Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 15.03.15 16:55  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Zlecenia. Tak. Jest z nimi problem taki, że hajs dostajesz jak przyniesiesz cel. No właśnie w tym jest kłopot. Prawie zawsze trzeba przejść pół pustyni. Na szczęście tym razem było do przejścia trochę mniej. W każdym razie po wielogodzinnym marszu – dobra nie przesadzajmy, szliśmy jakieś 2 godziny – w końcu doszli do góry Shi, w której to wykuta była ich ta „świątynia”. Nie było to jakieś pokazowe, ale cóż może nie chcieli hajsów marnować, bo te na pewno mają – inaczej nie wystawiali by aniołów za taką ich ilość.
Podczas marszu czasem się zmieniali. Bo raczej trudno by było żeby to cielsko cały czas ciągnęła / niosła jedna osoba, a aniołek do najlżejszych nie należał na pewno. Mimo tego, Mike'owi i tak nie sprawiło kłopotu ciągnięcie go. Był dla niego dość lekki, ale jednak każdy się kiedyś męczy. Widać też było, że Ball'owi targanie go też nie było straszne. Skoro to łowca.
Są. Już doszli. W końcu weszli. Ominęli coś na kształt straży i weszli do środka. Michael stwierdził, że należałoby się kogoś spytać co mamy zrobić, ale Ballentine był szybszy w podejmowaniu decyzji. Skoro tak. Ruszył więc za nim rozglądając się za jakąkolwiek wyżej postawioną osobą. I nic. Nieważne. Doszli do czegoś jak sala audiencyjna. Nie było tam nikogo. Ani żywej duszy. Widział jak Ghoul zdejmuje Cel z pleców i kładzie go na ziemię. Następnie jego kumpel przemył mu twarz aby nie była z krwi, a resztą wody chlusnął mu twarz i powiedział do anioła, żeby się budził. W tym czasie Benoit oglądał uważnie ściany i całe pomieszczenie w poszukiwaniu czegokolwiek. Nic. Nieważne. Pomyślał. Następnie podszedł do leżącego na podłodze celu i powiedział – Pobudka. Żeś nie usłyszał? - Po czym lekko kopnął go w udo i odszedł. Wyciągnął zapalniczkę, i paczkę petów, z której wyciągnął jednego i zapalił. - To co teraz? - zadał pytanie, na które znał odpowiedź – Czekamy. Wiem. - i na które sam sobie odpowiedział.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 23:51  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
____Pobudka, śpiąca królewno. Pora przestać udawać drewno...~
____Nathaniel nie wiedział, gdzie się znajduje. Nie wiedział, czemu się tu znajduje. A przede wszystkim, czemu ktoś odciął mu wizję. No dalej, mózgu, zrób coś pożytecznego i chociaż uchyl te cholerne powieki – to nie może być aż tak trudne. Anioł poruszył się odrobinę. Błąd. Zalała go fala bólu napływającego ze wszystkich zakamarków ciała. Czuł, że zaraz rozsadzi mu głowę, która nawiasem mówiąc, wprost go napierdalała. Zaryzykował i powoli otworzył oczy. Mózg zapewnił mu kolejne niezapomniane doznania takie jak zawroty głowy, mdłości i ogólne nieogarnięcie tematu. Witaj, wstrząsie mózgu, jak się miewasz?
____Powiódł zdezorientowanym spojrzeniem po okolicy i... dla odmiany nie ogarnął. Przejechał językiem po wargach i zmarszczył brwi – co było kolejnym, poważnym błędem w jego życiu – wyczuwając metaliczny posmak. Niedobrze. I to dosłownie. Chyba zaraz się porzyga... Coś jeszcze się tu definitywnie nie zgadzało. Może to, że miał skrępowane ręce, nogi i skrzydła. Swoją drogą czuł, że ich nie czuł. No zajebiście.
____Dopiero teraz zapercypował, iż obok niego stoi dwóch mężczyzn. Kto, co, kiedy, jak i za ile? Nie pamiętał totalnie niczego poza tym, że jeszcze przed chwilą zwiedzał Ruiny, gdzie miał spotkać się z handlarzem bronią. Jego wspomnienia sięgały gdzieś tak do wpadnięcia na dwóch podejrzanych typów, którzy z pewnością nie byli tymi dwoma podejrzanymi typami. Tamci mieli na mordach nieco więcej syfu niż ci tutaj.
____Albinos wlepił nieco nieobecne spojrzenie w jeden z bliższych stalaktytów. Ktoś chyba próbował wyrzeźbić w nim półnagą kobietę, ale coś poszło nie tak – jej twarz, zamiast prezentować się jak na kobiecą twarz przystało, przypominała raczej gębę Neandertalczyka. I to takiego nie do końca rozwiniętego. Jak stylowo.
____Podczas gdy Levittoux wydawał się całkowicie pochłonięty swoimi autystycznymi rozmyśleniami, powietrze w okolicach kostek najemników zaczęło być dziwnie ruchliwe. Trochę tak jakby przemykał tam mini wiaterek, zataczając koła czy inne ósemki i tworząc formacje godne starożytnych Rzymian.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 21:56  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Kogo obchodzi cudze życie, jeśli nie jest się w stanie przeliczyć go na pieniądze...?

Nikogo... - szepnął sam do siebie kiedy wchodził spokojnym krokiem do sali. Miał odebrać stąd kolejnego anioła, który został tutaj przywleczony przez dwójkę plugawych "łowców". Praca jest pracą, a on już zaczynał czuć krople anielskiej krwi, spływające po sztucznej skórze swoich dłoni.
Angelus niemalże drżał z podniecenia tym bardziej, im bliżej byli pieprzonego aniołeczka. Sekunda, może nawet nie? Błysk w oku, ale to nie to było najstraszniejsze. Myśl o torturach jakie czekały ofiarę Aramil'a sprawiała, że na jego ustach pojawił nienaturalny sadystyczny uśmiech, zdolny zmrozić serce niemalże każdemu. Trwało to tylko ułamek sekundy, a jednak...
Widzę, że nawet psy mogą się do czegoś przysłużyć... - pomyślał. Nie zważył na reakcje "eskorty" jego nowej ofiary. Jego kroki były ciężkie i odbijały się przerażająco po całej sali. Ciszę przerwał niemalże niesłyszalny świst, a ostrze mężczyzny delikatnie przecięło skórę obezwładnionego osobnika. Leciutkie rozcięcie, które na nieszczęście anioł przez swoją krew, musiał odczuć jak dotknięcie rozgrzanego do białości metalu, na swojej  szyi.
Dobrze się spisaliście... Długa sprawa w szybkim tempie. Ile...? - zwrócił się do mężczyzn obok nieszczęśnika. Ogromny trud sprawiało mu powstrzymywanie sadystycznego uśmiechu ,gdy widział buzującą, na ostrzu swego miecza, anielską krew.
Najpiękniejszymi w pieśni są cierpień wyznania. Znam nawet nieśmiertelne łkania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.15 20:16  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Ballantine widząc, iż anioł po chluśnięciu w twarz zaczyna mrużyć oczyma i najwidoczniej odzyskiwał przytomność, lecz, na co Mike dodatkowo go kopał w udo tego nie wiedział i nawet nie chciał komentować. Wrócił z powrotem do pionu, gdy usłyszał zbliżające się do nich kroki najwidoczniej to ktoś, kto miał odebrać towar... no nie ma co owijać w bawełnę Nathaniel w tej chwili zakończył swój byt jako wolna istota i od tej chwili do czasu bliżej nieznanego stał się zwykłym towarem wymienianym w tej chwili przez dwoje Smoków na pieniądze.

Do Komnaty audiencyjne wszedł wysoki będący o jakieś pięć centymetrów wyższym od Ghoula mężczyzna ubrany był w czarny skórzany płaszcz... w sumie cały jego strój był mniej więcej w tych barwach miał schludnie uczesane dość krótkie białe włosy i widoczne blizny nie mówiąc tu już o tej całej elektronice skalany w całej tej elektronice zmieniającej go w coś bardziej przypominającego maszynę niż człowieka. Podszedł on do Ball i Michaela oraz leżącego na podłodze Nathaniela, którego z niewiadomych przyczyna drasnął ostrzem. Ballantine znowu przewrócił oczyma i głęboko westchnął - Hmmm... Cena, cena pozwól, że się zastanowię przez chwilkę - jego głos był łagodny a zarazem chłody niczym Ocean Arktyczny - Zakładając, że musieliśmy go tu ciągnąć koszty zużytego sprzętu samej usługi i wagi zadania... - zatrzymał się na chwilę i podrapał się w okolicach skroni - Powiedzmy tak 78400 jenów na nas dwóch. Czyli 39200 jenów na głowę... może być ? - spojrzał najpierw na mężczyznę, a następnie na Mikea tak jakby chciał zobaczyć czy kwota jaką zaproponował będzie mu odpowiadać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.15 19:10  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
// Omijam, bo wszystko się strasznie ciągnie, a ja już chcę zmasakrowaną postać >:C

____Levittoux ledwo zarejestrował przybycie kolejnego faceta. Był zbyt zaabsorbowany obserwowaniem kolumn i sklepienia. Wodził rozbieganym spojrzeniem po elementach konstrukcyjnych, próbując zebrać myśli. Trochę mu to nie wychodziło, bo łeb nadal napierdalał go jak porąbany. Po pierwsze; musiał ustalić, gdzie jest. Nie potrafił. Po drugie; gdzie się ostatnio znajdował. Chyba gdzieś na terenach Desperacji. Ruiny? Ale czego tam właściwie chciał..? Jego rozmyślania w niezbyt uprzejmy sposób przerwał akt przemocy,
____W momencie, w którym ostrze przecięło skórę na szyi anioła, dało się słyszeć głośny świst powietrza, włosy zgromadzonych zafalowały na wietrze i... w sumie to tyle. A miało być tak pięknie... Nathanielowi pociemniało przed oczami i zrobił się wyraźnie bielszy na twarzy. Coś poszło nie tak. Najwyraźniej kontrola nad żywiołem wymagała większej ilości siły i energii, niż ta, którą aktualnie dysponował. Stracił wizję, już nie mógł podziwiać tej niedorobionej Neandertalki na kolumnie a jego mdłości urządziły sobie teksańską masakrę piłą mechaniczną. Tak, proszę państwa, ten wielce majestatyczny {przynajmniej z założenia} sługa boży zrzygał się na posadzkę w komnacie audiencyjnej jak kot na dywan. Trzeba było nie traktować jego twarzy z glana, może wtedy zachowałby resztki godności...
____Tak czy inaczej jego pozycja diametralnie zmieniła się z kulturalnego siadu pod ścianą na klęk podparty. Targnęły nim torsje, a powietrze wypełnił gryzący zapach. Cóż za uroczy początek znajomości.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.15 19:18  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
-------------------
Edit po poście Aramila:
Wartakus napisz. Ja po tobie napiszę. Tym razem już na 100% bo jest kilka dni wolnego.


Ostatnio zmieniony przez Mike dnia 30.03.15 19:19, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 15:41  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
74800... - powtórzył pod nosem mężczyzna. Uśmiechnął się lekko prostując kark. Z wewnętrznej kieszenie płaszcza wyjął powoli sporą brązową kopertę, opieczętowaną symbolem Kościoła Nowej Wiary. Przyjrzał się jeszcze dokładnie aniołowi który najwidoczniej całą swoją dumę zostawił daleko poza komnatami tego prze świętego przybytku. Nie dało się ukryć, że sprawia mu to niesamowitą frajdę. Nie omieszkał jednak wbicia w bark nieszczęśnika klingi swojego miecza, który ponownie nagrzał się do czerwoności od anielskiej krwi.
Nie martw się, narzygasz się jeszcze ścierwo... - syknął zimno w stronę swojej ofiary. Jego wzrok ponownie powędrował w stronę dwóch najemników. Zimne oczy lustrowały ich dokładnie jeszcze przez dłuższą chwilę zanim wręczył im kopertę z pieniędzmi. W momencie kiedy najemnik pochwycił kopertę, Aramil złapał jego nadgarstek mocnym zimnym uściskiem swojej dłoni. Nachylił się powoli i szepnął do ucha osobnika który przyjmował pieniądze.
Mam nadzieję, że będziemy mieli przyjemność jeszcze nie raz robić razem interesy. Taki towar - wskazał głową na anioła - jest bardzo trudny do zdobycia, jeśli wiesz o czym mówię...
Zwolnił powoli lodowaty uścisk z nadgarstka swojego "sprzedawcy". Podszedł powoli do anioła, wyjął mu miecz z barku, wytarł go o skrzydła swej ofiary i powoli schował do sayi. Złapał brutalnie okowy na jego rękach i szarpnął do góry nieludzką siłą.
Panowie znajdą już mam nadzieję drogę do wyjścia, czy mam zaprowadzić? - Zwrócił się ponownie do Źmijów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 19:38  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Reakcja na podaną sumę przez Ball była dość trudna do opisania można było dać jej miano "nijakiej". Nie zwracał uwagi na to, co Inkwizytor robi z aniołem szczerze mówiąc nawet go to nie wzruszało chodziło mu w tej chwili tylko o pieniądze. Podszedł do mężczyzny, by odebrać kopertę, gdy ten chwycił go za nadgarstek na usta cisnęły mu się zimne bezuczuciowe - Puszczaj śmieciu...- o mało, by tego nie powiedział, gdyby nie słowa androida i zwolnienie uścisku. Odpowiedzią na słowa metalowej puszki było dość obojętne - Zobaczy się... - otworzył kopertę i przejrzał jej zawartość wszystko zdawało się być okej. Schował ja do torby, po czym odwrócił się w stronę wyjścia machnął tylko do androida na znak, że wie, gdzie jest wyjście. Klepnął majka w ramię - Zmywamy się stąd. Aura tego miejsca źle wpływa na mą osobowość... co do nagrody podzielimy się, gdy wrócimy do kwatery. - po tych słowach szybkim, lecz miarowym krokiem zbliżał się do wyjścia, by po chwili zniknąć za jego drzwiami.
[z/t x2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 20:35  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Mike nie ukazał żadnej reakcji. Może to i dużo, ale dla niektórych. Dla niego to po prostu pieniądze, coś niezbędnego do życia. Przecież to dzięki temu się zaopatrujesz – woda, jedzenie, broń, narzędzia, medykamenty – to wszystko kupujesz za hajs. Michael popatrzył się na kopertę, a następnie na cielsko anioła. Mimo tego iż nie zależało mu na tym aniołku – ani na żadnym innym – to mimowolnie pomyślał: „Trochę mi go szkoda.” Choć było to raczej: „Szkoda, że zostanie poświęcony dla tak beznadziejnej organizacji. Okej. Ważne, że dali mamonę. - Spokojnie. - odpowiedział szorstkim tonem – Znamy wyjście. - po czym zwrócił się do Ghoul'a – Spadamy stąd.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.15 19:10  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
____Wdech. Wydech. Wdech... Otarł usta dłońmi. Zamrugał kilkukrotnie i wbił jeszcze trochę nieobecne spojrzenie w pęta na nadgarstkach. Dopiero teraz, gdy nieco przeszło mu kompletne zaćmienie umysłowe, zaczął czuć, jak więzy boleśnie wbijają mu się w skórę. Jeszcze ten smród. Był nie do wytrzymania. Anioł z obrzydzeniem odsunął się od swoich wymiocin, by z powrotem oprzeć się o ścianę. Nienaturalnie wygięte skrzydła również dały o sobie znać dzikim mrowieniem. I wtedy albinos zrobił coś, co zostanie mu zapamiętane do końca życia, jako Jedyna Sensowna Rzecz Uczyniona W Dniu, W którym Go Porwano – najzwyczajniej w świecie zdematerializował niewygodną, pierzastą część ciała. Musiał się przy tym trochę nagimnastykować, fakt, ale jakież przyniosło to efekty! Na ziemię spadł pokaźnej długości kawałek sznurka, a Nath usadowił się wygodniej.
____W tym momencie piekielny ból przeszył jego bark. Spomiędzy zaciśniętych zębów wyrwał się syk. Lodowate spojrzenie Leivttouxa utkwiło w jego oprawcy.
____„Nie martw się, narzygasz się jeszcze, ścierwo”
____Przewrócił oczami, co oczywiście sprawiło, że znów poczuł, jakby rozłupywano mu czaszkę. Skrzywił się, nie tracąc przy tym jednak chłodnego wyrazu twarzy. Widać, że pomimo niedającej o sobie zapomnieć klingi wbitej w rękę albinos czuł się o niebo lepiej niż jeszcze chwilę temu. Uszkodzone tkanki zaczęły się regenerować, więc efekty wstrząśnienia mózgu powoli ustępowały, pozwalając mu na w miarę logiczne myślenie.
____Syknął po raz kolejny, gdy ostrze zostało łaskawie wyjęte z jego barku. Poderwany z ziemi, rzucił białowłosemu powątpiewające spojrzenie. Jeżeli ten chciał go gdzieś prowadzić, powinien wziąć pod uwagę więzy na jego kostkach, ale co on tam wiedział o życiu.
____„Znamy wyjście.”
____Drgnął. Powiódł wzrokiem za opuszczającymi salę – jak domyślał się – najemnikami, zapamiętując, które drzwi wybrali. Zaraz też jak gdyby nigdy nic wgapił się w trzymającego go mężczyznę.
____Gdzie jestem? – rzucił od niechcenia nieco charczącym głosem {pustynia w gębie robi swoje}.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.15 0:44  •  Komnaty audiencyjne - Page 4 Empty Re: Komnaty audiencyjne
- Musisz iść, Apolyon cię wzywa. - Głos brzmiał nieprzyjemnie lodowato, tak samo jak oczy osobnika, który właśnie wyłonił się zza parawanu. Przepasany był ręcznikiem, wilgotne włosy zaś opadały mu niemal do pasa, przyklejając do dobrze wyrzeźbionego ciała. Był piękny niczym anioł. Zbuntowany najwyraźniej, skoro trzymał się z wyznawcami Ao. - I lepiej w podskokach, nie wydaje się zadowolony, że nikt mu jeszcze, hm, nie obciągnął.
Inkwizytor jak na zawołanie opuścił komnatę, pozostawiając truciciela sam na sam z Nathanielem. Alan uśmiechnął się kpiąco i podszedł do poderwanego ku górze anioła, o ile ten jeszcze nie potknął się i nie upadł. Albo zwyczajnie zrezygnował ze stania.
Złapał twarz więźnia w żelazny uścisk smukłej dłoni i przechylił pod kątem w stronę światła, by lepiej się jej przyjrzeć.
- Jaka szkoda, że nie wylądujesz już na naszym ołtarzu. Ale może chcesz dołączyć do tej szczęśliwej rodziny? Jedzenie, seks, wszystkie substancje o jakich tylko mógłbyś zamarzyć. Wszystko ku chwale Ao. - Dłoń truciciela wylądowała na kroczu anioła. Potarła zaczepnie, odwracając uwagę od kucającej postaci. Alan wyjął sztylet z buta i przeciął więzy na kostkach Nathaniela. Zamiast tego wyciągnął coś co przypominało smycz, która już po chwili znajdowała się na szyi więźnia. - Zastanów się szybko. Możesz mieć wszystko, albo nic. I cierpieć jak ci głupcy, męczennicy, których tak wielbił wasz zasrany bóg.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach