Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 14 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9 ... 14  Next

Go down

Pisanie 30.06.16 17:18  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Tak, każdemu przypadał czas na odpoczęcie od pracy. W końcu przepracowany pracownik, to zły pracownik czyż nie? Właściwie, dowódców to czasem musieli nawet siłą wypychać ze służby. Osoby, które miały na barkach życie wielu innych żołnierzy i które podejmowały jakieś ważniejsze decyzje nie mogły być osłabione. Pewnie tylko dlatego Sommer nie protestowała, gdy odsyłano ją do mieszkania. Nawet ona nie mogła pracować wiecznie.
- Nie jesteśmy w wojsku, a ty nie jesteś żołnierzem - trafnie zauważyła.
- Możesz zwracać się do mnie po prostu Engel. Ja też daruję sobie mówienie na per pani w sytuacjach nie związanych z pracą, jeśli oczywiście pozwolisz. - Szczerze mówią, mimo bardzo sztywnego wychowania, Vera jakoś nie miała ochoty zwracać się w tak oficjalny sposób do dziewczyny przeszło 15 lat od niej młodszej, ale nie zamierzała też ot tak przejść z nią na ty.
Nie znały się za dobrze, ale mogła przecież wyjść z tego typu propozycją. Poza tym, z tego, co pamiętała, to właśnie starsza osoba miała prawo o czymś takim wspomnieć.
- I dziękuję, chętnie się przysiądę. - Posłała dziewczynie delikatny uśmiech, bo na chociaż tyle mimika jej pozwalała, a następnie zajęła miejsce naprzeciwko dziewczyny.
Zamyśliła się na chwilę by znaleźć jakiś neutralny temat, na który można było zacząć rozmowę. Pogoda była zbyt oklepana, zagadywanie o lokal tak samo. O wierze za to nie wypadało dyskutować, jeśli rozmowa sama na to nie zeszła, a zbyt prywatne pytania też nie powinny pojawić się na samym początku rozmowy.
- Studiuje coś pani? - Wyrzuciła z siebie w końcu.
Dla Ayumi mogło minąć tylko kilka sekund, ale przez głowę pani generał zdążyło w tym czasie przebiec już wiele myśli. Dobra ocena sytuacji i wybór najlepszej możliwej decyzji nierozerwalnie łączył się w końcu z jej pracą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.16 14:45  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Och, no pięknie. Chcesz wyjść jak człowiek to też źle. Chyba niektórym nie da się dogodzić. Ayumi nie należało się dziwić - dziewczyna była znacznie młodsza i pewnie parę lat mniej, a mogłaby być córką pani generał. Zresztą, ją uczono, jakkolwiek by patrzeć na wkład matki w jej wychowanie, by okazywać takim osobom należny szacunek. Ale skoro ta wolała, by ją nazywać jej imieniem, to blondyna nie miała nic przeciw temu. W sumie, to nawet się ucieszyła, bo nie musiała się tak stosować do zasad netykiety. Oczywiście, trzeba było dalej patrzeć na to, że to nie jest jej koleżaneczka ze studiów. Westchnęła w duchu. Szkoda, że póki co, żaden z jej znajomych nie odpowiadał na jej zaczepki. Poszłoby się na jakiś spacer po kawie, a tak, wychodzi na to, że będzie musiała wracać do domu.
Ciotka się ucieszy, że w końcu była o czasie na obiad.
- Ja... jak sobie pa... znaczy się Engel... życzysz.
Uśmiechnęła się szeroko, sięgając po kawę. Cholera. Jak dalej będę pić w takim tempie to w życiu nie skończę tej kawy ciepłej, pomyślała, biorąc trochę większego łyka. No, jeszcze pół kubka się jej zostało. Trudno było nazwać to filiżanką, bo była wysoka i podłużna.
- Tak, psychologię. Mało wymagający kierunek.
Wytarła chusteczką górną wargę z piany. Zamyśliła się na moment. Skoro to generał to może mogłaby...? Nie powinna wymagać lepszych informacji niż te co podają w wiadomościach, ale z drugiej strony to nie powinno być taką tajemnicą, skoro są w tym niby sojuszu. Chociaż odnosiła wrażenie, że prawie wszyscy z ówczesnej władzy i wojskowi nie popierają kościoła i wiary w którą się wplątali.
Postanowiła zaryzykować, najwyżej dopije kawę bardzo szybko i sobie pójdzie.
- Jeśli mogłabym zapytać... jak jest tam za murem? Pewnie była pani, pani Engel, tam wiele razy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.16 15:26  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Wbrew pozorom, Vera zawsze zachowywała odpowiedni dla siebie i japońskich zwyczajów dystans. Nie zwracała się do ludzi imieniem chyba, że była z nimi naprawdę blisko, a to się niestety nie zdarzało zbyt często (jeśli w ogóle). Ona była w stanie jedynie zejść z ciągłego używania "proszę pani" i pozostać na nazwisku. To właśnie je podała Ayumi, ale dziewczyna nie pochodząc z M5, mogła nie być pewna, czym jest obco brzmiące słowo.
Swoją drogą. To nawet zabawne, że tak właśnie Sommer kazała się jej nazywać. Kościół Nowej Wiary był bardzo negatywnie nastawiony do aniołów, a tak właśnie brzmiało jej przejęte po mężu nazwisko. Teoretycznie, nie miała go już w papierach, ale w ramach szacunku po ukochanym, nadal używała go w tych mniej oficjalnych sytuacjach.
Po chwili do stolika podszedł kelner i postawił przed panią generał zamówioną kawę. Kobieta podziękowała mu nie zmieniając specjalnie mimiki twarzy, a mężczyzny już po chwili nie było. Pracownik najwidoczniej nie widział potrzeby by naprzykrzać się osobie z naszywką S.SPEC.
- Psychologia, taak... - Zamyśliła się na chwilę.
Nie była pewna, jaki ma stosunek do tej dziedziny. Z jednej strony, w domu zawsze wpajano jej, że tylko słabe jednostki nie są w stanie same poradzić sobie ze swoimi problemami i należy takie eliminować ze społeczeństwa, a z drugiej strony, pomoc osoby pracującej w takim zawodzie bardzo jej pomogła po utracie rodziny. Engel nie była w stanie się przed kimś takim otworzyć, lecz mimo to, spotkania z psychologiem coś jej dały.
Shora na szczęście wyrwała ją z tego zamyślenia i pozwoliła oderwać się od tych niemiłych wspomnień.
Kobieta ciężko westchnęła, zastanawiając się, jak wiele może wyjawić cywilowi. Kiedyś musiałaby kłamać jak z nut, ale po odtajnieniu sprawy wymordowanych przez obecnego dyktatora, miała prawo coś o tym powiedzieć.
- Tam praktycznie nic nie ma. Piach i gruzy. Nic nie zostało z cywilizacji, która żyła przed kataklizmem, który objął całą tę planetę. Po pustkowiach błąkają się jedynie niekiedy dzikie bestie gotowe zabić wszystko, co się napatoczy. Zbłąkany wędrowiec to dla nich zwykłe mięso. - Kobiecie zdecydowanie brakowało subtelności i była w stanie przywalić człowiekowi brutalną prawdę prosto w twarz, a w połączeniu z ubogą mimiką, mogło to dawać jeszcze bardziej przerażający efekt.
Wojskowa maniera nawet teraz dawała o sobie znać. W brutalnym świecie przeznaczonym głównie dla mężczyzn nie było miejsca na subtelności i nikt się nimi nie przejmował. Prawda bywała brutalna, ale taki też był ten świat i kto jak kto, ale żołnierz powinien być tego świadom.
Właściwie, cywil też powinien wiedzieć, czego może spodziewać się poza murami miasta. Ta świadomość mogła być dobrym powodem, by cieszyć się z przywileju, jakim było posiadanie przepustki i życie w tym jakże urokliwym miejscu. Tak długo, jak byłeś posłuszny, nie miałeś się czego obawiać. S.SPEC nad tobą czuwało i mogłeś nadal cieszyć się swoim sielskim życiem. Gorzej, jeśli zaczynałeś za dużo węszyć i stawałeś się niewygodny. Świadomość tego, czym grozi takie zachowanie większość odwodziła od takich niemądrych pomysłów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.16 21:43  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Wybrała psychologię ze względu na wiarę i cóż, jej zdolności, które pomagały w tym wszystkim. Bez tego pewnie by poszła na cokolwiek, o ile w ogóle zachciałoby się jej uczyć. Każdy teraz wie, że kursy załatwiają wszystko. A studia są tylko po to, by mieć ładny tytuł i jakoś się przy ludziach prezentować. Całą tą wiedzę to teraz można zdobyć samemu pstryknięciem palca. Każdy młody teraz to wie i podąża tym trendem. Bo niby dlaczego miałby się męczyć. A już na pewno nie Ayumi. Zresztą, trudno powiedzieć by cały czas przesiedziała leniwie na studiach, ona to internet i zajęcia co chwilę. Tylko raczej wieczorem, tuż przed pracą, kiedy jest zdecydowanie chłodniej.
Biedny przystojniak, pomyślała, kiedy facet szybko zniknął za drzwiami. Ach jaki on był piękny, mogłaby tak patrzeć godzinami na jego seksowną dupę. Obudziła się chyba, kiedy drzwi trzasnęły. Czyżby coś się stało, czy tak wizyta generała w tak małym miejscu, aż tak nim wstrząsnęła? Wszystko możliwe. Zama też przecież od razu wstała jakby ktoś ją wrzątkiem po kolanach oblał.
Ale cieszmy się piękną pogodą! Tylko jakoś nie mogła, myśląc o tych wszystkich okropieństwach za murem. Powinni w końcu wymyślić jakiś gaz czy coś, żeby te wszystkie istoty nagle uciszyć. Może wtedy udałaby się jakaś kolonizacja. Ale nie mogła też tak mówić wobec wszystkich. W końcu w górach ukrywają się również i ci... wymordowani.
- Spytałam tylko bo... jestem wierną, prawda? Spowiedniczką. I może nie powinnam tego mówić, ale martwię się, że w końcu mogą wysłać mnie... w teren. Wolałabym wiedzieć wcześniej na co się szykuję.
Zaśmiała się pod nosem. To wszystko było takie... no wiadomo, że czeka tam śmierć jeśli się nie wyposaży, dlatego bez innej osoby na pewno by tam nie poszła. Ale i tak wolała wiedzieć... coś więcej.
- To byłoby tak trochę wstyd zginąć parę metrów za murem.
Podrapała się po policzku. Wymordowani. Ugh. Byli bardzo... gdyby wiedziała coś więcej, to byłaby spokojniejsza. Ale, żeby to wiedzieć, musiałaby się jakoś wkręcić w mundurowych, a jakoś nie zakładała, żeby z panią generał poszło jej tak łatwo. Chociaż, mogła spróbować. Musi w końcu jakoś nabrać doświadczenia, a najlepiej rzucić się na głęboką wodę. Chyba o to chodziło członkom starszyzny... taką miała nadzieję.
Uśmiechnęła się tylko szeroko, by nie wyglądać od razu na taką zmartwioną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.16 11:10  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Sommer od dawna nie zwracała uwagi na płeć przeciwną, a już z pewnością na mężczyzn widocznie młodszych od niej. Może i przez mechanizację została zamrożona w ciele nadal młodej kobiety, ale w rzeczywistości zbliżała się powoli do czterdziestki. Do tego ta jej mentalność. Ona już w dzieciństwie musiała być znacznie dojrzalsza niż rówieśnicy. Nie miała czasu na oglądanie się za chłopakami, gdy ojciec wychowywał ją praktycznie na jednego z nich.
Zmarszczyła brwi na wzmiankę o opuszczaniu murów.
- Nie sądzę by władze pozwalały tak chętnie na opuszczanie murów przez obywateli. Już samo wpuszczanie desperatów na teren miasta jest dość problematyczne. Możliwe, że nie masz pojęcia o procedurach związanych z przepuszczaniem kogoś przez bramę, ale jest to bardzo długotrwały zabieg. Nie bez powodu do miasta nie przedostała się zaraza. S.SPEC dokłada wszelkich starań, by przybysze z desperacji nie przenieśli tu wirusa X ani żadnej innej choroby. Owszem, dyktator zgodził się na wstęp wiernych do miasta, ale dopiero po każdorazowym przejściu dokładnych badań, założeniu na rękę lokalizatora, a i wtedy przybysza obejmują różnorakie ograniczenia. - Wyrecytowała bez jakiejkolwiek przerwy. Mogło się nawet wydawać, że nie wzięła podczas przemowy ani jednego wdechu.
- Skoro już jesteś spowiedniczką mieszkającą legalnie na terenie miasta, to podejrzewam, że właśnie tutaj będą cię trzymać. Nadal nie ma tu wielu wyznawców waszej sekty, więc i osób z twoją funkcją, a co za tym idzie, bardziej praktycznym będzie korzystać z twoich przywilejów, niż ryzykować twoim zarażeniem i wydaleniem z miasta, a następnie sprowadzać tu osoby bez obywatelstwa, które mogą znajdować się na terenie M3 jedynie tymczasowo. - Nastąpił kolejny monolog  poparty racjonalnym myśleniem.
Może i Vera była szorstka w obyciu, ale na swój sposób mogła teraz uspokoić Ayumi. Skoro generał znający się na sprawach związanych z opuszczaniem miasta i wchodzeniem do niego mówi, jak małe są szanse na religijne (a co dopiero dobrowolne) opuszczenie M3, to powinno się mu chyba zaufać i poczuć się choć trochę bezpieczniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.16 16:34  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Pokręciła głową.
- Nie o to mi chodziło. Doceniam to jak wiele pracy wkłada władza by nic się tutaj nie przedostało. Wiem jak to wszystko wygląda. To jest moja druga opaska.
I gdyby nie to, że ojciec był wojskowym, a wujkowie zapłacili za papiery to pewnie musiałaby spędzić trochę czasu w jakiejś wojskowej klitce pod kluczem, albo na obserwacji. Cholera wie. Niewiele pamiętała z desperacji poza piachem drażniącym skórę. Oczy miała cały czas zasłonięte przepaską i nie widziała nic. Nawet nie wiedziała kiedy straciła poprzednią opaskę. Było strasznie ciemno i cicho. Na wspomnienie o tym, że w zimie musiała nosić okulary przeciwsłoneczne, zanim oczy się przyzwyczaiły znów do światła mimowolnie się uśmiechnęła.
Ale wychodzi na to, że to i tak byłby bilet w jedną stronę. Prawie jak wygnanie. Nie, ona w ogóle nie myślała o tym, żeby opuścić miasto. Niby po co miałaby wyruszyć na pustkowie. Tam ani mieszkać, ani żyć, brak jedzenia, brak wody. I w dodatku tam była zdecydowanie większa szansa na spotkanie anioła. Gdyby ktokolwiek z kapłanów dowiedział się, że spotkała anioła i nawet nie wywiązała się walka, albo stchórzyła, to mogłaby od razu kopać sobie grób.
- Ao nie obchodzi to, czy będę musiała się przedrzeć przez mury, pustynię czy morze by dotrzeć do potrzebujących słowa. Jeśli prorokini zechce mnie widzieć w górach, to będę musiała się tam pojawić. Pytałam o to, co może być za murem, a nie to, czy ktoś mi na to pozwoli.
Westchnęła. Chyba powiedziała zbyt dużo niż zamierzała powiedzieć. Jej wiecznie paplający język powinien być ucięty, może by wtedy bardziej ważyła swoje słowa. Już pominęła to co powiedziała ta kobieta. Sekta. Aż musiała w duchu prychnąć. No nic, musiała być dalej tą sama, uśmiechniętą Ayumi. Wieczorem przejrzy jeszcze swoje kontakty, chociaż trochę. I powinna się w końcu umówić z tamtym człowiekiem, co miał jej udzielić bardziej szczegółowych informacji o wojsku. Jakoś ostatnio nie miała czasu, szkoda.
- Znaczy się... przepraszam. Nie powinnam w ogóle o to pytać, ma pani rację.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.16 23:52  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Całe szczęście, że mięśnie twarzy nie reagowały na każdą emocję, która pojawiała się w umyśle kobiety, bo jej oblicze oszpeciłby teraz grymas odrazy i pogardy. Nie do samej Ayumi, ale do jej podejścia i podejścia innych fanatyków. Ludzie nie doceniali tego, jak wielkie szczęście im się trafiło i byli gotowi to wszystko zaprzepaścić w imię czegoś co nie istnieje. Tak, religia była czymś, dzięki czemu łatwo było kontrolować tłum.
- Skoro Ao nie obchodzi twoje życie, to dlaczego sama się nim przejmujesz? Jeśli jego wola jest dla ciebie ważniejsza, niż polecenia władz, to nie w nich powinnaś szukać oparcia, a w tej irracjonalnej istocie. Ucieczka poza mury to droga w jedną stronę i nie zamierzam pomagać żadnej osobie, która świadomie decyduje się na banicję. Jest on tam zdany wyłącznie na siebie. - W trakcie mówienia emocje jakimś cudem odmalowały się na jej twarzy.
Głos stał się bardziej lodowaty niż zwykle, a kąciki ust zadrgały i trochę się obniżyły, do tego ta zmarszczka między brwiami... Shora najwyraźniej zdołała wytrącić Verę z równowagi.
Sommer najzwyczajniej w świecie nie rozumiała, jak ktoś może być tak głupi i zaślepiony urojeniami jakiejś naćpanej wariatki by ryzykować życiem i opuszczać miasto, decydując się na samotne błąkanie po pustkowiach.
Głupota. Czysty idiotyzm. Schizofrenicy i tyle.
- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego zdanie jakiejś naćpanej dziewczyny na banicji może być tak ważne dla obywatela, by ten był gotów wyrzucić swoje życie do kubła - rzuciła pospiesznie i chwyciła za stojący przed nią kubek by po raz pierwszy upić z niego łyk kawy. Napój był już nieco zimny, ale miała to w tej chwili gdzieś.
Kobieta najwidoczniej miała jakąś alergię na osoby głęboko wierzące. Na ogół nie wnikała w przekonania innych ludzi, ale jeśli ktoś jej mówił, że woli oddać decydowanie o samym sobie jakiemuś niematerialnemu bytowi, którego istnienia nikt nigdy nie uświadczył, to żyłka zaczynała jej na głowie pulsować.
Zanotować: Obywatelka Ayumi Shora powinna zostać zgłoszona jako potencjalny uciekinier. Zaleca się obserwację w celu zapobiegnięciu złamania prawa oraz wymierzenie stosownej kary za samą próbę.
Niestety, w M3 nawet samo wyrażenie chęci ucieczki poza mury nie było dobrym pomysłem, a już zwłaszcza w towarzystwie przedstawiciela władz. W świecie, gdzie każdy był kontrolowany, a wadliwe jednostki usuwane, można było naprawdę łatwo podpaść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.07.16 19:46  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
A Ayumi miała gdzieś to, że się niepochlebnie wyrażano o jej wierze, czy prorokini. Może to wynikało z faktu, że zbyt często spotykała się z tym, że jej ugrupowanie traktowano jak zło i tylko dlatego, że nie byli pseudo terrorystami to trzymano ich w mieście. Może kiedyś dożyje czasów, że jej religię zaczną doceniać i wtedy taka pani generał będzie miała mniej do powiedzenia? Ale do tego była daleka droga. Ciekawe, że jakimś cudem dyktator się zgodził, a wszyscy jego "podopieczni" rzucali kurwami na prawo i lewo, jacy to oni nie są. Czy w tym pięknym mieście nie ma miejsca na odrobinę głosu ludu? Jeszcze tylko tego brakowało, żeby sami zaczęli, po kryjomu, wymierzać sprawiedliwość. Normalnie żyć nie umierać. Chociaż, śmierć w imię Ao byłaby jak błogosławieństwo. No kto by nie chciał zdychać za swoje przekonania.
Może nie Ayumi, która wolała jednak jeszcze po korzystać z życia. Jak już będzie starsza, to może wtedy. Kiedy zabraknie jej powodów do egzystowania w mieście i nie będzie tak bardzo bała się śmierci. Na razie jednak pozostawała niewzruszona gadką Sommer. Z dwojga towarzystwa to przynajmniej ona nie powinna się unosić. Bo też nie było takiej potrzeby.
- No cóż, trudno. Zawsze warto było próbować.
Wzruszyła ramionami.
- Naprawdę nie rozumiem, jak można używać tak agresywnych słów wobec nieznanej sobie osoby. Słyszała pani Engel o czymś takim jak tolerancja? A może tacy jak ja w jakiś sposób panią skrzywdzili?
Ziewnęła dyskretnie. Och, jak słońce przyjemnie w plecy grzało. Przymrużyła na moment oczy delektując się dodatkową witaminą D, która wzbogaciła jej odsłoniętą skórę na plecach.
Ona nie wyrażała chęci opuszczenia miasta. W żadnym wypadku. Może użyła złych słów, ale z wielką chęcią zostałaby w mieście i zajmowała się swoimi przyziemnymi sprawami, jak podrywanie innych chłopaków, studiowanie i upijanie się na imprezach. Chciała tylko coś wiedzieć tak "w razie czego", kiedy by zaszła taka sytuacja. Najwyraźniej jednak im wyżej ktoś siedzi, tym trudniej z taką osobą rozmawiać. Albo może to przez wiek? Skoro jej tak przeszkadzali wierni Ao, to może powinna tępić bardziej te osoby, które są w mieście i próbują indoktrynować innych. Chyba większym zagrożeniem byli ci tutaj, niż te osoby, które siedziały poza murami.
- Niech się pani nie przejmuje. Wszystko czego nie można zaakceptować pozostaje kwestią ludzi wyżej postawionych.
Uśmiechnęła się promiennie. Może i ta czarnowłosa kobieta się zaraz rozluźni. Miejmy nadzieję. Inaczej trzeba będzie przerwać rozmowę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.17 17:25  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
- Daj spokój, nie masz na to jaj.
- Jestem zajęty.
- Wiesz w ogóle, na czym polega wyrywanie lasek?
- Wyrywam co najwyżej takie chwasty jak Ty.
- Warner, z takimi tekstami żadnej nie poderwiesz. A może Ty jesteś gejem…?
- Tak, w mieszkaniu trzymam słonia, nocą bawię się w księdza i w rzeczywistości przeszedłem operację zmianę płci. Mów mi Kunegunda.
[Pół godziny później.]
- Odpuszczę, jeśli wygrasz zakład. Do końca tygodnia masz pójść na randkę oraz udowodnić, że spędzałeś czas z płcią piękną. I nie, to nie ma być w jakikolwiek sposób powiązane z pracą.
- … Dodatkowo weźmiesz na siebie całą moją papierkową robotę z następnego miesiąca.  
- Dobra.
- Stoi.


* * *

I tak oto znalazł się w tej jakże przytulnej kawiarni, która już od pierwszego spojrzenia budziła w Eliminatorze coś na wzór niesmaku i zrezygnowania. Okazja do zapewnienia sobie mniejszej ilości pracy przy raportach pojawiła się w idealnym czasie, kiedy kilka dni po rozmowie z nachalnym kolegą ponownie wpadł na Yuu podczas spaceru w parku. Propozycja przez nią wysunięta powinna zostać automatycznie przez mężczyznę odrzucona, wszakże nie czerpał ani grama przyjemności w spędzaniu z kimś czasu na bezsensownych przechadzkach, wspólnie konsumowanym posiłku czy rozmowie zahaczającej o nic nieznaczące tematy. A jednak, mimo że wargi już chciały ułożyć się w słowo "spasuję", zdecydował się przystać na spotkanie, tym samym uznając zakład za wygrany. Co prawda nikt nic nie wspominał o randce, lecz czy pójście na kawę nie mówiło samo za siebie? Mieli przyjemnie spędzić czas we własnym towarzystwie, Warner zaś musiał się postarać, by swoim porażającym "entuzjazmem" nie spłoszyć za prędko kobiety. Nie zamierzał przyodziewać na twarz sztucznego uśmiechu, który w jego przypadku wyglądałby co najmniej karykaturalnie, ani udawać dobrego humoru, jednak zredukowanie w minimalnym stopniu aspołecznej aury  wchodziło w grę.
Trzeba  było przyznać, że bez swojego uniformu nie czuł się sobą. W cywilnym stroju składającym się z m.in. szarego swetra, ciemnych jeansów z przetarciami na kolanach, biało-czarnym szaliku w kratkę oraz czarnego płaszcza prezentował się niemal jak przeciętny mieszkaniec. Niemal, bo wciąż nie mógł wyzbyć się tego niewidzialnego elementu w zachowaniu, które ostrzegało szósty zmysł przed kłopotami.
Wkroczył niechętnie do kawiarenki, rzucając różowym ścianom spojrzenie pod tytułem „jak ja się tu do cholery znalazłem”, po czym – starając się nie zaprzątać głowy fatalnym wystrojem gryzącym się z jego osobą – udał się w stronę najdalszego wolnego stolika. Odsunął kolorowe poduszki na bok, siadając na twardej powierzchni ławki. Pociągnięciem za szalik rozluźnił ucisk wokół szyi, ostatecznie ściągając tę część ubioru. Rozpiął wierzchnie odzienie i zsunął je spokojnie z ramion, by w następnej chwili przewiesić przez oparcie. Nie zaglądał w menu, uznając, że poczeka wpierw na znajomą, więc założył tylko ręce na piersi w zniechęconym geście, bezbarwnym spojrzeniem lustrując świat za okna lokalu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.17 19:01  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Jeżeli nie lubiła czegoś bardziej od dyktatury, to zdecydowanie było to bycie czyimś dłużnikiem. Tym bardziej, jeżeli chodziło o zdrowie, o pomoc, której ktoś jej udzielił, a ona nie miała okazji bezzwłocznie się odwdzięczyć. Nawet tamtego dnia, dopóki głowę nie zajęła ważniejszymi sprawami, czuła się źle, musząc pozostawić mężczyznę bez czegoś więcej niż "dziękuje", ale nawet wtedy, gdy wrzucono ją w wir spraw organizacji, nadal pamiętała. Nie dało się zapomnieć, gdy przy każdym kroku opuchnięta kostka dawała o sobie znać.
Być może to kolejne spotkanie w parku i propozycja, która z niego wynikła była idealnym rozwiązaniem dla ich obojga, ponieważ pomimo wszechobecnej niechęci, każde wyniosłoby z tego jakiegoś korzyści. Była zdziwiona, gdy odpowiedź padająca z ust mężczyzny była pozytywna. Pytając, zakładała oczywiście w jakimś małym procencie, że może się zgodzić, ale nie dała rady ukryć zaskoczenia, gdy faktycznie tak się stało. Być może, przed wrzuceniem do szufladki 'dziwaków' uchroniło ją to, że usta ukryte miała pod ciepłym szalikiem, cichy odgłos zmieszania zniknął w fałdkach przyjemnie miękkiego materiału.
Stało się jednak, więc i na spotkanie wypadałoby się stawić. Jak znalazła czas, by w spokoju wyrwać się z kryjówki nie wiedziała sama. Chodziła po mieście nie tak rzadko, nieczęsto jednak w calach innych jak po prostu przedostanie się z miejsca na miejsce, czy spotkania jakiejś ważnej osoby.
Szukając w swojej małej jamie czegoś czystego, pomyślała nawet przez moment, że całkiem miło byłoby, gdyby wyszła z tego spotkania całkiem zadowolona, może zamiana paru słów poprawiłaby jej samopoczucie, w końcu nie było w tym nic złego. Rozmowa, ale oczywiście niewymuszona. I w tym momencie próg trudności skakał gwałtownie ku górze stając się niemal nieosiągalny dla Kami. Taka sama fala wątpliwości i psychicznego dyskomfortu dopadła ją, gdy mimowolnie szarpnęła za klamkę, a dzwoneczki przy drzwiach zadzwoniły radośnie zwiastując nadejście kogoś do kawiarenki. Zdradzona tym odgłosem musiała wziąć oddech i wejść.
- Przepraszam za spóźnienie. - odezwała się pierwsza, manipulując głosem tak, by nie wyrażał zbytniego entuzjazmu, ale nadal pozostał przyjazny, był przepraszający, a jednocześnie nie przesadnie skruszony. Wedle niej spóźniła się bowiem co najwyżej minutę, chociaż zgodnie z wielkim wskazówkowym zegarem nad barem była idealnie na czas.
Od razu odnalazła go wzrokiem, zaraz po przekroczeniu progu poczuła potrzebę natychmiastowego schowania się przed tą falą jasnych i energicznych kolorów, emanujące z każdej strony szczęście przytłaczały ją do tego stopnia, że przez moment najprzyjemniejszym miejscem w całym barze wydała się toaleta. Rozejrzała się jednak, szukając bardziej sprzyjającemu siedzeniu z kimś miejscu i odnalazła nie do końca samotny stolik na uboczu. Nie do końca, bo siedział tam już Moriyama.
Niezwłocznie udała się w tamtym kierunku i tak oto znalazła się obok stoliku, odpinając jeden po drugim guziki lekkiego płaszcza krytycznym okiem spoglądając na uśmiechnięte truskawki-poduszki, które przyglądały jej się równie intensywnie z perspektywy ławki. Pozbywając się z ramion narzuty niby kładąc niby rzucając ją zasłoniła twarz wszystkim podejrzanie radosnym owocom. Zadowolona z efektu, bo ławka zmieniła nieco swój kolor z paskudnego różu na przyprószona śniegiem czerń płaszcza, który jakby nie patrzeć, pokryty był nadal topniejącymi płatkami.
- Przepraszam, że tak naciskałam na to spotkanie, chciałam się jakoś odwdzięczyć. - Wsunęła się na siedzenie i momentalnie rozejrzała dookoła. - Szczerze mówiąc jestem tu po raz pierwszy, nie przewidziałam, że będzie aż tak... radośnie.
Oszczędnie wyrażała swoją opinię o tym miejscu, w końcu nie miała pojęcia co o wystroju myśli jej towarzysz, z jego miny niewiele była w stanie wyczytać. Teraz, wcześniej, właściwie za każdym razem gdy gdzieś go widywała.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.17 21:13  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 5 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Warner starał się nie dawać powodów do oczekiwania wdzięczności czy spłacenia bezumownego długu w przyszłości. To samo działało w drugą stronę, kiedy okazywał pomoc potrzebującym – bardziej z obowiązku niż empatii – niekiedy wręcz te wszystkie słowa podzięki za dobrze wykonywaną służbę wprawiały go w drobną konsternację, zbyt małą, by dało się ją zauważyć na twarzy, lecz wystarczającą, by Eliminator uznał to za coś niepotrzebnego, a wręcz niechcianego. Co najwyżej w „żartach” napominał o przysługach wśród kolegów-S.SPECów, nigdy jednakże poważnie nie podchodząc do swoich słów. Wyjątek stanowiły sytuacje kryzysowe, podczas których miał stu procentową pewność, że w pojedynkę sobie z czymś nie poradzi.
Słowa „w porządku” tamtego dnia również posiadały dla niego dziwny wydźwięk, zdołał go stłumić w zarodku, zanim nie przeistoczyłby się w żałowanie podjętej decyzji. Zgodził się spotkanie głównie ze względu na zakład, lecz istotnym elementem była tu również druga osoba niezbędna w tej małej grze. Nie przystałby na to przy zupełnie obcej osobie, nie przez nieśmiałość, uczucie dawno zapomniane, raczej przez brak znajomości chociaż powierzchownej osobowości. Bo jakby to wyglądało, gdyby dał się namówić na kawę rozgadanej szesnastolatce klekocącej głównie o celebrytach i nowych butach znajdujących się poza zasięgiem jej budżetu? Warner straciłby cierpliwość jak ręką odjął, nie zamierzając użerać się z kimś, kto oprócz samego męczenia uszu naraża go także na przedawkowanie irytacji. Yuu zaś wyjątkowo nie stanowiła przyczyny znudzenia, pobłażliwości czy zmęczenia, właściwie… była całkiem znośna. Mógł zaakceptować jej towarzystwo, między innymi dlatego jego odpowiedź brzmiała pozytywnie.
Wygospodarowanie czasu dla Eliminatora wymagało tylko podjęcia się dłuższej nocnej zmiany. Nie czekały na niego obecnie żadne wypady na zewnątrz muru, tylko biurko ze stertą raportów do uzupełnienia i sprawdzenia, to natomiast można było przesunąć o parę godzin pod warunkiem, że faktycznie uwinie się z robotą do końca tego dnia. Obowiązkowość i pracoholizm okularnika działały na jego korzyść.
Błękitne spojrzenie oderwało się od swojego odbicia w szybie, skupiając się po chwili na nowo przybyłej klientce. Zaopatrzył się w identyczny wyraz twarzy jak przy poprzednich spotkaniach, czyli spokój wymieszany ze znudzeniem tudzież naturalną dlań obojętnością. I nie była ona niczym złym – to jedynie oznaka podchodzenia do wszystkiego z dystansem, bez zbędnego zaangażowania emocjonalnego.
Nie kontrolował czasu, dlatego puścił pierwsze przeprosiny mimo uszu, spóźnienie nie stało się odczuwalne, a zatem mogli uznać, że po prostu nie miało miejsca. Minuta czy dwie, to niewielka strata.
Zapewne myśl o dzieleniu tych samych wątpliwości co do wystroju była pocieszająca, wszakże zauważył tę samą dezaprobatę w oczach towarzyszki, jaką on miał, kiedy zawitał do kawiarenki chwilę temu.
- Miejmy to za sobą – chwila, miał nieco ograniczyć nieprzystępne podejście! No cóż, może potrzebował trochę czasu na rozluźnienie i przekonanie się, że godzina czy dwie spędzone na czymś innym niż tematy Wymordowanych, Łowców i innych szkodliwych jednostek może być równie satysfakcjonująca. Rzadko przebywał w takich miejscach, w zasadzie nigdy nie czuł potrzeby dzielenia powietrza z cywilami.
- Podzielam to zdanie – przyznał z nutą rozczarowania w głosie, zerkając podejrzliwie na pełne ciepłych barw obrazy. Co prawda nie oczekiwał tematyki wystroju pod tytułem „memento moris” czy „dance macabre”, ale na pewno czułby się o wiele lepiej otoczony bardziej neutralnymi odcieniami i innymi elementami.
- Jak Ci minął dzień…? – zapytał bez większego zainteresowania, które chwilowo od niechcenia skupił na jednym z leżących przed nim menu. Kolega z serii „idioci” nie omieszkał się wcześniej zarzucić mu kilkoma radami odnośnie podtrzymywania rozmowy i, chociaż Warner nie zamierzał bawić się w głupi teatrzyk nawiązywania bliższych relacji, ostatecznie pozwolił sobie na wykazanie chęci wymiany zdań. Jakby nie patrzeć po to tu przyszli.
Przejrzał proponowane jedzenie, leniwym ruchem dłoni przewracając kolejne strony karty. Nic nie wyglądało zachęcająco, skończy się prawdopodobnie na tym, że zamówi to co znajoma bądź pierwszy lepszy deser, jakiego nazwa akurat stanie mu przed oczami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 14 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach