Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 21.02.15 17:14  •  #23 - Apartament Agito Empty #23 - Apartament Agito
Jest to w sumie jeden z dość pierwszych apartamentów w linii, może to przez fakt iż jego właścicielka woli być na "wylocie" i nie czekać aż zjedzie windą wiekami? Możliwe, ale kto ją tam wie. W każdym razie - za drzwiami z numerem 23, nie różniącymi się od innych nie znajdziemy za wiele niesamowitych rzeczy... Raczej dość zwyczajny apartament. Powiedzmy.
Za drzwiami znajduje się mały przedsionek, gdzie jest wieszak na różne ciuchy, szafka na buty, oraz nieco większa szafa, w której kurzą się płaszcze, a pod nimi broń. Głównie biała broń. Kolor pomieszczenia? Raczej taki lekko żółty, acz niezbyt rażący. Dość ciemno tu bez włączania oświetlenia.
Po przejściu z przedsionka dostaniemy się do salonu. Nie jest może nader niesamowicie przestronny, ale nie jest po to, by były parapetówki robione tutaj. Wyposażenie raczej standardowe - jakiś stolik, jakieś fotele, całkiem wygodne i ciemno-czerwono obite, jakaś czarna kanapa, jakiś stolik, plus minus graty typu telewizor i tym podobne. Wyraźnie wybija się tam... Apteczka. W praktyce w każdym pomieszczeniu jest jedna. Ta znajduje się tuż przy progu, na przeciwległej ścianie od włącznika świateł. Nigdy nie miała ochoty bawić się w klaskacza ani odpalanie światła na komendę.
Trochę dalej, przy oknach w salonie znajduje się aneks kuchenny, wraz z małym barkiem wypełnionym kilkoma gatunkami całkiem solidnego alkoholu. Okna często są zasłonięte żaluzjami, stąd raczej mało kto zauważy, jak... Przeważnie niemal ciągle chodzi po swoim apartamencie ubrana jedynie od pasa w dół. Kolorystyka ścian i mebli poza wymienionymi raczej jest dość neutralna, nie ma tam zbyt rażących kolorów... Choć widać że Agito starała się uniknąć niebieskiego koloru, stosując raczej zieleń, beżowy, żółty, a także brązowy i czerwony. Zgadnijmy czemu.
Od salonu można się dostać do dwóch miejsc. Pierwsze, do którego nie ma drzwi, a sam próg to sypialnia... Pod względem kolorystyki jest o tyle ciekawa, że ściany są w kolorze ciemnego fioletu, szafki i im podobne meble z ciemnego, hebanowego drewna, podobnie jak łóżko, z białą pościelą. Dwuosobowe, choć często wyleguje się sama. Szafka nocna po prawej, po lewej mały stolik. Szafy na ubrania też się znajdą. Ten pokój nie ma szyb i okien. Sama o to zadbała przy doborze pomieszczenia, tak jak i w łazience, do której można się dostać drzwiami zarówno z salonu, jak i sypialni. Raczej nic ciekawego tam się nie znajdzie - błękitne kafelki, kabina prysznicowa, kolejna apteczka jak i w salonie i sypialni, szafka na leki za lustrem nad umywalką... I wanna. Wanna chyba kiedyś była podświetlana, bo tuż u górnej krawędzi ma wyżłobione dziury...
Widocznie jednak Agi się nie podobały. A może ma na nie inne zastosowanie? Co było ciekawe - miała WŁASNĄ pralkę. Nie miała zamiaru płacić nikomu za mycie swoich ciuchów.


Dotarcie z nim tutaj nie było aż tak trudne, choć dystansu trochę było do zrobienia. Na szczęście - nie musiała się przemieszczać w pobliżu posterunków, ani tym bardziej północnej części miasta. Dobrze...
Chłopak bledniał w oczach, co wcale jej nie pomagało. Musiała się spieszyć, stąd bez pytania wbiła się do apartamentowca i ruszyła schodami ku górze. Nie było co czekać na windy...
Ani też nie zamierzała czekać na to, aż ktoś zacznie pytać czemu niesie chłopaka na ramionach. To w końcu...
Trochę do niej niepodobne. Z drugiej strony nikt kto ją zna o to by nie spytał, no ale... Właśnie. Nie każdy ją zna.
Pośpiech, pośpiech, pośpiech... Nie myślała w tej chwili za nadto o osobach które mogą na nią spojrzeć, biegnąć do swojego apartamentu. Jak to dobrze że pomyślała i mieszkała jak najniżej! Żadnego problemu, heh. Mimo to jednak, czas i odległość jaką przebiegli trochę się odbiło na jej kondycji. Była już zadyszana i spocona, ale cóż poradzić...
Ma w tej chwili coś ważniejszego na głowie. Otworzyła drzwi do swojego apartamentu przy pomocy identyfikatora, po czym nogą zamknęła za sobą. Nawet nie myślała o tym, by się rozbierać, albo jego. Czuła jak krew chłopaka spływa jej po szyi i wsiąka w rękaw munduru w jaki go ubrała...
Wbiegła do salonu, zapalając światło barkiem i położyła go na kanapie, po czym zgarnęła apteczkę, a także mały nóż. Był teraz bardzo potrzebny...
Podciągnęła rękaw z nadgarstka i przy pomocy tego noża najpierw rozcięła bandaże, a potem, ostrożnie i SŁABO (tym razem) trzymając lewą ręką jego dłoń zaczęła grzebać ostrzem w ranie. Ostrożnie, byleby nie uszkodzić żyły...
Jest! Poczuła ten kształt pod ostrzem. Teraz ostrożnie. Powoli zaczęła podważać nabój i wysuwać go ku górze. Nie mogła jej zadrżeć dłoń, nawet na moment. Nie mogła zacisnąć za mocno dłoni, bo źle się to skończy...
Jeszcze...
Kawałek...
Jest! Okrwiony nabój wypadł z rany, a Agito z ulgą odrzuciła gdzieś na bok nóż, po czym otworzyła apteczkę. Robienie tego z rękawicą było uciążliwe, ale nie miała nawet czasu teraz jej się pozbyć...
Były ważniejsze rzeczy do zrobienia.
...
Po około 10-15 minutach ostrożnej i nerwowej roboty udało jej się na nowo opatrzeć, tym razem skuteczniej ranę chłopaka. Zatamowała krwawienie, oczyściła lekko ranę, przez co nie powinien już słabnąć ani niczego złapać...
Ale teraz pora się zająć nim ogólnie. I sobą, także. Ściągnęła z niego mundur, który odłożyła na razie na fotel. Był do prania...
Zdecydowanie był. Teraz jednak było więcej, raczej delikatnych działań przed nią...
Działań do których rękawica się nie przyda. Stąd też usiadła na fotelu i ułożyła rękawicę na stole, po czym wcisnęła guzik.
Chwila...
Już. Impuls bólu przeszył jej ciało, gdy tysiące igieł wydobyły się z jej skóry. Były za cienkie, by spowodować choćby chwilową utratę krwi...
Ale to i tak cholernie bolało. Zwłaszcza że z dolnych igieł trzeba było to samemu ściągnąć...
...
- Raz... Ych... Nienawidzę tego... Trzy! - Mruknęła pod nosem do siebie, wyrywając ramię do góry. Ze zduszonym odgłosem bólu w gardle zagryzła zęby... I po krótkiej chwili przyzwyczajania się do tego bólu westchnęła z ulgą. Odpuściło. Chociaż nie musiała łapać się za leki przeciwbólowe. Tak... To była ulga. I tak już chyba jej się kończą i musi kupić więcej...
Ech. Będzie trzeba też łyknąć i swoje za niedługo...
Ale to potem. Przeniosła swoje spojrzenie na nieprzytomnego chłopaka leżącego na kanapie...
I stwierdziła jednomyślnie ze wszystkimi w pobliżu w liczbie ona, że przyda mu się kąpiel. Otworzyła drzwi do łazienki i zapaliła w niej światło, po czym podeszła do wanny i zaczęła napuszczać doń letniej, przyjemnej wody...
Po czym czarnowłosy demon wrócił do chłopaka. Przypominając sobie że patrzy na jedno oko zrzuciła opaskę z głowy i położyła obok rękawicy na stoliku, a następnie zaczęła - bez większego pardonu czy ostrożności - rozbierać go. Poszło całkiem szybko i bezproblemowo... Choć błyskotka na jego szyi była całkiem ciekawa. Medalion...
Takowy ułożyła na stole, przy rękawicy i opasce na oczach, wracając do przebierania...
I tak. Zdecydowanie była mu potrzebna kąpiel. Dlatego też ponownie zabawiła się w męża męża i zaniosła chłopaka do wanny, która już całkiem solidnie wypełniła się wodą... Uważając na bandaże, by nie zamoczyły się włożyła go do wanny.

...

Po jakichś 30 minutach działań czysto kosmetycznych i przebierań Tiago właśnie leżał w jej łóżku, w jednej z piżam z których Agito średnio kiedy korzysta. Choć do tego się przydały... Powinno mu być dość przyjemnie, skoro i tak paraduje w kobiecych ciuszkach, stąd też kobieca, zielonkawa piżama, nieco przyduża powinna być w porządku.
A co z Panną oficer? Po krótkim posprzątaniu po tym, co narobiła przy swoim pośpiechu, wrzuciła zarówno swoje ciuchy jak i jego do kosza na pranie, a sama weszła pod prysznic. Oczywiście - naga. Milcząco i w... Teoretycznej samotności, ciszy przerywanej tylko przez szum wody mogła w końcu pomyśleć...
Tiago...
To może być on...
Nie...
To jest on...
To...
Tak... To musi być on... Nie robiła by tyle dla byle kogo... Nie czuła by się w obowiązku robić to wszystko...
Ale jednak. Może to tylko ulotna nadzieja ją złapała? Może to nie ten Tiago? Może...
Ech... Nie myśl tyle, Agito. Będzie na to czas później...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 19:50  •  #23 - Apartament Agito Empty Re: #23 - Apartament Agito
Zrobił krok. Tyle wystarczyło, by bez życia osunął się prosto w ramiona nieznajomej. Nie czuł nic, zupełnie tak, jak wtedy, gdy został poczęstowany ciosem w brzuch. Nie czuł, jak go podnosi, jak zarzuca sobie jego ramię na swój kark, jak niesie go przez całe miasto. Nie czuł, jak wspięła się z nim po schodach, omijając ochronę budynku. Nie czuł nawet, gdy wydłubywała mu kulę z nadgarstka i zszywała ranę. Ocknął się dopiero w ciepłym łóżku, odziany w przydużą piżamę...
Gdzieś z oddali dobiegał jednostajny szum, jakby płynąca woda. Chłopak przez dłuższą chwilę po prostu leżał, nawet nie zastanawiając się, gdzie jest. Słuchał szumu, powoli odnajdując w tym wszystkim swoje ciało. Obolałe członki, rwanie w nadwerężonej nodze, pulsujący, swędzący nadgarstek... Wolną ręką sięgnął do nawet na niego patrząc, byleby tylko doznać ulgi w tym cholernym swędzeniu. Przesunął paznokciami raz i drugi, dopiero po chwili zauważając, że coś jest chyba nie tak. Uniósł więc rękę do oczu, by ujrzeć biały bandaż, nieco poplamiony krwią. Niewiele myśląc ostrożnie go rozwinął, a jego oczom ukazała się rana postrzałowa, zszyta koślawymi szwami. Hm, chyba będzie musiał to poprawić. Niewiele myśląc, zaczął skubać nici, a gęste krople krwi zaczęły spadać na pościel i piżamę. Cóż, nikt nie mówił, że obejdzie się bez ofiar, a przecież musiał poprawić spartoloną robotę, choć sam pewnie nie zrobi tego o wiele lepiej. Nie dość, że był osłabiony, to jego lewa ręka była mniej sprawna niż prawa, a to właśnie nią musiałby zakładać szwy. Cóż, później będzie się tym martwił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 20:26  •  #23 - Apartament Agito Empty Re: #23 - Apartament Agito
Chyba dość długo tam tkwiła, pod tym prysznicem. Raz stała równo, nakładając żel na swoje ciało, które przez pienienie się wspomagał kwestie zmywania, zajęła się też swoimi włosami...
A wcześniej, lub później opierała czoło o ścianę przed nią, próbując uwierzyć... Uwierzyć, że nie popełniła błędu. Wiedziała że mogła go zrobić. Nie mogła uwierzyć że go nie zrobiła. Rozum dawno poszedł w odstawkę w tych myślach i działaniach... Teraz tylko emocje. Tylko wspomnienia... Pragnienia... I piękna myśl, że "poprawkowe" spotkanie z "braciszkiem" będzie wyglądać lepiej, niż pierwsze. Tak... Tylko ta myśl była w tej chwili słuszna. Próba sprawienia, by ta "runda" wyszła lepiej niż tamta, gdy chłopak kończył przerażony i ze świadomością, iż cokolwiek zrobi złego, byle lekkie drgnięcie - umrze. Tak...
Zdecydowanie trzeba się spróbować poprawić w jego oczach. Chociaż tyle.
Zakręciła korki z wodą po kolejnych kilku minutach, by następnie ściągnąć jeden z ręczników i otrzeć swoje ciało. Nie lubiła obwiązywać ręcznikiem włosów - jak wyschną to wyschną, a rozczesanie czegoś takiego po tych działaniach jest straszne... Naprawdę straszne. Stąd też ręcznik poszedł zamiast na górę to na dół, gdzie kobieta obwiązała go sobie nieco powyżej linii podbrusza jako przepaskę biodrową. Nawet jeśli jej "braciszek" śpi w pokoju obok, nie zamierzała się za bardzo ukrywać, poza faktem tego poniżej linii pasa. Tego...
Tego nie bardzo chciała pokazywać innym. Tak... nie chciała.
Drzwi od łazienki uchyliły się, rzucając nikły fragment światła w przód ciemnego pomieszczenia. Nie było wystarczające by sięgnąć chłopaka, ale wystarczające, by ujawnić Agito. Proste, długie włosy pozostawały za plecami, dając pełny obraz jej figury w mroku...
Który jednak po chwili się rozświetlił, dość słabym światłem sypialni, gdy wojskowa "pstryknęła" w niej światło. Nie było mocne, ani być takowe nie miało. Nie było co się razić po oczach intensywnym światłem z samego środka dnia...
Pierwsze spojrzenie poszło ku łóżku. I zauważyła w nim chłopaka, który najwidoczniej nie miał za grosz szacunku do jej prób (i to nader efektownych! W końcu pierwszy raz zszywała... Cokolwiek w sumie, co nie było jej skórą) ratowania mu życia, przy okazji rozlewając swoją krew po jej pościeli i jej ubraniu. JEJ. Świetnie.
- Hm, więc nie mam przyszłości jako lekarz, prawda? - Spytała wyraźnym, nieco bardziej rozluźnionym tonem niż ten, który chłopak mógł pamiętać z zaułka, opierając się lewym barkiem o próg drzwi pomiędzy łazienką a sypialnią. Splotła ramiona pod piersiami, przypatrując się karcąco "braciszkowi".
No? Masz coś na swoją obronę, chłopaczku?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 22:45  •  #23 - Apartament Agito Empty Re: #23 - Apartament Agito
Nie od razu zauważył, że coś jest nie tak. Kolejna kropla spadła na pościel, a on dalej próbował wyciągnąć szwy. Jego paznokcie jednak nic nie mogły wskórać z bawełnianą nicią, która łączyła skrawki skóry, ślizgając się po nich w bezskutecznej próbie zerwania więzów.
Dopiero głos dziewczyny oderwał go od tego zajęcia. Spojrzał na nią, na początku niezbyt przytomnie, zaraz jednak zerwał się do siadu, odsuwając w najdalszą krawędź łóżka, wręcz wbijając w ścianę, a z jego ust wyrwał się jęk przerażenia. Znów przycisnął do siebie krwawiący nadgarstek, jakby to miało ochronić go przed śmiercią. Zaraz też wyczuł coś innego...
Medalion!
Spojrzał na swoją pierś, niewiele jednak widząc przez materiał piżamy. Rozpaczliwie zdarł ją z siebie, pojękując z przerażeniem. Na jego piersi nie było nic poza licznymi bliznami i zasinieniem w miejscu uderzenia generała. Nic, co choć trochę przypominałoby jego ukochaną błyskotkę. Nie, to nie mogła być prawda! Przecież miał go na sobie, cały czas! Nie mógł nagle wyparować! Chyba że...
- Gdzie on jest?! - Krzyknął, a jego głos niebezpiecznie się załamał, był piskliwy, przerażony. - Co z nim zrobiłaś, dziwko?!
Wbijał w nią przerażone spojrzenie, w którym przebijała też wściekłość, prawdziwa, zwierzęca wściekłość. Był gotów rzucić się na nią, rozerwać na strzępy, wgryźć się w jej gardło za to, że ważyła się choćby go dotknąć. Jego wątłe ciało nie wytrzymało jednak napięcia, a wzrok nagle zaszedł mu mgłą. Cudem udało mu się zachować przytomność, choć nie udało mu się utrzymać kontaktu wzrokowego, gdy świat, jak gdyby nigdy nic, urządził sobie karuzelę.
- Oddawaj go, zdziro... - Sapnął, usiłując w jakiś sposób powstrzymać zawroty głowy, co było nie lada wyzwaniem...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 23:24  •  #23 - Apartament Agito Empty Re: #23 - Apartament Agito
Cóż, widać był nader pochłonięty swoim działaniem, skoro nawet nie zauważył że - dość delikatne, acz jednak - światło rozświetliło pomieszczenie. Pewnie to zasługa ciemnej farby i niezbyt intensywnego oświetlenia, ewentualnie filtra osłabiającego blask oświetlenia. W każdym razie - nie ma się co nad tym zastanawiać.
Miała dziwną ochotę pomachać do niego, gdy spojrzał na nią. Tak iście idiotycznie machać dłonią przed sobą, jakby chciała zwrócić uwagę, tudzież się przywitać. Było by to nawet pasujące do jego reakcji wedle tych wszystkich pogłosek na jej temat - przerażenie, paniczny lęk... Choć niektórzy by pewnie jeszcze próbowali zasłonić otwory ciała. Tak na wszelki wypadek...
Ale nie. Ten zrobił coś innego. Bezpardonowo rozdarł JEJ piżamę, po czym zaczął się na nią wydzierać w JEJ sypialni, leżąc na JEJ łóżku, po tym jak go opatrzyła JEJ lekami, umyła uważnie JEJ rękoma... Co za niewdzięcznik. I jeszcze rzuca w nią wyzwiskami, jakby był u siebie w domu. Wiedziała o co chodzi. O medalion... Ale czemu by nie uprzejmiej? - Tsh. - To był jedyny ton jaki wywołała z siebie przez krótki moment, z całym chłodem i wyższością zdejmując z niego spojrzenie, obracając twarz w bok niczym rasowa królowa. No, można by tak rzec. Jakiś fragment szlachetności faktycznie w niej był... W tym i pycha.
Odepchnęła się barkiem od progu, rozplątując ramiona i sięgnęła dłonią za siebie, gasząc światło w łazience po czym wkroczyła do pomieszczenia, zamykając drzwi za sobą. Nie odzywała się, mijając łóżko z wystraszonym chłopakiem pod czas swej drogi do salonu...
Choć zatrzymała się, plecami do niego, w progu między pomieszczeniami i obróciła głowę, kątem oka spoglądając w jego stronę.
- Spłonął. Razem z twoimi łachami. - Rzuciła krótko, nazbyt chłodno, i skierowała się do salonu. Nie spieszyła się w tej krótkiej drodze do stolika w salonie, na którym pozostał - prócz ozdób różnego typu i przedmiotów - medalion, o jaki tak zabiegał Tiago. Rękawica miała swoje miejsce, podobnie jak i opaska. A ten medalion...
Przez całą, krótką drogę z powrotem do sypialni przyglądała się małej, srebrnej tarczy, jakby ta posiadała wszystkie odpowiedzi których czarnowłosa potrzebowała...
I jak większość tego typu istot lub przedmiotów - była niechętna do podzielenia się takową z nią. Gdy znów wróciła na próg pomieszczenia, bez pardonowo i bez ostrzeżenia, nawet najmniejszego, rzuciła tym tandetnym amulecikiem w kierunku chłopaka.
- Powinieneś był nie żyć już od około godziny. Aż tak chcesz wysłać zaproszenie do Kostuchy? - Ponownie oparła się barkiem - tym razem drugim - o próg przejścia między pomieszczeniami, obserwując zachowania i działania chłopaka. Może dzięki nim zrozumie co ta tandeta znaczy, że jest tak cenna dla niego?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.15 9:31  •  #23 - Apartament Agito Empty Re: #23 - Apartament Agito
C... co? Nie, to nie mogła być prawda! Medalion nie mógł... Nie!
Spłonął...
To jedno słowo tłukło się po jego głowie, a on sam zamarł z przerażenia i rozpaczy. Nawet zawroty głowy ustąpiły, gdy tak siedział z opuszczoną głową, usiłując za wszelką cenę nie dopuścić do siebie myśli, że medalion został zniszczony. Że jego matka zniknęła bezpowrotnie, że już nic nie trzyma go na tym świecie.
Bezużyteczna świnio! Jak mogłeś do tego dopuścić?!
Ale przecież... Przecież on wciąż istniał! Musiał! Inaczej.... Nie, nie mógł nawet tak myśleć. Nieznajoma z pewnością naigrywała się z niego, wykorzystywała jego słabość, jak tylu innych przed nią. Z jego gardła wyrwał się stłumiony jęk, który powoli zaczął przechodzić w zawodzenie. On sam siedział skulony, przyciskając dłonie do miejsca, w którym zazwyczaj znajdowała się błyskotka i kołysząc się w przód i w tył, jak dziecięca zabawka. Nie zauważył, jak wyszła, a później wróciła z powrotem, pogrążony w swoim bólu.
Dopiero ciężar upadającego tuż obok przedmiotu i tak znajomy brzęk łańcuszka wyrwał go z obecnego stanu. Niewiele myśląc, złapał medalion i przycisnął go do piersi z wyraźną ulgą. Drżącymi palcami otworzył wieczko, sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu. Zwinięta karteczka, pamiętająca lepsze czasy, wciąż tam była, tuż obok nieco już pokruszonego płatka róży. Z maleńkiego zwierciadełka spoglądało na niego zielone, podkrążone oko. Tak, wszystko było w porządku...
- Eveline... - Westchnął, zamykając z powrotem medalion i tuląc go do piersi. Nie miał jednak sił, by dłużej utrzymywać się w pozycji siedzącej, osuwając się na łóżku, by w pozycji embrionalnej wciąż tulić do siebie swój skarb. Pytania kobiety nawet nie zarejestrował, zajęty tą niesamowitą ulgą. Teraz mógł już umrzeć, nic więcej go nie obchodziło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.15 11:06  •  #23 - Apartament Agito Empty Re: #23 - Apartament Agito
To nie był jej brat. Ta marna imitacja człowieka nie może być jej bratem...
Jej brat z pewnością nie żyje. Tak... To prawda. To coś nie może być jej bratem. To tylko nędzny robal, który wije się i wierci pod swoją skałą, dla którego byle błyskotka znaczy więcej niż cały świat. Widziała to dokładnie. Jak w tej chwili, niczym glizda zwija się i ślizga, bezsilnie, bez nawet odrobiny ludzkiej godności.
Ponownie odbiła się barkiem od ściany i podeszła do niego, stając przy krawędzi łóżka. Śmieć... To tylko bezużyteczny śmieć, jakiego przypadkowo ocaliła...
- Wiesz, Tiago... Masz na imię dokładnie jak mój młodszy brat... Dokładnie 20 lat temu urodził się, gdy ja miałam 6 lat... Był mały, uroczy... Acz widziałam w nim siłę. Widziałam w nim człowieka... Ojciec mnie odebrał od matki, a potem powiedziano mi, że mój brat zginął. Nie wierzyłam. Był zbyt silny, by od tak umrzeć od jakiejś choroby... Szukałam go. Nawet z tego powodu jestem teraz w Wojsku, by było mi go łatwiej znaleźć... Już blisko 15 lat go szukam. I teraz, gdy myślałam że go znalazłam... - Obróciła się tyłem do chłopaka w łóżku, wzdychając cicho. - Zdałam sobie sprawę z tego, że mój brat już nie żyje. A nawet jeśli ta glizda za moimi plecami mogła by nim być...
Nie nazwę jej już bratem. Zostawię drzwi uchylone, wyjdź kiedy chcesz, tylko lepiej przed świtem, zanim ktoś je domknie. Ubrania znajdziesz w szafie. W salonie jest aneks kuchenny i lodówka, zjedz co chcesz... A potem zniknij. Zniknij z mojego życia. Zgaś się, mały promyczku nadziei. Mojego brata już nie ma...
- Sztywno ruszyła do szafy i zgarnęła byle jakie ciuchy, po czym przeszła do salonu. Po krótkiej chwili ubierania się, nie zabierając ze sobą ani broni, ani rękawicy zwyczajnie wyszła, zostawiając drzwi uchylone, jak obiecała.
Musi się przewietrzyć...

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.15 15:09  •  #23 - Apartament Agito Empty Re: #23 - Apartament Agito
Uniósł głowę słysząc jej słowa. W jego głowie zapaliła się jakaś mała, czerwona lampka. Brat...? O czym ona mówiła? Tiago przecież nie miał siostry... A przynajmniej tego nie pamiętał... Odkąd zmarła jego biologiczna matka, cały czas był sam. Nikt go nie szukał, żaden krewny nie zgłosił się po niego. Nic więc dziwnego, że zapomniał o...
Mira!
To imię przebiło się gdzieś przez mgły jego pamięci, wypływając na wierzch wraz ze wszystkimi wspomnieniami. Mira, jego siostrzyczka, jego opiekunka, jedyna osoba, która go akceptowała, a która została mu odebrana, gdy był jeszcze malutki. Teraz stała tu przed nim, dorosła kobieta, zupełnie różna od tej małej dziewczynki, za którą gonił, będąc dzieckiem. Dlaczego od razu mu nie powiedziała?!
- Mi... Nie! - Krzyknął rozpaczliwie, gdy jego rozum, umysł dwudziestojednoletniego chłopaka, przebił się przez opary szaleństwa. Nie mógł jej znowu stracić! Nie mógł znów zostać sam...!
Próbował za nią pobiec, zatrzymać ją, jednak zaplątany w pościel i wyraźnie osłabiony, runął ciężko na podłogę, a z jego ust wyrwał się głuchy jęk. Usiłował uwolnić się z krępującego materiału, jednak dziewczyna już zniknęła, zostawiając go samego.
To nie może być prawda!
- Mira, przepraszam! - Krzyknął jeszcze za nią, jednak nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Widocznie naprawdę o nim zapomniała...
Wtedy coś w nim pękło. Kolejna nić wiążąca ją z przeszłością zniknęła, zanim na dobre mogła się z nią zapoznać. Niewiele myśląc, zagrzebała rozpaczającą świadomość chłopaka głęboko w sobie, a sama podjęła próby ogarnięcia się na tyle, by mogła opuścić to miejsce. Podniosła się z ziemi i, chwiejnym krokiem, podeszła do łóżka, gdzie zostawiła bandaż, przy okazji zakładając medalion na szyję. Zaraz też ponownie opatrzyła ranę, by następnie skierować swoje kroki do szafy. Wyciągnęła z niej jakieś ciuchy, nie patrząc nawet co, byleby tylko wziąć jak najwięcej. Przetrząsnęła też wszystkie szuflady, by powyciągać kosztowności. Objuczona tym wszystkim, poszła do kuchni, by tam zlokalizować lodówkę. Rzecz jasna, nie mogła przepuścić takiej okazji i wyciągnęła z niej wszystko, co nadawało się do jedzenia, część zjadając od razu, a część chomikując na coraz to większym stosiku rzeczy do zabrania. W jednej z szaf znalazła też torbę, do której wrzucała kolejne rzeczy, postanawiając nie zostawiać niczego, co kiedykolwiek mogłoby się jej przydać. Z apteczek powybierała też wszelkie lekarstwa i bandaże, które na pewno jej się przydadzą. Tak, jak i zestaw nici, które wykorzysta do przerabiania zbyt dużych na nią ubrań. Dopiero po dłuższym czasie torba była wypełniona po same brzegi, mieszcząc w sobie ciuchy, jedzenie i kosztowności. Po chwili namysłu zgarnęła też mechaniczną rękę, która leżała na jednym z blatów. W Desperacji na pewno znajdzie się ktoś, kto zainteresuje się tego typu technologią.
Ubrana w pożyczone ciuchy wymknęła się z mieszkania, ciągnąc za sobą walizkę. Ręce ukryła pod rękawami płaszcza, by nikt nie zauważył braku przepustki jak i krwawiącego nadgarstka. Teraz przynajmniej miała siły, by na własnych nogach dostać się do Desperacji. Nie wyglądała już jak uboga krewna, a jej wygląd nie różnił się niczym od wyglądu mieszkańców Miasta, więc zadanie będzie o wiele prostsze.

/Zt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach