Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 27.04.15 20:34  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Parsknął rozkosznie, obserwując ją szmaragdowymi ślepiami pełnymi iskierek rozbawienia, ale i rozczulenia jej postawą. Chciała jego portek? Doprawdy, poznał już w życiu tyle osób i dopiero ona postanowiła grać w jego głupie gry, które nawet grami nie były. Przynajmniej choć raz wzięli go na poważnie, no proszę! Chwilę później już zupełnie nie mógł ukryć nagłego przypływu radości i zwyczajnie-... roześmiał się w głos, szczerząc przy tym zęby, jak ostatni pajac. A jeszcze minutkę czy dwie temu wydawała się zupełnie nieznośną, rozkapryszoną gówniarą bez serca.
I to było ramię, nie głowa. Dotknął jej ramienia. Przekaz podprogowy.
No cóż, wyglądało na to, że jeszcze wielką ilością słówek mogła go uraczyć i zaskoczyć. Nawet jej niemrawe podziękowania wywołały u niego nieco kiepskiej jakości zdumienie, jakby nie rozumiał pojęcia pewnych form ironii. Rozdziawił na sekundę gębę, zaraz jednak szybko ją zamykając, by w następnej kolejności odchrząknąć znacząco, ledwie powstrzymując się od kolejnego komentarza, brzmiącego: "a teraz przypominasz płonącego Feniksa". Życie z takim borsukiem musiało być męczące. Przestąpił z nogi na nogę, słysząc prośbę o podanie imienia. Takich rzeczy nie powinno się mówić, szczególnie obcym dziewczynkom, które jedynie pozornie wyglądały niewinnie, tak naprawdę mogąc okazać się nawet zmutowanymi kobietami-rosiczkami, wpierdalającymi takich, jak on na śniadanie... ale co on wiedział o tym, co można, a czego nie. "Niebezpieczeństwo" to w końcu jego drugie imię!
A to nie Jason?
Być może. A, właśnie. Miał jej podać imię-...
- Kyle. Ale mówią na mnie jeszcze "ten super przystojny" i "wypierdalaj z mojego ogródka!", cokolwiek to znaczy... - odparł nieco zdezorientowanym tonem, pocierając kark w zastanowieniu, nim wreszcie nachylił się w jej kierunku i, ująwszy drobną dłoń dziewczęcia, dotknął jej wierzchu w subtelnym pocałunku. - A Ty to-...? - Dodał tym swoim ciekawskim tonem, odsuwając się o krok, przywdziewając na mordkę uroczy uśmieszek, mający jakoby dodać mu jeszcze więcej punktów do atrakcyjności, której w sumie nie miał prawie wcale, kiedy-...
"Flirtować!?"
Co? Przecież on wcale nie zamierzał bawić się w podrywacza, więc o co jej chodziło? Aż tak jej to przypominało zachowanie jakiegoś marnego Casanowy? Może powinien był przeprosić, skoro się dziewczę speszyło. Choć-... może to zwyczajnie jego wyobraźnia płatała mu takie figle, zmuszając zielonookiego do intensywnego myślenia na temat własnych poczynań. Postanowił więc puścić to słowo pomimo uszu, skupiając się raczej na tym, jak diametralnie zmieniła się jej minka. Była przerażona, a on nawet nie wiedział, dlaczego. Może jednak spłoszył ją ten pocałunek w łapkę? Ale przecież to był taki dżentelmeński gest, jak mogła się tym zrazić! Potrząsnął prędko głową. Skup się, warknął na siebie w myślach, nim odchrząknął, znów zabierając głos.
- E... wszystko dobrze? Jeśli chodzi o tą rękę to spokojnie, nie mam eboli-...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.04.15 9:41  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.

    Gomene, jakoś zakodowałam, że to była glowa |"D


Gdy dotknął jej ręki, jej ciało zesztywniało. Sama już nie wiedziała czy z przerażenia, zawstydzenia czy też jakiejś ekscytującej radości. W jej głowie pojawiła się jakaś nuta strachu, jednak przyjrzała się Kyle'owi. Miał piękne szmaragdowe oczy, a w nich nie potrafiła dostrzec zła.
Nie oceniaj, póki nie poznasz - powtórzyła sobie w głowie to, czym wcześniej pouczała siostrę. Nie mogę się go zacząć tak po prostu bać.
- Kyle - powiedziała przeciągając wszystkie samogłoski. Chciała sprawdzić jak to imię będzie brzmiało, gdy je wymówi na głos. Nie zamierzała go bowiem nazywać "ten przystojny" (choć nie była to kwestia tego, że się z tym nie zgadzała. Ta, jasne.), a również "wypierdalaj z mojego ogródka" niespecjalnie do niej przemawiało.
W każdym razie gest pocałunku zaskoczył ją. Był szarmancki, a ona nie spodziewała się, że Kyle jest typem podrywacza (pomińmy to, że od razu założyła, że jest gwałcicielem - wszystko przez to, że wszyscy mówią, żeby była ostrożna, bo ją zgwałcą!).
Może jednak o nie jest taki zły - śmiała się w duszy Cień, która uwielbiała przecież "bawić się" z płcią przeciwną.
- Laiene - odpowiedziała prosto na pytanie. Nie wiedziała czy powinna może powiedzieć Laiene 1 lub też Laiene 2. Chciała mu wytłumaczyć powód swoich dziwnych zachowań i nagłych zmian, ale nie była pewna czy można zaufać temu młodzieńcowi o intensywnie zielonych oczach. Zdawała sobie sprawę, że jej przypadłość nie jest przyjmowana ani dobrze, ani nawet  źle. Wszyscy zawsze się tylko litowali nad chorobą, a przecież sytuacja ta nie była jakąś grypą. A przynajmniej Laiene tak nie uważała.
- Nie, nie, nie martwię się o ebolę... - powiedziała nie do końca przekonana. Wydawało się jakby przez nią atmosfera zrobiła się cięższa. Nie była do tego przyzwyczajona. Zazwyczaj ta jej strona, naprawiała błędy czarnej, rozweselała ludzi i wywoływała na ich twarzy uśmiech.
Nie dziś.
Może miała rację, może nie dziś. Ale mimo to i tak chciała, żeby na jego twarzy ciągle był uśmiech; żeby powietrze było lekkie, przyjemne i aromatyczne; żeby ją polubił. Taki był odwieczny problem Światła - to, że zawsze dostosowywała swoje czyny do tego, by ktoś ją polubił.
Zmarszczyła brwi.
Tak być nie może - postanowiła, a Cień w głębi duszy zaklęła, bo kiedy tamta się uprze, to nic nie pomoże.
Laiene wyciągnęła ręce i dotknąwszy palcami policzków Kyle'a, delikatnie rozciągnęła jego twarz na boki, tworząc pozorny uśmiech. Właśnie takie zachowania świadczyły o tym, że zbyt mądra to ona nie była.
Ale przecież liczą się intencje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.04.15 6:27  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Och, a już miał nadzieję, że chociaż jedna dziewczyna nabierze się z tym przystojnym. No bo przecież był bardzo urodziwym młodzieńcem! Co z tego, że jego morda była przy tym okropnie krzywa, a jego uroda mogła zakrawać tylko na średnią w kierunku niekoniecznie ładnym? Starał się zrobić jak najlepsze wrażenie i mimo wszystko miał swój urok, a jeszcze ani jedna go tak nie nazwała!
W zasadzie nieważne. Teraz i tak nie miał czasu na smuteczkowanie, kiedy to dziewczyna wyrzuciła z siebie własne imię, a którego to on nie potrafił nijak powtórzyć sobie chociażby w głowie. No brawo, Jason, świetny początek znajomości. Zaczął znowu przetwarzać pozyskane dane, ale coś nadal mu nie wychodziło, przez co próba powtórzenia ich brzmiała, jak pijacki bełkot. Ewentualnie dziecięcy.
- Lajejena... na... nene? - Wymamrotał cichutko, jakby naprawdę nigdy wcześniej nie słyszał o takim imieniu, czego właściwie można było się po nim spodziewać. Nie miał głowy do takich rzeczy, nie interesował się tym, jak można nazwać bachora, ani nic z tych tematów. A nawet, jeśli, to i tak nie znał tego jednego konkretnego. - Znałem kiedyś jedną Lianę, ale to chyba nie to samo.
Brawo, Haddick, 10 punktów dla HuffleKajlu! "Chyba" nie to samo próbowało wymieszać się z prawdziwą godnością złotowłosej do tego stopnia, że zaczęły gubić mu się wszystkie literki po kolei, tworząc wspólnie niespotykaną nigdy wcześniej dotąd kompozycję, o jakiej raczej żaden, nawet najśmielszy poeta by nie zamarzył. Jednak niekoniecznie miał teraz czas, by martwić się o to, jak będzie wymawiał jej mienie, a raczej wolał skupić się na potrzebniejszych w tym konkretnym momencie sprawach.
"Nie martwię się o ebolę."
A to świetnie, bo on nawet nie wiedział, co to takiego.
I nawet już miał o tym wspomnieć, kiedy nagle poczuł subtelny dotyk jej rączek na swojej twarzy, która zaraz została powykrzywiana na siłę, co wywołało w nim lekkie zaskoczenie i odruch wyrwania się, który z ledwością powstrzymał w ostatniej chwili, w końcu wyglądając, jak kompletny idiota. Czyli nic się za bardzo nie zmieniło i wszystko było po staremu.
- Eeeebleblebleeee... - wydukał tylko, choć najprawdopodobniej starał się wydusić coś bardziej artykułowanego, jednakże jego naciągnięte przez pannicę policzki wcale a wcale mu nie pomagały w podjęciu kolejnego tematu, czy chociażby zamknięciu poprzedniego. Za to jęzor chłopaka teraz zabawnie manewrował, kiedy ten nadal usiłował cokolwiek powiedzieć, poruszając się w górę i w dół, manewrując w arcykomiczny sposób i wywijając się. Jasnowłosy w końcu chwycił za jej wszędobylskie dłonie i subtelnym ruchem odciągnął je od swojej twarzy, samemu już przybierająć na twarz promienny uśmiech. - Przecież jestem wesoły, nie musisz być aż tak-... brutalna~. - Rzucił przez chichot, puszczając wreszcie ręce wymordowanej. Przez chwilę trwał w milczeniu, uśmiechając się jedynie promiennie, nim w końcu rozejrzał się na boki, a także zerknął w tył przez ramię, jakby się nad czymś zastanawiając.
- No, ale skoro ja jestem tu, żeby się pobujać, bo to lubię i w ogóle, to-... co Ty tu robisz, Lia-... La... - to będzie dłuuugi dzień. - Laiene! Umiem! UMIEM.
Brawo, Kajl, ty przebiegła cholero. Jak ci się to udało? Meh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.04.15 19:03  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Chciała cofnąć swoje ręce w momencie, gdy usłyszała podejrzany bulgot (trochę się bała, że za chwilę będzie mogła podziwiać zawartość żołądka chłopaka), wydobywający się chyba z wnętrza gardła Kyle'a (właściwie to nie była pewna, gdzie znajdowało się źródło dźwięku), ale on sam ją uprzedził, biorąc jej dłonie w swoje własne, i delikatnie oderwał od twarzy. Jego ręce były ciepłe — a może wydawało jej się tylko? W końcu jej skóra zawsze była nie dość, że trupio blada, to jeszcze niesamowicie chłodna, zupełnie jakby chowała pod nią zapasy lodu. Dlatego właśnie mówili na nią "Snow", nazywając niekiedy też lodową księżniczką.
Brutalna?
— Przepraszam, jeśli cię zraniłam — powiedziała na wszelki wypadek, chociaż wydawało jej się to zupełnie zbędne. Spojrzała na swoje paznokcie, aby upewnić się o jednej rzeczy... tak, tak były obcięte. No, w każdym razie cieszyła się tym, że mimo wszystko pozostawał radosny.
— Co ja tu robię? — powtórzyła jego pytanie, sama nie do końca wiedząc jak odpowiedzieć. Właściwie to nawet nie była pewna, gdzie znajduje się to tu. — Stopy mnie tu przywiodły, po prostu spacerowałam.  — Wzruszyła ramionami. Błahy powód, racja, ale przecież słoneczna Laiene znała same takie przyczyny. Wszystko przez to, że często chodziła rozkojarzona, z głową tak wysoko, że nawet nie w chmurach, ale i ponad nimi. Kiedyś, na początku swojej wymarłej egzystencji (a przynajmniej na początku tego, co siedziało w jej pamięci) często zdarzało jej się odpływać i później wracać nagle, zupełnie nie w porę. Kończyło to się zazwyczaj tym, że na pytanie "jak się pani czuje?" odpowiadała coś w stylu "ja też lubię ciastka". — Chyba... W sumie nie pamiętam.
"Laiene! Umiem!"
Nie no, brawitos, kolego. Nagroda Nobla już idzie pocztą - skomentowała negatywnie (no bo jakżeby inaczej) Cień. Zastanawiały się czasem co by było, gdyby ktoś zdołał ujrzeć i poczuć bałagan, panujący w ich głowie. Mimo takich komentarzy bowiem, Laiene uśmiechała się tylko uprzejmie.
Spojrzała ponad ramię Kyle'a. Wydawało się, że widzi coś na horyzoncie, ale może były to jakieś omamy; figle płatane przez głowę pod wpływem temperatury. A ta coraz bardziej wzrastała, jej sterczący na szczycie głowy kok nagrzał się niesamowicie. Zaczęły boleć ją skronie. Zaczynało się — nigdy nie była odporna na żadne czynniki zewnętrzne, więc gdziekolwiek by nie poszła, kończy się to jakoś nieprzyjemnie. Czuła swoje wnętrze, krążącą po jej żyłach krew, która dostarczała komórką energii; cały ten proces zwolnił jednak i dudnienie serca stawało się rzadsze, choć nadal miarowe i rytmiczne. Czuła, jak oddech ogrzewa się w drogach łączących nos z płucami, do których dociera w końcu rażące ciepłem powietrze.
O nie.
Laiene często mdlała. Jedna dziesiąta jej życia to spowijająca umysł pustka, czerń i dziury w pamięci. Nieświadomie wycinała sobie kawałki z życia, odbierając przy tym jakąś ludzkość, która pozostała jej po zarażeniu wirusem. Rzeczywistość była dla niej łącznikiem z ludźmi, dlatego trzymała się jej kurczowo. Nie chciała zatracić się w sobie, w głębinach szarości i czerwieni, w szaleńczych porywach agresji. Znała takich i widziała, że odłączyli się oni już dawno od otaczającej ich codzienności. Więc kazała swojemu organizmowi być czujnym i trwać, mimo konsekwencji. A sprawiało to tylko, że mdlała jeszcze częściej. Poczuła tą słabość, swój odpływ sił, który złudnie oczyszczał ciało.
Zakołysała się, chociaż twardo stała na ziemi.
Chwyciła gałąź i mocno zacisnęła wokół niej palce.
Błagam. Nie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.15 17:47  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.

Wszystko stało się bardzo szybko.
W jednej chwili, obok Kajla i Laiene, pojawił się ktoś jeszcze. Wcześniej musiał się zapewne skradać, albo miał jakąś moc, która mu w tym pomogła. W każdym razie chłopak nawet nie zdążył zareagować, a już leżał na ziemi, przygnieciony ciężkim ciałem jakiegoś wymordowanego.
- Dawaj wszystko, co masz - wywarczał mu do ucha, jednocześnie wsuwając swoje grube paluszki za bluzę chłopaka, jakby spodziewał się znaleźć tam zaginioną Atlantydę. Nic tam jednak ciekawego nie znalazł, nie licząc pępka, także teraz zabrał się do kieszeni. Porozrzucał śrubki na ziemi i wziął sobie gumy truskawkowe. Nie zwracał uwagi na blondynkę, a jeżeli już ta próbowała coś zrobić, to ją odpychał. I to skutecznie, bo dziewczyna była bliska omdlenia.
- Chodź ze mną. - powiedział obleśnie i ogłuszył Kajla jednym uderzeniem. Wziął go na ręce, po czym... zniknął?
Cholerne moce wymordowanych.
Kyle ocknął się w jakiejś brudnej norze. Jego oprawca głośno chrapał, a przez podziurawione drzwi prześwitywało światło z zewnątrz. Na szczęście nie odczuwał żadnego, ekchm, dyskomfortu.
Lai została sama, jednak miała szczęście. Dobrze, że mężczyzna postanowił zaatakować chłopaka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.15 0:27  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Próbowała odepchnąć chłopaka, ale ten zadziałał na nią z siłą dwukrotnie mocniejszą i w skutek tego, dziewczyna upadła głośno (tak głośno jak tylko da się uderzyć o piaszczyste podłoże), odbijając się prawie od powierzchni. Była bezbronna, mogła patrzeć zaledwie na akt przemocy wobec chłopaka, który miał przecież przed chwilą na twarzy taki szeroki uśmiech. Twarz jej się zalała łzami, ale ręce stały się jakby ciężkie, sparaliżowane i niezdolne do wykonanie jakiegokolwiek ruchu, choćby najmniejszego.
Nagle mężczyzna zniknął. Laiene już miała krzyczeć z radości i podbiec do Kyle'a, by pomóc młodzieńcowi, gdy zorientowała się, że ten wyparował wraz ze sprawcą. Wzięła głęboko w płuca powietrza, a poskutkowała ta czynność głośnym szlochem.
Chciała mu pomóc, chciała go znaleźć, ale nawet gdyby mogła coś zrobić (a najprawdopodobniej — nie mogła) jej głowę wypełniała tylko czarna pustka, tak jak próżnia wypełniała wszechświat.
Przynajmniej nam nic nie zrobił - stwierdziła Cień, siląc się na spokój, chociaż sama przeżyła szok.
Laiene upadła na kolana i zaczęła oddychać szybko, a powieki i palce zaczęły jej drgać tak mocno, że nie była w stanie nic zrobić — nawet konkretnie spojrzeć. Jej umysł też był w strzępach.
W końcu, po paru długich chwilach, podniosła się do pionu i złapała gałęzi.
Po prostu pójdzie dalej.
Musi.

    [zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 12:09  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Czemu tutaj? Miejsce nie tak oddalone od apogeum, acz jednak dziwacznie przyjemne i spokojne. Można tu sobie usiąść, odpocząć i w ogóle będzie wtedy całkiem fajnie. Ach, i żaden, okradziony wymordowany nie będzie cię chciał zabić... Choć akurat dzisiaj nic nikomu jeszcze nie zabrał, więc nikt nie miał ku temu podstaw, aaaaaaaaaaaaaaale lepiej dmuchać na zimne, prawda?
Dlatego też, początek swojego dnia postanowił ustanowić tutaj, i stąd zaplanować co zrobi, jak zrobi i czemu oraz gdzie zrobi. Rower dość dobrze sobie radził z przejeżdżaniem przez piasek aż tutaj, punktu docelowego. Zsiadł więc z niego i oparł go o jedno z drzew, a o drugie oparł siebie, wyjmując swój niezawodny notes z ołówkiem i mając w planie rozrysować sobie jakiś plan działania na dziś dzień. Musi coś zarobić, a zarobi poprzez kradzież i sprzedaż ludziom w burdelu. To główne założenie, i napisał je jako punkt pierwszy na stronie na której otworzył. Drugim założeniem jest przeżyć, i jest to bardzo ważne, więc zaraz po napisaniu zakreślił je w kółko, co by nie zapomniał że... Przeżyć się przyda. I to tak bardzo bardzo bardzo bardzo. Dlatego zakreślił to wielokrotnie. Trzecią rzeczą do zrobienia którą zrobić musi lub powinien jest... Hm. Tu postawił znak zapytania, zastanawiając się nad trzecim punktem. Zabawa? Nieeee, wystarczająco się wybawi z pewnością uciekając od kogoś, kogo ukradnie. O ile przeżyje, ale tego wymaga punkt drugi, który jest dodatkowo zakreślony! I to kilkukrotnie! Nie może złamać postanowień zakreślonych kilkukrotnie ołówkiem, są zbyt potężne!
Dlatego najpierw przeżyć, potem reszta, ale... Co jeszcze? Coś jeszcze musi porobić, hm...
Nie zauważył nawet że zsuną się po uschniętym konarze drzewa, siadając pod tym drzewem z notesem w dłoni. Niby nic takiego, ale...
Cóż. Nie jeden gwałciciel uzna to za dobrą okazję by sobie ulżyć, tsh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 15:05  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Max przemierzał kolejne ścieżki, w sumie to kolejny dzień był jakiś taki nudny. Jakby mógł tak pomyśleć lub coś, to tak nudny. Zatrzymując się, merdając ogonkiem zaczął się rozglądać. Nie pamiętał już ile dni mija po opuszczeniu miasta, no ale tam było nudno. Tak więc w poszukiwaniu rozrywki, Max postanowił uciec. No nikt go nie powstrzymał, więc droga wolna.
Zauważając dwa drzewa, przy których najwyraźniej ktoś był. Tylko kto, widząc z daleka rower i pewną postać. Można określić to jako - Człowiek rower!!. Nie to bez sensu, w końcu kto by stworzył człowieka rower.
No pozostaje się zakraść od tyłu i sprawdzić kto to jest, dlatego też kicając po cichu do drzewek. Max zastanawiał się teraz nad poznaniem człowieka. W sumie ostatnio nie podchodził do tego dobrze, dużo razy zagadywał. No lecz nie dowiedział się wiele.
Kiedyś pewien szef mu powiedział. - Jeżeli chcesz szybko znaleźć przyjaciela, zrób mu loda. To zawszę działa i przynosi zyski.
Kicając tak do przodu, królik myślał. W sumie kiedyś tak zrobił, ale miał tylko przyjaciół na chwilę. Okłamali go że wrócą, no ale to stare czasy. Może teraz coś się zmieniło, w sumie nie zaszkodzi zapytać.
Kiedy już był bliżej, w sumie za drzewem. Wychylając się lekko, w sumie troszeczkę. Zauważył chłopaka, wyglądał na normalnego. Tak więc teraz wystarczy zrobić dobre wrażenie.
Wyskakując zza drzewa, po chwili Max krzyknął radośnie.
- HEJ!! Zrobić ci loda!!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 15:34  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Człowiek rower. Da fuuuuuuuuuu-ekhem, okey, można i tak. W każdym razie - ostatnią rzeczą której się Luis spodziewał to właśnie to, co ma się zdarzyć. Na spokojnie kreślił w swoim notesiku notatki co do tego co chce robić dziś, co ma w planie i czemu w planie, w tym też plany na to by przeżyć... I te jedne plany. Plany "co robić, by robić dla swojej przyjemności". Tak... Lub też poprostu dla jakiegoś miłego zajęcia swojego czasu, w odmianie od walki o życie lub walki o życie, lub innej walki o życie.
I tak będąc zajętym myśleniem i wbijaniem wzroku w kartki, jakby te miały mu miały powiedzieć przyszłość w której będzie conajmniej dyktatorem otoczonym tłumem haremowych dziewczyn czy czegoś takiego, został... Cóż. Porównajmy to do "jumpscare'a" z Five Nights At Freddy's. W sumie to dobre porównanie - też królik, który skacze ci przed twarz z okrzykiem.
Anyway, reakcja.
Najpierw było mocne, głośne tupnięcie, po którym nastąpił okrzyk na tyle głośny, że czarnowłosy prawie z butów wyskoczył. Krzyknął sam z przerażenia, wyrzucając w powietrze swój notes i ołówek, wbijając przerażone spojrzenie w...
Wait...
...
Królik? Dość wysoki, ale...
Nie no...
Wait a sec. Serio. Królik? Na jego twarzy wymalowało się pokolei:
Strach
Zaskoczenie
Zmieszanie, zwłaszcza końcem, gdy zaczął sobie przypominać, co mu powiedział.
W ogóle ten królik mówi, ale to tak innym tematem...
- Euhm... Eee... Em... - Wyjąkał w zmieszaniu i niezrozumieniu, z zakłopotaniem drapiąc się po głowie. Eee... Tak. Dokładnie. Tylko tyle w tej chwili był zdolny wypowiedzieć. Serio...
Siedział tak, jak kompletna sierota, nie mogąc się wysłowić, przed królikiem jaki spytał... Nie, stwierdził że zrobi mu loda. Wut...
Ehm...
Never expected, honestly.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 16:23  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
No więc coś poszło nie tak, chłopak się przestraszył. Czyżby Max coś zrobił źle, albo może taka powinna być reakcja na oczekiwanego loda. W sumie nie ma pojęcia, już dawno nie aktywował erotycznego trybu. O ile dobrze pamięta sylikonowe końcówki działają poprawnie, o nawilżenie nie ma co się martwić. No ale wpierw trzeba poznać się troszkę bliżej.
Z uśmieszkiem na twarzy, Max wskoczył w ramiona chłopaka. Tym samym tuląc się do niego, oraz niepozornie wolną ręką masując krocze.
- Hej jestem Max, miło mi cię poznać. Mam nadzieję że zostaniemy przyjaciółmi. Na dobry początek, aktywowałem tryb erotyczny. Mam nadzieję że ci się spodoba.
wypowiadając się, przy okazji zaczął całkowicie molestować chłopaka. W sumie nie miał pojęcia czy dobrze robi, no ale jeżeli by miał coś przeciw to powie prawda? No ale żeby nie było zbyt mocno.
Tak więc co mu tu jeszcze powiedzieć, w sumie skoro tak się wystraszył. To może to mu poprawi samopoczucie, oraz może go trochę rozweseli. Mały oral każdemu poprawia humor.
- Dobra zdejmuj spodnie!! Kuyde!!
Krzyknął radośnie, po czym troszkę się odsunął.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 17:07  •  Dwa samotne drzewa. - Page 4 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Nie, ależ oczywiście że nie zrobił nic źle. Tylko wyskoczył prosto przed strachliwego osobnika ze słabym sercem, krzycząc na cały głos że zrobi mu loda, przy okazji wyglądając jak przerośnięty królik. Grunt że nie ciekła mu nigdzie jakaś czerwona posoka, bo wtedy to już w ogóle krwiożerczość i pewnie Luis by padł na zawał...
Chociaż to nie tak że on może nie paść jeszcze z nadmiaru emocji... W końcu ten królik który mu prawie rozpękł serce jumpscare'm teraz chce... Ehm... No właśnie, tak... Ehehehe...
Eee...
Tak...
Luis chciał jakoś uciec, uskoczyć, ale nie zdążył nim królicza istota padła na niego całym swoim ciałem, przytulając się do niego. Odczucie dotyku na wrażliwym, od dawna już nieruszanym miejscu od razu wywołało jęk z zaskoczenia, jaki spowodował że całe oblicze Luisa poczerwieniało ze wstydu. Zacisną zęby i przełknął ślinę, czując tą nieznośną, ale cholera... Przyjemną pieszczotę. Kiedy on miał okazję to robić? Dawno... Uch.
- Tryb... Erotyczny? - Wymamrotał cicho, a czując jak łapki i ogólna osoba tego królika zaczyna dotykać go w różne miejsca, miejsca w które wcale by nie chciał być tykany przez całkiem obcą osobę...
- L-... Luis... C... Czemu... T-to... Robisz? - Wydukał, próbując delikatnie odepchnąć od siebie królika. Cały jego mózg krzyczał by odsunąć, zrzucić tego króliczka z siebie, ale ciało, pieszczone, wcale nie chciało tak słuchać... Na kroczu już powstał "daszek", a tętno i oddech chłopaka przyśpieszyły, w mieszanine strachu i podniecenia przez to, co królik z nim robi... Królik... Cholerny królik...
Z trybem erotycznym...
Słysząc o co prosi go królik, powstrzymał swoje dłonie resztkami swojej własnej woli i spojrzał w bok, w zawstydzeniu zamykając oczy. Dyszał już wyraźnie, rozgrzany przez tego... Tego... Królika...
- D-... Dlaczego...? - Spytał, wciąż chcąc wiedzieć dlaczego ten... To... Chce go wykorzystać... Mówił coś o byciu przyjaciółmi, i że aktywował moduł erotyczny... I że chce by się podobało...
Kurde.
Zgwałci go. Z pewnością.
A już było tak pięknie. Przez te kilka miesięcy mieszkania tutaj tyle razy udało mu się temu umknąć...
A teraz był sparaliżowany ze strachu i podniecenia, bo jakiś królik go zaskoczył i zaczął obmacywać. Uch...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach