Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 28.03.15 23:36  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Dwa kanistry kwasu siarkowego, butle z chloroformem, cyjanowodorem, solą fizjologiczną. Oraz ołowiany kanister pełen deuteru. Oczywiście, Natalie wiedziała to tylko z nalepek. W inny sposób ciężko byłoby się dowiedzieć, co siedzi w środku, bez otwierania. A otwieranie mogło być fatalne w skutkach.
Gdy przeglądała dostępny arsenał, bestia zmierzała w jej stronę. Nie spieszyła się. Widziała ślady, była pewna, że ofiara uciekała w tę stronę. Ciężkie kroki odbijały się echem wzdłuż korytarza. Dziewczyna mogła usłyszeć, jak potężny cios roztrzaskuje sąsiednie drzwi. Potwór najwidoczniej postanowił jej szukać. Kolejne hałasy tylko sprawiały, że sytuacja prezentowała się gorzej. Bo to co miało miejsce brzmiało jak przeszukiwanie pokoju. Znowu kolejne kroki na korytarzu. Tym razem wszystko przebiegło szybciej. Jeśli Natalie dotychczas nie schowała się w szafie, mogła ujrzeć przez szybkę cień potwora.
ŁUP
Drzwi zatrzęsły się od uderzenia. I od kolejnego. Jeśli czarnowłosa czegoś nie przedsięweźmie, potwór tu wejdzie.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 11:45  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Natalie słyszała zbliżające się kroki. To był zły znak. Bestia w końcu wpadła na jej trop.
Cholera...
Serce zaczęło jej mocniej bić. Widziała, jak szybko porusza się to stworzenie. Nie miała szans teraz przed nim uciec. Wystrzelenie z pomieszczenia jak strzała i pognanie w przeciwnym kierunku niż kroki nie było, więc dobrym pomysłem. W końcu istniał jeszcze cień szansy, że zgubi trop i pójdzie gdzieś indziej, prawda?
Dziewczyna aż podskoczyła, gdy usłyszała głośny hałas roztrzaskiwanych drzwi.
No, miło się zapowiada...
Przełknęła głośno ślinę i chwyciwszy ponownie swoją broń, skoczyła w kierunku jednej pustych szaf i spróbowała zasunąć na wejście. Miała nadzieję, że jakoś jej to pomoże. Jeśli nie była w stanie jej ruszyć lub trwało to zbyt wiele czasu, zrezygnowała z tego pomysłu i po prostu wskoczyła do drugiej szafy, co zrobiła również wtedy, gdy jej próba się powiodła.
Szanse, na skuteczne ukrycie się tam nie były zbyt wielkie, ale, że nie miała w tej chwili żadnej lepszej opcji, zanurkowała do mebla i przymknęła za sobą drzwiczki.
Oparła się głową o ścinkę i uspokoiła nieco oddech.
Spokój i opanowanie. Weź się w garść! Panika nic tu nie da...
On tu idzie. Cholera, on tu idzie!
Cicho! Oddychaj.

Chwyciła pewniej broń, a prawą rękę położyła na czarnym klejnocie. Siedziała w ciszy, wyczekując pojawienia się potwora. Nie miała w tej chwili nic lepszego do zrobienia.
Właściwie, gdy przeglądała butelki z chemikaliami, przyszło jej do głowy by oblać bestię kwasem, niestety, musiała odrzucić ten pomysł. Szanse na powodzenie tego planu były zbyt małe. Za duże było prawdopodobieństwo, że coś nie wypali i sama bardziej ucierpi na tym ataku nić przeciwnik.
Otworzyła zamknięte uprzednio oczy i przygotowała się, do zbliżającej się konfrontacji.
Tesla była ustawiona na 5 poziom mocy. Dziewczyna miała nadzieję, że to wystarczy, by skutecznie pozbyć się przeciwnika, a nawet jeśliby się to nie udało, zawsze pozostawało obezwładnienie go na parę minut. Już ustawiona na 3 poziom, dałaby jej sporo czasu na wymknięcie się stąd, dlatego była pewna, że trafienie go tą bronią przyniesie jakiś pozytywny skutek. W końcu, jakie były szanse, że istota organiczna nie dość, że się regeneruje, to jest jeszcze odporna na broń elektryczną?
Zawsze pozostawała tez druga opcja. Plan B, który Natalie przy każdej okazji starała się mieć w zanadrzu. Czarny Diament. Stworzenie przejawiało zwierzęce instynkty, więc artefakt musiał na nie zadziałać. Właściwie, to byłby całkiem miły widok, zobaczyć, jak krwiożercza bestia ucieka przed drobną dziewczyną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.04.15 17:19  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Każda sekunda spędzona w tej ciasnej i dusznej szafie, wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Mdły zapach chemikaliów przeniknął to pomieszczenie na wylot, przebijając nawet charakterystyczną woń starej dębowej szafy, przeżartej przez korniki. Ciemność i poczucie ciasnoty mogły wpędzić klaustrofobika w przerażenie, zwłaszcza, gdy wiedziało się o zabójczej istocie, która właśnie czyniła wszystko co w jej mocy, by dostać się do środka.
Przyspieszony oddech i bicie serce w ciszy mebla brzmiały niczym łoskot. Wtórował im szum krwi tętniącej w skroniach, rozrywającej głowę rytmicznym pulsowaniem. Paradoksalnie, z jej twarzy odpłynęła krew, skierowana do mięśni, czekających na atak. Niestety dla Natalie stara szafa nie stanowiła dobrej kryjówki, chociażby ze względu na niewielką ilość tlenu, która szybko została zużyta, przez zmęczone biegiem płuca dziewczyny.
Kiedy panna Dark czekała w milczeniu wewnątrz ciasnego i dusznego mebla, usłyszała dobiegający zza drzwi ryk, mrożący krew w żyłach. Kolejne uderzenie, które na nie spadło, rzuciło nimi o podłogę. Łoskot był ogłuszający i zamaskował pierwsze kroki bestii, wyrywającej się naprzód, by wreszcie skosztować pachnącego i delikatnego mięsa. Potwór, rozejrzawszy się szybko, zaczął brutalnie przeszukiwać wszystkie szafy. Świadczył o tym głośny brzdęk metalowych drzwiczek upadających na podłogę.
Brzdęk.
Blisko.
Brzdęk.
Jeszcze bliżej.
Łup.
Jest już tuż obok i dorwał się do drugiej drewnianej szafy w tym pomieszczeniu.
Serce Natalie waliło jak szalone, pompując krew wraz z adrenaliną po całym ciele. Wydawało się to wręcz niemożliwym, by eksperyment nie słyszał tego ogłuszającego huku. Gdy wyczuła jego obecność bezpośrednio za drzwiami, gardło zacisnęło jej się z przerażenia, a ręce zaczęły drżeć.
Czas jakby zwolnił.
Trzask.
Uderzenie drzwiczek o podłogę.
Stała twarzą w twarz z paskudną parodią człowieka. Twarz ta, poznaczona bliznami i pozbawiona nosa, szczerzyła dwa rzędy zębów, ostrych niczym skalpele chirurgiczne. Oczy były niemal całkowicie czarne. Natalie patrzyła w nie jak zahipnotyzowana.
Rzut oka na resztę ciała. Niejeden miastowy mógłby mu pozazdrościć. Abstrahując od blizn, którymi był naznaczony. Pod, wydawałoby się, cienką niczym papier skórą rysowały się twarde jak stal mięśnie. Był nagi, ale nie zdradzał sobą przynależności do żadnej płci.
Panna Dark oprzytomniała w momencie, gdy owionął ją smród surowego mięsa, wydobywający się z jego paszczy.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.04.15 20:17  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
W milczeniu oczekiwała tego, co musiało w końcu nastąpić. To byłoby zbyt piękne, gdyby monstrum jak gdyby nigdy nic pobiegło sobie w zupełnie innym kierunku zwabione jakąś bliżej nieokreśloną istotką pokroju królika. Ehh. Takie rzeczy działy się tylko w filmach. Natalie nawet się nie łudziła, że uda jej się uniknąć w tej chwili konfrontacji.
Czas spędzony w szafie wydawał się zatrzymać. Jedynie kolejne uderzenia upewniały ją, że nie jest to prawda. Jedno, drugie, trzecie. Właściwie, gdyby nie fakt, że zwiastowało to możliwość rozerwania jej na strzępy, można by to nawet uznać za nudne. Gdyby oglądała teraz film, w którym to główny bohater jest tak uwięziony, zapewne by teraz ziewnęła.
Niestety, to nie był film, a ona była w rzeczywistym niebezpieczeństwie.
O ile umysł mógł w tej chwili przetwarzać setki różnych scenariuszy i udawać przed samym sobą, że wcale nie jest tak źle, o tyle organizmu nie dało się tak łatwo oszukać.
Serce waliło jej jak oszalałe, a w żyłach pulsowała krew. Dodatkowy zastrzyk adrenaliny też robił swoje. Wydawało jej się, jakby jej wyostrzone już zmysły jeszcze przybrały na sile.
Mimo iż jej umysł był teraz zajęty wieloma sprawami, nie umknęło jej uwadze, że znajduje się właśnie w bardzo ciasnej szafie.
Cholera. Tylko nie zacznij mi tutaj panikować. To pudło nie jest zamknięte. Możesz w każdej chwili wyjść, bo za tą warstwą drewna jest większa przestrzeń. Oczywiście, jeśli teraz wyjdziesz, to cię to coś po prostu zeżre.
Zaśmiała się w duchu, by dodać sobie nieco odwagi. Niebyt jej to wyszło, ale pokręcone poczucie humoru na swój sposób jej pomagało.
Starała się ignorować dyskomfort związany z tą kryjówką. Chyba nawet nieźle jej to wychodziło. Oczywiście, gdyby miała tu przesiedzieć chociażby kilkanaście minut, po prostu by oszalała. Zdecydowanie nie podobało jej się tutaj, ale była przecież silną dziewczynką. Mogła zaczekać te... kilka sekund? Tyle chyba zostało, zanim bestia wedrze się do środka, a jej kryjówka na nic się już nie zda.
Lup.
Drzwi puściły, a do pomieszczenia dostał się potwór. Natalie zacisnęła mocno zęby i odruchowo, powoli przesunęła się do tyłu. Nie miała tam zbyt wiele miejsca, jednak z odruchami się nie dyskutuje. Nie zawsze mają one sens, ale jednak są.
Starała się w miarę cicho oddychać. Czekała, aż istota dotrze do niej. Co się wtedy stanie? Zobaczymy. Na razie i tak nic nie mogła zrobić... Poprawka. Nic dobrego dla niej. Zawsze mogła przecież wyskoczyć, jak z tortu i krzyknąć "niespodzianka", ale co by się po tym stało, chyba nie trzeba wyjaśniać.
Aż podskoczyła, gdy potwór dorwał się do pierwszej szafy.
Jeny. To serce może mi jeszcze szybciej walić?
Nadal usiłowała zachować zimną krew.
Byle się nie załamać. Najpierw przeżyć, później się martwić.
Szarpanie się z następną szafą zniosła na swój sposób spokojniej. Było podobne do poprzedniego, więc mniej zaskakujące. Niestety, z drugiej strony, oznaczało, że stworzenie jest coraz bliżej.
Jeszcze trochę...
Zacisnęła mocniej rękę na broni i przełknęła ślinę. Czekała.
Cholera.
Poczuła, że ręce zaczynają jej drżeć.
Za dużo adrenaliny.
Huh. Cała ona. Sytuacja fatalna, ciało przerażone, a ona patrzy na tę sytuację z zupełnie innej strony. Właściwie, w tej chwili była nawet zirytowana! Tak, zirytowało ją zwykłe drżenie rąk. Jak widać, jej umysł robił wszystko, by odwrócić jej uwagę od przerażającej rzeczywistości. Oczywiście, nawet na moment nie przestawała się skupiać na obecnej sytuacji.
Nadrzędny cel: przeżyć.
Przez jej ciało przeszedł dreszcz, gdy poczuła wstrząs. Przyszła kolej na jej szafę... i jej zawartość.
Drzwiczki puściła, a ona na reszcie mogła przyjrzeć się istocie, która ją ścigała.
Widok była naprawdę interesujący. Z chęcią stałaby tak i podziwiała to dzieło naukowców jeszcze przez bardzo długi czas, gdyby nie fakt, że to stworzenie w każdej chwili mogło bezceremonialnie oderwać jej łeb.
Patrzyli tak na siebie może przez sekundę. Właściwie, pewnie nawet tyle czasu nie minęła zanim broń Natalie wystrzeliła.
Jej reakcja była praktycznie natychmiastowa. Zapewne dlatego, że była już na to przygotowana. Polecenie zostało wydane jeszcze zanim bestia wdarła się do pomieszczenia.
Strzelać gdy będzie okazja/ strzelać, gdy drzwiczki się otworzą. Później, wiać ile sił w nogach tam, skąd się przybyło/ewentualnie, gdziekolwiek, byle dalej!
Plan raczej łatwy. Czy coś mogło pójść nie tak? Zapewne. Miejmy jednak nadzieję, że dopisze jej dziś szczęście. Może powinna zainwestować w jakiś lepszy talizman niż Czarny Diament?
W każdym razie, starała się zrealizować plan. Teraz liczyła się jedynie szybka reakcja. Pewnie dlatego Natalie wyłączyła tryb "normalne myślenie" i zdała się na instynkt. Jej ciało chyba widziało co ma robić, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.15 12:43  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Czas nagle przyspieszył w momencie, gdy palec Natalie pociągnął za spust broni. Wyładowanie elektryczne trafiło potwora w pierś, rozlewając się drobnymi pajączkami po całym jego ciele. Siła uderzenia odrzuciła go do tyłu, z mięśniami kurczącymi się w spazmatycznych drgawkach. Obrażenia musiały być bardziej rozległe i z pewnością dotknęły narządów wewnętrznych, bowiem z paszczy bestii wydostała się struga czarnej jak smoła krwi, która zatrzymała się dopiero na dziewczynie siedzącej w szafie. Choć spora ilość wylądowała na ubraniu i skórze, kilka kropel dostało się do jej oczu, ust i nosa, które piekły przy kontakcie z nią.
Metaliczny łoskot oznajmił jej o spotkaniu potwora z wolnostojącymi półkami na środku pomieszczenia. Te, posłuszne prawom fizyki zostały obalone, ale jednocześnie, nie pozostając dłużne bestii, zrzuciły na nią kilka kanistrów wraz z zawartością. Pojemniki pękły i uwolniły rozmaitą mieszankę kwasów, które rozlały się po ciele powalonego stwora.
Rozszczelnieniu uległ także zbiornik z cyjanowodorem, który powoli zaczął mieszać się ze składem powietrza w pomieszczeniu.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.15 10:53  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Broń wystrzeliła. Huh. Pocieszające, ze nic się nie zepsuło. Niby sprawdzała jej sprawność jeszcze w domu (tak, skrupulatności w tym wypadku można było uznawać za jej zaletę), ale nigdy nie wiadomo, czy coś się nie zepsuje, bo... "bo tak". Los bywa okrutny.
Szkoda tylko, że konsekwencje, jakie to za sobą pociągnęło nie były już takie cudowne.
Bestia cofnęła się, wypluwając na nią wodospad krwawej brei i wylądowała pięknie na chemikaliach.
Nie trzeba chyba nawet opisywać miny, jaka natychmiastowo pojawiła się na twarzy Natalie. Zdziwienie. Obrzydzenie. Zniesmaczenie. Zirytowanie. Złość. Chęć pozbycia się tego.
Nie było jednak czasu. Nawet nie zastanawiała się nad tym, co się dzieje. Jej nogi automatycznie ruszyły. Wystrzeliła jak z procy w stronę rozwalonych drzwi. Przeskoczyła przewrócona szafę i pognała w kierunku, z którego tu przyszła, po drodze wycierając twarz rękawem płaszcza.
Ohyda....
Ale przynajmniej go trafiłam. Zanotować, impulsy elektrycznie na niego działają. Jak widać, znacznie lepiej niż kule.

Zerknęła na przyczepioną do nogi broń. Czymś takim nie udało się jej towarzyszom go pokonać. Jej Testa spisała się jednak znacznie lepiej.
No to małe podsumowanie... Nic mi nie jest... chyba.
Ponownie przetarła twarz. Pieczenie było nieprzyjemne, ale nie wydawało się być niebezpieczne.
Fuj... Dalej. Bestia mocno oberwała. Nie jest jeszcze pewne, czy ją zabiłam. Ha-ha. Pewnie nie ma tak dobrze. Ale sądząc po fakcie, że zaczęła pluć krwią, trochę zajmie jej dojście do siebie. Dodatkowo, stłukła kilka pojemników. Pomieszczenie jest małe, a tam był HCN. Leży tam nieprzytomny i się podtruwa. Nie jest źle.
Starała się jakoś pocieszyć i racjonalnie ocenić sytuację. Zwolniła nieco kroku. Bieganie sprintem nie miało tutaj sensu. Pewnie i tak za chwilę straciła by odzyskane siły. Nadal starała się spieszyć, ale usiłowała się również uspokoić i ułożyć sobie w głowie jakiś plan.
Można założyć, że wszyscy moi towarzysze zginęli. Tak byłoby chyba nawet łatwiej. Przynajmniej daje mi to szanse na dorwanie się do samochodu przed bazą... Dobra, kochane soczewki pomożecie mi jakoś wrócić tam, skąd przyszłam? Komputer powinien był zanotować trasę.
Zerknęła w kierunku klatki piersiowej, gdzie znajdował się jej telefon. W razie czego miała też smartwath (przepustkę), która również powinna być w stanie przetworzyć jej obraz z czasu, kiedy biegła. Jakaś tam mapa powinna powstać, a ona chciała jedynie się stąd wydostać.
Ariadno, podeślesz mi tu jakąś elektroniczną nić?
Uśmiechnęła się pod nosem. Grunt, to myśleć pozytywnie i się nie poddawać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.15 16:01  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Pobiegła, korzystając z odtwarzanej przed jej oczami mapy. By nie zabłądzić musiała wrócić się po śladach, ponownie przekraczając krwawe kałuże, utrwalając zapach śmierci na swoim ubraniu. Jeśli wcześniej potwór nie miał większych problemów z odnalezieniem jej, to teraz nie będzie musiał się nawet zatrzymywać. O ile wstanie, rzecz jasna.
Jeden zakręt.
Drugi.
Trzeci.
Oddech dziewczyny stawał się coraz krótszy, w końcu nie mogła poruszać się naprzód inaczej niż szybkim krokiem. Mięśnie wystawiane wciąż na próbę postanowiły wreszcie zaprotestować. Gdy dotarła do laboratorium, przez które wcześniej przebiegała, musiała zatrzymać się na odpoczynek. Pomimo, że była teraz w stanie iść dalej, brak przerwy mógłby mieć fatalne skutki. Pomimo ohydnego zaduchu, tlen w takiej sytuacji był zbawczym pierwiastkiem.
Właśnie ten moment wybrał chyba jedyny ocalały uczestnik wyprawy – profesor Rammstein. Wkroczył on do pomieszczenia z wyrazem niesmaku na ustach, lecz bez strachu, jakby był zupełnie u siebie. Swobodna poza naukowca zmieniła się, gdy dostrzegł Natalie. Oczy zwęziły mu się w grymasie wściekłości, obnażył zęby i zawarczał.
- Ty...! Jeszcze cię nie dopadł? Trudno… zrobię to za niego.
Wyjął z kieszeni fartucha pokrwawiony rewolwer i wymierzył w dziewczynę.
- Nie możesz im o tym donieść. Nie pozwolę ci... - powiedział, naciskając spust broni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 14:23  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Jej szybki na początku bieg, stopniowo przerodził się w trucht. Nie było sensu tak gnać. Owszem, w ciągu kilku minut znacznie zwiększyłaby dystans dzielący ją od bestii, ale także wyczerpałaby swój organizm i uniemożliwiłaby sobie odpowiednią reakcję na nagłe zagrożenie. Dlatego własnie zdecydowała się na coś pomiędzy, czyli średnią prędkość. Nie ma się co nad tym rozpisywać.
Na szczęście, wszystkie jej ukochane gadżety jeszcze działały. Nie miały przecież powodu, by się popsuć. Nie uderzyła o nic nimi, nie padła ofiarą żadnego impulsu elektromagnetycznego, nie usiłowała się z niczym połączyć, więc nawet zakłócenia jej nie przeszkadzały. O, nawet żaden chochlik się nie wkradł i nie zepsuł od tak jej zabawek. Właściwie, obawiała się chyba tylko ostatniej wersji. Technologia lubiła się czasem sprzeciwiać, jakby miała własną złośliwą wolę.
Zbliżając się do kałuży, którą już mijała, tylko upewniła się, że podąża w dobrym kierunku. W drodze, zdjęła z siebie plecak i po przełożeniu do kieszeni płaszcza najpotrzebniejszych rzeczy, rzuciła prawie pusta torbę na środek czerwonego jeziorka. Wskoczyła na materiał, a później na podłogę po drugiej stronie. Tym razem nie powinna stać się aż tak wyczuwalna po podróży przez nią.
Przy okazji, pozbyła się zbędnego balastu. Jakiś szmelc do wypełnienia zadania tylko jej teraz przeszkadzał. (MG nie napisał, co tam było, choć przeszukiwałam plecak, wiec zakładam, że Nat uznała, że nic potrzebnego tam nie ma.)
Pobiegła dalej, mając już w głowie obraz pomieszczenia ze stłuczoną kapsułą. Cóż, teraz przynajmniej wiedziała, jak wyglądał jej mieszkaniec. Ciekawe stworzenie. Zabawnie byłoby wypuścić je w bazie S.SPEC.
Zwolniła, a jej krok przybrał miano marszu. Powinna chyba odpocząć. Za chwilę nawet chodzenie zacznie zużywać zapasowe rezerwy energii.
Dotarła do laboratorium, z którego uciekło to dziwne stworzenie. Rozejrzała się po nim przelotnie. Jedyne, co się tu zmieniło, to drzwi na przeciwko. Zostawiła je zamknięte, a teraz były... powiedzmy, że otwarte. Nie zdziwiło jej to. Przecież widziała osobę, która to zrobiła.
Dziewczyna podeszła wolno do kapsuły i usiadła za nią. Wydawało jej się to względnie bezpiecznym miejscem. Zawsze umożliwiało jej to wykonanie susa w którąś stronę i zasłonięcie się przed atakiem, co dawało jej dodatkową chwilę na reakcję.
Nie mogła się jednak długo nacieszyć swoją kryjówką. Oprócz dudniącego serca i szumiącej w uszach krwi, jej wyostrzony słuch zarejestrował zbliżające się kroki. Nie należały one do bestii i zbliżały się do niej z innego miejsca, niż potwora ostatni raz widziała.
Kroki nie były pospieszne. Można było się domyślić, że dana osoba niczego się nie obawia.
Reakcja Natalie była natychmiastowa. Poderwała się z ziemi, by kucać zamiast siedzieć, ścisnęła mocniej Teslę i wycelowała w drzwi, w których już za moment miał się pojawić nieznany osobnik.
Gdy tylko dostrzegła sylwetkę doktora, od razu nacisnęła spust. Jego twarz zdążyła się zmienić, gdy ją dostrzegł, ale nie był w stanie wypowiedzieć całej swojej kwestii.
Dziewczyna nie oddała tylko jednego strzału. Strzelała, dopóki mężczyzna nie padł na ziemię.
Dlaczego to zrobiła? Była w sytuacji zagrożenia, gdzieś na pustkowiu, z dala od nadzoru, sama i ścigana przez potwora. Tutaj mogła zignorować to, co narzucało jej życie w społeczeństwie i zdać się na instynkt, a ten krzyczał "zabij albo zostaniesz zabita".
Swoją drogą, nigdy nie lubiła gości w białych kitlach. Najchętniej wszystkich ich by wyrżnęła tak, jak zrobiła tu ta dziwna bestia. Właściwie, gdyby nie fakt, że usiłowała ją zabić, to może nawet by ją polubiła. Aseksualna postać, która pozostawia po sobie krwawą miazgę? Oj cudownie (dopóki nie zaatakuje ciebie).
Jeśli zastrzelenie doktorka nie było takie szybkie i łatwe, zanurkowała za kapsułę, by zyskać nieco ochrony i to zza niej starała się go zastrzelić.
Jeśli jednak jej się to udało, po wsłuchaniu się w otoczenie i upewnieniu się, że nic jej nie grozi, podeszła do ciała by szybko go przeszukać.
Starała się trochę zregenerować siły, ale nie chciała tu zbyt długo zostawać. Może kilka minut? Nie dłużej. Mobilność była tu bardzo ważna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.15 5:53  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Reakcja Natalie była bezwzględna i natychmiastowa. Rammstein nie zdołał wypowiedzieć do końca pierwszego zdania, gdy pocisk wystrzelony z Tesli wydusił powietrze z jego płuc. Mięśnie zastygły, porażone nagłą dawką woltów, ciało zaczęło upadać na ziemię, a ostrzał się nie skończył. Może była to wina zaskoczenia i doktor zdołałby posłać kilka kul w jej stronę? Jakkolwiek by nie potoczyła się przyszłość, należy przerwać spekulacje i wrócić do rzeczywistości. Gdy dziewczyna podeszła do niego, już nie oddychał. Przeszukując go zdobyła dzierżony przez niego rewolwer, kilka sztuk amunicji oraz dyktafon. Nie zamierzała raczej zdzierać z niego ubrań, ani dojadać nadgryzionej kanapki, nie było więc przy nim nic ciekawego dla niej.
Daleko i jeszcze kawałek stąd, ciało, które po kontakcie z taką ilością kwasu powinno być zwłokami, poruszyło się nieznacznie i zaczęło strząsać z siebie metalowe półki, którymi było przykryte.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.15 23:28  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Z nienawiścią zaszczutego zwierzęcia patrzyła na upadające ciało doktora.
Oberwał przynajmniej dwukrotnie sporą dawką woltów. Nie mógł tego przeżyć.
Mimo pewności, co do jego śmierci. Zbliżyła się do niego powili i ostrożnie. Nakazała swoim soczewkom sprawdzić jego stan. Jego serce nie biło. Był martwy.
Uśmiechnęła się pod nosem. Możliwość zabicia tego człowieka wywołało w niej dziwną radość. Właśnie złamała zasady, jakie wpajano jej od zawsze w S.SPEC. Ale nie był to przecież pierwszy raz, kiedy zaatakowała jakiegoś doktora. Za to pierwszy, aż tak skuteczny.
Tylko dlaczego czułeś się tu tak pewnie? Byłeś przekonany, że to stworzenie cię nie zaatakuje? Jaką miałeś nad nim władzę?
W lekkim zamyśleniu przeszukiwała ciało mężczyzny.
I.. kanapka? Gościu, nie przesadzasz trochę z.. nie przesadziłeś trochę z tym czuciem się jak u siebie? W dodatku kompletny brak kultury. Jedzenie w drodze nie przystoi...
Pokręciła z niedowierzaniem głową. Nie potrafiła się powstrzymać przed tym, by nie wykpić trochę Rammsteina. Zasłużył sobie na to. Nie był godzien jej szacunku.
Podniosła się z ziemi, zabrawszy od niego broń. Chwilę się wahała, ale w końcu wepchnęła ją do kabury po Tesli.
Nigdy nie wiadomo, co się może przydać. A w najgorszym wypadku, zawsze mogę ją wyrzucić.
Odwróciła się i upewniwszy, że w okolicy nadal nikogo nie ma, ruszyła dalej. Tym razem marszem.
Zdołała się już uspokoić, a choć trochę już odpoczęła, wolała jeszcze nie zmuszać organizmu do dalszego wzmożonego wysiłku.
Po przejściu kilkudziesięciu metrów według wskazywanej przez elektroniczną mapę drogi, spojrzała na dyktafon.
Zobaczmy, cóż takiego mógł mieć do powiedzenia Rammstein. Miejmy tylko nadzieję, że nie mówił zbyt wiele o mnie. Nie chcę miec ochoty się tam wrócić i jeszcze pociąć go na kawałki. Nie mam na to czasu...
Wcisnęła przycisk odtwarzania.
Choć zamierzała wysłuchać nagrania, nadal starała się nasłuchiwać otoczenia i zachować czujność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 12:05  •  Pożeracze dusz - Page 3 Empty Re: Pożeracze dusz
Jej kroki odbijały się cichym echem w korytarzu, gdy postanowiła ruszyć do przodu i zostawić za sobą ciało doktora. Po włączeniu dyktafonu, popłynął z niego spokojny, niemal kojący głos. Taki, którego można słuchać do poduszki.
- Dzień sto pięćdziesiąty piąty. Eksperyment wyrwał się spod kontroli i wymordował prawdopodobnie cały personel. Ma malowniczy sposób zabijania ludzi, widziałem na  własne oczy. Oddział zwiadowczy spacyfikował w ciągu kilku minut od pierwszego kontaktu, wbrew wątpliwościom Victora. Dawka feromonów, którą rozpyliłem na siebie, uchroniła mnie przed śmiercią. Uznał mnie za członka jego gatunku i pobiegł dalej. Victor wyszarpnął mi je z dłoni i pobiegł w lewo, w stronę generatorów zasilania. Liczę, że zdąży zanim obiekt 7341 zawróci. Z mojej wiedzy wynika, że przy życiu została tylko ta hakerka. Szkoda, że nie na długo. Odzyskanie dokumentacji elektronicznej jest dla nas bardzo ważne. Znam kierunek, w którym pobiegła. Może udało się jej go wyminąć, a wtedy… Nie. Nie będzie współpracowała. Trzeba ją zlikwidować.
Nagranie kończyło się w tym momencie. Gdy umilkł cichy głos mężczyzny, korytarz stał się przerażająco cichy. Grobowa cisza była tu obecna w każdym zakamarku, a kroki dziewczyny brzmiały niemal na świętokradztwo.
Nagle, oczy i usta zaczęły ją piec, tak samo jak część twarzy, która narażona była na kontakt z krwią potwora. Zakręciło jej się w głowie, a gardłem wstrząsnął suchy kaszel. Oczy zaczęły jej łzawić, utrudniając widzenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach