Mike wchodząc do sali zauważył, że stół, przy którym mieli grać to nie byle jaki stoliczek. To był prawdziwy stół do pokera. Zauważył też – o co nie było trudno – że pomieszczenie jest dość małe, więc by kelner z barku mógł rozdawać trunki wszyscy musieli siedzieć. W każdym bądź razie usiadł na siedzonku naprzeciwko Ballentine'a. Zobaczył też, że na ladzie stoi małe radyjko, z którego wydobywały się tępe dźwięki jakiejś piosenki, której nie sposób było rozpoznać, bo większością wydobywających się z pudełka dźwięków były szumy różnego rodzaju. Po rozmowie Ghoul'a z bankierem, wywnioskował, że ten drugi nazywał się pan Tanako. Bankier rozdał karty i żetony, ale nie grali na pieniądze, więc żetony nie miały żadnej wartości, służyły po prostu do obstawiania. Rozejrzał się po czym, odchylił się na krześle i powiedział – Kelner, proszę jakiś trunek. Zdaję się na ciebie. - następnie powrócił wzrokiem do stołu.

Po wypiciu średniej jakości alkoholu podanego mu przez kelnera spojrzał na zegarek. Przypomniał sobie, że działa, bo ostatnio wkładał baterie. Osz kurna. Muszę zapieprzać Pomyślał. Następnie powiedział do towarzyszy. - Sorry, ale muszę załatwić jeszcze kilka spraw. - po czym wstał i przeciskając się obok kelnera wyszedł z pomieszczenia.

[z/t]

//Sorka, że wychodzę, ale Kara ma już czarny nick. Jeśli będziecie chcieli jeszcze gdzieś na fabułę to piszcie PW.