Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

- Jezu, jeszcze chwila i znajdę jakieś trzymetrowego drania - rzuciła w powietrze, przypatrując się jaszczurce. Spróbowała podnieść łuskowane zwierzątko.
- Ładniutka jesteś - stwierdziła, po czym zostawiła gada w spokoju. Jeszcze się okaże jadowity i co wtedy? To by było ironiczne, po dziesięciu latach mordowania się wśród mutantów zginąć przez zwykłe zwierzę. Prawie jak wyzdrowieć z gruźlicy i umrzeć na przeziębienie.

Rozejrzała się. Były dwa miejsca, gdzie ktoś - lub coś - mogłoby być schowane. Szafa i łóżko. Luka zajrzała pod materac, mając nadzieję, że nowa, łuskowana koleżanka nie zaatakuje jej znienacka. Jeśli nie znalazła nic ciekawszego od kłębków kurzu, ruszyła w stronę ciężkiej szafy.
- Skąd oni biorą takie rzeczy? - pokręciła głową, łapiąc za drzwiczki. Szmuglowanie mebli z miasta było samobójstwem, nie dało się tego zrobić dyskretnie, trzeba było przekupić masę strażników, a sam kontakt ze specami był niepotrzebnym ryzykiem. Nic dziwnego, że poważnych przemytników prawie nie było na świecie, trzeba kompletnie nie mieć zdrowego rozsądku, by się tym zajmować.

Szybko sprawdziła szafę. Jeśli nic nie znalazła, wyszła z pokoju i złapała za klamkę, chcą powtórzyć wszystko od początku, ale ruszyło ją sumienie. Co się dzieje ze wszystkim, gdy "restartuje" pokój?
- Ty, mała, wychodź. Chyba, że chcesz zniknąć w niebycie - zawołała do jaszczurki, po czym jeszcze raz spróbowała wziąć ją na ręce i wynieść na zewnątrz, nie zważając na ewentualne protesty. Skąd tu w ogóle tyle gadów?

- Cudownie. Przynajmniej nie ja to zrobiłam, nie? - kontynuowała monolog do jaszczurki, patrząc na rysę na kuli. Obiecała, że nie zniszczy, cóż, technicznie rzecz biorąc dotrzymała słowa. Co z tego, że kula i tak się zniszczyła.
- To w ogóle będzie jeszcze działać? - Luka zastanowiła się na głos. Zerknęła w stronę świec. Mogła w sumie sprawdzić... Ale później. Może po przeładowaniu pokoju kula znów będzie cała...?

Zdecydowanym ruchem postawiła zwierzątko na podłodze korytarza i jeszcze raz zamknęła drzwi sypialni. Policzyła do trzech, po czym ponownie zlustrowała wnętrze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jaszczurka dała się bez problemy podnieść i opuścić. To był jej czas wygrzewania się, więc lenistwo wyciekało ze wszystkich jej porów. Nie była jadowita, jedynie wyjątkowo spokojna, zaś to nie mogło być jakąś wyjątkową wadą. Zostawiona w spokoju na posłaniu ponownie rozłożyła swoje pełne łusek kończyny i spojrzała leniwie na otoczenie. Meh, kolejny typowy dzień.
Reszta pokoju wyglądała tak samo jak wcześniej. Świece się paliły, kula leżała, jedynie lekko zarysowana. Pod łóżkiem nie kryła się żadna kobieta, żaden duch też nie wyskoczył z szafy, gdy Luka do niej zajrzała. Znajdowała się tam jedynie złożona kamera, wyłączona, bez żadnej diody, która wskazywałaby na nagrywanie. Jeśli najemniczka postanowiła zajrzeć do środka, bądź poszukać jakiejkolwiek kasety, nie znalazła ani jednej. Wszystkie nagrania zniknęły. Szafa zamknęła się z głuchym trzaskiem magnetycznego zamka. Nie żeby jakieś hasło, ot po prostu magnes przy drzwiach sprawiał, że drzwi się nie uchylały. Niektóre szafki tak mają.
Jaszczurka po raz kolejny pozwoliła się podnieść. Jednym okiem obserwowała twarz Luki, gdy ta prawiła nad zwierzęciem monologi. Odstawione na podłogę pobiegło w stronę drzwi salonu.

Wtedy właśnie zaczął bić stary zegar. Bom, bom, bom, zwiastowało godzinę piętnastą. Głośne, rozbijające się echem po całym korytarzu, zapewne też pokoju. Każde jedno uderzenie wydawało się wstrząsać posadami domu.
Zanim skończy mi się czas. Czy Lucky przypadkiem nie słyszała już tych słów? Gdzieś się kołatały w jej głowie, gdy ponownie naciskała na klamkę drzwi do sypialni.

Ponowne zamknięcie pokoju zmieniło go diametralnie. Nie było już świec, kuli ani żadnego jaszczura. Zniknęła szafa, łóżko było sponiewierane przez czas. Tak powinna wyglądać sypialnia Desperacji. Dziurawy dach, wygryziona wykładzina i odpadające od ścian tapety w tandetny, kwiecisty wzór. Nie było luster - dawno się potłukły, zaś kawałki szkła leżały na podłodze, zwiastując siedem lat nieszczęścia. Zniknął także cały sprzęt znad legowiska.
Tam właśnie leżała ona.
Była naga i posiniaczona. Nie posiadała drobnych łusek, nie była też wyjątkowo blada. Dopiero teraz Luka mogła się jej przyjrzeć. Czarne włosy, prosta szczęka, dość wyraźne rysy i szlachetny, prosty nos. Nie było to najpiękniejsze dziewczę, jednak coś w sobie miało. Może była to jakaś charyzma, może nieopisana energia z niej emanowała. Trzeba by zapytać znawców tego tematu, by odnaleźć sens fizjonomii dziewczyny.
Jeśli Luka się do niej zbliżyła, ta otworzyła oczy i spojrzała na nią, przestraszona. Nie kuliła się jednak, nie wstydziła swojego ciała. Obdarzyła kobietę ciepłym uśmiechem i wyciągnęła do niej ramiona. Teraz można było dojrzeć więcej świeżych ran i starych blizn. Norma w tej okolicy.
- W ostatniej chwili! - Nie czekała aż Smoczyca się do niej przysiądzie. Zerwała się i wpadła jej w ramiona, twarz chowając we wgłębieniu szyi. Nie płakała, drżała jednak na ciele. - Na szczęście to już koniec. Musimy jeszcze tylko potworzyć ostatnie drzwi, a zabawa się skończy. Pytanie jest proste - samiec czy samiczka? Oni bywają więksi, one bardziej agresywne. Oni uduchowieni, one zaś żarłoczne. One są bardziej prawe, ich ciągnie ku... ku lewicy, towarzyszu. Jak sądzisz, kto będzie lepszy?
Przez cały ten czas szeptała Luce wprost do ucha. Nie mogła powstrzymać śmiechu. Zostały do otworzenia jeszcze tylko jedne drzwi. Niemal jak w grze Idź na całość, do wyboru bramka numer jeden i dwa, a wybór należał do finalistki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Po otworzeniu drzwi po raz ostatnich, na reakcję Luki nie trzeba było długo czekać. Podbiegła do Krupierki, klękając obok i pozwalając jej zarzucić ręce na swoją szyję.
- Nic nie rozumiem - szepnęła, przytulając dziewczynę. Potrząsnęła głową. Nie lubiła takich sytuacji, wszystko było dziwne i nie takie, jak się zdawało; czuła się trochę jak po tym, gdy dała się namówić na spróbowanie kwasu. Nie bez powodu skończyło się tylko na jednym razie.
- Co ci się stało? Co tu się stało? - spróbowała wstać, podnosząc leżącą na rękach. Udało się, dziewczyna była lżejsza od niej, ale Luka czuła, że długo nie wytrzyma. Nawet po latach wspinaczki, siła rąk nie była jej najlepszą stroną. Pewnie po prostu nie miała do tego uwarunkowań biologicznych.

Rozejrzała się bezradnie. Samiec czy samiczka? Cokolwiek miała na myśli.
- Samiczka - rzuciła. W okolicy same dziewczyny, co będzie mieszać. Ostatnie drzwi... Miała iść na prawo, tak? Światopoglądowo Luce nie po drodze, chociaż ona sama nawet o tym nie wiedziała, w końcu w M-3 nie było czegoś takiego jak sejm, a wielką polityką nigdy się nie interesowała. Bo i po co.
- To te? - upewniła się, po czym, wciąż trzymając dziewczynę, nacisnęła klamkę łokciem, pozwalając, by drzwi uchyliły się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

To mógł być najlepszy moment na wyjaśnienia. Lecz czy Luka uwierzyłaby w magię? Może lepiej było już jej powiedzieć, że wszystko zostało spreparowane przez jej brata, który, de facto, już dawno zniknął i najwyraźniej nie miał zamiaru się ponownie pojawić. Cóż, jego strata.
Krupierka ucałowała dziewczynę w policzek, nie spodziewając się, że zaraz zostanie podniesiona. Gra się skończyła, już nie zniknie za zamkniętymi drzwiami, ale o tym wiedziała tylko ona. To była jej gra, a nigdy nie postarała się zbyt jasno wyjaśnić zasad. Miały się po prostu dobrze bawić. Uśmiechnięta, splotła ramiona na szyi kobiety, gotowa w każdej chwili stanąć na nogach. Przez chwilę czuła się jak panna młoda, wkraczająca w nowe, szczęśliwe i pełne miłości życie.
To te?
Na pytanie skinęła głową, wskazując drzwi do salonu. Lucky była tam już tyle razy, ciekawe czy zauważy różnicę między tym co widziała, a tym jak rzeczywiście wyglądało owe pomieszczenie. Bo nadal był tam wyświechtany materac i terrarium. Karaluchy rozbiegły się po całym pokoju, buszując w poszukiwaniu pożywienia. W terrarium zaś tkwiła nagroda.
Była olbrzymia. Jeśli Luka oglądała kiedykolwiek albumy z gadami, to zapewne przypomniała sobie w tym momencie warana. Ta bestia była do niego podobna, nawet bardzo. Leżała na szklanym podłożu, leniwie opierając spłaszczony pysk na łapie grubości pnia młodego drzewa. Mierzyła ponad 3 metry długości, półtora w kłębie. Nie dziwota, że na widok dwóch kobiet nie przejęła się za bardzo, tylko powoli oparła łapę o szybę i nacisnęła, sprawiając że ta pękła jakby była zrobiona z cukru. Poczłapała do kobiet i wyciągnęła długi, rozwidlony język w geście powitania.
- Oto i ona, twoja nagroda. - Krupierka dała do zrozumienia, że chce stanąć na ziemi i gdy tego dokonała, przykucnęła przy bestii i podrapała ją pod brodą. - To chyba ostatnia tego gatunku, niezmutowana, ale za to całkowicie posłuszna swojemu właścicielowi. Tak ją nauczyłam.
Zwierzę nie wydawało się niezadowolone. Wręcz przeciwnie, zmrużyło ślepia, opierając wielki łeb na ramieniu kobiety. Nadal jednak zerkało na Lukę, jakby w wyczekiwaniu.
- Oho, chyba jej się spodobałaś. Teraz przedstawcie się sobie. To znaczy, no... Ona nadal nie ma imienia, powinnaś jej jakieś nadać i podać też swoje. Tyle wystarczy by pozyskać gadzią przyjaźń.
Zebrała się z ziemi i znów stanęła za najemniczką. Wyszeptała jej jeszcze "dziękuję za zabawę", dotykając nosem policzka Luki i wyszła.
Jeśli Smoczyca próbowała jej później szukać, to już jej nie znalazła. Była jednak jedna osoba, która wyjątkowo jej Krupierkę przypominała. Była to pewna Żmija, która nie opuszczała Lucky na krok, tak samo jak waranica, która po przedstawieniu się jej zaczęła chodzić przy nodze jak pies. Zazwyczaj. Lecz charakter i zwyczaje bestii pozostawię już jej nowej właścicielce.

/Misja zakończona sukcesem. Gratuluję i życzę dalszej miłej gry z jaszczurką bojową u boku.
Nie zapomnij, że muszą one jeść, oraz że jest podatna na wirusa X, jako że nie jest mutantem.
Możesz mi podać jeszcze tutaj lub na priv imię dla zwierzęcia, to wpiszę Ci do karty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

 
Nie możesz odpowiadać w tematach