Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 23.02.15 12:13  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Gdy ujrzała tą, co pojawiła się w komnacie, odruchowo ścisnęła mocniej Tavora. Anioł. Anioł chodził wolno po świątyni i nikt go jeszcze nie zabił. Co to do kurwy nędzy ma znaczyć? Czyżby jej dom schodził na psy?
W dodatku był cholernie rozgadany i pewny siebie. Mówić do niemal zwłok, głaskać je, okazywać im sympatię przed najemnikami. Niszczyła legendy tworzone na temat wyznawców Ao. Powinna z krwiożerczym uśmiechem rzucić się na niego. Wyszarpnąć serce z piersi anioła i je zjeść, czy co tam z tymi sercami robią.
- Chuj mnie obchodzą przełożeni. Mieli nam zapłacić za anioła. Żywego. I jest tutaj. Zmykaj w podskokach i szukaj obiecanego nam wynagrodzenia albo skończysz jak on.
Znów zbliżyła się do Ashleya i klęczącej nad nim kobiety i najzwyczajniej kopnęła go w bok. Cichy jęk wyrwał się z jego ust, nawet nieco się skulił.
- A zapewniam, że bardzo nie lubię skrzydlatych, nawet jak pracują dla Ao.
Zaraz też spojrzała na Rosomakową, która jeszcze przed chwilą była zajęta plądrowaniem zwłok. Skinęła jej głową na znak, że powinna wstać i też zrobić groźną minę. W końcu to ona była windykatorem. Jeśli Abigail im nie zapłaci teraz, to zapewne będzie musiała wrócić po dług. Niebawem. Z dużą ilością fajnych pordzewiałych ostrzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 12:44  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Anioł w Kościele?
Jakiś szlachetny wyjątek? Maskotka?
Kto ich tam wie.
Odsunęła się i przez chwilę bez słowa przyglądała się nadpobudliwej anielicy. Potem zabrała broń 'zwłok' i odsunęła się. Schowała miecz do pochwy i przewiesiła go sobie przez ramię.
Wychwyciwszy spojrzenie partnerki, skierowała czarne ślepia na anielicę.
Straszyć ją?
To klientka. Póki co. Przecież nie rzuci się na nią 'dla zasady'.
- Nie ma nic za darmo. Drug-on wywiązało się ze swojej części umowy. Teraz pora na Kościół. - skrzyżowała ręce na piersi, przypatrując się dziewczynie z niebezpiecznym spokojem - Zalecam zapłatę od razu. Odsetki rosną, a drugie terminy bywają niewygodne i niepotrzebnie nerwowe.
Podeszła kilka kroków, zatrzymując się obok Lipsum.
Przysyłać maskotkę, która nic nie wie i od której nic nie zależy. Za kogo oni ich mieli?
- Znajdź kogoś bardziej kompetentnego - warknęła, nie spuszczając pozbawionych wyrazu oczu z dziewoi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.15 16:36  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
...Ale najemniczki to jej się wesołe nie trafiły.
Znaczy, pewnie gdzieś tam na terenach były bardzo wesołe. A teraz chyba się ktoś na nią uwziął, bo gdzie by nie poszła, tam Smoki będą się wszystkiego czepiać. To się kiedyś źle skończy.
Teraz tylko Ci grożą, a za pięć minut spalą Twoją chatę, zniszczą podłogę, potną Cię na kawałki i sprzedadzą na czarnym rynku, jak Ao kocham.
Co prawda gdzieś tam w środku czuła, że nie powinna tak wesoło przy nich skakać i się czepiać, ale to jest Abigail. Normalny anioł unikałby szaleńców z Kościoła tak, jak się tylko dało, a ona przecież w końcu wcisnęła się na chama i przyznała, że nim jest. Dawno zresztą coś zjadło jej odczucie strachu, no chyba, że naprawdę jest aż tak źle. A teraz jakoś nic jej tego nie mówiło. Ot, przybyły dwie wesołe panienki, jedna z nich jest tak elokwentna, że ludzie, którzy opanowali x lat temu piękną mowę przewracają się w grobach, a Abi jak gdyby nigdy nic sprawdza ciało nie przejmując się faktem, że obydwie gapią się na nią tak, jakby z radością zabiły ją już, natychmiast, najlepiej w tym miejscu.
Ale ktoś na pewno by się obraził, jakby ją ciachnęli.
...Ktoś. Może Prorok? Nie, czekaj, zmieniła się ostatnio. Ciekawe, czy ją w ogóle zna. Kapłani? Większość z nich to buce. Któryś z wiernych może, o! Co prawda Abi nie siedziała tutaj zbyt długo, bo 3-4 lata to dla niej nic, ale jednak trzeba wierzyć w cuda. Kiedyś znajdzie swojego wspaniałego obrońcę. Teraz jednak musiała się zaopiekować Ashleyem. Coś jej się nie podobało, szczerze mówiąc. Wywiązali się z umowy, tak? Więc nie powinni mieć nic przeciwko, jeżeli Abi na wszelki wypadek sprawdzi, czy tak rzeczywiście jest. Widząc jednak te jakże przerażające miny najemniczek, w oku anielicy pojawiła się niby jedna łezka, ale nie szło jakoś rozpoznać, czy to ze strachu, śmiechu, czy po prostu jakaś rzęsa się jej zakręciła, przez co miała ją zaraz wypłakać, czy coś. W dodatku cały czas miała ten swój uśmieszek na twarzy. Nie zmieniając w ogóle miny, złapała za czuprynę anioła i zaciągnęła go nieco dalej, po czym sprawdziła, czy oddycha. Nic. Serce? Też nic. I co tam się jeszcze sprawdzało? Dobra, kij, to i tak dużo, aby podejrzewać trupa. A aniołki to nie zombie, idzie takie rzeczy wyczuć.
Wywiązaliście się z umowy na medal. Medal dla failowych ludzi.
Abigail westchnęła i sięgnęła do rękawa, w którym wytworzyła malutkie ostrze z lodu. Kij, że chyba już wiedziały, że jest aniołem - przyzwyczaiła się do robienia takich rzeczy, żeby potem wmawiać ludziom i dzieciom, że jest pieprzonym magikiem i lubi robić rzeczy z lodu.
- No, rzeczywiście zaraz po kogoś pójdę. - nieco spoważniała - Bo tego anioła można co najwyżej pociąć na kawałki i ugotować, bo jest martwy bardziej niż trupy z prawdziwego zdarzenia. Więc naprawdę się wywiązaliście ze swojej części umowy.
Ostrze wbiło się w rękę neonowej główki. Abigail natomiast wstała i kiwnęła głową, po czym zanurkowała gdzieś głębiej, szukając jednego z kapłanów.
- Ejaa, tam na dole! Bo nam dwójkę aniołów przywieźli, ale martwych. A to takie miłe i bardzo pozytywne najemniczki! I co ja mam zrobić? - krzyknęła, więc jeżeli panie od Smoków nie miały problemów ze słuchem, to mogły to usłyszeć. Odpowiedź przyszła dosyć szybko, bo z jednego pomieszczenia wychyliła się główka jednego z kapłanów.
- Sama zdecyduj, ja tu mam nawał roboty. Kosze są w razie czego sama-wiesz-gdzie, jakby się okazały upartymi osłami, "bo przecież zmarnowały swój czas goniąc te cholerę" . Ale nawet nie myśl, by im dużo dawać coś tylko dlatego, bo se przyszły i ciachnęły Twoich znajomych.
- No ej, sama ich potnę. I powieszę w pokoju, no. Neonowe głowy zawsze przyjmuję.
I po tym wróciła do nich, znowu z uśmiechem na twarzy. Tym razem jednak nieco złośliwym.
- Jedna sprawa, moje panie. Udowodnijcie mi, że ta cholera nie zdechła w tym samym czasie, kiedy na niego polowaliście. Ja wiem, że Smoki to porządna organizacja i wy bardzo lubicie spełniać zachcianki ludzi, ale Kościół jest smutny, bo to coś - tutaj pacnęła butem głowę Ashleya - nie żyje. Więc się trochę czepiają. Ale ja jestem bardzo miłą wierną i wiem, ile trzeba się natrudzić, więc wiecie, ja się jeszcze dam namówić~ Może nawet zdecydujemy się zapłacić za martwe anioły, bo przecież musiałyście się za nimi  nabiegać i namordować...
Abigail, ogarnij się. Masz Smoki przed sobą, nie drocz się z nimi. Nawet kapłani nie byli aż tak oburzeni, bo przynieśli martwe ofiary. Z pewnością kiedyś komuś żyłka pęknie, jak będzie się musiał z nią męczyć, ale do tego czasu pewnie jeszcze napsuje krwi kilkunastu osobom. Chyba bycie na tych terenach sprawiło, że straciła już do końca pojęcie, jak szybko ktoś może ją zaciągnąć do jakiegoś ciemnego kąta i zatłuc. Albo, nie daj Ao, zrobić coś gorszego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.15 23:40  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Patrzyła, jak anielica, niczym troglodyta, odciąga martwego anioła za włosy. Cholera, wyzionął ducha po tym wszystkim, a przecież wcale go aż tak nie poturbowały, a przynajmniej ona niewiele zrobiła tej swojej połowie, gdziekolwiek się teraz znajdowała, kurwa jej mać.
Nie rozglądając się nawet po komnacie, poszła do jednego z kątów i wybrała stabilne krzesło, z którym wróciła na swoje poprzednie miejsce. Siadła na nim okrakiem tak, by między nogami znajdowało się jego oparcie. Doskonale znała tę grotę, tak samo jak wszystkie inne, należące do Kościoła. Uśmiechnęła się jeszcze paskudniej niż zazwyczaj miała w zwyczaju. Jedynie prawy kącik warg powędrował ku górze, sprawiając, że dolna powieka prawego oka nieco się pomarszczyła. Nie były to ładne zmarszczki. Ba, nie były to jedynie zmarszczki, ale też wiele blizn. Westchnęła, kręcąc przy tym głową.
- Słuchaj, mała prukwo. Nie jesteśmy jebanymi lekarzami żeby stwierdzić kiedy to ścierwo przestało dychać. Jeśli tak bardzo ci zależy na upewnieniu się, to możesz dalej robić zamieszanie i sprawdzać tu jednego z tych waszych. Kogo tam mieliście? Alana? Albo jakiegoś truciciela, pewnie też określi czy to... coś umarło teraz czy podczas akcji. I dlaczego.
Syczała okropnie, przelewając jad na każde jedno słowo. Może zazwyczaj nie była elokwentna, wcale tego nie potrzebowała. Jej argumenty były kalibru 5,56 mm i wchodziły bez żadnego problemu. Lecz czy musiała ich tutaj używać? Szkoda nabojów.
- Albo zapłacisz nam to co miałaś zapłacić, bez żądnych, kurwa, zniżek i znikniemy bez żadnych burd.
I na dowód wstała ze swojego krzesełka, uniosła je bez większego problemu i rozjebała o podłogę. Kawałki drewna poszybowały we wszystkie strony. Och, jak zabawnie.
Na koniec łypnęła wyczekująco na anielicę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.15 0:36  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
- Bo tego anioła można co najwyżej pociąć na kawałki i ugotować, bo jest martwy bardziej niż trupy z prawdziwego zdarzenia.
Chwila.
Co?
Chwilę temu sprawdzała. Żył. Jako tako, ale zawsze.
Był aż tak słaby, żeby zejść od jednego kopniaka?
...
Kosiarka. Ty młocie.
Skrzyżowała ręce, z nieprzeniknionym wyrazem twarzy przyglądając się zwłokom.
Jeżeli znalazłyby kogoś, kto potrafiłby dokładnie stwierdzić czas zgonu, byłyby urządzone. Anioł wyzionął ducha góra parę minut temu. Po dostarczeniu na miejsce. To Aoiści spóźnili się z odbiorem. A to już nie problem Drug-on.
Ale nikt nie uwierzy, dopóki nie sprawdzi, że tak było rzeczywiście.
Kto by pomyślał, że jeden mały kopniak może zrodzić tak spory problem. Zakładając, że to właśnie Lipsum zamęczyła ich zdobycz.
Järv, trochę obiektywizmu. Nie zrobiłaś nic, żeby ją powstrzymać.
Co prawda, to prawda.
Łup.
Druga ofiara.
Krzesło rozsypało się po posadzce.
A niby to ona była tym zdziczałym wymordowanym, he.
Bezgłośnie przytaknęła warunkom Lipsum, odrobinę krytycznie patrząc na drzazgi pod nogami.
- Drug-on wywiązało się z umowy. Anioł został dostarczony żywy. - czarne oczy wróciły na anielicę - Sprawdzałyśmy jego stan zaraz po dotarciu. Proszę bardzo, przebadajcie go. Ale nie chcę słyszeć o żadnych zniżkach.
Coś w głosie wymordowanej dało znać, że zaczyna się niecierpliwić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.15 10:55  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Z każdą wypowiedzią tej ciemnowłosej, Abigail coraz bardziej miała ochotę wkopać do ognia właśnie ją. Wkurzała ją samą swoją obecnością. Czy wszyscy najemnicy byli tak upierdliwi i próbowali być fajni poprzez rzucanie jadem w każdą stronę? No nie, bo obok stała ta druga panienka, która potrafiła mówić normalnie i nie wkurzać się jak pięciolatek. W dodatku była bardziej przerażająca od Lipsum. Z tego człowieczka mogła się co najwyżej śmiać i potraktować jakąś włócznią. Całkiem przypadkowo, oczywiście...
Choć dziwił ją fakt, że zachowywała się tak, jakby już tu kiedyś była. Nawet nie musiała się zbyt mocno rozglądać za jakimś krzesłem. Była tu kiedyś? Najemnicy, wbrew pozorom, nie balowali tu zbyt często. A przynajmniej nie od czasu, kiedy ona tutaj była. Może coś ją ominęło?
- Tak, tak, wiemy dobrze, że Twój zasób słownictwa jest mocno ograniczony, tak samo jak sposób wypowiedzi, ale nie musisz nam tego co pięć minut udowadniać. - anielica wywróciła oczami. Znowu będzie musiała się powyżywać na biednych rybkach. Czy ten dzień mógłby się wreszcie skończyć? - Ochłoń trochę. Lód do czoła sobie przyłóż, albo lepiej wrzuć się do jeziorka, tam niżej. Zamieszanie robić będę tak długo, jak tylko będę chciała. Co jak co - to nie ja zabiłam tego pieprzonego Ashleya. A bardzo chciałam. Gdyby nie to...
Pokręciła po chwili głową. Cholera, spokojnie. Nie groź jej. To nie jest zbyt dobry pomysł, Abi. Miała tu jeszcze pomoc, więc na razie spróbuj się uspokoić. Ciężko jednak o coś takiego, jak taka wkurzająca panienka rzuca jadem i rozwala krzesła.
Ao, mój Ty wspaniały, czy mogę ją zabić?
Szczerze mówiąc - nie chciało jej się iść po Alana. Jakoś tak go nie lubiła, no. I pewnie jak zwykle kombinował w kącie, zastanawiając się po drodze, jaki on wspaniały, coś tego. Na jej twarz wpadła dziwna mina, bo przypominała nieco zdeformowaną minę Azjaty - miała dosłownie dwie kreski zamiast oczu.
- Powiedzmy, że Ci wierzę. - po chwili jej twarz się ogarnęła, a jej wzrok skierował się na spokojniejszą najemniczkę - Niemniej jednak nawet, gdybym chciała wam zapłacić tak, jak za dwójkę, to nie mogę. Spróbuj wmówić innym, że to były dwa anioły, a uprą się, że był to jeden. Tak więc... - Abigail zrobiła krok do tyłu i zwróciła się ku jednym z przejść - Wnieście kosze, trzeba komuś nieco poprawić humor.
I po chwili inni wierni przynieśli dwa kosze. Jeden z nich zapełniony był rybami, najpewniej niedawno co złowionymi. W drugim były kaukaskie granaty, giaczanki, czerejki pospolite i nieco jaśminu. Ot, podstawowe składniki, które w razie jakiś "wypadków" po drodze, na pewno się komuś przydadzą.
- Wybór prosty - przyjmujecie to, co właśnie zostało wniesione, albo zgadzacie się na wyjście bez niczego, w co raczej wątpię. I nie przyniosę niczego więcej.
Może by się nawet zastanowiła nad tym, gdyby tu nie było tego wkurzającego człowieczka. Ale była. Więc nie będzie już się dalej męczyć, aby ściągnąć nie wiadomo ile rzeczy. Kościół może sobie być bogaty, ale to nie znaczy, że będzie rozdawać takie fajne rzeczy za nic. Przynajmniej Abi tak sądziła.

//No, mam nadzieję, że przejdzie. .-. I wybaczcie, że nieco spóźniłam się z tym postem
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.15 16:52  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Czy wkurzył ją fakt, że dziewczyna ją lekceważyła? Owszem. Właśnie dlatego roztrzaskała to krzesło i z równie wielką przyjemnością rozbiłaby jej głowę o posadzkę. Ale wolą Ao najwyraźniej było by anielica żyła. Inaczej już dawno by wylądowała na świątynnym ołtarzu. No cóż. Nie jej sprawa, musiała przeboleć jej słowa, więc słuchała, nadal rozglądając się po komnacie jak małe dziecko zaintrygowane wszystkim, tylko nie przewodnikiem.
Dlatego pierwsza zauważyła wniesione kosze i od razu do nich podeszła, nim Abi skończyła mówić. Wyszczerzyła kiełki w zawadiackim uśmiechu, unosząc oba i zarzucając sobie na plecy. No tak, im wcześniej wyjdą tym lepiej dla nich, a jeśli będzie miała zajęte ręce to przynajmniej nie zrobi anielicy krzywdy. Zerknęła na Rosomakową, czekając na znak do wymarszu. A może jeszcze chciała coś powiedzieć?
- Jak szef będzie się domagał opłaty za drugiego anioła to najwyżej się kogoś przyśle z windykacji, co?
Chodźmy nim znajdzie się ktoś, kto ją zna. Szybko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.15 0:37  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Czarne ślepia zaczepiły się na anielicy.
Kiedy ta postawiła im ultimatum, brew wymordowanej lekko uniosła się ku górze.
Kto by pomyślał, że tą pyskatą maskotkę stać na taką stanowczość.
Brać, co dają, albo wracać z pustymi rękoma.
Lepsze coś, niż nic. Bez wątpienia.
Nie była pewna, czy jednak negocjować. Teoretycznie były dwa anioły. Ale w tym świecie liczyło się to, co namacalne. Fakt faktem, że w takiej sytuacji promocyjny anioł był już najprawdopodobniej nieosiągalny. Albo tkwił gdzieś w eterze, albo umarł razem z ciałem tego tu. Zależy, na czym polegała ta cała sztuczka.
Nieistotne.
Zabiorą umówioną sumę, resztę trzeba będzie wyjaśnić z Pradawnym.
Pierwszym odruchem był zamiar sprawdzenia zawartości koszów. Ale skoro Lipsum od razu się do nich wyrwała i już zabierała się za wynoszenie towaru, to chyba nie było o czym mówić.
Tak, najwyżej Järv, albo ktokolwiek z Drug-on złoży nadpobudliwej anielicy dodatkową wizytę. Wszystko zależy od szefostwa i od tego, ile była warta zapłata.
Jeszcze raz spojrzała na kosze.
Jednak nie mogła się powstrzymać. Nawet nie powinna.
Gestem dała Lipsum znać, żeby zaczekała. Trzeba się upewnić, że nie wciskają im jakiegoś chłamu.  Szybko obeszła partnerkę, pobieżnie przeglądając zawartość koszów. Wyglądało w porządku. Pewnie pachniało gorzej, ale tego już poczuć nie mogła.
Oględziny zajęły niecałe pół minuty. Kiedy skończyła, spojrzała na Kosiarkę, zastanawiając się, czy taki ładunek na pewno nie będzie jej spowalniać. Tachanie towaru wygodniej byłoby jednak zostawić wymordowanej.
Ale póki są na terenie świątyni lepiej będzie, żeby Lipsum miała ograniczone pole manewru. Potem ją odciąży.
Skinęła na pożegnanie anielicy i pozostałym.
Powoli ruszyła.
Nieznacznym ruchem głowy nakazała Lipsum iść przodem.
Na wypadek, gdyby jednak Anielica coś walnęła, a Kostucha zdecydowała się zawrócić. Nie zamierzała pozwolić na jakąkolwiek awanturę.

// Lipsum, daj podwójne z/t razem z Järv, jeśli nic nie będzie się działo i już wychodzimy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.15 18:32  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Wbrew pozorom, Abi czasem potrafiła spoważnieć. W dodatku cały dzień był dla niej nieudany - od początku do końca wypełniony nieciekawymi i nudnymi istotkami. Tak się poświęciła, aby iść do miasta, a spotkało ją takie rozczarowanie. Mogła teraz sobie odpocząć, przespać resztę dnia i przyszykować się na następny dzień, aby rozpocząć go z uśmiechem, ale nie, po kiego wuja? Musiała się jeszcze zająć najemnikami, które przyniosły ze sobą martwego anioła. I jeszcze zamiast skończyć te swoje gierki, żeby zgarnąć jak najwięcej, bo przecież to była dwójka, to walczyły dalej i groziły, że pewnie niedługo po tym będzie musiała się męczyć z jakimiś windykatorami.
Kiedy najemniczki były zajęte koszami, Abigail wyciągnęła ostrze, jakie wcześniej wbiła w dłoń Ashleya, a następnie ponownie mu się przyjrzała. Uśmiech z jej twarzy znikł już dawno, został zastąpiony nieco nieobecnym wyrazem twarzy. Z radością udałaby się już do swojej celi, aby się nieco przespać. Zerknęła tylko na Smoki, kiedy te zaczęły się zbierać ze swoimi koszami, po czym kiwnęła w ich stronę głową, tak na pożegnanie.
- Życzę miłego dnia. Następnym razem polecam nieco uważać na stan swoich ofiar. - rzuciła od niechcenia, po czym złapała ponownie za czuprynę anioła i powoli zaciągnęła go w stronę jednego z przejść. Głowę sobie zatrzyma - najpierw tylko udowodni komuś, że był martwy, aby nikt jej nie zrobił problemu, że sama go jeszcze, nie daj Ao, pozbawiła życia nie tak, jak trzeba. Akurat w tle przelazł Alen i nieco zaciekawił się trupem, więc powiedziała mu tylko w wielkim skrócie, że były Smoki, były wkurzające, biły się o opłatę za dwa mimo iż nie dopilnowały, aby anioł trafił do nich żywy, bla bla bla. Ten tylko kiwnął głową i polazł w cholerę. Nawet nie patrzyła, gdzie poszedł. Potem jak gdyby nigdy nic wytworzyła coś, co kształtem przypominało maczetę i oddzieliła głowę anioła od ciała, które następnie wylądowało w jednym z rzadziej wykorzystywanych jeziorek - rybki chętnie go zjedzą, aż do kosteczek. A potem ruszyła w stronę swojego małego mieszkanka.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.15 12:19  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
To cóż in pozostało? Szybko ruszyły do wyjścia - Kosiarka jako tragarz, zaś Rosomakowa jako opiekunka, przynajmniej do momentu aż opuściły przybytek Ao. Bez większych problemów, oczywiście, bo kto by je chciał zatrzymywać. A i zgubić się nie mogły, bo droga była wręcz banalna.
Dopiero po wyjściu Lipsum postanowiła podzielić się ciężarem i jeden z koszy oddałam towarzyszce, sama układając wygodniej Kosę na wolnym ramieniu. Teraz do kryjówki, naćpać się jak świnia i pójść spać. Tak, idealnym plan

zt x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.15 15:01  •  Komnaty audiencyjne - Page 3 Empty Re: Komnaty audiencyjne
Ballantine po parogodzinnym marszu z Ruin w stronę Góry Shi nareszcie dotarł do kościoła. Fajkę którą palił po drodze schował, gdy zamieniał się z Mikem w taszczeniu Nathaniela. Gdy weszli na tereny kościoła zostali pokierowani do sali audiencyjnej.
    Ghoul wszedł pewnym krokiem pomieszczenia było one całkiem ładne, ale na to nie zwracał on uwagi spojrzał na anioła, którego przewiesił sobie przez ramię. Twarz białowłosego nieprzytomnego anioła była cała brudna od zaschniętej krwi wymieszanej z piachem. Gdy szedł przez salę echo jego ciężkich kroków rozniosło się po całej komnacie. Gdzieś, zanim szedł Michael.
   Ballantine rozglądał się w poszukiwaniu kogoś, kto miał odebrać od nich cel i zapłacić sumę pieniędzy, która była wyznaczona za Nathaniela. Problem polegał w tym, że chwilowo byli tutaj sami no, ale cóż trzeba będzie poczekać na jakiegoś psycho... znaczy jakiegoś kapłana lub kij wie kogo. Ball zrzucił truchło na posadzkę - Powinien zaraz się ocknąć... - zwrócił się do towarzysza - Jest tu jakiś przewspaniały ktoś, który zechciał, by odebrać swoje zamówienie!? - jego głos jak z resztą też kroki odbiły się echem po całym pomieszczeniu. Ghoul cmoknął z niesmakiem. Wyciągnął z torby jakąś manierkę i szmatę, a następnie polał skrawek materiału wodą. Przykucnął, po czym zaczął wycierać dość mocno i gwałtownie twarz anioła. Gdy twarz Nathaniela nie skrywała już tak bardzo ta paskudna skorupa stworzona z krwi i piasku oblał jego twarz resztą wody z manierki - Pobudka śpiąca królewno jesteśmy na miejscu...
------------------------------------------
Teraz Mike a następnie Nath.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach