandra do kozetki. Przygotowała też osobny pas, na którym później chłopak będzie mógł zacisnąć zęby. Nawet najlepszy specyfik nie uśmierzy dosłownego uczucia przypalania ogniem, gdy głośne porykiwania receptorów bólu zaczną wyżerać mu dziurę w głowie mu jak nigdy wcześniej. To nie była zwykła rana, a dwa nieleczone od kilku dni złamania, więc... będzie źle.
Już wcześniej z pomocą Elizy zdjęła z niego sztywną górną część ubrania. Zdążyła przyjrzeć się licznym siniakom w przeróżnych odcieniach brązu, żółci i fioletu. Zaalarmowały ją też krwiaki w miejscu złamań. Oleander szczęśliwie nie obudził się w chwili przeglądu, a pozwoliła sobie na dość niedelikatne i pewne siebie upewnienie się jak wygląda sytuacja, przy okazji korzystając z wiedzy anatomicznej Elizy. Nie miała pojęcia skąd pojawiły się na jego ciele blizny po porażeniu piorunem, ale nie doszukała się innych uszkodzeń z tym związanych, choć możliwym było, że stało się to powodem pęknięcia żebra. Wcześniej też obmyły go z brudu i krwi, a teraz Anais mogła przejść do działania. Przebieg całej zabawy ustaliły wspólnie, Kapłanka nie miała na tyle rozszerzonej wiedzy dotyczącej medycyny, by poradzić sobie sama, więc służyła tutaj bardziej za doraźną pomoc magiczno-leczącą.
Usztywniamy kończynę – odparła Eliza, więc wspólnymi siłami przy użyciu smukłej deseczki, która posłużyła tutaj już wielu złamaniom, usztywniły nadgarstek i łokieć, by zabezpieczyć przedramię. Zdecydowały się zacząć leczenie od żeber, by później, gdy już przejdą do ręki, chłopak nie musiał męczyć się z bólem przy każdym potężnym hauście powietrza, którzy spazmatycznie wciągnie z powodu bólu.
Teraz naprawdę musieli przejść do rzeczy. Wcześniej przykryty kocem, teraz deka przykrywała wyłącznie spięte nogi chłopaka. Przypięły jego nadgarstki do łóżka, szczególną uwagę przykładając do złamanej ręki, którą mógłby próbować ruszać podczas leczenia. Anais delikatnie ułożyła obie dłonie na wysokości złamanego żebra i spojrzała na Elizę, a ta podała Oleandrowi pas, by mógł na nim zacisnąć zęby. Kapłanka nic nie powiedziała, głos zastygł jej w gardle.
Krótkie, porozumiewawcze spojrzenie i...
Niech Ao ma nas w swojej opiece.

Święty Ogień
: użycie 1/3; regeneracja 0/4
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.17 22:01  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Uśmiechnął się lekko przez mgiełkę znarkotyzowania. Cieszył się. Rośliny w szklarni były jedynym, na czym naprawdę mu zależało. Tylko w ich towarzystwie mógł odpocząć i uspokoić skołatane nerwy. Gdyby zwiędły, razem z nimi obumarłby jego wewnętrzny spokój i jedyna bezpieczna przystań.  Jej dotyk był ciepły, zatracił się na moment w tym przyjemnym uczuciu odbieranym przez unerwione kosmyki. Niestety gdy zabrała rękę poczucie bliskości i bezpieczeństwa zniknęło, a w jego miejscu po raz pierwszy dzisiaj pojawiło się przygnębienie i zalążek strachu. Bez słowa obserwował, jak dziewczęta unieruchamiają jego kostki. Nie sprzeciwiał się, bo przeczuwał najgorsze.
Dopiero gdy zsunęły koc zorientował się, że go rozebrano z koszuli. Wychudzona klatka piersiowa nie prezentowała się dumnie sama w sobie, a co dopiero ogromne zasinienie po jej prawej stronie. Na szczęście dzięki jego anorektycznej posturze łatwo zlokalizowały złamane żebro. Uwagę chłopaka szybko przyciągnęła świeża blizna po porażeniu, odruchowo przejechał po niej opuszkami zdrowej ręki. Przez chwilę miał wrażenie, że mózg płata mu figle, ale wyraźnie czuł ją pod palcami. Przez dłuższą chwilę w zamyśleniu podążał palcami po rozgałęzieniach blizny. Nie miał pojęcia skąd się tu wzięła. W sumie jak tak dłużej się zastanowić to nie wiedział też skąd ma te złamania. Ostatnie wspomnienie jakie miał z napadu na szpital to zamglone postaci i porażający błysk. Oraz krótki impuls szarpiący go za klatkę piersiową… Czyżby ktoś poraził go prądem?
Nie miał czasu zastanawiać się nad tym dłużej, bo Anais musiała przypiąć jego zdrowy nadgarstek do kozetki. Spojrzał na drugą rękę, usztywniły ją małą deseczką. Zacisnął palce, nadal czuł lekki ból w poobijanym przedramieniu. Na twarzy anielicy także malował się ból, chociaż starała się zachowywać profesjonalnie. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Już czas.
Gdy tylko gorące dłonie kapłanki dotknęły jego skóry spiął się cały, biorąc głęboki wdech i zagryzając wściekle kawałek skóry. Dzięki mleku, które nawet jeszcze dobrze nie zaczęło działać, odczuwał tylko średnie przypalanie. Tylko. Tak naprawdę bolało go jak cholera. Ogień szybko wypełnił jego kości, mięśnie, płuca. Oddech miał nierówny, zbyt szybki i przestraszony. Dłonie zbielały od zaciskania się, paznokcie rzeźbiły białe półksiężyce na skórze. Póki co na razie starał się być dzielny, zaciskając zęby i uciekając myślami od operacji. Wtulił twarz w lewe ramię. Przez pasek można było usłyszeć zniekształcone francuskie przekleństwo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.17 14:39  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Zamknęła oczy, całkowicie skupiając się na bólu, który szarpał skórę na jej dłoniach. Wiedziała, że i tak nie uda się tego zniwelować, odsunąć od siebie, a pozwoliła sobie uwierzyć w to, że fokus na leczenie wspomoże jego przebieg. Oleander gorzej cierpiał, czując jak nieznośny gorąc rozchodzi się po całej klatce piersiowej, przejmując każdy osobny nerw, pustosząc każde włókno mięśnia. Eliza stała z boku, przyglądając się całej scenie z niemym przerażeniem wymalowanym na twarzy. Czymże była wiedza anatomiczna w obliczu Świętego Ognia?
Anais oddychała głęboko i powoli, usilnie starając się zachować stoicki spokój. Powtarzała sobie, że robi to tylko dla jego dobra, a ich ból jest ceną zachowania pełni zdrowia. Może jej dłonie nie skończą zbyt dobrze, ale tutaj nie chodziło o nią. Przyjmowała te oparzenia jako pokutę za anioła, który ją stworzył. Tak mogła się przysłużyć kościołowi i zrobi to z wielką chęcią.
Tak czy inaczej, nie mogła na niego patrzeć. Zaciskała powieki, żeby tylko nie spojrzeć na wykrzywioną w bólu twarz Oleandra. Załamałaby się, momentalnie przestała. Wiedziała jednak, że raz rozpoczęty proces nie może zostać przerwany. Musiała pójść za ciosem i dokończyć to co zaczęła. Im szybciej skończą, tym lepiej dla obojga. Nie chciała słyszeć jego krzyków, ale widok uszkodzeń sprawił jej już wystarczająco dużo bólu. Za kilka minut będzie lepiej, prawda? Poskłada swojego brata, żeby móc jeszcze raz usłyszeć jego śmiech. Gdyby żebro przebiło mu płuco, nie mógłby się śmiać! Wystarczyło tylko powtarzać sobie, że to epizod.
Na skurwysynie, który mu to zrobił, zemści się kiedy indziej.

Święty Ogień: użycie 2/3; regeneracja 0/4
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.17 18:50  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Można było powiedzieć, że pierwszy szok minął. Siła oparzeń nie zelżała, ale ciało nieco przyzwyczaiło się do nieustającego bólu. Oddech, który wcześniej łapał dosłownie jak wyciągnięta z wody ryba, był teraz rytmiczny, chociaż nadal szarpany. Dłonie zaczęły mu drgać od zmęczenia mięśni, ale nie potrafił ich jeszcze rozluźnić. Ułożył głowę prosto i z trudem uchylił powieki, które wcześniej kurczowo zaciskał. Eliza wyglądała jakby to ona miała zaraz zejść, była blada jak papier. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, więc tylko przyglądała się cierpieniom chłopaka. Napotykając jego spojrzenie odwróciła wzrok i opadła na pobliskie krzesło, żywo splatając dłonie razem i szepcząc coś pod nosem. Była przerażona, zbyt empatyczna by dłużej patrzeć na ból wymalowany na twarzy Oleandra. Nerwowe spojrzenie skierował na Anais, która przeżywała to wszystko nawet bardziej od Elizy. Oczy miała zamknięte, w stoickim spokoju starała się oddawać leczeniu. Nie wiedział jakim cudem mogła siedzieć tak spokojnie, skoro Święty Ogień palił jej dłonie.
Nagle zagubiony płomień zawirował w jego płucach, zachłysnął się powietrzem. Szarpnął się gwałtownie, prawdopodobnie uciekając od rąk kapłanki. W na wpół otwartych oczach pojawiły się pierwsze łzy, część szybko spłynęła po czerwonych policzkach. Na Ao, niech to się już skończy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.17 19:32  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Nie mogło to trwać w nieskończoność, prawda? Może wrażenie było podobne, ale nie można powiedzieć, że skutek nie jest zadowalający. Minęły może cztery minuty, prawdopodobnie więcej. Pojedyncza łza popłynęła po policzku dziewczyny, później jej kilka kolejnych. Chciała być silna za ich dwoje, ale nie była w stanie wytrzymać dłużej. Musiała się upewnić, że zanim przerwie proces, wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Minie kilka minut i po bólu w żebrach nie pozostanie ani śladu, pozostawiając po sobie przyjemne odrętwienie i spokój.
Otworzyła oczy, obraz rozmazał się odrobinę przez łzy, ale kilka szybkich mrugnięć załatwiło sprawę. Spojrzała na swoje płonące dłonie, dopiero wtedy przyjmując do świadomości jak bardzo są odrętwiałe z bólu. Złote płomienie wciąż lizały skórę chłopaka, musiała rozczapierzyć palce i odrobinę wycofać łokcie, by zaobserwować ostatniego, znikającego siniaka.
Nie wytrzymała już dłużej.
Elizo, woda – wychrypiała. Szybko wycofała się i przerywała kontakt Oleandra z ogniem. Sama zaś z siłą strzepała ręce, by go ugasić – nie umiała tego od tak "wyłączyć" – pozostawiając między nimi chłodny dystans dwóch potężnych kroków. Nogi dosłownie ugięły się pod nią i wylądowała na kolanach, a Eliza postawiła na przeciwko misę z niesamowicie chłodną źródlaną wodą. Łzy anielicy ciurkiem już żłobiły mokre dróżki na policzkach dziewczyny.
Spojrzała na dłonie pod wodą i przełknęła ślinę. Nie było tak źle. Ból bólem, ale obrażenia zawsze stanowiły tylko część spustoszenia prawdziwego ognia, co normalnie zagwarantowałby jej już trzeci stopień. Czuła odrętwienie, pieczenie, nie mogła zgiąć palców. Na szczęście nie zaobserwowała jeszcze bąbli surowiczych, które zwiastowałyby drugi stopień.

Święty Ogień: użycie 3/3; regeneracja 0/4
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.17 23:03  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Z czasem jego mózg zaczął skupiać się tylko i wyłącznie na operacji. Pokój, modląca się Eliza, a nawet Anais stały się nagle odległe. Tak jakby leżał w całkowitej pustce z żarzącą się dziurą zamiast klatki piesiowej. Kurczowy uścisk palców zelżał nieznacznie, zrobiło mu się słabo. Zemdlałby, gdyby leczenie miało przebiegać jeszcze minutę.
W pewnym momencie pieczenie zniknęło. Od tak, po prostu, jakby ktoś zgasił pożerające jego ciało płomienie. Wypuścił powietrze z płuc, po czym po niepokojąco długiej przerwie wziął głęboki wdech. Szczękę miał całą zesztywniałą, dlatego pasek ciągle trzymał w zębach. Dopiero Eliza zabrała kawałek skóry z jego ust, wyraźnie odcisnęło się na nim jego uzębienie. Ze zmęczeniem otworzył oczy, łzy posklejały różowe rzęsy.
Widok płaczącej Anais z rękoma w wodzie złamał jego serce. Szarpnął się, chciał do niej podejść i opatrzeć jej dłonie. W swojej szklarni ma przecież tyle roślin, coś łagodzącego na pewno się znajdzie. Zrezygnowany opadł z powrotem na posłanie. Był zdenerwowany i przestraszony, machinalnie rozluźniał i z powrotem zaciskał palce.
- Ana - wybełkotał niewyraźnie, czuł łzy zbierające mu się w gardle.
Sprawiał jej tyle bólu. On, zwykły, podrzędny kapłan. Kim był, by dla niego cierpiała?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.17 23:36  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Uspokajała skołatane serce, głęboki oddech pomagał jej pozbyć się pulsowania w skroniach. Przymknęła na krótką chwilę oczy, chcąc pozbierać się na tyle by znów wejść w swoją rolę. Łzy wystarczająco zdradziły słabość kryjącą się w tym żałosnym sercu anioła, nie mogła dalej w tym trwać. Wytarła oczy przedramieniem. Najbliższe minut powinna spędzić z dłońmi w zimnej wodzie, najlepiej pod bieżącą wodą, ale równie dobrze sprawią się chłodne okłady, które już leżały przygotowane w innej misie. Podniosła się z kolan. Eliza pieczołowicie owinęła materiałem dłonie dziewczyny, a ta odwzajemniła się zmęczonym uśmiechem, obiecując sobie w duchu, że poinformuje Proroka o jej zasługach.
Rozepnijmy go na razie, musi trochę odpocząć. Z żebrami powinno być już wszystko w porządku, ale uważaj na rękę – odparła swoim spokojnym tonem, cichszym niż zwykle, słabszym. Nawet w takiej chwili nie mogła przestać przejmować się chłopakiem, ale co mogła zrobić? Dla tego różowowłosego psotnika skoczyłaby w każdy ogień. Anais nigdy do końca nie uważała siebie za osobę, którą warto się przejmować. Wiedziała, że Oleander ma na ten temat zgoła inne zdanie i dostanie jej się za taką ignorancję...
Usiadła na stołku koło łóżka. Wierna po wyjęciu paska z ust Oleandra, odpięła też jego kostki i nadgarstki. Szybkim krokiem opuściła lecznicę, by wymienić wodę w misie, ale sama chyba potrzebowała pozbierać myśli w samotności, jednocześnie dając chwilę prywatności kapłanom. Zasługiwali na odpoczynek, musieli złapać oddech. Mieli teraz czas na rozmowę, bardziej lub mniej znaczącą.

Święty Ogień: użycie 3/3; regeneracja 1/4
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.17 19:52  •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
Eliza trzęsącymi się dłońmi odpięła pasy, unikając kontaktu wzrokowego ze spowiednikiem. Szybko zawinęła się i wybiegła z misą. Biedna dziewczyna, była kompletnie nieprzygotowana.
Pomimo tego, że nie był już skrępowany, on nadal leżał w miejscu. Zamknął oczy, starając się pozbyć rosnącego bólu w gardle. Zrobiło się cicho. Zbyt cicho. Przez minutę, która zdawała się ciągnąć godzinami, cisza krzyczała w jego czaszce i wybijała tępe uderzenia w rytm serca. Był zły. Gorzej, był wściekły. Tak bardzo, że z tej złości powoli wytrącał się smutek i, o dziwo, strach. Podniósł się powoli, rozcierając nadgarstki i kostki. Deskę dalej miał przypiętą do ręki, co szczęśliwie uniemożliwiało mu destrukcyjne zachowania odnośnie drugiego złamania. Nie dość, że zaniedbane, to Lazarus jeszcze wykręcił mu parę razy to ramię. Odetchnął głęboko, przetarł oczy. Błąd. Jak tylko starał się pozbyć zaschniętych łez, tak nowe od razu pojawiały mu się w oczach. Zaczął machinalnie odtrącać krople, ale dopiero przerwane westchnienie go zdradziło.
- Nie zgadzam się, żebyś leczyła drugie złamanie - z całych sił starał się, brzmieć poważnie, aby nie pojawiło się żadne załamanie w jego głosie. - Jedna operacja wystarczy.
Zawiesił spojrzenie na jej dłoniach, które nadal lekko drgały z bólu i ze zmęczenia. Jeśli po jednym leczeniu potrzebowała bandaży to nie chciał wiedzieć jak będzie wyglądała jej skóra po kolejnym. Zacisnął zęby, układając kolejne słowa tak, by nagle na nią nie wybuchnąć. Nie pozwolił jej odpowiedzieć, a nawet umyślnie zignorował jakikolwiek jej sprzeciw.
- Anais, przecież tak cię prosiłem - schował twarz w zdrowej dłoni, po czym opadł na posłanie, zakrywając oczy nadgarstkiem. - Dlaczego to sobie robisz?
Naprawdę starał się opanować, pozwolić złości powoli wyciec i zniżyć się do bezpiecznego poziomu. Naprawdę tego chciał, ale nie mógł. Nagle zacisnął dłoń i podniósł się gwałtownie, wyrzucając w jej stronę bełkot pełen sprzecznych ze sobą emocji i wątpliwej składni.
- Na miłość boską, mogłaś się nie zgodzić. Nie jesteś uzdrowicielem. Spójrz tylko na swoje ręce... Anais, to jest za dużo. Twoje umiejętności są wspaniałe, ale nie musisz cierpieć za innych. Odpokutowałaś wszystko, czemu byłaś winna, więc przestań, do cholery, odgrywać Mesjasza Narodów i po prostu... Zadbaj o siebie.
Przyciągnął rozrzucony koc tylko po to, by zawinąć go dookoła swojej skulonej postaci i schować w nim twarz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Lecznica - Page 7 Empty Re: Lecznica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach