Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 27.06.16 2:51  •  Wejście do wnętrza gór - Page 3 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
- To ty… To naprawdę ty.- Powtórzyła, podchodząc powolutku do niego, zupełnie jakby był kolejną marą zsyłaną jej przez Ao.
Szczerze mówiąc nie wiedziała co zrobić, więc w pierwszej chwili po prostu wpatrywała się w niego rozczulona, by w następnej… zdzielić nieszczęśnika dzielnie trzymaną ścierką.
- Jak mogłeś nas tak zostawić! Ty wiesz jak wszyscy się martwili?! – Krzyknęła zagryzając wargi. Trzęsła się jak osika, z głową spuszczoną, aby nie mógł zauważyć łez zbierających się w kącikach oczu.- Czy ty wiesz… Jak ja… Jak ja się martwiłam?!
Dodała już ciszej,  zupełnie jak gdyby nie mogła złapać tchu, żeby dalej na niego krzyczeć. Po prostu wtuliła się w to wychudłe ciało, które kiedyś było jedną z nielicznych, bliskich jej osób w Desperacji.
- Z-Zniknąłeś. A… A-A ja się tak bardzo bałam, że nie wrócisz…- Mamrotała słabo, próbując powstrzymać łkanie.
Nie czuła żalu, ani smutku. Bardziej płakała z poczucia kompletnej bezradności, którą przeżywała każdego tygodnia, gdy nie pojawiał się na nabożeństwach i ulgi, że jednak żył i choć w strasznym stanie to jednak stał przed nią cały i w miarę zdrowy.
Coś w niej pękło. Zupełnie jak gdyby wieczne udawanie przed samą sobą, że przecież kotowaty wcale nie był dla niej jakoś szczególnie ważny, teraz zupełnie straciło na znaczeniu.
- Bałam się… że cię znajdą i potraktują jak zdrajcę… Bałam się, że nie żyjesz…- Wreszcie zadarła głowę, spoglądając na niego zaszklonymi oczami.- Ale Ao cię chronił… I jesteś tutaj. Bezpieczny, żywy…

„Wypiękniałaś”.

Dopiero teraz do niej dotarło to jedno, proste słowo. Odwróciła wzrok, odsuwając się od niego nieznacznie.
- To nieprawda.- Potrząsnęła głową.- Jestem jedynie marnym echem piękna jakie Pan zesłał nam na ten świat. Jestem tylko wierną służką Ao, Apolyonie.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.16 0:08  •  Wejście do wnętrza gór - Page 3 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Apolyon stał i patrzył na jej delikatną twarz. Notował w pamięci wszystkie emocje jakie się na niej odmalowały. Każda z nich zapadała mu głęboko w serce i radowała go. Ten szok i niedowierzanie, ale też skryta pod zdumieniem ulga. Nie było tam złości - przynajmniej nie tej, która mogłaby go zabić, zaraz po tym jak odrodził się w wierze Ao na nowo i powrócił. Nie było w niej wściekłości, która kazałaby jej wezwać Inkwizycję, by ta zgładziła zdrajcę.
Tego uderzenia się nie spodziewał. Podejrzewał, że dostanie w twarz, ale przewidywał raczej zwykłego "liścia" z otwartej dłoni. Nie miał jednak zamiaru zacząć się skarżyć, kiedy dostał ze ścierki. Należało mu się. Dobitnie świadczył o tym chociażby głos Marazm. Mogła opuścić głowę by skryć łzy, ale ton jej głosu mówił mu jasno, jak się posypała. Kiedy do niego podeszła, objął ją. Tym samym utwierdził siebie - i chyba nie tylko siebie - że wrócił do domu. Wsunął palce w jej gęste włosy i po prostu tak trwał, dając jej się wyżalić.
- Jeśli by mnie wtedy znaleźli i zgładzili, mieliby do tego pełne prawo. - powiedział jej spokojnie, głaszcząc ją po karku. - Bo przez pewien czas nie można mnie było nazwać kim innym, jak tylko zdrajcą właśnie. Ale wróciłem. Ao ponownie objawił mi swoją ścieżkę. Jak w przypowieści o synu marnotrawnym. - pozwolił sobie na lekki, koci uśmiech.
Nadal trzymając Marazm w ramionach, powoli wszedł do sali, zamykając za sobą drzwi. Od razu zrobiło się odrobinę cieplej.
- Każda rzecz stworzona przez Ao jest piękna, nawet jeśli to tylko echo. - odpowiedział, gładząc jej policzek wierzchem dłoni, póki się nie odsunęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.16 0:58  •  Wejście do wnętrza gór - Page 3 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Nawet przez ułamek sekundy nie poczuła wyrzutów sumienia, gdy jej śmiercionośna broń trafiła wprost w policzek wymordowanego. Zresztą... Mogła mocniej!
Teraz jednak, kiedy ścierka poleciała na podłogę, a ona sama w objęcia białowłosego, Marazm po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuła się całkowicie i bezgranicznie szczęśliwa. Zupełnie jakby powrót tego nieszczęsnego kota wypełnił jakiś ubytek w jej sercu.

- Każdego dnia, gdy wracali widziałam oczami wyobraźni jak cię ciągną za sobą. Bałam się, że staniesz się zwierzyną, którą złożą w ofierze, ku przestrodze. Byłeś... Jesteś... Członkiem Starszyzny. Nawet Taihen Shi by cię nie wybroniła i nie wybieliła w ich oczach. Doszyliby ci skrzydła, po czym zawlekli do groty ofiarnej, Musiałabym patrzeć jak umierasz Apolyon.- Objęła swoje własne ramiona dłońmi, odwracając się od niego. - Zresztą, dalej mogą to zrobić. Ale ja ci pomogę... Nawet jeśli przez ciebie będę w niebezpieczeństwie, to ci pomogę. W imię naszej dawnej przyjaźni. W zamian za to ty pomożesz mi. Zgoda?

Odwróciła nieznacznie głowę, spoglądając kątem oka na ten okaz nędzy i rozpaczy z niemą prośbą wymalowaną na twarzy.
- Wybacz mi Apolyonie, ale tobie tego piękna trochę jednak ubyło.- Uniosła kąciki ust, sprawiając wrażenie, że pierwsza faza p.t. "Nie wierzę, że tu jesteś" już przeminęła.- Wyglądasz strasznie. Gdyby jakiś wierny cię zobaczył, pomyślałby, że odbyłeś pielgrzymkę do piekła, ale cię tam nie chcieli.
Podłoga mogła zaczekać.
Teraz miała coś o wiele ważniejszego do wyszorowania. I odkarmienia. I odkochania. Boże, dlaczego z tymi nieszczęśnikami zawsze było tyle problemów?

[ja tu proponuję się przenieść do łaźni proroka, takie rebel rlz i w ogóle. jak coś daj nam zmianę tematu x2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.16 11:43  •  Wejście do wnętrza gór - Page 3 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Opuścił ręce, kiedy Marazm odsunęła się od niego. Słuchał jej uważnie. Cały czas wierzył, że fakt, iż była w hali wejściowej i otworzyła mu drzwi w momencie, kiedy ten wahał się czy powinien wejść, był jakimś znakiem. Może to dlatego emanował takim spokojem, choć Marazm miotała się z poczucia ulgi i niedowierzania. Chociaż oczywiście, także był wzruszony. Nie sądził by czekało go ciepłe powitanie, a tymczasem mimo że w sumie dostał w twarz z brudnej ścierki, na jego widok polały się łzy szczęścia.
Podszedł powoli do kobiety, kiedy ta odwróciła się do niego plecami. Ponownie zamknął ją w swoim objęciu, próbując pomóc jej się uspokoić. Po jej słowach potrafił wywnioskować, jak bardzo była roztrzęsiona.
- Dziękuję ci za każde twoje słowo - z jego gardła wydobyło cię po tej wypowiedzi ciche mruczenie - Z chęcią przyjmę Twoją pomoc, i wiedz, że pomogę ci we wszystkim jak tylko będę mógł. Ale jeśli wspólnota postanowi mnie zgładzić w ramach kary za moje przewinienia, nie będę się im stawiał. Jeśli zechcą przyszyć mi skrzydła - mimowolnie musiał się wzdrygnąć - to moje plecy będą na to gotowe.
Nie chciał umierać. Jak każde stworzenie Ao, nie chciał umierać. Nie chciał też by Marazm musiała na to patrzeć. Nie chciał jednak by znalazła się w niebezpieczeństwie jeśli miałaby mu pomóc zachować życie. Eh, i tak źle i tak niedobrze. Ale kiedy usłyszał jej komentarz, nie mógł się nie roześmiać. Głęboki, mrukliwy śmiech odbił się echem od ścian.
- Może tak właśnie było, moja droga. Może tak właśnie było.
Delikatny uśmiech nie mógł zejść z jego twarzy, nawet gdyby Apolyon próbował się go pozbyć. Był w domu. W Domu. Jego los nadal nie był do końca jasny, ale to się nie liczyło.
Wrócił do domu.

ztx2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach