Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 28.01.15 21:55  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
- Głupi plan - odparła Natalie. - Jeśli to odeprzemy, to przyjdzie znowu, a wtedy znowu może nam się nie udać. Lepiej od razu zniszczyć. A rozdzielanie się to kompletny idiotyzm. Na prawdę myślisz, że komukolwiek uda się tu samemu ujść z życiem? Jeśli coś się na nas rzuci i będzie takie silne, to spokojnie dopadnie nas po kolei. Z resztą, to nie wygląda, jakby było jedno. W razie nie radzenia sobie, lepsza będzie ewakuacja. Ludzie z tego miejsca zostali tutaj za długo i popatrz, jak to się dla nich skończyło - wskazała na barykady i trupy dookoła.
Mówiła dość cicho i sama starała się nasłuchiwać. Nie mogła sobie pozwolić na przemilczenie swojego zdania. Może i planowanie działań nie należało do jej obowiązków, a jej próby wyrażenia opinii mogły irytować grupę, ale w końcu mogło od tego zależeć jej życie. O wielu rzeczach pozwalała decydować tym idiotom, ale na pewno nie zamierzała umierać przez ich debilne decyzje.
Każdy na własną rękę ma wykonać misję? Niby kurna jak? Grupa nie dała rady, a jeden z jej członków da? To się kupy nie trzymało. Z resztą, jak miał wykonać misję i wyjść stąd żywym, by przekazać wyniki, na których tak zależało organizacji?
Natalie rozejrzała się dokładnie i stanęła przy drzwiach do stołówki. Nie miała ochoty pakować się do nieznanego jeszcze dokładnie pomieszczenia, ale wolała też mieć gdzie uciekać w razie niespodziewanego ataku. Zawsze starała się stać tak, by w razie pojawienia się niebezpieczeństwa, z każdej strony ktoś inny szedł na pierwszy ogień, a ona miała w miarę czystą drogę ucieczki. Taka wrodzona obsesja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.15 8:14  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
Żołnierz spojrzał na nią, jakby w milczeniu ważąc przez chwilę jej słowa. Nie wyglądał na zbyt zadowolonego, ale też nie wyglądał, jakby miał ochotę ją zabić. Ot, kolejny cywil, który lubi pouczać wojskowych. Chociaż byli wykształconymi ludźmi czasami działali mu na nerwy. Być może dlatego, że nie potrafią po prostu wypełniać rozkazów i dopóki nie uznają, że jest on rozsądny, będą próbowali go zbojkotować.
- Rozdzielamy się w przypadku porażki. Kiedy ta bestia będzie zbyt silna, by dało się ją zabić. Zwarta grupa nie ma wtedy żadnych szans, a wręcz łatwiej ją będzie wybić. - westchnął, zmeczony. Tracili tylko cenny czas.
- Może wy, jako cywile tego nie rozumiecie, - wtrącił się chytrus - bo w razie porażki czeka was co najwyżej nagana, lecz nas rozstrzelają. Dlatego my bedziemy dążyć do wypełnienia misji. Wy możecie uciekać z podkulonymi ogonami, jeśli taka jest wasza wola.
- Moim zadaniem jest utrzymać wszystkich przy życiu, o ile to możliwe. Czy możecie mi zaufać i wypełniać rozkazy bez kwestionowania ich? - dokończył zwiadowca.
Upewniwszy się, że stołówka jest pusta, skierował oddział w stronę korytarza przegrodzonego barykadą. I dalej się posuwali, tym bardziej był zaskoczony. Ślady krwi towarzyszyły im przez pewien czas, a potem zniknęły.
Zawołał wszystkich do siebie i szeptem wyjaśnił im sytuację.
- Ta bestia z pewnością się regeneruje. Musimy zabić ją przy pierwszym spotkaniu.
Rammstein wyglądał, jakby ten pomysł go dotknął i zaniepokoił, bo zmarszczył brwi, zaraz jednak przywrócił swój normalny wyraz twarzy.
Dotarli do kolejnego rozwidlenia. Tym razem po lewej stronie znajdowały się sypialnie grupowe. Piętrowe łóżka zostały obalone na ziemię, jednak nikt nie spał w czasie masakry, którą zaobserwowali już wcześniej. Nie znaleźli żadnych ciał, mimo to, krew była wszędzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.15 15:28  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
Wysłuchała grzecznie tłumaczenia mężczyzny. Może i nie znała się na tym aż tak doskonale, ale jego słowa dziwnie dla niej zabrzmiały. Nie byłaby sobą, gdyby nie zmusiła go do sprostowania wydanego rozkazu. Fakt, jeśli miała się do czegoś zastosować, to musiało to mieć sens. Nienawidziła głupich poleceń zwłaszcza, gdy miało chodzić o jej życie. Choć wtedy pewnie i tak olałaby zalecenia i zrobiła to, co byłoby logicznym, najlepszym rozwiązaniem.
Problem pomógł też rozwiązać inny wojskowy. Natalie przeniosła na niego spojrzenie i kwaśno się uśmiechnęła. Mimo wszystko, był to szczery uśmiech.
- Tak, o tym zapomniałam. Nasza "kochana" władza nie zachowuje się zgodnie z zasadami logiki. Inteligencji oberwie się mniej niż wojskowym. Jeśli nie jesteście "super ważni", to nie potraktują was jak ludzi - stwierdziła trochę smutno.
Zdarzało jej się zapominać, jak irracjonalnym rządom podlega. Na swój sposób, współczuła wojskowym położenia. Zapewne z ręki przełożonych mógł ich spotkać gorszy los niż z rąk istot tutaj. Rozerwanie na strzępy jest o wiele lepsze niż wylądowanie w laboratorium. Coś o tym wiedziała.
- Przepraszam za kłopot - dodała cicho i się zamknęła.
Nie chciała mówić, jeśli nie miała nic ważnego do zakomunikowania. To nie była pora na to. Ślady krwi dookoła świetnie na to wskazywały.
Szła razem z resztą, dokładnie przyglądając się otoczeniu.
- No to mamy przejebane - rzuciła pod nosem, na wiadomość, że potwór może się szybko leczyć. Chociaż, czy aby na pewno jeden..?
Brak ciał ją trochę zastanawiał. Wszędzie było dużo krwi. Na pewno nie pochodziła ona od jednej osoby, więc zwłok musiało być więcej.
Istoty, które ich wyrżnęły gdzieś je przeniosły? Można by pomyśleć, że je zjadły, ale wtedy pozostałyby jakieś resztki. Żołnierze i personel też zmutowali? Prawdopodobne. W końcu ofiary nosicieli wirusa również stają się wymordowanymi, a przecież nie wiedzą, z czym mają tu dokładnie do czynienia. Tych cholernych "wrogów" mogło się tutaj robić coraz więcej.
- Emm. Doktorze? Co dokładnie tu badano? Cy jest szansa, że personel tego miejsca, mógł się nieco "zmienić" i teraz chcieć na nas zapolować? - rzuciła nieco zbyt lekkim tonem, jak na panujące warunki.
Rozejrzała się dookoła. Ktoś lub coś na pewno odnotowało już ich obecność. Właściwie, dziewczyna tylko czekała, aż zacznie się masakra. Ta misja nie mogła się dobrze skończyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.15 10:35  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
Rammstein wydawał się najzupełniej spokojny, jakby cała ta sytuacja go nie dotyczyła. Otello wręcz przeciwnie, rozglądał się trwożliwie na boki, bojąc się każdego cienia. Zwiadowca zbliżył się do nich.
- Popieram jej pytanie. Co takiego tu badaliście?
Rammstein obrzucił ich neutralnym spojrzeniem, po czym tonem jakby ucinającym dyskusję stwierdził:
- Żadne badania tutaj prowadzone nie powinny stanowić dla nas zagrożenia. To raczej bestia, która dostała się tutaj z zewnątrz teraz na nas poluje.
Zdenerwował się. Pytanie Natalie wytrąciło go z równowagi. Chyba nie chciał dopuszczać do siebie możliwości, że obiekt uciekł i teraz krążył po kompleksie.
Dalsza dyskusja była niemożliwa, bowiem cała grupa usłyszała mrożący krew w żyłach zew, a następnie pomiędzy tylną straż złożoną z dwóch wojskowych – jednego z kierowców oraz mięśniaka – wpadła istota, której nigdy by się nie spodziewali. Natalie, zanim została odepchnięta przez drugiego z kierowców, zdążyła tylko dostrzec humanoidalną sylwetkę, potem widok zasłonił jej broczący krwią, wymachujący młotem berserker. Nie rozlegały się strzały, bowiem żaden z nich nie chciał zranić swojego.
Otello wrzasnął i pobiegł w kierunku drugiego wyjścia z pokoju, potykając się o obalone konstrukcje łóżkowe. Drugi naukowiec również nie czekał na rozwój wypadków, tylko podążył za kolegą po fachu. Pechowo jednak noga pośliznęła mu się podczas przekraczania i padł jak długi na ziemię. Natychmiast zerwał się i pobiegł dalej.
Walka wojskowych nie wyglądała na taką, która ma duże szanse.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.15 11:21  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
- Sytuacja nie powinna się była też wymknąć im spod kontroli, a jednak tu jesteśmy - prychnęła, ale nie skupiła się na temacie. Nie wyglądało, jakby mężczyzna zamierzał współpracować, a ona zdecydowanie wolała się skupić na obserwowaniu terenu, zamiast na kłóceniu się z kłamliwym naukowcem. Miała rację. To było znacznie bardziej przydatne. Usłyszała za sobą hałas i gwałtownie się odwróciła. Wszystko działo się bardzo szybko. Praktycznie w jednej chwili usłyszała atak bestii, część ludzi spanikowała, a ona została popchnięta. Nie zdążyła zareagować, z resztą, nie miałaby dość siły, by przeciwstawić się ręce, która skierowała ją w tym kierunku.
Szarpnęła swoją elektryczną broń, ustawioną na poziom 3 i cofając się, spróbowała wycelować. Jeśli udało jej się namierzyć bestię, to wystrzeliła, jeśli nie, to po prostu uciekła. Nie stała tam długo. Naukowcy nie zdążyli jeszcze opuścić pokoju, gdy pognała za nimi. Była od nich szybsza i zwinniejsza, więc bez większych trudności dopadła drzwi i pobiegła przed siebie, nie zważając na towarzyszy. W jej mniemaniu misja właśnie się skończyła i należało się stąd jak najszybciej wydostać. Wiedziała, że tak się to właśnie skończy. Szkoda tylko, że potwór odciął ją od znanej już części kompleksu. Teraz była zdana tylko na swoje przeczucie. Starała się zapamiętać drogę, jaką biegła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.15 19:57  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
Nie była w stanie wystrzelić. Paradoksalnie, w wyniku ataku bestii powstał ścisk, nikt nie chciał bowiem jej wypuścić z potencjalnie zabójczego krzyżowego ognia. Problemem był jeden mięśniak, który ścierając się z bestią w zwarciu, uniemożliwiał jakąkolwiek reakcję ze strony towarzyszy. Natalie jednak nie czekając na rozwój wypadków pognała naprzód, popychając naukowców, wyprzedzając ich. Biegła, nie oglądając się za siebie, przyspieszając, gdy usłyszała strzały i agonalne krzyki.
Zakręt. Zakręt. Prosta. Choć była wytrzymalsza niż inni, nie mogła biec w nieskończoność. W końcu opadła wyczerpana przy którejś ścianie z kolei. Nie słyszała pościgu, co jednak nie oznaczało, że go nie było. Gdy odzyskała oddech mogła wreszcie rozglądnąć się po pomieszczeniu, w którym się znalazła. Wyglądało jak jakaś poczekalnia. Na środku korytarza. Jakby ten korytarz prowadził w tylko jedno, bardzo specyficzne miejsce. Biurko recepcjonistki, kilka krzeseł i - w dalszej części, za biurkiem - ciało naukowca, rozcięte jakby przez ruchome drzwi, jednak ze względu na ich specyfikację, było to niemożliwe. Coś go rozerwało. Spomiędzy leżących na ziemi wnętrzności, wystawał zakrwawiony dziennik. Lub coś, co go przypominało.
Daleko w tyle rozległ się ryk, a po nim błagalny krzyk i wrzask. Tutejsze korytarze mogły pochwalić się wybitną akustyką, skoro to słyszała. Nie miała zbyt wielkiego wyboru. Istniało jeszcze jedno pomieszczenie, które minęła dwie sekundy temu, ale musiała się wrócić by się tam ukryć. Czy warto tak ryzykować?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 12:24  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
"Dziwne miejsce", to była pierwsza myśl, jaka pojawiła się w jej głowie, gdy dotarła do tego miejsca. Nie mogła już dłużej biec. Obejrzała się za siebie. Korytarz był pusty. Towarzysze jej nie dogonili albo pognali z zupełnie innym kierunku. Nie ważne. Ich los była teraz mało istotny. "Każdy myśli teraz o sobie, prawda? Nie ważna, co się z nimi stało. Dopóki oni sami mnie nie zaatakują, mogę zignorować ich istnienie. Gorzej, jeśli dotrą pierwsi do samochodu. Wtedy mam przerąbane, bo tu utknę." Zawarczała. Jej towarzysze zmienili się w tej chwili z przymusowych "przyjaciół" w potencjalnych wrogów.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Podniosła zakrwawiony dziennik w nadziei, że zdoła się z niego więcej dowiedzieć. Chciała przeszukać ciało, ale nie miała na to zbyt wiele czasu. Słyszane przez nią krzyki oznaczały, że istota bardzo dobrze sobie radziła z polowaniem na Speców. Znalazła coś przydatnego przy ciele? Nie wiadomo.
Spróbowała jeszcze otworzyć drzwi, które znajdowały się w "poczekalni". Miała mało czasu. Jeśli nie zdołała ich otworzyć i schować się w zamykanym (?) pomieszczeniu, zanurkowała po prostu pod biurko, gdzie skuliła się tak, by jak najtrudniej było ją zauważyć. Siedziała przodem do miejsca, z którego mógł nadbiec stwór. W lewej ręce ściskała swoją Teslę a prawą trzymała na Czarnym Diamencie. Jeśli bestia rzuci się w jej kierunku, zawsze może spróbować ją ogłuszyć lub odstraszyć mocą artefaktu.
Starała się uspokoić oddech i bicie serca. Musiała być teraz cicho. Czekała.
Było ciemno. Stworzenie mogło jej przecież nie dostrzec. w przeciwieństwie do niej, nie miało przecież noktowizora (soczewki).

/Natalie wyrzuciła latarkę po drodze. Wylądowała ona w którymś z mijanych korytarzy, gdzie dziewczyna nie skręciła. Nie widziała, czy przedmiot przestał działać od uderzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.15 22:08  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
Zdołała rozsunąć automatyczne drzwi, które okazały się chodzić wyjątkowo swobodnie. Całe szczęście, że nie były domknięte. Niestety, gdy odsunęła je do końca, zazgrzytały lekko.
Prowadzona strachem i chęcią uwolnienia się, dotarła do widocznie bardziej zaawansowanej części kompleksu. Pomieszczenie w którym się znalazła po przebyciu niezbyt długiego korytarza, było całkiem spore, jak na podziemne warunki. Zaskakujące było jego wyposażenie.
W najdalszym od wejścia miejscu po prawej stronie sali stał wielki cylindryczny obiekt wykonany ze szkła. Sięgał on od podłogi do sufitu, otoczony plątaniną kabli. Szkło jednak było rozbite, a ciała na wpół pożartych badaczy leżały bezładnie na ziemi. Ich „nogi”, a raczej to co z nich zostało wskazywały na cylinder, a te zwłoki, które posiadały jeszcze tors i głowę, leżały na brzuchu w kałuży ciemnej cieczy, prawdopodobnie krwi, która zachlapała większość okolicznych urządzeń. Poprzez użycie noktowizora Natalie nie mogła dostrzec, że w niektórych miejscach była niemalże czarna.
Wracając do wyposażenia, na środku stał sporych rozmiarów stół operacyjny, z metalowymi klamrami. Leżał na nim członek ochrony obiektu, z rozprutym brzuchem, z którego wystawały wnętrzności. Nie miał twarzy, z daleka jednak nie dało rozpoznać się sposobu, w jaki ją stracił. Jego funkcję mogła rozpoznać dzięki charakterystycznemu granatowemu mundurowi, który miała okazję zaobserwować wcześniej, a który jawił się jej mocną czernią.
Naprzeciwko wejścia, znajdowały się drzwi niemal identyczne do tych, przez które przeszła. Znajdowały się jednak w dużo gorszym stanie. Szkło było wybite, na poszarpanych krawędziach zawisło ciało jasnowłosej kobiety w fartuchu. Brakowało jej obu nóg, a kałuża krwi pod nią sugerowała, że nie było tak od urodzenia. Dalej, widać było trupy kolejnych ludzi, jednak korytarz powoli tonął w mroku poza zasięgiem widzenia noktowizora i pewnych szczegółów nie mogła zaobserwować.
Ale na jej nieszczęście, mogła wyczuć. W całym pomieszczeniu śmierdziało krwią, uryną i gnijącym mięsem.
Słyszała za sobą ciężki tupot bestii przybliżający się, potem jednak jakby oddalający.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.15 18:23  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
Czyli jednak udało jej się nieco oddalić z zasięgu bestii. łatwość, z jaką otworzyła drzwi, nieco ją zaniepokoiła. Jeśli takie chucherko sobie radziło, to rozszalały napastnik tym bardziej.
Całkiem sprawnie zasunęła wejście, zostawiając niewielką szparę, w którą ledwie mieściły się jej palce. Nie wiedziała, czy nie będzie się przypadkiem musiała za chwilę ewakuować z powrotem do "poczekalni".
Oczywiście, zanim wpakowała się do nowego pomieszczenia. Zachowała podstawowe środki ostrożności. Najpierw nasłuchiwała, później zajrzała przez szparę, następnie niepewnie weszła do środka. Gdzieś mógł się tu czaić również drugi przeciwnik. Po upewnieniu się, iż poza niepokojącymi zniszczeniami, nic tu nie ma; zamknęła drzwi.
Usłyszała za sobą kroki bestii. Przestraszyła się i instynktownie pognała dalej. Nie było to bezpieczne. Im mniej czasu miała i im bardziej była zmęczona i zestresowana, tym więcej błędów mogła popełniać.
Było tu chyba dość dziwnych zapachów, by jej nie zauważył, prawda? Nawet ona czuła przytłaczający zapach krwi, rozkładających się zwłok i rozlanych chemikaliów.
Właściwie, dobrze, że nie musiała się tu długo zatrzymywać. Miała fobię dotycząca takich miejsc.
Choć z drugiej strony, żałowała, że nie może tego lepiej przeanalizować. Mogła uzyskać więcej informacji. Na razie nie dowiedziała się nic, poza tym, co przeczuwała od początku. Sala, którą opuściła, tylko potwierdziła jej domysły.
Biegła przed siebie jednocześnie starając się nie popełnić żadnego błędu. Głupio byłoby się przecież wyrżnąć o jakąś oderwaną nogę albo z rozpędu dobić do potwora, przed którym się uciekało.
Oddychała coraz ciężej. Może i była całkiem wysportowana i "podrasowana" genetycznie, ale nawet ona miała jakieś granice.
Zaczęła się rozglądać za miejscem, gdzie mogłaby się na jakiś czas ukryć i odpocząć. Ciekawiła ją też zawartość dziennika, który nadal uwierał ją w kieszeni płaszcza. Może tam udałoby jej się znaleźć coś przydatnego..
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.15 19:38  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
Gdy biegła w przerażeniu, mogła w pewnym sensie zapomnieć o ukrywaniu się. Kroki jej podkutych butów odbijały się echem od gładkich ścian opustoszałych korytarzy. To z pewnością musiało zwrócić uwagę bestii, o ile była wystarczająco blisko, by to słyszeć. Co kilka metrów napotykała się na plamy krwi i okaleczone ciała. Widok nie należał do najprzyjemniejszych. Były na wpół zjedzone, wypatroszone, czasami tylko rozczłonkowane. Okazjonalnie natrafiła na niemal nietknięte zwłoki, które zabił cios w twarz zadany czterema pazurami. Raz napotkała kałużę zbyt rozległą by można było ją obejść lub przeskoczyć*
Pierwsze znalezione drzwi, nie były jedynymi w okolicy, znajdowało się tu jeszcze troje innych. Wszystkie wyglądały niemal identycznie. Białe, z matową szybą w centrum górnej części. Niektóre z nich były wybite. Drugie z nich były wyważone, za nimi znajdował się gabinet lekarski. Wypatroszone ciało przewieszone było przez oparcie fotela. Poza biurkiem i szafą z lekami, nic tu nie było.

Pierwsze drzwi:

Trzecie drzwi:

Czwarte drzwi:

Dziennik:

Pośród odgłosów własnych kroków i szybkiego oddechu, słyszała, jak coś się zbliża. Nie potrafiła dokładnie ocenić odległości, lecz nie było to zbyt blisko. Miała jeszcze kilka minut nim istota zmierzająca w tę stronę znajdzie się w zasięgu jej wzroku.

* opisz sposób pokonania kałuży.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 12:54  •  Pożeracze dusz - Page 2 Empty Re: Pożeracze dusz
Niestety, nie była w stanie biec tak cicho, jak by chciała. Echo jej szybkich kroków niosło się po korytarzu. Nie było zbyt głośne, ale jednak. Obecnie był to jedyny dźwięk jaki słyszała nie licząc łomotania serca. Można powiedzieć, że nie tylko czuła, ale i słyszała pulsującą w jej żyłach krew. Heh, adrenalina. Cóż ona potrafi zrobić z człowiekiem...
Odwróciła się nagle. Wydawało jej się, że coś usłyszała.
"Niee. To tylko potrącone zwłoki się przewróciły. Musiałam je potrącić nogą."
Pobiegła dalej.
Dookoła panowała upiorna cisza. Nie było już słychać krzyków czy jęków. Nikt nie błagał o litość, nikt nie wzywał zapomnianego Boga. Nie było przerażonych, uciekających naukowców czy wojskowych. Trzask łamanych kości i rozrywanych ciał również umilkł.
Jedynie w swojej głowie widziała jeszcze tą całą rzeź.
Wystarczył widok jednego ciała, by to powracało. Zdecydowanie, zbyt wiele wiedziała i widziała. Wystarczył jeden rzut oka, by niemalże usłyszeć, jak zimny już trup dławił się własną krwią jeszcze kilka godzin temu.
Zamknęła na moment oczy.
"Nie myśl o tym. To nie ważne. Myśl o wydostaniu się stąd. Teraz w lewo."
Przeskoczyła kolejną kałużę i wylądowała po drugiej stronie na podłodze. Uderzyła kolanem o posadzkę, ale nic się jej nie stało.
Wstała i pobiegła dalej. Niestety, przemieszczała się coraz wolniej. Nawet ona miała jakieś granice.
Po korytarzu rozchodził się stukot jej butów. Serce waliło jej jak oszalałe, jakby chciało wyskoczyć jej z piersi i samo uciec zostawiając ją w tyle. Ehh. Na szczęście, jego łomot słyszała tylko ona. Gdyby ta bestia miała tak wyczulony słuch, by go odnotować, dziewczyna byłaby już martwa. To jednak nie było możliwie. Przecież nadal tu była. Nadal biegła, a bestia jeszcze jej nie rozszarpała.
Jej but docisnął do ziemi korpus jednego ze strażników. Musiała jakoś pokonać krwawe jeziorko na swojej drodze. Przecież nie mogła w nim umoczyć butów. Ostatnie, czego jej było trzeba, to zostawianie za sobą krwawych śladów. Do tego ten zapach... Może i ludzie nie czuli go aż tak mocno i uznaliby to za szczegół, ale ona wolała dmuchać na zimne. Nie wiedziała, jak wyczulone są poszczególne zmysły bestii.
Zwolniła. Zatrzymała się na chwilę przy biurku, które tarasowało korytarz. Rozejrzała się, nic dookoła nie było.
"Cholera, ile mam tak jeszcze biec? Muszę się stąd wydostać... TYLKO DO CHOLERY, JAK?"
Odsapnęła i ruszyła dalej.
Niestety, w końcu natrafiła na kałużę, której nie była w stanie ominąć. Wiedziała to, już gdy się do niej zbliżała. Zatrzymała się przed nią, a następnie powoli przez nią przeszła. Nie chciała się cała ochlapać cieczą. Z ubrania trudniej byłoby usunąć ten zapach, a na podeszwach utrzyma się pewnie krócej. No i jeśli będzie miała chwilę czasu, to z pewnością postara się to zetrzeć.
Faktycznie, jeszcze przed kolejnym zakrętem, przestała pozostawiać za sobą czerwone ślady.
Minęła jakiś pokój. Przelotnie tylko do niego zerknęła.
"Kwatera wojskowych. Można by się schować w szafie, ale lepiej poszukam czegoś innego."
Drugie, rozwalone drzwi.
"Jakiś gabinet. W gabinecie trup. Kiepska kryjówka", przemknęło jej przez myśl. Z chęcią przejrzałaby pozostawione tam dokumenty, ale nie miała na to przecież czasu.
Poszła dalej.
Kolejne drzwi. "Bingo! Chemikalia. Może tu się coś znajdzie."
Wślizgnęła się do pomieszczania, zamykając za sobą drzwi.
Zanim to zrobiła, usłyszała coś. Niezidentyfikowana istota musiała już za nią węszyć. Dziewczyna zaklęła pod nosem.
"Niedobrze.."
Wzięła się pospiesznie do przeglądania pozostawionych specyfików, w poszukiwaniu czegoś przydatnego. Po coś przecież studiowała tę chemię, czyż nie? Może i "profesora" w tej dziedzinie nie miała, ale przecież znała się na tym nie najgorzej, a jakaś żrąca substancja z pewnością byłaby tu czymś przydatnym. Może i stworzenie się regenerowało, ale jeśli coś wyżre mu twarz, to nie naprawi jej chyba w ułamku sekundy, a Nat będzie miała chwilę na ewakuowanie się.
W między czasie zerknęła do dziennika. Przekartkowała go pospiesznie. Większości nie była w stanie się doczytać. Doszła do ostatniej strony i uśmiechnęła si pod nosem.
"Jeden inteligentny." Przez chwilę zrobiło jej się żal, na myśl o zmasakrowanych zwłokach, z których wyciągnęła notes. Ten mężczyzna był zapewne jego właścicielem. Jedyną osobą, do której docierało jakim szaleństwem jest to, co tutaj wyprawiają.
"Szkoda, że tak skończył. Chciałabym go poznać."
Odgoniła od siebie te myśli. Wpakowała dziennik do kieszeni płaszcza i wróciła do przeglądania związków chemicznych. Broń położyła na jednej z półek. Zawsze trzymała ją pod ręką na wypadek, gdyby nieprzyjaciel miał jej się w tym momencie wpakować do pomieszczenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach